Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Bitwa pod Mokrą

    Nie powiem, wrześniem '39 interesuję się tyle o ile, ale to jest dla mnie niewątpliwa nowość... Jak by zmieniła? Jakiś konkretny dowód?
  2. Siły niemieckie w Warszawie

    Ale to dlatego właśnie piszę, że trzeba ustalić, jakiej jednostki były to czołgi, bo jeśli nie była to dywizja SS, to cała koncepcja bo von Vormann musiał, upada. A prawdę mówiąc, nie kojarzę wówczas w tamtym rejonie czołgów z jednostek SS. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to Hermann-Goering.
  3. Seria bitew, kampanii i traktatów... tylko czy da się w okresie pomiędzy 431 a 404 r. p.n.e. znaleźć jeden kluczowy moment, wydarzenie? A jeśli nie jeden, to chociaż 2-3? Pokój Nikiasa, wyprawa sycylijska, nawiązanie współpracy między Persami a Spartą i jej sprzymierzeńcami, czy może coś jeszcze innego?
  4. Defilady Powstania Warszawskiego

    Znalazłem jeszcze jedną defiladę, już z 2 sierpnia. Chodzi o przemarsz Kolegium "A" do m.p. dowództwa Zgrupowania "Radosław". Oto jak opisuje to Marek Wierzbicki: 2 sierpnia rozpoczął się przemarszem, a właściwie defiladą oddziału "A" zmierzającego do m.p. dowództwa zgrupowania "Radosław". Mieszkańcy Woli witali powstańców entuzjastycznie, zwłaszcza że jednolicie umundurowani i dobrze uzbrojeni prezentowali się nadzwyczaj bojowo i okazale. Wydarzenie to tak zapamiętał jeden z najmłodszych żołnierzy oddziału, 19-letni wówczas "Rysiek": "Rano 2 VIII pomaszerowaliśmy na Wolę. Ludzie stali na ulicach, witali nas, rzucali kwiaty i płakali. Było to bardzo wzruszające i zostało mi na zawsze w pamięci".
  5. Kilka naprawdę niezwykłych filmików: 1. Pułk Szwoleżerów- http://www.youtube.com/watch?v=peCUU8H2qNo Plac Piłsudskiego- http://www.youtube.com/watch?v=nc_5DEHYcnc...feature=related Dzielnica żydowska w Warszawie- http://www.youtube.com/watch?v=3aFwtPt8ibg...feature=related Warszawa w październiku '39- http://www.youtube.com/watch?v=kkxxDRmKyNc...feature=related Warszawa w 1920- http://www.youtube.com/watch?v=J9EMxUVu9pg...feature=related Warszawa w 1939- http://www.youtube.com/watch?v=PAPOQcCSX-Y...feature=related
  6. Zmarł Profesor Paweł Wieczorkiewicz

    Jak dziś pamiętam jak spacerował sobie korytarzami instytutu, albo jak na Kino Polska wraz ze swoim nieodłącznym jamnikiem, opowiadał o tle zapomnianych dzisiaj filmów historycznych... Za każdym razem jakiś taki dziwny szacunek budził. Osobiście szalenie go cenię za jego poglądy w sprawie Powstania Warszawskiego. Trzeźwe i zdecydowane. Cześć Jego Pamięci!
  7. Czy Stare Miasto można było uratować?

    O łączności mamy już co najmniej dwa tematy... Mniemam że chodzi Ci o "Montera", i jego informacje o ACz na Pradze, ale do tego też mamy inne tematy. A źródło można prosić? Co do reszty, to wybacz, ale na jakiej podstawie opierasz swoje wypowiedzi? Bo jak dla mnie, to wykazują one brak podstaw w temacie. I przypominam, temat nie dotyczy wszystkiego co nam do głowy przyjdzie, ale konkretnych spraw, i tego proszę się trzymać, bo kolejne posty jak ten powyżej, zwyczajnie wylecą.
  8. Wojna Zimowa

    Mam wrażenie, że Andreasowi chodziło chyba o produkcje made in ZSRR/Rosja
  9. Całkiem logiczna konstrukcja, ale niestety mam wrażenie, że w starciu z faktami nie wytrzymuje. Część z tych obiektów zdobyto już w pierwszych godzinach walk.
  10. Czy Stare Miasto można było uratować?

