Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Z tą odprawą też sprawa nie jest jasna. Z tego co pisał we wspomnieniach Iranek-Osmecki można wywnioskować, że na odprawę przyszedł na czas. Jednak jak się okazało, wcześniej ze swoimi informacjami był "Monter". Tak na marginesie, to głównie "Hellera" zabrakło wówczas, jako szef O.II miał najwięcej do powiedzenia. No to też tak nie do końca, że Jankowski podjął decyzję. Po przekazaniu uprawnień z Londynu do Kraju, decyzja spoczywała w rękach władz znajdujących się w Warszawie. Gdyby "Bór" nie zgodził się, decyzji by nie było tak czy inaczej. Chodziło jednak o to, aby była zgoda władz politycznych. Główne kroki i tak podejmowali wojskowi. Wystarczy wspomnieć zabiegi "Prezesa" i "Kobry". W tym sensie to ok;) Chociaż tutaj też istnieje spór, czy Powstanie Warszawskie traktować jak osobne wystąpienie, czy jako część "Burzy".
  2. Żeby uściślić, takie informacje przekazał "Monter", który formalnie nie wchodził w skład KG AK. Oficerowie KG odpowiedzialni za wywiad przekazywali informacje kompletnie inne. W takim razie do czego?
  3. Dla kształtu Grupy "Północ" jak i samego jej funkcjonowania, okres bodaj najważniejszy. To 11 sierpnia Niemcy zaczęli pierwsze, w pełni zorganizowane, natarcie na wszystkich kierunkach obrony Starego Miasta. Kończył się okres walk na Woli, zaczynał czas walk o Starówkę. Dla oddziałów von dem Bacha miała to być szybka akcja. W ostatecznym rozrachunku walki trwały do 2 września. Ale to właśnie między 12-18 sierpnia ukształtowała się Grupa "Północ", jaką znamy z tego decydującego etapu walk. To wtedy powstawały służby mające ułatwić funkcjonowanie w kotle zarówno oddziałów powstańczych, jak i ludności cywilnej. Organizowano oddziały OPL, regulowano sprawy podejmowania zrzutów, wyznaczano dowódców poszczególnych służb (zaopatrzenie, żandarmeria, służba zdrowia). Piotr Stachiewicz stawia tezę [Starówka 1944, Warszawa 1983, s. 97], że gdyby Niemcy już od 12 sierpnia przeszli do takiej intensywności ataków i ostrzału, jak to miało miejsce po 18 sierpnia, Starówka padłaby znacznie szybciej. A tak dali czas Powstańcom na stworzenie odpowiedniej linii obrony, na to, aby okrzepła ona w kolejnych starciach. Teraz istnieje pytanie, na ile założenie to jest słuszne? Czy faktycznie Niemcy popełnili nieświadomie błąd? Czy może - jest to bez znaczenia?
  4. Wzorem tematu dt. biogramów żołnierzy "Czaty" postanowiłem założyć podobny temat dt. lekarzy, pielęgniarek i sanitariuszek Powstania. Hagmajer Jerzy "Kiejstut", urodzony w 1913 roku. Chirurg, działacz ruchu narodowego, zastępca Bolesława Piaseckiego na stanowisku komendanta głównego Konfederacji Narodu. Po wstąpieniu do AK w stopniu porucznika. Podczas Powstania w szeregach Zgrupowania "Radosław". Jeszcze pod wieczór dnia 1 sierpnia '44, dostał od samego "Radosława", propozycję zostania jego adiutantem. Po odmówieniu skierowany do szpitala Karola i Marii. Pracował tam do 6 sierpnia, kiedy to Niemcy zaprowadzili ich do Szpitala Wolskiego. Współpracował tam z drem Woźniewskim. Warszawę opuścił 10 października. Trafia do Częstochowy, gdzie wraz z płk. Mazurkiewiczem, grupą lekarzy wojskowych, drem Chodorkowskim i prof. Bukowieckim w pomieszczeniach przekazanych przez oo. Paulinów, zakłada tzw. Szpital Warszawski. Od 1945 do 1980 pracuje w Szpitalu Praskim, gdzie był zastępcą ordynatora III oddziału chirurgicznego i dyrektorem przychodni szpitalnej. W 1949 zakłada Liceum Ogólnokształcące pw. św. Augustyna, którego dyrektorem jest przez rok. Współzałożyciel tygodnika Dziś i Jutro a także Stowarzyszenia PAX. Redaktor Kierunków. Poseł na Sejm PRL III, IV, V i VI kadencji. Odznaczony: - Krzyż Walecznych 2x - Warszawski Krzyż Powstańczy - Krzyż AK - Komandoria Orderu Odrodzenia Polski Autor wspomnień z Powstania Warszawskiego [Hagmajer J., Wspomnienia z Powstania Warszawskiego (cz. I), "Puls" 7-8/2009, s. 16-17; Hagmajer J., Wspomnienia z Powstania Warszawskiego (cz. II), "Puls" 9/2009, s. 34-35). Zmarł w 1998 roku.
  5. Służba zdrowia Powstania - biogramy

