Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Nie mam takiego wrażenia. Z jednego prostego powodu. To niestety już jest faktem. Teraz trzeba szukać drogi dotarcia do młodych ludzi. Tak patrząc na obchody Powstania Warszawskiego, wyraźnie widać, że władze MPW poprzez chociażby koncerty organizowane na rocznice, chcą trafić właśnie do młodych. Reakcje na Powstanie Warszawskie Lao Che. Także sporo osób zainteresowało się tematem właśnie od tego krążka. Akcja Discovery z nagraniem piosenek powstańczych. Też krok mający trafić w gusta określonych odbiorców. Historia powoli staje się takim samym towarem, jak wyjazd na wakacje czy samochód. Klienta trzeba przyciągnąć. Oczywiście pomijam tutaj osoby, które zajmują się historią z pasji.
  2. Cały ten wywiad dość wyraźnie pokazuje, na czym tak naprawdę bazowano rozpoczynając Powstanie. Pokazać się światu, przy założeniu, że Zachód poprze nas, a nie Rosjan. Widać, że albo ludzie, którzy odpowiadali za to, nie znali sytuacji politycznej, albo nie chcieli zwracać na nią uwagi. W obu przypadkach stawia ich to raczej w niekorzystnym świetle. O ile jeszcze władze Krajowe tłumaczy poniekąd to, że mogły nie do końca orientować się w sytuacji politycznej, o tyle już władze w Londynie powinny wyraźnie dać do zrozumienia DR i KG AK, że Zachód nie pomoże tak, jak by tego oczekiwano. A przecież już 13 marca '44 ppłk Zdzisław Stranz z Wydziału Studiów Operacyjnych Inspektoratu Lotnictwa opracował dokument, którego główny zamysł można określić jako: Nie łudzić Kraju. Co więcej, jak zanotował sam Stranz, Szef Sztabu Inspektoratu Lotnictwa uznał dokument i jego zawartość, za racjonalne, i polecił opracować memorandum w sprawie wsparcia lotniczego, z którym miano wystąpić do NW. Czyli jak widać, można było podejść do sprawy rzeczowo. Teraz pytanie, czy odpowiedzialni za decyzje, zdawali sobie z tego sprawę, czy ignorowali to z pełną świadomością. Punkt dt. 1. SBS już omawialiśmy w osobnym temacie, ale zastanawiające jest, czemu Kraj nie dostał wyraźnej informacji, że jest to niemożliwe. Niby 20 marca gen. Sosnkowski powiadomił depeszą gen. Komorowskiego, że Brygada została przekazana do użycia poza Krajem, ale do lipca/sierpnia trochę czasu upłynęło, a na dodatek Brygada ciągle nie została użyta w boju.
  3. Ostatnio grałem w...

    A u mnie stary dobry Championship Manager 4, od wieeeeeelu miesięcy jedyne w co zdarzy mi się raz na jakiś czas pograć. Aktualnie 11 sezon (2012/2013)...
  4. Zdecydowanie pozytywne. Muzeum Powstania Warszawskiego od lat organizuje co roku konkurs na komiksy o Powstaniu Warszawskim (w tym roku konkurs ma charakter międzynarodowy). To że komiks nie zastąpi książki, to zgoda. Ale co ma popchnąć młodego człowieka do sięgnięcia po książkę? Jak przeczyta komiks, może zainteresuje się opisywanym wydarzeniem w sposób dokładniejszy. Lepsze to, niż miałby kompletnie nic nie wiedzieć. Tak samo nie bardzo rozumiem, czemu mają ogłupiać. Komiks komiksowi nie równy. Sam będąc dzieciakiem przeczytałem kilka, i nie powiem, abym czuł się ogłupiony przez nie. Więcej, miałem właśnie ochotę dowiedzieć się, jakie wydarzenia opisywali autorzy.
  5. Czego teraz słuchasz?

    Vangelis i ... w tym roku pozostaje mi pooglądać góry jedynie w ten sposób.
  6. Michael Jackson

