Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Ano właśnie, przypadki pojedynczych żołnierzy, to i owszem. Ale żeby cały oddział? To co zacytowałeś wcześniej, to tylko fragment z tego dziennika, prawda? Może w dalszej części coś było? W sumie na teraz ciężko coś stwierdzić, bo poza tym tekstem, nie spotkałem się z tą konkretną sytuacją nigdzie indziej. Jedyne co mi teraz przychodzi do głowy, biorąc pod uwagę, że po 4 dniach wrócili, to śmierć "Olszyny". Człowiek związany z nimi od mniej więcej trzech lat, z którym przeżyli sporą część okupacji, nagle w trakcie ciężkich walk ginie, a oni dostają jeszcze rozkaz atakowania niemieckiego czołgu, i to pod ogniem km-ów. Może to tak na nich wpłynęło? No tak, to jest niewątpliwie problem... Ale w wywiadzie z st. strz. Zygmuntem Zabrzeskim "Zygiem" na stronie MPW, jest taki fragment: Proszę powiedzieć, jak „Czata” się wami zainteresowała. [...] Zgrupowanie „Radosława” jak się wycofało z walk na Woli, to znaczy było zmuszone stratami, po Gęsiówce, bo również oddziały, bataliony „Radosława” zdobyły Gęsiówkę, uwolnili tam więźniów. Tam siedzieli przede wszystkim Żydzi. Ponieważ zgrupowanie „Radosława” poniosło duże straty w ludziach, chodziło po oddziałach. Przyszli do Dyonu Motorowego na Długą 29, kto na ochotnika wstąpi do zgrupowania „Radosława”, a ściślej mówiąc do batalionu „Czata 49”. Ponieważ akurat ja i mnóstwo innych kolegów siedziało w obiektach hotelowych Długa 29 bez broni, bo jej nie mieliśmy, to obiecali nam, że od razu dostaniemy broń. Wszyscy więc zgłosili się na ochotnika, to znaczy nie wszyscy, ale grupa trzydziestu, czterdziestu ludzi. Momentalnie ta obietnica została spełniona. Tutaj pojawia się grupa 30-40 osób? I teraz pytanie, skąd mieli broń aż na taką grupę? Broń po poległych, zrzuty, czy może właśnie ta broń oddziału wolskiego?
-
Desant kanałowy na Plac Bankowy - czy mógł się udać?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Już pisałem o tym w PM-ce, ale naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy wersja z tym, iż całą akcją dowodził właśnie por. "Piotr", nie wzięła się z tego, że to on kierował kolumną? Oczywiście będę czekał na informacje... -
Przyznam że dotąd omijałem ten wątek, i nie zastanawiałem się zbytnio nad nim. Ale do rzeczy. Przede wszystkim należało by zadać sobie pytanie, czy takie przypadki "rozbrojenia" nie miewały w ogóle miejsca podczas Powstania? Oczywiście nawet jeśli, to i tak dalej nie tłumaczy nam tego epizodu. A więc może należałoby się zastanowić, w jakiej kondycji psychicznej byli wspomniani żołnierz oddziału wolskiego Kolegium "A". Bo jeśli, jak to jest opisane dalej w tekście, istotnie po śmierci "Olszyny" (który był przecież z oddziałem wolskim związany od połowy '41), po "czarnej sobocie", po trudach walki, do której przecież nie byli przyzwyczajeni, byli załamani, to jako niezdolni do dalszej walki, sami mogli złożyć broń, tudzież mjr "Witold" nawet może i nie musiał wydawać rozkazu. Nie wydaje mi się, aby miało tutaj dochodzić do jakichś spięć na tym tle. Coś takiego zostałoby pewnie zaznaczone w źródłach. Teraz przydałby się nam ktoś, kto zgłębiał zagadnienie psychiki żołnierzy w sytuacjach takich jak ta. Tak na mój, chłopski rozum. Jeśli rozkaz wydany przez oficera, spotyka się z odmową, to trudno się spodziewać, że ci żołnierze nagle poderwą się do walki. A tutaj mamy 11 sierpnia, i ciężkie walki na Stawkach. Decyzja musiała zostać podjęta. I kolejne pytanie: co wiadomo na temat udziału żołnierzy oddziału wolskiego w dalszej części Powstania? Wrócili do walki?
