Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Akurat w tym punkcie się zgadzamy, z tym że jednak nie można było pozostawić Fortu Traugutta bez "opieki", któregoś z oddziałów. Inna sprawa to na ile natarcie w kierunku "Intraco" umożliwiały niemieckie stanowiska z Instytucie Chemii i artylerii na Burakowie. Niby zająć się tym miały oddziały żoliborskie, ale tutaj znowu dochodzimy do kwestii zgrania w czasie ataku obu stron.
-
A przy "Gospel" można się dobrze pobawić, odstresować... a po chwili zastanowić nad swoim życiem. Jak dla mnie realizacja tej płyty jest idealna. Po chwili radość przychodzi chwila refleksji. Cyrkowo-bajkowe dźwięki zmieszane z tekstami "Spiętego" to dla mnie mieszanka fenomenalna. Koncepcja "Gospel" miała być zupełnie inna, i "Spięty" podkreśla to praktycznie w każdym wywiadzie. Chciał się z resztą ekipy całkowicie odciąć od "PW", nie chciał odcinać kuponów od sukcesu tej płyty. I jak dla mnie bardzo dobrze, widać że "Spięty" to prawdziwa skarbnica pomysłów. Trzeba mu tylko dać czas. Zespół nie stoi w miejscu, rozwija się, szuka czegoś nowego, i za to im chwała. Nie każdemu musi się podobać, ale płyta ogólnie zbiera w większości dobre recenzje, zarówno wśród fanów, przypadkowych słuchaczy, jak i recenzentów.
-
Jest tak inna, że osobiście nie śmiem ich porównywać. Jednak zdaję sobie sprawę, że każdy ma inne zdanie. Jednak przyznam że wśród moich znajomych mało komu nie podobała się, a nie wszyscy przepadają za taką muzyką akurat. Tu się absolutnie nie zgodzę. Płyta jest zupełnie inna od "PW". Jest zupełnie inna od "Guseł". Jest to co prawda concept album (chociaż może nie w takim wymiarze jak "PW"), ale tutaj zespół nacisk kładł większy nacisk na muzykę, dźwięki, niż w "PW" czy też w "Gusłach". Teksty to nadal część szalenie ważna, bez ich pełnego zrozumienia nie sposób ocenić płyty jako całości. Lao Che nie tworzy muzyki dla samej muzyki, ich utwory muszą mieć jakiś głębszy sens. I tutaj można upatrywać podobieństw do poprzednich albumów, ale ciężko mi znaleźć coś innego. To muszę przyznać, że znowu jesteś jedną z niewielu osób, jeśli nie jedyną jaką znam, która tak sądzi.
-
Ślady powstania w Warszawie - miejsca warte zobaczenia
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Dotąd podawaliśmy miejsca związane z bohaterskimi walkami, myślę że warto zainteresować się też innymi miejscami. Dla osób, które chciałyby zapalić świeczki w miejscach egzekucji choćby 1 sierpnia: warto przejść się wzdłuż ulicy Wolskiej od Cmentarza Prawosławnego, aż po Plac Bankowy. Miejsc jest kilkadziesiąt, wszystkie oznaczone odpowiednimi tablicami, myślę że warto czasem zatrzymać się przy nich, i oddać hołd bestialsko pomordowanym mieszkańcom Warszawy. W niektórych z tych miejsc życie straciło od 2- 3 tys. osób. Najwięcej bo aż 10 tys. (5 sierpnia) zginęło przy ul. Moczydło róg Zagłoby, za wałem kolejowym. -
A już miałem nadzieję na dalszą polemikę:arrow: Do Fortu Traugutta będę musiał się, tak czy inaczej, wybrać w najbliższym czasie.
-
Powiem Ci szczerze, że tutaj sam pewności nie mam. Co do samego czołgu, jeśli chodzi o model, to tak. Jednak spotkałem się już zarówno z opisem, że czołg ten zdobyto (czyli teoretycznie powinien być sprawny), i że był już zniszczony (co teoretycznie potwierdzały by zdjęcia). A przyznam że o tym to słyszę pierwszy raz. Tzn. słyszałem o tej jeszcze jednej Panterze, ale ani słowa o tym, że miała być pułapką. Ale jeszcze zajrzę, jeśli będę miał okazję do tej książki.