    Na temat tego, kim był Michael Jackson, wypowiadał się dzisiaj m.in. prof. Marek Kwiatkowski, historyk sztuki, jeden z najwybitniejszych varsavianistów, związany z Łazienkami jako kurator, kustosz i dyrektor zespołu pałacowo-ogrodowego przez blisko 40 lat (1970-2008). Jak się okazuje, to nie pierwszy raz, jak opowiadał o nim: Pewni ludzie, pewne środowiska mają Panu za złe, że Pan, poważny profesor, zafascynował się gwiazdą muzyki POP Jacksonem. Pokazywał się z nim często publicznie demonstrując przyjaźń i zażyłość. Jak to się zaczęło? Pewnego razu spotkałem się z panią Jolantą Tourel i jej mężem Jacquem w Teatrze Wielkim. W czasie przerwy, w kawiarence, pan Tourel zaczął coś mówić o Jacksonie. Byłem tym zdegustowany. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że Jackson ma przyjechać do Warszawy. Otrzymałem telefon od prezydenta Marcina, Święcickiego, który prosił, żebym zjawił się na lotnisku na powitanie Jacksona i oprowadził go później po zabytkach Warszawy. Byłem z tego powodu niezadowolony. Zjawiłem się na lotnisku w oddzielnym aneksie portu lotniczego, gdzie przyjmowano specjalne samoloty. Tłum fanów i dziennikarzy. Wszyscy niesłychanie podekscytowani. Również i państwo Tourel tam byli, mieli go witać. Przylot się przedłuża. Dziennikarze pytają mnie, jak się czuję i czy jestem podniecony. - Podniecony? Czym? Przylotem Jacksona? Gdyby miał tu wylądować Jan Sebastian Bach to bym sie przejął a nie jakiś tam Jackson, chyba państwo żartują? - No jak to, proszę pan, przecież wszyscy są tym podniecenia. - Nie ulegam atmosferze owczego pędu. W pewnym momencie ląduje samolot. Co się okazuje? Że to nie Jackson tylko ktoś inny, więc straszny zawód, płacz prawie. Czekamy dalej. W międzyczasie jestem świadkiem utarczki między panem Tourel a panem Waldemarem Dąbrowskim, prezydentem Fundacji inwestycji zagranicznych w Polsce. Pan Dąbrowski mówi, ze to on się będzie zajmował Jacksonem, a pan Tourel mówi, że jest upoważniony również, i że profesora Kwiatkowskiego wyznaczono do oprowadzenia Jacksona po Warszawie. W międzyczasie ląduje Jackson. Wychodzi. Patrzę, taki cudak, w czarnym kapeluszu, z maseczką na twarzy, trochę się dziwię temu całemu entuzjazmowi. Młodzież dosłownie szaleje. Przed Jacksonem występuje zespół młodych ludzi przebranych w staropolskie stroje i tańczy mazura. Dosyć ładne powitanie. W tym momencie nadchodzi ulewa i wszyscy pędzą do podstawionego już helikoptera, którym mamy lecieć do Wilanowa. To pierwszy punkt trasy Jacksona, potem mają być Łazienki i następne obiekt. Siedzę sobie z boku i widzę, że pan Jackson, otoczony grupą ludzi, sympatycznie na mnie patrzy. Okazuje się, ze miał już informacje na mój temat. Prezydent Święcicki pokazuje mu z okna tereny, na których może będzie usytuować Park Jacksona. Lądujemy w Wilanowie, znowu tłumy ludzi, potem samochodami dojeżdżamy do pałacu oblężonego tłumami. Każą mi oprowadzać Jacksona. Widzę, że interesuje się różnymi detalami na przykład zachwycił się pięknymi fasetami, zwłaszcza w sieni. Nie każdy na nie zwraca uwagę, a tylu już wybitnych ludzi tam oprowadzałem, prezydenta Cartera, szacha Iranu i innych. Zacząłem nabierać do niego sympatii, bo widzę, że zwraca uwagę na rzeczy, ilustracje jego zamiłowanie do baroku. W pewnym momencie nadbiegła grupa woźnych z pałacu i prosi o autograf. Jackson szczodrze podpisuje na różnych karteczkach, świeczkach podsuwanych mu, w końcu nie wytrzymuje i chcę rozpędzić te kobiety, bo nie przypuszczam, że on sie cieszy takim powodzeniem. Może, dlatego, że od wielu lat nie mam telewizora, radia i właściwie jestem odcięty od spraw dnia codziennego; nie zawsze orientuję sie, co ludzie lubią i kto ma, jaką pozycję w świecie. Oprowadziłem go i wreszcie przyjechaliśmy samochodami do Łazienek. Zwiedzamy Pałac Łazienkowski, za nami tłum. Jackson też zwracał uwagę na różne szczegóły. W pewnym momencie, kiedy byliśmy na piętrze, poprosił, żebyśmy zostali sam na sam. Zadał mi kilka pytań. Dziennikarze wielokrotnie pytali mnie, o czym była rozmowa, o co pytał. Nie ujawniłem tego i zachowałem te słodką tajemnicę. Podobnie jak nie ujawnię, o czym rozmawiałem z, Jacqueline Kennedy oprowadzając ja po łazienkach, Białym Domu. Powiem tylko ogólnie: Jackson pytał o sprawy artystyczne związane z historią, z Pewnymi obiektami i sytuacją w Polsce. Jego pytania były inteligentne. Zdjął maseczkę i bardzo serdecznie ze mną rozmawiał. Potem pojechaliśmy do liceum Batorego w pobliżu Łazienek. Szał, entuzjazm, właściwie nie mógł tam dłużej być, bo gdy stał na balkonie wielkiej sali młodzież ryczała. Tłum rzucał się po prostu na niego, tak, że ledwie cało z tego wyszedłem. potem pojechaliśmy do Domu dziecka. Był tam tłum dziennikarzy, wszystkich wyprosił, został z dwiema czy trzema osobami, (pośrodku których i ja byłem) no i małe dzieci. Usiadł w fotelu i powiedział, że chce sobie z nimi porozmawiać. I zobaczyłem, że to dziwny facet. Bo z nikim wcześniej nie chciał rozmawiać, a tu zaczął rozmowy z dziećmi. Musiano mu dokładnie tłumaczyć, co dane dziecko mówi, o co pyta, a on odpowiedział z niesłychaną cierpliwością. W tym momencie uznałem, że to jest normalny człowiek, i że bije z niego dobroć. Kapelusik, maseczka - to poza. Dzieci były nim zachwycone. Lgnęły do niego jak do Świętego Mikołaja. Śmieszne, dziecinne słowa, niesłychana szczerość, dzieci na całym świecie są do siebie podobne. Czy zauważył pan jakieś symptomy jego zboczeń, o których powszechnie mówiło się w świecie? Absolutnie nie! Właśnie tylko szczerość wobec tych maluchów. Potem wręczał im prezenty. Miał przy tym niesłychanie rozpromienioną twarz. Dalej był powrót do hotelu "Mariott" i tam również straszliwe tłumy. Jak zobaczyłem - zrozumiałem, co to jest entuzjazm tłumu, ten entuzjazm zaczął się udzielać i mnie. Zacząłem być dumny, że idę obok Jacksona, nagle w ciągu kilku godzin zmieniłem swoją postawę wobec niego. Na przykład widzę te napisy "Michael is the King of POP","the King of Kings"- Król królów. Zobaczyłem, ze tam w tłumie stał kilkunastoletni chłopiec, ubrany prawie tak samo jak Jackson i wydzierał się: "Michael, Michael!" Gwiazdor się zatrzymał i kazał go wyciągnąć z tłumu. Straż przyprowadziła go, a Michael uścisnął chłopaka i coś mu powiedział, a ten zaczął tańczyć zupełnie jak Michael! Było to naprawdę wzruszający dzień pełen przygód. Wielkie przeżycie w gruncie rzeczy. Co się dzieje dalej: na drugi dzień gwałt, telefon od prezydenta: - Musi pan natychmiast, za pół godziny, być na lotnisku! - Dlaczego? - Bo Michael się wybiera do Lubiąża, gdzie chcą mu pokazać obiekt, który będzie ewentualnie jego przyszłą rezydencją a Michael powiedział, że bez pana nie pojedzie. Wsiadłem w samochód i natychmiast, jak stałem. Kilkanaście osób weszło d jego małego odrzutowca, otoczyli tam Michaela. Powiedział: - Proszę wszystkich odsunąć - i poprosił, żebym siadał vis a vis. Siedzimy tak, ale właściwie rozmawiać nie można, bo warkot zagłusza wszystko. Lecimy do Wrocławia, a potem helikopterem do Lubiąża. Michael siedzi vis a vis, przyglądam mu się, a on mnie. Patrzymy na siebie, pół godziny, godzinę, a on jest promiennie uśmiechnięty. Widzę, że to bardzo ładna twarz, niezwykłe oczy, piękne usta, nosek. Patrzę na niego i zadaje, sobie pytanie, co to za człowiek? A w oczach jego widać niezwykłą dobroć i serdeczność. Wiedziałem, że jego twarz jest po operacjach, ale mnie to nie przerażało, bo prawie wszyscy starsi amerykańscy aktorzy są po operacjach. Polscy niektórzy także. Dowiedziałem się, że Michael, jest obecnie biały, bo ma chorobę skóry: zaczęły się pojawiać małe plamy na jego ciele. I on przyśpieszał ten proces, żeby ujednolicić barwę skóry. To jest zrozumiałe. To po prostu wynik choroby. Ale oczywiście opinia była inna. Wiedziałem, ze jest bardzo bogaty i że może sobie pozwolić na wszystko, no, ale jak zobaczyłem reakcje tłumów młodych ludzi, to sobie pomyślałem, ze może rzeczywiście tak fantastycznie śpiewa, a ja nie znam jego muzyki. W Lubiążu tłumy. Kiedy go oprowadzałem po Zamku Warszawskim, byłem zdumiony, bo szła z nim grupa dziennikarzy, a obok przypadkowa wycieczka, która była w Zamku, Młode kobiety, dziewczyny właściwie, takie po kilkanaście lat spostrzegły Michaela, zaczęły szlochać. Dostały konwulsji na jego widok. Ale jaki jest związek Michaela z Łazienkami? Zarówno w Zamku Królewskim w Warszawie, jak i w Lubiążu najbardziej go interesowały ubiory strażników, złote galony, lampasy. Podchodził do nich, długo się przyglądał, Ma takie upodobania, interesuje go świat dziecięcy; myślę, że, to, co robiono mu w Stanach zjednoczonych i na świecie, posądzanie go o te rzeczy... To był szantaż. Jego kosztowało to podobno 8 milionów dolarów. Oczyszczony jednak został ze wszystkiego. Jego zainteresowanie Światem dziecięcym brano za zboczenie. Chcieli właśnie uderzyć go tu. Z każdego można zrobić, kogo się chce. Wiem, bo sam wiele przeszedłem... Ameryka jest krajem zgłupiałym, zwłaszcza pod względem prawowania się. Ludzie tam ciągle się procesują, rodziny są szantażowane procesami, wszyscy nieustannie się o coś oskarżają. Przejechałem autobusem całe Stany, byłem w rozmaitych środowiskach, również młodzieżowych. Tam Np. nie ma w ogóle flirtu, nikt nie flirtuje, bo wszyscy są sterroryzowani. Spojrzysz na kobietę na ulicy, a ona może cię oskarżyć: "szedł ulicą i pożądliwie na mnie spojrzał!" I wytoczyć ci sprawę. Tak jak społeczeństwo sowieckie było ogłupiałe od totalnej politycznej kontroli treści myślenia, tak Amerykanie zgłupieli, pod względem podejrzeń seksualnych, erotycznych. Oczywiście, to, co, tam przezywają, prawdopodobnie będą chcieli wprowadzić u nas, na przykład metodę szantażu pewnych jednostek, ale generalnie to sie u nas nie przyjmie- Polacy nie mogą chyba zgłupieć. Rodzina amerykańska jest całkowicie manipulowana przez środki masowego przekazu, po za tym słabo rozwinięta intelektualnie, szkolnictwo i poziom kultury jest niski. Ale ponieważ są bogaci a środowiska amerykańskiej sitwy i rodzina milionerów tworzą pewien klimat, w związku z tym Ameryka wywiera olbrzymi wpływ na Europę i Europa się amerykanizuje. Niektóre kraje o silniejszej kulturze jak Francja, Włochy bronią się przed tą inwazją, ale narody wszech europejskie a szczególnie Polska, gdzie jest dosyć niski poziom kultury, społeczeństwo niewyrobione i słaba inteligencja, łapczywie chwytają ten blichtr kultury. Z Michaelem zaczęła sie miła przyjaźń, ale głownie telefoniczna. Jeszcze będąc w Polsce, Michael nagle zapytał mnie- chyba we Wrocławiu, tuż przed samym odlotem - jaka jego piosenka najbardziej mi się podoba. - Nie wiem, bo nigdy nie słyszałem. Był niezmiernie zdziwiony - Jak to, nie słyszał pan żadnej mojej piosenki? - Żadnej. - No to zapraszam pana na swój koncert, teraz mam w Berlinie a potem w Paryżu. Który pan woli? Zanim odpowiedziałem on już zdecydował - Zaproszę pana, do Paryża, Paryż ma więcej fantazji w aranżacji. No i tak się stało. Zaprosił mnie i pojechałem tam w towarzystwie państwa Tourel. Mieszkałem w tym samym hotelu, co Michael, właściwie tuż obok niego, super luksusowy hotel. Pod hotelem tłumy młodzieży, deszcz nie deszcz. Również wielu dorosłych. Tłum, skanduje: "Michael, Michael, we love you!". Myślałem, ze to tylko w Polsce jest tak niewyżyta młodzież, ale okazuje się, że we Francji tak samo. Michael, co