Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Batalion "Chrobry I" - ocena działań w PW

    Dla przypomnienia, OdB: Ordre de Bataille baonu "Chrobry I" na dzień 31.07.1944: D-ca- kpt. sł. st. art. Gustaw Bilewicz "Sosna"; Z-ca- por. rez. piech. Ludwik Dąbrowski "Dęboróg"; I adiutant- ppor. rez. piech. Jerzy Andrzej Szczepanek "Grot"; II adiutant- kpr. pchor. Tadeusz Muszyński "Znicz"; Oficer organizacyjny- ppor. Edmund Pachlewski "Rocky"; Oficer informacyjny- ppor. Janusz Zdanowicz "Wojtek"; Oficer Wyszkolenia- Władysław Wężyk "Mały", zmarł 26.07.44 r.; Oficer saperów- ppor. rez. piech. Stanisław Dąbrowski "Grzywa"; Kwatermistrz- ppor. Stanisław Król "Jędrek"; Oficer broni- ppor. rez. art. Feliks Józef Lewandowski "Godlewski", "Leliwa"; Lekarz- ppor. sł. st. lek. Edward Komar "Muszyński"; z-ca- plut. pchor. Kazimierz Władysław Tuleja "Góral"; Kapelan- kpt. ks. Henryk Antoni Cybulski "Czesław"; Łączniczka- Jadwiga Łukaszewska "Mewa"; 1 Kompania - ppor. rez. art. Tadeusz Kajetański "Edward"; Z-ca - ppor. rez. kaw. Jan Nestrypke "Boreysza"; Pluton - st. wachm. Franciszek Steczkowski "Groźny"; Pluton - pchor. Zbigniew Szpilewicz "Wojtek Gruby", ppor. "Borejsza"; Pluton - plut. pchor. Henryk Jackowski "Jacek"; 2 Kompania - ppor. rez. piech. inż. Kazimierz Burnos "Corda"; Z-ca - ppor. Jerzy Formański "Zgrzyt"; Pluton - ppor. rez. piech. Franciszek Sławiński "Sławek"; Pluton - sierż. Antoni Wardyn "Miś"; Pluton - ppor. "Albatros"; 3 Kompania - st. sierż. Mieczysław Kalinowski "Wiemy"; Z-ca - NN; Pluton 1115 - kpr. pchor. Wiesław Łukaszewski "Pięta"; Pluton 1116 - kpt. pchor. Stanisław Pietras "Kobuz"; 4 Kompania - por. sł. St. piech. Władysław Jachowicz "Konar"; Z-ca - NN; Pluton - ppor. rez. Władysław Żurawski "Klim"; Pluton - ppor. Jerzy Piszczek "Kłos", "Jeż"; Pluton - ppor. rez. piech. Anatol NN "Zan"; Ordre de Bataille baonu "Chrobry I" podczas Powstania: Dowódca mjr- Gustaw Billewicz "Sosna" (od 13.08 dowódca zgrupowania "Sosna" zg. 10.09.1944 r., od 13.08 kpt. "Kamień" (NN), kpt. Edward Kozłowski "Edward", kpt. Tadeusz Majcherczyk "Zdan" i kpt. Władysław Jachowicz "Konar"); Zastępca- por. Ludwik Dąbrowski "Dęboróg" zg. 30.08.1944 r.; Adiutant- ppor. Jerzy Andrzej Szczepanek "Grot", ranny został na Starówce; Adiutant- od 15.VII.44 ppor. Tadeusz Muszyński "Znicz"; Kwatermistrz- ppor. Stanisław Król "Jędrek", zginął; Oficer organizacyjny- por. Jan Pachlewski "Rocky"; Oficer broni- por. Władysław Lewandowski "Leliwa", zginął; Oficer oświatowy- ppor. Marian Makowski "Kolczan"; Oficer Informacyjny- ppor. Janusz Zdanowicz "Wojtek"; Szef Saperów- por. Stanisław Dąbrowski "Grzywa"; Lekarz bat.- ppor. Komar "Muszyński"; Z-ca- ppor. Kazimierz Tuleja "Góral"; Kapelan- nie dotarł na koncentrację, dołączył później do oddziału; Łączniczka- Jadwiga Łukaszewska "Mewa" zg. 12.08.1944 r.; 1. Kompania d-ca- ppor. rez. Tadeusz Kajetański "Czarnocki", "Edward", ranny w szpitalu; I pluton - ppor. Franciszek Steczkowski "Groźny"; II pluton - ppor. Jan Nestrypke "Borejsza" ranny na Starówce; 2. Kompania d-ca- por. Kazimierz Burnos "Corda"; Z-ca- ppor. Jerzy Furmański "Zgrzyt"; I pluton- ppor. Franciszek Sławiński "Sławek"; II pluton- st. sierż.- Antoni Wardyń "Miś"; III pluton- ppor. "Albatros"; 3. Kompania d-ca- chor. Mieczysław Kalinowski "Wierny"; I pluton- ppor. Wiesław Łukaszewski "Pięta"; II pluton- kpr. podch. Stanisław Pietras "Kobuz"; 4. Kompania d-ca kpt. Władysław Jachowicz "Konar"; I plut.- kpt. Władysław Żurawski "Klim"; II plut.- por. Jerzy Piszczek "Jeż"; III plut.- ppor. "Zan". Za: pw44.pl
  2. Kanałami z Górnego Czerniakowa na Mokotów

