Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. I to w zasadzie tyle. Można by przedłużać to mini-kalendarium jeszcze o kilka dni, nawet i do 9 października, kiedy ostatni oddział powstańczy opuścił miasto, ale sądzę, że można poprzestać na tych 63 dniach. Wielkie ukłony dla widiowego za pomoc, dokładanie kolejnych dni, a także mobilizowanie mnie, kiedy brakło zapału:) Mam nadzieję, że chociaż parę osób czytało w miarę regularnie ten temat. Jeśli tak, będzie mi szalenie miło. Bynajmniej nie dlatego, że jakoś strasznie zależy mi na słowach uznania itp., ale zwyczajnie dlatego, że będzie to dla mnie znak, że mimo wszystko kogoś jeszcze dzieje powstańczej Warszawy interesują, że ludzie chcą pamiętać o bohaterach tamtych dni. Z mojej strony to tyle.
  2. 2 października, poniedziałek, 63 dzień Powstania W nocy z 1 na 2 października Śródmieście przeżyło kolejny, jeden z ostatnich już ostrzałów artyleryjskich. Tej najcięższej, jaką dysponowali Niemcy. Miasto opuszczały kolejne osoby. Pod wieczór do gen. Komorowskiego warunki kapitulacji przywiózł ppłk "Zyndram". Dowódca Armii Krajowej zaakceptował je. Zgodnie z warunkami jak kombatanci mieli być traktowani nie tylko żołnierze AK, ale także wszyscy inni, którzy od 1 sierpnia byli taktycznie podlegli dowództwu Powstania. Sam von dem Bach dziwił się, że AKowcom tak zależy na żołnierzach AL i PAL. Jak wspominał sam "Iron", dla AKowców nie było to dziwne. W jego obecności wystawiono pewną ilość legitymacji członkom AL i PAL. Każda kolejna była dowodem na to, że te dwa miesiące zadzierzgnęły braterstwo broni między ludźmi o tak różnych poglądach. Pierwsze oddziały Warszawę, a raczej to co z niej zostało, miały opuścić 4 października. Około 2:00 w nocy z 2 na 3 października, układ o kapitulacji Powstania, w Ożarowie Mazowieckim, podpisali w imieniu strony niemieckiej gen. Erich von dem Bach, a w imieniu strony polskiej płk Kazimierz Iranek-Osmecki "Heller" i ppłk Zygmunt Dobrowolski "Zyndram". Jednak ostatnie strzały w Warszawie ucichły już o godzinie 20:00 dnia 2 października. To był koniec Powstania Warszawskiego.
  3. 15 rocznica Bornego Sulinowa

    Andreasie, gruba przesada. To że była zburzona, nie znaczy że budowano ją od podstaw. Układ ulic w sporej części został zachowany (zmiany były, ale nie jakoś specjalnie duże, z tych większych można na pewno wymienić WuZetkę i rejon placu Defilad), mosty powstały tam gdzie były wcześniej. Prawy brzeg Wisły w niemałej części przetrwał wojnę. Na lewym brzegu też niejeden budynek przetrwał (łącznie z kościołami). Już nie szalejmy. Od podstaw to Zamoyski budował Zamość.
  4. W ostatnim numerze Polityki [36(2721)/2009] pojawił się krótki artykuł nt. książki Jana J. Szczepańskiego Polska jesień. Autor artykułu zaczyna od przytoczenia opinii, jaką wyraził w swojej najnowszej książce Tomasz Łubieński [1939. Zaczęło się we wrześniu, Warszawa 2009, ss. 144] odnośnie legend Września '39 i Powstania Warszawskiego. Wniosek ma być taki, że dzisiaj legenda wrześniowa znacznie ustępuje tej powstańczej. Czy autor ma rację? A jeśli tak, to czym jest to spowodowane?
