Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Jak dla mnie jest to czystej wody gdybanie. Ciekaw jestem czy Fuller, skądinąd wybitny teoretyk historii wojskowości (ulubieniec m.in. gen. Gavina), podaje na ten temat jakieś konkrety? Oczywiście sam pomysł jest jak najbardziej godny uwagi, w końcu zmuszenie Niemców do zorganizowania kolejnej linii obrony miałoby zapewne ogromne znaczenie dla sytuacji na froncie. Jednak bez szczegółów dyskusja będzie mało konkretna. Warto byłoby znać możliwości aliantów na wrzesień '44 jeśli chodzi o możliwość przeprowadzenia tego typu operacji.
-
Czy chodzi o porucznika Kazimierza Ludwika Pogorzelskiego "Rygla"?
-
Jest w tym sporo racji. Bo jakie wsparcie mogła dla okrążonej 1. DPD stanowić ta niewielka przecież liczba polskich żołnierzy. Poza tym, że jako tako wzmocnili na krótki okres czasu obronę okrężną Brytyjczyków, to tylko czysto psychologiczne, że jest jeszcze nadzieja. Przecież wystarczy wspomnieć jak reagowały "Czerwone Diabły" na pojawienie się Polaków.
-
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
A czemu nie? Na poprzedniej stronie porównałeś nasze siły do wojsk Francuzów a nawet Kanadyjczyków, więc nie rozumiem pytania. -
Niepotrzebna byłaby wtedy, gdybyśmy dokładnie mogli powiedzieć czemu jechali nim przez miasto. Jesteś w stanie powiedzieć to na 100%? Bo ja nie, więc nie rzucałbym tutaj takich oskarżeń. Troska o przyjaciół to raczej nie jest brawura. Ciekawą sprawą jest pogrzeb Kutschery z 4 lutego. Kiedy przez miasto jechała trumna z jego ciałem wszystkie ulice na trasie zostały zamknięte, a ich mieszkańcy na krótki okres czasu usunięci z mieszkań. Pokazuje to, jak bardzo Niemcy bali się kolejnych zamachów.
-
Czy ja o czymś nie wiem? Decyzja już zapadła? Bo jak dzisiaj czytałem to głównym kandydatem na stanowisko trenera jest Castellani z Bełchatowa. Niemniej zgadzam się z Rycerzem. Lozano pokazał że jest trenerem, który potrafi zrobić coś z tego zespołu. To że Wlazły i Szymański rozbijają zespół nie może być argumentem przeciwko Lozano. Niestety są oni na tyle dobrymi zawodnikami, że dość łatwo przekonać ludzi, że to wszystko wina Lozano. Mówienie o kompromitacji w ostatnich spotkaniach to moim zdaniem przesada. Włochów rozjechali 3:0, z Hiszpanami i Holendrami przegrali 2:3, więc gdzie tu kompromitacja? Jest pomiędzy nimi jednak pewna różnica. Murek i Gierczyński chcą grać dla tej reprezentacji, Wlazły zaś już od dłuższego czasu delikatnie mówiąc kombinuje. Ostatnio dołączył się Szymański, Lozano już zapowiedział, że go więcej nie powoła. Dlaczego tylu zawodników potrafi grać dla reprezentacji, nawet jak są nie do końca zdrowi? Chociażby Świderski, nie pamiętam czy on przegapił w ostatnich latach jakąkolwiek imprezę z własne woli. A gra przecież w lidze włoskiej, gdzie na pewno nie ma łatwo i ma prawo być zmęczony, a jednak gra. I to już od ilu lat.