    A mówiłem, usiąść wygodnie i pewnie Co do planu "Montera" zgoda, jednak nie do końca mogę się zgodzić w przypadku planu KG (to czy był on KG, to jak dla mnie sprawa wątpliwa, ale o tym dalej). Owszem, ogólne jego założenia były całkiem niezłe, w praktyce do podobnych wniosków doszliśmy w temacie o opuszczaniu Woli, ale był on nierealny z dwóch, a nie jednego jak napisałeś, powodów. Kiepska kondycja oddziałów z Kampinosu w tym momencie to jedno, ale mamy też "Radosława", który po 5 sierpnia już za dużo do powiedzenia na Woli nie miał. Inicjatywa w tym momencie należała do Niemców. To co ustalaliśmy we wspominanym temacie o Woli, miałoby szansę na powodzenie, gdyby zostało zrealizowane najpóźniej do 4 sierpnia (czyli zajęcie Pawiaka, plus otworzenie korytarza na Żoliborz), później już różnice w potencjale sił von dem Bacha i "Radosława" były zbyt duże. Oddziały ppłk. Mazurkiewicza nie miały w tym momencie większych szans na wykonywanie uderzeń na tak silnie bronione posterunki jak Pawiak, a bez niego plan "Filipa" upadał, gdyż utrzymanie terenu getta, bez wsparcia w postaci twierdzy na Pawiaku, było niemożliwe. A żeby było ciekawiej, ewentualne zdobycie Pawiaka byłoby możliwe (choć poważnie w to wątpię), przy działaniach wspierających od strony Śródmieścia. Ale to by musiało wyjść od "Montera". A więc aby plan KG miał jakiekolwiek szanse na realizację, musiał dostać wsparcie "Montera". Ale tutaj jeszcze pozostaje kwestia Kampinosu. Czyli i tak źle, i tak niedobrze... Pewne podziały w KG można zauważyć, ale akurat "Monter" jako ten, który dał się przekonać Rzepeckiemu i Okulickiemu do Powstania, a jemu z kolei "Bór", powinien teoretycznie wyznawać podobne poglądy do dwóch pierwszych w dowodzeniu... Ale o jakieś wojnie podjazdowej to bym tu nie mówił. Ja przynajmniej nie widzę podstaw ku takiemu twierdzeniu. Różnice w planach to trochę za mało. Ale to właśnie tłumaczyłem w ostatnim poście. Po fragmencie ze wspomnień "Bora" wynikałoby, jakoby sam uważał, iż "Wachnowski" przyszedł na stanowisko dowódcy Grupy "Północ" z nominacji "Montera", a tak przecież nie było. Osobiście nie spotkałem się jeszcze z wyjaśnieniem tej sprawy. Wiadomo że "Wachnowski" spotkał się z "Borem" i "Filipem", zapewne także z "Grzegorzem". Czy jeszcze z kimś więcej, nie wiem. Rozkaz jaki "Radosław" dostał w sprawie utworzenia Grupy "Północ" jest sygnowany przez płk. Szostaka. Sam płk. Ziemski także w meldunku do płk. Chruściela powoływał się na "Filipa". Być może dwaj pierwsi w dowodzeniu (bo jak mówimy o gen. Komorowskim trzeba też mówić o gen. Pełczyńskim), chcieli trzymać się za kulisami. Natomiast "Filip" wykonywał całą robotę niby sam. Ale tego niestety nie wiem. Co do decydentów. Osobiście nie nazwałbym "Bora" człowiekiem, który z całą pewnością wydawał najważniejsze rozkazy. Już sam okres przedpowstaniowy, to jak wpływali na niego Okulicki i Rzepecki pokazuje, że nie był człowiekiem zdecydowanym w działaniu. Miał chwile zawahania.
  11. Market Garden

    Ja bym tutaj raczej mówił o stronie operacyjnej, strategia to chyba jednak ciut za wysoko Sprawa ze sprzętem wcale nie jest taka prosta, jakby to wyglądało na podstawie filmu. Pierwsze primo przeprawiać się przez rzekę w pierwotnym planie nie trzeba było, jako że 1. DPD lądowała za Renem, więc sprzętu do przepłynięcia rzeki nie potrzebowali. Był prom, który gdyby udało się opanować, zapewniałby odpowiedni transport (pod warunkiem, że Niemcy nie wzięliby sobie za punkt honoru zniszczenie go). Kolejna rzecz, sprzęt do przeprawy mimo wszystko był, w końcu mjr Cook ze swoimi ludźmi nie przepływali Waal wpław. Inna sprawa, jaki to był sprzęt, i ile wysiłku kosztowało jego dostarczenie w rejon Nijmegen.
  12. Powstańcza galeria

    Kilka zdjęć żołnierzy Kolegium "A": http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...egium_A_-_1.jpg http://www.kobylinski.pl/wwa/powstanie3.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...um_A_-15843.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm..._Kolegium_A.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...um_A_-15883.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...m_A_and_Bor.jpg Zdjęcie drugie, od lewej: Włodzimierz Denkowski "Kostek", Lech Zubrzycki "Lech", Czesław Kraśniewski "Kryst", Jan Bagiński "Socha" i Zygmunt Siennicki "Bor". Zdjęcie trzecie: - pierwszy rząd od lewej: drugi Jan Kulczycki "Argos", czwarty Czesław Kraśniewski "Kryst" - drugi rząd od lewej: pierwsza Irena Wnęk "Irys", drugi Leszek Rytarowski "Leszek", trzeci Lucjan Kuberski "Wicek", siódmy Stanisław Aronson vel Żukowski "Rysiek", ósmy Jerzy Krzymowski "Jodła" - trzeci rząd od lewej: drugi Zygmunt Siennicki "Bor", szósty Stanisław Likiernik "Stach" Zdjęcie czwarte. Po prawej pierwszy albo drugi por. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna", przed szeregiem do apelu por. Stanisław Sosabowski "Stasinek". W szeregu drugi Jan Bagiński "Socha", trzeci Zygmunt Siennicki "Bor", pod koniec widać Jerzego Krzymowskiego "Jodłę" i Macieja Ptaszyckiego "Vogela". Zdjęcie piąte, od lewej: Aleksander Kabański "Brzozowski" (bokiem), trzeci Jan Bagiński "Socha" (w berecie), czwarty Zygmunt Siennicki "Bor", ósmy Józef Tomaszewski "Klemens". Od prawej: dziewiąty Jerzy Krzymowski "Jodła" (twarz w cieniu), czwarty Jan Kulczycki "Argos". Zdjęcie szóste. Przed szeregiem por. Stanisław Sosabowski "Stasinek". Dwaj pierwsi od lewej to Jan Bagiński "Socha" i Zygmunt Siennicki "Bor". Zdjęcia wykonano niedaleko ulicy Okopowej na Woli, pomiędzy 2 albo 3 sierpnia.
  13. Cytaty z i o Powstaniu Warszawskim