  5. 1 października, niedziela, 62 dzień Powstania Równo o godzinie 5:00 w Warszawie zapanowała cisza. Wszystkie stanowiska powstańcze i niemieckie umilkły. Zawieszenie broni. Na odcinku kpt. Zagórskiego ludność cywilna kwapiła się do przechodzenia przez stanowiska powstańcze nie stronę niemiecką. Ludzie zbierali się na podwórkach, aby omówić sytuację, i zastanowić się co robić dalej. Tymczasem por. "Starry" został skierowany na barykadę w celu omówienia technicznego wykonania całej operacji z oficerami niemieckimi, którzy już czekali. Zapewniają, że ewakuacji cywili pilnować będzie tylko Wehrmacht. Dla rannych zapewnią transport kołowy, nie będą też rozdzielać rodzin. Chociaż Powstańcy nie ufają im, nikogo zatrzymać nie mogą. Na zebraniu oficerów stawia się 35 żołnierzy. Mają debatować nad tym, czy poddać się, czy walczyć. O kapitulacji nikt nie chce nawet słyszeć. Uważają, że skoro wytrzymali dwa miesiące, mając na początku broń jedynie dla nielicznych, a teraz już niemal dla każdego, to nie mogą się poddać. Kolejne argumenty błyskawicznie zbijają. Zabytki? I tak już prawie nic nie ma. Kolejne straty? Kapitulacja Warszawy w '39 nie zakończyła tragedii miasta, i tak przez pięć lat ginęły kolejne osoby. Brak pożywienia? Nie jest jeszcze najgorzej, zwłaszcza że mają w pobliżu całkiem niezłe składy pokarmu. Chcą się bić nawet jeśli poddadzą się pozostałe oddziały. Choćby i jednym batalionem. Nikt nie chce odejść, nawet stary kapitan "Zet", żołnierz z 30-letnim doświadczeniem. Kapitan Zagórski nakazuje dowódcom kompanii dowiedzieć się, jakie jest stanowisko ich żołnierzy. Wyznaczeni oficerowie mają rozmawiać z dowódcami innych oddziałów. Dowódca baonu wychodzi na skrzyżowanie Żelaznej i Prostej. Ogląda swoje pozycje z zupełnie innej perspektywy niż dotychczas. Postanawia przenieść stanowisko dowodzenia do kompleksu mocno sklepionych piwnic. Już wyobraża sobie kolejne stanowiska. Jest pewien, że teraz będą siedzieć jak w twierdzy. Ludność cywilna wychodzi z miasta. Młodzi, starzy, kobiety, dzieci, chorzy, ranni... Niektórzy pozdrawiają Powstańców, życzą im wszystkiego najlepszego... Z kolei dowódcy poszczególnych kompanii nadsyłają raporty. Niemal wszyscy żołnierze są gotowi pozostać na stanowiskach, nawet jeśli dojdzie do podpisania kapitulacji.
  6. Batalion "Czata 49" - OdB i uzbrojenie

    Tak ostatnio coś mnie tknęło a propo uzbrojenia i desantu kanałowego. Na początek małe przypomnienie: Stan na 2 września: ckm- - lkm- 5/150 rkm- - kb- 24/240 pm- 16/480 PIATy- 1/0 pistolety- - granaty- - I znowu patrzymy na stan liczbowy "Czaty" za dzień 2 września: ok. 252 ludzi (21 oficerów, 36 pchor., - chor., 34 podoficerów, 125 szeregowych, 36 kobiet) Według tego zestawienia [R. Śreniawa-Szypiowski, Batalion "Czata 49" w Powstaniu Warszawskim, "Kronika Warszawy" 1/2 (1994), s. 174; dane za raportem "Radosława" z dnia 2 września] broni wystarczyło dla około 50 ludzi. I tutaj pojawia się wątpliwość. Desant kanałowy liczył około 100 ludzi, niemal wszyscy bardzo dobrze uzbrojeni. Do tego dochodzą resztki baonu, które wyszły ze Starówki kanałami. Oczywiście należy brać pod uwagę fakt, że żandarmeria nie wpuszczała do kanałów wszystkich z bronią. Opisy sytuacji, kiedy to żołnierzy różnych oddziałów kłócili się z ludźmi "Barrego", którzy nie chcieli pozwolić im zabrać broni, nie są rzadkością. Niemniej nie było też tak, żeby nikt tej broni nie zabrał. Tymczasem w Śródmieściu tej broni baon miał zastraszająco mało. Ledwie połowa tego, co powinien mieć sam desant. Wiadomo skąd się to wzięło?
  7. Zabawne epizody Powstania Warszawskiego

    Historia zapisana przez kpt. Zagórskiego pod datą 10 września: Nad miastem krążą stukasy. Zatrzymuję się w bramie, aby zobaczyć, gdzie zrzucają bomby. Młody chłopaczek, w zawadiacko przekrzywionej na bakier furażerce, melduje mi się jako dyżurny łącznik. - Kryj się! Bomby padają zaraz za szpitalem. Jedna, druga, trzecia... Z klatki schodowej wybiega "cywilny porucznik" Grzmot i pędzi w osłonięty murkiem róg podwórza. - Macie tam schron?- pytam chłopaka. - Jaki tam schron? Latryna! Ten pan porucznik za każdym nalotem tam gania. Znowu lecą bomby, tym razem trochę dalej, pewnie na Złotą. Z rogu podwórza rozlega się gromkie wołanie: - Łącznik! Do mnie! - A bo co?- odkrzykuje mikrus. - Niech tu łącznik przyjdzie i wydostanie mi ładownice! Chłopaczek flegmatycznie przechodzi przez podwórko i zagląda za murek. - Fest wpadły- rzeczowo stwierdza po oględzinach.- To teraz niech się pan porucznik sam w gównie grzebie! - Łącznik stanie do raportu za niewykonanie rozkazu!