    Woźniewski Zbigniew, urodzony w 1914, torakochirurg. Uczeń prof. Leona Manteuffla. W okresie Powstania Warszawskiego pracuje od początku w Szpitalu Wolskim. Udaje mu się przeżyć masakrę personelu i pacjentów szpitala, której Niemcy dokonali w dniu 5 sierpnia. Od tego momentu kieruje pracami szpitala. Dzięki znajomości języka niemieckiego, opanowaniu i umiejętności działania w trudnych chwilach, potrafi wszystko zorganizować tak, aby szpital mógł funkcjonować. Między innymi dzięki niemu, personel zaczyna nazywać placówkę Szpitalem Dobrej Woli. Po jego likwidacji pozostaje w Warszawie. Codziennie ratuje kolejne osoby przed rozstrzelaniem, wywózką. W tym gronie jest także wielu Powstańców. Jego pacjenci są wywożeni z Warszawy z pominięciem obozu w Pruszkowie. Dzięki temu nie są narażeni na wywózkę do Niemiec. We wrześniu liczba jego pacjentów dochodzi do 900 osób. Doktor Woźniewski jest jednak w stanie załatwić zarówno wyżywienie dla wszystkich, jak i ochronę przed oddziałami niemieckimi. Żonaty z Marią Gepner, z którą ślub wziął 31 lipca 1944 roku. Przez ostatnie trzy miesiące swojego życia pełnił funkcję kierownika Katedry Historii Medycyny Akademii Medycznej w Warszawie. Zmarł w 1969 roku. Autor wspomnień i zapisków z okresu Powstania [Woźniewski Z., Książka raportów lekarza dyżurnego. Szpital Wolski w okresie Powstania Warszawskiego, pod red. Gepner-Woźniewska M., Warszawa 1974, ss. 156].
  6. 27 września, środa, 58 dzień Powstania Kolejna noc w Śródmieścia mija raczej spokojnie. Słychać jedynie odgłosy broni maszynowej z różnych kierunków. W KG AK coraz bardziej niepokoją się o sytuację na Mokotowie. Brak konkretnych informacji. Na polecenie "Montera" zostaje wysłany mjr "Tomir" z plutonem, aby podnieść obrońców na duchu. W swoich zapiskach "Iron" skwituje to krótko: śmieszna akcja- bez komentarza. W radiu BBC zostaje podany życiorys gen. "Bora". Spiker podał m.in., że dwunastu tajnych agentów czyha od roku na generała. Mają obiecane 10 milionów złotych. Osiem razy już próbowano go ponoć złapać. Raz nawet dostał się w ręce gestapo, ale wyszedł z opresji cało. Informacje te wywołały sporo śmiechu w otoczeniu generała. Mokotów opuszczają powoli coraz liczniejsze grupy Powstańców. Zarówno "Karol" jak i "Radosław" przeszli do Śródmieścia. Pozostałe oddziały pod dowództwem mjra Kazimierza Szternala "Zrywa" bronią ostatnich placówek. Wieczorem liczbę żołnierzy, którzy kanałami przeszli do Śródmieścia, szacuje się na około 600 osób, w tym blisko 120 ze Zgrupowania "Radosław", które do Powstania szło mając około 2500 ludzi stanu ewidencyjnego, i około 1700 faktycznego. Koniec walk na Mokotowie oznacza odsłonienie południowej linii obrony Śródmieścia, odebranie oddziałom za Wisłą możliwości lądowania na wysokości Siekierek, i zwolnienie do walki ze Śródmieściem kolejnych oddziałów niemieckich... W Śródmieściu jeszcze przeważnie panuje spokój, jeśli nie liczyć ostrzału artyleryjskiego i nalotów.
  7. 26 września, wtorek, 57 dzień Powstania Na Chmielnej pluton, który jeszcze przed dwoma tygodniami był pod rozkazami kpt. Zagórskiego, wyrzuca Niemców z kamienicy pod numerem 7. Z kolei na przedpolu linii obronnych 6. kompanii Niemcy szykują się do natarcia. Jak stwierdza sam "Lech Grzybowski", miejsce wybierają kiepskie. Coraz silniejszy ostrzał kierują Niemcy na barykady przy Żelaznej i na Walicowie. O ile ta przy zbiegu Ceglanej z Żelazną wytrzyma, o tyle druga powoli rozlatuje się. Trzeba ją odbudować, a nie ma kto tego zrobić. Dodatkowo istnieje problem, czy zadanie to powinny wykonać oddziały kpt. Zagórskiego, czy kpt. Stykowskiego. Początkowo "Lech Grzybowski" myśli nad wysłaniem drużyny służbowej, ta jednak jest zajęta najróżniejszymi zadaniami. W końcu pojawia się pomysł, aby wysłać do pracy jeńców. Mimo wątpliwości, czy to słuszna decyzja, dziesięciu Niemców zostaje skierowanych do pracy. Mają przekopać rów w poprzek ulicy, tak aby zabezpieczyć mimo ostrzału barykady przejście. Tymczasem w młynie plut. "Premier" zostaje postrzelony podczas wypełniania obowiązków. Sprawca natychmiast ucieka. Kiedy patrol sanitarny dociera na miejsce "Premier" już nie żyje. Na Pańskiej jego zabójca zostaje złapany. Jak się okazuje, jest oficerem AL. Nominację na porucznika otrzymał przed paroma dniami, podporucznikiem został na początku sierpnia. Stena dostał dopiero tego samego dnia rano. Kiedy sprawdzał, czy w lufie nie ma naboju, broń wystrzeliła. Wystraszył się i uciekł. A przyszedł tylko po odbiór mąki. Przesłuchuje go por. "Starry". W końcu zostaje odesłany do oddziału (pochodził ze Zgrupowania "Bogumił"). Broń zostaje mu odebrana. Ma czekać na dalsze kroki w jego sprawie. Tymczasem na Ceglanej ginie jeden z jeńców. Kapitan Zagórski idzie od razu na miejsce. Jeden z jeńców tłumaczy jak to się stało. Wyszedł na barykadę, i został postrzelony z działka w brzuch. Nie miał szans. Być może spodziewał się, że do swojego nie strzelą i ucieknie. Jeniec który opowiedział całą historię zostaje skierowany do złożenia zeznań. W pewnym momencie potężna eksplozja następuje gdzieś z boku. Okazuje się, że jedna z kamienic trafiona pociskiem zawaliła się częściowo. Ludzie natychmiast rzucają się do odkopania ofiar. Jest dwóch braci. Jeden wydostaje się sam, drugi zostaje odkopany. Jedyne co go martwi to to, czy jego sten jeszcze będzie sprawny...
  8. Humor

