Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. A mógłbyś coś więcej na ten temat powiedzieć. Jedyna akcja z 28 kwietnia pomocy dla Getta, którą kojarzę, to akcja oddziału porucznika Tadeusza Kern-Jędrychowskiego "Szrapnela" mająca na celu uderzenie na posterunek SS na rogu Zakroczymskiej i Konwiktorskiej. Natomiast nazwisko Iwańskiego pojawia się pod datą 27, a nie 28 kwietnia.
  2. Skrzydełko czy nóżka?

    Interesującym zagadnieniem jest sprawa wyżywienia w okresie okupacji. Pozwolę sobie powiedzieć co nieco na ten temat w odniesieniu do Warszawy lat 1939-1944. Na początek fragment zapisków Kazimierza Szymczaka: 5 IV 1940: U mnie na kolację chleb z marmeladą i na śniadanie to samo, a na obiad cienka zupka, i z czego mam mieć siłę. 13 IX 1942: Żeby było kawałek mięsa na święta, kupiłem trzech króli. Staszeńka tak tęskni za mięsem. 17 VIII 1943: Sytuacja finansowa przedstawia się się u nas blado, tak że nieraz tylko dwa razy jemy dziennie, i to nie do syta, kartofelki, chleb. Na śniadanie zazwyczaj spożywano chleb kartkowy m.in. z mąki z drzewa, marmelady z buraków i odpowiednich farb, kawa z buraków słodzona sacharyną. Ugotowanie obiadu było prawdziwym wyzwaniem. Wszelakie kombinacje dyni, cebuli, kapusty, brukwi, klusków i chleba, wszystko duszone w margarynie, albo gotowane w resztkach z dnia poprzedniego. Zupa stała się wówczas dla wielu osób daniem głównym w ciągu dnia. Do tego zazwyczaj jeszcze brano talerz gotowanych ziemniaków, trochę chleba (co przed wojną nie było takie częste) i w ten sposób trzeba było się nasycić. Zupy idealnie nadawały się do okupacyjnego menu. Ich resztki zużywano albo do sosów, albo też do sałatek, kotletów czy nawet omletów. Podczas wojny nic nie mogło się zmarnować. Chociażby obierki z ziemniaków, z których wyrabiano mączkę do "lepioszków". O roli ziemniaka niech zaświadczą tytuły książek kucharskich z okresu wojny: "Ziemniaki na pierwsze..., na drugie..., na trzecie." autorstwa Zofii Serafińskiej albo też "Sto potraw z ziemniaków." Kaweckiej-Starmachowej. Powszechny zjawiskiem było robienie w pierwszym okresie okupacji zapasów, czego sie tylko dało: ziemniaków, konfitur, miodu, słoniny, mąki, jajek, masła itp. Bardzo ważna była pomysłowość przy gotowaniu. Chociażby zastępowanie tłuszczów skórkami owoców, cukru syropem, kawy paloną pszenicą i żołędziami. Tutaj warto zatrzymać się na chwilę przy tych zamiennikach. Otóż swego czasu władze podziemia wykorzystały jeden z takich produktów, herbatopodobną "Matę", do akcji propagandowej. Na plakatach "Maty" umieszczano teksty z komunikatów radiowych. Niemcy mieli problemy ze zrozumieniem, skąd u ludzi tak nagłe zainteresowanie tymi plakatami i "Matą". Wracając do pożywienia, oto co proponowała jedna z współpracowniczek "Nowego Kuriera Warszawskiego" we wrześniu 1942: Pani domu uroczyście wyrzeknie się przesądów. Od dziś nie ma abominacji do koniny, nie ma uprzedzeń do oleju, od dziś nie pogardza środkami zastępczymi i nie obawia się sacharyny. Jeśli nawet nie uda się nam wykorzenić tych przedwojennych przesądów z naszych domowników, to musimy się posunąć do niewinnego oszustwa. Wspominana w tekście konina była tak na dobrą sprawę jedynym powszechnie dostępnym gatunkiem mięsa. Wszystkie inne do dostania były tylko na czarnym rynku po wysokich cenach. Chociaż trzeba przyznać, że mięso królicze było wówczas bardzo popularne. Pod koniec okresu okupacji liczbę hodowców królików w dystrykcie warszawskim podawano na 1 237 osób., a liczbę zwierząt na około 20 tys. Duże znaczenie miały także ogródki działkowe. Pod uprawę przeznaczone było w kwietniu '40 300 ha, pojedyncza działka mogła mieć rozmiary od 500 do 400 m². Z czasem liczba ta zwiększała się, w 1943 osiągnęła liczbę 877 ha, przy 22 198 działkach i 65 676 korzystających z nich. W roku 1969 ich liczba wynosiła 18 881 działek na 808 ha. Dane te obejmują tylko działki zarejestrowane (rejestrować je można było w ośrodkach zdrowia, Okręgowym Związku Towarzystw Ogródków Działkowych oraz Centralnym Biurze Wczasów). Ogólnie można by to uznać, za skrótowe ujęcie tematu, jednak pozostaje jeszcze kwestia pomocy społecznej i restauracji. O ile pomoc społeczna wszelkiego rodzaju serwowała raczej to samo, co można było ugotować normalnie w domu (a więc jakaś zupka, do tego przyniesiony przez siebie np. chleb, sól i pomidory), o tyle restauracje miały już inne menu. Restauracje warszawskie w okresie okupacji to temat dość popularny. Nazwy takie jak "Adria", "Za Kotarą", "U Fuchsa", "Pod Kasztanami" czy też "U Aktorek" to nazwy dość popularne. W tychże miejscach stali bywalcy mogli ponoć liczyć na... ananasy, zupę żółwiową, szampana, homara czy też łososia. Różnica ogromna w porównaniu z zupką z kapusty i brukwi zagryzaną chlebem. Jednak na stałe żywienie w takich miejscach stać było tylko ludzi bogatych. Przeciętna pensja urzędnika w tym okresie wynosiła około 200-300 złotych. Natomiast ceny były zabójcze: kotlet wieprzowy 18 zł, zrazy 8 zł, rumsztyk z cebulką 10 zł, wątróbka z cebulką 15 zł itp. Warto tutaj jeszcze zwrócić uwagę na liczbę podobnych lokali. Otóż na 15 sierpnia 1940 obraz ten przedstawiał się następująco: 61 barów, 26 restauracji, 29 kawiarni i 41 cukierni. Z kolei stan na 1 sierpni 1942 wyglądał tak: 552 bary i restauracje, 233 kawiarni i 121 cukierni. Dane te dotyczą tylko lokali z telefonami. Wszystkie dane i cytaty za Szarota T., "Okupowanej Warszawy dzień powszedni: studium historyczne", Warszawa 1988, s. 240-261.
  3. Czy warto iść na historię