    Trochę dłuższy cytat z Pana Wacława Gluth-Nowowiejskiego, ale jakże poruszający: Zerwany kwiat Często myślę o moim dowódcy "Małym Janku". O losach ludzkich poddanych wszechwładnemu przypadkowi. Biegliśmy polem pełnym łubinu. Noc była ciemna, ale dostrzegliśmy kontury zabudowań. Cel naszego ataku. Wartownik drzemał i nagle posłyszał szum łamanych łodyg. Wrzasnął: Halt! I strzelił na oślep. Tyle było dookoła przestrzeni. A jednak ten jeden jedyny pocisk karabinowy uderzył prosto w angielski granat obronny zawieszony na kieszeni bluzy "Małego Janka". Granat zapalił się, chwycił więc go, by natychmiast odrzucić. Ale nie rzucił. Wokół biegli chłopcy z jego plutonu. Przygarbił się, jakby przytulił do płonącego jaja. Potężna detonacja wstrząsnęła puszczą. Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi. Dlaczego tam właśnie zaniósł? Niekiedy dowodzenie przejmował sekcyjny lub którykolwiek z żołnierzy. W straszliwych ostatnich dniach na przyczółku, opuszczeni przez wszystkich, ranni, półprzytomni z przemęczenia, głodu, braku snu obrońcy byli sami sobie dowódcami, jedynymi w świecie jednoosobowymi jednostkami wojskowymi. "Rotacja" była ogromna. A już szczególnie w kadrowych oddziałach Kedywu. Bo też oni - niezwykli żołnierze "Zośki", "Parasola", "Miotły", "Pięści", "Czaty", "Kolegium A" - od pierwszego dnia powstania po ostatni znajdowali się w oku cyklonu. Oni wzięli na siebie główny ciężar bitwy o Wolę, heroicznej obrony Starego Miasta. Skierowani na odcinek śmierci nad Wisłą bronili do ostatnich sił korytarza ratunkowego, który nie przyniósł ratunku, lecz spowodował przerażającą hekatombę. Na tym szlaku polegli niemal wszyscy przedpowstaniowi dowódcy kompanii, plutonów, drużyn. Wśród nich wielu uczestników Małego Sabotażu i Wielkiej Dywersji, bohaterowie Arsenału, Sieczych, Celestynowa... Koledzy "Rudego" i "Alka". Kamienie na szaniec. Brylanty. Gdybym był prezydentem, nie zawahałbym się wystąpić z inicjatywą zbiorowego uczczenia wszystkich żołnierzy Kedywu Krzyżem Virtuti Militari, a wszystkich powstańców Krzyżem Walecznych. Jako godne uznanie męstwa i ofiarnej służby ojczyźnie. Za postawę i wierność wartościom nadrzędnym.
  14. Zgrupowanie "Radosław" - ocena działań w PW