    Co nieco na temat powodów odejścia pisał mjr Runge: Zapadł zmrok. Mając za sobą prawie 2 miesiące walk w mieście, zacząłem się zastanawiać nad nie spotykanym dotychczas objawem twardego oporu Niemców w na pół zawalonym domu. Więcej naszych odwodów już nie było. Żołnierz nasz był zmęczony do ostatecznych granic. Ostatnie walki trwały bez przerwy prawie 4 doby, a te dwugodzinne zmagania w celu wyrzucenia nieprzyjaciela z naszego budynku już do reszty wyczerpały ludzi. Żołnierz sztywniał przy strzelnicach. Broń sama wypadała mu z ręki. Jeśli teraz lub w ciągu tej nocy nie zdołamy Niemców wyrzucić, rano przyjdą dla nich posiłki i wtedy niewątpliwie przegramy walkę o ten najważniejszy dla nas punkt oporu oraz przyległe doń gruzy. W wówczas pozostanie nam tylko albo zginąć na miejscu, albo pod niemieckim ogniem potopić się w Wiśle. Za wszelką cenę należało więc znaleźć wyjście jeszcze w ciągu tej nocy. Za: T. Runge, Na Czerniakowie [w:] Drogi Cichociemnych, Warszawa 2008, s. 362.
  3. Powstańcy sami szukali sposobów na poprawienie sobie humoru: Umieściłem się na wygodnym fotelu w podwórzu, skąd doskonale mogłem oceniać sytuację. W miarę postępów pożaru zarządzałem zmianę poszczególnych stanowisk, w wolnych chwilach czytałem wziętą z czyjejś biblioteki "Podróż na Wschód" Słowackiego, co doskonale wpływało na utrzymanie równowagi. Za: Wierzejski T., Z "Czatą 49" na Starym Mieście [w:] Drogi Cichociemnych, Warszawa 2008, s. 348. Także nadzieja na kolejne sukcesy bardzo pomagała: Byłem dobrej myśli. W poprzednich walkach zdobyliśmy sporo broni i amunicji, poprawiając znacznie nasz stan uzbrojenia. Rozporządzaliśmy 8 kaemami z dużą ilością amunicji, a co najważniejsze, mieliśmy dwa piaty podjęte ze zrzutów z iście "oszałamiającą" liczbą 8 pocisków. Noc zeszła nam na zajmowaniu i przygotowywaniu stanowisk, dzień więc zastał nas nieco zmęczonych, choć w dalszym ciągu pełnych energii. W tych pierwszych dniach napięcie nerwowe wystarczało do pokonania zmęczenia, a nadzieja na dalsze sukcesy podtrzymywała siły. Za: Wierzejski T., Kto- jeśli nie łączniczka [w:] Drogi Cichociemnych, Warszawa 2008, s. 311.
  4. Bolesław Wieniawa-Długoszowski- pierwszy ułan II RP

