Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Dlaczego "również"? Jak na razie w tym temacie jesteś jedyną osobą, która o tym wspomniała;) O biathlon i biegi może być o tyle ciężko, że jest są to jednak dyscypliny mało efektowne w porównaniu ze skokami. A jako że TVP ma mało miejsca na sport, to muszą wybrać. Inna sprawa, że TVP od kilku lat prowadzi dość beznadzieją politykę jeśli chodzi o sport. Dwa lata temu wiele osób mówiło podobnie, a jednak kolejna Kryształowa Kula i mistrzostwo świat stały się faktem. Dlaczego miałby nie powtórzyć tego wyczynu?
-
Piosenki żołnierskie - polskie
Albinos odpowiedział mer → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
O ile się nie mylę, to właśnie z okresu II WŚ. Autorem jest Marian Matyszkiewicz "Rysiek", żołnierz AK, zmarły w Stutthofie absolwent warszawskiego liceum im. Górskiego. -
Dokładnie tak, porucznik Czesław Hakke, spalony w Krakowie, przeniósł się w sierpniu '41 do Białegostoku.
-
Piosenki żołnierskie - polskie
Albinos odpowiedział mer → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Nie do końca. Jeśli chodzi o piosenkę, to owszem jest to zaledwie fragment "Deszcz, jesienny deszcz", ale jest to także tytuł książki Ryszarda Góreckiego. -
Desant kanałowy na Plac Bankowy - czy mógł się udać?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Spróbujmy może dojść do tego, o której dokładnie desant zszedł do kanału. Wersje mamy już nie dwie, a trzy: Zygmunt Jędrzejewski "Jędras" z "C49" podaje godzinę 20, Leszek Niżyński "Niemy" z "Miotły" godzinę 22, natomiast u whatfora możemy znaleźć jeszcze wersję z godziną 21. Niby godzina w te, czy wewte... ale jednak mamy tutaj do czynienia z pewną nieścisłością, w końcu rozdźwięk dotyczy całych dwóch godzin, a w warunkach bojowych jest to niemało. Zobaczmy co dokładnie pisze "Jędras": Zebraliśmy się o godzinie 19.30. Staliśmy na podstawie wyjściowej w okolicy włazu do kanału na pl. Krasińskich w bramie domu przy Długiej. O godzinie 20 rozpoczęliśmy wchodzenie do kanału. Nie szło to łatwo. Żołnierze, obładowani bronią, amunicją i granatami, potrzebowali trochę czasu, by wejść do włazu, znaleźć pod stopami drabinkę i zorientować się, jak biegły jej szczeble. Trudności miały zwłaszcza obsady lkm-ów obciążone tą długą bronią i skrzynkami amunicyjnymi, gdyż sprzęt ten wymagał podawania przez światło włazu. Po wejściu obsad lkm-ów wchodzenie odbywało się już coraz sprawniej, gdyż obserwowanie wchodzących wskazywało na właściwy sposób postępowania następnych. Cyt. za Jędrzejewski Z., "Od września do września". Z opisu dość jasno wynika, że wejście do kanału nie było zadaniem łatwym. Przy ilości około 150 osób, musiało zająć trochę czasu, według wyliczeń "Jędrasa" nawet około 45 minut. Oddział do przejścia miał mniej więcej 1,5-1,7 km kanałami, które miejscami zniżały się do 150-90 cm (ta dolna granica widnieje w monografii "Miotły" Niżyńskiego). Dojście do Krakowskiego Przedmieścia trwało około godziny, drugą godzinę zajęło im przejście odcinka na Krakowskim Przedmieściu (tutaj też wynika ciekawa sprawa z trasą desantu, bowiem "Jędras" wspomina coś o włazie przy skrzyżowaniu Królewskiej z Marszałkowską, a w porównaniu z mapką Niżyńskiego, jednak trochę się to różni, i tutaj skłonny jestem zaufać raczej "Niememu"). A więc już mamy godzinę 23, niemożliwością wydaje mi się aby wchodząc o 22 do kanału oddział zdołał przejść trasę w miarę sprawnie. A pamiętajmy że mniej więcej o 1 w nocy mieli uderzyć na Plac Bankowy. Oto co pisze na temat przejścia "Jędras": W miarę wchodzenia następnych posuwaliśmy się za przewodnikiem, trzymając linę w miejscu węzła. Na każde przekazane nam od tyłu targnięcie liny posuwaliśmy się dwa metry do przodu, żeby zrobić miejsce następnym. Gdy uzbieraliśmy komplet na jedną linę i jednego przewodnika (około 50 ludzi), zaczęliśmy nasz marsz. W gęstej mazi prawie po kolana szło to nam bardzo ciężko.