- grzmi Grzmot zapinając portki. Łącznik pokazuje mi drogę do kuchni. Podłoga czysto umyta, błyszczą wyszorowane po obiedzie kotły. Z sąsiedniego pokoju słyszę podniesione głosy: - Niech on się wypcha ze swoją kością! - Paniom nie wolno tak mówić! Panie zapominają, że są w wojsku!- poznaję głos Czarneckiego. - Co tu się dzieje?- pytam wchodząc.- znowu nieporozumienie? - Dobrze, że pan nadszedł, panie kapitanie. Na miejscu pan rozstrzygnie. Plutonowy Shaw awanturuje się, że nie chciałyśmy gotować starego piszczela w zupie z suszonych jagód, a pan porucznik mówi, że Shaw ma rację. Zupa jagodowa na końskich kościach! Słyszał to kto? - To jest piękna szpikowa kość goleniowa. Żołnierze taką zupą posililiby się należycie. Tym paniom w głowach się poprzewracało- pieni się Czarnecki. - Proszę się uspokoić. Wolałbym, żeby gotowanie zostawił pan peżetkom. Mnie bardziej interesuje historia z jakimś inspektorem sanitarnym. Do dowództwa zgrupowania wpłynął meldunek z żandarmerii... - To Janka z nim rozmawiała- mówi Bogda.- Janko! Opowiedz panu kapitanowi, jak to było! - Bardzo przepraszam, panie kapitanie- tłumaczy się Janka z oczami niewinnego baranka.- Przyszedł jakiś wysoki szpakowaty jegomość po cywilnemu. Eleganckie burberry, zamszowe rękawiczki, ministerialna teczka... Kończyłam właśnie myć podłogę, a on mi na nią włazi brudnymi kopytami! Zagniewało mnie to, lecz mówię do niego jak do człowieka: "Uciekaj stąd, pokrako, pókim dobra, bo cię tą mokrą ścierką przejadę po borsalinie!" A on na mnie z pyskiem, że mu uniemożliwiam przeprowadzenie inspekcji czystości. Obraził się, powiedział, że mam stanąć przed sądem polowym, i poszedł. Nawet nie powiedział, gdzie jest ten sąd. Może pan wie, panie kapitanie? - Nie pójdziesz do żadnego sądu. - Może lepiej pójść, bo jak nie stawię się, mogą być nieprzyjemności. - Bez mojej wiedzy i bez mojego rozkazu żadnej z was nie wolno stawać przed jakimkolwiek sądem. A w przyszłości, gdy ktoś przyjdzie na inspekcję, przyjmujcie go grzeczniej, bez ścierki. - Macie jakieś inne kłopoty?- zadaję oklepane pytanie, aby zmienić temat rozmowy.- Potrzebujecie czegoś? Popatrują na siebie figlarnie, trącają się łokciami. - Mów! - Sama powiedz! - No, śmiało!- zachęcam. - Choć trochę sabadilli, panie kapitanie! - Dokucza was robactwo? - Nam nie, ale porucznika Grzmota i Jerzynę wszy oblazły. Nie możemy patrzeć, jak je czochrają. Musimy ich odwszyć. - A Jance potrzebny pasek. Dostała za duże spodnie, spina je sobie agrafkami, ale zawsze jej opadają właśnie wtedy, gdy niesie wodę lub kocioł z zupą. - Niech się przewiąże sznurkiem, jak inni. - Ba, kiedy w całym powstaniu zabrakło sznurka. Ile ja się już naszukałam! - W magazynie są galony policyjne- radzi Jadzia.- Mówiłam jej, żeby przewiązała spodnie srebrnym galonem, lecz ona czeka na awans. Za: W. Zagórski, Wicher wolności, Warszawa 1990, s. 191-193.
  8. 30 września, sobota, 61 dzień Powstania Strumień chętnych po mąkę z odcinka kpt. Zagórskiego nie słabnie. Widać jednak, jak ludzie przychodzący po nią zmieniają się. Coraz bardziej zmęczeni, wygłodzeni, z zapadniętymi oczami, popękanymi ustami... Sam "Lech Grzybowski" chciałby zorganizować transporty mąki z młyna na Prostej na drugą stronę Alei Jerozolimskich, ale nie ma jak tego zrobić. Przychodzi do niego pewna młoda dziewczyna. Widać że zmęczona, ledwo trzyma się na nogach. Ma do podpisania asygnatę dla jednego z oddziałów. Widząc jej wzrok, to jak patrzy na leżący na stole bochenek chleba, kapitan Zagórski daje go jej. Obdarowana nie potrafi wydusić słowa. Po policzkach zaczynają spływać jej łzy. Po mąkę przychodzi także oficer z wytwórni granatów na Mokotowskiej. Granatów jak sam mówi mają bardzo dużo, ale mąki, brakuje im. Kapitan Zagórski umawia się z nim, że on podeśle mu mąkę, w za co jego ludzie dostarczą tyle granatów, ile będą w stanie wziąć. Jeszcze tego samego dnia pojawia się kpt. "Piorun", oficer znany i ceniony w Śródmieściu. Od majora "Jerzewskiego" dowiaduje się "Lech Grzybowski", że na jego odcinku linię frontu ma przekraczać ludność cywilna. Kapitan jest z tego powodu niezadowolony, gdyż oznacza to dodatkowe kłopoty. Techniczną stronę wykonania rozkazu dowódca odcinka ma omówić z niemieckim oficerem. Zdając sobie sprawę z tego, że podczas zawieszenia broni musi być spokój, kapitan Zagórski postanawia dać swoim ludziom postrzelać do Niemców, tak aby następnego dnia byli spokojni. Odzywają się kolejne placówki. Kaemy, rusznice, kabeki. Niemcy odpowiadają. Spandau, granatnik. Są kolejni ranni, zabici...