    Nie mam zielonego pojęcia, co mógł czuć Nigdy nie znalazłem się w sytuacji takiej jak on, dlatego też ciężko mi oceniać. Jednak jako dyplomata radził sobie całkiem nieźle we Włoszech. Teraz jednak pojawia się pytanie: czy Sikorski naprawdę chciał go zesłać w niebyt, czy jednak traktował placówkę w Hawanie naprawdę na poważnie?
  5. Bolesław Wieniawa-Długoszowski- pierwszy ułan II RP

    A czy przypadkiem nie było tak, że Hawana dla USA była tym, czym dla Europy Kair i Lizbona? Jednakowoż tam krzyżowały się, proszę mnie jakby co poprawić, nici wywiadów wielu państw biorących udział w wojnie. Wieniawa ze swoim doświadczeniem, zdolnościami językowymi, był idealnym kandydatem na takie stanowisko.
  6. Bolesław Wieniawa-Długoszowski- pierwszy ułan II RP

    Ale czy na pewno chciano poniżyć? Placówka w Hawanie, to chyba nie było takie znowu nic...
  7. Quiz - Polska pod okupacją

    Podpowiedź: do stopnia majora awansowany miał zostać tylko jeden oficer, teraz pozostaje tylko podać który.
  8. Gdzie, co, za ile?

    Wizyty w Empiku to niebezpieczna rzecz... za sumę 37 zł moja biblioteczka wzbogaciła się o: Drogi Cichociemnych, Warszawa 2008, ss. 575. Zbiór ponad 60 wspomnień, spisanych przez takie legendy jak "Heller", "Nurt", "Zgoda", "Góra"/"Dolina" czy też "Witold". Tym co dla mnie jest szczególnie ważne, są wspomnienia kapitana Tomasza Wierzejskiego "Zgody", majora Tadeusza Runge "Witolda" i majora Zygmunta Milewicza "Roga", żołnierzy "Czaty 49". Do tego wykaz komendantów i instruktorów kursów specjalnych, kurierów i cichociemnych.
  9. Jan Mazurkiewicz "Radosław"

    Kilka miesięcy temu, na pewnym forum, natrafiłem na fragment dotyczący postawy "Radosława" w Powstaniu. Otóż autor wypowiedzi zasugerował, iż dowódca KeDywu zachowywał się wówczas niemalże jak udzielny watażka. I tak się właśnie zastanawiam, czy istotnie można go określać w ten sposób, czy jednak jest to daleko idące nadużycie i nadinterpretacja faktów?
  10. Historia lokalna - literatura

    Grudniowy numer Stolicy od tygodnia już w sprzedaży. Tym razem całość pod znakiem Hotelu Europejskiego. Z tekstów Katarzyny Majcherczyk Z historii Hotelu Europejskiego, Stanisława Gawlaka Wspomnienia pikolaka i Barbary Jampol-Wasiak Luksus w przedwojennym stylu, wyłania nam się ciekawy obraz, tego niegdyś najwspanialszego hotelu Warszawy, dzisiaj będącego w cieniu sąsiadującego z nim Bristolu. Nie sposób ominąć artykułu Krzysztofa Jaszczyńskiego o pomniku Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu (trzeba przyznać, że teksty o pomnikach udają się w Stolicy wyjątkowo). Do tego wywiad z Ireną Santor i jak zawsze wart uwagi artykuł prof. Handke. Na zimowe wieczory, zestaw w sam raz.
  11. James Bond

    Ja też ledwo co od ziemi odrosłem, a wolę stare;) Tak więc zależność nie do końca trafna. Nowe nie mają już dla mnie tego uroku. Filmy z Connerym i Moorem potrafiły mnie zaczarować, ale to było jeszcze hoho czasu temu i jeszcze trochę. Teraz szkoda mi czasu na Bonda, przeszła mi fascynacja nim. Wolę po raz któryś z rzędu obejrzeć Przekręt...
  12. O powstaniu w szkołach