pewien czas w nocy musi wstawać z łóżka i pokazywać się w oknie, wtedy szał niesłychany, że się ukazał. Na drugi dzień po południu koncert. Jadę drugim samochodem, pierwszym jedzie Michael. Obok nas tłumy fanów, biegną za samochodami. W orszaku policyjnym motocykli jedziemy przez Champs-Elysees, obok Łuku Tryumfalnego. Cały ruch zatrzymany, po bokach, na chodnikach tłumy. Obok Michaela fani na motocyklach, jadą pod prąd, policjanci są wściekli, próbują odgonić tych motocyklistów, nie mogą. I tak wjeżdżamy na stadion Boulogne na peryferiach Paryża, obok Lasku Bulońskiego. Tam prawdziwe wrzenie, tłumy. Prowadzą nas przez jakieś korytarze na scenę, stadion mieści 100 tysięcy ludzi. I nagle jeden z organizatorów przybiega i mówi, że Michael chce widzieć profesora. Nikogo innego tylko profesora. No i prowadzą mnie przez scenę, jakieś korytarzyki, do jego garderoby. Rzucamy się sobie w ramiona. Michael mówi, żeby jego goście, ja i państwo Tourel, siedzieli wprost na scenie. I sadowią nas z boku Ale na uszy zakładają nam słuchawki, żeby nie ogłuchnąć, bo obok jest aparatura nagłaśniająca. Stoimy na scenie, mam nawet zdjęcie. Tłum, co chwila powstaje w poszczególnych sektorach trybun z niesłychanym krzykiem. Na środku stadionu, bez żadnego zadaszenia też kłębi się tłum. Okazało się, że cały dzień od rana tam lał deszcz, a oni stali! Na szczęście pod wieczór przestał padać. Entuzjazm i napięcie nieprawdopodobne. I nagle prowadzą mnie do zespołu, który przygotowuje się do wystąpienia. Biorą się za ręce i wszyscy w niesłychanym skupieniu odmawiają modlitwę. Dziwnie są poprzebierani, mam zdjęcie z cudowną murzynką z pióropuszem na głowie, wspaniały zespół, który towarzyszy Michaelowi. Siedzimy na scenie z boku i zaczyna sie seans. I zrozumiał pan tę muzykę? Zrozumiałem nie tyle muzykę, ale zrozumiałem, kim on jest, bo patrzyłem z odległości kilku metrów, jak tańczył. Sam należałem kiedyś do zespołu pantomimy, bardzo mnie to interesowało, mogłem iść w tym kierunku, nawet do Tomaszewskiego. To przypadek, ze nie zostałem mimem, bo siedziałem w Muzeum i bałem się Lorentza, więc wycofałem się z tego. Znając, więc arkana baletu i pantomimy - podziwiałem taniec, Jacksona. Mistrz pantomimy, mistrz tańca, no a potem się okazuje i mistrz słów, bo teksty ustala, i muzykę, całą scenografię i reżyserię - to rzeczywiście jeden z najbardziej utalentowanych artystów XX wieku. Oczywiście nadwiślańscy inteligenci z kurzymi móżdżkami, a wielkim zadęciem, wzruszają ramionami i oskarżają mnie o głupotę. No to vice versa szanowni państwo. Po tym koncercie wszyscy jedziemy do hotelu, do apartamentu Michaela. Do samochodu Jacksona wsiada kupa dzieci. Różni rodzicie dali swoje pociechy. Zostali na ulicy a dzieci poszły za nim do hotelu. Olbrzymi apartament, dzieci bawią się, wcale się Michaelem nie przejmują i zaczynają walić w siebie poduszkami, bo tam było pełno sof, kanap. Michael pękał ze śmiechu, niesłychanie się tym cieszył, a dzieci bombardowały się poduszkami. Jego w gruncie rzeczy pasjonuje świat dziecięcy, bo powiedział mi, że trzeba radość dawać światu dziecięcemu, trzeba dzieciom zaszczepić dobroć, bo ze starymi ludźmi, dorosłymi to nic się nie zrobi, oni są już przegrani. Dlatego przyjął pozycję i strój, nawiązujący do Piotrusia Pana. A maseczkę to on zakłada głównie, dlatego, że rzucające się na niego i obcałowujące tłumy mogą go czymś zarazić, a jego instrumentem jest gardło. Michael jest inteligentnym człowiekiem, wrażliwym, a gdy siedzieliśmy w hotelu i rozmawialiśmy, spostrzegłem, że jest skromny, powiedziałbym, nieśmiały. Proszę sobie wyobrazić, jak to trudno wystąpić na scenie wobec 100 tysięcy ludzi. Poza tym zauważyłem, jak przeżywa on to wszystko. Następnego dnia był drugi koncert. Tym razem usadowił nas nie na scenie, tylko wśród tłumów. Na środku stadionu była estrada dla wybranych gości, z krzesłami i ławkami. Dopiero z tego miejsca potrafiłem ocenić jakość spektaklu. I powiem prawdę: przecież zawsze żyłem muzyką, właściwie poprzez muzykę poszedłem na historię sztuki, bo najpierw grałem na fortepianie, potem przez szereg lat byłem wiceprezesem Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, organizowałem koncerty, kilkadziesiąt tysięcy koncertów w samych Łazienkach. Koncerty, filharmonia, przezywanie - to rzeczy szalenie mi bliskie. Zawsze wielbiłem i wielbię do tej pory muzykę poważną, ale nagle zetknąłem się zupełnie z czymś innym, gdzie jest połączenie wszystkich sztuk, Gdzie jest zespolenie - taniec, pantomima, śpiew, muzyka, scenografia, efekty filmowe, efekty iluminacyjne i to stwarza jedno wielkie przeżycie. Przyznam się, że ja tak wielkiego przeżycia artystycznego, wrażeniowego, jak na tym spektaklu nie stadionie w Boulogne, nie doznałem na żadnym innym koncercie. I wtedy doszedłem do wniosku, że Jackson jest godny wielbienia, bo to naprawdę wielki artysta. Śmiano się z beatlesów a oni w swoim czasie też byli wielcy, bo pokazali nową interpretację muzyki i cieszyli się słuszną sławą. A więc są to zjawiska artystyczne, których nie należy lekceważyć, negować. Negują z reguły ci, którzy nie rozumieją albo nie potrafią przeżyć tego, nie chcą, są głusi albo w ogóle ograniczeni. Potem zaczęły się szalone rozgrywki, bo prezydent Święcicki wytypował pod budowę Jacksonowskiego Parku Rozrywki teren byłego lotniska na Bemowie. Michael się niesłychanie zapalił, zrobiono wszystkie studia i wówczas MSW zastopowało całą tę sprawę. Zaczęły się protesty mieszkańców. Wcześniej poustawiano takie wille-kurniki i zaczął się liczyć głos grupki kilkudziesięciu osób, która ma zdecydować o całym terenie. Zaczęły tez działać parafialne intencje różnych ludzi spod różnych znaków politycznych. Zaczęli robić, akcję, że to pedofil, satanista, a Michael jest katolikiem. Dziennikarze wdarli się do jego sypialni, zrobili mu zdjęcia, a tam wisi nad łóżkiem wielki obraz Chrystusa Miłosiernego z sercem, a z boku zatknięty wizerunek Matki Boskiej. Bałagan na łóżku świadczy o tym, że zdjęcia zrobiono z zaskoczenia i nie są pozowane. Jacksona wiązali z Kościołem Scjentologicznym, a wiadomo, że to sekta, która szantażuje wybitnych artystów amerykańskich. Muszą do niego wstąpić, bo inaczej przegrywają. Sekciarze Po prostu wyciągają pieniądze od tych ludzi. Michael się im sprzeciwił, no to zrobili mu proces, o pedofilstwo. A u nas w dalszym ciągu daje się temu wiarę. Polska to jest Polska, a prowincja polska, to jest prowincja intelektualna, prowincja w myśleniu. Nie można wszystkich rzucać do jednego kosza. Są Polacy, dobrzy, średni i bardzo źli. A jest jeszcze bardzo dużo Polaków głupich. Doszedłem do wniosku, ze cenie sobie tylko dobrych Polaków. Co dalej z Parkiem Rozrywki? Zaczęła się nagonka na Święcickiego. Jedni byli za, drudzy przeciwko. Minister Spraw Wewnętrzny, Janusz Tomaszewski, przyjął nas, państwa Tourel i mnie. Zaczęły się rozmowy, że owszem, to i owo, ale oni ciągle żądali jakichś gwarancji, przeciągali sprawę Bemowa i właściwie zaczął ją torpedować. Wyciągano jakiś protest, że tam musi być nawiew powietrza na Warszawę, a te pawilony mogą to zatrzymać. To miały być wszystko niskie pawilony, Jackson chciał to zrobić pod dachem, bo tego wymaga klimat w Polsce. Chodziło, o to żeby to funkcjonowało nieprzerwanie cały rok. Wybudowane ostatnio inne wielkie budynki już nie zatrzymują nawiewów. Dlaczego się w to wszystko włączyłem? Bo Jackson mi osobiście zaproponował, że będę dyrektorem artystycznym przedsięwzięcia i poprosił o przygotowanie programu, żeby to był rodzinny park rozrywki polski, narodowy. Żeby każdy cudzoziemiec zdawał sobie sprawę, że to nie Ameryka, że to nie jest Myszka Miki ani Kaczor Donald, tylko bajki polskie. Chciał zrobić edukacyjny park dla polskich dzieci, więcej, propagować Polskę. Bo przecież cały świat zacząłby przyjeżdżać do Warszawy. Po za tym wiedziałem, jako varsavianista, warszawiak i człowiek zakochany w Warszawie, wiedziałem, że to niesłychanie wzmocni turystykę, która jest położona na łopatki, prowadzona beznadziejnie często przez takich, którzy nie rozumieją w ogóle tych problemów. Mnie są one bliskie, bo kilkadziesiąt lat mieszkam pośród łazienkowskich tłumów, widzę, jaki jest przepływ zwiedzających, jakie są potrzeby. Wiele jeździłem po świecie, ale mnie się przeszkadza, a jeżeli są jakieś dobre rozwiązania - to się je torpeduje, psuje. Tak jakby komuś Zależało na tym, żeby Warszawa była prowincjonalną pustynią. Paryż, taka atrakcja mimo to zrobił park, bo to jeszcze wzmocniło turystykę francuską. Michaelowi proponowali w Monachium, w Bremie, gdzie dali olbrzymie nakłady pieniężne, i gotowe tereny, a on jednak wybrał Polskę przez sympatię dla niej. Nie powiedziałem wcześniej, ze Michael zjawił się w teatrze Stanisławowskim już pierwszego dnia pobytu w Polsce. Było tam przyjęcie, siedziałem obok niego z jednej strony, z drugiej prezydent Święcicki, dano dla niego koncert, a potem prezydent wręczył mu list intencyjny. Tłum ludzi, elita warszawska, wszyscy bardzo podnieceni, Michael przyszedł bez maseczki. Mamy piękną dokumentację fotograficzną. Powiedział, że objechał kulę ziemską 6 razy i Polska mu się podoba najbardziej. - Zakochałem się w Polsce i chciałbym tu mieszkać - powiedział. Oczywiście w każdym kraju by to natychmiast wykorzystano dla ogólnego interesu, ale nie w Polsce zapełnionej ludźmi, którzy są na wierzchu i załatwiają swoje sprawy. Skoro Michael złożył deklarację, że chce tu i będzie, wysłannicy jego przyjeżdżali do Polski często, a tu ciągle jakieś telefony i ciągle jakieś trudności. Odpadnięcie Bemowa było dla niego olbrzymim rozczarowaniem. Zaczęliśmy szukać innych terenów. Znalazłem przestrzeń nad Wisłą. Wysłannik Michaela był zachwycony. Teren nad Wisłą miedzy Cytadelą a lasem Bielańskim - od lat pusty, zalewany rzeką, zabagniony, zarośnięty sitowiem, wikliną. Przecież można go wykorzystać, a właśnie ten teren był najlepszy, bo wiadomo, że jest Wisłostrada i metro miało być doprowadzone do Placu Wilsona. Poza tym ożyłaby znowu komunikacja rzeką! Michael się zapalił, bo przecież zrobiłby tu Wenecję dosłownie. Nie, zaczęło mu przeszkadzać. Miejscowa Rada Żoliborza wystosowała protest. Dlaczego? Bo jedna pani chodzi tam z pieskiem na spacery i nie będzie miała dostęp do Wisły. Wynaleźliśmy, więc drugi olbrzymi pusty teren, w Wilanowie. Zapalił się Michael, zapalił się do tego ksiądz Bijak, nawet ksiądz Prymas zaakceptował. Ale kilku chłopaków, mających swoje domki i gospodarstwa, sprzeciwiło się. Bo taka jest w Polsce zasmarkaną demokracja. Demokracja może być w społeczeństwie dojrzałym i w społeczeństwie obywatelskim, ale nie w społeczeństwie ludzi niedowarzonych umysłowo. Nie umieją podporządkować swojego interesu, prywatnego widzenia, interesowi ogółu. I to Polskę zawsze gubiło, od XVIII wieku, dlatego byliśmy niewolnikami przez cały XIX wiek i jesteśmy do tej pory. I będziemy, będziemy zawsze sługusami i niewolnikami. Tylko i wyłącznie z własnej winy! [ http://www.geniusmichaeljackson.com/michae...w%20polsce.html : dostęp 27.06.2009] Coś jednak musiało być w MJu, skoro taką opinię wystawia mu sam prof. Kwiatkowski. Przy okazji widać, jak te niektóre jego dziwactwa, tak skrzętnie wytykane mu przez media, miały całkiem sensowne i logiczne podłoże. Smutne tylko, że ludzie dalej wolą słuchać mediów...
  7. Michael Jackson