    Rozmowa dotyczy, podobnie jak artykuł, historii jako studiów, i tego się trzymajmy. Przyznam szczerze, że nie bardzo rozumiem pytanie. Po co iść na studia? Żeby móc potem znaleźć lepszą pracę? Nie każdy musi chcieć iść na prawo czy medycynę, które dają chyba największe szanse na znalezienie pracy w zawodzie. A nie każdy też jest super przedsiębiorczy i mając dobry pomysł założyć firmę, która potem ustawi go na przyszłość. Ktoś może czuć chociażby chęć skończenia takich studiów, bo uważa że ma szansę po nich. Powodów jest wiele. Dlatego też pytania nie rozumiem kompletnie.
  4. Czy warto iść na historię

    Ja podobnie jak większość moich znajomych w założeniu mamy znalezienie w miarę dobrze płatnej pracy, a czy będzie to coś stricte związanego z historią, czy nie, ma już mniejsze znaczenie. I podejrzewam, że sporo osób ma podobne. Przecież coraz częściej się mówi, że naprawdę coraz mniej osób pracuje w swoim wyuczonym zawodzie. Odnaleźć się jako historyk istotnie może być ciężko, ale nie zgodzę się absolutnie, że historia to nieprzyszłościowy kierunek studiów. Nieprzyszłościowy to byłby wtedy, gdyby ludzie nie znajdowali po nim pracy, a jest przecież inaczej.
  5. Jeśli tylko będę mógł, postaram się być. Jeszcze odnośnie literatury. Powstanie w Getcie to nie tylko sprawa podejścia do tego tragicznego zrywu, ale także przecież kwestia znacznie bardziej przyziemna. Kwestia stricte militarna. W naprawdę warty uwagi sposób, opisał to profesor Strzembosz w swoich "Akcjach zbrojnych...". Zachęcam do zapoznania się. Najwięcej miejsca profesor poświęca sprawie pomocy ze strony AK dla walczących w Getcie. Jest więc mowa o wysadzeniu mury przy Bonifraterskiej, i planowanym przebiciu się oddziałów ŻOB i ŻZW z fabryk Brauera i schopu szczotkarskiego, o akcjach z 23 i 28 kwietnia czy też o wyprowadzaniu Żydów z Getta.
  6. Quiz historyczny

    Tak jest. Dodam jeszcze tylko, że do czasu wpłacenia pieniędzy, za każdy talent za zapłaty, Nikias zobowiązał się dać po jednym zakładniku. Warunki oczywiście odrzucono. Twoja kolej;)
  7. Quiz historyczny

    To nie to. Nikias owszem i prosił o to Gilipposa, ale miało to miejsce po rzezi nad rzeką Assinaros. Pytanie natomiast dotyczy sytuacji przed tą rzezią.
  8. Quiz historyczny

    Dziękuję ślicznie. Czas na kolejne pytanko: podczas odwrotu armii ateńskiej spod Syrakuz w trakcie kampanii sycylijskiej, już po tym jak Demostenes poddał się, Gilippos i Syrakuzańczycy zaproponowali poddanie się także Nikiasowi. Ten zgodził się zawrzeć układ, ale na pewnych określonych warunkach. Jakie to warunki Nikias zaproponował?
  9. Quiz historyczny

    Cztery chorągwie- Czarna (Abdullahi), Zielona (Ali Wad Heli), Czerwona (Mohammed as Szerif) i gwardia kalifa której członków nazywano mulazemami. O to chodzi?
  10. Nie tylko to zaważyło na wyroku, chociaż na pewno był to jeden z głównych czynników. Strzembosz pisze także ogólnie o uderzeniu w kolaborację, która była mocno manifestowana przez postać Syma. Igo Sym czyli Karol Juliusz Sym, z pochodzenia Austriak, był znanym aktorem i reżyserem. W niedługim czasie po rozpoczęciu okupacji niemieckiej zadeklarował się jako volksdeutsch. Błyskawicznie stał się jedną z czołowych postaci powoli powstającego "niemieckiego świata kulturalnego" Warszawy. W 1940 obejmuje stanowisko dyrektora Theater der Stadt Warschau (czyli Teatru Miasta Warszawy). Jednocześnie zarządza przedwojennym kinem "Palladium", w okresie okupacji znanym jako "Helgoland". Likwidację przyspieszył planowany przez Syma wyjazd do Niemiec.
  11. Czego teraz słuchasz?

