Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Tutaj jednak dziwić może inna sprawa. Czemu Anders przeżył, mimo że w tym samym czasie mordowano polskich oficerów? Czy Sowieci mieli wobec niego jakieś plany? Znany raczej ze swojej niechęci do komunizmu, być może to rany mu pomogły. Zamiast trafić do obozu przejściowego trafił na leczenie, a potem do więzienia. Na pewno jest to jeden z bardziej interesujących fragmentów jego życia. I to mi się właśnie do końca nie podoba w Andersie. Za bardzo chciał się bawić w politykę. Co do "miękkiej polityki Sikorskiego", to jest to dla mnie trochę dziwne stwierdzenie, tym bardziej że właśnie jego stanowisko wobec Rosjan jest dzisiaj uważane za jedno z możliwych wyjaśnień jego śmierci w zamachu. Nawet przecież Kisielewski w swoich książkach dotyczących zamachu na Sikorskiego, pisze iż to właśnie Kreml najwięcej zyskał na śmierci Sikorskiego. A po co mieliby go usuwać, gdyby prowadził wobec nich miękką politykę? Jednak na pewno Andersowi trzeba przyznać jedno. Był bardzo zdolnym oficerem, który znał swój fach, i wiedział jak ma postępować jako dowódca. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że we wrześniu '39 był dowódcą stosunkowo niedużej jednostki, a potem pod jego rozkazami znalazł się już 2. Korpus. Różnica w stopniu odpowiedzialności ogromna, a mimo to poradził sobie.
-
Naryi (nie pamiętam jak się odmienia, sorry), chodzi zapewne o to, że na okładce jest napisane "Dr Tadeusz Manteuffel". A Tadeusz Manteuffel był profesorem, czyli była to jedna z jego wcześniejszych pozycji naukowych, napisana kiedy jeszcze był doktorem. Radzę uważać. Dla nieprzygotowanego czytelnika nie jest to pozycja łatwa ze względu na dużą ilość danych do ogarnięcia. Jeśli dotąd nie czytałeś jakiejś porządnej syntezy powstania, możesz mieć problem ze zrozumiem wszystkiego (tym bardziej, że Kirchmayer podaje jednak niektóre informacje, które dzisiaj są już nieaktualne, wiadomo że było inaczej). Osobiście proponowałbym na początek jednak zapoznać się z pracą profesora Komorowskiego "Bitwa o Warszawę '44: Militarne aspekty Powstania Warszawskiego", znacznie łatwiejsza w odbiorze bo mniej szczegółowa. A i dane są znacznie bardziej aktualne.
-
Cytat pochodzi z: http://www.dws.xip.pl/PW/pw37.html . Na przyszłość proszę zaznaczać skąd pochodzą cytaty. Jednym z ciekawszych oddziałów na pewno był oddział NOW-AK "Ojca Jana". Brał udział w bitwie na Porytowym Wzgórzu, przez oddział przewinęło się ponoć ponad 3 000 żołnierzy, działała przy nim nawet podchorążówka a także i szkoła oficerska.
-
Literatura - starożytność
Albinos odpowiedział treewood → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Jeśli ktoś szuka czegoś dobrego na temat wojny peloponeskiej, to bez wahania mogę polecić tetrarchię Donalda Kagana. Od "The Outbreak of the Peloponnesian War", przez "The Archidamian War" i "The Peace of Nicias and the Sicilian Expedition" aż po "The Fall of the Athenian Empire". Cztery naprawdę świetne pozycje dokładnie opisujące przebieg wojny peloponeskiej. Napisane w bardzo ciekawy sposób, dobrze wytłumaczone, tak że nie sposób się zgubić (jednak warto mieć przeczytanego Tukidydesa). Jedyny minus to fakt, iż pozycje te nie są wydane po polsku, a i znalezienie ich nie jest zbyt łatwe (dostęp do nich miałem tylko dzięki instytutowej bibliotece). Jednak dla kogoś zainteresowanego tematyką, pozycja naprawdę warta uwagi. -
Na pewno pionierski oddział GL, ale czy coś ponadto... nie mam zielonego pojęcia.
-
Jednym z takich oddziałów były "Jędrusie" Władysława Jasińskiego "Jędrusia". Organizacja przygotowywana do walki przez Jasińskiego, do działania była gotowa już pod koniec roku '39. Oddział stale się rozrastał, wypełniał swoje zadania najlepiej jak tylko można było. Interesujące jest to, że w oddziale dość powszechne było zwracanie się do dowódcy "panie Szefie" czy też "panie Władku". Niewątpliwie legenda polskiej partyzantki.