-
Zdecydowanie, cała akcja to przykład tego jak perfekcyjnie potrafił działać KeDyw. Samo rozpracowywanie rozpoczęło się jeszcze zanim wydano na Kutscherę wyrok, bodajże 10 grudnia Aleksander Kunicki "Rayski" rozpoczął pierwsze próby zidentyfikowania nowego szefa formacji policyjnych. W jego zespole znaleźli się "Hanka", "Kama", "Dewajtis" i "Żak". Co ciekawe na trop Kutschery "Rayski" wpadł przypadkiem. Właśnie rozpracowywał SS-Hauptsturmführera Waltera Stamma i SS-Obersturmbannführera dr Ludwiga Hahna. Pewnego dnia (być może właśnie tego 10 grudnia '43) zobaczył jak Opel-Admiral nr SS-20795 podjeżdża na podjazd pałacyku przy al. Ujazdowskich 23. Z wozu wysiadł mężczyzna w płaszczy SS, spod którego przez chwilę można było zobaczyć patki generalskie. Wtedy rozpoczęto rozpracowywanie nieznanego generała. Trwało ono 40 dni. Wykonania rozkazu KWP "Nil" wyznaczył "Pługowi" a ten I plutonowi kompanii "Agat". Oddział miał za sobą kilka udanych akcji i opinię sprawdzonego. Było to efektem zamachów na katów z Pawiaka i perfekcyjnie przeprowadzonej likwidacji Brauna. Do zespołu "Lota", który postanowił osobiście dowodzić akcją, weszło razem 12 osób. Akcję omawiano na trzech spotkaniach. Całą broń przeniesiono do lokalu na Mokotowskiej 59, tam bowiem miała odbyć się koncentracja przed akcją. W międzyczasie przygotowano każdy najdrobniejszy szczegół zadania. Pierwsze wystawienie miało miejsce 29 lutego (tutaj warto zwrócić uwagę na to, iż dzień przed akcją ranny w rękę został drugi wykonawca wyroku "Żbik", wobec czego na jego miejsce trzeba było przesunąć "Kruszynkę" oraz włączyć do oddziału "Alego"), jednak Kutschera się nie pojawił. Drugie odbyło się 1 lutego, efekt znamy. Czy zepsuł? Nie jestem do końca pewien czy to w 100% jego wina, na to złożyło się sporo elementów. Gdy najpierw pojechali do Szpitala Maltańskiego przy Senatorskiej dowiedzieli się, że szpital nie posiada odpowiednich warunków do przeprowadzenia skomplikowanych operacji brzucha, a takim trzeba było poddać "Lota" i "Cichego". Na dodatek nie było doktora Wacława Żebrowskiego, świetnego chirurga. Zostawili "Olbrzyma" i "Misia" i chcieli jechać do Ujazdowskiego, jednak musieliby przejeżdżać wówczas niedaleko miejsca akcji, więc ten szpital odpadał. Zawieziono ich do szpitala Przemienienia Pańskiego, choć "Dr Maks" ryzykował zdekonspirowanie się jadąc tam. Pech chciał że na sali znalazł się "granatowy". O przybyciu dwóch postrzelonych mężczyzn dowiaduje się Gestapo. I tutaj ujawnia się niesamowita sprawność działania AK. W ciągu zaledwie paru godzin zostaje zebrany przez "Jeremiego", na rozkaz "Pługa", który rozumie że zatrzymanie "Lota" i "Cichego" może stanowić poważne niebezpieczeństwo dla całego oddziału, 17-osobowy zespół mający odbić obu rannych. Akcja zostaje wyznaczona na 17:40, a więc już po obu operacjach. W ciągu paru minut jest po wszystkim. Coś niebywałego, biorąc jeszcze pod uwagę, że dookoła szpitala ustawione były posterunki niemieckie. Mieli też sporo szczęścia, bo gdy oni odjeżdżali właśnie podjeżdżał samochód Gestapo Jednak koszmar z umieszczeniem rannych w szpitalach trwa nadal. Szpital Dzieciątka Jezus nagle odmawia, dopiero po usilnych namowach doktora Piotrowskiego udaje się skierować ich do lecznicy ginekologiczno-położniczej doktora Webera przy Chmielnej. Rano "Lot" trafia do Szpitala Wolskiego, "Cichego" zaś odwieziono do... Szpitala Maltańskiego (sic!). Jednak już 4 lutego (a więc w dniu pogrzebu Kutschery) umiera "Lot", "Cichy" dwa dni później. Jednak umierają wśród swoich, widząc jeszcze przed śmiercią matki. Tutaj bym polemizował. Tak na dobrą sprawę nie wiadomo czemu ryzykowali jadąc podziurawionym samochodem przez miasto. Albo chcieli go ukryć, tak aby oddział nie tracił cennego pojazdu, albo nie chcieli zostawiać go zbyt blisko szpitala, gdzie byli "Lot" i "Cichy". Prawdy się nie dowiemy.
-
Dokładnie tak, wyjątkowa kanalia. W skład zespołu likwidacyjnego wszedł, co ciekawe, m.in. Bronisław Pietraszewicz "Lot", ten sam który dowodził akcją "Kutschera". Widiowy Twoja kolej.
-
Może się uda;) Kim był, oraz jak zginął, Franz Burckl?
-
Podejrzewam że chodzi o Elżbietę Zawadzką "Zo", jedyną kobietę wśród cichociemnych.
-
Ale takiej z procentami raczej nie dostaniesz;) Chyba że zrobisz drink... ale wtedy to już lepiej zainwestować w Smirnoff Ice.