    Fragment wyjątkowo na czasie:
  9. Literatura - Powstanie Warszawskie

    Do poczytania: http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/705/10575/...zawa_03944.html
  10. Stan wojenny

    A dlaczego na forum to piszesz? To nie my jesteśmy autorami edytora tekstu. Zalecam skontaktować się z tymi, którzy pracują nad Twoją przeglądarką. A wiesz, to ciekawe. Mój ojciec jest lekarzem. Nie musiał chodzić po żadnych urzędach, ginekologiem nie jest, a i tak gro ortopedów w Warszawie kieruje swoich pacjentów do niego. Dalej masz jakieś ciekawe teorie w tym temacie?
  11. Świadomość, stan wiedzy, pamięć...

    Tak wracając do sprawy krzyża przy Górczewskiej i kwestii pamiętania i dbania o miejsca tego typu. Od kilku dni na Woli przy Spokojnej wyburzana jest stara kamienica, pamiętająca czasy przedwojenne, świadek walk o Wolę. Konserwator nie chciała wpisać tak z dwa lata temu kamienicy do rejestru zabytków, ponieważ nie była w jej mniemaniu ani specjalnie cenna (trzeba przyznać, że w jej przypadku remont to chyba pojęcie mocno zapomniane), ani nie była zagrożona wyburzeniem (mówiło się jedynie o oficynach). Potem pojawiły się głosy, że planuje się wpis budynku do rejestru. Efekty oglądamy od kilku dni. Część kamienicy już jest w gruzach. Przetrwała Powstanie, uległa urzędnikom. Smutne to.
  12. Witam wzystkich sympatyków historii!

    Witamy:) Miło, że zdecydowałeś się na to forum. Pozostaje życzyć jak najdłuższych i jak najmilszych dyskusji...
  13. Literatura - Powstanie Warszawskie