-
Jednak nie każdy prawnik pracuje w tych największych, nie każdy zarabia kokosy. Jak widać macie inne podejście. Widzę że masz Jarpenie swoją wizję, której nikt i nic nie zmieni. A może to tylko u mnie jest tak różowo. Bo spora cześć osób, która skończyła IHUW, bądź też kończy, nie miała większych problemów z całkiem niezłą jak na początek robotą. I bardzo Cię proszę, nie generalizuj. A czy ja pisałem że nie? Stwierdzam fakt. Przed chwilą jeszcze pisałeś, że patrzy się na wykształcenie i uczelnię. A teraz dorzucasz jeszcze rozmowę kwalifikacyjną. A ta wcale nie musi pójść równie dobrze absolwentowi prawa, socjologii czy też historii. Tutaj dużo zależy od indywidualnych predyspozycji.
-
Wyprawa sycylijska- konieczność czy kaprys?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Starożytna Grecja
Tutaj się zgadzam, według kapłanów czekać trzeba było co najmniej 27 dni. Jest to sprawa dość zastanawiająca, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że trochę wcześniej Nikias sprzeciwiał się wycofaniu wojska, co proponował z kolei Demostenes. Chociaż podejrzewanie Nikiasa z drugiej strony o wykorzystywanie przesądów dla zrealizowania swojego planu, wydaje mi się jednak zbyt daleko idącym wnioskiem. Dla pewności zajrzę jeszcze do Gomma i Kagana. Co do jego zwlekania, oto co pisze Tukidydes (VII 42): Nikias bowiem po przybyciu na Sycylię wzbudzał najpierw postrach, później jednak, kiedy nie uderzył od razu na Syrakuzy, lecz zimę spędził w Katanie, zaczęto go lekceważyć, a Gilippos, nadciągnąwszy tymczasem z wojskiem z Peloponezu, zdołał go ubiec. -
Wydawnictwo jest akurat dość pokrewne praktycznie z każdym kierunkiem. Oczywiście Tusk, Komorowski, Meller czy też Kapuściński sukcesu nie osiągnęli? Ja o dobrej pracy, a Ty Jarpenie pokazujesz mi listę milionerów. To prawo też dość kiepsko stoi, skoro tylko jeden Kulczyk jest po prawie;) A ponoć to taki przyszłościowy kierunek;) Mam na roku znajomego, jest aktualnie na IV roku prawa. I trzeba przyznać, że bardzo sobie chwali historię jako przydatny kierunek. A są oferty "szukam politologa, socjologa, speca od stosunków międzynarodowych"? A podobno to są kierunki z przyszłością. A czy ja napisałem, że jest jedynym albo jednym z nielicznych? Po prostu stwierdzam fakt, że na historii można sie nauczyć wielu przydatnych rzeczy, które przy odrobinie samozaparcia mogą dać pozytywne efekty przy szukaniu dobrej pracy. Żadne studia nie dają 100% pewności, że będzie się pracowało w zawodzie, albo znajdzie się dobrą pracę. Jesteś pewien? Bo coś nie do końca mi się wydaje. Poza tym absolwent najlepszej uczelni, z najbardziej elitarnego kierunku, nie utrzyma się długo na stanowisku, jeśli będzie miał kiepskie wyniki w pracy. A do dobrych wyników potrzebne są odpowiednie predyspozycje i umiejętności.
-
W takim razie ciekawe, gdzie Ci wszyscy ludzie pracują? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że wszyscy stoją na zmywaku a Anglii. To że nie ma ofert pracy w gazetach, nie znaczy że ludzie z wykształceniem humanistycznym nie są potrzebni. Elastyczność, samodzielność w pracy, umiejętność krytycznego i analitycznego myślenia, to rzeczy dość ważne dla wielu pracodawców. Ciekaw jestem w takim razie jak dużo osób przed skończeniem liceum potrafi samodzielnie pracować z dużą ilością danych, łączyć różne pozornie niezwiązane ze sobą sprawy, oceniać słuszność różnego rodzaju ocen. Zdolności i charakter to jedno, ale jednak historia uczy sporo przydatnych rzeczy. Jednak coś mi się wydaje, że nie bardzo chcesz to Jarpenie zrozumieć. Patrz a ja znam dziewczynę, która jeszcze nie skończyła studiować historii, a już pracuje dla jednego z wydawnictw i zarabia całkiem nieźle... przypadek?