(...) Marsz był bardzo uciążliwy, mimo że początkowo kanał był wysoki i nie wymagał pochylania się.(...) Z trudem brnęliśmy w gęstych, ale szczęśliwie płytszych, bo do kolan, ściekach. Po paru minutach usłyszałem przed sobą jakieś dziwne odgłosy. W świetle latarki zobaczyłem, jak młody amunicyjny od "Torpedy" co chwilę potykał się pod ciężarem dwóch pojemników amunicji, które dźwigał w tej niewygodnej pozycji. Od czasu do czasu uderzał nimi o obudowę kanału. Czułem, że albo nie dojdzie, albo nie doniesie tej amunicji. Odebrałem mu więc jedną skrzynkę i maszerowaliśmy dalej. Dopiero teraz zrozumiałem co to za ciężar. Należało iść pochylonym z pojemnikiem, którego nie wolno było opuścić na długość wyprostowanej ręki, bo znalazłby się on w szlamie. Rękę musiałem więc trzymać zgiętą, tak by pojemnik nie dotykał ohydnej mazi. Mimo większych sił i na pewno lepszej kondycji od małego amunicyjnego z trudem dźwigałem ten jeden pojemnik. Cyt. za Jędrzejewski Z., "Od września do września". Wracając do godziny uderzenia. Jako że mieli tam dojść przed pierwszą, niemożliwością było, aby dokonali tego wchodząc o 22, tym bardziej, że Niżyński podaje, jakoby już o 24 mieli być przy włazach, co też wydaje się być niemożliwe, zwłaszcza że przejście było wyliczone na około 3 godziny (a więc już plan wymuszał wcześniejsze zejście). Więc biorąc pod uwagę, że działania oddział "Motyla" rozpoczął około godziny 1:30, wersja Zygmunta Jędrzejewskiego "Jędrasa" wydaje być się najbliższą prawdy. O 20 wchodzą do kanału, przed 21 wchodzenie zakończone. Następnie godzina do Krakowskiego Przedmieścia, czyli już 22, kolejna godzina Krakowskim Przedmieściem, czyli już 23, dojście do Placu Bankowego w okolicach północy. Odnajdują włazy, z czego dwa są zamknięte, podejmują decyzję, aby wyjść tym jedynym, który mogą otworzyć. Na lepszą wersję przejścia kanałami nie wpadnę. Jakieś uwagi co do całości? -
Sensowna podpowiedź... postać ważna w historii TOW, a Jan Antoni Mazur to nie jest prawdziwe imię i nazwisko człowieka o którego się pytam.
-
Komu się przejadły to się przejadły. Nie chciałbym abyś wziął to do siebie, ale dość łatwo można zauważyć, że kiedy Małysz wygrywa, nagle skoki są super popularne. Kiedy nie idzie mu, skacze co najwyżej przeciętnie, zaraz odzywają się głosy, że ma zakończyć karierę, że to jest nudne. Przed poprzednim mistrzowskim sezonem było podobnie, a jednak. Dlatego też Małysza bym jeszcze nie skreślał. Nie raz w sporcie się zdarzało, że ktoś kto teoretycznie powinien już odejść, nagle znowu wskakuje na szczyt. A ten komentarz odnośnie czego i kogo jest?
-
Losy żołnierza i dzieje oręża polskiego - ogólnie
Albinos odpowiedział piterzx → temat → Olimpiady i konkursy przedmiotowe
Zamek Królewski powiadasz... a kiedy dokładnie? Czy to będzie coś takiego jak mieli finaliści zeszłoroczni, z lataniem po MWP itp.? Bo z chęcią bym wpadł i popatrzył jak się męczycie :lmao: . Tak ogólnie to gratuluję zajścia tak wysoko;) -
Już nie oglądasz? Czyli wcześniej oglądałeś? Wtedy nie były nudne? Bo przyznam szczerze, że jakoś nie zauważyłem, aby jakoś się strasznie skoki zmieniły w ostatnich latach. Jedyna różnica jest taka, że Małysz już nie wygrywa wszystkiego. Proszę się powstrzymać od takich komentarzy, jeszcze jeden, a poleci warn.