    Lao Che i "Groźba", czyli jeden z najlepszych moim zdaniem kawałków Lao Che. Słowa autorstwa Jana Romockiego "Bonawentury" w połączeniu z naprawdę świetną warstwą muzyczną dają efekt piorunujący. Żałować tylko można, że kawałek ów nie trafił na "Powstanie Warszawskie".
  12. Problem poruszany przez m.in. Strzembosza w jego pracy o akcjach zbrojnych w Warszawie w latach 1939-1944. Zarówno znaczenie jak i skuteczność tych działań wcale nie jest łatwa do oceny, a to głównie z racji specyfiki Warszawy jako obszaru walki. Pytania są dwa, i są dość proste, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jakie było znaczenie tych walk, oraz jaka była ich skuteczność?
  13. Jako że nadal nie ma chętnych, pozwolę sobie na krótkie omówienie kwestii postawy ludności cywilnej. Oczywiście wszelakie uwagi do tekstu, sugestie i poprawki mile widziane. Wobec sytuacji jaka zaistniała w Warszawie wraz z okupacją niemiecką jednym z podstawowych czynników powodzenia istnienia i sprawnego działania konspiracji w mieście była właśnie postawa ludności cywilnej. To właśnie od jej wsparcia dla podziemia, od jej postawy wobec okupanta, od jej woli walki zależało to, czy konspiracja ma jakiekolwiek szanse na powodzenie. Na początku okupacji to od postawy mieszkańców zależało, czy ta konspiracja w ogóle powstanie. Warszawa zaskakująco szybko otrząsnęła się ze wstrząsu, jaki wywołał błyskawiczny sukces Wehrmachtu. Warszawiacy w stosunkowo krótkim czasie zebrali się w sobie, wierząc w to, że sytuacja może się jeszcze lada chwila zmienić, i to oni będą świętować sukces i zwycięstwo. Optymizm ten był jak wiemy przesadny, ale wówczas wiara była mocna. Spontaniczność w podejmowaniu prac konspiracyjnych, nasłuchiwanie wiadomości czy też w końcu łamanie zarządzeń okupanta na każdym niemal kroku, były tego najjaskrawszymi przykładami. Wszystko to miało swoje podłoże we wspaniałej postawie podczas obrony miasta we wrześniu, kiedy to Warszawa dawała przykłady wielkiego męstwa i odwagi. Wiara w sukces połączona była jednocześnie z oskarżeniami rzucanymi pod adresem przedwojennej władzy. Atmosfera wiary w szybkie odwrócenie kart utrzymywała się do upadku Francji, wówczas to miasto jakby straciło ostatnią nadzieję. Siła Niemców, ich sukcesy i powoli tworzący się mit niezwyciężonej armii odbierały ostatnie światełko w tunelu. Oczywiście już wcześniej w społeczeństwie były grupy ludzi, którzy nie wierzyli w to, że będzie lepiej, a jednocześnie podejmowali współpracę z okupantem, ale po upadku Francji, wrażenie ostatecznej klęski było powszechne. Chociaż trzeba też przyznać, że Bitwa o Wielką Brytanię oraz walka Greków stanowiły dla społeczeństwa element bardzo ważny. Niektórym wydawało się nawet, że samoloty walczące pod niebem brytyjskim walczą nie tylko wolność Wielkiej Brytanii, ale także i Polski. Jednakże Warszawa przetrwała także i ten fatalny okres. Mieszkańcy potrafili psychicznie wytrzymać czas od upadku Francji aż po agresję niemiecką na ZSRS i początkowe porażki Armii Czerwonej. Duża w tym zasługa sprawnie działającego podziemia, które podtrzymywało ludzi na duchu. Pierwszym wyraźnym sygnałem, że może być lepiej była niemiecka porażka pod Moskwą. Po Stalingradzie nadeszła kolejna poprawa. Chociaż już samym wybuch wojny 26 czerwca '41 był sygnałem, który niektórzy odbierali jako coś pozytywnego. Przecież artykuł redakcyjny "Biuletynu Informacyjnego" z 26 czerwca zatytułowano "Panu Bogu chwała i dziękczynienie". A wyrazem poprawy nastrojów po Stalingradzie niech będzie