    Na tej samej zasadzie, to można każdego skwitować prostym zdaniem: nic nie wniósł/wniosła/wnieśli. Bo jeśli każdy ich powiela, to gdzie miejsce na coś nowego? Boję się tylko, że taka teza nie wytrzymałaby nawet chwili, w konfrontacji z faktami. Nic bardziej mylnego. Badziew, który nie zasługuje na miano muzyki, też potrafi wejść do głowy i to na długo. Też mylne. Bo na tej zasadzie można ogromną ilość wykonawców sprowadzić do parteru. Niemena nie wszyscy łapią. Czy to znaczy, że nie zasługuje na to, aby uznać go za wybitnego artystę? Tutaj zgoda. Jeśli ktoś jest gwiazdą przez circa about 15 lat, to nie nazwałbym tego sezonowością. Okres największej kariery Jacksona datuje się bowiem właśnie od mniej więcej wydania Thrillera aż po połowę lat 90., kiedy zbierał jeszcze laury za Dangerous. Koncert w Warszawie w '97 był jak dzisiaj określił Leszczyński, ostatnim momentem jego wielkości. Potem zaczęło się wtórne przetwarzanie tego, co było. Tak samo ta seria 50 koncertów, którą miał dać w Londynie. To nie był powrót gwiazdy. Artysta powraca do życia, kiedy tworzy coś nowego. Nie wiadomo nic na temat tego, aby Jackson stworzył na 13 lipca coś nowego. Biorąc pod uwagę, że jest jednym z najlepiej sprzedających się artystów wszechczasów, to nie wiem, czy to nie jest trochę za daleko idący wniosek. A prosiłem, nie porównujmy... Ile osób pamięta dziś o Foggu? Ile osób korzysta w swojej twórczości z jego muzyki?
  8. Michael Jackson

