Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Po tak długim czasie mogę jedynie przypuszczać, że informację o tym zaczerpnąłem z nieistniejącego już forum MPW.
-
Stany uzbrojenia powstańców wcale nie należą do najłatwiejszych, nawet na sam tylko dzień 1.VIII.1944. Oto co podają na ten temat Borkiewicz i Kirchmayer: - 2629 kb - 145 rkm - 47 lkm i ckm - 657 pm - 29 karabinów ppanc i piatów - 6 moździerzy - 3846 pistoletów - 2 działka ppanc - 30 miotaczy ognia - 43 971 granatów ręcznych - 406 granatów ppanc - ok. 12 000 butelek zapalających - 1266 kg. materiału wybuchowego Teraz dane za A. K. Kunert: - 1475 kb - 420 pm - 94 rkm - 20 ckm I w końcu Krzysztof Komorowski, który dane te pobrał z raportu szefa sztabu okręgu warszawskiego AK ppłk. Stanisława Webera, z 30 września 1944 (w nawiasach podana ilość broni wysłanej z Zachodu i z Rosji): - 2 349 kb (Z- 130, R- 1189) - 636 pm-ów (Z- 3855, R- 1478) - 141 rkm (Z- 130) - 40 ckm (Z- 380) - 39 (Z- 237, R- 505) karabinów ppanc i granatników ppanc - 4 (Z- 13, R- 156) moździerzy - 2769 (Z- 1344) pistolety - 2 (R-1) działka ppanc - 30 miotaczy ognia - 36 994 (Z- 17 000, R- 41 780) granaty Co do broni zrzutowej, otóż u Kirchmayera i Komorowskiego pojawiają się sprzeczne dane dotyczące ilości pm-ów, Kirchmayer podaje liczbę 700 pm-ów a Komorowski 1478. Wie ktoś może skąd bierze się aż tak duża rozbieżność między tymi danymi? Może ktoś dysponuje dokładnymi danymi z końcowego okresu powstania? W jakim stopniu ilość poszczególnych rodzajów broni zmieniała się w kolejnych okresach powstania? Jak to wyglądało w poszczególnych oddziałach, których stopień uzbrojenia był naprawdę różny (o ile się orientuję jedynie batalion "Czata 49" ppłk. "Witolda" ze Zgrupowania "Radosława" mógł się pochwalić stanem uzbrojenia w wysokości... 100%!)?
-
I nie musiał podawać. Kirchmayer (i inni) zestawienia robili według raportów dotyczących uzbrojenia. A te uwzględniały jedynie broń palną i wszelkiej maści granaty, miny, materiały wybuchowe itp. Czegoś takiego jak finki nikt w zestawieniu raczej by nie umieszczał. W Kedywie OW broń zdobywano m.in. rozbrajając Niemców na ulicach miasta. Takie 2-3 osobowe zespoły konspiratorów wychodziły wtedy na akcję uzbrojone np. w kije. Broń tak samo dobra jak finka. A nikt ich nie umieszczał w raportach. Ogólnie rzecz biorąc to co było na stanie, a co było w raportach, to niejednokrotnie dwie różne bajki. Także tym co podawał Kirchmayer nie sugerowałbym się w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy finki były, czy ich nie było. Ja bym się tutaj raczej zainteresował tym, na czym Podlewski oparł opis im poświęcony. On nie brał tych swoich historii z palca, tylko opierał się na konkretnych źródłach. Dotarcie do nich może dać odpowiedź, jak to z tymi finkami było.
-
Jeśli mowa o tym na Ochocie, to nie mam zielonego pojęcia. Może gdzieś są, ale ta sprawa jakoś mnie nigdy nie interesowała specjalnie. Nic mi o tym nie wiadomo. Rzecz w tym, że przeznaczenie goliatów poznano dość szybko, a już w połowie miesiąca powstała instrukcja, przygotowana przez fachowca, radzenia sobie z nimi. Borgward był zaś Powstańcom kompletnie nieznany.