    Opis zgrupowania, który moim zdaniem oddaje jego charakter w najlepszy możliwy sposób: Historia Zgrupowania "Radosław" nie doczekała się naukowego opracowania. Wydaje się nawet, że historycy i publicyści stronią od tego tematu, przywiązując większą wagę do zadań cząstkowych. Może okazał się zbyt trudny i drażliwy w świetle sprzecznych ocen i świadectw osobistych i instytucji zainteresowanych w kreowaniu innych wzorów. A przecież chodzi tu o syntezę legend już powszechnie zaakceptowanych w takich symbolach-kryptonimach jak Szare Szeregi, Kedyw KG AK, bataliony harcerskie "Zośka" i "Parasol", a także "Miotła", "Czata 49" i "Pięść". Zebrane relacje złożyły się na obraz wyjątkowego związku taktycznego, który z różnych przyczyn odegrał w Powstaniu rolę niezwykle ważną, często o charakterze operacyjnym. Nie da się uczciwie przedstawić historii Powstania Warszawskiego bez zastanowienia się, czym było Zgrupowanie "Radosław", nie tylko pojedyncze oddziały wchodzące w jego skład, a także jego działania w kolejnych "ogniskach walki". To nie przypadek, ani zwyczajny pech, jak chcą niektórzy, powodował że związek ten trafiał tam, gdzie było najciężej i z każdej sytuacji wychodził z honorem. Dla bezstronnego obserwatora faktem szczególnie zastanawiającym jest niewielka jego liczebność w stosunku do uzyskiwanych efektów bojowych (Wola, Czerniaków). Z tego punktu widzenia trudno wskazać podobny przykład w historii naszych powstań. Wydaje się, że było to możliwe dzięki niezwykle korzystnemu zestawieniu indywidualnych cech dowódcy z doskonałym materiałem żołnierskim. Taka koniunkcja nieczęsto występuje na wojnie. Za: Mazurkiewicz S., Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 330-331. I jeszcze wspomnienia żołnierza od "Leśnika": Pamiętam jak na Muranów przyszli chłopcy od "Radosława". To było wydarzenie. Myśmy nie byli tak uzbrojeni, dopiero jak przyszli ci chłopcy to było widać, że są to inni ludzie: z wyglądu, z uzbrojenia, ze sposobu bycia, dla nich już wtedy wojna, walka to chleb powszedni. To byli naprawdę inni młodzi ludzie, to byli zawodowcy, to widać było na każdym kroku; ich zachowanie, gesty, swobodę w walce. Za: Żbikowski J., Zgrupowanie Armii Krajowej "Leśnik": Geneza i szlak bojowy w Powstaniu Warszawskim, Warszawa 2008, s. 119. A tutaj jaka ogromna różnica nieraz panowała między sytuacją "Radosława" a innych oddziałów: Jakie były pańskie dalsze losy? Przy Sędziowskiej siedzieliśmy. Wszędzie Niemcy. Dzień wcześniej RONA wpada i wybija lokatorów. My jesteśmy następni. Ja mam trzy kule. Jedną dla siebie. W nocy przychodzi łącznik z Politechniki, że można przejść po cieniu drzew. Drzewa rzucały cień. Przeszła grupa jedna z ostatnich, na Lekarską, przez Wawelską przez ogródki do Barykady na Jaworzyńskiej. Resztki batalionu dotarły na Architekturę, kwaterę główna odwetu. Tam było zgrupowanie “Golski”, przyszliśmy jako rozbity batalion, mieliśmy mało broni. Nastrój fatalny. Dali nam odcinek wzdłuż Noakowskiego. Niemcy byli naprzeciwko. Polowaliśmy na Niemców, oni na nas. Nie mogła pani strzelać z okien, bo to za blisko, strzelało się z wnętrza bloku. Strzelaliśmy z trzeciego piętra, mieliśmy amunicję przeciwpancerną, trafiało się bo pani była szybsza, żadna frajda. Jak się zabiło, to był młody człowiek, czapka mu spadła. Atmosfera była zła. Resztki trzymały Noakowskiego, jak była zmiana warty to się oddawało broń, bo nie było. Byłem dowódcą sekcji sześcioosobowej. Mój brat z Radosławem przeszedł na Czerniaków. Przesłał mi wiadomość że broni jest dużo i żebym z nimi szedł. Odmeldowałem się i poszedłem do nich. Dowódca powiedział, że nie mam prawa, że mu niszczę batalion. Wziąłem swoją sekcję i poszliśmy na Czerniaków, przez plac Trzech krzyży. Rano zameldowaliśmy się na Ludnej, następnego dnia byliśmy już na linii frontu, na Fabrycznej. Dużo broni. Tu się budowało jakąś historię. To była elita. Broń mieli ze Starówki, mieli panterki. Mieli bojowe doświadczenie. Oni nie byli rozbici. Mieliśmy kompleks wobec nich. Szybko się to wyrównało. Dostaliśmy też panterki. Z bratem już razem byliśmy. Za: 1944.pl
  15. "Zagra-lin" i jego działalność

    Dzięki Pedros za link, ale stronę już znam, podobnie jak i ten tekst Co do książek na temat "Zagra-linu", to niestety nie natknąłem się na nic takiego. Jedyna książkowa wzmianka, to wspomnienia "Rayskiego" [Kunicki A., Cichy front, Warszawa 1968, s. 35-39], gdzie też podaje tylko podstawowe informacje na temat znanych akcji, i sposobu działania w trakcie wykonywania zadania. Poza tym naprawdę posucha.
  16. Nowości wydawnicze

    Bellona Wawer Z., Monte Cassino: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=f...3942&page=1 Bornschein J., Gestapo Muller. Technokrata terroru: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=f...3937&page=1 Modelski T., Byłem szefem wywiadu u Naczelnego Wodza: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=f...3933&page=2 Ronald S., Elżbieta I. Królowa piratów: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=f...3852&page=2 WUW Machiavelli N., Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza: http://www.wuw.home.pl/ksiegarnia/product_...roducts_id=4279 Nowaczewska R., Dobroczynna Ameryka. Walka ze skutkami Wielkiego Kryzysu w latach 1929-1937: http://www.wuw.home.pl/ksiegarnia/product_...roducts_id=4315 WUJ Wolf E.R., Europa i ludy bez historii: http://wydawnictwouj.pl/page,produkt,prodi...i_,katid,0.html
  17. Czy Stare Miasto można było uratować?

