Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Opis planu akcji jest dość dobrze znany, chociaż wielu faktów nadal nie można w 100% ustalić. W tym temacie chodziło mi o w miarę dokładną analizę planu i przebiegu działań. Niemniej doceniam, że chciało Ci się o tym pisać Niestety dowództwo powstania nie wyciągnęło żadnych wniosków z wcześniejszych nieudanych szturmów na Dworzec Gdański. W nocy z 30/31 sierpnia popełniono dokładnie te same błędy: brak odpowiedniego zgrania, niedokładny plan. I to był jeden z podstawowych problemów powstańców. Do jednej z najbardziej wymagających operacji powstania wyznaczono zaprawionych w bojach, ale również niesamowicie zmęczonych ludzi. Wymagało to od nich wielkiego wysiłku. Jakikolwiek zgrzyt w planie był przez to dodatkowo wzmacniany. A możesz wskazać te dobre strony planu? Odnośnie desanty kanałowego zapraszam tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=3498 .
-
Zanim uda nam się rozstrzygnąć kwestię walk na Stawkach po 17 sierpnia, proponuję zejść na inny temat. Jak oceniacie walki "C49" w pierwszych dniach, tak powiedzmy do 5 sierpnia włączenie, bowiem wówczas możemy chyba mówić o pewnym przełomie w walkach. Jak oceniacie ich pierwszą walkę na Okopowej? Czy podczas kontrataków w dniach 2 i 4 sierpnia na Górczewskiej i Wolskiej mogli zdziałać coś więcej? Czy uderzenie z 5 sierpnia z godzin popołudniowych zostało wykonane w najlepszy możliwy sposób?
-
Wyprawa sycylijska- konieczność czy kaprys?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Starożytna Grecja
To wszystko o czym piszesz idealnie zostało ukazane w mowie Nikiasa, ciężko tutaj z czymś się nie zgodzić. Jeszcze a propo kosztów wyprawy i Egestyjczyków. Otóż jednym z czynników, które zachęciły Ateny była obietnica Egestyjczyków, że mają wystarczająco dużo pieniędzy, aby opłacić wyprawę. Gdy przybyły do nich okręty ateńskie aby przekonać się o tym, ci wypożyczali różne kosztowności z miast fenickich i helleńskich, aby udowodnić, iż naprawdę posiadają te bogactwa. Także w świątyni Afrodyty w Eryksie zaprezentowali im liczne misy ofiarne, dzbany, kadzielnice i inne dość liczne sprzęty ze srebra, które mimo niewielkiej wartości wywierały duże wrażenie. Jak się miało okazać, w Egeście poza 30 talentami nie było obiecanych pieniędzy. Był to pierwszy cios dla Ateńczyków podczas tej wyprawy, tylko Nikias od początku zdawał sobie sprawę, że Egestyjczycy nie mówią prawdy, jednak Alkibiadesowi udało się zachęcić Ateńczyków do wyprawy, do wyprawy, która tak na dobrą sprawę nie mogła im się powieść. -
Czy prawdą jest,że...
Albinos odpowiedział Pancerny → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Ponoć prawda, przynajmniej z tego co pamiętam ze słów profesora Wieczorkiewicza. Znalazłem taki oto fragment artykułu, którego autorem jest dr Wawer: Rosjanie zastrzelili pierwszego Polaka, który zawiesił biało-czerwoną flagę na berlińskiej Siegesoile, ale zaraz weszli następni. Trzeba wyjaśnić, że powodem tego tragicznego incydentu nie była nienawiść do Polaków, lecz swoista rywalizacja – za zawieszenie flagi na ważnym obiekcie w Berlinie dostawało się tytuł bohatera Związku Radzieckiego. Na dwa pozostałe pytania najlepiej odpowie zapewne ciekawy, chociaż ta pierwsza informacja z tego co pamiętam nie jest zgodna z prawdą, chociaż oczywiście mogę się mylić. -
Wyprawa sycylijska- konieczność czy kaprys?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Starożytna Grecja
