Albinos

Można prosić o rozwinięcie? Całkiem sporo w tym temacie mówiło się o Kołobrzegu. Ponoć po zbrodni dokonanej przez Kampfgruppe Elster z 15. (łotewskiej) Dywizji Grenadierów SS, polscy żołnierze mieli przez około miesiąc nie brać jeńców. Pisze ponoć, bowiem spotkałem się już z różnymi wersjami na ten temat.

Same wady serca nie były spowodowane uprawianiem sportu. Jednak człowiek cierpiący na wadę serca, mający jakieś ubytki międzykomorowe, międzyprzedsionkowe, problemy z naczyniami, musi prowadzić oszczędny tryb życia, zawodowy sport na pewno nie jest najlepszym wyjściem w przypadku wady serca. Dla zawodowego sportowca jest to naprawdę ogromne obciążenie. http://sport.onet.pl/0,1262245,1689918,wiadomosc.html http://wiadomosci.onet.pl/1690096,441,item.html

Nie trzeba być wielki znawcą aby rozróżnić grę chaotyczną od gry poukładanej;) Jak się człowiek naogląda meczów Manchesteru chociażby, to potem widząc co robią Kameruńczycy, nie będzie potrzebował dużo czasu, aby zrozumieć różnicę.

Jak najbardziej, Twoja kolej;)

Chodzi zapewne o Batalion "Łukasiński" oraz majora Olgierda Ostkiewicza-Rudnickiego "Sienkiewicza".

Jeszcze tak odnośnie Warszawy: Nie masz cwaniaka nad warszawiaka , Piosenka o mojej Warszawie , Warszawa , Sen o Warszawie . Warszawa jest jak nieśmiała dziewczyna. Początkowo niedostępna, ciężko złapać z nią idealny kontakt, ale jak da się poznać, okaże się być prawdziwym cudem, którego człowiek nie chciał by zamienić na nic innego.

Skoro tak to lecimy dalej, coś prostego: podczas przygotowań do Market-Garden część żołnierzy amerykańskich, na wiadomość o tym, gdzie znajduje się cel jaki mają zdobywać, uznała że nazwa tego miejsca brzmi co najmniej złowieszczo. O jaki cel i gdzie się znajdujący chodziło, oraz co było powodem uznania tej nazwy za złowieszczą?

I to się ogląda znacznie lepiej niż niektóre mecze czołowych ekip Europy, gdzie często o wszystkim decyduje taktyka. Dla kibica który oczekuje dobrej piłki, takie mecze dość rzadko są naprawdę ciekawe. Co do Egiptu, to zastanawiające jest, że już od tylu lat nie awansowali do MŚ. Jedna z najsilniejszych ekip Czarnego Lądu, a na Mundialu ostatnio grała bodajże w '90 we Włoszech.

Szkoda Kamerunu, kiedy wydawało się że mają zamiar zaatakować Egipt fatalny błąd Songa i Egipt mistrzem Afryki, po raz drugi z rzędu. Z drugiej strony Kamerun był zespołem zdecydowanie słabszym, gdyby nie kilka interwencji Kameniego wszystko mogłoby się rozstrzygnąć znacznie szybciej. Ogólnie finał zawiódł mnie, spodziewałem się lepszego widowiska. Wczorajszy mecz o trzecie miejsce był w mojej ocenie znacznie ciekawszy.

Jak najbardziej Twoja kolej;)

Ja nie widzę żadnego. Rozstrzelanie żołnierzy w sytuacji, gdy ci już się poddali jest zwyczajną zbrodnią, i nic tego nie zmieni. Żadne tłumaczenie zdenerwowaniem dowódcy, chęcią odwetu za śmierć towarzyszy, nic nie będzie w stanie wytłumaczyć tej decyzji.

O ile się nie mylę tłumaczenie "Wojny peloponeskiej" w Polsce dostępne jest tylko Kumanieckiego. Co do tłumaczenia "Dziejów", to czytałem Hammera, ponoć najlepsze w Polsce, zresztą nawet u mnie na studiach polecane jest przez starożytników tłumaczenie Hammera.

Tak by przynajmniej wynikało z tego co napisał na początku I księgi. Starał się pisać o tym, czego sam był świadkiem/uczestnikiem, bądź też gdy znał dane wydarzenie jedynie z opowiadań, starał się zebrać ich jak najwięcej a następnie dochodził na ich podstawie prawdy. Ja osobiście po przeczytaniu zarówno "Dziejów", nie całych co prawda, ale sporej części, oraz "Wojny peloponeskiej", zdecydowanie bardziej polubiłem, o ile to odpowiednie słowo, Tukidydesa. Przede wszystkim moje uznanie zdobył jego sposób pisania, prowadzenia narracji, układu dzieła, podejścia do niektórych spraw. Całość czyta się w sposób niesamowity. Jest to bez wątpienia jedna z moich ulubionych pozycji.

Aktualnie po raz drugi już "Wojnę peloponeską", prawdziwe arcydzieło Tukidydesa. Jestem niemal pewien, że na tym drugim razie się nie skończy. A od jutra już nie trylogia, a tetrarchia Donalda Kagana: The Outbreak of the Peloponnesian War, The Archidamian War, The Peace of Nicias and the Sicilian Expedition oraz The Fall of the Athenian Empire. Jeszcze niedawno myślałem, że skończy się na trzech pierwszych pozycjach, ale mój wykładowca dorzucił mi wspaniałomyślnie jeszcze czwartą cześć... i jak tu go nie uwielbiać

Ostatnio zacząłem kupować "Stolicę", miesięcznik poświęcony zarówno sprawom bieżącym Warszawy jak i tym historycznym. A jako że w przyszłości mam zamiar zająć się Varsavianistyką, to magazyn jest dla mnie szczególnie wartościowy.

