Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Quiz - Polska pod okupacją

    Ostatnia podpowiedź: spotkanie miało miejsce latem 1943 roku.
  2. Batalion "Czata 49" - dyskusja ogólna

    Jeden z tych problemów, które nękają mnie od dłuższego czasu, czyli dokładne dane nt. uzbrojenia "Czaty". W swojej "Notatce z przebiegu działań powstańczych..." "Klara" i "Horodyński" podają: Oddz. "Czata 49"- Dowódca mjr Witold- skoczek. Stan ludzi 150. Uzbrojenie w 100% przeważnie w pistolety maszynowe, kilka kb, granaty 3 000 szt. amunicji kb. W biografii "Radosława" nie znajdujemy nic szczególnego poza informacją: Zdobyto broń i amunicję, co pozwoliło sformować dodatkowe drużyny i wystawić grupę szturmową do dyspozycji dowódcy Zgrupowania. Po reorganizacji 2 sierpnia batalion składał się z 5-6 plutonów i sztabu. Tak więc jedyne co się wydaje pewne na dzień 1 sierpnia (poza OdB), to stan liczebny około 150 ludzi (w połowie lipca było ok. 120, pod koniec miesiąca dodano jednak jeszcze oficerów, podchorążych i podoficerów 27. DP AK, którzy przebywali w Warszawie na urlopie) i uzbrojenie w 100%. A że brzmi to strasznie ogólnie, to sobie zdaję sprawę. A nie ukrywam, że ta niewiedza boli mnie straszliwie. Dodatkowo o ile dobrze kojarzę, batalion posiadał cztery wozy, Forda, Volkswagena i jeszcze jeden, plus zdobyty Renault, który został przerobiony na rusznikarnię baonu. Co do uzbrojenia w broń palną, z tego co się orientuję, to "C49" była uzbrojona w broń palną w 100%. A nawet jeśli z samą godziną W tak nie było, to już w kilka godzin później musiało się to zmienić, skoro doszło do sformowania dodatkowych drużyn. Do tego doszła broń zrzutowa. Z czasem to wszystko się zmieniło. Po walkach na Stawkach (dokładnie 12 sierpnia) "Miotła" została włączona do "Czaty". Oddział "Jerzyków" do "Piotra", oddziały "Marsa" i "Niedźwiedzi" do "Zgody", a "Torpeda" do "Motyla". Razem było to około 120 ludzi. Od tego czasu na mapach sytuacyjnych i w meldunkach, pojawiają się taktyczne terminy "Witold" i "Broda 53". Sytuacja taka trwa do końca walk na Czerniakowie. Inna sprawa, że na Czerniakowie major Runge ze względu na zaostrzenie się choroby wrzodowej nie dowodził, jego rolę przejął "Motyl". Co do stanu liczebnego. Na dzień 14 sierpnia "Czata" liczyła wg. stanów żywieniowych 250 ludzi. Oczywiście może być to liczba zawyżona. Już 23 sierpnia w dzienniku bojowym zgrupowania stan "Czaty" wynosi 184 ludzi. Jednak jak podaje Stanisław Mazurkiewicz wzmocniona "C49" po przejściu do Śródmieścia liczyła około 200 ludzi. Idąc dalej, 11 września według Stanisława Mazurkiewicza "C49" liczyła 150 ludzi. W międzyczasie na wsparcie Śródmieścia Południowego odeszła 2. kompania podporucznika Michała Panasika "Szczęsnego". Dalej niestety nie dysponuję już danymi. Według powojennych wyliczeń batalion stracił w trakcie walk 179 ludzi. Badanie jego historii znacznie utrudnia fakt, iż zarówno dziennik batalionu, jak i ewidencja pododdziałów wchodzących w jego skład nie przetrwały Powstania. EDIT: Errata. Podałem że w Powstaniu Warszawskim zginęło 179 żołnierzy "Czaty". Są to dane podane za relacją podpułkownika Tadeusza Runge "Witolda", który tak szacował straty od początku Powstania do zaginięcia dziennika batalionu na Czerniakowie. Według tej samej relacji ilość rannych wyniosła 390 osób. Według relacji zweryfikowanych po wojnie przez przewodniczącego Komisji Historycznej batalionu "Czata 49", Romualda Śreniawę-Szypiowskiego "Romana" z plutonu "Jędrasów" porucznika Zygmunta Jędrzejewskiego "Jędrasa", liczba poległych wyniosła 183 osoby. Tyle właśnie pseudonimów i nazwisk wyrytych zostało na symbolicznym grobowcu poległych żołnierzy batalionu, na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
  3. Wiem co to jest historia kontrfaktyczna, miałem jednak nadzieję, że masz coś konkretnego na myśli, co dotyczy tematu naszej dyskusji.