    To jak tak, to usiądź wygodnie i czytaj, bo zaiste zlecieć można z fotela, jak człowiek pomyśli, to wszystko to prawda;) Otóż po wysłaniu na Żoliborz, "Wachnowski" jak wiadomo już nie wrócił do Śródmieścia, chociaż taki miał rozkaz od "Montera". Gdy był na Starówce, skontaktował się właśnie z płk. "Filipem", który zlecił mu dowodzenia Grupą "Północ". Z tym, że to nie "Monter" ją powołał do życia, powstała ona w głowach planistów z KG siedzących sobie na Barokowej 6, na Starym Mieście. Idąc dalej, wychodzi na to, że zostając na Starówce płk. Ziemski zwyczajnie nie wykonał rozkazu swojego przełożonego, bo to pod rozkazy "Montera", a nie "Bora" czy "Filipa" podlegał. A więc "Filip" wkroczył w kompetencje "Montera", zmieniając jego plan, z obroną Starówki na czele. Teraz rozkazy wychodzące ze Starówki, są sygnowane albo przez "Filipa", albo przez "Wachnowskiego", który powołuje się na niego. I tak, po kolei: (...) II. Zamierzam was użyć do walki o Warszawę. W związku z tym wyciągnąć najlepszy element żołnierski i dowódczy, bez względu na dotychczasowe zwizki organizacyjne, i zorganizować oddział, który jak najszybciej skierować na cmentarze (Rzym. Kat. i Żydowski) powązkowskie do walki. W rejonie cmentarzy powązkowskich dążyć do nawiązania łączności z ppłk. "Radosławem". Prowadzić dywersję na komunikację Warszawa-Modlin i na przedmieścia Warszawy od płn. Podporządkować Rejon VII-Jelsk oraz wszystkie oddziały, które znajdują się na terenie Puszczy Kampinoskiej. Rozpoznać odwrotowy ruch npla ze wschodu na Modlin i na zachód. Rozkaz dla komendanta Rejonu VII-Jelsk podporządkowujący go Wam-przekazać do wykonania. Zapotrzebowanie na zrzuty zostało wysłane, szczegółowy rozkaz w załączeniu. /-I "Filip"/ MiD WIH sygn. III/44/3 Dn. 7. VIII.44, godz. 20.20 Za: Mazurkiewicz S., Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 245. To był rozkaz Dowództwa AK, do "Szymona". A teraz reakcja "Szymona": Pod pseudonimem "Filip" występował dyplomowany podpułkownik Józef Szostak "Filip", będący szefem operacji Oddziału III-operacyjnego KG. Dziwiłem się, że do tak stosunkowo niewielkiej jednostki bojowej wydał rozkaz aż szef III oddziału operacyjnego KG, a nie mój bezpośredni przełożony, major "Rymarz", inspektor lewobrzeżnych rejonów powiatu warszawskiego, który miał na wypadek powstania dowodzić oddziałami bojowymi tych rejonów. (...) Nie mogłem się opędzić myśli, że z łącznością w Warszawie nie jest dobrze i panuje jakiś daleko idący chaos w dowodzeniu, jeśli tak wysoko postawiony oficer wydaje poszczególnym jednostkom bojowym rozkaz, pomijając dowódcę okręgu, pułkownika "Montera" oraz komendanta powiatu majora "Bronisława", (...) Przypuszczałem, że płk. "Filip" otrzymał moje meldunki wysłane do pułkownika "Montera" i majora "Bronisława" i wie czym dysponuję oraz w jakiej sytuacji znajduje się moja grupa pod względem uzbrojenia. Jeśli dowództwo decyduje się, byśmy weszli do kotła warszawskiego i osłabili znacznie nasze leśne zgrupowanie mogące działać w zakresie dywersji i zmuszania Niemców do stałego utrzymywania poważnych sił jako korpusu osłaniającego niemieckie oddziały atakujące Warszawę, to muszą tu być ku temu szczególne powody. Za: Mazurkiewicz S., Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 245-246. Trudno przypuszczać, aby "Monter" który znał sytuację Kampinosu, zgodził się na takie posunięcie. Wciąganie oddziałów kampinoskich dodatkowo spowodowało trzymanie "Radosława" na Woli. I tutaj pojawia się cały tragizm sytuacji. Pozostać na Woli kazała mu KG AK, aby oczekiwał wsparcia od strony Żoliborza, tymczasem ten który mógł mu udzielić ewentualnej pomocy, czyli "Monter", miał kompletnie inny plan działania, który nie został obliczony na utrzymywanie rejonu cmentarzy i wciąganie Kampinosu do miasta. Dwa ośrodki decyzyjne o kompletnie odmiennych planach. Ale dalej, depesza "Wachnowskiego" od "Montera": Na Żoliborz nie dostałem się. Od was jestem odcięty. Obejmuję dowództwo nad resztą Śródmieścia i Woli (Radosław). Jestem w ścisłej łączności z Filipem. Wachnowski (Depesza KG AK nr 364 z 7.VII.44 godz. 16.00- AWiH) Za: Mazurkiewicz S., Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 247. Jest w łączności z "Filipem"... czemu nie "Borem" albo "Grzegorzem", w praktyce najważniejszymi w KG? Ale jeszcze jeden dokument, tym razem rozkaz od "Filipa" dla "Radosława": D-two AK L.9/III Dn. 7.VIII.44 g. 16.30 ppłk. Radosław W związku z reorganizacją dowodzenia oraz podziałem na odcinki płk. Wachnowski został wyznaczony przez Nurta na dcę odcinka północnego. Wszystkie oddziały znajdujące się na płn. od arterii Wolska-Chłodna-Most Kierbedzia podlegają jednemu wspólnemu dowódcy płk. Wachnowskiemu. Tym samym p.płk. będzie otrzymywał rozkazy bezpośrednio od płk. Wachnowskiego. Do czasu nawiązania łączności z wyznaczonym dcą płn. odcinka proszę w dalszym ciągu wysyłać meldunki sytuacje do nas. Filip Za: Mazurkiewicz S., Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 247. Dla "Radosława" rozkaz bardzo dobry. Ma w końcu świadomość, że jest ktoś, z kim może się konsultować, i że nie jest pozostawiony sam sobie. Do tego czasu "Monter" skutecznie nie nawiązywał z nim kontaktu, mimo wysyłanych meldunków. Zastanawia tylko, czemu rozkazy wysyłane w dniu 7 sierpnia, mają albo parafki płk. Szostaka, albo nadawca powołuje się na niego. Czemu inni