    Dla osób zainteresowanych dziejami Powstania na Woli: Bartelski L.M., Walki powstańcze na Woli (1-5 VIII 1944 r.) [w:] Dzieje Woli, pod red. Kazimierski J. [i in.], Warszawa 1974, s. 385-407; Paszkowski Z., GL i AL na Woli [w:] Dzieje Woli, pod red. Kazimierski J. [i in.], Warszawa 1974, s. 409-411; Tarczyński M., Powstanie Warszawskie na Woli [w:] Historia Woli, pod red. Mórawski K., Warszawa 2000, s. 191-199.
  14. 24 września, niedziela, 55 dzień Powstania Niemcy coraz mocniej ostrzeliwują rejon działania kpt. Zagórskiego. Sam się dziwił, że mimo postępów Rosjan, mimo faktu zagrożenia, Niemcy wolą skupiać się na zdławieniu Powstania. Ze względu na ryzyko "Lech Grzybowski" zamyka możliwość przechodzenia kolumn transportowych przez teren getta. Ponieważ w oddziale ma pokazać się przysłany z dowództwa podpułkownik, kapitan nie może zrealizować obietnicy danej księdzu Czesławowi, że pojawi się na niedzielnym nabożeństwie. Musi oczekiwać wizyty. Tymczasem z oddziału "Lecha Żelaznego" przysłany zostaje oddział ppor. "Danka". Świetni żołnierze, ale niezdyscyplinowani. Przychodzi w końcu zapowiadany podpułkownik. Chce zobaczyć cały odcinek, bez względu na niebezpieczeństwo. Idą. Po kolei odwiedzają stanowiska "Marsa", izba chorych 6. kompanii, stanowisko d-cy 6. kompanii, twierdza Hartwiga, Łucka 15 i d-dztwo 5. kompanii, placówka na Ceglanej. Przy Łuckiej natrafiają na zwłoki 17-letniego Powstańca. Trafiony kilka godzin wcześniej. Na rozkaz podpułkownika zostaje przedstawiony przez kapitana Zagórskiego do pośmiertnego odznaczenia Krzyżem Walecznych. Dochodzą do placówki na Ceglanej. Teren szczególnie trudny do obrony. Stanowi bowiem styk dwóch oddziałów, które na dodatek nie mogą się zgrać. Raz jedni za wcześnie otworzą ogień, drugi raz inni za długo wstrzymają się z nim. W drodze powrotnej idą przez getto. Jak po latach zaznaczy sam kapitan Zagórski, jego zakaz nie dotyczył jednej osoby. Jego samego. W pewnym momencie d-ca baonu zawraca podpułkownika i idącego z nimi "Aleksandra". Obaj są zdziwieni, ale idą za nim. Po chwili eksplozja pocisku, pułkownik dostaje w stopę odłamkiem. Na całe szczęście rana powierzchowna. Trafiony chowa odłamek do kieszeni, na pamiątkę. Patrzą w miejsce gdzie wybuchł pocisk. Podpułkownik błyskawicznie zauważa, że gdyby poszli trasą którą szli pierwotnie, w momencie eksplozji znaleźli by się dokładnie tam, gdzie wybuchł pocisk. Na pytanie, czemu ich zawrócił, kapitan Zagórski nie potrafi odpowiedzieć.
