Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Pomoc berlingowców - realne wzmocnienie czy mrzonka?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Ale w takiej sytuacji, i pisał o tym już Kirchmayer, wystarczyło pokryć ogniem brzeg Wisły, tak aby zniszczyć niemiecki system obserwacji. Niemiecka artyleria pozbawiona możliwości korygowania ostrzału rzeki zapewne straciłaby na swej skuteczności. To z kolei umożliwiłoby przeprawę większej ilości żołnierzy na zachodni brzeg. Z tym że kiedy takie rozwiązanie stało się oczywiste, Rosjanie zarzucili plany wsparcia Powstańców kolejnymi desantami... -
Wspomnieć w temacie wypadałoby o działalności płk. Jana Szypowskiego "Leśnika" i Służbie Uzbrojenia, czyli "Leśnictwie". Działalność "Leśnictwa" normował załącznik do rozkazu R-5: Szczegółowe wskazówki dla odtwarzania Służby Uzbrojenia. Do zadań Oddziału "Leśnika" należało m.in.: a. opracować plan pokrycia potrzeb wojska w czasie powstania i w okresie OSZ na podstawie etatów oddziałów, kolejności potrzeb oraz zasobów (posiadanych i przewidywanych), b. organizować zbieranie danych o ilościach i rodzajach uzbrojenia gromadzonych w kraju, o miejscach i sposobach ich przechowywania i opracowywać szczegóły techniczne dla rozkazów KG do ich zdobycia, c. organizować zbieranie danych o możliwościach produkcyjnych zakładów przemysłowych i warsztatów naprawczych uzbrojenia, pracujących dla okupanta, dbać o to, aby były one uruchomione dla potrzeb wojska niezwłocznie po wybuchu powstania, d. opracować plan przejęcia i uruchomienia specjalnych wytwórni uzbrojenia, mając na względzie jak najszybsze i najkorzystniejsze ich wykorzystanie dla potrzeb wojska, e. zbierać dane o działaniu i sposobach naprawy uzbrojenia używanego przez okupanta (rysunki techniczne, tabele strzelnicze, opisy broni i amunicji itp.), f. dbać o powiększenie zasobów broni i amunicji przez: organizowanie zakupu jej u okupanta i ludności, rozwój produkcji własnej, wreszcie przez przygotowanie zrzutów z samolotów, Za: Ney-Krawawicz M., Komenda Główna Armii Krajowej 1939-1945, Warszawa 1990, s. 136. Zadania "Leśnictwa" realizował sam płk Szypowski: Jako szef służby uzbrojenia, osobiście realizował zadania swojego Oddziału dotyczące m.in. zdobywania broni i amunicji. "Leśnik" wracając z pracy często przechodził przez bazar tzw. "Kercelak". Na tym bazarze można było kupić wszystko, nie wyłączając broni i amunicji, mimo zarządzeń i zakazów władz okupacyjnych. Wspomina jeden z podkomendnych "Leśnika": "(...) Kiedyś jacyż dwaj mężczyźni zaczepili go i zaproponowali, aby kupił niemiecki pistolet maszynowy. Dla "Leśnika" był to niezwykle łakomy "kąsek", ale obawiając się prowokacji- odmówił. Odmowa jednak była wypowiedziana tonem niezdecydowanym i owi mężczyźni poczuli, że "rybka" może wziąć przynętę, lecz czegoś się obawia. (...) Nas tu znają handlujemy bez "grandy" i "kantu". "Leśnik" wiedział, że na "Kercelaku" istniał pewien "kodeks honorowy", toteż poszedł z nimi do bramy, gdzie przeprowadzono transakcję (...) "Leśnik" otrzymał- piękny, prawie nowy pistolet maszynowy z magazynkiem (...)" W szefostwie służby uzbrojenia opracowano nawet rozkaz o zasadach zakupów broni przez Armię Krajową, z podaniem orientacyjnych cen poszczególnych rodzajów broni. Za: Żbikowski J., Zgrupowanie Armii Krajowej "Leśnik": Geneza i szlak bojowy w Powstaniu Warszawskim, Warszawa 2008, s. 19.
