Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Literatura - Polska pod okupacją, Polska podziemna
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Wznowienie jednej z najsłynniejszych prac poświęconych okupacji i konspiracji: Jan Karski, Tajne państwo: http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,4454,Tajne-panstwo -
Rozmowa Jarpena z Vissem w temacie o Piłsudskim podsunęła mi pomysł na taki oto temat. Liczę tutaj szczególnie na udział Bruna i Jarpena;) A teraz do rzeczy. Jak przedstawiała się sytuacja prawna Polaków zarówno w GG jak i na terenach wcielonych do Rzeszy, a także na terenach zajętych przez ZSRR. Czy działalność podziemia była w świetle prawa traktowana jako przestępstwa tudzież inne wykroczenia wobec prawa? Na początek coś z ostatniej pracy Blood'a: Bandenbekämpfung to wbrew częstym opiniom nie Partisanenbekämpfung. W procesach zbrodniarzy wojennych po upadku Trzeciej Rzeczy oskarżycielom wygodnie było stosować najprostszy przekład niemieckiego terminu, zaś obrońcy z oczywistych powodów woleli tłumaczenie nieprecyzyjne; stąd przez Bandenbekämpfung rozumiano walkę z partyzantami. Nasuwa się natychmiast wniosek, że słowa, ich przekład i interpretacja grają istotną rolę w historii. Licznych wyrazów niemieckich nie sposób przetłumaczyć na angielski w sposób doskonały; niektóre w tłumaczeniu tracą siłę i ostrość- przykładem właśnie Bandenbekämpfung. Jest to wyraz złożony, jego człony to Banden, czyli bandy (grupy przestępcze, gangi), oraz Bekämpfung- zwalczanie (walka, pokonanie). Członkowie band to bandyci (Banditen), a cały problem to bandytyzm. W sumie niemiecki termin oznacza walkę z bandytyzmem aż do całkowitej jego likwidacji. Ta gra słowami miała wpływ na pojmowanie legalności działań strony wojującej. Partyzanci tradycyjnie uchodzili- czy to w prawie niemieckim, czy w powszechnych obyczajach wojennych- za kombatantów korzystających z ochrony prawnej. Tymczasem bandytów zawsze uznawano za przestępców i wyrzutków. Stąd Bandenbekämpfung oznaczało po pierwsze zmianę klasyfikacji prawnej niektórych kategorii nieprzyjaciół, po drugie ich eksterminację. Blood P.W., Siepacze Hitlera, Warszawa 2008, s. 9-10. I jeszcze jeden: W świecie, w którym znalezienie odpowiedniej nazwy dla przeciwnika miało ogromne znaczenie, Bandenbekämpfung nabierało istotnego ideologicznego wydźwięku. W 1941 roku wojsko niemieckie zabijalo z zimną krwią partyzantów, komisarzy, Żydów i maruderów. Traktowało sowieckich jeńców wojennych tak samo jak trzydzieści sześć lat wcześniej czarnych z plemienia Herero. Zawiódł środek zaradczy w postaci terroru, Partisanenbekämpfung okazało się nieskuteczne; Hitler polecił traktować Związek Sowiecki jak "żydowsko-bolszewickie państwo bandyckie", ze wszystkimi konsekwencjami. Zadania w tym względzie powierzył Himmlerowi. Ten, objąwszy dowodzenie, natychmiast przystąpił do Bandenbekämpfung. W swojej krucjacie antybolszewickiej przedstawiał bandytyzm jako apokaliptyczną bestię, a jeńców traktował podobnie jak cywilów, w sposób godny Rzymian. Pod jego kierownictwem Bandenbekämpfung oznaczało zmianę metod wymuszania posłuchu. Miał też inny cel: wzmocnić kierowniczą rolę SS w zdobywaniu Lebensraum. Bandenbekämpfung uzasadniano, przypisując przeciwnikom Hitlera bandytyzm, wynikający z