-
Pierwsze ślady osadnictwa na terenie Warszawy, a konkretnie na prawym brzegu Wisły na obszarze dzisiejszych północnych terenów miasta, pojawiają się w końcu IX wieku. W Bródnie Starym, nad strumieniem Brodni leżał gród. Był on stosunkowo niewielki, z podgrodziem pod wałami, gdzie rozwijała się gospodarka rolniczo-hodowlana i rzemieślnicza (m.in. hutnictwo, tkactwo, rogowiarstwo). Są także ślady prowadzenia wymiany handlowej z ziemiami północnymi wschodnimi (świadczą o tym przedmioty z terenów Rusi Kijowskiej i znad Bałtyku). Był to raczej typowy gród dla państwa Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Oprócz sporych ziem na prawym brzegu Wisły, gród kontrolował także tereny dzisiejszego Żoliborza. Z czasem gród podupadł, nastąpiło to na początku XI wieku. Przyczyny takiego stanu rzeczy nie są do końca jasne. Mówi się zarówno zniszczeniu przez najazd z zewnątrz, jak i o tym, że przestał odgrywać rolę w administracji państwa, po tym jak włączono go do dóbr kościelnych po kryzysie w pierwszej połowie XI wieku. W drugiej połowie XI wieku (tak około 1065 roku) najważniejszą osadą na prawym brzegu Wisły staje się Kamion u przeprawy wiślanej. Był to ośrodek dóbr kościelnych, siedziba parafii a może także i miejsce targu (świadczy o tym leżąca niedaleko wieś Targowe). Po drugiej stronie rzeki postała analogiczna osada Solec (nazwa pochodzi niemal na pewno od komory solnej). Po upadku Starego Bródna tereny dzisiejszej Warszawy podlegały być może Serockowi lub też Zakroczymiowi. Dopiero 23 czerwca 1262 roku pojawi się wzmianka o dworze w Jazdowie, który leżeć miał mniej więcej na terenie dzisiejszych Łazienek. Był to lokalny punkt administracyjny księcia czerskiego. Po pewnym czasie dworek w Jazdowie miał już spore zaplecze rolnicze, a obszar jego oddziaływania wynosił około 14 kilometrów (dane za A. Gieysztorem). W 1262 dochodzi do najazdy księcia litewskiego Mendoga, którego jeden oddział najpierw zdobył Płock, a potem drugi Jazdów (datuje się to właśnie na 23 czerwca 1262 roku). W końcu XIII wieku na północ od Jazdowa powstaje Warszowa. Pierwsze wzmianki pochodzą albo z 1289 roku (fundacja kościoła św. Jerzego), albo z 1313, kiedy to w dokumentach pojawia się Siemowit II pan warszawski. Warszawa była na Mazowszu jednym z trzech miast, które w XIII wieku otrzymały akty lokacji (Łowicz w około 1298 i mniej więcej w tym samym czasie Płock). Sam dokument nie zachował się, istnieje podejrzenie, że nawet nie było dokumentu pierwszej lokacji (konkretnie dokument na prawie chełmińskim).
-
To pierwsze to obstawiam Zieloną Górę, co do drugiego nie mam pomysłu. Historię o tym jak to nazwa Warszawa wzięła się od Warsa i Sawy, zna chyba każdy. Legenda istotnie piękna (inna sprawa, że Sawa to imię męskie;). Jednak nazwa Warszawa z dużym prawdopodobieństwem pochodzi od imienia osobowego Warsza, które to imię było dość często spotykane wśród rodu rycerskiego Rawiczów-Niedźwiadków. A ów ród posiadał w XII-XIII wieku na terenie dzisiejszej Warszawy (konkretnie w okolicach Mariensztatu) swoje ziemie. Początkowo nazwa Warszowa, później już Warszawa.
-
Z sieci nie ściągam praktycznie nic, mam dosłownie pojedyncze kawałki, ale i tak wszystko legalnie (oficjalne strony itp.). Jeśli chodzi o płyty, to przyznam szczerze, że wolę kupić sobie raz na jakiś czas jedną oryginalną, niż mieć kilka "piratów". Przede wszystkim staram się jednak szanować czyjąś pracę, a załatwiając sobie muzykę nielegalnie, źle bym się z tym czuł. Inna sprawa, że taka oryginalna płytka pięknie wygląda w zbiorku, ma w sobie jakąś magię. Plusem dla mnie jest fakt, że zespoły których słucham zazwyczaj wydają płyty w dość niskich cenach (moje ulubione LC poniżej 30 złotych), więc nawet moja kieszeń aż tak bardzo nie cierpi na tym.