Pytanie tylko czy Sparta istotnie otrzymała by pomoc z Sycylii. W swojej mowie Nikias zaznacza, że nawet jeśli Syrakuzańczycy zdołają opanować Sycylię, to wystąpienie przeciwko Ateńczykom u boku Peloponezyjczyków nie będzie im się opłacało, gdyż podobny los spotka ich potem z ręki Peloponezu. Tukidydes główny nacisk kładzie u siebie na chęć podbicia Sycylii, co było z oczywistych względów absolutnie niemożliwe. Ateńczycy porywając się na Sycylię nadal nie załatwili sprawy byłych sojuszników, którzy oderwali się od nich. Nikias mówił: Obecnie gotowi jesteśmy od razu pomóc Egestyjczykom jako naszym pokrzywdzonym sprzymierzeńcom, zwlekamy natomiast z wymierzeniem sprawiedliwości tym, którzy się od dawna przeciw nam zbuntowali i nas samych krzywdzą. -
Można się jednak zastanawiać, czy w jego krytycznym spojrzeniu na M-G decydującego wpływu nie miał żal za to, że nie leci wraz ze swoimi ludźmi do Polski. Niemniej trzeba się zgodzić. Błyskawicznie dostrzegł mankamenty planu, co ciekawe dokładnie te same punkty nie podobały się Gavinowi. A w Holandii wywiązał się ze swoich zadań najlepiej jak było można. Tutaj zgadzam się w 100%, jednak ciężko porównać jego dwa miesiące walk w Warszawie z mniej więcej 3 latami Ramckego czy też 2 latami Gavina, gdzie obaj brali udział w wielu operacjach. Niemniej zgadzam się. Chociaż z drugiej strony można się zastanowić, jak duży wpływ na jego sukcesy miał fakt, iż dowodził jednym z najlepiej wyszkolonych i uzbrojonych oddziałów powstania, a także to, że współpracował z wieloma świetnymi oficerami (vide "Jan", "Witold" czy też "Motyl"). Jeśli ktoś chętny do rozmowy o "Radosławie" to zapraszam tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=2667 , bądź też do któregoś z tematów w dziale o powstaniu :wink: .
-
Na pewno za jednego z najzdolniejszych taktyków należy uznać dowódcę 82. DPD generała Gavina. Absolwent West Point, przez całą swoją karierę starał się działać w myśl zasady, jaką wpojono mu w Fort Benning w Georgii: "Chcesz aby twoi ludzie coś zrobili? Więc sam musisz być pewien, że potrafisz to zrobić." Początkowo dowódca 505. PPS na Sycylii i we Włoszech, później zastępca generała Ridgewaya w Normandii aż w końcu od "Market-Garden" dowódca dywizji. To właśnie tam swoim sprawnym dowodzeniem zapobiegł przerwaniu korytarza na swoim odcinku, to właśnie tam opracował plan jednej z najbardziej niesamowitych akcji II WŚ (mowa o zajęciu mostów w Nijmegen), to tam generał Dempsey uznał go za dowódcę najwspanialszej dywizji na świecie. A to była niewątpliwie zasługa właśnie "Jumpin'Jima". Skoro mowa o Gavinie, to jako druga postać warta uwagi jawi się generał Ramcke, dowódca niemieckiej 2. DSS. Od walk na Krecie, przez Afrykę, front wschodni i Normandię, cały czas dowodził najlepiej jak potrafił. Najlepszym dowodem jego dużych umiejętności jest w mojej oceni bitwa o Brest, kiedy to alianci musieli sie naprawdę poważnie natrudzić, aby zdobyć miasto i zmusić Niemców do kapitulacji. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o dowódcy KeDywu i Zgrupowania "Radosław", generale Janie Mazurkiewiczu "Radosławie". Dysponując nie największymi przecież siłami zdołał najpierw przez prawie dwa tygodnie wiązać znacznie silniejsze oddziały niemieckie na Woli, potem skutecznie bronił powierzonego mu zachodniego odcinka obrony Starego Miasta, następnie dowódca obrony Czerniakowa. Skala i rozmiar walk może nie ten co w przypadku Gavina, Ramckego, czy też postaci wymienionych przez mch, jednak w powstaniu spisał się znakomicie, co krok dając przykłady świetnego dowodzenia. A i fakt wykładania w CWP w Rembertowie ma tutaj niemałe znaczenie.
-
Żeby było ciekawiej, w momencie kiedy powstanie już wybuchło zaczął domagać się od aliantów pomocy oskarżając ich o brak dobrej woli. Ponoć Brooke miał spore problemy, aby wytłumaczyć mu, że przerzucenie 1. SBS do Warszawy jest niemożliwe.