-
Czasem trafiamy na jakąś informację, kompletnie przez przypadek. Kilka zdań, które ciężko zweryfikować. Dzisiaj np. kolega opowiadał mi taką historię, z pierwszych dni września '44. Kiedy niemiecki czołg przejeżdżał przez most Poniatowskiego, w oknie domu, stojącego tuż przy moście, zauważono jakiś błysk. Było to światło słoneczne, które odbiło się od lustra. W mieszkaniu nie było wówczas nikogo. W całym domu nie było nawet jednego Powstańca. Mimo to Niemcy oddali strzał w to okno. Ponoć do dzisiaj znajdują się w mieszkaniu ślady po pocisku. Czy ktoś może wie coś więcej na ten temat?
-
Po ostatnim numerze chyba przekonałem się do Poligonu Czołg pościgowy 10 TP i czołg szturmowy 14 TP, Magnuski J., Kiński A. Czołg 7 TP coraz bliżej, Bączyk N. Drogi do Abramsa (cz. I) - T 42 niespełniony czołg średni, Przeździecki P. Narodziny hiszpańskiej broni pancernej. Cz. I – lata 1909–1936, Jasiński G. Niemiecki Flak kontra Powstanie Warszawskie, Bączyk N. Druga wojna pakistańsko-indyjska 1965, Kubiak K. Phantom Fury. Bitwa o Falludżę Cz. I, Fiszer M., Gruszczyński J. Linia Maginota Cz. II - Pancerze i uzbrojenie, Chorzępa J. Rodezyjski Leopard, Kubiak K. Młodzi pamiętają - rocznica wprowadzenia stanu wojennego, Zajączkowski B. Minimalnie droższe od MXXW, a jak dla mnie znacznie ciekawsze ze względu na podejmowaną tematykę. Być może to akurat ten jeden numer tak trafił w moje zainteresowania, ale jak na razie daruję sobie chyba MXXW. Co do WPH/PHW tudzież SMHW, co prawda nie czytam regularnie ze względu na brak czasu, ale jak znajdę w którymś ze strych numerów coś ciekawego, staram się jednak przeczytać. Ostatnimi czasy trochę posiedziałem na oboma wydawnictwami ze względu na tematykę mojej pracy rocznej, przy okazji dobierając się do innych materiałów niż te, które są mi potrzebne. Poziom jak dla mnie w obu naprawdę wysoki, nie mam absolutnie nic do zarzucenia...
-
Tym razem popołudniowe buszowanie po antykwariatach internetowych, i znowu waw.pl: Podhorodecki L., Wiedeń 1683, Warszawa 1983, ss. 198 Jaroszewski T.S., Księga Pałaców Warszawy, Warszawa 1985, ss. 174 Borkiewicz A., Powstanie Warszawskie, Warszawa 1964, ss. 612 Razem za wszystko 55 zł.
-
Pomoc berlingowców - realne wzmocnienie czy mrzonka?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Ależ Rosjanie posiadali obserwatorów na lewym brzegu, nawet Powstańcy, niestety nie wiem ilu, ale jednak, korygowali ogień ich dział. -
Pogrzeb druha Stanisława Sieradzkiego "Śwista" odbędzie się w środę 25 lutego. Najpierw o 13:30 w Katedrze Polowej Wojska Polskiego przy Długiej msza św., później uroczystości na Powązkach.