-
Skoro jest temat o ulubionej wokalistce, to czemu nie i o ulubionym wokaliście . Czyli kto i czemu? Jeśli chodzi o mnie: Chad Kroeger (Nickelback): facet ma tak niesamowicie zachrypnięty głos jak chyba nikt inny, bez niego Nickelback traciłby naprawdę dużo. Klaus Meine (Scorpions): za fenomenalne "Wind of Chenge" i "Is there anybode there?", niesamowita skala głosu wprawiająca w zachwyt fachowców niemalże na całym świecie, klasa sama w sobie. Kurt Cobain (Nirvana): legenda, , magazyn "Rolling Stone" umieścił go w tym roku na drugim miejscu listy najbardziej niedocenianych gitarzystów w historii muzyki, gdy raz się usłyszy jego głos pozostaje on w pamięci naprawdę na długo. James Hetfield (Metallica): kolejna legenda, naprawdę mocny głos potrafi zrobić wrażenie niemalże na każdym. Jonathan Davis (Korn): to na ile sposobów Davis potrafi zaśpiewać może zadziwić każdego, mrożący krew w żyłach szept, rozdzierający wrzask czy też delikatna chrypka, której nie można nie lubić, autor jednego z moich ulubionych cytatów: Śmiejecie się ze mnie, bo jestem inny. Ja się śmieję z was, bo wszyscy jesteście tacy sami. Jon Bon Jovi (Bon Jovi): jego kawałek "It's my life" był jednym z pierwszych jakie zrobiły na mnie naprawdę ogromne wrażenie, mimo tylu lat na rynku nadal w mojej opinii niewielu potrafi mu dorównać. Steven Tylor (Aerosmith): nie dość że ma piękną córkę (Liv Tyler), to jeszcze głos ma piękny, kawałki takie jak "I don't want to miss a thing", "Crazy" czy też "Janie's got a gun" są na to dowodem. Freddie Mercury (Queen): czego by o nim nie napisać to i tak będzie to za mało, prawdziwy mistrz, szkoda że skończył tak fatalnie. Kazik Staszewski (Kult): jeden z najlepszych polskich wokalistów, za każdym razem zaskakuje mnie czymś nowym. Hubert "Spięty" Bodaczewski (Lao Che): sprawa wygląda podobnie jak u Davisa, od porażającego szeptu po rozdzierający wrzask, wszystko okraszone świetnym tempem.
-
Proszę o wybaczenie, że przerywam dyskusję, ale mam jedną prośbę. Domyślam się, że obaj dyskutanci dysponują potężną wiedzą na temat NSZ, i jako człowiek który ledwie zna zagadnienie, z chęcią poczytałbym co nieco na ten temat, jednak jednego nie będę tolerował: wszelkich uwag personalnych. Więc bardzo proszę skupić się na temacie a emocje zostawić na boku.
-
Historia Polski - przekrojowa i synteza
Albinos odpowiedział yaroo32 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Jeśli ktoś szuka książki dotyczącej ogólnej historii Polski, na początek warto zajrzeć także do dość skromnego, ale dobrze napisanego podręcznika Dybkowskiej, Żaryn i Żaryn "Dzieje Polskie". Książka nie jest zbyt długa, a pozwala zapoznać się w stopniu ogólnym z dziejami Polski. Na początek w sam raz. Jeśli zaś ktoś szuka czegoś poważniejszego, nie sposób nie zajrzeć do "Bibliografii historii Polski" pod redakcją Heleny Madurowicz-Urbańskiej a opracowanej przez Władysława Bieńkowskiego. Składa się z trzech tomów, stanowi potężną bazę do dalszych poszukiwań. PS. Może by tak podpiąć temat? -
Listy powstańców warszawskich na aukcji
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Jako żer temat jest o listach, może warto byłoby zacząć temat harcerskiej poczty polowej. Na początek proponuję artykuł Zbigniewa Bokiewicza: Harcerska poczta polowa odegrała kluczową rolę w utrzymywaniu łączności pomiędzy ludnością Warszawy w czasie Powstania. Do dnia 30 lipca większość urzędów i służb okupanta niemieckiego opuściła miasto i tylko umocnione punkty wojskowe i policyjne pozostały na jego terenie. W dniu 1 sierpnia rano dowódca Armii Krajowej wydał rozkaz rozpoczęcia akcji w tym dniu o godzinie 17 po południu. Większość ludności cywilnej nie wiedziała o tym terminie i życie w mieście w tym dniu toczyło się zwykłym torem. W konsekwencji rozpoczęcia działań powstańczych bardzo wiele osób zostało zaskoczonych na mieście i odciętych od swoich rodzin i mieszkań. Założenia strategiczne powstania przewidywały uchwycenie mostów na Wiśle, celem odcięcia odwrotu jednostkom niemieckim na wschodnim brzegu Wisły, aby w ten sposób dopomóc armii czerwonej znajdującej się na, przedpolach Pragi, a założeniem politycznym było opanowanie stolicy i ujawnienie w niej władz polskich zanim armia czerwona wkroczy do miasta. Te plany