  4. Ale ile to może trwać? Dobra, jakiś komentarz do tego co wcześniej napisałem?
  5. A tutaj to już można spekulować, na ile te siły były wystarczające do powstrzymania powstania. Oczywiście to jak Powstanie się potoczyło, każe nam teoretycznie założyć, że były to siły (mowa o samej GK vdB) wystarczające. Jednak być może, gdyby dowództwo AK od początku działało inaczej, gdyby nie rozdrobniono tak sił, gdyby koncepcja "Montera" była inna... ale to są tylko przypuszczenia. Faktem jest, że np. końcowe walki o Stare Miasto to był dla Grupy Korpuśnej von dem Bacha trudny okres. Nie pamiętam czy u Kirchmayera, czy w biografii "Radosława", spotkałem się ze zdaniem, że Niemcy wówczas byli na skraju swoich sił. Niemniej mam Adamie wrażenie, że szukasz dowodów potwierdzających Twoje przypuszczenia, a gdy okazuje się, że fakty przeczą im, zaczynasz czepiać się szczegółów.
  6. Dokładnie, przecież już krótkie okresy działań "Hermann-Goering" podczas przebijania się w stronę Wisły, czy też późniejsze działania 19. i 25. Dywizji Pancernej, idealnie pokazują, jak te "prawdziwe" wojsko radziło sobie z Powstaniem. To zdecydowanie. Dodałbym jeszcze tutaj, że likwidacja tych dzielnic nie była przypadkowa. Wszystko było podporządkowane czy to sytuacji w samym mieście, czy też na przedmościu warszawskim.
  7. W takim, że Niemcy nie byli w stanie rzucić zbyt dużej liczby oddziałów do Warszawy aby powstanie zdławić, gdyż musieli walczyć także na przedmościu. Tymczasem Niemcy, których główną siłą uderzeniową w mieście była Grupa Korpuśna von dem Bacha, nie byli wystarczająco silni, aby poradzić sobie z cały miastem od razu. Pisałem już o nęcącym pomyśle zmiażdżenia obrony w Śródmieściu, które było głównym bastionem Powstańców, znacznie wcześniej. Jednak fakt iż Czerniaków opanowany przez Powstańców stwarzał pewne ryzyko dla obrony niemieckiej, trzeba było ten pomysł zarzucić, i skupić się na Czerniakowie. Dało to Powstańcom okazję do dłuższej obrony w Śródmieściu. Von dem Bach nie dysponował siłami wystarczająco dużymi, aby za jednym zamachem zmiażdżyć Czerniaków i Śródmieście. Podobnie z Powiślem. Niemcy zamiast zajmować się zaraz po upadku Starego Miasta Śródmieściem, skupili się na Powiślu, gdyż to również stanowiło dla nich zagrożenie w przypadku radzieckiego natarcia na Pragę. Wracając jeszcze do H-G czy też 19. DPanc. Gdy trzeba było potrafiły w krótkim czasie wypełnić swoje zadania. Jednak fakt iż były potrzebne do obrony przedmościa sprawił, iż nie mogły zostać użyte od razu w Warszawie. Jednak gdy sytuacja wymagała tego, były wprowadzane do walki.
  8. Powstanie było w rzeczywistości historycznej powiązane jak najściślej z położeniem na froncie, który już na kilka dni przed wybuchem powstania przytoczył się na środkową Wisłę i pod samą Warszawę. Każde drgnienie tego frontu odbijało się na przebiegu powstania i zwykle był to wpływ rozstrzygający. Tyle Kirchmayer. A teraz kolejne pytanie. Czytałeś ten fragment?: (...) konieczność zdławienia oddziałów powstańczych na Powiślu, ze względu na ryzyko radzieckiego natarcia na Pragę, konieczność zorganizowania frontu obronnego wzdłuż zachodniego brzegu Wisły, konieczność zdławienia Czerniakowa dla odtworzenia jednolitego frontu na Wisłą w centrum Warszawy, zarzucenie nęcącego pomysłu opanowania Śródmieścia, co przyspieszyło by upadek Powstania, ze względu na fakt, iż trzeba było wzmocnić przedmoście, (...) To nie ma związku z samym Powstaniem?
  9. Me culpa :oops: . I co w związku? Poza tym, nadal nie odpowiedziałeś, czy to co skrótowo wymieniłem, to dla Ciebie front "stojący"?
