Albinos

Alianci podali Niemcom warunki kapitulacji: - Bezwarunkowa kapitulacja. - Hitler musi się ożenić z Żydówką. - W przyszłej wojnie, jaka by wybuchła w Europie, Niemcy muszą znowu walczyć u boku Włoch. W tramwaju linii 9 kobieta zwraca się do konduktora: - Czy daleko jeszcze do Niepodległości? - Jeszcze niecały roczek. W tramwaju tłok. W przejściu Niemiec nastąpił Polakowi na odcisk. Ten, nie zastanawiając się łup go w pysk. Pasażer stojący obok, łup go z drugiej strony. Niemiec ogłupiały pyta się o co chodzi. - Mam bardzo bolesny odcisk, nie odpowiadam za siebie - mówi pierwszy pasażer. - A ja nic, ja tylko myślałem, że się już zaczęło - usprawiedliwia się drugi.

A ja myślę że ma. Dobrze byłoby uświadomić pewnym ludziom, w jakim są błędzie, pozwoli to także uniknąć sytuacji, w której ktoś po przeczytaniu takiej wypowiedzi jak ta Stierlitza, zacznie uważać podobnie jak on. Jeśli ktoś jest chętny do bardziej szczegółowych rozmów o powstaniu, zapraszam tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewforum.php?f=178 .

Nawet tak zatwardziali krytycy decyzji o rozpoczęciu powstania, którzy gotowi byli by postawić "Bora", "Montera", "Grzegorza" i "Niedźwiadka" w stan oskarżenia, jak pan Jan Sidorowicz, nawet słowem nie zająknęli się nigdy o tym, że wszyscy ci, którzy walczyli wówczas, nie zasługują na miano bohaterów. Swój szacunek dla nich jako wielkich bohaterów, podkreślają na każdym niemal kroku... ale jak widać są też tacy, którzy mają inną wizję. Szkoda tylko że Stierlitz najpierw powiedział co chciał powiedzieć, a potem wycofał się, nie reagując na wypowiedzi innych.

To teraz powiedz mi kto podjął decyzję o rozpoczęciu walk w Warszawie. Szeregowy żołnierz, który potem przez 63 dni w mieście które kochał, o które się bił z ogromną odwagą, walczył ze znacznie silniejszym przeciwnikiem, czy może dowództwo AK i politycy w Londynie, którzy chcieli wykorzystać powstanie do swoich celów politycznych?

Podczas walk na Stawkach "Czata 49" zdobyła niemieckie działko. Proszę o podanie dowódców pododdziałów "C49", które zdobyły to działko.

Na to pytanie odpowiedzieć byli by w stanie chyba tylko ludzie związani z całym planem. Dobrze byłoby też znać dokładne cele. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż był to sam początek wojny, liczono na sprzymierzeńców, a wojska spadochronowe były nową formacją zbrojną, którą chciano sprawdzić w boju, to to wszystko może i miało jakiś sens. Tyle że dzisiaj wiemy, iż nawet jeśli spadochroniarze wypełnili by w jakiś sposób swoje zadania, nie miało by to praktycznie żadnego wpływu na przebieg wydarzeń we wrześniu '39. Ot zwykłe spekulacje, chyba że ktoś ma jakieś dokładne dane dotyczące celów.

Nie wykluczam tego, zresztą nigdzie tak nie napisałem.

Raczej nie mit. Istotnie na lotnisko w Małaszewicach pod Brześciem został przeniesiony WOS, do którego dołączono tam jeszcze trzy Fockery F VII, co razem dawało sześć maszyn. Jednakże już 1 września o godzinie 5:30 Luftwaffe zbombardowało lotnisko i bazę WOS, niszcząc sprzęt. Spdochroniarze, którzy mieli wykonać akcję dywersyjną w Prusach Wschodnich. Oddział istniał do 13 września, kiedy to został rozwiązany. Cześć żołnierzy przedarła się do Francji i do Wielkiej Brytanii, część zaś została w kraju.