oficerowi, z dwoma pierwszymi w dowodzeniu generałami Komorowskim i Pełczyńskim, nie podpisali dokumentów? Czy w ogóle widzieli o nich? Bo jeśli nie, to znaczyłoby że "Filip" grał w tym momencie swoimi kartami, których nikomu pokazać nie chciał, żeby przypadkiem nie wypaść z gry. Sam "Bór" w swoich wspomnieniach pisze, iż co prawda "Wachnowski" pojawił się u niego na kwaterze, ale został przysłany przez płk. Chruściela na dowódcę grupy Warszawa-Północ. Tymczasem "Monter" wysłał go na dowódcę oddziałów żoliborsko-kampinoskich. A więc albo "Bór" niedokładnie wyjaśnił, co miał na myśli, albo w momencie pisania wspomnień nie wiedział, jak to wyglądało. A to by z kolei znaczyło, że "Filip" jednak działał bez porozumienia z resztą KG. Jeszcze odnośnie rozkazu, który zacytowałem powyżej. Jest tam godzina 16:30. Tymczasem meldunek "Wachnowskiego" do "Montera" ma godzinę 16:00. A więc pół godziny różnicy. Ponieważ meldunek "Wachnowskiego" szedł via Londyn, nie było szans, aby "Filip" znał decyzję "Montera", czyli powołując się na niego blefował.
  18. Już od jakiegoś czasu nosiłem się z tym tematem, czas w końcu wziąć się za niego. Sprawa koncepcji obrony Starówki już wypływała parokrotnie na forum, ale nie łączyliśmy jej jeszcze z problemem dowodzenia, tego czy było ono spójne, czy też nie. Na początek kilka cytatów: Heroizm nie jest także cechą genetyczną, a symbolika wynikająca z postaw ludzkich nie bierze się wyłącznie z wielowiekowego atawizmu. Obrona Starówki, która stała się symbolem najcięższych, najdłuższych i najzaciętszych walk w powstaniu warszawskim, odbywała się w ramach znakomicie zorganizowanej grupy bojowej, której walki i ich zaplecze przebiegały w myśl opracowanego planu. W dodatku plan ten w formie konsekwentnego, pełnego, ściśle operacyjnego schematu działań bojowych został przez dowódcę Grupy "Północ" opracowany na polu walki, w czasie jej trwania, w pierwszych dniach, nieledwie godzinach po objęciu dowodzenia. Sytuacja ta była dla walk powstańczych wyjątkowa i niepowtarzalna w innych dzielnicach w takim zakresie, jak na Starówce. Wynikało to niewątpliwie z walorów ludzkich i wojskowych dowódcy Grupy "Północ", choć nie można w tym wypadku pominąć jednej dogodności, która nie pozostawała bez znaczenia. Była nią obecność na Starym Mieście pierwszego rzutu Komendy Głównej Armii Krajowej z jej dowódcą na czele. Gen. Tadeusz Komorowski-"Bór" udzielił płk. "Wachnowskiemu" przede wszystkim pomocy kadrowej, przekazując pod jego rozkazy niektórych wyższych oficerów ze swego sztabu, i materiałowej, np. w postaci radiostacji. Ale także służył radą i pomocą, moralnym wsparciem i autorytetem komendanta głównego Armii Krajowej, co dzień (rel. J. K. Ziemski) wymieniając z dowódcą Grupy "Północ" poglądy sytuacyjne i współdziałając w realizacji jego decyzji, szczególnie w sytuacjach przerwania bezpośredniego kontaktu z dowódcą powstania warszawskiego oraz w próbie przebicia się i połączenia Starego Miasta z Żoliborzem (zamysł ten został zawarty w planie operacyjnym przy powołaniu Grupy "Północ"). Kiedy sytuacja zdawała się wymagać zdecydowanego i taktycznie doświadczonego oficera, wydelegował do dowodzenia oddziałami nacierającymi od strony Żoliborza gen. Tadeusza Pełczyńskiego, szefa Sztabu Komendy Głównej AK, nie dla zapewnienia sobie drogi wyjścia ze Starego Miasta (jak suponują niektórzy autorzy), lecz z powodu braku takiego, wolnego od innych funkcji, oficera w sztabie Grupy "Północ". Dowodzenie Grupą "Północ" sprawował jednak płk Jan Karol Ziemski niepodzielnie, osobiście, a często bezpośrednio, opracowując plan operacyjny, a następnie go realizując. Potrafił jednocześnie w ramach tego planu zintegrować bojowo, jednakowo usytuować i równorzędnie traktować oddziały i oficerów wszystkich jednostek wojskowych o różnych - niejednokrotnie zupełnie przeciwstawnych - odcieniach poglądów politycznych. Wszystkie oddziały militarne lub paramiliatarne zostały podporządkowane (wbrew twierdzeniom Antoniego Przygońskiego również AL) jednolitemu planowi operacyjnemu i brały udział, choć zapewne w różnym stopniu zaangażowania emocjonalnego i bojowego, w jego realizacji. Koncepcja planu operacyjnego nie zmieniła się przez cały czas obrony Starówki, natomiast kierunki działań i organizacja Grupy "Północ" były precyzowane w czasie trwania walk do końca boju na Starym Mieście. I właśnie wspomniany heroizm, a później legenda zrodziły się ze znakomitej organizacji, sprężystego dowodzenia, konsekwencji działania i żelaznej dyscypliny. Na podkreślenie zasługuje fakt, że nawet w trakcie ewakuacji Grupy "Północ" nadal regulowano rozkazami sprawy sanitarne ludności, wyżywieniowe itp. Konsekwencje takiego dowodzeni widoczne są w krzepnącej i twardniejącej obronie, a sporadycznie zdarzające się pod koniec walk próby dezercji i zwątpienie w celowość dalszego prowadzenia walki nie przeszkodziły w doprowadzeniu boju do granicy słuszności i zapewniły zorganizowaną, niemal wzorowo - ewakuację. Za: P. Stachiewicz, Starówka 1944, Warszawa 1983, s. 7-8. Teraz odmienny punkt widzenia: Mówienie w przypadku Starego Miasta o centralnym sterowaniu walką jest nieporozumieniem i tworzeniem mitów. Nie było takich możliwości. Brakowało znaczniejszej rezerwy amunicji, istniały nadzwyczaj prymitywne środki łączności (przez gońców). W warunkach stałego ostrzału artyleryjskiego