-
Jeden z najmniej docenianych niemieckich generałów. Mimo swojego wielkiego talentu nie dorobił się buławy marszałkowskiej. Był jednym z najlepszych specjalistów od obrony w całej armii niemieckiej. Wielką sławę dał mu słynny ostrzał artyleryjski wzgórz Seelow. Jak oceniacie jego postawę, czy zasługiwał na stopień marszałka. Jakie inne przykłady jego sukcesów na polu bitwy znacie?
-
- "Góral" czyli banknot 500 złotowy - "Młynarka" oznaczała banknoty drukowane w GG - "Bibuła" czyli wszelakie ulotki i prasa wydawane przez konspirację - "Komin" czyli duży rewolwer/pistolet - "Wanna" odkryty niemiecki samochód policyjny - "Koncentrak" obóz koncentracyjny - "Żółtki" czyli członkowie SA
-
Anegdoty związane z II RP
Albinos odpowiedział Gnome → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Jak się okazuje pseudonim "Zagłoba" świetnie pasował do Jana Mazurkiewicza. Otóż w 1919 roku wraz ze swoim przyjacielem Kazimierzem Tumidajskim pełnił rolę kuriera Dowództwa Frontu Południowego. Pewnego razu dostał zadanie dostania się do samego Petlury. A że zadanie do najprostszych nie należało, jednocześnie wysłano dwóch kurierów. Właśnie Mazurkiewicza oraz Antoniego Klamuta. Oto jak opisuje całą sytuację syn "Radosława": Już po zawarciu sojuszu polsko-ukraińskiego ojciec dowiedział się od oficerów sztabu Petlury, że na przyjęciu na cześć Marszałka Piłsudskiego ataman opowiadał jak polski kurier dotarł do jego kwatery w Czarnym Ostrogu z pismem. Otóż w pewnym momencie w pobliżu wagonu, w którym przebywał Semen Petlura powstał tumult i jakiś obdartus zaczął okładać pięściami wartownika drąc się wniebogłosy, że jest atamanem "Czornym" i musi rozmawiać z samym Petlurą. Kiedy ukraiński przywódca rozgniewany hałasem wyszedł, aby zrobić porządek "ataman" stanął na baczność i zameldował się jako oficer polskiego Sztabu Generalnego. Marszałka podobno opowieść ta bardzo ubawiła. Cyt. za Mazurkiewicz S., "Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba"". -
Czy "Helikopter w ogniu", czy "Kompania Braci" czy może "Szeregowiec Ryan" to już bez znaczenia. Wszystkie były bardzo dobrze zrealizowane pod względem scen walk. Ciekaw jednak jestem nadal oceny reszty;)
-
Przede wszystkim zdrowia, jak jest zdrowie od razu wszystko lepiej się układa. Oby spełniły się Wasze wszystkie marzenia, obyście mieli jak najmniej problemów, wszystkiego najlepszego;)
-
Najlepszy dowódca PW
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Skoro nikt nie kwapi się do wzięcia udziału w dyskusji, pozwolę sobie poruszyć jeszcze raz kwestię pozostania "Radosława" na Woli. Oto co możemy przeczytać w "Notatce z przebiegu działań powstańczych Zgrupowania "Radosław"" autorstwa kapitana Wacława Chojny "Horodyńskiego" (oficer sztabu) i porucznika Stanisława Wierzyńskiego "Klary" (od 14 sierpnia kwatermistrz zgrupowania, zastąpił na tym stanowisku kapitana Nowosielskiego "Szczęsnego", który poległ 13 sierpnia na ulicy Miodowej) pod datą 8 sierpnia: 8.VIII. Ppłk Radosław udaje się na odprawę do gen. Bora. W godz. rannych w tejże szkole tzw. "Twierdzy" [mowa o szkole św. Kingi przy ulicy Okopowej, gdzie na rozkaz "Radosława" dowództwo zgrupowania przeszło nocą z 7/8 sierpnia pod osłoną batalionu "Miotła"- przyp. A.] ppłk Radosław podaje do wiadomości w zamkniętym kole oficerów d-twa zgrupowania i d-ców batalionów decyzję gen. Bora nakazującą utrzymanie się jak najdłużej na Woli, gdyż czas odgrywa tu ważną rolę, jako potrzebny do skrzepnięcia organizacji powstania, przy równoczesnym stwarzaniu wielkich atutów politycznych, jakie daje nasza niezłomna walka. Wszyscy oficerowie obecni na odprawie dają słowo honoru Radosławowi na dotrzymanie do ostatniego tchnienia rozkazów, wydanych przez gen. Bora. Więc jak widać decyzja o zostaniu na Woli to nie była decyzja "Radosława", ale rozkaz, który otrzymał, i do wypełnienia którego był zobowiązany. Jarpenie z chęcią jednak zapoznał bym się z argumentacją wyboru generała "Montera" :wink: . -