chociażby dowcip: Podobieństwo. W tramwaju potworny tłok. W przejściu stanęła babina z bańkami. - Coś pani tak stanęła jak Hitler pod Stalingradem. Według profesora Strzembosza o ile przystosowanie się ludności miasta do zasad "walki cywilnej" było powszechne, o tyle sprawa podejścia do walki zbrojnej prowadzonej przez konspirację wymaga już większego skupienia, i dokładniejszej analizy. Walkę zbrojną w Warszawie podzielić można na dwa podstawowe okresy. Pierwszy to lata 1939-1942, drugi 1943-1944. Różniły się przede wszystkim charakterem tych walk i ich natężeniem. Któż słyszał dzisiaj o akcji "Franboli", o obronie drukarni przy ulicy Podchorążych czy też akcji ZWW na Czerniakowskiej. Nie będę chyba daleki od prawdy jeśli powiem, że praktycznie nikt. Z tego pierwszego okresu chyba jedyną naprawdę dobrze znaną akcją, była likwidacja wyjątkowej kanalii, jaką był bez wątpienia Igo Sym. Te pierwszy okres charakteryzował się pewną nieporadnością zarówno podziemia jak i ludności cywilnej. Nie znano jeszcze tych wszystkich metod jakie stosował okupant. Nie wiedziano do końca jak reagować na akcje Niemców, jak odbierać efekty pewnych wydarzeń. Przykładem niech będzie łączenie potyczki przy ulicy Lwowskiej z wielką łapanką zakończoną wywózką do Oświęcimia z połowy września '40. W przyszłości takie związki już nie będą dla ludzi takie oczywiste. Stanie się to po prostu pewnym schematem. Także działania podziemia nie były w aż tak dużym stopniu zamierzone czy też aż tak widoczne, jak większość akcji z drugiego okresu. Ludność miasta była o wszystkich akcjach informowana w sposób niewielki. Nawet sami członkowie konspiracji nie zawsze o wszystkim wiedzieli, a co dopiero ludność niezwiązana z nią w bezpośredni sposób. Prasa podziemna o akcjach informowało rzadko. Chyba dopiero PPR przełamała się w tym zakresie. Za moment zwrotny Strzembosz uważa 24 października i "akcję sprzężoną". Prawdziwie ważne dla społeczeństwa były dopiero akcje z wiosny '43. Drugi okres walk, czyli wspominane już lata 1943-1944 są dla Warszawy czasem wielu ważnych wydarzeń. Przede wszystkim przełom na frontach. W Afryce szla zwycięstwa wyraźnie przechyla się na stronę aliantów, na wschodzie Niemcy także wyraźnie słabną. To daje ludziom wiarę. Wiarę dają także coraz częstsze, odważniejsze, o coraz większym znaczeniu akcje bojowe podziemia. Likwidacja Kutschery, Burckla, Stamma, Brauna, "Panienki" czy też akcja "Za Kotarą" to były akcje o ogromnym znaczeniu. Uderzano przede wszystkim w najważniejszych funkcjonariuszy hitlerowskiego aparatu terroru i najgorszych oprawców, a jednocześnie pokazywano ludności, że podziemie żyje i działa naprawdę sprawnie. Ludność cywilna przerażona likwidacją getta, akcją na Zamojszczyźnie czy też serią łapanek w styczniu '43 potrzebowała pomocy ze strony podziemia, tak jak podziemie potrzebowało tej pomocy na początku swojej działalności. Ludzie przez pewien czas co prawda łączyli jeszcze łapanki i publiczne egzekucje z akcjami zbrojnymi konspiracji, ale po usunięciu Kutschery i zaprzestaniu publicznych egzekucji, oraz po tym jak tajna prasa ujawniła, że na terenie getta i w lasach dochodzi do egzekucji, nie mających żadnego związku z akcją, przekonano się, że akcje te dają pozytywne rezultaty. Ciężko jednoznacznie podzielić ludność Warszawy na określone grupy, ze względu na ich przynależność do grup polityczno-społecznych czy też wojskowych. Zdecydowana większość ludzi nie wiązała się z żadnymi organizacjami. Spośród organizacji politycznych działających