  15. 23 września, sobota, 54 dzień Powstania Pułkownik Felicjan Majorkiewicz "Iron" pełni nocny dyżur w sztabie. Towarzyszą mu odgłosy przelatujących samolotów, artylerii, broni maszynowej. Nie przeszkadzało mu to jednak. Od początku Powstania przyzwyczaił się do tego typu odgłosów. Także z młodych lat w wojsku pamiętał sytuacje, kiedy w czasie przerw miedzy ćwiczeniami kładł się przy dziale 75 mm, i nawet kiedy zaczynało strzelać, on dalej potrafił spać. Generałowie "Bór" i "Monter", oraz kpt. Bohdan Zieliński "Tytus" udali się na inspekcję oddziałów podlegających pod mjra "Roga". Dowódca AK po skończonej inspekcji był pod wielkim wrażeniem. Chwalił zarówno przygotowanie stanowisk do odparcia wroga, postawę żołnierzy, jak i plany ewentualnego odzyskania utraconych placówek. Kazał jednak także wyrównać stan amunicji w oddziałach. Niektóre jednostki miały wówczas po 5-10 naboi na jeden karabin, inne około 50. Według oficerów AK nastroje w oddziałach były dobre. Żołnierze mieli twardo stać na pozycjach i ufać swoim dowódcom. Zwłaszcza "Monterowi" i "Radwanowi". Z kolei gen. Okulicki wrócił z narady u DR. W rozmowie z "Ironem" opowiadał zarówno o pobycie u niego, jak i o generale Berlingu, swoim dawnym koledze z WSWoj i dowódcy.
  16. 22 września, piątek, 53 dzień Powstania Rozkaz utworzenia Warszawskiego Korpusu AK nie dla wszystkich był specjalnie szczęśliwy. Dla kapitana Zagórskiego oznaczał ogrom roboty papierkowej, decydowania kto nadaje się do nowego oddziału, a kto nie. Wszystko musiało zostać zorganizowane zgodnie z zasadami panującymi w regularnym wojsku. Problem jednak polegał na tym, że nikt nie wiedział, czy stosować się do zasad przedwojennych, czy do tego, jak funkcjonowało polskie wojsko na Wyspach. Kolejne wątpliwości powstały w momencie, kiedy "Lech Grzybowski" zorientował się, że część swoich ludzi będzie musiał albo zwolnić z wojska, albo oddać do innych oddziałów. Lotnicy, artylerzyści, marynarze a nawet kawalerzyści, musieli odejść. Kapitan Zagórski nie rozumiał tego. O ile jeszcze lotników mógł oddać, o tyle nie widział powodu, aby żegnać kawalerzystów. Na koń go wsadzą i lancę dadzą?- pytał. Jeśli ktoś przed wojną dostał zwolnienie z wojska z powodów zdrowotnych, także musiał odejść. Mimo tych wszystkich ubytków, konieczne było uzbieranie blisko 900 ludzi. A miał ich maksymalnie 500. Mimo ostrzału niemieckiego kolumny po mąkę nie zmniejszają się. W niektórych widać znajome twarze, inne jeszcze przynoszą wiadomości z miasta. Zgłasza się do kapitana dwójka z jego oddziału. Ona i on. Kapitan dziwi się, że są w swoich zachowaniu wyjątkowo oficjalni, mimo że dotąd byli na "ty". Jak się okazuje, chcą się pobrać. Kapelan zażądał pozwolenia od d-cy oddziału. Potrzebny jest także świadek. Ma nim zostać kapitan Zagórski...
  17. Stan wojenny