-
Poldas czytał coś więcej o sprawie, bierze pod uwagę cały kontekst sprawy, miejsce gdzie to się wydarzyło, specyfikę Starówki? Cokolwiek dziwne wydaje się, że skoro nawet laik rozpoznałby ładunek wybuchowy, to jednak doszło do tragedii. To może jednak ktoś więcej niż laik jest do tego potrzebny? Pomijam to, że Powstańcy pierwszy raz w życiu widzieli to ustrojstwo. Tak jak o dwie Pantery na Woli i "Szarego Wilka" na Powiślu? Poldas z lekka jednak generalizuje. Tam gdzie znalazł się odpowiedni fachowiec i był czas na to, aby wysłać go na miejsce, tam potrafiono o sprzęt zadbać. Tam gdzie go brakowało, ewentualnie gdzie nie było możliwości aby od razu zajął się zdobyczą, tam dochodziło do historii takich jak na Ochocie i na Starówce.
-
Przynależność tych kilku młodych ludzi, którzy wprowadzili pojazd na teren zajęty przez Powstańców, nie jest pewna. Mogli to być tak żołnierze "Orląt", jak i dywizjonu motorowego NSZ "Młot". Z kolei oficerem, który odpowiada za zniesienie rozkazu Gawrycha, był według Łukasza Mieszkowskiego ktoś z trójki: Stanisław Błaszczak "Róg" (dowódca zgrupowania "Róg", w skład którego wchodził batalion "Gozdawy"), Karol Jan Ziemski "Wachnowski" (dowódca Grupy "Północ", nie licząc "Bora" najważniejsza osoba wówczas na Starówce) i Zygmunt Reliszko "Bolesław Kołodziejski" (dowódca Brygady Dyspozycyjno-Zmotoryzowanej NSZ "Koło", podlegał tylko "Wachnowskiemu"). Który ostatecznie - tego już z braku dalszych wskazówek w źródłach autor nie rozstrzyga.
-
W takim wypadku musisz poczekać poldasie, aż trafi się ktoś, kto będzie miał ochotę podać Ci tę informację. PS Książki można przeglądać w księgarniach. W empiku niektórzy ponoć nawet je czytają bez kupowania.
-
Po odpowiedź proponuję zajrzeć do książki Łukasza Mieszkowskiego.
-
Dla zainteresowanych - najobszerniejsze chyba na chwilę obecną opracowanie dt. 13 sierpnia 1944 na Starym Mieście (choć nie tylko, autor szczęśliwie wychodzi daleko poza suchy opis wydarzeń): Ł. Mieszkowski, Tajemnicza rana. Mit czołgu-pułapki w powstaniu warszawskim, Warszawa 2014.
-
W temacie o 1. SBS pojawił się nam wątek lotniska na Bielanach. Sprawa z nim jest o tyle ciekawa, że nie do końca jasne są jego losy. Według jednej wersji lotnisko zostało zlikwidowane przez Niemców krótko po rozpoczęciu powstania. Z kolei druga wersja mówi, iż jeszcze 10, 21 i 22 września Rosjanie lotnisko bombardowali, a wcześniej ponoć widziano, jak startowały stamtąd samoloty niemieckie. Jak to w końcu było? Jakie znaczenie miało lotnisko? Czy był choćby cień szansy na jego zdobycie?
-
Tuszę, że takiego tematu jeszcze nie ma. Jak wyglądała sprawa przestępczości w Polsce w okresie XX-lecia? Czy występowały zorganizowane organizacje przestępcze? Czy Polska miała swojego Al'a Copone?
-
Historia Polski - przekrojowa i synteza
Albinos odpowiedział yaroo32 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Moją rekomendację? Coraz gorzej u mnie z pamięcią, ale jako żywo nie przypominam sobie, żebym rekomendował kiedyś Topolskiego (choć warto moim skromnym zdaniem). Nie chodzi przypadkiem o Naryę? -
To secesjonista będzie miał powód, żeby jeszcze raz pójść na film - Jan Komasa: to była wersja stadionowa, nie skończony film.