    To jednak się różnimy, bo dla mnie zarówno teledyski jak i sama muzyka, mogą się naprawdę podobać. I kto teraz ma rację? A tłumaczyłem, że takie porównania sensu nie mają... O ile z Mercurym jeszcze, to już z Beatlesami absolutnie nie.
  9. Michael Jackson

    To ja z przekorą powiem, że jednak tak Muzyki nie można oceniać już tylko przez pryzmat tego, co było lat 20, 30, 40 czy 50 temu. Cały czas się zmienia, czy tego chcemy czy nie. To mniej więcej tak, jakby próbować porównać twórczość Wagnera, Rimskiego-Korsakowa, Bernsteina z tym co tworzył Presley, The Clash i Phil Collins. Dla mnie te porównania nie mają sensu. To co stworzył Jackson, jest dzisiaj częścią muzyki. Nie przez przypadek znalazł się w Rock and Roll Hall of Fame (dokładnie w 2001 m.in. razem z nomen omen Queen, jest to o tyle ciekawe, że Jackson swego czasu zaprzyjaźnił się z Freddiem Mercurym, nagrali nawet wspólnie There Must Be More To Life Than This, wersja z '81 wspólna, to co znalazło się na Mr. Bad Guy z '85 już bez udziału MJa, oraz State of shock). Także nie przypadkiem jest to, że mimo wszystko jest doceniany przez wielu ludzi zaangażowanych w ten biznes (chyba że uznamy, że nikt z nich nie jest szczery, ale to już byłaby chyba zbyt daleko idąca krytyka). Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby Zbigniew Hołdys zmyślał, a przecież wyraźnie powiedział (cytat z linkowanego już wywiadu): To był fenomen. Na to składał się szereg talentów. Był przedstawicielem pewnej formuły artystycznej, która w Polsce nie jest reprezentowana i którą pewnie trudno zrozumieć. Jest to rodzaj artysty, który musi błyszczeć wieloma talentami, żeby zaimponować takiemu krajowi jak Ameryka, w którym to kraju fantastycznie śpiewa wielu ludzi. Ale on faktycznie w wieku 5-6 lat błysnął swym niesamowitym głosem. Od wielu, wielu lat próbuję znaleźć taką płytę, w której Jackson jako siedmiolatek śpiewał w programie telewizyjnym, do którego zaprosiła zespół Jackson 5 Diana Rose, i on wykonał tam miłosną piosenkę. Zrobił to w taki sposób, że właściwie ciarki mam do tej pory, jak ją sobie przypomnę. Pamiętam, że potem stykałem się z jego utworami. Czasem grałem je i widziałem, jaki to jest poziom. To naprawdę wielka różnica zagrać utwór polskiego wykonawcy, a chwilę później Jacksona, którego poziom jest w ogóle poza skalą europejską. Wokalista fenomenalny, niesamowicie uzdolniony, charyzmatyczny, o piekielnej barwie głosu i ogromnym talencie kompozytorskim. Takie zjawisko zdarza się bardzo rzadko. Tak się nie mówi o kimś, kto nie ma ciekawego głosu. Inna rzecz, że to też sprawa gustu. Niemen dla mnie głos miał nie z tej ziemi, a jednak są ludzie, którym się nie podoba. Tak samo wokalista Lao Che, Hubert Dobaczewski, jak na moje ucho dysponuje świetnym głosem, a mimo to dla niektórych zwyczajnie wyje. Janusz Radek, tutaj też są ludzie, wg których fałszuje. Poruszanie się na scenie, to też sprawa dyskusyjna. Jednemu podoba się Freddie Aster, innemu tango, a dla wielu MJ był inspiracją.
  10. Michael Jackson