    No dobrze, a jak reszta? Miał ktoś w tym roku lekcję nt. Powstania Warszawskiego? Jakie wrażenia?
  13. Najlepszy teledysk

    Sabaton dużo teledysków nie ma (prawdę mówiąc, to kojarzę jedynie dwa), ale jak już zrobią, to mogą się podobać, zwłaszcza ten do Cliffs of Gallipoli: .
  14. Co do tego wyższego dowództwa. Tutaj to już bardziej dowództwo liniowe było z cywilami związane. Więc jak mówić o jakichś więzach, to na tym poziomie. Na poziomie Komendy Głównej prędzej już kwestia poczucia obowiązku. I wygdybałeś całkiem sensownie, niemniej na chwilę obecną wolałbym nie drążyć tego dalej;)
  15. Nie jestem do końca pewien. Skoro piekarnie wojskowe dostarczały im pieczywo, musiały mieć zezwolenie na to. A ktoś je musiał wydać. Całkiem możliwe, niemniej sam nie podjąłbym się zbadania tego problemu. Za dużo tutaj miejsca na gdybanie...
  16. Zachować to się zachowały, kwestia tego, czego dotyczą Ale żeby mieć porównanie, fragment meldunku "Radosława" z 16 września: Zostać tutaj nie mogę, gdyż jest to ostatni szpital i (tekst nieczytelny) ludności cywilnej, która już histeryzuje, więc musiałbym do niej strzelać (...). A teraz coś dłuższego, fragment Przemarszu przez piekło Podlewskiego: Wieść o przebiciu się do Śródmieścia rozniosła się lotem błyskawicy, wyrwała z beznadziejnego oczekiwania i otępienia rzesze mieszkańców. Każdy chciał wyrwać się jak najszybciej z tego piekła. Wszędzie, byle nie tutaj. Głód i pragnienie, czyhające na każdym kroku- kalectwo i śmierć zamieniają życie w koszmar nie do zniesienia. Gdy tylko zapadł zmrok- ze wszystkich schronów, piwnic i nor, nieomal zasypanych zwałami gruzu, zaczęły się wynurzać gromady postaci z tobołkami i zawiniątkami. Idą przez ulice, o których istnieniu świadczą już tylko wysokie zwaliska, czarne przewody kominowe i zręby fundamentów. W mrokach wieczoru, przy błyskach wystrzelających rakiet wdrapują się na urwiska barykad, przechodzą przez przeciwczołgowe rowy, gramolą się przez nieckowate leje, wyrwy ziemne. Zewsząd znoszą rannych. Na ramionach, na krzesłach, stołkach, na noszach, na wózkach dziecięcych. Cóż to za nosze? Zbite naprędce deski, drzwi od szaf, blaty od stołów, koce, prześcieradła poprzywiązywane do patyków. Z wielkim trudem przenoszą rannych przez barykady i ciasne przejścia, wybite w fundamentach i w ścianach. Wąską przestrzeń ulicy Długiej i ciasny korytarz obok Kina Miejskiego na Daniłłowiczowskiej zapełnia szybko ogromny tłum; wciąż rośnie jak rzeka w czas powodzi, kłębi się, zalewa wszystkie ruiny przyległych domów, wypełnia każdą wnękę w murach. Ogromne rzesze rannych leżą na noszach lub wprost na ziemi. Lżej ranni obwiązani brudnymi bandażami i szmatami, ociekającymi krwią, z rękami na temblakach lub w gipsie, siedzą pod ścianami w gruzach. Przejmujące jęki rannych, krzyki, rozmowy, płacz głodnych dzieci i lament kobiet, trwożne nawoływania zagubionych w ciemności, w tym labiryncie i mrowisku ludzkim, kłótnie pijanych, złorzeczenia, przekleństwa, zrywające się raz po raz wśród tych ludzi, o nerwach napiętych do ostateczności- wszystko to łączy się w jakąś niesamowitą, straszliwą symfonię, w apokaliptyczną noc zagłady. Wszystkich ogarnia zdziwienie i zdumienie, skąd jeszcze tyle ludzie zdołało się uchronić, przeżyć ten straszliwy ogień, grad bomb, brak wody i żywności. Nikt nie jest w stanie w tę makabryczną noc utrzymać w jakichś karbach rozegzaltowanego i rozdygotanego mrowia ludzkiego, pochłoniętego jedną tylko myślą: czy uda się uratować życie, wyjść cało z tych opresji. ... O północy grupa oficerów wyszła z refektarza kościoła św. Jacka, aby udać się na ulicę Hipoteczną. Od razu dostrzegli ogromne rzesze ludności, zdążające ze wszystkich stron w ulicę Długą. Im bardziej zbliżali się do ulicy Hipotecznej, tłum rósł, wzmagał się napór, chwilami powstawał taki tłok i ścisk, że nie można było się ruszyć. Cały sztab i poczet (mowa tu o sztabie płka Wachnowskiego) ugrzązł w tym tłumie... Rozpoczęło się przebicie. Uderzyły oddziały szturmowe. Wszędzie teraz tylko o tym mówią. W tłumie zawrzało, jak w mrowisku. Z ruin domów i podwórek, z klatek schodowych i z bram, zaczęły szybko schodzić gromady, siłą