-
Literatura - Powstanie Warszawskie
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Oprócz wspominanego już na forum specjalnego wydania "Stolicy", a także "Pomocnika historycznego" "Polityki", na rynku pokazała się, bądź dopiero pokaże, masa publikacji poświęconych Powstaniu. Poniżej zaledwie kilka z nich: Alexandra Richie, Warszawa 1944. Tragiczne powstanie: http://www.gwfoksal.pl/ksiazki/warszawa-1944.html (opinia prof. Borodzieja powinna być tutaj wystarczającą rekomendacją) Łukasz Mieszkowski, Tajemnicza rana. Mit czołgu-pułapki: http://merlin.pl/Tajemnicza-rana_Lukasz-Mieszkowski/browse/product/1,1393991.html (jeszcze nie wyszło, ale już teraz mogę powiedzieć, że bez dwóch zdań warto) Janina Mikoleit-Kőszeghy, Między życiem a śmiercią. Pamiętnik z Powstania Warszawskiego: http://www.wydawnictworytm.pl/index.php?s=karta&id=1221 Marian Marek Drozdowski, Powstanie sierpniowe 1944 r.: http://www.wydawnictworytm.pl/index.php?s=karta&id=1222 Bartosz Nowożycki, Zgrupowanie "Radosław": http://www.wydawnictworytm.pl/index.php?s=karta&id=1223 (szansa na wypełnienie jednej z największych dziur w historiografii Powstania) Zbigniew Czajkowski-Dębczyński, Dziennik Powstańca: http://www.marginesy.com.pl/https_www_facebook_com_wydawnictwomarginesy870.html Barbara Wachowicz, Bohaterki powstańczej Warszawy: http://muza.com.pl/literatura-faktu-i-reportaz/1785-bohaterki-powstanczej-warszawy-9788377587157.html Grzegorz Jasiński, Powstanie Warszawskie. Najważniejsze fotografie: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=boo&bid=7299 Halina Taborska, Miasto, które nie zginęło. O ludności cywilnej Warszawy i pomnikach jej poświęconych: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=fut&bid=7329&page=1 63 dni walki i życia, praca zbiorowa: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=new&bid=7364&page=1 Anna Marek, Leczenie ran. Służba medyczna w powstańczej Warszawie: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=new&bid=7284&page=3 Andrzej Borowiec, Chłopak z Warszawy: http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=new&bid=7361&page=2 Stanisław Komornicki, Na barykadach Warszawy: http://www.wydawnictwosedno.pl/na-barykadach-warszawy-detail -
Jak secesjonista ocenia potencjalne szanse na to, aby film "trafił" do zagranicznego widza?
-
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Romanie Różyński, ja prosiłem o odpowiedź opartą na wiedzy źródłowej, ewentualnie na poważnych opracowaniach, a nie o Twoje teorie. Co mieli prawo dowódcy Powstania Warszawskiego to jedno, co miało miejsce naprawdę - to drugie. Więc albo masz coś konkretnego do napisania, albo przyznaj, że nie masz zielonego pojęcia o temacie. Wymagasz od innych wiedzy źródłowej, wymagaj jej od siebie. -
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Tak naprawdę nie wiadomo co Chruściel zobaczył. Pamiętajmy, że on miał swój normalny wywiad, który regularnie dostarczał mu informacji o sytuacji. Jego szef wywiadu nawet napisał wspomnienia z okresu wojny. Niestety zeszyt, gdzie opisał Powstanie, zaginął. Pozostał nam dzisiaj jedynie jego spis treści, z którego wynika, że mógłby dostarczyć paru interesujących informacji na temat tego, jak wyglądał dzień 31 lipca. Owszem, alianci mieli takie możliwości - jednak ryzyko związane z jej przeprowadzeniem było na tyle duże, że aliantów nie było stać na jego podjęcie. A już na pewno nie w tym momencie wojny. Inna rzecz, że przerzut 1. SBS do kraju, to były mrzonki od samego początku w zasadzie. Proszę poszukać, na paru forach temat był ładne parę lat temu omawiany. Morale? O, a mógłby mój nowy guru od spraw Powstania jakoś scharakteryzować, w oparciu o źródła (tutaj cyferki niestety nie pomogą), morale wojska powstańczego? Temat oczywiście rzeka, ale tak na stronę w wordzie - bez wątpienia będzie to lektura fascynująca. No i z kim nas zdradzono, powiedz to Romanie Różyński, bom ciekaw okrutnie. -