udały się tylko częściowo. Nie udało się uchwycić mostów, ale duże części miasta zostały uwolnione od Niemców i były rządzone przez polską administrację wojskową i cywilną. Niestety nie udało się opanować wielu z silnych niemieckich punktów oporu, co spowodowało podział miasta na szereg odseparowanych od siebie dzielnic przedzielonych siłami niemieckimi. Łączność między tymi dzielnicami była utrzymywana przez gońców i łączników rekrutujących się przeważnie z harcerzy i harcerek z „Szarych Szeregów" w wieku od 10 do 15 lat. Harcerstwo polskie pod nazwą „Szarych Szeregów'' było bardzo czynne w czasie okupacji prowadząc akcję dywersyjną i sabotażową i wniosło do powstania doskonałą, siatkę organizacyjną. Harcerze od początku zdawali sobie sprawę z sytuacji ludności cywilnej i jej potrzeby komunikowania się z odciętymi rodzinami i w ten sposób narodziła się idea powołania poczty polowej. Pierwsza poczta polowa została zorganizowana przez harcmistrza Kazimierza Grendę w dzielnicy Śródmieście-Południe już w dniu 2 sierpnia. Ta poczta działała jedynie na ograniczonym terenie tej dzielnicy. W dniu 4 sierpnia naczelnictwo Harcerzy postanowiło powołać do życia Pocztę Polową dla całego wyzwolonego miasta. Główny Urząd Pocztowy mieścił się przy ulicy Świętokrzyskiej nr. 28. Po za tym istniało jeszcze osiem urzędów pocztowych w różnych dzielnicach miasta: Nr.2 na ulicy Szpitalnej, nr. 3 na Placu Napoleona, nr. 4 na ulicy Okulnik, nr. 5 na ulicy Czerniakowskiej, Nr. 6 na ulicy Krasickiego (Mokotów) nr. 7 na ulicy Wilczej i Nr 8 na ulicy Żelaznej. Skrzynki pocztowe zostały rozlokowane w czterdziestu punktach miasta. Korespondencja była ograniczona do 25 słów i od początku podlegała cezurze, celem zapobieganiu możliwości przecieków wojskowych lub strategicznych informacji w ręce nieprzyjaciela. Korespondencja była w zasadzie doręczana bez opłat pocztowych. Przyjmowano jednak chętnie dobrowolne opłaty w postaci książek, opatrunków i żywności dla rannych w szpitalach. Ilość dziennych przesyłek wahała się w granicach od 3 do 6 tysięcy listów i osiągnęła szczytowe nasilenie w dniu 13 sierpnia gdy wpłynęło 10 tysięcy listów. Przez kilka pierwszych dni nie było żadnych pieczątek pocztowych. Pojawiły się one w dniu 6go sierpnia i miały napis w kole „Poczta harcerska" i lilijkę harcerską. Do ich produkcji używano różnych materiałów. Jedna z pierwszych była wycięta z przepołowionego kartofla, w którym scyzorykiem wyżłobiono napis Poczta Harcerska i lilijkę. Ta pieczątka po kilkakrotnym użyciu rozpadła się i należy dzisiaj do białych kruków. Inne były wycięte z linoleum, kauczuku i miękkich metali. W drugim miesiącu Powstańcza Poczta Harcerska, została wraz z całym personelem wcielona do AK i od tego czasu napis „Poczta Harcerska" został zastąpiony napisem „Poczta Polowa". W tym też miesiącu ukazały definitywne znaczki Poczty Polowej w pięciu kolorach dla pięciu dzielnic Warszawy. Działalność Poczty Polowej została zakończona w dniu 3 października dniu kapitulacji Warszawy. Zalążek mojego zbioru powstał w latach 1957 - 1964 i od tego czasu jest on stale uzupełniany w miarę zdobywania nowego materiału. Pierwsza partia listów Poczty Harcerskiej trafiła do mych rąk w dość niezwykły sposób. W roku 1956 w czasie odgruzowywania ruin Poczty Głównej od strony ulicy Wareckiej robotnicy znaleźli szkielet harcerza z torbą listonosza zawierającą kilkaset niedoręczonych listów z okresu Powstania. Listy te zanieśli do znanego kupca filatelistycznego p. K. de Juliena celem ich spieniężenia. P. de Julien, który stracił syna w Powstaniu, listy te kupił, a następnie sporządził ich spis z nazwiskami nadawców i odbiorców i ogłosił w popularnej prasie warszawskiej ustalając 3 miesięczny termin ich odbioru. Większa część z nich została odebrana, a z pozostałej części kilkanaście trafiło do moich rąk stając się początkiem mego zbioru. Zbiór ten uzupełniany na przestrzeni lat, poza wartością filatelistyczną ma dużą wartość historyczną. Ze względu na treść listów, które malują obraz powstania, widziany oczami ich uczestników, zarówno żołnierzy AK jak i ludności cywilnej, a nawet żołnierza niemieckiego walczącego przeciwko nam. Jeden z listów datowany 7 sierpnia zawiera dramatyczny opis pędzenia ludności cywilnej przed