przesłanek politycznych bądź rasowych. Fuhrer nazwał wszystkich partyzantów sowieckich i jugosłowiańskich "żydowsko-bolszewickimi bandytami". Nie zadowalając się rzucaniem inwektyw na Wschód, mianem gangsterów obdarzał Brytyjczyków i Amerykanów z sił specjalnych, a Churchilla okrzyknął gangsterskim ojcem chrzestnym liberalnej demokracji. Kryminalizacja ruchu oporu pozbawiła ujętych nieprzyjaciół ochrony prawnej. Niemiecki nieproporcjonalny odwet wepchnął świat w grozę i rozpacz, które naprawdę nigdy się nie skończyły. W 1944 roku doktryna Bandenbekämpfung zaczęła obowiązywać na wszystkich frontach- nazistowska wersja praw i zwyczajów wojennych. Tamże, s. 14. A teraz dwa dokumenty cytowane przez prof. Szarotę. Na początek rozporządzenie celem zwalczania czynów gwałtu w Generalnym Gubernatorstwie, podpisane przez Franka 31 października '39: § 1 Kto dopuszcza się czynu gwałtu przeciw Rzeszy Niemieckiej lub Niemieckiej władzy zwierzchniej, wykonywanej w Generalnym Gubernatorstwie, ulega karze śmierci. § 2 Kto umyślnie uszkadza urządzenia władz Niemieckich, rzeczy, służące do pracy władzom Niemieckim lub urządzenia użyteczności publicznej, ulega karze śmierci. § 3 Kto nawołuje lub zachęca do nieposłuszeństwa rozporządzeniom lub zarządzeniom władz Niemieckich, podlega karze śmierci. § 4 Kto dopuszcza się czynu gwałtu przeciw Niemcowi z powodu jego przynależności do narodu Niemieckiego, ulega karze śmierci. § 5 Kto dopuszcza się umyślnego podpalenia i przez to uszkadza majątek Niemca, ulega karze śmierci. § 6 Podżegacz i pomocnik karani będą jak sprawca, czyn usiłowany karany będzie jak czy dokonany. § 8 Kto umawia się do popełnienia przestępstwa określonego w §§ 1-5, kto w tym celu wchodzi w poważne porozumienie z innymi, kto ofiaruje się do popełnienia takiego przestępstwa lub zaofiarowanie takie przyjmuje, ulega karze śmierci. § 9 Kto otrzyma wiadomość o zamiarze popełnienia przestępstwa określonego w §§ 1-5 zaniecha władzy lub osobie, której przestępstwo to grozi, niezwłocznie lub w takim czasie donieść o nim, aby można było zamierzonemu przestępstwu zapobiec, ulega karze śmierci. § 10 1. Przepisy 1 i 2 rozporządzenia Naczelnego Dowódcy Wojska o posiadaniu broni z 12 września 1939 r. zostają niedotknięte. 2. Kto otrzymawszy wiadomość o nielegalnym posiadaniu broni przez innego zaniecha bezzwłocznie uwiadomić o tym władzę, ulega karze śmierci. Szarota T., Okupowanej Warszawy dzień powszedni, Warszawa 1988, s. 29-30. O wyrokach decydowały sądy doraźne, wojskowe lub "cywilne". W ich skład wchodzili: - dowódca niemieckiej policji porządkowej (Ordnungspolizei) bądź, - dowódca policji/służby bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei/Sicherheitsdienst) oraz, - dwaj urzędnicy "odnośnych formacji". O przewodzie sądowym traktował § 12 [Tamże, s. 30]: Należy zanotować na piśmie nazwiska sędziów, skazanego oraz świadków, na których zeznaniach skazanie się opiera, a również czyn karny oraz dzień skazania i wykonania wyroku. Brak tutaj mowy o śledztwie, udowodnieniu winy czy choćby o obronie. Nieomal za wszystko obowiązywała kara śmierci. To tak na dobry początek dyskusji. Ciekaw jestem, jak to wszystko zmieniało się z czasem, o ile w ogóle się zmieniało? Jak wyglądała sprawa na terenach ZSRR, a jak na terenach wcielonych do Rzeszy?