-
Quiz - Polska pod Zaborami
Albinos odpowiedział piterzx → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Od września 1831 roku generał brygady, związany w pewien sposób z Napoleonem. O kim mowa? -
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
Co nie zmienia faktu, że wojska Wolnych Francuzów miały większe znaczenie dla aliantów niż PSZ, o czym może chociażby świadczyć sytuacja, kiedy to de Gaulle zagroził wyłączeniem się Francji z grona aliantów, i Eisenhower zmienił rozkaz względem wycofania się ze Strasbourga cofając tylko część sił, bodajże VI Korpus. Nam natomiast Churchill mówi, że nasze wojska są niepotrzebne. Różnica drobna jest. -
Akurat "Redds" jest całkiem niezłe, zwłaszcza cytrynowy. Dobry i orzeźwiający na gorące dni:)
-
Quiz - Polska pod Zaborami
Albinos odpowiedział piterzx → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Chodzi zapewne o rok 1818. Pierwsza wersja mówi o tym, jak to podczas musztry na Placu Saskim jeden z oficerów prowadzących nie spodobał się wlk. ks. Konstantemu. Ten kazał mu podejść i chuchnąć. Gdy ten to zrobił Konstanty stwierdził, że ów oficer pił, a bardzo tego nie lubił. Kazał pozostałym oficerom sprawdzić, czy istotnie czuć od tegoż oficera alkohol. Wszyscy, poza Chłopickim, to potwierdzili. Chłopicki powiedział, że nie czuje bo sam rano pił wódkę, jak to ma w zwyczaju. Następnie złożył dymisję. Druga wersja również jest związana z Placem Saskim. Otóż Chłopicki i Konstanty od pewnego czasu mieli się kłócić, aż w końcu podczas jednej z parad na placu Chłopicki stwierdził, że jest mu gorąco i rozpiął mundur. Konstanty zwymyślał go i powiedział, że jest aresztowany. Chłopicki poszedł do domu, odesłał szablę wlk. ks. i nie pojawił się później na kolejnych musztrach/paradach. Konstanty podesłał mu lekarza, ponieważ ten utrzymywał, że jest chory. Chłopicki powiedział, że Konstanty powinien wierzyć jego słowom i odesłał lekarza z kwitkiem. Konstanty chcąc przeprosić generała wysyłał kolejno Kurutę, Zajączka i Nowosilcowa. Jednak Chłopicki nie dał się ugłaskać i złożył w końcu dymisję. Czy tak? -
Ostatnio wróciłem do Bon Jovi i jednej z moich ulubionych płyt, czyli "Have a nice day", i kawałków takich jak: Welcome to wherever you are Last Cigarette
-
Dobrze widiowy, Twoja kolej;)
-
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
Akurat porównanie z Kanadą jest tutaj porównaniem bardzo na niekorzyść dla naszych oddziałów. Przecież Kanadyjczycy dostarczali niemalże wszystkiego. Od ludzi, przez zabezpieczenie logistyczne, żywność, uzbrojenie, sprzęt niezbędny do prowadzenia działań na froncie aż po flotę, którą niemalże sama wybudowała. W porównaniu z nimi wyglądamy mizernie. Nie dość że mieli więcej jednostek, to jeszcze byli absolutnie samowystarczalni. Zastanawia mnie tylko, czy były to ze strony aliantów działania zamierzone od samego początku, czy dopiero z czasem zorientowali się, że warto trzymać nasze wojska w rozproszeniu. Ale to mch nie chodzi o to, czy słowa generała odzwierciedlają prawdę w 100%, ale o to, że nasze wsparcie dla aliantów polegało tylko na tym, że nie musieli wysyłać na front swoich ludzi. Do pewnego momentu jeszcze mieliśmy jako takie znaczenie, ale przecież z czasem wraz ze wsparciem z USA zaczęło to mieć coraz mniejsze znaczenie. Tylko że wojnę prowadzili nie tylko Brytyjczycy, byli także Amerykanie czy też Kanadyjczycy. Więc alianci nie musieli aż tak dbać o to, aby trzymać naszych na froncie. -
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
Akurat co do tego to nie można być takim pewnym. Mieli swój spory udział, ale raczej nie aż tak duży jak się powszechnie mówi. Co do naszego znaczenia. Generał Kopański kiedyś powiedział do jednego z brytyjskich generałów: Możemy wystawić X dywizji. Ten na to zapytał się: A ile możecie wyekwipować? I to jest podstawowy problem. Polacy mogli dostarczyć tylko ludzi, nic ponad to. A tych alianci mieli całkiem sporo. Tak na dobrą sprawę poza naszym udziałem na froncie włoskim, nie mieliśmy żadnych argumentów w rozmowach. Bo jakie znaczenie mogła mieć dla aliantów jedna dywizja pancerna i brygada spadochronowa, która na dodatek od września '44 nie nadawała się do niczego poza służbą okupacyjną. Co do frontu włoskiego. Tutaj też mam spore obiekcje. W końcu gdyby uzbrojenie nie poszło do naszych oddziałów, poszło by do innych, które załatały by dziurę po naszych jednostkach. To nie była nie wiadomo jak poważna siła zbrojna. Inaczej by o zapewne wyglądało, gdyby nasze wszystkie jednostki były skupione na jednym teatrze działań wojennych. Łącznie z marynarką i lotnictwem. Wówczas byłyby to siły, z których aliantom nie byłoby tak łatwo zrezygnować w krótkim czasie. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na kwestię szanowania życia własnych obywateli przez państwa Zachodu. Możliwość uratowania chociaż kilku tysięcy od walki poprzez "korzystanie z usług" oddziałów polskich była dla aliantów naprawdę kusząca. Po co wykrwawiać własnych obywateli skoro są inni pełni zapału do walki, to się mijało z celem. -
Ostatnio piję tylko Tyskie, nie ma to jak dobre piwo ze znajomymi w pubie, a szczególnie w Harendzie, gdzie można się rozsiąść wygodnie na mięciutkich kanapach, przy grzejniczku (zwłaszcza gdy jest zimno na zewnątrz i ciemno), z piwkiem w łapce, włączonym telewizorkiem... ehh, iście cudowne:) Chociaż nie pogardzę też napojem winopodobnym pitym pod mostem Poniatowskiego:)
-
Dnia 3 września '39 dekretem prezydenta RP został stworzony Legion Czechosłowacki. Proszę podać datę, kiedy to ów Legion stracił pierwszego żołnierza, oraz okoliczności zdarzenia.