Na razie prosiłem o ocenę samego planu, ale niech będzie. Łącznicy przemieszczający się kanałami, radiostacja oraz łączność telefoniczna, to wszystko miał "Wachnowski" do dyspozycji na Hipotecznej, gdzie ulokował się w Kinematografie Miejskim, niedaleko m.p. dowództwa "Radosława" i "Sosny". Łączność telefoniczna miała posłużyć do kontaktu z desantem "Czaty 49". Łączność istotnie odegrała ogromną rolę. To właśnie brak odpowiedniego połączenia z "Monterem" sprawiła, że oddziały śródmiejskie nie dostały wiadomości o przesunięciu ataku na godzinę 1:00 w nocy. Spowodowało to, wraz z atakiem na Plac Bankowy i problemami z wyjściem na pozycje uderzeniowe oddziałów staromiejskich, że Niemcy zorientowali się, że coś jest nie tak, i strona Polska coś szykuje. Mieli dzięki temu czas, aby sie przygotować. Jeszcze a propo łączności. Gdy "Wachnowski" dotarł do Kinematografu Miejskiego początkowo zdawało się, że nikogo tam nie ma. Dopiero po jakimś czasie znaleźli także "Radosława". Radiostacja "Wachnowskiego" znajdowała się w sąsiednim budynku Spiessa. Jednakże tłumy zebrane dookoła uniemożliwiły nawiązanie łączności w wyznaczonym czasie. Także desant "Motyla" nie miał łączności z dowództwem z racji tego, iż oddział "telefoniarzy" spóźnił się na wejście do kanału i "Barry" nie chciał ich już wpuścić, nie wierząc w ich tłumaczenia. Można to wytłumaczyć faktem, iż za późno zabrał się do opanowywania sytuacji. Tutaj sprawa jest o tyle ciekawa, że o ile samo zbieranie przez podpułkownika "Pawła" kolumn rannych i cywili na tyłach odbyło się w wyznaczonym czasie (czyli było to przewidziane w planie), o tyle już tłumy te zamieszanie spowodowały blokując dojście właśnie na wspomniane już pozycje wyjściowe oddziałów uderzeniowych. Wraz z do dzisiaj nie wyjaśnioną sprawą nieobecności majora "Sosny", a co za tym poszło długim wyczekiwaniem na podjęcie działań przez niego na prawym skrzydle, można uznać to za jeden z głównych elementów niepowodzenia akcji. Nie sposób pominąć tutaj fatalnego rozpoznania jakiego dokonali oficerowie Wachnowskiego. Z dachów kamienic przy Hipotecznej przeprowadzili obserwację, w wyniku której doszli do wniosku, że domy na południowej stronie ulicy Bielańskiej są puste, wolne od wroga. Podobnie sprawa miała się z rozpoznaniem jakiego dokonał podpułkownik "Florian" na Placu Bankowym. I tak w pierwszym przypadku te puste budynki okazały się nie być wcale puste. Co więcej to właśnie na nich szturm majora Jana Kajusa Andrzejewskiego "Jana" załamał się z dużymi stratami. Z kolei w przypadku Placu Bankowego, który miał być pusty, a dostępne miały być trzy włazy, okazało się, że cały plac jest zajęty przez "biwakujących" tam Niemców, a z trzech włazów otworzyć da się tylko jeden (na pozostałych najpewniej stały niemieckie pojazdy).
-
Zdecydowanie fabularny, może nawet coś na kształt "Kompani Braci". Ale to nawet nie chodzi o to, aby ich szczegółowo przedstawiać. Przed każdym odcinkiem króciutka wstawka, o której wspomniałeś, przedstawiająca głównych bohaterów, może komentarz historyka do ukazywanych wydarzeń, i tyle. Więcej bym nie przewidywał. Zresztą trzy postaci w przeciągu ponad godziny, a niektóre przewijały by się przez cały serial, to wystarczająca ilość w mojej ocenie.