staczały się w ciżbę ludzką stojącą już na ulicy, aby z tą lawiną ruszyć naprzód. Powstał straszliwy ścisk. Rozległy się przejmujące krzyki kobiet i rannych znajdujących się jakby w żywej prasie. Zbity tłum zaczął falować i chwiać się, jak łan dostałego zboża w podmuchach gwałtownego wichru w letnią nawałnicę. Słabsi padali. Setki tratowały ich... Rzeczywiście istnieją takie przypadki, ale takie przypadki były raczej incydentalne. Kiedy ostrzał artyleryjski, bombardowania lotnicze, wzmagały się, kiedy upadła Wola, Stare Miasto, kiedy obszar zniszczonego miasta, ilość poległych cywili, zwiększały się, ci sami, którzy na początku sierpnia obsypywali kwiatami Powstańców, zaczęli ich obwiniać o cały ten koszmar, jaki rozgrywał się dookoła nich. Upadek kolejnych dzielnic/wydzielonych rejonów walki, pociągał za sobą coraz większą niechęć cywili do żołnierzy. Protokół przesłuchania powstańca Stanisława Walickiego, 31 sierpnia '44: W piwnicach znajduje się bardzo dużo kobiet i dzieci oraz ludzie nie uczestniczących w walce, którzy chcieliby wyjść. Jednak wmawia się im, że Niemcy ich zastrzelą, przede wszystkim tych, który zostaną odtransportowani na Litzmannstadtstr[asse]. Nie zezwala się też na pójście do Niemców. Za: Powstanie Warszawskie 1944 w dokumentach z archiwów służb specjalnych, red. P. Mierecki, W. Christoforow, Warszawa-Moskwa 2007, s. 343. Protokół przesłuchania powstańca Adolfa Malickiego, 22 września '44: O ile na początku powstania nastroje wśród powstańców i ludności cywilnej były dobre, to ostatnio można zauważyć coś wręcz przeciwnego. Ludność cywilna odnosiła się do powstańców z wielką wrogością. Mimo to bała się przejść do Niemców, ponieważ propaganda powstańców wciąż utrzymywała, że (ludność cywilna) będzie przez Niemców bardzo źle traktowana. Za: Tamże, s. 427. Protokół przesłuchania konfidenta policji bezpieczeństwa "Jony", 6 września '44: Ludność cywilną nadal AK zatrzymuje siłą w rejonie walk, żeby pokazać zagranicy ścisły związek ludności i AK. Taki obraz okazałby się fałszywy w razie udzielenia zezwolenia na odmarsz. Ludność cywilna wciąż zarzucała członkom AK, że w ciągu pięciu tygodni przyczynili się do zagłady większej liczby Polaków, niż Niemcy wymordowali w ciągu pięciu lat. AK jakoby rozpoczęła powstanie po to tylko, żeby swoich ludzi dopuścić do koryta, nie licząc się kompletnie z szerokimi masami ludności. Gdyby powstanie się nie powiodło, to i tak, udając zwykłych cywilów, próbowaliby ponownie znaleźć u Niemców chleb i zarobek. Za: Tamże, s. 371. Wypadki wymienione tutaj, musiały być raczej incydentalne. Inaczej trudno byłoby przetrwać obu grupom. Trudno sobie wyobrazić, że nagle ludność cywilna będzie chciała przejść do Niemców, bo jest źle traktowana przez swoich. Po upadku Woli i Starego Miasta we wrześniu dalej cywile nieśli pomoc Powstańcom. Zbiórki żywności dla żołnierzy, kuchnie. Działało to także w drugą stronę. Okręg AK prowadził akcję zbiórki mleka dla niemowląt, wojskowe piekarnie dostarczały pieczywa.
  17. Już chyba tłumaczyłem na forum, że Warszawa nie została wyłączona z "Burzy"? W lipcu jedynie wybrano wariant, który wydał się lepszy na daną chwilę. Że jak? Skąd ten 6 października? Rozumiem rozbieżność między 2, 3 a 5... ale żeby jeszcze 6? Na początku? Pierwszy zrzut miał miejsce w nocy z 4/5 sierpnia, potem od 8 sierpnia do 22 września wykonano 186 lotów nad Warszawę. To zdecydowanie nie jest początek. A skąd 18 września tutaj się wziął? Wtedy to miała miejsce sama operacja "Frantic VII", ale zgodę wydał Stalin już 9 września. Sir A.J. Clark Kerr, brytyjski ambasador w Moskwie, powiadomił 11 września Londyn, że Rosjanie są gotowi współpracować z Brytyjczykami i Amerykanami, w sprawie pomocy dla Powstania. Sir John Slessor dowiedział się o tej zmianie stanowiska 13 września od zastępcy szefa sztabu RAF. Loty wahadłowe miały być wykonywane przez USAAF w ramach operacji "Frantic". Pierwszy lot miał się odbyć 14 września, ale z powodu złej pogody odwołano go. Dopiero 18 września z baz w środkowej Anglii, między 5.55 a 6.20 wystartowało 110 latających fortec. Z tym dołączeniem, to sprawa mocno wątpliwa.
  18. Moralność i psychika Polaków