-
Kto był najlepszym polskim dowódcą II ws?
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polacy na wojennych frontach
A mógłbyś rozwijać swoje posty;)? Bo nie bardzo wiem, czy pytasz się o jego dokonania, bo ich nie znasz, czy może uważasz że zrobił mało? -
O przyczynach porażki Francuzów w '40 ciekawie pisze gen. Gavin: Wbrew powszechnej opinii, Niemcy nie mieli przewagi w siłach ludzkich i czołgach, ani też armia francuska nie została zaskoczona. Francuzi jednak mieli organizację wojskową, która z chwilą zakończenia się pierwszej wojny światowej przestała myśleć i która zakładała, że model wojny nie ulegnie zmianie i że wielkie bitwy stoczone we Francji w przeszłości powtórzą się w przyszłości. Linia Maginota była wyrazem tego stanu myślowego. W 1953 roku w Strasburgu rozmawiałem na ten temat z pewnym oficerem francuskim, który dopiero co napisał artykuł "Czy beton nas zawiódł?". Dowodził on, że nie, i oczywiście beton ich nie zawiódł. Zawiódł ich własny sposób myślenia. Paryskie czasopismo "Match" w 1950 roku ujęło to w sposób następujący: Dla niektórych Francuzów bolesne jest przyznanie się, że zostali pobici głównie w dziedzinie intelektualnej. Woleliby oni przypisać swą klęskę narodową sprzed dziesięciu lat przewadze siły fizycznej. Gotowi są nawet przyznać, że Francja została osłabiona przez zły system polityczny i prawie z zadowoleniem przypisują to nasieniu zdrady zasianemu zręcznie przez nazizm na ziemi francuskiej. Ale przyznanie się, że głupota była przyczyną klęski, że słynna żywość umysłu francuskiego zanikł, że francuska "elita" wojskowa nie była w stanie zrozumieć zmieniającej się formy wojny i stosownie do tego stworzyć nowej doktryny wojennej, raniło głęboko dumę narodową. Przed rokiem 1940 we francuskich szkołach wojskowych było zasadą i prawie obrzędem odwoływanie się przy każdej okazji do "nauk wojny"- mając, oczywiście, na myśli wojnę 1914-1918 roku, na którą patrzono tak, jak gdyby to była jedyna wojna w historii. Cały francuski system wojskowy, włącznie z rzeczywiście śmieszną linią Maginota, został zbudowany w myśl tych rzekomych nauk. Ta ślepa uległość względem przeszłości prowadziła armię francuską wprost do klęski. Nic nie jest bardziej niebezpieczne dla narodu, jak uprzednie zwycięstwo. Cyt. za James Gavin "Wojna i pokój w erze przestrzeni międzyplanetarnej"
-
Jak dla mnie nie w tym nic fajnego. Książka historyczna ma być obiektywna, a Davies momentami ma z tym problem, chociaż z drugiej strony ciężko znaleźć pozycję w pełni obiektywną. Ale tej dywizji SS H-G nie zapomnę długo, swoją drogą to ciekawe czemu tak wielu autorów popełnia ten sam błąd;) To polecam pisać w Wordzie, korzystać z funkcji zaznaczania błędów jaką oferuje Firefox, albo nauczy się w końcu zasad pisowni.
-
Kto był najlepszym polskim dowódcą II ws?
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polacy na wojennych frontach
I co w związku? Bo nadal nie bardzo rozumiem, czemu akurat Spychalski? Co on takiego zrobił?