    Traktujesz muzykę Jacksona i to, jaki mogła mieć wpływ na kolejnych wykonawców, przez pryzmat Beatlesów. I to jest błąd. Od tamtego czasu trochę jednak się zmieniło. Muzyka dzisiaj to nie tylko sama warstwa muzyczna. Z drugiej strony trzeba zadać sobie pytanie, ile nowych rzeczy można jeszcze w muzyce wymyślić. Jackson dorobił do muzyki otoczkę. Ilu artystów poza nim, może pochwalić się takimi ilościami sprzedanych płyt? Także patrząc na dzisiejszą muzykę, widać jednak, że wpływ Jacksona jest niemały. Chociażby ten artykuł: http://www.rollingstone.com/news/story/594...michael_jackson Z kolei Zbigniew Hołdys powiedział coś takiego: Jego wkład do muzyki jest ogromny. 90% obecnej muzyki, jej realizacja i sposób wykonania, oparte jest na rzeczach, które zaczęły się pojawiać w jego otoczeniu, jego świecie muzycznym i artystycznym. (...) Był przedstawicielem pewnej formuły artystycznej, która w Polsce nie jest reprezentowana i którą pewnie trudno zrozumieć. Jest to rodzaj artysty, który musi błyszczeć wieloma talentami, żeby zaimponować takiemu krajowi jak Ameryka, w którym to kraju fantastycznie śpiewa wielu ludzi. [ http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Zbi...ml?ticaid=1846f ] To głównie za sprawą Jacksona muzyka pop przebiła się na same szczyty popularności. To on pomógł wypłynąć MTV (a o wpływie tej stacji na muzykę, chyba nie trzeba pisać), to on stworzył pewien wzór artysty scenicznego. W końcu wspominane już teledyski. Małe dzieła choreografii, scenografii i reżyserii... To też jest dzisiejsza muzyka. Sam taniec na scenie. To też jego wkład w otoczkę, bez której ciężko wyobrazić sobie dzisiaj muzykę pop. Akurat jako koniec prawdziwej kariery Jacksona określa się połowę lat 90. i album Dangerous z '91.
  11. Michael Jackson

    O ile istotnie można polemizować z tym, na ile jego spuścizna muzyczna będzie doceniana za lat 30-40, to co do tego, że zostawił po sobie jedynie skandale, nie zgodzę się absolutnie. Właśnie skandale zostaną dość szybko zapomniane. Wystarczy popatrzeć, co dzieje się na różnego rodzaju stronach w internecie. Ludzie którzy umieszczają teraz swoje komentarze, w zdecydowanej większości uważają go za kogoś wielkiego. O skandalach nikt nie mówi. Nietrudno domyślić się, co będzie dalej. Płyty z największymi przebojami, biografie pisane przez rodzinę, znajomych, muzyków, dziennikarzy... Koncerty z udziałem największych gwiazd światowej muzyki, na którym zagrają największe hity Jacksona. Skandale wrócą dopiero za jakiś czas, kiedy ustanie popyt na Jacksona muzyka/nieszczęśliwego człowieka. Bo na razie, ludzie to najchętniej kupią. Zostanie jego oddziaływanie na świadomość, jego wpływ na popkulturę, na coś co otacza nas na co dzień czy tego chcemy czy nie. Epoka MTV to w sporej mierze jego zasługa. MTV wyrosło na sukcesie Jacksona, to on stał się motorem napędowym tej stacji. A co dalej za tym idzie, wpłynął na proces globalizacji. Tego nie można nie zauważyć. Co do muzyki, tutaj zdania mogą być podzielone. Ciężko jednak nie zauważyć, jaki wpływ na muzykę miał chociażby jego największy sukces, czyli Thriller. Chodzi zwłaszcza o warstwę wizualną. Dzisiaj teledyski stały się częścią muzyki. Już nie tylko sama muzyka i słowa, ale także obraz mają swoje miejsce w całej tej układance. Nie przez przypadek w ten właśnie sposób muzycy promują swoje nowe albumy. A klipy w wykonaniu Jacksona, były bez wątpienia pewnym przełomem. Co do samej warstwy muzycznej... Cóż, de gustibus itd. Ale to tak jak dzisiaj z Amy Winehouse. Przez wielu uwielbiana, przez krytyków doceniana, a ja jednak nie mogę się do niej przekonać. Ale nie posunąłbym się do stwierdzenia, że nic po sobie nie zostawi. Osoby o takim wpływie na swoje środowisko, o takiej popularności, zawsze coś zostawiają. Inna rzecz, na ile następcy to wykorzystają. To że Beatlesi wprowadzili nowe trendy muzyczne, bez dwóch zdań. Ale skąd pewność, że spuścizna MJa także nie odegra podobnej roli?
  12. Książka, którą właśnie czytam to...

    Zaczynało się ciekawie, skończyło się niezgorzej, problem w tym, że środek miejscami męczący... A teraz: Mackenney R., Europa XVI wieku, Warszawa 1997, ss. 464. Przyznać trzeba, że autor ma dość lekki styl pisania. Momentami dość mocno przypomina luźno prowadzony wykład...
  13. Zmarł prof. Waldemar Ceran

    W dniu 20 czerwca w Łodzi zmarł prof. Waldemar Ceran: http://pl.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Ceran http://histmag.org/?id=3086&act=ac#comment1245969127 Kolejna wspaniała postać polskiej nauki. Cześć Jego Pamięci!
  14. Rzeź Woli - wspomnienia, dokumenty, relacje