-
I co to ma udowodnić? Ja równie dobrze mogę napisać, że znam takich ludzi. I tutaj jest podstawowy problem, rozmawiamy o kierunku studiów, a nie o zawodzie. Skończenie studiów historycznych nie jest jednoznaczne ze skazaniem na pracę nauczyciela czy pracownika naukowego. Jeden z absolwentów IHUW, który skończył studia kilka lat temu obecnie jest... prezesem Atlantica. Nie skończone studia, ale umiejętności wyniesione z nich, są najważniejsze.
-
A dlaczego ja znam kilkunastu historyków, którzy mają dobrą pracę w różnych firmach?
-
Już o tym pisałem. Znalezienie pracy w zawodzie może być trudne, ale historia daje określone umiejętności (myślenie krytyczne, umiejętność samodzielnej pracy, umiejętność pisania dłuższych tekstów, umiejętność ogarnięcia dużej ilości danych i odpowiedniego podejścia do nich, dyscyplina intelektualna), które są bardzo przydatne w szukaniu dobrej pracy (w najróżniejszych firmach). Wystarczy odrobina samozaparcia. Mało który kierunek daje teraz konkretną robotę, a jednak pracują nie tylko lekarze, prawnicy i informatycy. Pójdziesz na historię to zrozumiesz, że nie do końca masz rację. Student historii sam musi przeprowadzić zazwyczaj analizę tekstu (a nie jest to zadanie najprostsze), przygotować się do zajęć (które nie polegają tylko na zapoznaniu się z kilkoma tekstami, ale w dużej mierze skupiają się na samodzielnym wyciąganiu wniosków). Ma znajomych i na dziennikarstwie, i na politologii i na stosunkach międzynarodowych, i u nich jakoś czegoś takiego nie ma, więcej jest pracy wspólnej. Historyk zazwyczaj sam zajmuje się określonym tematem, dlatego na umiejętność samodzielnej pracy, samodzielnego myślenia kładziony jest tak duży nacisk.
-
Katowanie ponieważ od kilku dni słucham już tego utworu i ciągle nie mogę się od niego oderwać. Tak więc chodzi raczej o pozytywne katowanie;) A Freddie to dla mnie osobiście jeden z dwóch najlepszych wokalistów w historii (zaraz obok Klausa Meine ze Scorpionsów). A żeby nie było, teraz leci Aerosmith.
-
A ja z przykrością muszę przyznać, że mam wrażenie, iż nie bardzo wiesz Jarpenie o czym piszesz. Historia uczy pewnych określonych umiejętności, które w przyszłości w bardzo dużym stopniu pozwalają na znalezienie wcale niezłej roboty. O ile o pracę w zawodzie ciężko, o tyle odrobina samozaparcia i ma się dużą szansę na ciekawą robotę. Warto przy tym skończyć drugi kierunek (choćby dziennikarstwo), ale już sama historia sporo daje.
-
To się jeszcze okaże :lmao: , niedługo zobaczymy na ile "jestem dobry". Osobiście nie mam najmniejszych wątpliwości, że wybór historii to był dobry wybór. Kocham historię, kocham czytać, więc gdzie było by mi lepiej? Pozwolę się sobie nie zgodzić. Studia mają przede wszystkim nauczyć pewnych określonych umiejętności (poza takimi mocno nastawionymi na konkretny zawód jak prawo czy też medycyna). Mają nauczyć myślenia, swego rodzaju samodzielności. A historia uczy tego jak mało który kierunek. Liczy sie głównie samozaparcie. Kończąc prawo też nikt nie ma pewności, że od razu znajdzie robotę. Jeśli ktoś naprawdę chce, znajdzie sobie dobra pracę. A artykuł jak dla mnie napisany pod określoną tezę, autor wybrał sobie kilka komentarzy, które mu pasowały i tyle. Wśród moich znajomych i na roku, i ze starszych lat, zdecydowana większość osób ma podobne zdanie.