    Też nie każda. Czasem wykorzystywano ją jako przykrywkę (vide płk. Iranek-Osmecki, którego dokumenty wystawione przez niemiecki urząd pomiarowy, uratowały podczas łapanki). Też nie wszyscy, zdarzały się przypadki takich, co to i z podziemiem współpracowali. Niemniej warto było mieć z nimi dobre stosunki, o czym przekonał się wspominany już "Heller". W czerwcu '43, po tym jak okazało się, że biuro jego szefa, inż. Jarmulskiego, jest zamknięte, poszedł do kawiarenki na ul. Francuskiej. Po jakimś czasie pojawił się tam patrol, policji i SS (sic!). Pułkownik został wylegitymowany. Dopiero kiedy skojarzył go podoficer policji, który miał swój posterunek w willi, w której mieściło się biuro jego szefa, sprawa się uspokoiła, chociaż oficer SS dalej był niespokojny. Niemniej właśnie ów podoficer, mający w pamięci nalewkę wiśniową inż. Jarmulskiego, zdołał go przekonać, że nie ma sensu drążyć sprawy, skoro wszystkie dokumenty są w porządku. Jak napisał sam Iranek-Osmecki, właśnie smak owej wiśniowej nalewki, nastawił przychylnie podoficera do pracownika inż. Jarmulskiego. Tak więc dobre stosunki z policją były dobrym pomysłem.
  19. Do rozmowy o tym zapraszam tutaj: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=7791
  20. Czytałem już trochę o Woli, jednak poza przypadkiem oddziału wolskiego Kolegium "A", nie spotkałem się z czymś takim. Owszem, załamanie wśród pojedynczych żołnierzy, wycofanie ze względu na braki kadrowe, problemy z utrzymaniem pozycji, zagrożenie oskrzydleniem danych pozycji... ale żeby z powodu załamania wycofano cały oddział? Z brakiem broni i amunicji mieli do czynienia jeszcze częściej;) Patrz wyżej.
  21. Sierpniowe czy Warszawskie?