-
Powrót do normalności
Albinos odpowiedział dzionga → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Pamiętam jak kiedyś prof. Kula opisywał na zajęciach proces powracania Polaków do normalnego życia po wojnie, odnosząc się do przykładu tych, którzy mimo zakończenia wojny dalej siedzieli w lesie. Sześć lat koszmaru, który zmienił ich, który sprawił że musieli robić coś zupełnie innego niż robili przed wojną, to nie było coś, co można było wymazać z pamięci ot tak. Wielu wracało do lasu, i walczyło dalej nie z powodu przekonań, ale dlatego że nie widzieli dla siebie alternatywy. Ostatnie lata wykształciły w nich pewne zachowania, których nie byli w stanie się pozbyć. Zapewne coś podobnego można by zaobserwować w przypadku ludzi, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie. Historią którą już podawałem na forum: Gdy z żoną i córeczką wprowadziłem się wreszcie do długo wyczekiwanego własnego mieszkania przy ulicy Solec, jako jedni z pierwszych odwiedzili nas wspomniany "Bogiel" i nieodłączny "Lis" (Leszek Grodecki). "Lis" wydał naraz okrzyk zachwytu: - W jakim wspaniałym mieszkasz punkcie! Zdziwiłem się. Wspaniały? Z jednej strony łomoczą pociągi, z drugiej - zgrzytające tramwaje wzbijają kłęby kurzu... - To nic, ale w twoim kuchennym oknie wystarczy ustawić jeden erkaem i można trzymać pod ogniem Powiśle aż do Tamki! Może to i wzbudza lekki uśmiech na pierwszy rzut oka, ale pokazuje z drugiej strony, jak ciężko było wyzbyć się pewnych zachowań, odruchów. A i sam tytuł książki, z której ów cytat pochodzi, jest dość wymowny- Sierpień przez całe życie. Pamiętam jak dzionga pisała kiedyś na forum, że dla wielu, to były najpiękniejsze dni ich życia. -
Aktualnie to, że lista jest taka a nie inna, jest spowodowane tym, że nawet gdyby ktoś rozszerzył listę o te pozycje, o których piszesz, to i tak pozostałyby one w sferze pobożnych życzeń. Nauczyciele już teraz nie wyrabiają się z materiałem do końca. Dodatkowe lektury to albo tworzenie listy dla picu, bo i tak nic by się nie zmieniło, albo robienie kolejnych epok po łebkach, żeby wyrobić się ze wszystkim. I tak źle, i tak niedobrze. Tak więc nie dorabiałbym tutaj "tendencji zamykania się literatury" na latach 60. i 70. A tak w ogóle, to ja prostuję... nie umieścić Hłaski na liście? Skandal.
-
Witam na forum;) Pierwsze primo: czy jest gdzieś dostępne to nagranie? Tudzież może zdjęcia? Drugie primo: można prosić ciut więcej informacji nt. tego wkroczenia, i czym spowodowane były te zniszczenia? Ktoś wydał rozkaz, czy raczej była to samowolka?
-
Szczerze? Omijać szerokim łukiem to może nie, ale poważnie zastanowić się przed kupnem... lepiej zaopatrzyć się w Komorowskiego, Ciechanowskiego tudzież Kunerta. Sama książka jest dość ciekawym przykładem na to, jak autor może zmieniać poglądy. W Bożym Igrzysku bez cienia zająknięcia się, krytykuje decyzję o rozpoczęciu Powstania, i robi to w sposób naprawdę sensowny. Tymczasem w Powstaniu '44... jakbyśmy czytali książkę zupełnie innego autora. Poglądy zmienia o 180%. Oczywiście co to za historyk, który uparcie trwa przy swoich opiniach mimo ton dokumentów, które przeczą jego tezom... niemniej wyjaśnienia Davisa, biorąc pod uwagę okoliczności wydania książki, są dla mnie mało przekonywujące. Sama książka wiele nowego nie wnosi do tematu. Nie poznałem jeszcze osoby zainteresowanej tematyką Powstania, i zarazem znającej się na tym, która polecałaby Davisa. Jest wiele znacznie lepszych książek. Jedyne co podoba mi się w pracy Davisa, to niektóre wspomnienia, i styl, bo ten ma świetny. Ale to i tak w mojej ocenie za mało, aby pokusić się o kupno. Sam mam na półce, ale nie będę ukrywał, że jakby ktoś chciał się wymienić na pracę Niżyńskiego (dobra, przesadzam, ale coś Sawickiego z chęcią), to nie wahałbym się pięciu sekund;) To raczej z założenia już była pozycja dla każdego.