-
Jesteś pewien, że przy zdobytym? Owszem na zdjęciach związanych ze zdobyciem Małej PAST-y, widać Fiata U 14/41 - Pz.Kpfw 736(i), ale to był pojazd zniszczony.
-
Czerniaków - przebieg walk i jego rola w dalszym przebiegu PW
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Tak niewielki przyczółek? Śmiem wątpić. Niemcy trzymali pod ogniem Wisłę, i łatwo by tego panowania nie oddali. Oddziały które dokonałyby desantu zanim dopłynęły by miałyby spore problemy. Potem walka z Niemcami dysponującymi ciężkim sprzętem (na Czerniakowie walczyły elementy 19. DPanc). Oczywiście gdyby udział w walkach wzięły doświadczone oddziały rosyjskie, to może. To jednak było mało możliwe. A słyszałeś o ostrzale z 18 września? Desant na wielką skalę był mało możliwy, chociażby ze względu na odsunięcie się oddziałów powstańczych od Wisły. Przecież uderzenie batalionów 6., 8. i 9. pułku trafiło praktycznie w próżnię, jako że środek ciężkości powstania umieszczony był w Śródmieściu. Niewielki rozmiary przyczółka czerniakowskiego i jego odosobnienie od reszty sił, praktycznie wykluczały możliwość wielkiej akcji. -
W takim razie jak wytłumaczysz fragment wspomnień pana Gluth-Nowowiejskiego o walkach z oddziałami fortu? Jak wytłumaczysz, że Kirchmayer pisze o tym, iż był to warunek niezbędny do zyskania bezpiecznego połączenia pomiędzy Żoliborzem a Starówką? Oczywiście pamiętasz o stanowiskach w Instytucie Chemii i na Burakowie? Ma sens, tylko przy idealnym zgraniu z Żoliborzem. Gdyby uderzono w tym samym czasie, szansa była. A tak Niemcy mogli spokojnie przygotować się do odrzucenia drugiego natarcia. Wszystkie opracowania, które jak dotąd czytałem, wszystkie wspomnienia, zwracają uwagę na niezgranie, niewykorzystanie siły ognia, silne umocnienia niemieckie, ale nikt nie pisze o tym, że Fort Traugutta można było odpuścić. Możesz mi wyjaśnić czemu? Bo gdyby istotnie tak było, to chyba ktoś by wspomniał o tym, nie sądzisz?
-
A co im te 2/3 celów, zdobytych po ciężkich walkach, dało? Celem było wyrąbanie korytarza do Zagłębia Ruhry, a opanowanie tych przepraw było niezbędne do tego. To były racze cele pośrednie. Bezpośredniego nie osiągnięto. Dlatego mówienie o porażce operacji M-G wcale nie jest przesadą jak dla mnie. Chyba że za Montgomerym, będziemy mówić o sukcesie w 90%.
-
Sprawdź czy link dobry bo przenosi mnie w coś takiego:
-
Kolejny wspaniały klasyk czyli Aerosmith i "Dream On".
-
Skoro nie ma odpowiedzi, zgodnie z zasadami podaję odpowiedź: jak już pisałem były dwie pieczątki okrągłe z orłem w środku, oraz dwoma odmiennymi napisami w otoku. Pierwszy brzmiał: Komen. Okr. Armii Krajo. Warszawa, drugi zaś: Komenda Okręgu A.K. m.st. W-wy. Pojawiała się także podłużna pieczęć z napisem: Komenda Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej. Jednak w pytaniu chodziło o te dwie okrągłe. Nowe pytanie: W okresie okupacji w Warszawie, godzinę policyjną dwukrotnie przesuwano na 23. Proszę podać kiedy to dokładnie nastąpiło (daty dzienne), oraz co było powodem tych przesunięć?