-
To jednak nie jest najlepsza książka do rozmów na temat zagadnień stricte militarnych. Polecam coś z grupy Kirchmayer, Borkiewicz czy też ostatnia praca Komorowskiego. A co mają Rosjanie do utrzymania Starówki? Pozwolę sobie zacytować wypowiedz "Radosława" jeszcze raz: (...) dopuszczając do upadku Starego Miasta - którego należało bronić wyciągniętymi odwodami ze Śródmieścia - dowódca Powstania nie wyczerpał wszystkich swych możliwości dla należytej obrony tej kluczowej pozycji osłaniającej tak Powiśle jak i Śródmieście. Rezultatem błędnej decyzji opuszczenia Starego Miasta było zajęcie przez Niemców już w trzy dni potem Powiśla i silne zagrożenie Śródmieścia, również od strony północno-zachodniej. Pozbawienie odcinka Czerniaków jego własnego odwodu, który został użyty do załatania wyrwy w rejonie szpitala św. Łazarza, a częściowo na Krakowskim Przedmieściu- umniejszyło w znacznym stopniu zdolność obronną tego odcinka, tak ważnego dla ewentualnej przeprawy nacierających wojsk sowiecko-polskich. Stare Miasto to nie tylko walki w ostatnich dniach sierpnia. Borkiewicz pisze iż Stare Miasto można było wzmocnić praktycznie przez całą drugą połowę sierpnia. Komorowski w swojej "Bitwie o Warszawę..." wyraźnie krytykuje naczelne dowództwo za to, iż dla sukcesów o znaczeniu taktycznym (jak chociażby zdobycie gmachów policji i kościoła św. Krzyża przy Krakowski Przedmieściu z dnia 23 sierpnia) dopuścili do pogłębienia się kryzysu operacyjnego. Przez dwa tygodnie "Wachnowski" swoim oporem dawał szanse na poprawienie sytuacji, jednocześnie czekając na wzmocnienie. Także "Żywiciela" nie szczędzi Borkiewicz. Jak widać "Radosław" miał solidne podstawy do wygłaszania swojego zdania. Prosiłbym jednak, abyśmy na razie skupili się na ocenie przebicia z 30/31 sierpnia. Ocena tej akcji pozwoli nam znaleźć błędy, jakie popełniono, a to może stanowić podstawę do dalszej dyskusji o uratowaniu Starego Miasta. I tego proszę się trzymać.
-
Oto jak widziałbym poszczególne odcinki serialu o powstaniu (każdy odcinek tak ok 70-80 min.), ciekaw jestem co o tym sądzicie (poprawki, zmiany itp.): Odcinek 1: "W" dnia 1 sierpnia [fragment oryginalnego rozkazu] Zaczyna się od podjęcia decyzji 31 lipca przez "Bora" i reakcji "Hellera" oraz "Kuczaby". Następnie przeskok do 1 sierpnia, "Radosław" dostaje rozkaz "Montera". Zaczyna się gorączkowe zbieranie ludzi, przygotowywanie ich do walki. Koniec odcinka następuje zaraz po zakończeniu walk na Okopowej, czyli około godziny 20:00. Odcinek 2: Zaczęło się na Woli Ten odcinek ukaże pierwsze 5-6 dni walk na Woli, dokładniej tak mniej więcej w kilka godzin po natarciu "C49", mającego na celu zastopowanie Kampfgruppe Reinefarth. A więc ujrzymy pierwsze godziny walk powstańczych, budowanie barykad, zdobycie magazynów na Stawkach, walki na Górczewskiej 2 sierpnia, zdobycie dwóch czołgów, walki o Gęsiówkę, obronę Młynarskiej, Pałacyku Michla. Główni bohaterowie odcinka: major "Witold", "Ziutek" Szczepański (autor "Pałacyk Michla..."), inżynier "Lumeński". Odcinek 3: Żegnaj kapitanie! Odcinek zaczyna się 6 sierpnia. Trwają gorączkowe walki o utrzymanie terenu, "Radosław" wysyła swoją słynną depeszę z godziny 5:00, powstańcy zdobywają działko na Stawkach. Walki o szkołę św. Kingi, odprawa u "Bora" czy w końcu kluczowe w tym odcinku Stawki. Wszystko to kończy się wraz z momentem natarcia na Stawki 11 sierpnia, z natarciem