  9. Quiz kto to powiedział?

    Panowie, nie chciałbym przeszkadzać w zabawie, ale zgodnie z zasadami quizów dopóki nie zostanie podana odpowiedź na zagadkę Andreasa, nie dokładamy kolejnych.
  10. Temat pracy licencjackiej z okresu XV - XVIII w

    A czemu nie? Znam osoby, które do prac rocznych po archiwach zasuwają... Mnie samego prof. Nagielski chciał w tym roku do Krakowa wysyłać. Właśnie do archiwum.
  11. "Warszawiak" czy "warszawianin"?

    Gregski, a to ciekawe. Kilka lat temu jak jechałem na wakacje to właśnie w Trójmieście trafiłem na takich miłych kierowców, że w końcu ojciec wylądował z samochodem na krawężniku, bo nikt nie chciał go puścić. Czyli co, kierowcy w Warszawie są lepsi, bo nie spychają na krawężniki, ale tylko nie wpuszczają na sąsiedni pas;)
  12. "Warszawiak" czy "warszawianin"?

    Wybacz gregski, ale naoglądałem się wystarczająco dużo takich, co to z obcymi rejestracjami wyczyniali różne cuda na ulicach. Kierowcy regularnie jeżdżący po Warszawie zwyczajnie są cięci na takich, bo wiedzą, że różnych rzeczy mogą się spodziewać. Jeden pojedzie normalnie, a drugi pogubi się. A jeśli chciałeś skręcać na prawy tuż przed skrzyżowaniem, to nie dziwota. Wczoraj jak wracałem do domu, widziałem taki jeden samochód. Rejestracja bodaj krakowska (idąc tropem pewnych osób powinienem wysnuć teraz wniosek, że ci z Krakowa to jeździć nie potrafią). Tak kombinował, tak kręcił, że zablokował dwa pasy. Na Marszałkowskiej, w samym centrum miasta. Niestety bardzo często nawet ci z miejscowymi rejestracjami właśnie w ostatniej chwili chcą zmieniać pasy, dlatego też reszta kierowców źle reaguje na takie zachowania. Miałeś pecha krótko mówiąc. Z drugiej strony, ciesz się że nie było tam autobusu;) Kierowcy tychże mają swoje metody na rozwiązywanie takich sytuacji. I zazwyczaj nie są one specjalnie przyjemne.
  13. "Warszawiak" czy "warszawianin"?

    Z moich doświadczeń zdecydowanie wynika, że masz pecha.
  14. "Warszawiak" czy "warszawianin"?

    Widzisz, Ty musisz przeżywać najazdy w weekendy, a ja mam codziennie do czynienia z przyjezdnymi;) Pół biedy jak nie poruszają się samochodem po mieście. Jednak jeśli mają samochód... strach się bać. Wczoraj miałem wątpliwą przyjemność obserwować kilku takich z niewarszawskimi rejestracjami.
  15. Temat z gatunku ogólnowojskowych. Na początek trochę teorii: Charakterystyczne cechy terenu walk w mieście. Jak wspomnieliśmy, na działania w mieście wpływa także ukształtowanie terenu. Jeśli poszczególne części miasta leżą na wzgórzach panujących nad resztą miasta, to punkty te mogą być kluczami pozycji w mieście. Tę samą rolę mogą odegrać kompleksy wysokich budynków. Można nawet powiedzieć, że w wielu wypadkach decyduje o znaczeniu dla działań pewnej części miasta nie tyle konfiguracja terenu, a więc wyższe, czy niższe położenie części miasta, ile rozmieszczenie, zazwyczaj w centrum miasta, najważniejszych urządzeń miejskich oraz budynków. Każdy bowiem kompleks wyższych domów, tworząc jakgdyby oddzielne wzniesienie, dające korzyści wygodnego strzelania i obserwacji, może zastąpić naturalne nierówności terenu. Trzeba przytem zaznaczyć, iż w warunkach walk w mieście dalekie pole ostrzału nie posiada specjalnego znaczenia, walka ogniona będzie bowiem zasadniczo prowadzona na bardzo małe odległości. (...) Typ walk ulicznych zależy od charakteru miasta. Zależnie od wielkości i charakteru miast różny bywa teren walki i różny charakter walk ulicznych. W miastach o domach niskich, rozrzuconych wśród ogrodów (np. Kowel, Baranowicze), charakter walk ulicznych jest zbliżony w pewnym stopniu do walk leśnych lub walk o wsie i osady podczas zwykłej wojny polowej. W miastach o domach wysokich, wielopiętrowych, znajdujących się jeden przy drugim wzdłuż ulic (np. Paryż, Berlin, Warszawa, Łódź, Kraków) mamy poniekąd jakgdyby charakter walk górskich. Wpływa na to z jednej strony możność ukrycia tylko wojska pieszego, a ogniem przerzutowym działać może jedynie, i to w sposób ograniczony, artylerja o stromym torze pocisku. Z drugiej strony warunki obserwacji, ukrycia sił, łączności, są zbliżone w dużym stopniu do walk górskich. Również analogją do walk górskich jest konieczność utrzymania w swych rękach najważniejszych ulic- linij komunikacyjnych, i placów lub skrzyżowań ulic, to jest węzłów komunikacyjnych. Za: Rowecki S., Walki uliczne, Warszawa 1928, s. 11-12. A teraz już odnośnie samego Powstania. Którą dzielnicę, który obszar Warszawy można uznać za najdogodniejszy do obrony, jak i ataku? A z drugiej strony, jak to wyglądało w praktyce? Czy wykorzystano właściwości terenu, zabudowy miasta w sposób odpowiedni?