-
Po dokonaniu małego testu utwierdziłem się w przekonaniu, że o Wiwatowskim, niestrudzonym organizatorze, cichym, nierzucającym się w oczy młodym człowieku, jak to pisał 27 czerwca 1974 r. S. Sosabowski do J.R. Rybickiego, opowiadać trzeba. Ergo koniec z uciekaniem od książki. Choćby i za własne fundusze. Swoją drogą nie sądziłem, że Wiwatowski brał udział w aż tak wielu akcjach Kedywu. I jeśli wierzyć "Stasinkowi", to odznaczał się w nich nadzwyczajnym spokojem, co niejako potwierdza opinię T. Mikulskiego. I rzecz, która ostatnio zaczęła zaprzątać mi głowę. Mamy całkiem sporo przesłanek aby sądzić, że stan psychoemocjonalny Wiwatowskiego od pewnego momentu nie był najlepszy. I tutaj rzecz kluczowa: podczas wojny miał chorować na gruźlicę. Na ile wpływała ona na niego? Pytanie rzecz jasna pozostanie bez odpowiedzi.
-
Literatura - Polska pod okupacją, Polska podziemna
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
W najbliższym czasie pewnie i tak nie zajrzę, ale jak ogólnie oceniasz? I dzięki za poprawkę. -
Literatura - Polska pod okupacją, Polska podziemna
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
W najnowszym "Tygodniku Powszechnym": Michał Olszewski, Śladem "Antka", s. 26-27 [opowieść o Henryku Ostrowskim "Heńku", aresztowanym krótko przed Janem Bytnarem, odbitym razem z nim pod Arsenałem, niesłusznie uznawanym za zdrajcę wiele lat po wojnie] Nowość: Kazimierz Medyński, Wojenne Łomianki. Wspomnienia mieszkańców z lat 1939-1945: http://historyton.pl/catalog/product_info.php?products_id=19744 Wznowienie: Jan Rocki, Dziewiąta dywersyjna: http://historyton.pl/catalog/product_info.php?products_id=19744 -
Bliżej nieokreślony czas powiedział do widzenia i zaprezentował polskie wydanie dzieła Raula Hilberga: http://www.holocaustresearch.pl/index.php?mod=news&show=282
-
Cieszy mnie, że mogłem pozytywnie zaskoczyć. Co do mojego pytania. Rzecz nie jest pilna, więc i poczekać mogę ile trzeba będzie. A jak się nie uda uzyskać odpowiedzi - też zrozumiem. Tym niemniej zachęcam do zaglądania od czasu do czasu na forum i umieszczania nawet drobnych wpisów odnośnie bohatera tematu. A może i o tym, jak idzie przywracanie go pamięci szerszemu gronu. Z pewnych względów proces ten niezmiernie mnie interesuje.
-
A zaskoczę - ktoś słyszał. Przy okazji do Autora tematu pytanie. Wiadomo, jaki był faktyczny udział Bolesława Srockiego w odwołaniu akcji porwania Lebiediewa?
-
Nie wiem czy jest to najsmutniejsza piosenka świata, choć według Javiera Cercasa a i owszem, ale nie zaszkodzi zaproponować jej do posłuchania:
-
Literatura - Polska pod okupacją, Polska podziemna
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" pierwszy z serii tekstów dt. "Kamieni na szaniec" - Roman Daszczyński, Już nie rycerze, jeszcze nie żołnierze. Prawdziwa historia "Kamieni na szaniec": http://wyborcza.pl/1,87648,15635068.html (jakby ktoś był zainteresowany pełną wersją proszę o info) Kolejny tekst jutro - Roman Daszczyński, "Kamienie na szaniec". Czy harcerze mogą zabić?: http://wyborcza.pl/1,135424,15636499,_Kamienie_na_szaniec___Czy_harcerze_moga_zabic_.html W środę i czwartek ciąg dalszy. Jak dla mnie warto. -
To ja sobie jednak poczekam na secesjonistę. Rozważania poldasa są dla mnie zbyt abstrakcyjne.