    Protokół nr 80: świadek Jan Bęcwałek, zamieszkały w Garwolinie; protokołowała Irena Trawińska dnia 10.IX.44 w szpitalu w Grodzisku. Przez 3 i pół lat byłem na robotach w Niemczech. W 1940 r. wraz z rodziną zostałem wysiedlony z Poznańskiego do Garwolina; w r. 1941 byłem złapany w Garwolinie i wywieziony na roboty do Niemiec. W lecie rb. przesłano mnie jako chorego do Warszawy, do Szpitala Wolskiego, gdzie zastała mnie wojna; byłem chory na zapalenie opłucnej z wysiękiem. W dniu 3 sierpnia o godzinie 1 przybyli do szpitala Niemcy. Leżałem w schronie, w piwnicy razem z wieloma rannymi i chorymi. Wpadając do nas do piwnicy, tuż przy samej sali, "pociągnęli" z karabinu maszynowego i kilku rannych, stojących przy wyjściu, zostało od razu zabitych. W kilka minut potem wydano rozkaz opuszczenia szpitala. Wszyscy ranni i chorzy mogący chodzić, z personelem i kilkoma rannymi na noszach, opuścili szpital. Pochód był okropny. Ja czułem się bardzo źle- miałem założone dreny w boku. Popędzono nas do szop- kilkadziesiąt metrów za tunelem- na ul. Górczewskiej. W szopie było już dużo ludzi. Po przejrzeniu dokumentów podzielili nas na grupy i potem zaczęli wyprowadzać. Wkrótce grupa, do której i ja należałem, została wyprowadzona na egzekucję. Podprowadzono nas do palącego się już wielkiego domu, również niedaleko od tunelu, i tam ustawiając nas w dwunastki, wpędzono do bramy tego domu; w bramie Ukraińcy w liczbie 6 strzałem z bliska zabijali wchodzących, w ten sposób zabici padali w płomienie palącego się domu. Widziałem z bliska, czekając na moją kolej, jak w pierwszej dwunastce rozstrzelano doktorów, asystentów w białych fartuchach oraz- zdaje się- księży. Wśród doktorów był prof. Grzybowski; w dalszych dwunastkach podpędzano rannych, chorych, a gdy przypędzono rannych na noszach, następnie tych, którzy nieśli nosze. Ja cudem uniknąłem śmierci. Podprowadzony w dwunastce tuż pod bramę, zwróciłem się do jakiegoś oficera i powiedziałem, że ja i moi dwaj towarzysze jesteśmy Volksdeutschami (mówię dobrze po niemiecku). Niemiec kazał nad odejść i iść ze sobą, zaprowadził nas do sanitarnego punktu niemieckiego, który znajdował się w pobliżu. Przy mnie rozstrzelano około 500 osób, w tym masę ludzi ze Szpitala Wolskiego, byli z nami ludzie spędzeni z innych ulic na Woli. Salwy trwały do późnej nocy. Wieczorem na stosy trupów rzucano granaty, a rano następnego dnia przyjechał czołg. Gruzował dom, okrywając rumowiskiem zabitych (a już częściowo popalonych) i miejsce egzekucji. Zaduch palących się ciał był okropny. Widziałem to wszystko dobrze, bo byłem do następnego dnia rano w niemieckim punkcie sanitarnym, znajdującym się w pobliżu. ------------------------- Protokół nr 95: świadek Jan Bęcwałek, zamieszkały w Garwolinie; protokołowała Irena Trawińska dnia 10.IX.44 w szpitalu w Podkowie Leśnej. Dnia 5 sierpnia 1944 r. przy ul. Staszica nr. 4 wraz z mieszkańcami domu siedziałem w piwnicach. W pewnym momencie wpadli Niemcy i wypędzono nas. Przy wyjściu wydzierano rzeczy, które mieliśmy ze sobą. Oddzielano kobiety od mężczyzn. Kobiety pędzono w kierunku ul. Działdowskiej. W grupie mężczyzn zostałem przeprowadzony na podwórze domu przy ul. Staszica nr. 15. Spędzono tam kilkuset mężczyzn i wkrótce rozpoczęto egzekucję. Strzelano z karabinów maszynowych do zbitej gromady. Od pierwszej chwili wycofałem się do tyłu, tak że zanim padły pierwsze szeregi- zdołałem się położyć i ukryć. Strzały nie dosięgały mnie. Po jakimś czasie wydostałem się spod masy trupów. Gdy na podwórzu w jakiś czas potem zjawił się oficer niemiecki- nie kazał kilku żywych, ocalałych, dobijać, lecz pozwolił nam wyjść na ulicę Górczewską, a stamtąd na Moczydło. W tym czasie przechodziłem koło domu Staszica nr. 26; z podwórza dochodziły odgłosy strzałów- odbywała się tam egzekucja. ------------------------- Protokół nr 78: świadek Jan Bęcwałek, zamieszkały w Garwolinie; protokołowała Irena Trawińska dnia 10.IX.44 w szpitalu w Grodzisku. Staliśmy przed bramą budynku szpitalnego od ul. Górczewskiej. Dochodziły odgłosy dalszych egzekucyj z miejsca, skąd wyratowaliśmy się przed chwilą. W podwórzu szpitala znajdowały się budynki-szopy, z których w pewnym momencie Niemcy zaczęli wypędzać zgromadzonych tam ludzi. Byli to sami mężczyźni, przeważnie młodzi, nawet mali chłopcy 10-12 lat, większość ubrana jak powstańcy, w różne mundury i bluzy z opaskami- tak jak latali po ulicach "za rozkazem". Musieli być długo zamknięci, bo wychodzili jakby pijani i błędni. Niemcy dali im łopaty i kazali kopać po przeciwnej stronie ulicy Górczewskiej- naprzeciw bramy szpitala- przy której stałem- w ogrodzie na kartoflisku, dół głęboki na 5 m. Słyszałem i rozumiałem rozkazy; obok mnie przechodzili. Po wykopaniu doły przeprowadzano ich po 25 bez koszul, tylko w spodniach, z podniesionymi rękami, ustawiono dokoła twarzą do dołu i Ukraińcy z rewolwerów strzałem z tyłu w kark zabijali ich. Trupy padały do dołu- przyprowadzano następnych. Nikt nie krzyczał, nie błagał, nie opierał się. Tak rozstrzelano kilkaset ludzi. Ostatnia niewielka grupa pozostałych zasypała dół ziemią. Była to druga egzekucja, którą tego dnia widziałem. Za: Zbrodnia niemiecka w Warszawie 1944 r., pod red. Serwański E., Trawińska I., Poznań 1946, s. 33-35. Jedna uwaga do pierwszego protokołu. Wydarzenia przedstawione w nich miały miejsce nie 3 a 5 sierpnia. Przede wszystkim w dniu 3 sierpnia nikogo nie zabrano ze Szpitala Wolskiego [Woźniewski Z., Książka raportów lekarza dyżurnego. Szpital Wolski w okresie Powstania Warszawskiego, Warszawa 1974, s. 15-19]. Do tego dochodzi jeszcze jedno. Prof. dr med. Józef Grzybowski został zamordowany u zbiegu Górczewskiej i Zagłoby w dniu 5 sierpnia, co potwierdza chociażby relacja wówczas studenta medycyny, Jana Napiórkowskiego [Tamże, s. 134: Nas zatrzymano na końcu szeregu. Znalazłem się w pierwszej trójce pośrodku. Obok mnie z lewej strony kol. Mikulski, z prawej Banasiewicz. Drugą trójkę stanowili: Opiłkowski, Sieragowski i Łągiewka, trzecią- felczer Łempicki, dr Chwojka i kol. Sułkowski. Grupę naszą zamykali: dr Drozdowski, prof. Grzybowski i dr Sokołowski.]. I tak teraz dochodzę do wniosku, że stawia to pod dużym znakiem zapytania kwestię autorstwa tego tekstu. Bo skoro wszystkie trzy zeznania złożył Jan Bęcwałek, to skoro wiemy, iż w pierwszej relacji pomylił daty, to musiał to zrobić także w drugim przypadku. A jeśli daty jednak zgadzają się, to musiała być to inna osoba. Sprawa byłaby prostsza, gdybym znał daty egzekucji opisanych w dwóch kolejnych tekstach. Niestety nigdzie nie mogę się do nich dokopać.
  15. Największy desant Fallschirmjagersów w II WŚ. Owe majowe dni roku 1941 zapisały się w pamięci niemieckich spadochroniarzy jako jedne z najcięższych w ich życiu. Oprócz wroga, który był liczniejszy i na dodatek znał miejsca zrzutów, musieli stawić czołą wieśniakom oraz niesamowitemu upałowi. Zajęli wyspę ponosząc przy tym wielkie straty. Można sobie zadać pytanie czy wygrali dzięki swoim umiejętnościom czy moze raczej dzięki fatalnym decyzjom Fryberga (oddanie lotniska Maleme, wzgórza 107). A decyzja Hitlera odnośnie zaprzestania dalszych operacji tego typu, czy była według Was słuszna?
  16. Kapela Czerniakowska, Grzesiuk, Stępowski i inni