Chiny nic, ale są jeszcze krajowe komitety olimpijskie. Belgowie będą mogli wypowiadać się na temat polityki tylko poza wioską olimpijską, Brytyjczycy o ile mi wiadomo mają podobny zakaz. W Karcie Olimpijskiej widnieje zapis: 61. Propaganda i reklama* 1. Żadnego rodzaju demonstracja lub propaganda polityczna, religijna lub rasowa nie jest dozwolona w dziedzinach olimpijskich. Żadna forma reklamy na i ponad stadionem oraz innymi obiektami startowymi, które są traktowane jako część obiektów olimpijskich, nie jest dozwolona. Urządzenia komercyjne i znaki reklamowe nie są dozwolone na stadionach, ani na innych terenach sportowych. Zaś co do kar: 2.2.1. w odniesieniu do indywidualnych zawodników i drużyn: tymczasowy lub stały brak możliwości uczestnictwa w Igrzyskach Olimpijskich lub wykluczenie z Igrzysk Olimpijskich; w przypadku wykluczenia, uzyskane medale lub dyplomy zostaną zwrócone do MKOl (Komitet Wykonawczy); Inna sprawa, że w tej samej karcie czytamy: Każda forma dyskryminacji w stosunku do kraju lub osoby ze względu na rasę, wyznanie religijne, poglądy polityczne, płeć lub jakiegokolwiek innego względu, jest niemożliwa do pogodzenia z przynależnością do Ruchu Olimpijskiego. Cyt. za www.olimpijski.pl

Gestu nikt im nie zabrania, Granat pisał jednak o koszulkach itp. i do tego się odniosłem, o nic więcej mi nie chodziło. Zresztą nawet wczoraj Pyrek obiecała wymyślić jakiś gest na olimpiadę. Całkiem możliwe, jednak muszą liczyć się z różnego rodzaju konsekwencjami.

Problem w tym, że nie mogą czegoś takiego mieć. Zabrania im tego Karta Olimpijska. A raczej żaden sportowiec nie będzie ryzykował poważnych nieprzyjemności dla manifestacji politycznej. Brytyjski komitet nakazał swoim sportowcom podpisać odpowiedni dokument, który zakazuje im jakichkolwiek gestów o wymiarze politycznym.

Czyli wychodziło by tak na 13 kwietnia '44?

Major Runge znany był między innymi ze swojego nadzwyczaj serdecznego, niemalże ojcowskiego podejścia do swoich żołnierzy. We wspomnieniach Tadeusza Jędrzejewskiego właśnie taki jego obraz nam się jawi. Gdyby poszukać porównania, które coś by powiedziało większej ilości osób, to wydaje mi się, że najbliżej byłoby mu do generała Gavina z 82. DPD. Tak samo jak on szalenie lubiany przez podwładnych, zdecydowany w działaniu, ze świetnymi wynikami. Zgadzacie się z takim porównaniem? Czy takie zachowanie majora, mogło mieć wpływ na postawę całego batalionu?

To raczej sytuacja ciężka do wyobrażenia sobie. Jeśli dane państwo nie zbojkotuje olimpiady, to raczej sportowcy też tego sami z siebie nie zrobią. Wczoraj bodajże w Teraz My była Monika Pyrek. Na pytanie czy podczas przyjmowania medalu w jakiś sposób wykaże swoją solidarność z ofiarami reżimu, powiedziała że nie bardzo może, ze względu na pewne zasady, które będą ją obowiązywać. Jednak nikt nie zabronił jej się wypowiadać (a tak ponoć zrobiły komitety olimpijskie Belgii i Wielkiej Brytanii) na ten temat.

Taki prosty temat... a tu nadal pustka. Ciekaw jestem co w takim razie sądzicie o "Baszcie"? Jeden z najlepiej znanych oddziałów powstania, ale czy na Mokotowie udowodnił swoją klasę w 100%? Czy może jednak wyżej należałoby ocenić walki chociażby Zgrupowania "Chrobry II" czy też Zgrupowania "Róg"?

Poszukaj na allegro, ja swój egzemplarz zamawiam przez samego pana profesora, i jeszcze zniżkę załatwi:) A książka faktycznie tak prosta do dostania nie jest.