  10. No patrz, a biedny Kirchmayer całe 6 stron poświęcił na opisanie sytuacji nad środkową Wisłą w pierwszych dniach września, a zrobił to naprawdę skrótowo. Rozumiem że walki o Pragę, zagrożenie lewego skrzydła 9. Armii w rejonie Radzymina i Wołomina od 25 sierpnia, opanowanie Radzymina przez 70. Armię 30 sierpnia, odwrót niemieckiej 2. Armii 4 września na zachodni brzeg Narwi w rejonie Pułtusk-Serock, obrona przez 9. Armię linii Marki-Nieporęt, dla dowiązania do prawego skrzydła 2. Armii pod Zegrzem, walki w rejonie Janowca, konieczność zdławienia oddziałów powstańczych na Powiślu, ze względu na ryzyko radzieckiego natarcia na Pragę, konieczność zorganizowania frontu obronnego wzdłuż zachodniego brzegu Wisły, konieczność zdławienia Czerniakowa dla odtworzenia jednolitego frontu na Wisłą w centrum Warszawy, zarzucenie nęcącego pomysłu opanowania Śródmieścia, co przyspieszyło by upadek Powstania, ze względu na fakt, iż trzeba było wzmocnić przedmoście, to dla Ciebie front "stojący"? Do połowy sierpnia byłoby im naprawdę trudno. Zdecydowanie Niemcy. A do jasnej ciasnej 19. i 25. Dywizje Pancerne to skąd się wzięły? Włączenie Warszawy do obszaru działań frontu zgodnie z wytycznymi Hitlera, to dla Ciebie oczywiście nic?
  11. A to może powiesz mi coś na temat sytuacji na tymże froncie? A kto powiedział, że na linii Wisły? Te 6 dywizji operowało w rejonie Warszawy. Ale ja nie mam zamiaru tego obalać. Niemniej jak już pisałem, z tym zaskoczeniem to nie było tak do końca. Że podobne elementy można przypisać i innemu typowi walki?
  12. Ok. Brak. Chyba że zaskoczenie przez pierwsze 3-4 godziny. A i to jak pisałem, jest wątpliwe. Ok. Ale to podobnie Amerykanie w Nijmegen działali z zaskoczenia, z poparciem ludności cywilnej, cechowała ich duża ruchliwość, paradoksalnie większa niż powstańców w Warszawie. Ok. Wymieniałeś jeszcze walki na zapleczu frontu, tego również brak. Warszawa została włączona bowiem do obszaru frontowego. Niepełne 6 dywizji. W sumie tak na oko, niewiele większe od tych stacjonujących w Warszawie. Pomijam oczywiście aspekt wyszkolenia i uzbrojenia. Jest jeszcze jedna sprawa. Bardzo często mówi się o Osuchach, jako największej bitwie partyzanckiej okresu II WŚ na ziemiach polskich. Dlaczego o Powstaniu tak się nie mówi? Przecież według Ciebie spełnia ono warunki na takież? Czyżby wszyscy historycy mylili się?
  13. Wymień te aspekty, i kiedy walka partyzancka przestaje nią być, to razem spróbujemy ustalić, które z nich walka w Warszawie spełniała, a których nie Z tym to było różnie. Początkowo w Warszawie stacjonowało od 23 do nawet 38 tysięcy żołnierzy niemieckich różnych formacji. Z czasem ilość ta zwiększyła się. W walkach przez pewien czas brały udział normalne jednostki frontowe, jak choćby dywizja "Hermann-Goering" czy też 19. i 25. Dywizja Pancerna. Były one używane zazwyczaj w sytuacjach, gdy trzeba było sprawnie zwalczyć powstańców, z racji potrzeb obrony miasta. Jak dla mnie ok.
  14. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Oto co pisze na ten temat Komorowski: Przypominając tajny rozkaz dowództwa okręgu wojskowego GG z 29 czerwca 1944 r. o obowiązku wzmożonej gotowości i uwagi, gen. von Vormann stwierdzał teraz, iż "według informacji dowódcy policji bezpieczeństwa w Generalnym Gubernatorstwie, Komenda Główna AK ogłosiła 2 stopień alarmowy. W związku z tym istnieje możliwość dania hasła do powszechnego powstania. Jeśli to nie nastąpi, to według wszelkiego prawdopodobieństwa należy się liczyć z nasiloną działalnością sabotażową na urządzenia komunikacyjne i przemysłowe, z ewentualnymi atakami na niemieckie placówki służbowe". Wobec tego warto przypomnieć, że nastąpiło to bezpośrednio po wejściu AK w stan czujności do powstania (25 lipca, godz. 00.01). Pedros pisał o zarządzeniu Fischera. Jako że zostało ono zbojkotowane, Fischer odwołał je. Jednak jednocześnie został odkryty zamiar powstańczy. Zostały wzmożone przygotowania przeciwpowstańcze. Von Vormann podporządkował sobie 225 nadkomendanturę polową Warszawa, chcąc wykorzystać ją do stworzenia obszaru tyłowego "Północ". Von Vormann zrezygnował z wzmacniania przedmościa warszawskiego kosztem garnizonu warszawskiego. Według dziennika 9. Armii Polowej z 27 lipca: zaniechano zamiaru wysłania z Warszawy wszystkich oddziałów zdolnych do walk. Niebezpieczeństwo wywołania przez to reakcji polskiego ruchu oporu wydaje się większe niż taktyczne korzyści na przedmościu. Komendantem garnizonu warszawskiego został generał Reiner Stahel, a sama Warszawa została włączona zgodnie z wytycznymi Hitlera z 8 marca '44 do obszaru operacyjnego frontu. Wystarczyło "wiem", albo "nie wiem". Jeśli chcesz bawić się w złośliwości, proszę bardzo, tylko ostrzegam, że możesz się niemiło rozczarować co do swoich możliwości. Jak wielkie? Cała 9. Armia von Vormanna. Z tym też różnie bywało. Niemniej to było zazwyczaj znacznie więcej niż drużyna. To znaczy, że walki w Nijmegen, w Arnhem, w Stalingradzie, w Berlinie... to też były walki partyzanckie. Prawdziwa sensacja. Adamie, historycy będą Ci wdzięczni.