i bombardowań wnętrza obrony manewrowanie odwodami, utrzymanie łączności z oddziałami, przekazywanie rozkazów i meldunków odbywało się nieregularnie. Tylko ktoś nieświadomy realiów wojny może twierdzić, że dowództwo obrony Starego Miasta było w stanie reagować szybko i skutecznie wpływać na przebieg starć w zwałach gruzów. Przypisywanie centrum dowodzenia roli czynnika sprawczego, jak czyni to Przygoński, rozdzielając na przemian pochwały i nagany, kłóciły się z rzeczywistością jak panowała na Starym Mieście i służy wyłącznie budowaniu legend. W najbardziej krytycznym okresie, od 19 do 29 sierpnia, kiedy decydowały się losy Starówki, oprócz przykładów naprawdę twardej i skutecznej obrony, nie brakowało zjawisk odwrotnych - tracenia ważnych pozycji bez większego nacisku ze strony nieprzyjaciela. Za: S. Mazurkiewicz, Jan Mazurkiewicz "Radosław"-"Sęp"-"Zagłoba", Warszawa 1994, s. 286-287. Mamy więc dwa, różniące się punkty widzenia. Dla P. Stachiewicza Grupa "Północ" była grupą bojową, która nie dość że posiadała świetny plan operacyjny odnośnie obrony, to jeszcze była bardzo dobrze dowodzona na co dzień, także z pozycji dowodzenia centralnego. Tymczasem dla S. Mazurkiewicza takie dowodzenie, jaki sugeruje Stachiewicz, to nieporozumienie, gdyż charakter walk w kotle staromiejskim miał wykluczać możność prowadzenia walk z dowodzeniem centralnym. Który z nich ma rację? Jaki plan operacyjny posiadała Starówka? Czy istotnie dowodzenie zależało tutaj od inwencji oficerów liniowych, czy może jednak "Wachnowski" ze sztabem mieli bezpośredni wpływ na wydarzenia?
  19. Jeszcze raz pytam: jakie środki materiałowe mieli do dyspozycji Powstańcy? Konkretne pytanie, i konkretna odpowiedź Drugie pytanie: kiedy została opanowana centrala telefoniczna PASTy na Tłomackiem? Od razu odpowiem na drugie. Zdobyto ją w kilka godzin po rozpoczęciu walk. Poza nocą 1/2 łączność telefoniczną Śródmieścia ze Starówką i Żoliborzem zapewniała do 4/5 sierpnia, wszystko na sieci automatycznej. Gdy centrala została podporządkowana szefowi łączności Grupy "Północ", łączność z Żoliborzem była utrzymywana do 11 sierpnia, na sieci automatycznej i wyprostowanej. Do 14 sierpnia zapewniała ona także łączność lokalną na samej Starówce. Sprzęt telefoniczny (telefony, kable, łącznice), przyniosły oddziały z Woli. Łączność Starówki ze Śródmieściem była trzymana z małymi przerwami do 1 września. Jedynie drobne uszkodzenia kabla, które powodowane były przez gońców przechodzących kanałami, zrywały ją na krótkie okresy czasu. Tak więc jak widać, łączność telefoniczna była. Ale jej utrzymanie już nie było takie łatwe. Powstańcy dysponowali ograniczonym zapasem sprzętu, więc i wszelkie uszkodzenia były trudniejsze do naprawy. Nie "Radosław", ale jego syn. To co pisał w biografii swojego ojca nie musi być tożsame z tym, co udało mu się ustalić, tudzież do czego sam doszedł. Nie mieszajmy, by wychodzi błędny obraz. A że trzeba na to zwracać uwagę, to pełna zgoda. Jak można było łatwo sprawdzić? Jakiś konkretny pomysł? Jeszcze raz. Kontrola wydarzeń na poszczególnych odcinkach na bieżąco nie była możliwa. Ciągły ostrzał artyleryjski, konieczność decydowania o wielu sprawach, absolutnie niezbędne wydawanie rozkazów w przeciągu chwili, w reakcji na zmieniającą się sytuację, wykluczały pełną kontrolę obrony Starówki przez "Wachnowskiego" i jego sztab. To należało do dowódców odcinków i ich podwładnych na poszczególnych liniach obrony. Rola "Wachnowskiego" sprowadzała się zbierania informacji z poszczególnych odcinków, i reagowania, z pewnym opóźnieniem, ale jednak, na wypadki danego dnia. Zwracania uwagi dowódcom na pewne elementy, które on mając obraz sytuacji w innych punktach, mógł widzieć lepiej od dowódców odcinków. Ogólne rady dotyczące sposobu prowadzenia walki, wyciąganie wniosków z tego, na czym skupiają się Niemcy. Trudno było wymagać od "Wachnowskiego", by skrupulatnie badał, czy jego rozkazy są wykonywane. Musiał mieć świadomość, że pełna kontrola przy takich a nie innych warunkach, jest niemożliwa. Zbierane meldunki, i jego odpowiedzi na nie, są wystarczającym dowodem na odpowiednią kontrolę poziomu operacyjnego. Reszta należała do dowódców liniowych, wszystko w zależności od skali problemu. Jest natarcie na św. Jana Bożego i PWPW, decyduje ppłk "Paweł" czy później "Radosław". Atakują św. Jana Bożego od strony Konwiktorskiej i Bonifraterskiej, jest mjr "Witold". Zajęli nawę główną św. Jana Bożego, jest kpt. "Motyl". Co tu jeszcze sprawdzać? Poza tym rozumiem, że skoro negujesz obiektywizm obu relacji, masz na to jakieś podparcie źródłowe? Bo tak to... dużo dymu, mało ognia;) Rozmawiajmy o konkretach. Relacje, dokumenty, opinie... I jakie rozbieżności? Między kim/czym a kim/czym? Bo już tłumaczyłem, że Stachiewicz i Mazurkiewicz piszą o dwóch poziomach, więc rozbieżności nie ma. A innych nie widzę... A spisane są na pewno, trzeba ich tylko poszukać Co nieco jest u Malinowskiego.
  20. My wiemy to dzisiaj z relacji Geibla, pod koniec lipca w AK nikt nie mógł się tego spodziewać. Dlatego należy patrzeć na to bez tej wiedzy, gdyż błyskawicznie wypacza nam ona obraz sytuacji. A z błędnym obrazem kręcimy się w kółko... jakiś kilometr od wyjścia. Nie kojarzę, abym gdziekolwiek spotkał się z danymi na ten temat, ale sprawdzę jeszcze...
  21. Film, który ostatnio widziałem to...