w konspiracji, jedynie te związane z SN i ONR sprzeciwiały się przez długi czas podejmowaniu walki. Ogólnie nie do końca można łączyć odczucia szeregowych żołnierzy z kierownictwem ugrupowań. Konspiracja warszawska lat 1939-1944 to była konspiracja, w której działali ludzie, którzy czuli się "pięścią zbrojną okupowanej Warszawy", czuli się jej żołnierzami. Czuli że mają poparcie ze strony ludności cywilnej. Ludności cywilnej która gdy tylko pojawiała się taka potrzeba potrafiła w miarę możliwości pomóc. Zdobycie informacji, potrzebnych materiałów, lokalu do spotkania, pomoc lekarska czy też znalezienie ukrycia przed Niemcami to było coś, w czym ludność cywilna pomagała, niejednokrotnie nie pytając się o nic. Wzajemne wsparcie było dla tych ludzie bardzo ważne. Zupełnie inaczej sprawa wyglądała w getcie. Tam ludność była podzielona na grupy, grupy z różną szansą na przeżycie. Solidarność ustępowała miejsca instynktowi, akcje zbrojne akcjom przeciwdziałającym wygłodzeniu getta. Tak jak praktycznie niemożliwa była współpraca pomiędzy oboma stronami muru, tak i wydarzenia w obu tych oddzielnych światach, jakimi było getto i reszta Warszawy, w niewielkim tylko stopniu oddziaływały na siebie. Tekst opracowany na podstawie: Strzembosz T., "Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944". Szarota T., "Okupowanej Warszawy dzień powszedni: studium historyczne". Następna część dotyczyć będzie sił niemieckich w Warszawie.
  14. Ciekawa sprawa móc poczytać wspomnienia tego typu. Na forum MPW jest takich rzeczy więcej. Warto poszukać i poczytać. A skoro o tym mowa, to myślę że również warto poczytać zapisy rozmów z powstańcami na stronie MPW, wiele interesujących faktów i szczegółów, o które ciężko czasem w książkach.
  15. Do walki z niemieckimi czołgami i pojazdami pancernymi zazwyczaj używano butelek zapalających. Co nieco na ich temat: Instrukcja użycia butelek przeciwczołgowych zapalających z 6 VIII 1944 r. (oryginał) Butelki ogniowe przeciwczołgowe samozapalające Instrukcja użycia 1) Butelkę półlitrową monopolową napełnić mniej więcej pół na pół benzyną i naftą. Jeżeli brak nafty, to można użyć samej benzyny, lecz samej nafty nie używać. Nie nalewać zbyt pełno. Do benzyny i nafty już nalanej do butelki dodać około 50 cm², to jest około 1/5 szklanki, stężonego kwasu siarkowego. Uwaga: żaden inny kwas nie nadaje się tylko stężony siarkowy. Butelkę napełnioną zamknąć szczelnie dobrym korkiem. 2) Na krótko przed użyciem butelki, to jest na kilka godzin przedtem, naciągnąć na nią torbę chloranitową, a dookoła szyjki papier zacisnąć albo zawiązać. Na stanowiskach bojowych butelki powinny być stale przygotowane w torbach chloranitowych. 3) Butelkę ogniową rzuca się na czołg na wierzch nie pod gąsienice. Najlepsze cele to wieżyczka i luki. Butelka zapala się od samego rozbicia, a to w ten sposób, że kwas siarkowy trafiając przy rozbiciu butelki na chloranit wywołuje zapłon, a od tego zapala się równocześnie cała zawartość rozlanej benzyny i nafty. 4) W rzie nie użycia butelki torbę chloranitową można zdjąć, lecz uważać, żeby jak najmniej obsypywał się proszek chloranitowy z wewnętrznych ścianek torby. 5) Instrukcja niniejsza zatwierdzona została przez Komendanta Głównego AK i polecona została do użytku oddziałom bojowym. Źródło: ZS WBBH, sygn. III/40/13, k. 15; por. Powstanie Warszawskie 1944. Wybór dokumentów, t. 2/1, s. 79. Cyt. za Komorowski T.; "Bitwa o Warszawę '44: Militarne aspekty Powstania Warszawskiego".
  16. Jaki profil w liceum?