czołgami niemieckimi na pozycje polskie. Ocalał również list pisany przeze mnie do matki, która mi go przywiozła w roku 1957. Ostatnio pokazano mi w Warszawie fotokopię listu pisanego do mnie przez mego kuzyna - list ten nigdy nie został mi doręczony. Niestety obecny jego właściciel nie chciał mi go sprzedać, mimo tego, że chyba zdawał sobie sprawę, jaką ogromną, wartość sentymentalną przedstawia on dla mnie. Zbiór mój składa się z 2 części: 1. Poczta harcerska działająca w porozumieniu, ale nie pod bezpośrednią kontrolą, A. K. - jest to okres używania pieczątek pocztowych z lilijką harcerską i takich samych pieczątek cenzury. 2. Poczta polowa prowadzona przez harcerzy pod bezpośrednią komendą i kontrolą A.K. - okres emisji znaczków poczty powstańczej. W pierwszym dziale w śród najciekawszych pozycji jest list z kasownikiem z kartofla - jeden z kilku znanych listów tego typu, dalej długi list informujący m.in. o tym, że poczta harcerka przyjmuje opłaty za doręczenie w formie książek i opatrunków dla rannych w szpitalach, list do redakcji "Robotnika" pisany z prośbą o zamieszczenie ogłoszenia o poszukiwaniu rodziny, listy pisane na części pudełka od papierosów „egipskich”, bilecie wizytowym, z notatką, zielonym ołówkiem OBSTRZAŁ, dowód, że powstańczy listonosz nie mógł dotrzeć do adresata, list z adnotacją „adresat nie żyje” i wiele innych. W części zbioru obejmującego okres znaczkowy jest szereg znaczków Gen. Guberni z nadrukiem „POCZTA POWSTAŃCZA SIERPIEŃ 1944", których nakłady wynosiły po kilkadziesiąt sztuk. Następnie definitywne wydanie znaczków Poczty Powstańczej w 5 kolorach (dla wszystkich dzielnic będących pod kontrolą A. K.) Jeden z dwóch znanych kompletów tych znaczków w czworo-blokach. Wszystkie znaczki na oryginalnych przesyłkach pocztowych, niewydany znaczek w kolorze czerwonym i próbny w kolorze brązowym, przedstawiający powstańców niszczących czołg "Tygrys”, i znaczek wydany przez Rząd w Londynie na Fundusz Pomocy Powstańcom wraz z oryginalnym rysunkiem Artura Horowicza, dalej powojenne fałszerstwa listów i znaczków powstańczych oraz projekty znaczków przygotowywanych na powrót do Polski przez Rząd Londyński, projektu Artura Horowicza, przedstawiające żołnierza witającego się z rodzina i odbudowę Warszawy. Ze względu na rozwój sytuacji politycznej cały nakład tych znaczków został zniszczony. Na koniec chciałbym przytoczyć fragment z opowiadania płk K. Iranka-Osmeckiego o niezwykłym wykorzystaniu tych znaczków przez wywiad niemiecki. Jest ono zamieszczone w książce „Drogi cichociemnych” w opowiadaniu „Ostatni Akt" na stronie 282: „Bach miał na ogół dobre i wyczerpujące wiadomości z terenu walk; zdradzał także znajomość warunków i z tamtej, polskiej strony barykad. Wobec naszego zdziwienia wyjaśnił, że dzięki jego wywiadowi, który działa tak sprawnie. Przyznał się, że biorąc przykład polskiego pomysłu, wykorzystał kanały dla przerzucania do miasta konfidentów, przeważnie Volksdeutschów lub Ukraińców. Wracali oni na stronę niemiecką zmieszani z uchodzącą ludnością. Miał jednak duże trudności w doborze amatorów tego rodzaju wycieczek, ponieważ ludzie nie bardzo chętnie udawali się do miasta, Wielu z nich nie wracało, likwidowanych przez AK, inni nie docierali wcale na miejsce, ale znając ogólne warunki obrońców przynosili informacje komponowane przez siebie samych. Dla sprawdzenia, czy dotarli do celu, wydał zlecenie, by jako dowodem legitymowali się znaczkami powstańczej poczty polowej. Gdy jednak i to nie pomagało, bo znaczki te mogli nabywać na peryferiach od ludności opuszczającej miasto, zalecił, że znaczki mają mieć datę stempla poczty powstańczej z Warszawy z danego dnia. To zarządzenie już zupełnie ograniczyło liczbę amatorów.” Zbigniew Bokiewicz, Londyn Artykuł pochodzi ze strony polishresistance-ak.org -
Znaczenie i skuteczność akcji zbrojnych w Warszawie 1939-44
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Walka z okupantem