  15. Jak Niemcy widzieli Warszawę?

    Ciężko tutaj jednoznacznie odpowiedzieć. Jakie Niemcy plany wobec Warszawy mieli, to już pisałem. Jeszcze na początku '44 Hitler w rozmowie z Frankiem zauważył, że gdy tylko nadarzy się okazja, trzeba będzie Warszawę zniszczyć. Oczywiście można założyć, że to wyburzanie miasta dla założenia nowego miasta niemieckiego, miało być zniszczeniem Warszawy. Przy takiej interpretacji można się oczywiście zgodzić. Przed ich wkroczeniem w '45 na pewno
  16. Adamie a odpowiedzieć po ludzku nie można? Proszę bardzo. Zestawienie na podstawie danych podawanych przez Kirchmayera i Komorowskiego: - gmach Senatu przy Wiejskiej- 220 ludzi - ochrona wodociągów- 280 - komenda żandarmerii przy Dworkowej- 60 - komenda Schutzpolizei przy Policyjnej- 1000 - Dom Akademicki przy placu Narutowicza- 250 - chłodnia- 60 - lotnisko Okęcie- 1000 - lotnisko Bielany- 700 - most średnicowy- 30 - most Kierbedzia- 75 - most drogowo kolejowy- 65 - most Poniatowskiego- 100 Dodatkowo można tutaj zauważyć, że już 1 sierpnia na Woli do walki z Powstańcami przystąpiło zgrupowania oddziałów z dywizji "Hermann-Goering", liczące około 1000 ludzi. Jakiś pomysł? Warszawa według tego co piszą chociażby Kirchmayer i Komorowski, znajdowała się w strefie walk frontowych. Bardzo często tak było. Dokładnie Ci nie podam, bo tutaj trzeba byłoby przeprowadzić dokładną analizę wszystkich sytuacji, niemniej powtarzanie natarć było bardzo częste, vide Nordwache, Dworzec Gdański, Stawki, PWPW, PAST-a czy też UW, żeby trzymać się tylko tych najważniejszych obiektów. Niemniej praktycznie każdy obiekt raz utracony, natychmiast stawał się celem kontrataku oddziałów powstańczych.
  17. Tylko że nikt tutaj nie uważa tego za działania partyzanckie. Poza tym czy takie znowu do końca techniki komandosów... Wszak zostali wpuszczeni przez Platejczyka Nauklejdesa. Nie jestem do końca przekonany... Dla pewności, wiesz o czym piszemy? Co najwyżej drużynę mawiasz. Z tego co pamiętam, to najmniejsze posterunki niemieckie liczyły około 60 ludzi, średnio było w nich około 200-300 żołnierzy, niektóre sięgały do załogi liczącej 1000 żołnierzy. Jeśli będziesz chciał, mogę przygotować krótkie zestawienie kilku punktów, tak dla pewności. I tutaj Twoja teoria nie do końca się sprawdza. Niemniej zaskoczenie to jedna z podstawowych zasad walki w terenie zabudowanym. A nie każdą walkę w mieście określa się mianem partyzanckiej Poprawiłem zanim skończyłeś pisać Niemniej ciężko uznać, że oddziały Powstańcze były identycznie uzbrojone i wyszkolone co niemieckie. Dlatego wcale nie jestem przekonany co do trzeciego punktu. Może coś pomiędzy drugim a trzecim?