podczas którego ginie kapitan "Niebora" (Franciszek Mazurkiewicz, brat "Radosława"), a sam dowódca zgrupowania dwukrotnie ranny. Główni bohaterowie odcinka: "Radosław", "Niebora", łączniczka "Nina". Odcinek 4: Czas na Stare Miasto Zaczyna się od wycofania oddziałów "Radosława" na Starówkę. Rozlokowanie poszczególnych pododdziałów na nowych kwaterach, stanowiskach. Powtórne ukazanie walk na Stawkach, pierwsze starcia o kompleks szpitalno-kościelny św. Jana Bożego, walki na Muranowie, obrona "wyspy", uderzenia na Dworzec Gdański. Całość kończy się wraz z nieudanym natarciem z nocy 20/21 sierpnia. Główne postaci: porucznik Kazimierz Jackowski "Torpeda", podporucznik "Klara", major "Jan". Odcinek 5: Dworzec nie dla nas Odcinek zaczyna się w niedługi czas po zakończeniu akcji poprzedniego, ostatnie natarcie na Dworzec Gdański. Po nieudanych walkach oddziały skupiają się na obronie Starówki. Upadają kolejne punkty, zostaje podjęta decyzja i wycofaniu się. Główne postaci: "Głóg", podporucznik "Henryk", łączniczka "Renata". Odcinek 6: Kanałami na plac Po podjęciu decyzji o wycofaniu się poszczególne oddziały przygotowują sie do przebicia, następuje rozdzielenie zadań. Głównym wątkiem będzie próba dokonania desantu kanałowego przez "Czatę" na Placu Bankowym. Jednocześnie pozostałe oddziały przebijają się górą. Główne postaci: kapitan "Motyl", porucznik "Piotr", major "Jan". Odcinek 7: Starówka! Nie strzelać! Po nieudanym przebiciu się, dowództwo podejmuje decyzję o przejściu "dołem". Zaczyna się koszmar kanałów. W tym samym czasie "Jerzy", "Morro" i "Trzaska" przechodzą górą do Śródmieścia. Główne postaci: "Morro", "Jerzy", "Barry" (postać niezwiązana z "Radosławem"). Odcinek 8: To Warszawa czy niebo? Po dojściu do Śródmieścia wszyscy są zaszokowani wyglądem Śródmieścia. Następuje rozlokowanie oddziałów w kwaterach, żołnierze mogą wreszcie odpocząć. Dowództwo zgrupowania otrzymuje rozkaz marszu w stronę Czerniakowa. Główne postaci: "Jędras", "Radosław", major "Bolek". Odcinek 9: Zupełnie jak "Zośka" Po dojściu na Czerniaków oddziały zajmują swoje stanowiska. Toczą się walki o poszczególne domy, "Blaszankę", "Twierdzę Czerniaków", kościół św. Łazarza. Podejmowane są próby nawiązania łączności z drugim brzegiem. Odcinek kończy się wraz ze śmiercią "Morro". Główne postaci: "Morro", "Witold", dr "Brom". Odcinek 10: Mimo nadziei... Zaczyna się od lądowania pierwszych oddziałów Berlinga. W żołnierzach na nowo rozpala się iskierka nadziei. Kapitan "Motyl" obejmuje dowództwo nad oddziałem berlingowców. Toczą się zażarte wali o utrzymanie przyczółka nad Wisłą. Jednak Niemcy dławią opór. Zgrupowanie "Radosław" wycofuje się na Mokotów. Główne postaci: "Motyl", "Kmita", "Jerzy". 11: Ostatnie tchnienie Po przejściu na Mokotów Zgrupowanie "Radosław" daje po raz kolejny dowody swojej odwagi i zaangażowania. Toczą się ciężkie walki w Parku Dreszera, na Odyńca, "Radosław" opuszcza swoją kwaterę w ostatniej chwili, osłaniany przez swoich żołnierzy. Oddziały przechodzą do Śródmieścia kanałami. Główne postaci: "Radosław", "Irma", "Mały". 12: To jeszcze nie koniec Warszawa kapituluje, jednak nie oznacza to wcale końca walki. Część żołnierzy "Radosława" podobnie jak sam dowódca wychodzi z miasta aby kontynuować swoją walkę. Odcinek kończy się wraz z odczytaniem przez "Jerzego" ostatniego, pożegnalnego rozkazu "Radosława" na dziedzińcu kamienicy przy Hożej 11.