  16. FSO, nas nie interesuje to, jakie warunki trzeba było spełnić aby obronić Warszawę jako całość, ale w których rejonach Warszawy obrona i atak mogły być na warunki powstańcze najskuteczniejsze. To co opowiadasz, nie ma większego związku z wybraniem jakiegokolwiek kwartału ulic. Tak samo ciągle czekam na odpowiedź na pytanie o tereny zielone między Wolą i Ochotą a Śródmieściem, oraz między Mokotowem a Śródmieściem. Piszesz, że zabudowa nie ułatwiała obrony. Żadna nie ułatwiała najlepszej, względem reszty miasta? Przecież to już na logikę jakiś obszar musi być lepszy od innego. Warszawa nie miała jednolitej zabudowy, ergo, można porównać te konkretne typy, a co za tym idzie, wskazać ten najlepszy w Warszawie. Borkiewicz, Kirchmayer, Stachiewicz, Komorowski, Żbikowski itd., o czym pisali jak omawiali warunki Warszawy pod względem zabudowy? Temat jest czysto teoretyczny. Interesuje nas tylko to, gdzie w Warszawie można było prowadzić najlepszą obronę. Wszystko pięknie fajnie, tyle że to nie ma bezpośredniego związku z tematem. Można to co najwyżej potraktować jako argument przeciwko opieraniu obrony w Śródmieściu-Północ i Południe na tej linii, z tym że jak Powstanie pokazało, obronę prowadzić tam można było. Dobrze, a gdzie był taki obszar? Znowu argument co najwyżej o znaczeniu pobocznym. Temat o najważniejszych obiektach mamy. Tutaj interesuje nas czysto teoretyczna strona zabudowy Warszawy jako terenu do obrony/ataku w warunkach powstańczych. Jeśli nasyp kolei obwodowej (nie sama kolej obwodowa), nie zostały zdobyty, wówczas obrona Woli mogła być traktowana jedynie jako działania opóźniające i to tylko przy odpowiednich siłach obrońców. Charakter zabudowy Woli, jej dość liczne tereny otwarte z cmentarzami i gettem, umożliwiały przy opanowaniu konkretnych budynków (pałacyk Michla, Gęsiówka, Pawiak, szkoła św. Kingi itp.), prowadzenie działań stosunkowo niewielkimi siłami, co w praktyce pokazał "Radosław". Co do porównania Wolskiej i Alei Jerozolimskich z Ogrodem Saskim, Łazienkami itd., to absolutnie nie masz racji. Kompletnie inny teren. Wystarczy przyjrzeć się zdjęciom. W przypadku wspomnianych ulic można spokojnie znaleźć obiekty, których kontrola umożliwiała nawet Powstańcom kontrolowanie jakichś tam odcinków. Tymczasem ogród Saski nie ma takich miejsc w ogóle, więc przy przewadze ogniowej Niemców skończyłoby się masakrą. Z kolei Łazienki i parki przylegające, mają takich obiektów niewiele. Dodatkowo są te obiekty dość kruchej konstrukcji, więc ewentualna próba oparcia na nich obrony, szybko zostałaby sprowadzona na ziemię przez Niemców.
  17. 29 września, piątek, 60 dzień Powstania Już od godziny 6:30 było od strony Żoliborza słychać huraganowy ogień artylerii i moździerzy. Coraz częściej pojawiały się tam również samoloty. Nikt nie miał wątpliwości, że niemiecki walec szykował się do zmiażdżenia kolejnego kotła powstańczej Warszawy. Już około 1:00 zostały wysłane dwie depesze, pierwsza do Naczelnego Wodza w Londynie, druga do marszałka Rokossowskiego, informujące o zbliżającej się kapitulacji Warszawy. Około 9:20 wracają parlamentariusze: ppłk "Zyndram", ppłk "Bogusławski" i por. "Sas". Przekazują, że od gen. von dem Bacha otrzymali informację, że ponieważ kolejnym celem jego stał się Żoliborz, prosi gen. "Bora", aby ten przekonał dowództwo obrony Żoliborza o zaprzestaniu dalszej walki, gdyż przy przewadze ogniowej Niemców walka nie potrwa dłużej jak jeden dzień, a zginą kolejni żołnierze, kolejni cywile. Parlamentariusze informują, że nie mogą podjąć decyzji sami, a gen. "Bór" potrzebuje trochę czasu aby podjąć decyzję o całkowitym zaprzestaniu dalszych walk. Wpierw jednak musi wiedzieć, jak traktowani są jeńcy, a także porozumieć się z Londynem. Generał von dem Bach rozumie to. Do rozwiązania sprawy Żoliborza zostaje skierowany sam płk "Wachnowski", były d-ca Grupy "Północ", od jej upadku z-ca "Montera". Informacja o kapitulacji Żoliborza błyskawicznie trafia do powszechnego obiegu. Ludzie są zszokowani. Na samym Żoliborzu walki zostają przerwane. Komisja która miała zbadać warunki w jakich żyją jeńcy i ludność cywilna, jest podzielona w swoich ocenach. Hrabina Tarnowska i dr Bartoszewski uważają, iż sytuacja nie jest zła, z kolei ppłk "Tytus" jest zdania przeciwnego... Kolejna komisja szykuje się do rozmów nt. ewakuacji ludności cywilnej z miasta.