  18. Tylko że tutaj można by znaleźć w historii wiele takich przykładów ataku z zaskoczenia. Poczynając już od napaści Tebańczyków na Plateje na początku wojny peloponeskiej, a kończąc na chociażby zdobyciu mostów w Nijmegen przez majora Cooka. A nikt nie mówi, że to są walki partyzanckie. Trudno się spodziewać, że ktokolwiek będzie trzymał w środku miasta pól stanu armii. Poza tym, co do tych skupisk. Jakie mniej więcej grupki dopuszczasz w swoim założeniu? Widzisz, to jest kwestia dyskusyjna, na ile Niemcy się nie spodziewali wybuchu walk. W różnych raportach, rozmowach pomiędzy niemieckimi oficerami pojawiają się wzmianki, które pozwalają nam twierdzić, iż Niemcy wiedzieli, że coś się szykuje w Warszawie. Już sam fakt, iż walki 1 sierpnia w kilku miejscach wybuchły na kilka godzin przez godziną 17, pokazuje, że Niemcy jednak coś wiedzieli. To nie było dla nich takie znowu wielkie zaskoczenie. Tutaj się raczej zgadzamy. A teraz kwestia, która pomoże nam ustalić do końca, jak to jednak było. Otóż w swoim opracowaniu "Walki uliczne", wówczas jeszcze pułkownik Rowecki umieścił charakterystykę rodzajów rozruchów (co prawda opiera on swoją pracę na założeniu walk rewolucyjnych, jednak możemy spokojnie zaadaptować to i do potrzeb naszej dyskusji). Otóż wyróżnia trzy typy rozruchów. Pierwszy to wystąpienie zwyczajnego tłumu, niezorganizowanego i nieuzbrojonego, który na drodze starć z policją bądź wojskiem doszedł do otwartego buntu. I tutaj radzi zwyczajnie zapewnić posłuch władzom państwowym energicznymi działaniami, te bowiem są paradoksalnie bardziej humanitarne niż przeciąganie buntu. Ta wersja nas oczywiście nie interesuje. Zastanowić się możemy jednak nad drugą i trzecią charakterystyką. Drugi typ dotyczy nieźle zorganizowanych, całkiem dobrze uzbrojonych grup, które bądź to w wyniku planowanego zamachu, czy też nieumiejętnego tłumienia rozruchów, zorganizowały się w zbrojne siły zbuntowanych. Jako przykłady Rowecki podaje udział gwardii czerwonej w rewolucji październikowej 1917 roku, czy też działania bojówek spartakusowskich w Berlinie w 1919 roku. I tutaj autor radzi tłumić bunt przy zadaniu jak najmniejszych strat ludności cywilnej, która nie bierze udziału w buncie. I wreszcie typ trzeci. Przeciwnik jest dobrze zorganizowany, uzbrojony, wyszkolony. Są to albo oddziały zbrojne danego kraju, bądź też siły wojsk kraju okupowanego (tutaj podaje przykład miast okupowanych przez sprzymierzonych, i ewentualne starcia policji i cywilów z tymiż wojskami). A jak sobie radzić z takim przeciwnikiem, który jest mniej więcej jednakowo uzbrojony i wyszkolony? Zdecydowanie rozbić go, gdyż: Będzie to poprostu normalna bitwa, przeniesiona w warunki rewolucyjnych walk w mieście, bitwa, której celem będzie zupełne rozbicie przeciwnika, chociażby do kompletnego jego zniszczenia. I teraz pytanie, z którym typem mamy do czynienia w przypadku Powstania Warszawskiego? Pierwszy typ odpada. Drugi pasuje nam częściowo, ze względu na charakterystykę sił powstańczych. Trzeci z kolei pasuje nam bez dwóch zdań pod względem reakcji na wystąpienie, a także w jakimś stopniu ze względu na charakterystykę sił buntujących się.
  19. Krzyż Powstania Warszawskiego

    Początkowo miałem podobny problem Tak czy inaczej... ma ktoś może dostęp do dokładniejszych danych, na temat odznaczenia wymienianego w tytule?
  20. Krzyż Powstania Warszawskiego

    Dzionga Krzyż Powstania Warszawskiego i Warszawski Krzyż Powstańczy to nie to samo Pierwszy był nadawany w okresie walk powstańczych, drugi natomiast od '81.