Jednak napisałeś, że nie rozumiesz dlaczego muzeum nie chce, aby te listy dostały się w ręce właścicieli, dlaczego Polska ma je zabrać itp. To w końcu tak, albo tak. Jeśli by się zgłosili, dostaliby je z powrotem. Nie bardzo zatem rozumiem Twojego zdziwienia tym faktem. Dobra, koniec tematu właścicieli.

Czyli Twoim zdaniem fakt, iż aukcję przesunięto o dwie godziny spowodował, że nikt nie mógł się zgłosić? A nie uważasz że właściciele bądź też ich potomkowie, mogli by za darmo dostać je z powrotem? Już nie raz się zdarzało, że ktoś widząc np. w antykwariacie coś, co należało podczas wojny do jego dziadka czy babci dostawał to za darmo, jako prawowity właściciel. Tłumaczenie że nikt nie miał czasu ze względu na te dwie godziny, jest dziwne. Poza tym czy według Ciebie ktoś dla jednego listu brałby udział w takiej licytacji? I dlaczego muzeum z powodu tych trzech listów miało rezygnować z licytacji?

A zgłosił się ktoś po te listy? Jak na razie tylko MPW zgłosiło chęć ich kupna, kupiło je i teraz są w jego posiadaniu. Nie wydaje mi się, żeby na siłę trzymało te listy, gdyby zgłosili się ich właściciele. To muzeum miało czekać, szukać adresatów na kilka godzin przed licytacją? Poza tym kupowano cały album, a nie pojedyncze listy, więc dla 3 z 123 listów, raczej ciężko było rezygnować z licytacji.

Jednak mianem historyka wszelakie encyklopedie, biogramy itp. określają ludzi, którzy mają skończone studia historyczne, w ostateczności zawodowo zajmują się historią. Historyk jako taki to zawód, a żeby otrzymać odpowiednie wykształcenie, trzeba skończyć studia. U nas są na razie miłośnicy historii. Wiecie wiecie, jednak z tego co oglądałem w internecie, to prezentuje się dość stereotypowo. A szkoda, bo tematyka na pewno zasługuje na to, aby zrobić porządne muzeum, coś właśnie na kształt MPW. Jednak jak słusznie zauważyłeś, do tego potrzebne jest duże zaangażowanie ze strony władz miasta. Czy władze Krakowa mają w ogóle w planach rozwój muzeum, mówi się coś o jego unowocześnianiu?

Nie wiem czy to literówka czy jednak nie do końca pamiętasz, ale chodziło o Azję Tuhaj Beja. //Administrator Tak to moja literówka.

Bardzo dobrze się stało, że listy trafiły w ręce przedstawicieli Muzeum Powstania Warszawskiego. Jest wśród nich najprawdopodobniej około 10 falsyfikatów, ale przy ogólnej liczbie 123 listów, to biorąc pod uwagę fakt iż muzeum dotąd miało takich eksponatów 145, będzie to pokaźny zbiór. W przeciągu miesiąca mają się pokazać na wystawie. Koniecznie trzeba pójść, ja sobie nie daruję jeśli tego nie zrobię. Ponoć muzeum ma teraz otworzyć specjalne konto, na które będą zbierane pieniądze na podobne akcje. A trzeba się liczyć z tym, że jeszcze trochę takich eksponatów może trafić na aukcje.

OD kiedy tylko zacząłem na poważnie korzystać z internetu wchodzę praktycznie tylko na onet.pl. Jednak to już chyba bardziej z przyzwyczajenia niż z racji tego, że uważam onet za najlepszy portal.

Pragnę tylko zwrócić uwagę, iż historyk to osoba posiadająca wykształcenie historyczne . U nas chyba jeszcze na forum takowej osoby nie ma;) Pomysł z unowocześnieniem MWP i zrobieniem czegoś na kształt MPW jest jak najbardziej słuszny. Przede wszystkim sporo by na tym zapewne zaoszczędzono. Poza tym MWP ma jeszcze całkiem sporo niewykorzystanego miejsca w salach, więc nawet rozszerzenie ekspozycji nie było by jakimś dużym problemem. Odpowiednie władze mogłyby to rozważyć, bo pomysł jest naprawdę wart uwagi.

Takich książek jest sporo, jedną z ciekawszych, i łatwych do ogarnięcia dla nieprzygotowanego czytelnika jest na pewno "Boże Igrzysko" Normana Daviesa. Dobrze się czyta także "Historię Polski" Topolskiego, choć książka jest dość krótka jak na syntezę dziejów Polski. Jednak ja osobiście zacząłbym właśnie od tych dwóch książek.

Gdy Gdynię już zbudowano, Marszałek nie kwapił się wcale, by ją odwiedzić. Aby zwabić go nad Bałtyk, wicepremier Kwiatkowski musiał uciec się do fortelu. Bywając w domu Piłsudskiego, zabawiał córki Marszałka opowieściami o statkach i marynarzach. Panny szybko połknęły bakcyla i na rodzicach wymogły wyprawę nad morze. Uzgodniono, że pojedzie z nimi pani marszałkowa. Ta jednak w dniu wyjazdu poczuła się "niedysponowana" i do Gdyni musiał pojechać tata.