  18. 28 września, czwartek, 59 dzień Powstania W KG AK i sztabie "Montera" nikt już nie wierzy w to, że może nadejść jakakolwiek pomoc dla konającej Warszawy. Powoli kształtuje się świadomość konieczności zakończenia walki i doprowadzenia do podpisania aktu kapitulacji. Do generała von dem Bacha zostają skierowani ppłk dypl. "Zyndram" i por. "Sas". Mają dowiedzieć się, jakie są podstawowe żądania strony niemieckiej. Po powrocie zdają z rozmów relację w sztabie. Opowiadają m.in. o zapewnieniach von dem Bacha, że Powstańcy otrzymają prawa kombatanckie, a ludność cywilna będzie mogła wyjść z miasta z tym, co uda jej się wynieść. W opowieści o ukaraniu Kamińskiego i jego bandy mało kto wierzy. Nie ukrywają także, że niemiecki generał przyznał, że dysponuje wystarczającymi środkami do szybkiego zakończenia walki, jednak nie chce ich stosować, aby dać szansę ludności cywilnej i Powstańcom. Planowane jest kolejne spotkanie w sprawie podpisania kapitulacji Powstania. Wobec odejścia z Mokotowa oddziałów powstańczych wraz z ppłk. "Karolem", dowódca obrony "Mokotowa" ma zostać postawiony przed sądem za zignorowanie rozkazu. Jak się później okazuje, rozkaz ten nigdy do niego nie dotarł. W związku z tym oskarżenie zostaje wycofane. Tymczasem w sztabie powstaje oda na cześć ziemniaka, pierwszego, jaki członkowie sztabu widzieli od początku Powstania...
  19. Wybuch "czołgu-pułapki" 13.VIII

    Fragment wspomnień sanitariuszki baonu "Wigry" [T. Potulicka-Łatyńska, Dziennik powstańczy 1944, Warszawa 1998, s. 11-13]: Około trzeciej usłyszeliśmy dziwny gwar na ulicy. Wyszliśmy na balkon. Od Podwala jechał mały czołg, otoczony tłumem żołnierzy i cywilów. Przy którejś z barykad zdobyto czołg! Ktoś znalazł kwiaty, które podał sanitariuszce siedzącej koło kierowcy. Od dłuższego czasu nie było nalotu, więc tłumy ludzi wyległy z piwnic, aby obejrzeć ten namacalny dowód naszych zwycięstw nad Niemcami. W pewnej chwili coś zepsuło się w motorze. Po przejechaniu barykady przed Ministerstwem pancerz zsunął się z podwozia. Tłum skupił się jeszcze bliżej. Nie schodziliśmy na dół, chociaż to było prawie pod naszym domem, gdyż lepiej było widać z góry. I w pewnej chwili nastąpił wybuch. Nie mogę uzmysłowić sobie dokładnie, co się stało. Oślepił mnie potworny, czerwony blask i ogłuszył straszny huk. Nie zdając sobie właściwie sprawy, co się stało, rzuciliśmy się w panicznej ucieczce do pokoju. Tratując wszystko po drodze, wybiegliśmy na klatkę schodową. Wszędzie unosił się pył i jakiś straszny zapach- połączenie prochu ze spalonym ciałem. Brak było powietrza. Dopiero na podwórzu usłyszałam głosy. Były to nieludzkie wycia, błaganie o śmierć lub pomoc, krzyki i płacz. Mnóstwo rannych i jakieś zdeformowane, obnażone resztki ciała ludzkiego wlokły się po podwórzu. Pobiegłam po apteczkę na górę. Jakimś cudem znalazłam ją wśród porozbijanych mebli, kawałków tynku i futryn. Czułam, że nic mi się nie stało, chociaż całe plecy miałam mokre, a sukienkę podartą od wybuchu. najgorsze było przeprowadzanie rannych do szpitala. trzeba było przechodzić po zmasakrowanych ciałach i brodzić w gęstej mazi z krwi ludzkiej i kurzu. Ściany domów opryskane były krwią, z balkonów i gzymsów zwisały części ciała, wyrzucone podmuchem. Ściany niektórych domów były zawalone. W szpitalu był straszny tłok. Ranni czekali w kolejce na opatrunki, nieraz umierając na korytarzu. Najwięcej było poparzonych. Większość prawdopodobnie umrze, bo nie ma dla nich ratunku. Gdy wróciłam na Kilińskiego, aby tam pomagać, okazało się, że Janka, Isia i "Szpak" są ranne. Wszystkie nasze lekarki były w szpitalu, zajmowały się więc nimi koleżanki i "Ciocia"- pani Albrechtowa. Poza tym leżało już wielu rannych z tego domu. Do wieczora opatrywałyśmy, uspokajały i karmiły rannych. Ciało jednego z żołnierzy z czołgu wybuch wrzucił na nasz balkon. Jego to krew opryskała mnie i kilka osób. Cmentarzyk na podwórkach przy Kilińskiego 1 i 3 zapełnił się prawie zupełnie.