    Zależy z jakiego punktu widzenia. Jeśli interesują go działania na szczeblu strategicznym czy operacyjnym, to owszem. Ale jeśli interesuje go strona taktyczna chociażby walk w mieście, to wspomnienia są znakomitą częścią jego pracy.
  18. Historycy Powstania Warszawskiego

    Kolejne dwa nazwiska, które bez wahania można umieścić na liście klasyków tematu. Piotr Stachiewicz i Juliusz Kulesza. Obaj byli uczestnikami Powstania. Pierwszy w baonie "Parasol", drugi w załodze PWPW. Stachiewiczowi zawdzięczamy jedno z najwybitniejszych dzieł dt. okresu okupacji i Powstania, czyli monografię baonu "Parasol". Do tego praca podstawowa w temacie powstańczej Starówki, czyli Starówka 1944. Poza tym artykuły pisane chociażby dla PHW/WPH. Choć dzisiaj jego prace w wyniku najnowszych badań straciły trochę na aktualności, to jednak ciągle są absolutną podstawą tematu. Z kolei działalność pisarska Juliusza Kuleszy, obejmuje dziesięć publikacji traktujących o okupacji i walkach w Warszawie. W tym znakomite opracowania dziejów PWPW i samej Starówki. Jeśli ktoś ma zamiar zgłębić historię walk w rejonie Starego Miasta, obok tych autorów nie może przejść nie zatrzymując się.
  19. 21 września, czwartek, 52 dzień Powstania Sytuacja obrońców Czerniakowa była katastrofalna. Jedynie niewielki kawałek wybrzeża Wisły udało im się utrzymać. Jednak pomoc zza Wisły nie nadchodziła. Niemców przed zalaniem niedobitków powstrzymywały jedynie działa stojące po drugiej stronie rzeki. Ludzie są w coraz gorszym stanie. Nie chcą już wychodzić na stanowiska bojowe, nie chcą opuszczać schronień. Zarówno Powstańcy, jak i berlingowcy... Pojawia się pomysł, aby rannych AKowców przetransportować na pontonach na prawy brzeg. Niektórzy nie chcą o tym rozmawiać, inni są w tak fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej, że nie są w stanie. Do majora berlingowców wybiera się w końcu "Sokół" i kobieta, której kompletnie nie znał. Jak sama opowiadała, była blisko samego "Radosława". Jednak została na Czerniakowie. Major początkowo na prośbę reaguje krytyką dowództwa powstańczego, które zostawiło swoich ludzi, po chwili jednak reflektuje się, że szeregowi żołnierze nie ponoszą za to winy. Prosi "Sokoła" aby sporządził mu listę jego ludzi. Dokładnie 32 nazwiska. Obiecuje coś zrobić, ale daje do zrozumienia, że obrona dalej będzie trwać. Niektórzy rozumieją to jako znak, że jednak nadejdzie pomoc. Tylko jak, skoro w praktyce nie ma gdzie lądować? Wszędzie są w końcu Niemcy. W kwaterze gdzie znajduje się radiostacja zbierają obrońcy Czerniakowa. Udaje się nawiązać kontakt z drugim brzegiem. Major zaczyna wzywać pomoc, prosi o pontony. W słuchawkach słychać tylko trzaski...
  20. Gdy latem 1941 roku Hitler uderzył na ZSRR wydawało się, ze nikt i nic nie zatrzyma jego wojsk. A jednak Rosjanie po początkowym szoku zdołali się zorganizwoać na tyle, że byli w stanie zatrzymać niemiecką maszynę wojenną. I tutaj rodzi się pytanie, który moment walk na wschodzie miał dla tego teatru działań kluczowe znaczenie.
  21. UB a SB

    Dyskusję nt. policji politycznej przeniosłem: https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...mp;#entry139850 Tutaj proszę wrócić do tematu.
  22. Gdzie, co, za ile?

    O czym traktuje? Ogólne refleksje nt. czasu i jego roli w życiu historyka. A że książka Ci się spodobała, to jak najbardziej słuszna reakcja;) Profesor Kula jest człowiekiem o niesamowitym poczuciu humoru, świetnym podejściu do studenta, i bardzo trzeźwym spojrzeniu na historię. Aktualnie planuję wybrać się do niego na seminarium.
  23. Gdzie, co, za ile?