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Aha. To powiedz jeszcze z kim to "Bór" i spółka nas zdradzili, tego zapomniałeś doprecyzować. -
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
To serio odpowiedź, czy Roman Różyński żarty sobie stroi? Bo ja nie wiem czy śmiać się, czy płakać. Literatura dotycząca samego podjęcia decyzji o rozpoczęciu walk w Warszawie jest dość obszerna. Na tyle obszerna, że poznanie jej w całości oraz wyciągnięcie z niej wniosków, to pracy na kilka lat jest. A tutaj Roman Różyński patrzy na zestawienie sił - i już wie. Doprawdy zadziwiająca to umiejętność. Szczerze jej zazdroszczę. -
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Muszę Cię miran rozczarować, ale jeśli idzie o niemiecką stronę, to wolałbym się nie wypowiadać. Zwyczajnie za mało wiem w tym temacie. Proponuję zajrzeć na forum dws, tam znajdziesz kilka osób, które z dużym prawdopodobieństwem będą w stanie w jakimś wymiarze nakreślić zagadnienie: http://www.dws.org.pl/viewforum.php?f=20 (poszukaj w już istniejących tematach, może jakiś podpasuje pod Twoje pytania; ewentualnie załóż nowy). -
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
To teraz proszę o listę opracowań i źródeł, na których Roman Różyński opiera swoje twierdzenie o zdradzie osób kierujących PPP po aresztowaniu generała Roweckiego. Roman Różyński zawsze tak podkreśla, jak ważne jest, aby o historii rozmawiać tylko na podstawie źródeł, że zapewne nie będzie miał problemów ze zrozumieniem mojej prośby. Ja od jakichś piętnastu lat interesuję się tak konspiracją/okupacją jak i Powstaniem, i natknąłem się jedynie na nie do końca potwierdzone zarzuty pod adresem jednej z osób. Tym niemniej z chęcią dowiem się, co ma taki specjalista jak Roman Różyński do powiedzenia. Bo ma coś do powiedzenia, prawda? Tak więc rzeczowo i na temat. Jakie źródła, jakie opracowania. -
O żadnej niedyskrecji nie może być mowy - tego jak się nazywam nie ukrywam, a ustalenie tego przy lekturze moich wpisów nie powinno stanowić większego problemu. "Stolica" faktycznie w sieci nie udostępnia swoich tekstów. Choć na stronie internetowej można znaleźć wersje pdf wszystkich numerów z rocznika 2012. Co do wielu punktów - owszem, w Warszawie. Wiem, że do paru miejsc poza Warszawą również do znalezienia w empikach. Niestety nie wiem, jakie możliwości w tym zakresie ma lancaster. Niemniej można i drogą elektroniczną nabyć konkretne wydania (choć sam nigdy tego nie robiłem): http://www.egazety.pl/ekbin/e-wydanie-stolica.html Zamykając wątek przejęcia przez Oddział Specjalny Żandarmerii Wojskowej w Warszawie tradycji Oddziału Dyspozycyjnego "A" Kedywu OW AK: http://www.zw.wp.mil.pl/pl/1_3334.html http://www.zw.wp.mil.pl/pl/4_208.html Nie ukrywam, że parę razy się wzruszyłem, a i uśmiech zawitał na moje oblicze kiedy wspomniano i o Tadeuszu Wiwatowskim. Spotkanie ze Stanisławem Likiernikiem i Stanisławem Aronsonem zaś... cóż, słów brak. PS Wprawne oko wypatrzy mnie na paru zdjęciach.