    Klękajcie narody... od czasu Ziarna zroszonego krwią nie widziałem w Teatrze Telewizji równie genialnej produkcji. Chodzi o 19 południk w reżyserii i na podstawie scenariusza Juliusza Machulskiego. Polska, rok 2003, prezydentem zostaje niejaki Waldemar Czop. W krótkim czasie zrywa stosunki dyplomatyczne z Niemcami (bo nie zapłacili za wojnę), z Rosją (bo to niedźwiedź na glinianych nogach i bać się ich nie trzeba) i z USA (bo MacDonaldy stoją na naszej ziemi). Pozbywa się blisko 800 najgorszych zbirów, wysyłając ich niby przypadkiem na poligon, bezrobocie w kraju likwiduje budując mur na granicy wschodniej, oraz wprowadza publiczne egzekucje, transmitowane w telewizji (że o metodzie rududu ślizgających się policjantów nie wspomnę). Genialny pomysł, genialne wykonanie, ale wnioski smutne. Teksty które w trakcie filmu śmieszą, po zakończeniu zmuszają do smutnej refleksji. Czy Polska naprawdę jest krajem, gdzie nigdy nic nie może się w pełni udać, czy naprawdę dochodząc do władzy każdy myśli tylko o tym, że teraz to on kręci w tym kraju lody, czy... ehh. I ta gra aktorska... Grabowski jaki prezydent, absolutnie genialny, najlepsza jego rola, o dziwo piętno Kiepskiego Ferdynanda nadaje jego roli dodatkowego smaczku, gdy się pomyśli, że prezydentem może zostać w sumie każdy... Stuhr jako rosyjski ambasador... Englert w roli niemieckiego (kto by pomyślał, że ma takie zdolności do ról komediowych)... cudowny sklonowany Ferency (dzisiaj nietrudno odnaleźć aluzję, ale jeśli Machulski znalazł ją 6 lat temu, to czapki z głów)... Machulski jako stary, mądry prezydent, niestety były... Frycz jako premier, co to chce dobrze, ale się boi... Krótko mówiąc, absolutne mistrzostwo, najwyższa klasa... Tylko szkoda, że to wszystko staje się takie realne...
  22. Czas honoru - seria 1

    Oj niestety Kadrinazi, niestety... kiedyś można było się z tego śmiać, ostatnio brzmi to jak ponura przepowiednia...
  23. Czego teraz słuchasz?

    Już kiedyś tłumaczyłem, że tego słucha się tylko w wykonaniu Grzesiuka A u mnie Grzesiuk i W Saskim Ogrodzie...
  24. Polityka zagraniczna III Rzeszy-literatura

    Polecam poszukać czegoś tutaj: Aly G., Państwo Hitlera, Gdańsk 2006 Kozaczuk W., Wehrmacht, Warszawa 2004
  25. Czas honoru - seria 1

    Nie chciał Wieczorkowskim i innym gwiazdom Na Wspólnej robić jeszcze większego obciachu... Ale faktycznie troszkę poniżej swojego poziomu wypadł. Kto wie, może wymógł na scenarzystach aby uśmiercili go w ostatnim odcinku, nie chcąc mieć dalej nic wspólnego z serialem... W sumie nasze dwie ostatnie superprodukcje TTS i CH można by spokojnie ograniczyć do Peszka, Globisza i Englerta, przynajmniej poziom aktorski byłby odpowiedni. Powiedzmy jeszcze Żak.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.