Aby dyskusja nie stała w miejscu pozwolę sobie na początek scharakteryzować obszar Warszawy jako terenu walki, wszelakie uwagi odnośnie tekstu mile widziane. W terenie zurbanizowanym kluczowe znaczenie ma kilka czynników: - rozmiar i ukształtowanie miasta; - gęstość zaludnienia; - charakter zabudowy; - rozmieszczenie różnego rodzaju budynków i zabudowy miejskiej (parki, ogrody itp.); - układ ulic; - rozmiary ulic (szerokie arterie i wąskie uliczki). Warunki walki w dużym mieście znacznie różnią się od warunków walki w małym miasteczku, wsi, w terenie. Tutaj inaczej wygląda odskok, inaczej trzeba przygotować akcję, inaczej rozstawić ludzi, zupełnie inne czynniki trzeba wziąć pod uwagę. Obszar mocno zabudowany i całkowicie zurbanizowany zajmował około 3 500 hektarów, liczba ludności wahała się w okolicach 1 300 000 ludzi. Centrum miasta mocno zabudowane otoczone były przez obszary śródmiejskie o zróżnicowanej zabudowie. Prawie przez sam środek miasta biegnie szeroka wstęga Wisły. Oba brzegi połączone były mostami Poniatowskiego, mokotowskim i Kierbedzia a także dwoma mostami kolejowymi. Jednak wydarzenia na obu brzegach nie musiały oddziaływać na siebie nawzajem z odpowiednią siłą, zazwyczaj tylko w pewnym stopniu wpływały na to, co działo się na drugiej stronie Wisły. Śródmieście w sporej części zdołało zachować charakter XIX-wieczny. Przeważająca część Śródmieścia to trzy i czteropiętrowe kamienice z tzw. "studniami", gdzieniegdzie "poprzetykane" pojedynczymi i jednopiętrowymi pałacykami/willami. Większość z tych budynków miała bramy, którymi można było przejść na sąsiednie ulice. Wraz z odpowiednią znajomością terenu, dawało to szansę na szybki odskok i ucieczkę przez pościgiem. Głównym terenem walki z okupantem był właśnie obszar Śródmieścia, a konkretnie jego południowa cześć, bowiem to tutaj znajdowała się w pałacu przy Alejach Ujazdowskich 23 siedziba dowódcy SS i Policji na dystrykt warszawski, to tutaj w alei Szucha znajdowały się siedziby policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa, to tutaj mieszkało wielu wysokich funkcjonariuszy hitlerowskiego aparatu terroru. Powstałe w XVIII wieku place Na Rozdrożu, Zbawiciela i Unii Lubelskiej wraz z odchodzącymi od nich ulicami, parkami (Łazienkowskim, Ogrodem Botanicznym, Ujazdowskim) tworzyły specyficzny charakter. W kierunku północnym i zachodnim od tych eleganckich terenów zabudowa śródmieścia była ściślejsza i w znacznie mniejszym stopniu "zazieleniona" (tylko Ogród Saski i Pomologiczny). Warto zwrócić też uwagę na Kolonie Staszica i Lubeckiego, enklawy domków z ogrodami wśród zabudowy wielkomiejskiej. Na Woli mieszkało wiele rodzin żydowskich. I to właśnie tam powstało getto zarówno małe (Wronia-Grzybowska-Żelazna-Złota-Zielna-Graniczna-plac Mirowski) jak i wielkie (Mydlarska-Smętna-Spokojna-Okopowa-Dzika-Stawki-Zakroczymska-Świętojerska). Było to tak na dobrą sprawę miasto w mieście. Po zdławieniu powstania w getcie obszar ten stawał się powoli kupą gruzów (jak twierdze wznosiły się pośród nich Gęsiówka, Pawiak i kościół na Nowolipkach). Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów Warszawy była (i nadal jest) Starówka. Otoczona Parkiem Traugutta, boiskiem Polonii, Placem Zamkowym i Nowym Zjazdem oraz ulicami Miodową i Bonifraterską, stanowiła plątaninę uliczek i zaułków. Był to teren idealny do zbiórki przed i rozejścia się po akcji. Równie ważną rolę odgrywał w akcji obszar Powiśla, którego uliczkami zazwyczaj wycofywano się zaraz po akcji. Żoliborz przedzielony skarpą na Dolny i Górny, gdzie w latach 30. XX wieku rozwijały się kamienice wielkomiejskie z domkami i ogródkami "na zapleczu", oraz Mokotów, także przedzielony skarpą na Górny i Dolny, gdzie znajdowało się sporo wolnych pól, ogródków, domków, przylegały do centrum od północy i południa. Mokotów dodatkowo otoczony był wyspami Służewca, Sadyby i Czerniakowa. Te wolne przestrzenie ciągnące się aż po Wilanów, miały swoje znaczenie przy planowaniu akcji. Podwarszawskie lasy (Bielański, lasek na Kole, Kampinos, Kabackie, Chojnowskie), forty (Wawrzyszewski i Bema), lotniska (Bernerowo, Bielany, Grochów i Okęcie), dworce (Główny, Towarowy, Zachodni), kompleks cmentarzy w rejonie Powązek- to wszystko także miało swoje znaczenie i odgrywało swoją rolę w prowadzeniu walki. Prawobrzeżna Warszawa żyła własnym życiem. Była bardzo niejednorodna pod względem zabudowy i zagęszczenia. Względnie wysoka i zwarta Praga Centralna nie była pozbawiona niskiej i niemalże wiejskiej zabudowy. Grochów rozbudowywany przez wojną wzdłuż potężnych arterii