-
W tym momencie negujesz opinię pułkownika "Radosława", jednego z najlepszych dowódców powstańczej Warszawy. A skoro to robisz, dobrze by było, abyś skupił się na konkretach, bo to co piszesz, to same ogólniki, a nie o nie mi tutaj chodzi. Więc albo konkrety, albo skupmy się na samym planie przebicia. Kolejne posty nic nie wnoszące do tematu wylecą.
-
Na tym forum zazwyczaj gdybamy. Temat brzmi: Czy można było Stare Miasto uratować, a nie czy był sens dalej walczyć. Założenie jest czysto teoretyczne. Skoro "Radosław" uważał, że można było polepszyć sytuację Starego Miasta, to czemu nie spróbować znaleźć odpowiedzi na pytanie: jak? Dlatego proszę skupić się na razie na kwestii samego planu. Powoli, małymi kroczkami, może dojdziemy do jakichś wniosków.
-
Zabawne epizody Powstania Warszawskiego
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Na przykład w czasie jednej z [wizyt] gen. "Monter" zbliżył się do domu, gdzie kwaterowali Polacy. Podobnie jak większość walczących żołnierzy ubrany był w cywilne ubranie, z opaską z literami AK na przedramieniu i furażerkę. Gdy próbował wejść, został zatrzymany przez młodego chłopca pilnującego budynku. Chłopiec jąkał się i rutynowe pytania, kim jest generał i czego sobie życzy, zajęły mu trochę czasu. Generał odpowiedział: "Jestem "Monter"". Wartownik z wielką trudnością wyjaśnił generałowi: "Nie potrzebny nam pan teraz, oświetlenie mamy w porządku." Cyt. za Zawodny J.K., Powstanie Warszawskie w walce i dyplomacji. -
Podpowiedź: z "Czaty" był jeden oddział, dowódca jego dnia 1 sierpnia był dowódcą jednej z trójek osłonowych Zygmunta Jędrzejewskiego "Jędrasa".
-
Powoli zabieram się za "Mrówkę na szachownicy" Jana Kurdwanowskiego "Kroka". Są to wspomnienia żołnierza Batalionu "Chrobry I", ukazujące nam obraz powstania, oczami szeregowego żołnierza.
-
Dowódca powinien być twardy dla swoich żołnierzy.
-
O ile mnie pamięć nie myli, to on zapisał te słowa na karteczce, która przetrwała powstanie. Czy błąd? Był młodym niedoświadczonym dowódcą, chciał jak najlepiej, chciał aby powierzony mu oddział był w świetnej formie, aby był gotowy do najtrudniejszych zadań. Jego rozkaz z 30 czerwca '44, kiedy to zabronił używania nazw "Alek", "Sad", "Felek" i "Rudy" jest dowodem na to. Tamte nazwy kojarzyły się z tymi najlepszymi, z wzorem, do którego "Morro" zdążał. Czuł że jednak czegoś mu brakuje. I kto wie czy właśnie takie zachowanie w okresie przedpowstaniowym nie wpłynęło na świetną postawę jego ludzi w trakcie walk. Swego czasu pisałem o tym na forum, pozwolę sobie powtórzyć: Jest to sprawa dość kontrowersyjna. Otóż 15 września rano około godziny 8:00 "Morro" razem z kilkoma swoimi ludźmi wyszedł w kierunku zbliżających się do brzegu łodzi, które ostrzeliwali Niemcy. O północy poprzedniego dnia "Zośkowcy" zajęli biały, parterowy domek u wylotu Wileńskiej. Według relacji pana Stanisława Sieradzkiego-Śwista, "Morro" miał w ręku mieć polską flagę (jest to niepewna informacja). W momencie kiedy wyszedł na odsłonięty teren, usłyszano strzał z karabinu i "Morro" padł martwy na ziemię. Natychmiast podbiegła do niego sanitariuszka, ale już nic nie dało się zrobić, otrzymał postrzał w okolice serca, zupełnie jak "Zośka". Wersja znana powszechnie mówi o tym, że zabił go niemiecki snajper. W relacji "Leszczyca" pojawia się informacja o 5 berlingowcach i dwóch jeńcach niemieckich, których złapali (być może to oni strzelali). Nie do końca jasne jest skąd wzięło się 5 berlingowców, zamiast 3. Bowiem mówi się o jednej łodzi, która dopłynęła właśnie z 3 berlingowcami. Wersja w której Andrzeja "Amorka" "Morro" Romockiego zabił przypadkowo jeden z desantujących się żołnierzy pojawia się tylko w książce "Polska Walcząca" autorstwa pana Ślaskiego.