Aby zwiększyć siłę ognia i wzbudzić szacunek dla placówki, ppor. "Poręcz" zainstalował w lokalu "U Aktorek" urządzenie wydające odgłosy ciężkiego karabinu maszynowego. "Zorganizował" stary blaszany kocioł, który po oddaniu do niego strzału z dziecinnego "straszaka" trzaskał jak prawdziwy karabin maszynowy. Kocioł ten zainstalował na barykadzie, gdzie do końca powstania pracował na przemian z "Maryśką". Kpr. "Wacek" opowiadała, że imitował on tak dobrze karabin maszynowy, iż po kapitulacji Niemcy z uporem domagali się od nich wydanie tego "drugiego" egzemplarza. Cyt. za Ćwikowski M., "Śladami walk żołnierzy VII-go Zgrupowania AK "Ruczaj" w Powstaniu Warszawskim 1944 r.". Fragment wywiadu z Lechem Chałko, plut. podchorążym "Cyganiewicz I", dowódcą plutonu w Zgrupowaniu "Róg" ( 17 maja 1966 Chicago, USA): J.K. Zawodny:jakie pan pamięta przykłady zachowania w walce? Cyganiewicz I: [...] A co do ducha żołnierzy, to na przykład Tadeusz " Król" dostał postrzał w plecy od snajpera. Jego pierwsze słowa były: Sk...syny! Strzelili do mnie z tylu. Teraz ludzie pomyślą, że spie..alem". J.K Zawodny: jaki był stosunek żołnierzy AK do religii? "W czasie walk w katedrze dwóch Niemców wpadło na krużganek strzelając. Słyszę głos Tadzia "Króla": Wy sk..syny!! - i widzę, że pociągnął z pistoletu do nich, jednego zabił, drugi uciekł. Tadzio ukląkł i mówi: Chrystusie Panie, świnia jestem używając takich slow, przebacz".

Bodajże 15 października 1943 roku.

Tutaj wersje krążą różne, robotnicy, polscy a nawet i francuscy żołnierze mieli go zabić. Tak czy inaczej, nie jest to temat o samym Dirlewangerze, więc proszę nie ciągnąć tego wątku.

Temat prosty i nie wymagający dłuższych wprowadzeń. Które akcje przeprowadzone przez polskie podziemie, uważacie za najgorzej wykonane, dlaczego właśnie te?

Za jedną z najgorzej przeprowadzonych akcji polskiego podziemia można w mojej ocenie uznać akcję "Koppe", przeprowadzoną 11 lipca 1944 roku w Krakowie przez warszawski KeDyw, a konkretnie przez "Parasol". Jako że krakowski KeDyw nie był w stanie przeprowadzić akcji, do Krakowa ściągnięto samego "Rayskiego". Ten z miejsca wziął się do roboty. Z czasem postanowiono przeprowadzić akcję. Jeśli wziąć pod uwagę logistyczną stronę akcji, była ona najtrudniejszą jaką dotąd przeprowadził "Parasol". Z Warszawy do Krakowa trzeba było przerzucić ludzi, broń, samochody, załatwić dokumenty, mieszkania, garaże dla pojazdów. Do zamachu na SS-Obergruppenfuhrera Wilhelma Koppego, Wyższego Dowódcę SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie, miało dojść przy zbiegu ul. Powiśle z placem Kossaka. Oddział miał liczyć razem 12 ludzi, podzielonych na 4 grupy. Dowódcą akcji, po namowach "Jeremiego", zgodnie z rozkazem "Pługa", został Stanisław Leopold "Rafał". Warto tutaj zauważyć, że miała to być dla niego pierwsza akcja zbrojna. Jak się miało okazać, to co powinno stanowić dodatkowy atut dla "Parasola", okazało się być powodem niepowodzenia akcji. Otóż gdy Koppe wyruszał z Wawelu w kierunku swojego biura, dowiedział się, iż jego samochód ochrony nie pojawi się. Mimo to postanowił ruszyć. Gdy przejeżdżał obok II grupy uderzeniowej, ta zaskoczona brakiem 2 pojazdu, nie otworzyła ognia. Spowodowało to, iż "Otwocki" nie zajechał Koppemu drogi jak miał uczynić według planu. Pierwszy ogień otworzył "Rafał". Jednak było za późno. Pancerny mercedes Koppego nie dał się dogonić. Akcja zakończyła się niepowodzeniem. To jednak dopiero początek nieszczęść. Podczas powrotu do Warszawy grupa była kilkukrotnie atakowana, w końcu pod wpływem ognia z broni maszynowej musiała spróbować uciec w inny sposób. Próbowali się wycofać przez pola żyta. Jednak była to ochrona mało skuteczna. W walce zginęli "Orlik" i "Ali". Niemcom udało pochwycić się "Zetę", "Warskiego" i "Storcha". Cała trójka została zamordowana w więzieniu krakowskiego Gestapo na Montelupich. Rezultat akcji fatalny: główny cel przeżył (zabito jedynie towarzyszącego mu oficera), zginęła wspaniała piątka żołnierzy "Parasola".

Wiedziałem że za proste, Twoja kolej.

Czyli rozumiem że Ty masz? Z pytaniem o to, co może się tam znajdować zapraszam na forum dws, tam podadzą odpowiedź na nie najszybciej.

Człowiek powszechnie uważany za organizatora podkarpackiej siatki TOW.

Weronika Wąsikowa pełniąca funkcję komendantki w obwodzie buczackim?