-
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
W takim razie ciekawy nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Na stwierdzenia założyciela tematu piszesz o idei, której młode pokolenie nie rozumie, o mówieniu jak należało postąpić z perspektywy wygodnego fotela i komputera przed nosem. Na stwierdzenie kilka postów później, że Powstanie nie miało sensu ani militarnego, ani politycznego, piszesz o krzywdzących słowach. Jednak nie odbierasz prawa do krytyki. No ja dostrzegam lekki rozdźwięk między jednym a drugim - ale rzecz jasna wina może leżeć po mojej stronie. Więc jakbyś mógł tak łopatologicznie wyjaśnić mi o co dokładnie chodzi, to byłbym wdzięczny. Szczerze to nie mam zielonego pojęcia czyje to wspomnienia. Ergo ekspertem raczej nie jestem. Na całe szczęście. Ekspert brzmi strasznie smutno. Na to jestem za głupi. Poza tym - udzielanie jednoznacznych odpowiedzi na pytania tego typu nie interesuje mnie ani trochę i chwilami zastanawiam się, skąd u ludzi przekonanie, że rolą historii jest ich udzielanie. Dyskusje gdzie jedna i druga strona przerzucają się argumentami za i przeciw znudziły mnie. Wolę zrozumieć czemu do Powstania doszło. A to roboty na wiele lat jest. -
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Niechętni wobec pomysłu rozpoczęcia walk w Warszawie Stanisław Likiernik, Stanisław Sosabowski czy Tadeusz Wiwatowski byli już pod koniec lipca 1944 r. Wiedzieli, że ich stosunkowo niezłe uzbrojenie i wyszkolenie to wyjątek potwierdzający regułę. W oddziale byli wściekli, kiedy o swoim celu na pierwszy dzień walk dowiedzieli się niemalże w ostatniej chwili. Stanisław Likiernik często wraca do rozmowy, jaką odbył w tamtym okresie z Romanem Mularczykiem, lepiej znanym jako Roman Bratny, który miał wtedy mu powiedzieć, że nie wierzy w pomoc ze strony Stalina. A takich przykładów krytycznego oceniania tego, co miało nastąpić jeszcze przed 1 sierpnia, znaleźć można więcej. Kiedy w grupie żoliborskiej OD "A" dowiedziano się o mobilizacji, wśród wielu osób Sosabowski dostrzegł objawy zniechęcenia i rezygnacji. Kiedy Zdzisław Zołociński "Piotr" z "Czaty" czekał ze swoimi ludźmi na rozkaz o rozpoczęciu walk ci jasno mówili, że powstanie jest błędem, bo brak broni, brak wyszkolenia. Kiedy Edward Łopatecki "Młodzik" z baonu "Bończa", jeden z niewielu, którzy przeżył atak na niemieckie pozycje w "Domu Schichta" 1 sierpnia, dowiedział się, jaki jest stan uzbrojenia oddziału, chciał zrezygnować - i to już na odprawie. Skoro więc już wtedy wygłaszano takie sądy, skoro oni wtedy mieli wątpliwości, to czemu dzisiaj nie wolno tym urodzonym po wojnie krytycznie spojrzeć na całość i ocenić decyzję o rozpoczęciu walk jako błędną? Czemu Bokszczanin i Iranek-Osmecki mogli być ostrożni i krytyczni na odprawach w lipcu? Dajmy spokój z argumentem, że łatwo jest oceniać teraz, po 70 latach, skoro tak oceniano już wtedy, skoro już wtedy nie wszyscy byli pewni, czy walka ma sens. Już wtedy posiadano wiedzę wystarczającą do tego, żeby rozumieć, że powstanie może zakończyć się klęską. I posiadano ją zarówno na poziomie szeregowych żołnierzy (Likiernik, Łopatecki), jak i dowódców oddziałów (Wiwatowski, Sosabowski, Zołociński - szczególnie ten pierwszy, mający dostęp do miesięcznych raportów Kedywu OW, mógł wyciągać wnioski odnośnie możliwości AK) czy dowódcy Obszaru (Skroczyński, ten 21 lipca powiedział Pełczyńskiemu, że podejmowanie decyzji o rozpoczęciu walk w Warszawie to nic innego jak samobójstwo, na co usłyszał, że to już nie jego zmartwienie, bo raz, decyzję już podjęto, a dwa, od teraz nie ma wpływu na Okręg w żadnym stopniu; Tatar w relacji złożonej Steinerowi