-
Desant kanałowy na Plac Bankowy - czy mógł się udać?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Pozbierajmy może to, co na razie udało nam się ustalić: - godzina wejścia do kanału: 20, o 21 oddział był już gotowy do wyruszenia - kolejność w kanale: przewodnicy, 3 lkm-y od "Torpedy", por. "Cedro" ze swoim oddziałem (1 drużyna pod d-twem "Winnickiego" i 2 kurierska pod d-twem "Romana"), por. "Marek" z "Jędrasami", kpt. "Piotr", oddział "Sosny", kpt. "Motyl" jako dowódca akcji, z gońcami. - trasa przemarszu: Plac Krasińskich-Miodowa-Krakowskie Przedmieście-Królewska-Graniczna-plac Żelaznej Bramy-Żabia-plac Bankowy - na miejsce kolumna dociera około północy - zamiast trzech włazów obiecanych przez "Floriana", był tylko jeden, u wylotu Senatorskiej, niedaleko figury św. Jana Nepomucena - po naradzie oficerów, górę bierze stanowisko por. Jana Byczkowskiego "Cedry", zostaje wydany rozkaz przejścia na przód żołnierzy z peemami - jako pierwszy na plac Bankowy wychodzi "Cedro" ze swoimi ludźmi ,a za nimi lkmy, ogółem wyszło na plac Bankowy około 25-30 ludzi - początkowo Niemcy nie zorientowali się, że na placu mają "gości" - Powstańcom udało się zmylić Niemców, jedna grupa w fontannie, druga w ruinach pałacu Błękitnego (zapewne po jego prawej stronie, patrząc od strony placu) - Niemcy początkowo mają problemy ze zlokalizowaniem zagrożenia, ich obrona krzepnie z czasem, w końcu zaczynają spychać Powstańców - straty oddziału na powierzchni (zabici, ranni, zaginieni) sięgają 50% stanu - walka trwa około 50 minut To tyle z rzeczy w miarę pewnych. Jednak zastanawia mnie jedno. Otóż najpierw pojawia się coś takiego: Przedwczesną walkę rozpoczął przewodnik kanałowy , który otrzymał pistolet w kanale i po wyjściu na powierzchnię na widok zbliżającego się Niemca strzelił raniąc go. Krzyk rannego zaalarmował nieprzyjaciela. A po chwili to: "Ktoś z naszych chłopców odpowiedział im po niemiecku , że te ruiny zajęte są przez oddział niemiecki i że gdzieś są Polscy bandyci.Wtedy Niemcy podeszli bliżej , a nasi obrzucili ich granatami i ostrzelali z broni maszynowej." Grupa w fontannie w podobny sposób myli Niemców i likwiduje pierwsze patrole. Jak te wydarzenia wyglądały czasowo względem siebie? Czy to obrzucenie granatami i ostrzelanie Niemców, nastąpiło już po tym, jak przewodnik kanałowy/"Łata" oddał strzał do żołnierza niemieckiego? Jak dla mnie taka wersja była by całkiem sensowna. Pada strzał, ginie niemiecki żołnierz. Zaalarmowani tym jego towarzysze zaczynają sprawdzać co się stało, i wtedy natykają się na desantowców, którzy mylą ich, a następnie otwierają do nich ogień. Po tym Niemcy zaczynają powoli dochodzić do głosu. Czy istotnie tak było, czy to tylko moje błędne wyobrażenie? Grzegorzu liczę na Ciebie;) -
Listę uzupełniłem o kilka informacji. Teraz jednak pojawia mi się kolejny wątek wart uwagi. W dyskusji nt. "Czaty" omawialiśmy już problem oddziału wolskiego, wyłączonego 11 sierpnia z walk. Tutaj jednak jest jeszcze jedna kwestia do omówienia. Otóż jak pisze Borkiewicz-Celińska [s. 602]: W tym czasie [tj. 12.08- przyp. A.] do batalionu "Zośka" został detaszowany z oddziału Kedywu Okręgu Warszawskiego (tzw. oddziału "Kolegium A") pod dowództwem ppor. Bolesława Góreckiego "Śnicy", liczący około trzydziestu ludzi. Oddział "Kolegium A" poniósł ciężkie straty w natarciu na Stawki w dniu 11 sierpnia, m.in. poległ wówczas dowódca oddziału por. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna". Rezultatem tego było tak duże zmniejszenie się stanu oddziału, że nie mógł już stanowić odrębnej jednostki (stanowił kompanię w momencie wybuchu powstania), dlatego włączono go do "Zośki". Na razie pluton ppor. "Śnicy" nie brał udziału w walkach, został zakwaterowany w Pasażu Simonsa na ul. Długiej. I teraz pytanie, czy istotnie powodem włączenia Kolegium "A" do tej 3. kompanii pod d-twem "Giewonta" były duże straty odniesione przez oddział w dniu 11 sierpnia, czy może jednak coś zupełnie innego? Przecież straty Kolegium "A" wcale nie były tego 11 sierpnia takie znowu wielkie. Zginęło zaledwie czterech ludzi: por. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna" (d-ca), ppor. rez. c.w. Jan Barszczewski "Janek" (z-ca d-cy), kpr. pchor./ppor. c.w. Janusz Płachowski "Janusz" i kpr. pchor. "Witek" (NN). Co prawda zginął m.in. d-ca i jego zastępca, ale strata czterech ludzi nie mogła spowodować utraty samodzielności bojowej oddziału. Być może było to związane z odesłaniem oddziału wolskiego? Z drugiej strony zastanawiam się, czy to zwyczajnie nie chodziło o wzmocnienie zdolności bojowych samej "Zośki". Ale z drugiej strony, gdyby tak miało być, to czy z miejsca wysyłano by nowo dołączony pluton na odpoczynek?