    Masz i to jak najbardziej, wśród moich znajomych na roku część jest po profilach ścisłych, i spokojnie zdali maturę. Wszystko zależy od tego w jak dużym stopniu sam będziesz dbał o to, aby systematycznie powiększać swoją wiedzę z historii. Profil humanistyczny też przecież nie daje pewności, że zdasz historię, albo też zdasz na odpowiednim poziomie. Idź tam, gdzie będziesz się czuł najlepiej.
  17. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to najnowszy specjalny numer "Mówią wieki" poświęcony jest właśnie powstaniu w Getcie. Przejrzałem dzisiaj parę artykułów, i trzeba przyznać, że nawet interesujące.
  18. Ulubione zagadnienie Powstania Warszawskiego

    Jeśli chodzi o Polskę pod okupacją, tam także mamy temat poświęcony ulubionym zagadnieniom. Co do samego zamachu na Kutscherę zapraszam tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=3793 . Nie tylko na Starówce dochodziło do takich sytuacji, ale to już w temacie o cywilach. Z tym zapraszam tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=3971 .
  19. Sprawdziłem i już mam pewność, że na lewym ramieniu także noszono. Było to powodem niemieckich forteli, polegających na udawaniu oddziałów powstańczych w trakcie ataków. Celowo przekładano opaski na lewe ramię, aby uniknąć niebezpiecznych pomyłek. Przykładowo 3 sierpnia Niemcy dzięki temu zajęli domy przy Młynarskiej 12-14. Ludność cywilną wymordowali. Z kolei 15 sierpnia nad ranem w okolicach Pałacu Mostowskich kapitan Tadeusz Łukasiewicz "Edward", oficer kompanii "P-20" i dowódca pododcinka, obchodząc stanowiska powstańcze został ostrzelany przez Niemców z opaskami, zginął. Także 20 sierpnia zaatakowano w podobny sposób pozycje "Parasola", atak jednak odparto.
  20. Książka, którą właśnie czytam to...