-
Powrót do normalności
Albinos odpowiedział dzionga → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Dobre pytanie... Boję się jednak, że odpowiedzi można by udzielić tylu, ile osób przeżyło Powstanie. Każdy zapewne odbierał to na swój sposób. Chociaż przyznam, że z relacji, opowieści, wywiadów, które sam znam, wyciągnąłem dość optymistyczny obraz. Spora część po jakimś czasie wróciła do normalnego życia. Oczywiście pamięć tamtych dni towarzyszyła im niemalże cały czas, ale nie spotkałem się osobiście z sytuacją, żeby dla kogoś była ciężarem nie do przezwyciężenia, pod którym załamałby się. Inna sprawa, to na ile ci ludzie chcieli dzielić się swoimi prawdziwymi uczuciami z otoczeniem... -
Okres września 1939 wzbudza wielkie emocje, także w kwestii nazwy. Kampania wrześniowa, wojna polsko-niemiecka, kampania polska, wojna obronna, wrześniowa- jak widać kilka określeń jest. Ciekaw jestem, które z tych określeń Waszym zdaniem jest najtrafniejsze?
-
Wtedy to będzie nie tak znowu nieco ponad 300;) Oddział ten liczył dokładnie 400 ludzi, a więc wraz z obsadą mostów, będzie to 670 żołnierzy. Podawałem już to;) Ocenia to na ok. 4,3 tys.
-
Historycy Powstania Warszawskiego
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
I nikt nie każe tego robić Żebym został dobrze zrozumiany, nie o konkretne prace się rozchodzi, ale o samych historyków PW (zaliczam tutaj i tych w wykształceniem historycznym, jak i tych, którzy ze studiami historycznymi nie mają nic wspólnego, ale o samym Powstaniu pisali). Kto najwięcej, Waszym zdaniem, zrobił dla poznania dziejów Powstania? Kto pisze w najbardziej przystępny, najciekawszy sposób? Czyje prace można uznać za kanon tematu? Osobiście mam trzech takich autorów, których twórczość i działalność, jest dla mnie szczególnie ważna: Jerzy Kirchmayer, Krzysztof Komorowski i Romuald Śreniawa-Szypiowski. Pierwszy za stworzenie w początku lat 50. pracy, która do dzisiaj w wielu elementach, jest podstawą dla zainteresowanych historią Powstania. Drugi za syntezę, która moim zdaniem w najbardziej przystępny sposób umożliwia zapoznanie się z kluczowymi problemami Powstania, od strony militarnej. I w końcu trzeci, za to wszystko, co zrobił dla zachowania pamięci o Powstaniu. Posiadał bodajże największy prywatny zbiór pamiątek po Powstaniu. Około tysiąca zdjęć, setki dokumentów, gazety, ulotki... Niesamowite jest to, że swoją działalność, ku zachowaniu pamięci o zrywie Warszawy, rozpoczął jeszcze podczas samego Powstania. W trzech zalutowanych puszkach zebrał pierwsze swoje "eksponaty". Od połowy lat 60. zbierał ankiety biograficzne od uczestników Powstania. Udało mu się stworzyć zbiór około 20 tys. ankiet. Teczki przekazane AAN-owi po jego śmierci przez jego córkę, zajmują około 15 metrów. Autor wielu artykułów, książek... I wreszcie, osoba dzięki której pamięć o dokonaniach "Czaty 49", zachowała się w choć niewielkim stopniu. -
Powstanie Warszawskie - czy było potrzebne?
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Tutaj się absolutnie nie zgodzę. To jest zwyczajne tworzenie faktów, w oparciu o inne fakty. Nie da się przewidzieć, jaki byłby los Warszawy, gdyby nie podjęto decyzji o rozpoczęciu walk. Na jakiej podstawie powstała teza, o nieuchronności zagłady ludności Warszawy? Kiedy Niemcy mieli to zrealizować? -
Komorowski to też zawodowy wojskowy, tak na marginesie. A że tego dokładnie nie da się ustalić, to prawda, w końcu nie ma odpowiedniego rozkazu dziennego, a bez tego, jest to trudne do zrobienia. Ale wracając do meritum... tutaj pojawia się pewna ciekawa sprawa... Otóż Kirchmayer miał popełnić dzieło pt. Wykaz dowództw i jednostek użytych przez Niemców do stłumienia Powstania Warszawskiego 1 VIII-2 X. Jest to dzieło niepublikowane, Komorowski posiada je w swoich zbiorach. Jednak niestety w swojej pracy nie publikuje tegoż. Ale skoro praca miała obejmować okres od 1 sierpnia, musiała zawierać dane dt. stanu garnizonu na okres 31 lipca/1 sierpnia. Nie ukrywam, że z niekłamaną radością zapoznał bym się z czymś takim. Ejże, na Pradze walki trwały przez kilka pierwszych dni sierpnia;) Praga i powiat warszawski. Tak więc na samej Pradze musiało ich być mniej. Akurat te siły (Werkschutz, Bachnschutzpolizei, SA) obaj szacują podobnie, a nawet identycznie, na 4 tys. Kirchmayer nie policzył zwyczajnie sił SS i policji. Jakie to dane składowe podaje Kirchmayer: pod dowództwem Stahela: 10-11 tys. U Komorowskiego jest to 9 tys., z czego 3,5 na prawym brzegu, a więc błąd Kirchmayera (chyba że wliczał tutaj jeszcze inne jednostki, ale to wtedy byłby błąd niedokładnego wyszczególnienia jednostek, jeden z zarzutów prof. Komorowskiego wobec Kirchmayera). jednostki lotnictwa: 2 tys. I tutaj jest pytanie, co dokładnie liczy Kirchmayer. Bo jeśli chodziło o naziemną obsługę lotniczą, to zaniża wartość o mniej więcej tysiąc. część dywizji H-G: 1 tys. Tutaj się zgadza. Około 800-1000 ludzi, z czego część przebiła się 3 sierpnia przez Wolę, reszta nie chcąc ryzykować została na miejscu. Podporządkowano ją grupom bojowym w mieście, za zgodą 9. AP. pionierzy na mostach: 300 Komorowski zaniża nawet do 270 (Poniatowskiego- 100, średnicowy- 30, Kierbedzia- 75, drogowo-kolejowy- 65). Dodatkowo podaje jeszcze informację o Wachtregiment Warschau LSD Schutz Batl. 997 z koszar na Golędzinowie przy Modlińskiej 3/5, który to patrolował rejon mostów.
-
I zapewne mieli, co nieco mówił o tym Geibl: 1. Do wglądu w przygotowania Polaków do powstania miałem do dyspozycji przede wszystkim policję bezpieczeństwa Sicherheitspolizei jako źródło wywiadu. Jak mi o tym mówił jej komendant, dr. Hahn, odkryła ona w Warszawie w ciągu ubiegłych miesięcy wiele składów broni i materiału wybuchowego, których ilość wskazywała na to, że były one przeznaczone do poważniejszej akcji. Dość wyraźnie widać tutaj, że na podstawie tych odkrytych magazynów domyślali się chociażby skali tego, co może ich czekać. I tak odczytał to chociażby "Monter", wprowadzając tego samego dnia wieczorem II stan pogotowia. Nie rozkaz, ale skoro pojawiło się w telefonogramie, zostało zapewne zaakceptowane przez Hitlera.
-
Mój najnowszy zakup:) http://magazyner.pl/index.php?p=3417 Buty są ogólnie świetne, odpowiednio zabezpieczone, tak więc nawet nie muszę za często ich pastować, poprzednie musiałem co 2-3 dni... ale co moja noga ostatnio wycierpiała, to wie tylko ona...
-
Przerwa od Claptona... Sting i Roxanne w wersji akustycznej...
-
Zależy jak duże jest to OdB;) Ale to oczywiście wszystko kwestia odpowiedniego wyważenia, znalezienia proporcji, co gdzie umieszczać. Wiadomo, że jak mamy do czynienia z jakimś schematem na kilka stron, to nie wrzuca się go do przypisu. Czy ja wiem czy tak naucza UW? Każdy historyk ma swoje upodobania w tej kwestii, ja akurat trafiłem ostatnimi czasy pod wpływ prof. Gawlasa, a on jest jak już pisałem, zakochany w przypisach. Podobnie pod jego wpływ wpadło kilku moich znajomych, tak więc i te jego poglądy przerzuciły się na nas;) Nie zauważyłem jeszcze, aby historycy z mojego instytutu byli tutaj wyznawcami jakiegoś paradygmatu przypisu dolnego... Powiem więcej, przy pracach rocznych nie zwracają na to chyba nawet uwagi. Problem w tym, że nieraz takie "przypisiątko" zawiera sporo ważnych informacji, bardzo pomocnych dla zrozumienia wywodu części głównej.
-
Maria Kaczyńska- jedna z niewielu kobiet w polskiej polityce, która naprawdę widać, że wie co robi, i co równie ważne, nie robi tego dla poklasku. Radosław Sikorski- nie będę ukrywał, że jest to trochę nieobiektywny wybór, jako że od kilku lat już jestem zdecydowanym zwolennikiem działań obecnego szefa MSZ-u. Człowiek z głową na karku, zna się na tym co robi. Dodatkowy plus za sam fakt stawiania go w szeregu kandydatów na szefa NATO. Leszek Blanik- tak dla równowagi, żeby nie było, że tylko politycy. Wielki sportowiec, który osiągnął w tym roku wielki sukces. Czego chcieć więcej?
-
Już pokazałem, że jednak da się to w miarę dokładnie ocenić. Wg. tego co podaje Komorowski, Warszawa była podzielona na pięć sektorów: A, B, C, D i E. I Praga była właśnie tym piątym. No tak, z tym że Kirchmayer pomija tutaj SS i policję, i dlatego lepiej w tej kwestii opierać się jednak na danych z Komorowskiego. Dodatkowo jeszcze Kirchmayer niesłusznie zaniża wartość bojową garnizonu Warszawy. Co do stanu sił podległych Geiblowi, sam podaje je na 2 tys. ludzi. Tymczasem wynosiły one ok. 4,3 tys. ludzi. Komorowski podaje 100 osobową załogę dla mostu Poniatowskiego, i 75 osobową dla Kierbedzia.
-
Biorąc pod uwagę tryb powołania, nie ma w tym raczej niczego dziwnego... Już jakiś czas temu podawałem to, teraz małe rozszerzenie: Niemcy, skupiając cały wysiłek na organizowaniu obrony obszaru warszawskiego przez 9 Armię, nie zaniedbywali frontu wewnętrznego, przewidując walki uliczne z partyzantką miejską. Dlatego dowództwo 9 Armii Polowej informowało wieczorem 26 lipca ważniejsze ogniwa swojego składu oraz inne jednostki stacjonujące na jej obszarze, m.in. dowództwo IV korpusu Pancernego SS, komendę żandarmerii, komendę miasta Warszawa Wehrmachtu i 225 Nadkomendanturę Polową w Warszawie o zamiarze wywołania przez AK powstania lub nasilenia działań dywersyjnych.* Przypominając tajny rozkaz dowództwa okręgu wojskowego GG z 29 czerwca 1944 r. o obowiązku wzmożonej gotowości i uwagi, gen. von Vormann stwierdzał teraz, iż "według informacji dowódcy policji bezpieczeństwa w Generalnym Gubernatorstwie, Komenda Główna AK ogłosiła 2 stopień alarmowy. W związku z tym istnieje możliwość dania hasła do powszechnego powstania. Jeśli to nie nastąpi, to według wszelkiego prawdopodobieństwa należy się liczyć z nasiloną działalnością sabotażową na urządzenia komunikacyjne i przemysłowe, z ewentualnymi atakami na niemieckie placówki służbowe". Wobec tego warto przypomnieć, że nastąpiło to bezpośrednio po wejściu AK w stan czujności do powstania (25 lipca, godz. 00.01). Zatem władze okupacyjne były dobrze zorientowane w poczynaniach armii podziemnej. (...) Również 27 lipca Hitler wyznaczył gen. Reinera Stahela nowym dowódcą garnizonu Warszawa (w miejsce gen. Rohra) z zadaniem zorganizowania skutecznego systemu bezpieczeństwa i obrony. Gen. Stahel był doświadczonym dowódcą garnizonów w Rzymie, a potem w Wilnie, zaangażowanym w pacyfikacje terenów okupowanych, dość szczęśliwie ocalałym w boju z wileńską AK pod Krawczunami 13 lipca 1944 r. Teraz od samego Fuhrera otrzymał szerokie pełnomocnictwa i jeszcze tego samego dnia wieczorem przybył do Warszawy. Świadczyło to o powadze sytuacji w ocenie Niemców. Zgodnie z telefonogramem z kwatery Hitlera z 27 lipca "gen. Stahel został odkomenderowany do dowództwa Grupy Armii >>Środek<<, jako dowódca obszaru Warszawy. Będzie on odpowiedzialny za zebranie wszelkich możliwych sił i środków potrzebnych do rozbudowy umocnień obronnych. W tym celu gen. Stahel został przez Fuhrera obdarzony specjalnymi pełnomocnictwami. Do Warszawy przybywa on w dniu 27.07. (...) powinien zainteresować się także rozbudową rubieży obronnej Pilica (życzenie wyrażone przez gen. Heinza Guderiana)". Za: Komorowski K., Bitwa o Warszawę '44: Militarne aspekty Powstania Warszawskiego, Warszawa 2004, s. 76-77. * Tutaj jest ciekawa sprawa. Przecież dowództwo AK miało do wyboru właśnie albo powstanie, albo akcja dywersyjna na dużą skalę. Czyżby w takim razie, Niemcy orientowali się nawet co do tego dylematu? Tak czy inaczej, ten fragment pokazuje, że choć Niemcy nie znali szczegółów, to ogólnie wiedzieli, co jest na rzeczy. Dowodzić tego mogłoby nawet zarządzenie Fischera o stawieniu się 100 tys. Polaków do robót fortyfikacyjnych.
-
Z dwojga złego to drugie;) A to też zależy od tego, jakiego typu są to dane. Trudno czasem odwołania do dokumentów, wyjaśnienia jakichś problemów itp. umieszczać w aneksach. Zależy dla kogo;) Znam trochę osób, które wręcz żyją przypisami uważając je za najważniejszą część pracy. Sam wolę, gdy praca jest wręcz przeładowana nimi, niż żeby miałoby ich w ogóle nie być, tudzież miałyby się pojawić w ilości 10-15, jak to ma miejsce w Siepaczach Hitlera Blooda, których miałem okazję ostatnio czytać. Sama książka bardzo dobra, nieźle się czytało... ale przypisów to tam nawet 20 nie było... Jak dla mnie poważny mankament.
-
Przypisy... taaaak, uwielbiam przypisy:) Co do tej szkoły niemieckiej, to jeśli jeszcze pamiętam co na ten temat mówił prof. Gawlas (swoją drogą, wielki miłośnik przypisów, jak to sam mawia, najlepsza książka to taka, gdzie większość tekstu to właśnie przypisy), to istotnie jest to wpływ szkoły niemieckiej. Dla mnie książka bez przypisów traci naprawdę dużo. Przede wszystkim taki przypis znacznie ułatwia samodzielne rozwijanie pewnych tematów przez czytelnika (nie wszystko da się w tekście wyjaśnić), i co nie mniej ważne, jest dowodem na to, że autor przyłożył się do pracy. Jeśli chodzi o ich umieszczenie, to znacznie bardziej preferuję u dołu strony. Najzwyczajniej w świecie jest to wygodniejsze, niż zaglądanie za każdym razem na tył książki, w celu sprawdzenia, o czym przypis traktuje. A tak od razu można przeczytać mając przed oczyma tekst, do którego tenże się odnosi. Znacznie praktyczniejsze jak dla mnie.
-
Ale to wszystko było monitorowane przez Oddział II KG AK.
-
To teraz proszę o dowód, że von Vormann dostawał przy okazji informacje;)
-
Ale my liczymy tylko te, które wchodziły w skład garnizonu Warszawy tudzież później Korpsgruppe von dem Bach, plus jednostki oddelegowane do tłumienia Powstania w późniejszym okresie. No tak, ale te oddziały raz, mamy wymienione w sprawozdaniach Oddziału II KG AK (vide sprawozdanie z 28 lipca), a dwa, nie są wymieniane w dokumentach ani relacjach dt. walk w Warszawie. Poza tym, nie ma jakoś specjalnie dużo jednostek, które w trakcie trwania Powstania przejeżdżały przez miasto, i są wątpliwości, jak je zaliczyć. Osobiście kojarzę tylko sytuację z 2./3. batalionem 3. pułku pancernego dyw. panc.-spad. H-G. Jasne że tak, wystarczy wspomnieć kwestię 19. i 25. DPanc. Ale to i tak jest zaznaczane w dokumentach/relacjach, czy dana jednostka uczestniczyła w walkach. Co brać pod uwagę? Przynależność na dany okres. Wszystko jest w dokumentach, trzeba tylko te dokumenty pozbierać do kupy.