-
Pomoc berlingowców - realne wzmocnienie czy mrzonka?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
To niestety było niewykonalne. Nie wiem, czy w jakiejkolwiek operacji tego typu całkowite zabezpieczenie desantujących od strony ostrzału broni maszynowej i artylerii n-pla było w ogóle wykonalne. Przypomnij sobie chociażby desant naszej 1. SBS przez Ren, pod Driel, w trakcie M-G. Niemniej przecież początek desantu był w miarę udany, dopiero z czasem Niemcy wstrzelali się w rzekę, znosząc kolejne próby dokonania desantu. I teraz trzeba się zastanowić, na ile artyleria rosyjska była w stanie wówczas coś zrobić. Już nawet pomijając to, czy chcieli Rosjanie pomóc, czy nie... Capricornus, pomysł niezły, niestety wykonanie w ówczesnym okresie mało możliwe... -
Pomoc berlingowców - realne wzmocnienie czy mrzonka?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
A to przepraszam bardzo, nie kontrolowali kawałka wybrzeża Wisły? To o co w takim razie bronił "Radosław", gdzie w takim razie lądujących berlingowców przyjmował "Motyl"? Nie bardzo rozumiem, o co tutaj chodzi... -
Twoja babcia mówiła Ci może, kiedy to dokładnie było, ewentualnie który to był dom?
-
A do rozmowy o tym zapraszam z kolei tutaj: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=25
-
Powiem tak... wystarczy przejrzeć meldunki "Radosława", jakąkolwiek porządną pracę (Kirchmayer, Komorowski, Mazurkiewicz, Śreniawa-Szypiowski), aby zobaczyć, że zarzut "nic nie robienia" czy nawet niewystarczającego wspierania oddziałów "Waligóry" przez "Radosława", totalnie nie trzyma się kupy. Zgrupowanie od samego początku niemalże było ciągle w walce. Powiem więcej, od 3 sierpnia w sumie, to głównie na "Radosławie" spoczywała obrona Woli. Tego właśnie tego dnia po raz pierwszy pojawia się ryzyko okrążenia przez Niemców. Jedyne co można zarzucić w kwestii działań zgrupowania, to pierwszy i drugi dzień walk, ale to wynikało z faktu swoistego improwizowania z udziałem "Radosława" w walkach na Woli, i zadaniami, jakie otrzymał. Ale do rozmowy na ten temat, zapraszam tutaj: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=2671 Co do "Montera" i obrony Woli... dla mnie wykazał się on tutaj totalnym brakiem znajomości tematu... Ale to prosiłbym jednak o rzeczową krytykę założeń Borkiewicza i Mazurkiewicza, bo z samymi ogólnikami ciężko dyskutować
-
Wybaczcie, ale mam wrażenie, że chyba nie przeczytaliście całości tematu, bądź nie zwróciliście uwagi na pytania, jakie zadałem;) Nie chodzi tutaj o to, czy ogólnie Starówkę można było uratować (czyt. wygrać Powstanie), ale o to, czy jak pisał Borkiewicz, jak twierdził Mazurkiewicz, czy nie dało się przeprowadzić akcji odciążające w pewnym stopniu Stare Miasto? Jeszcze raz przypominam, co mówił po wojnie "Radosław": (...) dopuszczając do upadku Starego