  21. Jak Niemcy widzieli Warszawę?

    Na to pytanie najlepiej odpowiedziałby chyba jednak sam Hitler Warszawa mimo wszystko miała dla Niemców spore znaczenie podczas wojny. Dobry punkt na trasie z Niemiec na front wschodni, duża siła robocza. Warszawa już od samego początku stanowiła dla Niemców problem. Już w rozmowie z 4 listopada 1939 roku, Hitler w rozmowie z Frankiem wyraził swoją aprobatę dla decyzji o zburzeniu Zamku Królewskiego i nieodbudowywaniu zniszczonej po walkach wrześniowych Warszawy. Niecały miesiąc wcześniej, bowiem już 17 października, Biuro Propagandy Rzeszy wydaje zakaz publikacji na temat zniszczeń Warszawy, i jej ewentualnego odbudowania. W tym samym okresie zakazuje się odbudowę zrujnowanego miasta, aby widok zniszczonych budynków przypominał Polakom o klęsce 1939. Jak się popatrzy na zdjęcia z okresu okupacji, z łatwością można zauważyć, że miasto było częściowo zrujnowane. Według tego co pisze w swoim opracowaniu profesor Krzysztof Pawłowski, straty Warszawy po wrześniu '39 wynosiły 10% zabudowy. Na specjalnej naradzie 2 grudnia '39, Frank poruszał właśnie te problemy. Gdy Warszawa zaczęła przyjmować uchodźców z terenów włączanych do Rzeszy, gubernator dystryktu warszawskiego, Ludwig Fischer stwierdził na początku 1940, że aktualnie plan zniszczenia Warszawy jest nierealny, ze względu na gospodarcze i polityczne potrzeby Niemiec. Wraz z rozwojem organizacji podziemnych w GG i samej Warszawie, zorganizowano 2 marca 1940 roku specjalne posiedzenie. Tak pisał o nim Frank: W samej tylko Warszawie istnieje w tej chwili ponad 50 organizacji, względnie aktywnych grup. Ich geneza jest już dziś jasna. Wszystkie ślady prowadzą do centralnej organizacji, której siedzibą jest Francja [...] Jednym z najgroźniejszych niebezpieczeństw jest fanatyczna wiara Polaków w to, że Polska odzyska niepodległość [...] Polacy zdają sobie w pełni sprawę z tego, że dla świata jest rzeczą całkowicie obojętną, czy w miastach polskich coś się wydarzyło czy też nie. Jeśli się jednak coś dzieje w Warszawie, stolicy państwa Polskiego, jest to dla propagandy zagranicznej dowód, że Polacy jeszcze nie są całkowicie pokonani. Zadanie nasze polega właśnie na tym, aby za wszelką cenę pozbawić propagandę zagraniczną argumentów na poparcie tezy, że siła oporu Polaków nie została złamana [...] Siedzimy w dystrykcie Warszawa na beczce prochu Wystarczy jedna iskra, żeby wszystko poszło w kawałki; uratować nas może tylko rozkaz stopniowego likwidowania poszczególnych organizacji. Wraz z planami likwidacji podziemia pojawiły się także pierwsze plany dotyczące przyszłość urbanistycznej Warszawy, a konkretnie jej degradacji. Jeszcze w 1940 Hubert Gross i Otto Nurnberger pod kierunkiem głównego architekta Warszawy, Friedricha Pabsta, opracowują plan, później niesłusznie zwany planem Pabsta. Zakłada on zniszczenie znacznej części Warszawy. Pozostać miał jedynie odcinek od Ujazdowa do Starego Miasta. I tutaj wkraczamy na grunt ciekawego tematu, jakim jest planowe bombardowanie Warszawy we wrześniu '39. Otóż jak się okazuje, Niemcy doskonale wiedzieli co mają bombardować. Wszystko było idealnie opracowane. Podczas gdy Zamek Królewski obrzucono bombami, sąsiadujące z nim Stare Miasto pozostało nietknięte. Było to spowodowane faktem, iż Niemcy chcieli je zachować, jako że doszukiwali się w nim niemieckiego charakteru ze względu na regularny układ ulic. Pałac Krasińskich również uniknął bombardowań, podczas gdy jego okolice zostały zarzucone bombami jak gruszkami. Pytanie czemu. A to temu, że główny korpus pałacu zwieńczony był tympanonem autorstwa niemieckiego rzeźbiarza, Andreasa Schlutera. Nawet Plac Krasińskich Niemcy nazwali Andreas Schluter Platz. Gdyby przejrzeć zestawienie ważnych budynków zburzonych we wrześniu '39, od razu rzuca się w oczy jeden fakt. Były to budynki klasycystyczne, które jako najliczniejsze, nadawały Warszawie szczególnego charakteru. Wystarczy wspomnieć tutaj pałace Czapskich, Branickich, Prymasowski, Teatr Wielki czy też Muzeum Przemysłu i Rolnictwa. Niektóre ulice zostały niemalże pozbawione zabudowy, jak choćby Miodowa od