-
A to niby skąd? Jakie pojęcie na telefon Schulz i Lange mogli sobie zebrać o Bytnarze? Ale tak konkretnie. To teraz jeszcze poldas powinien udowodnić, że duet zajmujący się sprawą "Rudego" miał dane ku temu, aby powiązać z nim Jacka Tabęckiego (nie Tabędzkiego). Oczywiście wszystkie rozważania poldasa są o tyle trudne do traktowania serio, skoro mówimy li tylko o scenie z filmu. W Akcji pod Arsenałem Łomnickiego podanie przez Bytnara nazwiska Tabęckiego pokazano już ciut inaczej. I prawdę mówiąc nie wiem, czy wiadomo, jak to faktycznie się odbyło. Ergo dalej czekam na odpowiedź na moje pytanie. Nie ukrywam, że liczę tu na secesjonistę
-
Ja z zapytaniem, choć nie wiem, czy pasuje tutaj. W wiadomym filmie Roberta Glińskiego jest scena, kiedy "Rudy" pytany o adresy kolegów z organizacji, podaje jednemu z przesłuchujących go gestapowców nazwisko nieżyjącego kolegi, Jacka Tabęckiego. Niemiec wychodzi z pokoju, po chwili jednak wraca. Dowiedział się, że Jacek Tabęcki zginął w Oświęcimiu rok wcześniej. Czy tak szybkie sprawdzenie tej informacji było faktycznie możliwe? Pamiętam jak swego czasu czytałem wspomnienia więźniów Pawiaka i tam w oczy rzuciło mi się, że niemiecka administracja miewała spore problemy, żeby podobne sprawy sprawnie załatwiać.
-
W serialu jest to tłumaczone trochę jego przeszłością i zdarzeniami, które miały poważnie zmienić jego postawę. No ale to co dla mnie prawdopodobne, dla Ciebie pewnie jest bzdurą. Taki urok posiadania za dużej wiedzy Furiuszu Są są To znaczy psów nie zauważyłem, ale świnie i owce tak. Jeśli zaś idzie o jęczmień, to podczas jednej z późniejszych wypraw główny bohater zwraca uwagę na znakomite warunki do uprawy ziemi, co uznaje za prawdziwe bogactwo. O czym Furiuszu napiszesz - bez znaczenia. Ja na pewno z chęcią poczytam. A jakby zdarzyło Ci się obejrzeć dalsze odcinki i odnieść się do nich, byłoby fantastycznie. Chyba, że sam w kolejnych odcinkach znajdę coś, co by mnie szczególnie zainteresowało, wtedy będę zgłaszał się z pytaniami.
-
Bardziej chodziło mi o coś na temat historycznego Ragnara Lothbroka, ale takie wykorzystanie postaci z serialu do wskazania pewnych ogólnych zjawisk z tamtych czasów jest pomysłem nie mniej ciekawym. No dobrze, ale czy żona głównego bohatera w dwóch pierwszych odcinkach jeszcze mogła cieszyć się z zasobności, zaradności, bogactwa i pozycji męża? Furiuszu, co Ci przyjdzie do głowy
-
Tak mi się przypomniało: A oprócz tego "Le Martyre de Saint Sebastien" Clauda Debussy'ego pod batutą Andre Cluytensa w wykonaniu z roku 1952.
-
Też nie wiem czy nobilitacja, ale na pewno spora rzadkość.
-
Autor znakomitych opracowań poświęconych kanałom w Powstaniu. Cześć Jego Pamięci!