Miasta - którego należało bronić wyciągniętymi odwodami ze Śródmieścia - dowódca Powstania nie wyczerpał wszystkich swych możliwości dla należytej obrony tej kluczowej pozycji osłaniającej tak Powiśle jak i Śródmieście. Rezultatem błędnej decyzji opuszczenia Starego Miasta było zajęcie przez Niemców już w trzy dni potem Powiśla i silne zagrożenie Śródmieścia, również od strony północno-zachodniej. Pozbawienie odcinka Czerniaków jego własnego odwodu, który został użyty do załatania wyrwy w rejonie szpitala św. Łazarza, a częściowo na Krakowskim Przedmieściu- umniejszyło w znacznym stopniu zdolność obronną tego odcinka, tak ważnego dla ewentualnej przeprawy nacierających wojsk sowiecko-polskich. Więc jeszcze raz, czy można było wyciągnąć ze Śródmieścia siły, które byłyby w stanie dokonać połączenia z oddziałami "Wachnowskiego", odciążyć ich, przedłużyć obronę Starówki? Pytanie dotyczy okresu końca sierpnia/początku września, a nie całego Powstania jako takiego. Więc i to proszę brać pod uwagę.
-
Dodajmy jedno z wielu nt. tego momentu;) Wszędzie ten opis jest ciut inny. Inne szczegóły zapamiętane, inna perspektywa... Chociażby te dwie relacje, pierwsza "Czarta", druga "Leszczyca" [Pamiętniki... , s. 396, s. 406-407]: W otworze staje Andrzej Morro. Potężnym głosem próbuje przekrzyczeć ujadanie kaemu: - Nie strzelać, idą polskie oddziały ze Starówki! Baon "Zośka"! Niech żyje Polska! (...) Zeskakujemy niezdarnie z wysokich okien w ruinach i potykając się o zwisające nisko nad jzdnią druty tramwajowe, przebiegamy ulicę. Zeskakujemy na jezdnię z wysokości chyba pierwszego piętra. Pod nogami tłuką świetle serie. Przeskakuję jakieś poplątane druty. Ktoś dostał. Biegniemy w kierunku ulicy Zielnej. - Nie strzelać! - Polacy! - Starówka! - Nie strzelać! Dalej też to inaczej wygląda. Dla "Czarta" pokój w którym się znaleźli zaraz po przejściu przez barykadę, był zalany światłem elektrycznej żarówki, a dla "Leszczyca" po prostu oświetlony... Takich szczególików jest więcej jakby wyłapywać każdy jeden. Tutaj jeszcze relacja ze wspomnień Stanisława Likiernika "Staszka" [Diabelne szczęście... , s. 131-132]: Jest Królewska. Skok z ruiny przypomina mi o ranie. Biegniemy wrzeszcząc: - Radosław, nie strzelać!- szczęściem nasi uwierzyli i nie otworzyli ognia. Tutaj uwagę zwraca wzmianka o tym, iż obsada barykady nie otworzyła ognia, tymczasem Zdzisław Skotnicki "Skowroński", zginął na Królewskiej właśnie od ognia swoich, którzy początkowo omyłkowo wzięli ich za nacierających Niemców.
-
To w takim razie odwołuję com wcześniej pisał FSO jeśli chcesz, mogę Ci na maila podesłać ten artykuł, podeślij tylko na PW adres... A właśnie, ciągle chodzi mi ta książka po głowie, i ciągle zapominam wrzucić tu informacje o siłach niemieckich... Ale niedługo to naprawię Trzeba chyba będzie...