-
Wyżsi dowódcy niemieccy a Powstanie Warszawskie
Albinos odpowiedział mch90 → temat → Niemcy a powstanie
Interesuje mnie skąd wziąłeś informację, że "wielu warszawian" tak właśnie uważa. Osobiście nie spotkałem się z ani jednym takim przykładem. Druga sprawa... co ten post ma wspólnego z tematem? Opisujesz udział von dem Bacha w powstaniu (jego biografia w skróconej formie to po co?), wymieniasz jednostki niemieckie... ale o stosunku niemieckiego dowództwa do powstania (a o tym głównie ma traktować temat), za dużo tutaj nie ma. Proszę by kolejne posty w większym stopniu odnosiły się do tematu. -
Jeden z moich ulubionych seriali. Momentami wręcz majstersztyk. Teksty "Milczeć con Smallhausen", wrzask Helgi "WEJŚĆ!" czy też to nieśmiertelne "Dźyń dybry" i "Słuchać uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzać", postaci takie jak Rene, Mimi czy też Gruber, to wszystko już legendy. Za każdym razem gdy go oglądam, serial jest dla mnie coraz lepszy.
-
Ostatnio non-stop chodzi za mną durnawy kawałek "Scotty doesn't know" w wykonaniu Matta Damona. Niby nic ciekawego w niej nie ma, ale jednak codziennie muszę przynajmniej parę razy jej posłuchać. Aby wyrównać poziom katuję się także "Barceloną" w wykonaniu Freddiego Mercurego i Montserrat Caballe, słuchając tego genialnego utworu aż mnie ciarki przechodzą.
-
Jak najlepiej przygotować się do egzaminu gimnazjalnego?
Albinos odpowiedział marcnow92 → temat → Szkoła
A ile Ci na razie wychodzi z ocen i średniej? Tak na dobrą sprawę ciężko wpaść tutaj na coś odkrywczego. Jedyne wyjście to jak najlepiej napisać egzamin. A jak przygotować się do części matematyczno-przyrodniczej? Przejrzeć wszelkie formułki z chemii, fizyki itp, powtórzyć wzory, rozwiązać kilka różnego rodzaju zadań. Więcej niż nauczyłeś się dotąd raczej się już przed egzaminem nie nauczysz, teraz powinieneś raczej szlifować to, co naprawdę dobrze potrafisz. -
Dwa najnowsze zakupy: Maria Jaczynowska "Historia starożytnego Rzymu" czyli jeden z klasyków jeśli chodzi o podręczniki dotyczące historii Rzymu, obok książki profesora Ziółkowskiego, jeden z dwóch obowiązkowych podręczników do egzaminu, jeśli mowa o Rzymie. Razem z przesyłką 22,99, kupione na allegro. Druga pozycja to "Powstanie Warszawskie widziane po latach: sesja naukowa" wydane przez Muzeum Woli: Oddział Muzeum Historycznego Warszawy oraz Fundacja Wystawy Warszawa Walczy pod redakcją Karola Mórawskiego i Lucjana Prackiego w nakładzie zaledwie 100 egzemplarzy. Jest to zbiór 12 krótkich prac naukowych, opisujących różne aspekty powstania. Są wśród nich prace tak uznanych autorów jak Drozdowski, Śreniawa-Szypiowski, Kopf czy też Tucholski. Przyjemność ta kosztowała mnie zaledwie 5 zł, kupione w lektorium IHUW (te tanie książki w lektorium to naprawdę świetna sprawa:).
-
Warszawa od '42 stała się praktycznie stałym elementem sprawozdań policji i administracji niemieckiej ze względu na stan zagrożenia dla Niemców akcjami podziemia. Oto jak opisuje to w "Okupowanej Warszawy dzień powszedni: studium historyczne" profesor Szarota: Warszawa, która na dworcu wydawać się mogła oazą spokoju, nagle pokazuje swe prawdziwe oblicze. Do okien koszar dochodzą w nocy wystrzały, koledzy snują mrożące krew w żyłach opowieści o wyczynach ruchu oporu, o zaginionych, o rozbrajanych i zabijanych żołnierzach Wehrmachtu. Dla uzmysłowienia sobie skali akcji odwetowych polskiego podziemia posłużmy się zestawieniem opublikowanym na łamach jednego z pism konspiracyjnych. Otóż w okresie od 9 do 24 maja 1944 w odwet za zamordowanie w tym czasie 60 mężczyzn, 8 kobiet i 3 dzieci- mieszkańców Warszawy- na ulicach miasta zginęło: 19 żołnierzy Wehrmachtu (w tym 5 oficerów), 4 żandarmów (w tym 1 oficer), 1 esesman, 4 Niemców umundurowanych, 4 konfidentów Gestapo, 5 cywilnych Niemców, 1 Ukrainiec i 1 Rosjanin- obaj w służbie niemieckiej- oraz 2 policjantów granatowych. Jednocześnie rozbrojono 7 żołnierzy i 2 podoficerów Wehrmachtu oraz 2 żandarmów. Zamachy na najwyżej postawionych oficjeli niemieckiego aparatu terroru w Warszawie w najbardziej nasyconych oddziałami niemieckimi rejonach miasta musiały robić wrażenie.