    Nie do końca. Z jednej strony spór o nazwę, z drugiej o ramy czasowe. To są jednak zupełnie inne problemy, o zupełnie innym znaczeniu. Ehh... Niemniej czasem media używają nazwy Powstanie Sierpniowe.
  22. Ale to z powodu załamania? Bo przyznam, że z czymś takim się nie spotkałem. A czemu najważniejszym?
  23. Fragment artykułu Jana Żaryna Pius XII - twardy antykomunista: Wydarzenia te zbiegły się w czasie z wybuchem insurekcji warszawskiej 1944 r.: "Akcja prasowa Stolicy Apostolskiej przybrała na tle Powstania Warszawskiego rozmiary dotąd niespotykane - raportował do rządu RP w Londynie Kazimierz Papee, 9 X 1944. - (...) Wspomnieć wreszcie muszę akompaniament Radia Watykańskiego (...) to, co Stolica Apostolska zrobiła dla Powstania Warszawskiego, określić można jako wstrząśnięcie sumieniem świata i przyczynieniem się do jego przebudzenia". "Kardynał Villeneuve i Abp. Spellman (Episkopat USA) mówili mi sami, że Ojciec św. żądał wręcz od nich pełnego poparcia stanowiska Polski w zasięgu ich działalności" - donosił Papee do Londynu 4 grudnia 1944 r. 15 września papież przyjął ponownie polskich pielgrzymów: "Stawiło się około 2000 żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego" - pisał Papee. Ojciec Święty po raz ostatni nawiązał bezpośrednio do tragedii Powstania Warszawskiego przy okazji kolejnej audiencji z 15 listopada 1944 r.: "Oczy wszystkich zwracają się z napiętą uwagą ku Warszawie, ku temu mężnemu miastu, tak sławnemu dzięki wielkiej chwale swych dziejów, tak sławnemu dzięki tragedii niesłychanych cierpień. (...) Współczucie nawet najgłębsze dla tego nadmiaru cierpień jest mniej głębokie niż podziw, który pochyla bardzo nisko czoło przed męstwem walczących ofiar. Oni to okazali światu, do jakich wyżyn może sięgnąć bohaterstwo urodzone i podtrzymane przez najszlachetniejsze uczucia honoru, przez najmocniejsze przekonania wiary chrześcijańskiej". Całość na: http://www.dziennik.pl/opinie/article19472...l?service=print .
  24. Tak na szybko... redbaron: Wystąpienie zbrojne przeciwko znienawidzonemu okupantowi (vide słowa płk. Iranka-Osmeckiego), to jedno. Jednak tutaj trzeba brać poprawkę na stan uzbrojenia poszczególnych oddziałów. O ile takie Zgrupowanie "Radosław" mogło się pochwalić naprawdę dobrym stanem uzbrojenia, jak na warunki powstańcze, tak w innych oddziałach było o to ciężko. Bardzo szybko zaczęło to odgrywać ważną rolę. Ostatnio czytając wspomnienia żołnierzy "Czaty" natknąłem się na dwa-trzy fragmenty, tyczące się osób, które dołączyły później do oddziału (Stare Miasto, Śródmieście przed Czerniakowem). Widać było w tych fragmentach, jakie wrażenie zrobiło na nich to, że zaraz po dołączeniu do oddziału, dostali broń, i to dla siebie tylko. Tymczasem w innych oddziałach żołnierz schodząc ze stanowiska, musiał oddawać karabin swojemu zmiennikowi. Dlatego tak ważne były tutaj zrzuty, zbieranie broni i amunicji. Istotnie ten brak odwrotu (poza Pragą, ale to jednak ciut inna sytuacja), musiał robić swoje. Nie jestem