-
Tak czy inaczej, wniosek pozostaje ten sam;)
-
Też możliwe, tak czy inaczej, to właśnie "Morro" jest symbolem tego przebicia... Oj, nie pamiętam gdzie, ale kiedyś czytałem, że uraz jakiego doznał "Morro" wcale nie musiał mu specjalnie przeszkadzać w wykrzyczeniu tych kilku słów. Za Chiny Ludowe nie przypomnę sobie gdzie, i na ile to było wiarygodne...
-
Czy potem dorobiono, to nie byłbym taki znowu pewien. Przecież nikt wówczas nie musiał zdawać sobie sprawy z tego, że ta maszyna nie jest żadnym czołgiem, tylko została przeznaczona właśnie w celu wysadzenia barykady. To tak jak z tymi "Tygrysami". Wszystko co pancerne, to dla Powstańców był "Tygrys". Trudno od tych ludzi wymagać, aby znali się na broni, i to jeszcze takiej, którą wielu widziało raz w życiu na oczy.
-
Pomoc berlingowców - realne wzmocnienie czy mrzonka?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Rosjanie w taki sposób przeprowadzali zrzuty już w Stalingradzie. Warszawa nie stała się tutaj żadnym wyjątkiem. Gdyby zrzucano na spadochronach, z większej wysokości, wówczas precyzja zrzutów byłaby mniejsza. Coś za coś. Ależ oczywiście, że tak właśnie było. Pozwolenie na "Frantic VII", desant berlingowców, zrzuty sowieckie... zbyt piękny zbieg okoliczności. Ale do rozmowy o tym (i o tym co wyżej), zapraszam tutaj: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=2703 . -
Nie tylko Ciebie to zastanawia, sam swego czasu myślałem trochę nad tym. Jednak jak popatrzy się na wspomnienia uczestników przebicia, we wszystkich na pierwszy plan przebija się postać właśnie "Morro". Być może w jakimś stopniu, podkreślam jednak że są to tylko moje luźne przypuszczenia, ma to związek z faktem, iż spora część oddziału, który przeszedł górą, stanowili żołnierze Kolegium "A", którzy nie bardzo znali czy to "Jerzego", czy nawet "Morro". Jednak jak widać "Morro" musiał na tyle utrwalić się wówczas w pamięci uczestników, że w końcu jego zaczęto kojarzyć z tą akcją. Czy już 30.08 szli... przyznam nie jestem teraz pewien, na pewno jakieś grupy przechodziły kanałami już 31.08. Ale do rozmowy o tym zapraszam tutaj: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=2487 .
-
Witam;) Co do pierwszego. Istotnie nie był to czołg, tylko samobieżny nosiciel ładunków wybuchowych Borgward B.IV, o ładunku wybuchowym od 300 do 500 kg. Podobnych Niemcy używali chociażby na terenie Getta i na Królewskiej [szubański R., Niemieckie specjalne środki bojowe w Powstaniu Warszawskim [w:] Powstanie Warszawskie widziane po latach, pod red. Mórawski K., Pracki L., Warszawa 1990, s.79] Co do drugiego. Niemcom najpewniej chodziło o samą barykadę, o czym pisałem już wyżej. Jej wysadzenie umożliwiłoby szturm, który mógłby stanowić poważne zagrożenie dla Powstańców. Wybuch spowodować miało uruchomienie specjalnego zapalnika w klapie miny.
-
Desant kanałowy na Plac Bankowy - czy mógł się udać?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Stoi stoi sobie spokojnie, tutaj jej zdjęcia: http://rubeus.eu/2008/09/11/fontanna-z-placu-bankowego/ To ciągnąc wątek oddziału "Cedry" już na górze. Ile mniej więcej trwało, zanim Niemcy zorientowali się, z kim i czym mają do czynienia? Zazwyczaj spotykałem się z informacją, że zajęło to kilka minut... Może się mylę, ale dla mnie skryte wyjście tych 25-30 osób, zmylenie Niemców i ostrzelanie ich, musiało jednak trochę czasu zająć. Te kilka minut, to jak dla mnie ciut mało...