    Niemniej czekam na ciekawe dyskusje odnośnie powstania Pedrosso;) Ostatnio poczytałem sobie troszkę komentarzy do Tukidydesa autorstwa Gomme'a i Andrewsa. Całkiem przyjemna lektura, chociaż na pewno niezbyt łatwa.
  21. Najlepsze kwestie filmowe

    Kilka cytatów z "Przekrętu" (kilka bowiem zdecydowana większość nie nadaje się do tego, aby umieścić je tutaj, gdybym to zrobił musiałbym sam dać sobie warna): - Zastanawiało mnie czemu Cygan nie pomścił swojej matki. Jednak każda akcja wywołuje reakcję. A reakcja w wykonaniu cyganów bywa zaje*****. - Wystarczyło aby teraz nie podniósł się z desek... no to mamy przewalone. - Dlatego też strzeżcie się ludzi, którzy mają świńskie fermy. Na takiej fermie 100-kilowe ciało znika w przeciągu 8 minut. Czyli wychodzi na to, że każda świnia w ciągu minuty pożera 1 kilogram surowego mięsa. I stąd właśnie wzięło się powiedzenie: Żarłoczny jak świnia. - Co panowie tu robicie? - Spacerujemy z psem. - A co znajduje się w tym samochodzie? - Fotele i kierownica. - Co ja mam zrobić z tym ciałem? - Jak to co? Zabrać je stąd. Przecież zajmujesz się trupami. - Tak, tyle że ja je produkuję, a nie usuwam. - Przechodzisz przez ulicę i widzisz, że wybrałeś złą drogę, jedzie na ciebie samochód, co robisz? Coś bardzo prostego. Stoisz jak zamurowany, życie nie przebiega ci przed oczami, bo jesteś zbyt przerażony. Stoisz przerażony z głupią miną.
  22. Władysław Anders

    A co innego miałby do wyboru? Jeśli oskarżenia byłyby słuszne, i Sikorski wystawiłby negatywną ocenę Andersowi, raczej nie poprawiło by to stosunków na linii Anders-Londyn, a przecież Sikorskiemu nie byłoby to zbytnio na rękę. A Anders miał przecież poparcie wśród swoich żołnierzy. Poza tym w tym samym artykule widnieje fragment o miękkiej polityce, co dla mnie jest już czymś całkowicie niezrozumiałym. Tak więc nie do końca ufał bym mu.
  23. Władysław Anders