po wojnie stwierdził, że odsunięcie Skroczyńskiego od podejmowania decyzji było równoznaczne z odsunięciem ostatniej osoby, która realnie mogła powstrzymać wybuch walk), a w końcu i w KG AK (Bokszczanin, Iranek-Osmecki). Argument, że wtedy nie wiedziano, do czego może dojść, jest kompletnie pozbawiony podstaw. Oczywiście skali dramatu nikt nie przewidział, ale klęski obawiało się wielu. A tak przy okazji, to jeśli idzie o zdanie Zychowicza nt. Powstania, to Stanisław Likiernik zgadza się z nim (choć już oceny co do walki w konspiracji już nie podziela). Ja wiem jaka jest dzisiejsza młodzież - ale twierdzenie, że obca jest jej jakaś idea bez sprawdzenia tego w konkretnej sytuacji, jest dla mnie niewiele warte. Nie wiesz jak zachowaliby się gdyby doszło nagle do sytuacji wymagającej zawalczenia o tą wolność. Nikt tego nie wie. Może poddaliby się od razu, a może nie. Może mielibyśmy kolejne powstanie. Pytanie zadawane dzisiaj ludziom urodzonym po wojnie: "a czy pan/pani poszedłby/a do powstania dzisiaj", to bezsens. Nikt nie wie jakby się zachował i jakim ideom byłby wierny. To oczywiście piękne, kiedy ktoś mówi, że poszedłby, ale to tylko słowa. Nie udowodni ich w żaden sposób. Ostatnio oglądałem przepiękną rozmowę Mariusza Szczygła z Hanną Krall. Wśród ogromu mądrych i cudownych zdań, padło m.in. takie: "Pytania o to by się zrobiło w takiej czy innej sytuacji zawsze lepiej wypadają niż odpowiedzi". Ciekawy wyjaśnij mi, bo autentycznie nie pojmuję. Jeśli badam dokumenty, wspomnienia, dzienniki i wyciągam z nich wniosek, że powstanie było błędem i nie należało go zaczynać, to mam prawo do takiej oceny, czy nie? A Stanisław Likiernik ma prawo do swojego zdania, którego nie zmienił od ponad 70 lat? Czy też nie? A jeśli on ma prawo, to czemu ja czy jakiś inny młody człowiek siedzący w domu przed komputerem, w wygodnym fotelu, mamy go nie mieć? Oczywiście nie rozmawiamy o rzucaniu pustych haseł nie popartych niczym konkretnym, poza własnymi przekonaniami, ale o przemyśleniach opartych na konkretnej wiedzy. A jeśli nie mamy prawa do takich ocen, to do czego mamy prawo? Do opisania przebiegu walk? Okres czekania, niepewności, skończył się. Trzymając ten mały świstek papieru czułem się jak skazany na śmierć. Nie tylko moją, ale także moich przyjaciół, którzy mi ufali, a których teraz będę musiał prowadzić na niewątpliwą zagładę. Ale te moje wątpliwości trwały tylko chwilę, trzeba było puścić całą maszynę w ruch - to fragment jednego z listów Stanisława Sosabowskiego do J.R. Rybickiego. Trudno coś do tego dodać. -
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
Albinos odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
To jednak silniejsze ode mnie... Pewnie wiesz ciekawy kim jest Stanisław Likiernik. Pozwolę sobie przytoczyć kilka fragmentów z jego wywiadu-rzeki, jaki przeprowadzili z nim w poprzednim roku Emil Marat z Michałem Wójcikiem [Made in Poland. Opowiada jeden z ostatnich żołnierzy Kedywu Stanisław Likiernik, Warszawa 2014]: O Powstaniu jako marzeniu młodych ludzi: Cała rzecz polega na tym, że my w Kedywie wyżywaliśmy się na co dzień. Strzelaliśmy, likwidowaliśmy kolaborantów, było wysadzanie pociągów itd., szła cała ta "robota" i było gorąco! A dziewięćdziesiąt pięć procent młodzieży w konspiracji przygotowywało się tylko mentalnie do akcji zbrojnej. Więc ci ludzie dzisiaj mają zupełnie inną opinię niż ja, bo gdy zbliżało się powstanie, oni liczyli, że nareszcie będą mieli możliwość wykazania się w walce, której w ogóle nie znali, a o której marzyli. Dla nich było to bardzo ważne moralnie, że mimo wszystko w sierpniu i we wrześniu 1944 roku coś konkretnego