Senatorskiej do Kapucyńskiej. Wszystko to idealnie wyłożył w zredagowanym przez siebie memoriale Alfred Lauterbach, wybitny znawca sztuki i Warszawy. Krótko po jego ukończeniu został zamordowany (dokładnie 19 listopada 1943 roku). Co więcej, profesor Jan Zachwatowicz późną jesienią '39 na zapleczu Pałacu Blanka miał okazję podejrzeć album, dedykowany Hansowi Frankowi, a opracowany przez fachmanów z Wurzburga, jak określa Grossa i Nurnbergera Pawłowski. Album ten dotyczył właśnie urbanistycznej degradacji Warszawy. Stopień zaawansowania prac tych, skłonił profesora do wysnucia wniosku, iż wszystko było dokładnie planowane już od dłuższego czasu. To pozwala nam z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, iż bombardowania '39 były zaplanowane na takie zniszczenie Warszawy, aby stan miasta usprawiedliwiał jego późniejsze przebudowanie zgodnie z niemieckimi planami. A teraz krótka chronologia: - 5 października 1939, Hitler odbiera paradę wojskową w Alejach Ujazdowskich (czyli teren wspominanego już Ujazdowa), które zostają przemianowane na Aleje Zwycięstwa; - 17 października, Biuro Propagandy Rzeszy wydaje zakaz publikacji na temat zniszczeń Warszawy, i jej ewentualnego odbudowania. W tym samym okresie zakazuje się odbudowę zrujnowanego miasta, aby widok zniszczonych budynków przypominał Polakom o klęsce 1939; - 26 października, powstaje Generalne Gubernatorstwo z siedzibą w Krakowie; - 27 października, aresztowany zostaje Stefan Starzyński, prezydent Warszawy. Jego następcą zostaje Oskar Dengel. Wszystko to układa się w puzzle pod hasłem "Warszawę czas usunąć w cień". Warto tutaj przytoczyć postać profesora Uniwersytetu Wrocławskiego, Dagoberta Freya, który jeździł w '38 po Polsce, i wynajdywał cenne zabytki, które natychmiast po wkroczeniu wojsk niemieckich muszą zostać zarekwirowane. Wracając do planu urbanistów z Wurzburga. Oto jak opisuje go profesor Zygmunt Skibniewski: Na lewobrzeżnym wysokim tarasie warszawskim powstać miało miasto "nur fur Deutsche" dla około 130 tys. mieszkańców [...] Odcinek miejski Wisły wraz z szeroko zakrojonymi poboczami miał stanowić pas izolacyjny między miastem "herrenvolku" a prawobrzeżną dzielnicą ludności polskiej, wyrzuconej na wschód od ul. Targowej. Mieszkańców owej dzielnicy, przeznaczonych do niewolniczej pracy fizycznej, obliczano na ponad pół miliona [...] Teren położony jeszcze dalej na wschód od tak pomyślanej dzielnicy polskiej został przeznaczony na czasowe przesiedlenie ludności żydowskiej. Już w '42 Hans Hubert Leufgen opracowuje plan przebudowania rejonu placu Zamkowego. Zamek Królewski miał zostać wysadzony w powietrze, a na jego miejsce powstać miał kompleks gmachów z kulminacją w postaci "Volskhalle". Kolumna Zygmunta miała zostać zastąpiona pomnikiem Germanii, wzorowanym na pomniku w Rudesheim, tzw. Niederwald Germania lub też Niederwalddenkmal. Planowano także na terenie Cytadeli stworzyć koszary, szkołę dla Hitlerjugend, osiedla dla członków SS i SA. Wszystko to miało składać się na "die Naue Deutsche Stadt Warschau". Jak zauważa profesor Zachwatowicz, takie działanie miało dwie przesłanki. Pierwsza dotyczyła zredukowanie Warszawy do miana li tylko stolicy dystryktu. Druga z kolei wiązała się z psychiką niemiecką. Oni chcieli czuć, że żyją w niemieckim mieście. Dwa kolejne etapy: Der Abbau der Polen Stadt i Der Aufbau der Deutsche Stadt, miały doprowadzić do, parafrazując profesora Pawłowskiego, zrealizowania jednego z najhaniebniejszych planów w dziejach cywilizacji europejskiej. Wróćmy jeszcze na moment do historii Zamku Królewskiego. Otóż już 29 listopada '39 niemieccy saperzy zaczynają go zaminowywać. Wcześniej został on oczywiście rozgrabiony ze wszystkiego, co tylko dało się zabrać, przez berlińską firmę Rudolf. Jednak wysadzenie zostaje wstrzymane, jak pisze niemiecki specjalista Hans Posse, ze względu na zainteresowanie Drezna wystrojem zamku, którego żyrandole, boazerie czy też posadzki miałyby zostać wykorzystane do wyposażenia drezdeńskiego Zwingera. Wraz z niepowodzeniami na froncie wschodnim plany musiały zostać zmodyfikowane. Warszawa była potrzebna