-
Wingate czekamy na pytanie;)
-
Tutaj można co najwyżej gdybać, ale to przypomniało mi o jeszcze jednej dość ważnej sprawie. Co prawda dotyczy to stricte obszaru Warszawy (nie będę ukrywał że tematy związane z Warszawą są mi najbliższe i najlepiej znane z całego tego zagadnienia), ale zapewne można by odnaleźć podobne rzeczy także na innych obszarach. Wielokrotnie w życiu miasta dochodziło do tego, że ludzie wydawali się być całkowicie załamani, bez wiary w poprawę losu. Upadek Francji w '40 czy też okres krwawej działalności Dowódcy SS i Policji na Dystrykt Warszawski Franza Kutschery to były jedne z najtrudniejszych okresów dla mieszkańców Warszawy. Ogromny wpływ na psychikę ludzi miały egzekucje publiczne. Terror psychiczny dobijał Warszawiaków. Gdyby nie skuteczne akcje podziemia ludzie mogliby się poddać całkowicie. To z kolei ujemnie wpłynęło by na możliwości podziemia. Ludność cywilna i podziemie były od siebie w dużym stopniu uzależnione.
-
Przyznam szczerze że kwestia sprawowania przez profesora Kota funkcji ambasadora w ZSRS jest mi dość mało znana, za to ciekawa wydaje mi się kwestia prób podporządkowania kontroli politycznej podziemia działającego w Kraju. Oto jak opisuje to pułkownik Iranek-Osmecki: Prof. Kot oświadczył, że zarówno on, jak i Sikorski nie są zadowoleni z polityki personalnej gen. "Rakonia". Prof. Kot ma wątpliwości co do lojalności ZWZ w stosunku do Rządu RP i do osoby Naczelnego Wodza. W ostatnich dniach nadeszły na ten temat listy z kraju. Sam "Rakoń" jest niewątpliwie lojalny, jednak jego sztab złożony jest z samych "sanatorów", którzy prowadzą robotę przeciwko obecnemu rządowi. Ponadto ZWZ miesza się do życia politycznego kraju i stara się wywierać wpływ na jego przebieg, co jest sprzeczne z charakterem i zadaniami organizacji wojskowej. Na terenie obszarów i okręgów dawni "sanatorzy" dostali się do ZWZ i objęli wiele wyższych stanowisk. Sikorski i Kot nie godzą się, by ci ludzie, którzy przed wrześniem 1939 r. przynieśli tyle szkód, mogli mieć obecne wpływ na życie kraju. Cyt. za Iranek-Osmecki K., "Powołanie i przeznaczenie". Warto tutaj zauważyć też, że chociaż był swego czasu związany z Departamentem Wojskowym NKN-u, z wojskiem, to miał jednak do niego pewną awersję. Działalność profesora Kota wpływała także na fakt, iż ludzie którzy mieli lecieć do Kraju, mieli z tym w przypadku bycia osobami, które z racji swojej przeszłości jakoś podpadały aktualnej władzy, spore problemy. Wspomnę tutaj tylko postać majora/podpułkownika Tadeusza Runge "Witolda", dowódcy Centrali Zaopatrzenia Terenu i Batalionu "Czata 49" w Powstaniu Warszawskim. Pierwszy jego przerzut do Polski miał nastąpić w grudniu '41, jednakże lot odwołano. Podobnie stało się 3 lutego '42. Sprawę na prośbę "Witolda" zbadał Sąd Honorowy dla Oficerów Młodszych przy Sztabie Naczelnego Wodza. Wyrok był korzystny dla "Witolda", jednakże jego przerzut zwieszano czterokrotnie. W Polsce znalazł się dopiero nocą z 9/10 kwietnia '44.