    To jednak nie do końca tłumaczy czemu nie podzielił losu ofiar Katynia. Jakoś nie wydaje mi się, aby rany Andersa były tym co ostatecznie przekonało Rosjan do "darowania mu". Szczęście? To też chyba mało. Gdyby nie mieli związanych z nim większych planów raczej nie bawili by się z nim długo. Fragment z artykułu profesora Wieczorkiewicza: Gen. Sosnkowski nie był tak enigmatyczny. Według własnej relacji zarzucił dowódcy 2. Korpusu, że powoduje się przede wszystkim osobistymi ambicjami. „Pióropusz biały panu się śni. Powiedziałem mu jednak wiele więcej” – pisał po latach. „Przede wszystkim, że uważam jego samowolny postępek za naruszenie dyscypliny wojskowej, przy tym bardzo niebezpieczne i wysoce szkodliwe na wygnaniu; powiedziałem mu dalej, że dysponowanie krwią polską w ciężkiej walce politycznej o przyszłość i prawa naszego narodu należy do władz zwierzchnich Rzeczypospolitej; że pomijanie tych władz na rzecz obcych ośrodków dyspozycji ułatwia tym ostatnim wygrywanie ambicji jednostek dla swoich własnych celów, które przecież mogą pozostawać w sprzeczności z naszymi celami narodowymi, jak tego dowiodła konferencja w Teheranie”. Co do wyjścia z ZSRS. Gdyby Polacy zostali w Rosji, mogłoby to w poważnym stopniu związać ręce Stalinowi. Wówczas sukcesy (l)WP czy też Wasilewska i Berling, mieliby mniejsze szanse na sukces propagandowy. I zapewne właśnie na podobne działanie liczył Sikorski. Zaprzeczyła czy może miała na celu raczej załagodzenie sytuacji?
  24. Film, który ostatnio widziałem to...

    Powiedzmy, osobiście bardzo bym się cieszył, gdybym miał czas na coś więcej. A i te 1-2 filmy to też nie zawsze. Bywa że i 2-3 tygodnie nic nie oglądam. Teraz do rzeczy. Już po raz kolejny przekonałem się, że filmy na które natrafię przez przypadek, podobają mi się najbardziej. Wczorajszy seans "Przekrętu" Guya Ritchiego jest na to dowodem. Film klimatem przypominający połączenie "Czwartku" i "Podziemnego kręgu", czyli mocno porąbana historia, z dużą dawką śmiechu, a wszystko okraszone świetną grą aktorów, genialnymi dialogami i zaskakującymi zwrotami akcji. Całość skupia się na walce o pewien drogocenny diament. Historia dzieje się w Londynie. Do miasta trafia z Antwerpii skradziony diament. Rywalizację o niego zaczyna naprawdę wredny mafioso (świetny Alan Ford), równie wredny płatny zabójca (Vinnie Jones lepszy niż kiedykolwiek), agent KGB, trójka nieco nieudolnych Jamajczyków, żydowscy handlarze kradzionymi klejnotami, wędrowni "cyganie" oraz zupełnie przez przypadek także dwóch promotorów nielegalnych walk bokserskich, typowych miejskich cwaniaczków. Losy wszystkich bohaterów splatają się powodując niezłe zamieszanie. Dwaj promotorzy tracą zawodnika, w jego miejsce znajdują jednak drugiego, jest nim Mikey znany także jako Cygan (świetna rola Brada Pitta). Wygrywa on z każdym przeciwnikiem. Oczywiście od razu interesuje się tym wredny mafioso, który chce aby ustawili walkę tak, aby Mikey vel Cygan, przegrał. Za pierwszym razem nic z tego nie wychodzi, jednak mafioso nie rezygnuje, jednocześnie dalej prowadząc walkę o diament. We wszystko miesza się jeszcze nadzwyczaj pobudzony pies. Film świetny, zakończenie genialne. Oprócz kilku znanych aktorów jak Brad Pitt, Benicio del Torro czy też Vinnie Jones albo Alan Ford, w filmie grają głównie mało znani aktorzy, i to jest jeden z głównych atutów tego filmu. Warto poświęcić mu te niespełna dwie godziny, takich filmów nie ogląda się zbyt dużo. Niby wszystko proste, jasne i nieskomplikowane, a jednak robi świetne wrażenie.
  25. Książka, którą właśnie czytam to...

    Jest to chyb ostatnia synteza przebiegu powstania jaka ukazała się na rynku. Wydana w 2006 roku.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.