ze względu na fabryki oraz siłę roboczą. Wyrok został więc niejako odroczony. Niemniej nie znaczyło to, że Niemcy nie będą robić nic na drodze do spełnienia swoich planów. Zwolnili tempo, ale nie stanęli w miejscu. Od wiosny '42 zaczęto usuwać Polaków z terenu przyszłej dzielnicy niemieckiej (od Wisły torami kolejowymi, Al. 3 Maja, Al. Jerozolimskie, Bracka, Mokotowska, Jaworzyńska, Pole Mokotowskie, Kazimierzowska, Krasickiego, Malczewskiego, Tyniecka, Odyńca i różne mniejsze uliczki aż do Wisły- dane według obwieszczenia niemieckiego z 24 lutego 1943), przeznaczonej dla 8,5 tys. Volksdeutschów i 5,5 tys. Reichsdeutschów. Kolejnym znaczącym etapem była likwidacja getta. Biorąc pod uwagę dyrektywę Himmlera, która obowiązując od 16 lutego 1943 nakazywała wyburzanie terenu getta, z racji tego iż nie nadaje się ono do zamieszkania dla Niemców, można przypuszczać, iż teren ten już od dawna był przeznaczony na zrównanie z ziemią. Wraz z wyburzeniem dzielnicy żydowskiej zniszczone zostało około 15% zabudowy miasta. Problemem dla Niemców stawał się także szmugiel. Niemcy starali się z tym walczyć na wszelkie możliwe sposoby. O znaczeniu tego problemu może świadczyć fakt, że wspominał o tym w swoim przemówieniu z 14 grudnia '43 sam Hans Frank. Nadejście Powstania Warszawskiego dało Niemcom idealny pretekst do zniszczenia Warszawy. Warszawa zostaje doszczętnie zniszczona. Jak głosili sami Niemcy: Naród żyje tak długo, jak długo żyją jego dzieła kultury. Zniszczenie Warszawy miało być etapem na drodze do zniszczenia Polski i Polaków. Źródła: Szarota T., Okupowanej Warszawy dzień powszedni: studium historyczne, Warszawa 1988. Drozdowski M., Zahorski A., Historia Warszawy, Warszawa 1972. Pawłowski K., Niemieckie zamiary urbanistyczne wobec Warszawy
  22. To ja mam inne pytanie. Dlaczego Węgry czy też Czechosłowacja nie zostały republikami? Tam nie było takich zrywów, które mogłyby przekonać Stalina, że lepiej nie robić z jednych i drugich republik, bo mogą się zbuntować. Polska była jednak trochę zbyt duża mimo wszystko, aby jeszcze babrać się z przerabianiem jej w republikę. Wystarczyła kontrola poprzez "swoje" władze.
  23. Pożywienie podczas powstania

    KOMENDA WARSZAWSKIEGO OKRĘGU ARMII KRAJOWEJ 31.8.1944. Zarządzenie Dla umożliwienia wojsku i ludności cywilnej korzystania z wody pobieranej ze studzien zarządza się co następuje: 1. Opiekę nad miejscem pobierania wody oraz nad należytym utrzymaniem czystości przy studniach sprawują komitety domowe względnie Kmdci domów w posesji których znajduje się studnia. Komitety domowe lub Kmdci domów wyznaczą również straż porządkową, która będzie dozorowała właściwego pobierania wody i porządku. 2. Dla utrzymania porządku przy odbiorze wody wystawieni będą przez Władze Cywilne dodatkowo funkcjonariusze oddziałów bezpieczeństwa. Przy pobieraniu wody przed wojsko nadzór pełnić będą wartownicy wystawieni przez wojsko. 3. Na posesjach gdzie znajduje się wyłącznie wojsko, d-ca oddziału stacjonującego na tym terenie wyznaczy podoficera i wartownika odpowiedzialnych za porządek i sposób pobierania wody. 4. Przy każdej studni, w zależności od jej wydajności należy ustalić godziny pobierania wody. W zasadzie ustala się następujące godziny: a) szpitale- od g. 4-5 i od g. 20-21.30 b) kuchnie- 5-6 / 15-16.00 c) wojsko- 6-7 / 22-23.00 d) ludność cywilna- 7-15 / 16-20.00 5. Ilość i sposób pobierania wody przez wojsko reguluje Kwatermistrz Okręgu, dla ludności cywilnej zarządzenie właściwego Rejonowego Delegata Rządu. Wszystkie studnie znajdujące się na terenie zajmowanym przez wojska czy też na terenie prywatnym służą użyteczności publicznej i są dostępne całej ludności i wojsku w czasie podanym w niniejszym zarządzeniu. Zarządzenie to obowiązuje od dnia 1 września, godz. 0. KOMENDANT OKRĘGU Za: Komorowski K., Bitwa o Warszawę '44: Militarne aspekty Powstania Warszawskiego, Warszawa 2004, s. 182.
  24. Meżczyzna metroseksualny

    Mam nadzieję, że chodzi Ci o aktorów :lmao: . Dla mnie facet, który sięga po podkład i puder, eee... to nie jest normalne.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.