-
Wyżsi dowódcy niemieccy a Powstanie Warszawskie
Albinos odpowiedział mch90 → temat → Niemcy a powstanie
To ciekawa informacja, bo ani w rozmowach z osobami, które przeżyły powstanie, a mieszkały na Woli, ani w relacjach czy to w gazetach czy w książkach, nie spotkałem się z takim poglądem. Niemniej dziękuję za informację, jak widać człowiek codziennie dowiaduje sie czegoś nowego. Niemniej wolałbym tutaj skupić się na kwestii wyższego dowództwa niemieckiego. Sporo pisze o tym w swojej pracy "Niemcy a Powstanie Warszawskie" Maciej Kwiatkowski z IH PAN. Oto jak zapamiętał 1 sierpnia Stahel: Dla niewtajemniczonego wygląd ulicy pozostał całkowicie nie zmieniony w porównaniu z normalnymi czasami, gdy o 16.30 nagle, prawie w tym samym czasie w wielu miejscach rozpoczęły się rozruchy. Informacji o dniu i godzinie dostarczyły przede wszystkim meldunki agentów, które częściowo wpłynęły zalewie pół godziny lub godzinę wcześniej. Bystremu obserwatorowi mógł się rzucić w oczy w obrazie ulicy wzmożony ruch rowerowy, małe zgrupowania na rogach ulic oraz liczne dorożki z niecodziennymi pasażerami. Czy wycie syren na pół godziny przed rozpoczęciem powstania miało z nim jakiś związek- nie jest wyjaśnione. Meldunki ulicznych patroli, że wszędzie panuje spokój, były i są bez wartości. Jeszcze odnośnie reakcji Himmlera. Był przekonany, że za całą tę sprawę odpowiedzialni są Anglicy. Jednocześnie z poinformowaniem Hitlera o wydarzeniach w Warszawie, wydał rozkaz: Każdy blok domów wypalić do cna i wysadzić w powietrze, tak żeby już żadne etapy nie uwiły tu sobie gniazdka /.../ tyłowe świnie nie idą chętnie tam, gdzie leżą trupy. A tam jest strasznie. W ten sposób Himmler wydał rozkaz do zburzenia Warszawy, oraz wystrzelania jej mieszkańców. Von dem Bach w swoim pamiętniku, pisanym w formie listów do żony, zanotował pod datą 4 sierpnia: A więc jutro rano do komanda wniebowstąpienia [Himmelfahrtskommando]. -
A więc Roger ma coraz większe szanse na wyjazd na Euro: http://sport.onet.pl/0,1264200,1731972,wiadomosc.html .
-
Z napisem Narodowe Siły Zbrojne mówisz? To na pewno nie to. Ja się pytam o pieczątki AK, a nie NSZ.
-
Nie. To owszem są pieczątki z okresu okupacji, ale ja pytam się o dwie konkretne, należące do Komendy Okręgu;) Napis i ewentualne symbole.
-
Bo Beenhakker już go sprawdzał, i widział że grać potrafi. Być może należy do ulubieńców trenera. A tacy piłkarze mają zazwyczaj pewne miejsce w kadrze. Forma nie zawsze ma decydujące znaczenie. Chociażby wystarczy popatrzeć na sytuację Kuszczaka. Gra w jednym z najlepszych klubów na świecie, dostaje szanse zarówno w lidzie jak i w Lidze Mistrzów, zbiera na Wyspach dobre recenzje, a jednak nie gra w reprezentacji i wcale nie jestem pewien, czy na Euro pojedzie. A Fabiański który gra znacznie mniej w Arsenalu, szanse dostaje. Kuszczak do ulubieńców trenera raczej nie należy, i mówi się o tym od dawna. A Brożka nawet mi nie szkoda. Dobrze gra w polskiej lidze, która ostatnio jest bardzo słaba. I wcale nie jestem pewien, czy na takim turnieju poradziłby sobie.
-
Druga podpowiedź: Pieczątki były dwie, okrągłe.
-
Owszem nie da, jednak porównaj chociażby jak podchodzono w III Rzeszy do postanowień władzy, a jak w Polsce w latach 1944-56. Dla mnie jednak pewna różnica jest. Tam ludzie wierzyli w to co im się mówiło, tutaj było to raczej spowodowane strachem.
-
Czy Brożka szkoda? Polemizowałbym, zwłaszcza że wielu piłkarzy dobrze grających w lidze w reprezentacji sie nie sprawdzało. Chociażby Sagan, Wichniarek czy też Mięciel. Jakoś nie potrafili przekonać do siebie trenerów. Dobry w lidze nie znaczy dobry w reprezentacji. A Brożek swoją szansę miał i ja zaprzepaścił.