-
Dzięki serdeczne Furiuszu za ten wpis. Co do samego serialu. Faktycznie 2-3 pierwsze odcinki mogą stanowić problem, ale z czasem całość rozkręca się. Sam podchodziłem do Wikingów dwukrotnie, ale zdecydowanie nie żałuję. Drugi sezon pod względem sposobu prowadzenia opowieści i tempa akcji stoi półkę wyżej niż pierwszy. A jak mówię, nie jestem wielkim fanem seriali, obecnie kończę oglądam HIMYM (z tych oglądanych odcinek po odcinku) i nic więcej w zasadzie. Z czasem zmienia się to i ludzi przybywa. Jeśli idzie o literaturę. Zagadnienia czysto wojskowe już od dłuższego czasu leżą u mnie na boku, bez względu na epokę. Na chwilę obecną kieruję się raczej w stronę zagadnień życia codziennego, ergo i w tym przypadku interesowałoby mnie to w sposób szczególny. Ewentualnie jeszcze co nieco o samych bohaterach, albo o postaciach, na których oparto ich kreacje - ot chociażby Ragnar i jego synowie czy Rollo vel Robert I. I to bardziej dla własnej przyjemności, niż jakichś poważniejszych studiów. Ogólnie od jakiegoś czasu stwierdzam z coraz większym przekonaniem, że za rzadko wychodzę poza epokę, którą zajmuję się na co dzień. Brakuje mi takiej odskoczni, jakiegoś świeżego spojrzenia. A wikingowie czy też Wyspy Brytyjskie przed Wilhelmem Zdobywcą zawsze znajdowały się w orbicie moich zainteresowań. Poszukam, dzięki. Czytałem z trzy lata temu - i faktycznie mam dobre wspomnienia związane z tą lekturą. Z chęcią przeczytałbym, od jakiegoś czasu myślę nad tym, ale ten czas... Jeszcze raz dzięki za zainteresowanie Furiuszu - jakby coś Ci się przypomniało pisz, z chęcią poczytam. Nie musi być nawet o samym serialu, może być coś o tematyce z nim związanej.
-
W końcu znam kogoś, kto jest na "Google Street View". Sam prowadzę co jakiś czas poszukiwania, ale na razie bez efektów...
-
Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Ja Ci Furiuszu na to pytanie nie odpowiem, bo zwyczajnie nie znam odpowiedzi. Zważ tylko, że nie napisałem nigdzie, że przesiewu nie trzeba robić. Odniosłem się do Twojego pomysłu "zamiast poprawiać wcześniejsze etapy zrobić przesiew". Przesiew sam w sobie w mojej ocenie niewiele da, bo zawsze zostają uczelnie płatne i Twoje błędne koło dzięki nim będzie się kręcić dalej. -
Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Ale studenci z tego przesiewu dalej będą produktem gimnazjów i liceów, które teraz produkują kiepskich studentów. Pomysł większego przesiewu to dla mnie jedynie maskowanie problemu, nie poprawianie tego co źle działa. To, czy mówimy o Oxfordzie, Uniwersytecie Moskiewskim czy o Duke University jest bez większego znaczenia - chodzi o przyjrzenie się temu, jak funkcjonują uczelnie lepsze niż nasze i wyciągnięcie z tego wniosków. Znalazłem tekst o Oxfordzie, to go wrzuciłem jako przykład. Znajdziesz Furiuszu taki o Uniwersytecie Moskiewiskim, to go wrzucisz. I tyle. -
Może by tak połączyć: https://forum.historia.org.pl/topic/3372-bitwa-o-brest-44/ Andreas i inni zainteresowani przy okazji mogliby odnieść się do wcześniejszych wpisów (mch, bo moje najlepiej zignorować). Połączono. secesjonista
-
Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Albinos doskonale wie, że poziom prezentowany na Oxfordzie jest dla nas ideałem z gatunku "wiemy, że jest, ale i tak nigdy do niego nie dojdziemy". Tym niemniej jeśli chcemy, żeby było lepiej, to oprócz wskazania przyczyn naszych bolączek warto zobaczyć, jak robią to inni. Na pewno nikomu ta wiedza nie zaszkodzi. Albinos sam sobie zazdrości. Ale Albinos niczego nie przenosi. Raz, że noszenie jest męczące, a dwa - teksty, które podrzuca, traktuje w kategoriach przyczynku do dyskusji. Ale te wymagania, czy raczej ich brak, nie wzięły się z kosmosu. W mojej ocenie to swego rodzaju odpowiedź na coraz niższy poziom studentów. Rzecz w tym, że uczelnie wyższe dostają pewien gotowy produkt, na którym muszą pracować. Ergo Albinos zacząłby od poprawienia wcześniejszych etapów. -
Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Warto przeczytać: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,136810,15609399,Szkola_podwazania_wszystkiego__Polacy_na_Oksfordzie.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk