Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Rozkazem Naczelnego Wodza z dnia 14 lutego 1942 roku, Związek Walki Zbrojnej został przemianowany na Armię Krajową. Nie była to tylko zmiana nazwy, ale przede wszystkim ostateczne uznanie wojskowego charakteru sił zbrojnych podziemia. Powstała armia z nazwy i charakteru, złożona z wszystkich żołnierzy w czynnej służbie wojskowej w Kraju.
-
Szmugiel- przemyt; kontrabanda; przemytnictwo. (Etym. - nm. Schmuggel 'przemytnictwo') Szczekaczka bądź krzykaczka- głośniki umieszczane w miastach, przez które władze okupacyjne nadawały komunikaty/audycje radiowe.
-
Zanim żołnierze KeDywu OW AK przystąpili do akcji "Panienka", musieli zdobyć mundury: Zanim opowiem o samej akcji, muszę przywołać anegdotę z okresu jej przygotowań. Potrzebne były dwa mundury niemieckie. Jeden, policyjny, już mieliśmy (często go używałem), ale drugi musiał być uniformem zwykłego żołnierza. Naszym samochodem (ukradzionym Niemcom) pojechaliśmy na Powązki, gdzie mieściły się koszary niemieckie. Janek Barszczewski miał na sobie kurtkę oficera SS, buty do jazdy konnej, jedynie spodnie koloru nieco niewłaściwego; nieważne, przez szybę samochodu widać było tylko górną część stroju. Prowadził, o ile pamiętam, Antek Wojciechowski, a w ekipie- prócz mnie- znalazł się też Stasinek. W chwili gdy przejeżdżaliśmy przed budką wartowniczą przy bramie koszar niemieckich, stanął nam silnik. Maska naszego citroena otwierała się na dwie strony. Janek, ukryty w ten sposób za maską, starał się uruchomić silnik... Niemcy w każdej chwili mogli nam zaproponować pomoc... Tylko Janek mówił trochę po niemiecku, zbyt słabo jednak jak na oficera SS. W tej samej chwili słyszymy kroki, przy samochodzie zatrzymuje się żołnierz Wehrmachtu: wraca z przepustki, jest spóźniony i chce z nami podjechać. Janek krzyczy: - Raus!- i biedak, rozczarowany, oddala się. Wtedy silnik zapala. Za trzysta metrów widzimy znów naszego żołnierza, który stoi na baczność i nam salutuje: prosi znów o podwiezienie. Tym razem jesteśmy dobrzy. Wsiada i ruszamy. Odbieram mu grzecznie karabin, który trzyma między kolanami. Oddaje mi go, zdziwiony nieco gestem tajniaka (miałem na sobie czarny ceratowy płaszcz podobny do tych, jakie nosiło Gestapo). Jedziemy. Janek odzywa się po niemiecku. - Jesteśmy żołnierzami Wojska Polskiego. Nie zrobimy Ci krzywdy. Zabijamy tylko żołnierzy SS, nie Wehrmachtu. Nie widziałem nigdy człowieka tak zaskoczonego!... Po dwóch, trzech kilometrach stanęliśmy w małym lasku. - Rozbieraj się.- Zabraliśmy mu mundur i buty, zostawiając go na śniegu (był styczeń) w podkoszulku i kalesonach. Żałuję, że nie widziałem jego powrotu do koszar i tego, jak tłumaczy się przed dowódcą. S. Likiernik, Diabelne szczęście czy palec Boży?, Warszawa 1994, s. 94-95.
-
Zabawne epizody Powstania Warszawskiego
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Stanisław Likiernik po tym jak został ranny na Woli, po trafieniu do szpitala stracił praktycznie wszystkie ubrania. Starał się jakoś dostać coś więcej, niż tylko koc: Dla realizacji mego planu potrzebowałem odzienia. Koc z mego łóżka zakrywał moją nagość (byłem tylko w koszuli, i to bardzo krótkiej). Tak udrapowany zwróciłem się do jednej z sióstr: czy mogłaby znaleźć mi spodnie, buty i marynarkę. - Nie mam- odpowiedziała mi bardzo szorstko. Nie mając innego wyjścia, wybacz mi, Boże, rozkrzyżowałem ramiona, ukazując siostrze moją niemal kompletną nagość. - Co pan robi!- krzyknęła i w pięć minut byłem ubrany, może nie szykownie, ale całkowicie. S. Likiernik, Diabelne szczęście czy palec Boży?, Warszawa 1994, s. 119. -
Do wspomnień "Machabeusza" pozwoliłem sobie dorzucić dzisiaj w antykwariacie jeszcze jedną pozycję: Szarota T., Stefan Rowecki "Grot", Warszawa 1983, ss. 288. Czyli najzwyczajniej w świecie biografia legendarnego "Grota", pióra jednego z moich ulubionych historyków. Przyjemność ta wyniosła mnie całe 15 zł... A jako że pan był szalenie miły, a i antykwariat niedaleko UW, to coś czuję, że stanę się częstym gościem w nim...
-
Na takiego rozmówcę warto czekać Również pozdrawiam i do przeczytania.
-
Na liście znaleźć powinni się wszyscy, którzy walczyli w szeregach "Czaty". Ich dotychczasowy brak był spowodowany li tylko kwestią niedostatku źródeł, z których korzystałem. Dlatego czekam na nazwiska wszystkich związanych choćby przez krótki okres czasu z baonem mjr. "Witolda". Listę już uzupełniam... Rozumiem że pchor. "Jeremi" zmarł już w obozie jenieckim?
-
To mnie właśnie dość często zastanawiało. Biorąc pod uwagę niewielkie w sumie rozmiary baonu, samo to jak oddział powstał, taka ilość powiązań rodzinnych jest dla mnie dość zadziwiająca...
-
Efekt nocnego buszowania po allegro i antykwariatach: Likiernik S., Diabelne szczęście czy palec Boży?, Warszawa 1994, ss. 200. Wspomnienia legendarnego "Machabeusza", ppor. Stanisława Likiernika, żołnierza KeDywu OW AK i Kolegium "A", jednego z dwóch pierwowzorów Stanisława Skiernika "Kolumba", z powieści Romana Bratnego. Początkowo spisane tylko dla rodziny. Dzisiaj pozycja uchodzi za jedno z bardziej trzeźwych spojrzeń na historię Powstania. Autor znany jest ze swojego krytycznego spojrzenia na dowództwo czy też traktowania Powstania, jako "sukcesu militarnego". Kupione za całe 20 zł w: antykwariat.waw.pl
-
Ludność cywilna a powstańcy - zależności obu grup
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Fragment wspomnień Tadeusza Sumińskiego "Leszczyca" z baonu "Zośka", ostatnia część pokazuje, jak skrajny potrafił być stosunek cywili do powstańców: Ta opowieść będzie krótka i będzie dotyczyła spraw z dziedziny gastronomii. W ostatnich dniach obrony Starówki trafiłem z dwoma kolegami do kamienicy na ul. Sapieżyńskiej. Nasze oddziały zostały zepchnięte z ul. Konwiktorskiej do Sapieżyńskiej, która stała się pierwszą linią obrony. Była noc, a Niemcy nocą rzadko atakowali. Wysłano nas tylko trzech i dotarliśmy na miejsce z zamiarem spędzenia spokojnej nocy. To była winiarnia, gdzie stały ogromne beczki wina i miodu. Tymi specjałami częstował nas właściciel, który jakoś się tam jeszcze uchował. Im winiarnia była w gorszym stanie, tym lepsze dostawaliśmy wina, bo właściciel orientował się, że długo już tam nie pozostanie. Dotarłszy na miejsce postanowiłem trzymać pierwszą wartę przez 2 godziny, a następnie obudziłem kolejnego kolegę. Położyłem się na stole w winiarni, odpiąłem pasek od hełmu i natychmiast usnąłem. Rzecz zadziwiająca, że w hełmie usypia się niesłychanie łatwo niezależnie od stopnia zmęczenia, głowa zaczyna się kołysać i działa to jakoś bardzo usypiająco. Zasypiając ujrzałem nad sobą strop winiarni, który był zrobiony prawdopodobnie z bardzo starych, grubych, dębowych desek. Ten strop się żarzył. Cały sufit nad moim posłaniem był czerwony. Oczywiście nie zdjąłem butów; nie mieliśmy zwyczaju rozbierać się na tak krótki odpoczynek. Obudziłem się usłyszawszy potężny huk, z góry buchnął żar. Przepalony sufit winiarni w tym momencie zwalił się na dół. Zdezorientowany i oszołomiony, obudzony ze snu gorącymi węglami z palących się belek, poderwałem się chcąc jak najszybciej opuścić palące się pomieszczenie. Zapomniałem przy tym, że leżę na stole i spadłem na ziemię w gorące węgle. Natychmiast zorientowałem się, że zostawiłem karabin. Wróciłem po broń i po hełm, który był pełen węgli. Gdy założyłem go na głowę, nagle stałem się brunetem. Wycofałem się gwałtownie do najbliższych drzwi cały przysypany palącymi się węglami. Jeden z moich kolegów wyskoczył z płonącego budynku na stronę niemiecką, drugi na polską t. j. zamieszkałą przez Polaków. Gdyśmy się pozbierali i wycofali z zawalonej, płonącej winiarni zobaczyłem kobietę, która pokazała swoje dziecko, dziecko ze spaloną twarzą. Ta kobieta powiedziała: "Patrzcie smarkacze, coście zrobili." Stosunek ludności cywilnej do powstańców był bardzo różny. Od początkowego entuzjazmu do jakiś nawet wrogich posunięć. I temu nie należy się dziwić. Ludność cywilna na Starym Mieście była tak zmaltretowana, że dłużej już tego nie mogła znosić i uważała nas za winnych wybuchu powstania i obarczała nas odpowiedzialność za to co się z nią dzieje. Twarz tego dziecka prześladuje mnie do dzisiaj. Ja byłem przecież niewinny ale to utkwiło głęboko w mojej świadomości. Za: sppw1944.republika.pl Fragment pochodzi ze spotkania z p. Juliuszem Kuleszą, które odbyło się 20.10.2007 r. w MPW. -
Zabawne epizody Powstania Warszawskiego
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Fragment wspomnień gen. Ścibor-Rylskiego. Pan Generał z tego co wiem, dość często powraca do tego epizodu. Ostatnio słuchając jego wspomnień, zauważyłem jednak, że odnajduje jednak i pewien wątek humorystyczny (w głosie Pana Generała wyraźnie było słychać, że w jakimś stopniu wspomnienie tej scenki rozbawiło go), w tej tragicznej przecież historii: Mieliśmy kwaterę na pierwszym piętrze: major "Witold" Tadeusz Runge, mój adjutant Jaksa Dębicki "Danek" no i ja. Słyszałem jak Stukasy bombardowały wtedy Stare Miasto. Miałem bardzo dobry słuch i kiedy usłyszałem zbliżający się samolot krzyknąłem do majora: "Padamy na tapczan" - tak instynktownie. W ścianie była wąska wnęka, w której stał tapczan. I we trójkę rzuciliśmy się na ten tapczan. W tym momencie wybuchła bomba. Była to bomba z opóźnionym zapłonem, która wleciała w klatkę schodową i wybuchła na samym dole. I cała kamienica siadła. Dach kamienicy znalazł się mniej więcej metr pod nami, pod tym tapczanem. "Danek" trzymał mnie za ręce, ja pod nogami wyczuwałem ten dach (nie wiedziałem, że to jest dach), coś tam pod nami musiało się znajdować. Wymacałem pod nogami deski z dachu i trzymając się za ręce zaczęliśmy we trójkę schodzić. Prawie dusiliśmy się, przewody kominowe zostały zerwane, byliśmy cali obsypani sadzą. I tak schodziliśmy. Nigdy nie zapomnę jak "Radosław", który wiedział już o tym bombardowaniu i stał na podwórku, patrząc na nas powiedział: "Co to za diabły schodzą z nieba?". Rzeczywiście wyglądaliśmy jak diabły. Zginęło tam wielu żołnierzy, cały pluton "Mieczyków". Nigdy nie zapomnę jak Kazio Augustowski "Jagoda" pod murem mieszał w kotle naszą pluj-zupkę. To było takie śmieszne, że tutaj wali się cała kamienica, a on gotował zupkę... -
Nowości wydawnicze
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
Kolejna ciekawa pozycja, tym razem nakładem Wydawnictw Uniwersytetu Warszawskiego: Generał broni Władysław Anders. Wybór pism i rozkazów, pod red. Polak B., Warszawa 2009, ss. 580. Tutaj coś więcej: http://www.wuw.home.pl/ksiegarnia/product_...roducts_id=4245 -
Przepraszam że dopiero teraz umieszczam informację, ale sam dopiero co zauważyłem: http://www.1944.pl/index.php?a=site_news&a...=02&id=1561
-
W sumie jak coś takiego pojawi się kiedyś... gdzieś... to nie zdziwię się nawet za bardzo. Swego czasu na forum axis ( http://forum.axishistory.com/viewtopic.php...16&start=15 ) spotkałem się z twierdzeniem, jakoby Stalin od początku wojny chciał Polakom pomóc, w całej wojnie zginęło ledwie 300 000 obywateli Polski, z czego w Powstaniu Warszawskim około 20 000...
-
Zaręczam, że 3/4 należy do grupy książek, które mało kto czyta z własnej woli;) Ja w sumie przez te półtora roku może z 20-30% książek przeczytałem z niekłamaną przyjemnością. Do reszty albo się zmuszałem, albo odkładałem po kilku stronach, albo nawet nie brałem do ręki... Magia antyczna Wypustka do dzisiaj budzi u mnie przerażenie;P
-
Coś czuję, że jakbyś poszedł studiować historię męczyłbyś się straszliwie;) A u mnie (bardziej na zasadzie przeglądania) na tapecie kolejna pozycja: Niżyński L., Batalion "Miotła", Warszawa 1992, ss. 436.
-
Każdy cichociemny musiał być idealnie wyszkolony, przygotowany zarówno fizycznie jak i psychicznie. Szkolenie z tego to powodu było bardzo zróżnicowane, poszczególne etapy odbywały się w różnych warunkach. Wielu nie przechodziło całości. Jak dokładnie wyglądało to szkolenie? Na co zwracano uwagę? Jak duży procent odpadał w trakcie zaprawy?
-
Trochę na ten temat pisze Lerski. W sumie o naborze wspomina niewiele. W jego przypadku było to poniekąd związane ze znajomością z Karskim, który jeszcze we Francji przedstawił go Siudakowi z SL, który z kolei wciągnął go na listę przyszłych kurierów RP. Co do szkolenia, przechodzili w sumie identyczne jak "normalni" cichociemni. Rozbijanie szyby głową, zabijanie jedną ręką, trafianie do celu z rewolweru z dużej odległości itp. Samego Lerskiego wysłano na przeszkolenie z zakresu wywiadu politycznego i społeczno-gospodarczego. Badał wpływ specjalnych audycji BBC na rozwój ogródków warzywnych w płd. przedmieściu Londynu Lewisham. Później działał na terenie Walii, w okręgu górniczym w dolinie Rhonnda. Zadania miał dwa. Zbadanie stosunku ludności miejscowej do udziału Partii Pracy w rządzie Churchilla, oraz wyjaśnienie przyczyn spadku produkcji węgla na wyspach brytyjskich. Brytyjczycy byli mu ponoć wdzięczni za dobrze wykonaną robotę.
-
Batalion "Czata 49" - galeria zdjęć
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Kilka ciekawszych zdjęć placu Bankowego, jednego z najmocniej związanych z "Czatą" miejsc w Warszawie: 1. Zdjęcie pochodzi ze strony: skyscapercity.com Fontanna na placu Bankowym z widokiem na wylot ul. Rymarskiej. 2. Zdjęcie pochodzi ze strony: warszawa1939.pl Doskonale widoczny układ placu Bankowego, po prawej stronie u dołu gdyby zdjęcie było większe, byłoby zapewne dobrze widać pałac Błękitny. 3. Zdjęcie pochodzi ze strony: pw44.pl I znowu w głębi wylot ulicy Rymarskiej. 4. Zdjęcie pochodzi ze strony: audiovis.nac.gov.pl Osobiście obstawiałbym, że jest to ujęcie z wylotem na Elektoralną, ale nic sobie za to uciąć nie dam... -
Biorąc pod uwagę postać reżysera, i odtwórcę głównej roli, jestem dziwnie spokojny o to, że film spokojnie będzie można uznać za udany. Dziwnie przekonuje mnie do tego także fakt, iż jest słabo rozreklamowany. Nasze ostatnie wielkie produkcje z wielkimi kampaniami reklamowymi okazywały się w dużej mierze mocno średnie, żeby nie powiedzieć nic gorszego. A tutaj po cichu, bez rozgłosu... Coś jak Teatr Telewizji, a tutaj Bugajski pokazał co umie... Jestem zdecydowanie dobrej myśli.
-
Desant kanałowy na Plac Bankowy - czy mógł się udać?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Spróbujmy może ustalić, kto dokładnie wyszedł na plac Bankowy: 1. Jan Byczkowski "Cedro" 2. Perzyński "Kawecki" 3. Perzyński "Winnicki" 4. Marek Gadomski "Marek Kurier" 5. Wiesław Knast "Kujawiak" 6. (NN) "Leon" 7. Stanisław Sommer "Makina" 8. - 9. - 10. - 11. - 12. Marian Ławacz "Marek" 13. Jan Romańczyk "Łukasz Łata" 14. Zbigniew Wojterkowski "Bogdan Sowa" 15. Zenon Jackowski "Adam Horski" [udział niepewny] 16. Jan Kurpiński "Gabryś" 17. Jan Pęczkowski "Kamiński" 18. Zbigniew Marczyk "Marek" 19. - 20. - 21. - 22. - 23. - 24. - 25. Jerzy Drzewiecki "Jurek" I teraz tak. Lista do pozycji 17, czyli do Jana Pęczkowskiego "Kamińskiego" to dane zaczerpnięte z opracowania Niżyńskiego (s. 238), dalej na podstawie Jędrzejewskiego (s. 140). To kontynuujemy. Niżyński podaje iż z oddziału "Cedry" wyszło dziesięciu ludzi, wymienia jednak nazwiska tylko sześciu. Następnie jeszcze sześciu żołnierzy od "Torpedy". Z tym że tutaj jest mały problem, jako że "Jędras" podaje, iż najpierw wyszło dziesięciu ludzi... ale od "Torpedy". Ze swojego oddziału podaje tylko pierwszego Zbigniewa Marczyk i ostatniego Jerzego Drzewieckiego, który wyszedł z rozkazem wycofania się. Ktoś chętny do uzupełnienia? -
Lista poprawiona, dzięki śliczne za cenne uwagi. Czekam oczywiście na kolejne poprawki i uzupełnienia. A tak w ogóle, witam na Forum;)