-
Beenhakker ogłosił szeroką kadrę na ME: http://sport.onet.pl/0,1264200,1731170,wiadomosc.html .
-
Zależy jak do tego podejść. Jakoś tak w maju ubiegłego roku leciał dokument (stacji nie pomnę), w którym wypowiadał się AK-owiec, który po wojnie nadal siedział w lesie. Wskazał różnice, jakie widzi pomiędzy okupacją niemiecką, a tym co robili Rosjanie i Polacy. Niemcy podziemia nie zniszczyli przez 6 lat, Sowieci dokonali tego w 3. Więzienie w powojennej Polsce było znacznie bardziej przerażające, niż ich gestapowskie odpowiedniki. AK-owcy znacznie bardziej bali się tych sowieckich po, niż niemieckich podczas wojny. Tutaj warto wspomnieć jeszcze słowa Józefa Mackiewicza: "Okupacja niemiecka robi z nas bohaterów, okupacja sowiecka gów**". Jednak tak się nie stało. Nie jestem specjalistą od ideologii totalitarnych, ba, ledwo co się na tym wyznaję, ale jednak jest to chyba dość ważny element totalitaryzmu.
-
Wybaczcie to niewinne wtrącenie, ale w wypowiedzi piterzxa zauważyłem ciekawy fragment. Podejrzewam, może niesłusznie, że pisząc to miałeś na myśli chęć walki o wolną Polskę. Czy tak? Pamiętam jak jakiś czas temu rozmawiałem na ten temat z profesorem Kulą. Na ten problem należałoby też spojrzeć z punktu widzenia socjologii. Dla tych ludzi, którzy spędzili kilka lat w lesie, w konspiracji, w walce ze znienawidzonym okupantem, taki nagły powrót do w miarę normalnego życia nie był sprawą łatwą. Nie potrafili się odnaleźć w nowej rzeczywistości. I to już nawet nie tylko ze względu na to, kto rządził w Polsce. Ostatnie kilka lat ich życia wyglądało zupełnie inaczej. Dlatego też wielu spośród nich decydowało się na powrót do lasu. Domyślam się, że nie wszyscy tym się kierowali, ale warto spojrzeć na to, także z punktu socjologicznego. Temat ciekawy i nie łatwy do ostatecznego rozstrzygnięcia moim zdaniem. Pozwolę sobie wciąć się między przysłowiową wódkę a zakąskę. Czytając wypowiedzi Vissegerda i piterzxa z jednej, a Naryi z drugiej strony, odnoszę wrażenie, że każdy ma tutaj trochę racji. Oczywiście klasyfikację, jaką podał piterzx spokojnie można przypisać omawianemu okresowi. Chyba nie ma punktu, który nie zgadzał by się z rzeczywistością lat 1944-56. Jest jednak jedno "ale". Za jedną z podstawowych cech totalitaryzmu podaje się zazwyczaj chęć zawładnięcia umysłami, chęć pełnego opanowania człowieka, stworzenia wizji utopijnej państwa idealnego. A czy w omawianym okresie mieliśmy z tym do czynienia? Bez wątpienia były pewne warstwy, które wierzyły w te wizje, ale nie podejrzewam, aby tak myślało całe społeczeństwo. Należy się zastanowić, czy ludzie akceptowali to ze strachu, czy istotnie wierzyli. Może to nie był totalitaryzm, ale wyjątkowo brutalna dyktatura narzucona nam przez ZSRS? Przyznam szczerze, że nie czuję się na siłach, aby odpowiedzieć na te pytania, jednak z chęcią poczytam co mają do powiedzenia (napisania?) bieglejsi w tej materii;) PS. Temat istotnie proponuję przesunąć do PRL.
-
Weź pod uwagę, że od czasu powstania coś się mogło jednak zmienić. Zabudowa nie jest ta sama. Poza tym skoro dwa niezależne źródła (opracowanie historyka-wojskowego i wspomnienia uczestnika akcji) potwierdzają znaczenie tego obszaru, to jednak coś w tym jest. Przynajmniej jak na moje oko laika. A przyznam, że z kwestionowaniem tego, posunięcia nie spotkałem się jeszcze.