  20. FSO, na początek przeczytaj jeszcze raz otwieracjący temat post. Nie pisałem o całym mieście, ale o tych dzielnicach/rejonach, które dawały największe szanse na w miarę skuteczną obronę bądź stwarzały odpowiednie możliwości dla atakowania ze strony Powstańców. Druga rzecz. Skoro uważasz, że centrum było oddzielone od reszty, wskaż mi takie miejsca między Ochotą i Wolą a Śródmieściem oraz między Mokotowem a Śródmieściem. Wybacz, ale absolutnie nie mogę się zgodzić. Zwarta zabudowa oznacza ni mniej nie więcej, jak właśnie to, że w skryciu przez nacierającym przeciwnikiem można dokonać podprowadzenia odwodów do wyprowadzenia kontrataku. Dodatkowo można wykuć przejścia między domami, co umożliwia sprawne przerzucanie oddziałów do zagrożonych rejonów. Działania są zazwyczaj błyskawiczne. Tak więc jeśli przeciwnik nie zna dokładnego rozlokowania sił obrońcy, wówczas może bardzo łatwo naciąć się, gdyż nie wie jakie są dokładnie możliwości nieprzyjaciela, czego może się po nich spodziewać. Mało to razy bywało tak, że Niemcy zostali podpuszczeni przez posterunki powstańcze pod pierwsze linie, a potem zaatakowane z dwóch stron? To właśnie umożliwia zwarta zabudowa. Pytanie. Skąd czerpiesz informacje nt. zabudowy Warszawy? Tak więc prosiłbym FSO, abyś jeszcze raz przemyślał to co napisałeś, bo niestety w sporej części post jest nie na temat. Nie chodziło mi bowiem o obronę Warszawy, ale o konkretne fragmenty miasta, a to zmienia postać rzeczy absolutnie.
  21. Nie do końca został Jankowski upoważniony przez rząd londyński. W '71 r. gen. Kukiel, a w '75 r. Popiel wyraźnie mówili, że pełnomocnictwa miały zostać przekazane trójce Jankowski-Komorowski-Pużak [Ciechanowski J.M., Powstanie Warszawskie, Warszawa 1984, s. 472-476]. Z tym, że Mikołajczyk bez porozumienia z resztą rządu wysłał depeszę, w której upoważnienie do podejmowania decyzji dostał sam Jankowski. Ale nie oszukujmy się, bez informacji przekazywanych przez KG nie podjąłby decyzji [Komorowski T., Powstanie Warszawskie, Warszawa 2004, s. 36-37]. Gdyby to było tak jednoznaczne, historycy nie spieraliby się od lat o charakter wystąpienia;) Polecam zajrzeć tutaj: Komorowski K., Bitwa o Warszawę: Militarne aspekty Powstania Warszawskiego, Warszawa 2004, s. 98-100. Mit powtarzany od lat dla wyjaśnienia niepowodzeń. Otóż walki w Warszawie były przewidywane od momentu, kiedy zaczęto planować "Burzę". Istniały dwa warianty akcji, wybór miał być zależny od sytuacji. Powstanie, czyli to co miało miejsce w rzeczywistości, i akcja dywersyjna na wielką skalę. Dopiero 12 lipca podjęto decyzję o wyborze pierwszego wariantu. Co do broni. Już na forum MPW rozprawiono się z wersją o wywiezieniu z Warszawy nie wiadomo jak dużej ilości broni. Informację tę jako pierwszy podał płk Borkiewicz [Powstanie Warszawskie 1944. Zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1964, s. 21]. Owszem, istniał pomysł wysłania do 30. DP AK sporej ilości broni maszynowej, ale pod wpływem "Montera" rozkaz został przez "Bora" anulowany. Wojciech Kempa przypuszcza, że Borkiewicz mógł zwyczajnie dowiedzieć się o takim planie, ale już o odwołaniu rozkazu nie, stąd też pisząc swoją pracę po wojnie wysnuł taki wniosek. Dodatkowo ponoć żaden z okręgów AK nie odnotował w okresie czerwiec-sierpień aż takiego wzrostu (300-900 sztuk) ilości broni maszynowej. Co do tej wątpliwości. O ile kojarzę, to NIE miała pełnić właśnie podobną rolę. Jednak Powstanie zaburzyło proces funkcjonowania organizacji, którą trzeba było odtwarzać.