    Kolejne zakupy... choć miałem we wrześniu odpuścić sobie: Kirchamyer J., Uwagi i polemiki na marginesie londyńskiego wydania "Polskie Siły Zbrojne w II Wojnie Światowej", Warszawa 1958, ss. 168; Jurga T., Karbowski W., Armia "Modlin" 1939, Warszawa 1987, ss. 500; Sawicki J.Z., VII Obwód Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej "Obroża", Warszawa 1990, ss. 380; Kumor E., Wycinek z historii jednego życia, Warszawa 1967, ss. 340; Potulicka-Łatyńska T., Dziennik powstańczy 1944, Warszawa 1998, ss. 47; Białous R., Walka w pożodze, Warszawa 2009, ss. 128; Kula M., Zegarek historyka, Warszawa 2001, ss. 247.
  24. 20 września, środa, 51 dzień Powstania Przedostatnia środa Powstania zaczyna się od dobrych informacji dla kpt. Zagórskiego. Trzech żołnierzy jego baonu zostaje odznaczonych Krzyżami Walecznych: "Ostoja", "Deska" i strz. "Tadeusz". Dowódca postanawia jednak nadać im je dopiero pod wieczór, kiedy będą odchodzić na placówkę. Jego batalion zostaje wzbogacony o nową kompanię. Chodzi mianowicie o kompanię "Kosa", dotąd wchodzącą w skład baonu kpt. "Lecha Żelaznego". Ma to być rekompensata za odebranie kompanii "Jeremiego", która została ulokowana w fabryce Jarnuszkiewicza, wcieloną do baonu "Ruma". Taka zmiana sprawia, że odcinek "Lecha Grzybowskiego" przedłuża się od Łuckiej do Pańskiej, z placówką plutonu "Zawiei" z kompanii "Warszawianka" w składach Hartwiga między Pańską a Sienną. Pierwszym zastępcą kpt. Zagórskiego zostaje doświadczony, mający za sobą 26 lat służby w wojsku "Zet". Jeszcze tego samego dnia "Lech Grzybowski" wraz z "Kosą" i "Zetem" idzie obejrzeć pozycje kompanii "Kosy". Odcinek między Łucką i Prostą obsadza II pluton sierż. "Ursusa" i III pluton ppor. "Marsa" Zaś fragment między Prostą a Pańską należy do I plutonu ppor. "Kłosa". Żołnierze dobrze się prezentują. Zachowanie i ubiór lekko zawadiacki, ale na linii niezawodni i opanowani. Świetny widok na przedpole otwiera się z górnych pięter Hartwiga. Kapitan Zagórski ma problem, który występował wówczas w Warszawie dość powszechnie, chociaż chyba nie aż z taką intensywnością. Chodziło o brak ludzi do broni. Sytuacja stała się tak skomplikowana, że po zapełnieniu braków z oddziałach liniowych zdrowymi ludźmi z kompanii gospodarczej, dowódca baonu zmuszony był stworzyć oddział kobiecy. Miał on zastępować innych na warcie. Dzięki odpowiednim zapasom amunicji można było urządzić nawet szkolenie strzeleckie z ostrą amunicją.
  25. Polacy i Rosjanie

    Teraz mam już na serio dość. Grzecznie ostrzegam, że jeśli któryś z Panów ak_2107 i Zawisza, w kolejnych postach dalej będzie odnosił się ad personam do współdyskutanta, wyciągnę konsekwencje. A Panu Zawiszy po raz trzeci przypominam, w tymi drugi publicznie, że zdania zaczynamy od wielkiej litery. Tymczasem Pan skutecznie unika tego. Jeśli wymaga Pan od innych szacunku dla języka, proszę go samemu okazywać. A zgodnie z zasadami języka polskiego, każde zdanie zaczynamy od wielkiej litery. I proszę wziąć sobie te uwagi do serca. Jakakolwiek próba publicznej dyskusji ze mną teraz będzie bardzo niemile widziana. Mam nadzieję, że tym razem Panowie nie zlekceważą mojego wpisu.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.