komunikacyjnych na obrzeżach także charakteryzował się w pewnym stopniu zabudową wiejską. Specyficznym terenem była Saska Kępa. Był to obszar willowy, z występującą tylko gdzieniegdzie zwartą i wysoką zabudową. To tutaj mieszkała warszawska inteligencja i burżuazja. Poza parkiem Paderewskiego, Ogrodem Zoologicznym wraz z parkiem Praskim nie było uporządkowanych terenów zielonych. Niemniej nie był to teren zieleni pozbawiony. Ta wdzierała się poprzez pola nieużytków, pól i łąk. Łatwo było ze względu na zabudowę błyskawicznie znaleźć się w inne części miasta, łatwiej było dokonać ataku. A to było spowodowane dużą odległością do Alej Ujazdowskich i alei Szucha, centrów dyspozycyjnych Niemców w Warszawie. Poza koszarami wojskowymi (głównie przy 11 Listopada 21. i 36. pp oraz przy dworcach Warszawa Praga i Warszawa Wschodnia Rozrządowa baraki z czasowo przebywającymi w mieście jednostkami) znajdowało się tutaj tylko Abschnittswache (odcinkowe dowództwo policji ochronnej) przy Targowej 15. Tekst opracowany na podstawie Strzembosz T., "Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944". Za jakiś czas, jeśli tekst nie pobudzi dalszej dyskusji, postaram się wrzucić tekst o postawie społeczeństwa stolicy. -
Zaraz po internowaniu władz polskich w Rumunii zaistniała konieczność wyznaczenia nowych władz, które na emigracji zadbały by o odrodzenia Polski. Proces ten nie przebiegał jednak bezproblemowo. Naciski ze strony generałą Sikorskiego wspartego władzami francuskimi odegrały tutaj decydującą rolę. Jak należy Waszym zdaniem postrzegać te początki Polskiego Rządu na Emigracji, jako sukces czy może raczej jako porażkę.
-
Przyznam szczerze, że na taką odpowiedź bym nie wpadł. Niebanalna a jakże świetnie wpisuje się w temat. Zdecydowanie wszelakie tajne komplety to jeden z największych sukcesów Polski Podziemnej. Można tylko żałować, że wielu z tych ludzi, którzy wówczas zdobywali wykształcenie, wojny nie przeżyło. PS. Witam na forum, mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej;)
-
Czytam i nie wierzę w to co widzę... jak można w ogóle coś takiego napisać? To że ktoś ma inną orientację seksualną nie znaczy, że można traktować go jak człowieka innej kategorii, któremu można ograniczać prawa a nawet i mordować. A potem się ludzie dziwą, że Polacy są uważani za homofobów. Świetny mówca, potrafił mówić ludziom to co chcieli słyszeć, obudził w Niemcach ducha walki, potrafił skierować ich na jednego wroga. Jednak najlepszą rzeczą jaką zrobił było to, że skończył z sobą. Dla świata nie mógł zrobić nic lepszego.
-
Skoro już nawet widiowy się poddał to podaję odpowiedź: chodziło o podporucznika Henryka Wilczkowiaka "Reta". Nowe pytanie: Kim był Jan Antoni Mazur?
-
Aktualnie z trzech różnych. Pierwsza to konto na onecie (pierwsze jakie założyłem). Druga to oczywiście gmail, z kolei trzecia to moje studenckie konto na serwisie UW. Przydaje się do kontaktów z wykładowcami (inna sprawa że jest obowiązek założenia takiego konta).
-
To może coś takiego, mam nadzieję że nie będzie zbyt łatwe (chociaż kto wie;): [ Dodano: 2008-04-13, 18:46 ] Chodzi o miejsce w Warszawie, tak się składa, że już trochę pisałem o nim na forum;)
-
Ślady powstania w Warszawie - miejsca warte zobaczenia
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Oczywiście okolice Starego Miasta to nie jedyne miejsca warte zobaczenia. Jednym z najważniejszych miejsc moim zdaniem jest rejon ulic Wolskiej i Górczewskiej na Woli. Znajdują się tam dwa szczególne dla historii powstania punkty: - Skrzyżowanie Wolskiej z Młynarską i równoległe skrzyżowanie Górczewskiej z Młynarską. To w tych miejscach znajdowały się powstańcze barykady, na których do 5 sierpnia oddziały Obwodu III AK i Zgrupowania "Radosław" powstrzymywały skutecznie napierające oddziały niemieckie. Barykada na Wolskiej została zdobyta przez Kampfgruppe Reinefarth dopiero w godzinach porannych 5 sierpnia. - Skoro o przebiciu mowa, nie sposób nie pójść choć na chwilę w rejon skrzyżowania Wolskiej z Towarową (niedaleko MPW), w miejscu gdzie znajdował się słynny przedwojenny Kercelak. To tutaj w godzinach popołudniowych 5 sierpnia udało się zatrzymać niemieckie oddziały zmierzające w stronę mostu Kierbedzia. -
Czyżby delficka świątynia Ateny Pronaia?