  22. Znowu nie do końca;) To co Niemcy chcieli zająć żeby móc normalnie funkcjonować, mieli zajęte. Cytadela, forty, stanowiska art. plot. na Burakowie, lotnisko, Dworzec Gdański. Żoliborzem interesowali się, ale mieli inne priorytety. Plany zdobycia nasypu były. Zająć się tym miały oddziały 2 Rejonu III Obwodu, pod dowództwem por. "Wita". Ich celem było zdobycie Magazynu Materiałów Pędnych "Naftusia" przy Wawrzyszewskiej. Gdyby udało im się to, można by nawet przeciąć linię kolei obwodowej właśnie na wysokości Powązek, a co za tym idzie zgodnie z planami powstałymi jeszcze w okresie konspiracji, zaatakować pociąg z zabudowań znajdujących się przy torach.
  23. Czego teraz słuchasz?

    Lisa Stansfield i Barry White w All around the world...
  24. Widzę tutaj małą sprzeczność: Dobra zabudowa, czy mieli szczęście? Bo jeśli na Mokotowie mieli szczęście, to powinno się to też odnosić do Śródmieścia, którego Starówka jest elementem składowym (dzisiaj oczywiście traktujemy ją jako osobną od reszty Śródmieścia część Powstania, ale zarówno organizacyjnie w planach powstańczych, jak i dzisiaj, wchodzi w skład Śródmieścia). Poza tym, Śródmieście to też obszar dość rozległy, o stosunkowo niejednolitej zabudowie. Masz jakiś konkretny obszar na myśli? Jeszcze tak troszkę poza tematem. Nie powiedziałbym, że Niemcy nie interesowali się Mokotowem w pierwszych dniach. Siły jakimi tam dysponowali dla ochrony kluczowych obiektów, były wystarczające biorąc pod uwagę możliwości Powstańców na Mokotowie. Braku działania ze strony niemieckiej nie traktowałbym jako braku zainteresowania, ale zwyczajnej ekonomii sił. Mieli ważniejsze cele, a dopóki ich siły tam trzymały się, nie było potrzeby angażować większych oddziałów do walki. Zwłaszcza, że ze strony Mokotowa, nie groziło im większe niebezpieczeństwo. Dużo większe zagrożenie stanowił Żoliborz z dostępem do Kampinosu. Osobiście do obrony obstawiałbym Powiśle górne, Starówkę (w zasadzie obszar działania Grupy "Północ" w dniu 18 sierpnia, bez fragmentu plac Muranowski-Gęsia-Bonifraterska-Żoliborska), Śródmieście-Północ w obrębie Nowy-Świat-Aleje Jerozolimskie-Żelazna (minimum)-Grzybowska-Królewska, Śródmieście-Południe w rejonie Aleje Jerozolimskie-Aleje Ujazdowskie-plac Zbawiciela-Noakowskiego-Emilii Plater. Z dwoma pierwszymi przypadkami może być jednak problem. O ile budownictwo na Powiślu, z tymi żelbetonowymi blokami umożliwiało skuteczną obronę, o tyle już ukształtowanie terenu mogło być trochę kłopotliwe. Starówka z kolei to co prawda wąskie uliczki, ale z drugiej strony bloki dość wiekowe, które kiepsko znosiły ostrzał artyleryjski. Dobrym przykładem problemów z obroną obszaru Starego Miasta może być tutaj północna linia obrony z dwoma punktami z postaci PWPW i kompleksu szpitalno-kościelnego św. Jana Bożego. Pierwszy jak wspominał swego czasu Ryszard Kulesza, kiepsko nadawał się na twierdzę ze względu na bardzo duże otwory okienne. Drugi z kolei był wystawiony na ataki z terenu getta. Tutaj jedyne chyba wyjście, to wysunięcie linii obrony za Bonifraterską, co wiąże się jednak z koniecznością walki na obszarze Muranowa. Jeśli odrzucić zajezdnię autobusową między Inflancką a Żoliborską i tramwajową przy Sierakowskiej 8, to to także był obszar odpowiedni do obrony. Co do ataku. Znowu Śródmieście, zarówno Północ i Południe ze Starówką, ze względu na układ i budowę ulic. Umiejętne wykorzystanie przejść między domami mogło być tu kluczowe. Przy odpowiedniej ilości sił, można by pomyśleć także nad obszarem Woli, ale tym nazywanym Wolą pod cyrkułem. Wola pod gminą ze względu na zabudowę wydaje mi się jednak zbyt trudnym terenem (czyli z dzisiejszego układu odpadają Ulrychów, Odolany i Koło). Działania "Radosława" pokazały, że przy odpowiednim dowodzeniu można skutecznie stawiać Niemcom opór na tym obszarze. Niemniej wymagało to odpowiednich nakładów sił i spełnienia podstawowego warunku, czyli opanowania nasypu kolei obwodowej.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.