przekonany;) Z jednej strony wojna jakich wiele, z drugiej walka o wyzwolenie spod władzy katów. Trochę inny wymiar jak dla mnie. Jeśli jeszcze we wrześniu wierzyli w to, to trudno mówić o jakiejś wielkiej świadomości... Choć oczywiście mogę się mylić. Nigdy jakoś nie poświęcałem temu problemowi zbyt dużo czasu. dzionga: Zdecydowanie. Wystarczy wspomnieć przykład oddziału wolskiego z Kolegium "A", i sytuację z walk na Stawkach, kiedy to między innymi pod wpływem wydarzeń ostatnich kilku dni na Woli, żołnierze zwyczajnie odmówili wykonania rozkazu "Śnicy". To jak już o tym mowa, warto by wspomnieć jeszcze o prasie powstańczej Warszawy. Teksty takie jak Raport informacyjny PSW "Zygmunta" do BiP KG AK o makietach pełzających min i czołgów używanych przez powstańców z 8 sierpnia, czy też Informacja PSW "Wojnicza"do BiP KG AK o powstańczych grobach z 9 sierpnia, także miały spory wpływ, pozytywny, na powstańców. Osobny temat to rozkazy "Bora" i "Montera" z drugiej połowy września. Informowanie powstańców, po koszmarze walk na Woli i Starym Mieście, przy upadającej obronie Czerniakowa, że najcięższe już za nimi, że stoją w obliczu zwycięstwa, być może miało jakiś wpływ na żołnierzy. Kolejna ciekawa sprawa, także warta rozważenia, to nadzieje związane z nadejściem ACz. Opisy walk na Czerniakowie pełne są nadziei na nadejście Rosjan i rodaków z 1. Armii WP. Dlaczego "Jerzy" pozostał na Czerniakowie mimo odejścia niemal całego zgrupowania? Oprócz chęci ochrony rannych towarzyszy, wierzył także w desant ACz. Dość wymowne, biorąc pod uwagę, w jakiej sytuacji byli powstańcy na Czerniakowie w drugiej połowie września. Pewne nadzieje pokładano w desancie 1. SBS Sosabowskiego jak i w zrzutach. Nie można zapominać o utworzeniu Warszawskiego Korpusu Armii Krajowej rozkazem z dnia 20 września. Występowanie jako regularne wojsko, większa szansa na uszanowanie praw kombatanckich przez Niemców. Do tego dochodzi jeszcze rola cywilów, nie do przecenienia, jeśli chodzi o podtrzymywanie na duchu żołnierzy. Szalenie ważną rolę odgrywały różne święta, jak chociażby 15 sierpnia, czy też 18 sierpnia i święto pułkowe 21. Pułku Piechoty "Dzieci Warszawy", tego samego, którym podczas walk we wrześniu '39 dowodził gen. Sosabowski.
  25. Sierpniowe czy Warszawskie?

    To teraz zrób eksperyment, i popytaj się sąsiadów, znajomych, rodziny etc., kiedy rozpoczęło się Powstanie Sierpniowe;) A potem kiedy Powstanie Warszawskie. Mam dziwne wrażenie, że to pierwsze mało kto będzie w ogóle kojarzył. Dlatego nie jest to takie obojętne. Powstanie Warszawskie jako nazwa już się zakorzeniło w naszej historiografii. Ciężko byłoby to teraz zmienić, czy nawet choćby wprowadzić Powstanie Sierpniowe jako zamiennik. Na chwilę obecną kojarzę jedynie książkę Zaremby Powstanie Sierpniowe. Pozycja o tyle ciekawa, że pisana jeszcze w trakcie Powstania. Tutaj jest jeszcze kwestia tego, że jakoś nie znajduję zamiennika dla Listopadowego i Styczniowego.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.