    Sam miałem kiedyś, teraz wszystkie są na stanie u wujka... tak więc wszystko zostaje w rodzinie A tutaj małe zestawienie: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,5..._Warszawie.html
  17. Było ich wielu, zarówno w formacjach lądowych, w marynarce, w siłach powietrznych czy też nawet w najwyższym dowództwie. Kto był wg Was najbardziej lubianym dowódcą (wśród szeregowych żołnierzy), stopień bez większego znaczenia, ale powiedzmy, że poniżej dowódcy batalionu nie schodzimy, bo z czasem mielibyśmy tutaj niezły burdel za przeproszeniem. No i jeszcze za co był/li tak lubiany/ni.
  18. Kapela Czerniakowska, Grzesiuk, Stępowski i inni

    Na YT jest prawie wszystko :
  19. Teksty wczoraj i dziś

    Ale tu nie chodzi o muzykę jako muzykę, ale muzykę jako zjawisko i jej sposób oddziaływania na innych To czego słuchałem (a słuchałem różnych rzeczy, od Łony, przez WWO po 52Dębiec) nie ma tutaj większego znaczenia.
  20. Humor

    I wszystko jasne : http://www.joemonster.org/art/11837/Jak_Ro...wojne_swiatowa_
  21. Teksty wczoraj i dziś

    Mam jednak wrażenie, że próbujesz tutaj wszystko sprowadzić do jednego mianownika A to jednak nie da się tak, każdy ma inne odczucia w tym temacie. Ale jakimi dowodami? Naprawdę sądzisz, że jakbyś popytał ludzi urodzonych 40, 50 czy 60 lat temu, czy taka muzyka im się podoba, powiedzieli by że tak? Bo ja np. z moich doświadczeń, jestem w stanie wyciągnąć z całą stanowczością wniosek, że im się nie podoba. Zarówno moi rodzice, dziadkowie, różnego rodzaju ciocie, wujkowie, ich znajomi, znajomi znajomych, znacznie bardziej wolą muzykę, która powstawała w latach ich młodości, a to co powstaje teraz, jest często nie do przetrawienia. Pamiętam jakie były reakcje chociażby na Powstanie Warszawskie Lao Che. Owszem, Powstańcy doceniali sam zamysł, ale niejeden podkreślił, że to jednak nie jego muzyka. Jasne, są ludzie mający po 40 i więcej lat na karku, którzy lubią słuchać tego co młodzi ludzie dzisiaj, ale są raczej wyjątkami. Czyli nie zrozumiałeś, o czym piszę. Nie chodzi mi o artystów, ale tych co słuchają.
  22. Teksty wczoraj i dziś

    Przechodziłem etap fascynacji i hip-hopem i metalem, mam sporo znajomych, którzy dalej siedzą w tych klimatach, więc wiem o czym piszę Nie chodzi mi tutaj o szukanie natchnienia, czy inne wielkie sformułowania, ale zwyczajną chęć wyróżnienia się w ten czy inny sposób. Hip-hop, metal czy inny punk nie są raczej muzyką, którą powszechnie akceptuje całe społeczeństwo, a zwłaszcza starsze pokolenia, więc dla młodych ludzi związanie się z taką muzyką stanowi rodzaj buntu. Inna rzecz, na ile ten bunt ma jakąś głębszą treść, a na ile jest tylko pustym sloganem i chęcią pokazania "jaki to ja nie jestem fajny i w ogóle".
  23. Kapela Czerniakowska, Grzesiuk, Stępowski i inni

    Jedną z lepiej znanych piosenek o Warszawie jest bez wątpienia Piosenka o mojej Warszawie, w wykonaniu Mieczysław Fogga: Piosenka o mojej Warszawie Jak uśmiech dziewczyny kochanej Jak wiosny budzącej się wiew Jak świergot jaskółek nad ranem Młodzieńcze uczucia nieznane Jak rosa błyszcząca na trawie Miłości rodzącej się wiersz Tak serce raduje piosenki tej śpiew Piosenki o mojej Warszawie Warszawo, kochana, Warszawo! Tyś treścią mych marzeń, mych snów, Radosnych przechodniów twych lawą. Ulicznym rozgwarem i wrzawą Ty wołasz mnie, wołasz stęskniona Upojnych piosenek i snów Jak bardzo dziś pragnę zobaczyć Cię znów, O, moja Warszawo, wyśniona. Jak pragnąłbym krokiem beztroskim Odnaleźć wędrówek mych ślad Bez celu się przejść Marszałkowską Na Wisłę napatrzeć się z mostu Dziewiątką pojechać w Aleje I z tłumem się spleść w Nowy Świat I ujrzeć jak dawniej za młodych mych lat Jak do mnie Warszawo się śmiejesz Ja wiem żeś ty dzisiaj nie taka Że krwawe przeżyłaś już dni Że rozpacz i ból cię przygniata Że muszę nad tobą zapłakać Lecz taką jak żyjesz w pamięci Przywrócę ofiarą swej krwi I wierz mi Warszawo prócz piosnki i łzy Jam gotów ci życie poświęcić Ten tekst jest powszechnie znany. Ale mało kto wie, że powstała dalsza część... Odpowiedź Warszawy Dziękuję za piosenkę chłopaku, Dziękuję za serce, za śpiew, Ja wiem żeś z pod mego Ty znaku, Z mą szarfą Tyś szedł do ataku. Twa piosnka mi serce raduje, Do życia mnie budzi jej zew, Za serce, za łzy, za serdeczną Twą krew, Ja dzisiaj Ci usta całuję. Bo widzisz, jam zawsze szalona, Gdy żołnierz stał u moich bram, Jam chciała rozprężyć ramiona, Bo byłam wolności spragniona. Nie bacząc na słów targowiska, Do boju jam poszła, jak w tan, Nie bacząc, co zyskać, co stracić ja mam, Bom wolność kochała nad wszystko. Dziś leżę, jak rycerz na tarczy, Już zda się, że przyszedł mój kres, Niech grobem mym nikt nie frymarczy, Bo sił mi do życia wystarczy. Bo zmienią się życia koleje, Znów wiosna, znów zakwitną bzy, Choć dzisiaj mam oczy oślepłe od łez, Ja do Was jak zawsze się śmieję.
  24. Nowości wydawnicze

    Zapowiedź Rytmu: Kutzner J., Tym J.S., 1. Polska Dywizja Pancerna w Normandii, Warszawa 2009
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.