robili, a nie tylko chodzili wcześniej do podchorążówki. Tym się różnią moje poglądy od poglądów bardzo wielu powstańców: dla nich to było najważniejsze przeżycie. Nie tylko z konspiracji, ale całego ich życia. [s. 156] O tym, że straty niemieckie były większe niż polskie: W powstaniu walczyło kilkuset ludzi względnie dobrze wyszkolonych: "Zośka", "Parasol", Kedyw... A reszta? To były dzieciaki. Wspominałem wam już o kawalerii, która przybyła nam na pomoc przed atakiem na Stawki. Kawaleria bez koni i bez broni! Nie żartujmy! Nie wiem, skąd te statystyki, ale to trzeba na nowo wszystko policzyć, bo przez lata Polacy byli karmieni jakimś heroicznym bełkotem. [s. 216] O zdaniu Okulickiego nt. wstrząsania sumieniem świata: Ziemia w Warszawie się zatrzęsła od tysięcy eksplozji, sam to czułem, ale czy zatrzęsło się czyjekolwiek sumienie? Dajcie spokój. A dzisiaj w świecie o powstaniu warszawskim prawie nikt nie wie. [s. 216] O wpisie Sikorskiego na Twitterze, gdzie pisał o "nieodpowiedzialności i ignorancji zawodowej pomysłodawców powstania": Napisałem wtedy list do Radka Sikorskiego. Napisałem, że solidaryzuję się z nim i jego słowami. A wydaje mi się, że mogę. Napisałem, że zarzuty, jakoby godził w pamięć, są absurdalne. Że można mieć rozmaite opinie o powstaniu, ale to, że to była tragedia, jest pewne i oczywiste. Bo jeśli jest inaczej, to nie rozumiem słowa tragedia. Dwieście tysięcy zabitych, miasto zniszczone i tak dalej - to nie jest tragedia? No to w takim razie co jest tragedią? Dla mnie ktoś, kto neguje i zaprzecza temu, że powstanie było tragedią i katastrofą, to zupełny osioł. [s. 217] I jeszcze fragment z wywiadu, jaki ukazał się w ostatnim "Dużym Formacie" [Kolumb rocznik 23. Rozmowa ze Stanisławem Likiernikiem]: We Francji spisał pan swoje wspomnienia. Z Konstancina i z powstania, z zastrzeżeniem, że wciąż nie może pan opowiadać niektórych historii. - Bo to nie ma sensu. Jest taka scena, która staje mi przed oczami, kiedy ktoś znowu mnie pyta mnie o sens powstania. Kiedy zostałem ranny, przeniesiono mnie w końcu ze szpitala na Lesznie do szpitala na ulicy Długiej. Tam przez otwarte okno usłyszałem okrzyki radości: na Kilińskiego powstańcy zdobyli mały czołg niemiecki. Cała okolica zleciała się wiwatować. Aż nagle - wybuch. Potworny. Zdobyty czołg okazał się koniem trojańskim, naszpikowanym ładunkami wybuchowymi. Zabił trzysta osób. Szczątki ciał, trupy, zawodzący ludzie bez nóg, rozerwane ciała dzieciaków. O takich rzeczach trudno mówić. W ostatnim "Poradniku historycznym" "Polityki" pisałem o tym, jak Powstanie postrzegał Stanisław Sosabowski "Stasinek" w listach do Józefa Rybickiego. Jest w nich m.in. fragment, jak to w ostatnich dniach lipca ucieszył się, że na wiadukcie na Żoliborzu widzi niemieckie czołgi, bo to może powstrzyma dowództwo przed wydaniem rozkazu do ataku. O stosunku niejakiego Tadeusza Wiwatowskiego pisałem już nie raz. A może przypomnę słowa rtm. Franciszka Sobeckiego "Bończy", zapisane przez Zbigniewa Blichewicza "Szczerbę" w jego wspomnieniach? Oni też nie rozumieli tej idei? Hasło, że dzisiejsza młodzież nie rozumie pewnych idei jest o tyle trudne do udowodnienia (jakieś badania? bo na podstawie własnych obserwacji to ja mogę powiedzieć coś całkowicie odwrotnego), co kłopotliwe jest twierdzenie, że wtedy to wszyscy żyli nimi. Nawet jeśli gdzieś tam tkwiły w nich, to nie mieli oporów przed zdecydowaną krytyką Powstania. Dzisiaj jest tak samo. Rozumienie idei nie musi oznaczać akceptacji tego, co się stało. Bo jeśli krytykę, rzeczową, opartą na konkretnej wiedzy, uznać za oznakę braku zrozumienia dla idei - to ja jej faktycznie nie rozumiem.