Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. To co nie na temat, zostało wycięte. Łącznie z komentarzem gregskiego, o którym pisał Robin Hood. Wcześniej nie wyciąłem go z powodu zwyczajnego gapiostwa. Nie mam czasu na przeglądanie forum 24 godz/dobę, dlatego czasem coś mi umknie. Niemniej liczę zawsze na rozsądek dyskutantów. Wszelkie uwagi ad personam i inne przytyki, proszę załatwiać między sobą na PW, a nie na forum publicznym. Zignorowanie mojej prośby może mieć niemiłe konsekwencje. Tyle. Miłego wieczoru Panom życzę.
  2. Wolf, weź pod uwagę, że autorzy szykują książkę na ten temat. Raczej kiepskim pomysłem jest wywalanie wszystkich ustaleń w jednym artykule. Owszem, mogli to zrobić. Ale po co? Tak przynajmniej cała ich robota otacza się kilkoma znakami zapytania, a to niewątpliwie wpływa na popularność. Pomijam już fakt, że Marek Strok jest naukowcem dość rzetelnym, i bardzo się zdziwię, jeśli w ostatecznej wersji coś pominie.
  3. Czy w Polsce jest za mało historyków?

    Nie mam zielonego pojęcia;) A czemu? Z prostego powodu. Średnio mnie ta tematyka rusza. Sam obserwuję głównie rynek dt. historii po 1939 i historii Warszawy, a tutaj nie mogę narzekać. No to znowu muszę wyrazić zdumienie, bo u mnie ciągle mówi się o badaniach sporej części wykładowców. Ale to może tylko wyjątek potwierdzający regułę...
  4. Czy w Polsce jest za mało historyków?

    I to i to. Od starożytników (którzy swoją drogą ostatnio wydali dwie cegiełki), przez średniowiecze i NPH po XX wiek. To ja już nie wiem, wychodzi na to, że mój instytut jest jakiś dziwny... Ze starożytnej magisterki prowadzą: prof. Bravo (i to dwa seminaria), prof. Ziółkowski, prof. Kulesza, prof. Lengauer, dr Janiszewski i dr Stępień. Nie wiem jak z seminariami doktoranckimi, tymi nie interesowałem się. To odnośnie całego środowiska, czy jednej konkretnej uczelni?
  5. Czy w Polsce jest za mało historyków?

    Niedawno miałbym pewnie podobną opinię. Ale teraz od jakiegoś czasu obserwuję dość zaskakujący mnie wzrost liczby autorów, czy to odwiedzając Prusa, czy buszując na stronach Historytonu. Ile dają to nie wiem, ale od jednego z moich wykładowców dowiedziałem się innej ciekawej rzeczy. Otóż bardziej na chwilę obecną opłaca mu się napisać/opracować jakąś tam broszurkę dla muzeum czy innej tego typu instytucji, niż spłodzić nową książkę. A nie jest to w żadnym razie człowiek, który unika pisania książek. Więcej, pisze, i są one dość wysoko oceniane. Oj nie zgodzę się Nie wiem jak w innych miejscach, ale u mnie w instytucie pisze się naprawdę sporo. Co jakiś czas słyszę o różnych publikacjach moich wykładowców. Niejednokrotnie tych najbardziej zalatanych.
  6. Za trochę ponad miesiąc (26-29.11) w Warszawie odbędą się kolejne, XVIII już Targi Książki Historycznej: http://www.pwkh.pl/index.php?id_kat=1&id_p=16&id=109
  7. Już niedługo Muzeum Wojska Polskiego będzie miało nową siedzibę: http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1617277,0,,ta...,wiadomosc.html
  8. Przy okazji warto dodać, że oprócz MWP na teren Cytadeli przenieść mają się Wojskowe Biuro Badań Historycznych, Centralne Archiwum Wojskowe i Dom Żołnierza Polskiego. Nie ukrywam, że takie skupienie tego typu instytucji, jak dla mnie, jest świetnym pomysłem.
  9. Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj

    Tak mi się teraz przypomniało. W okresie popowstaniowym płk Mazurkiewicz zmienił swój pseudonim z "Radosław" na "Sęp", czyli taki, jakiego używał za czasów TOW. Sztab TOW nie był przesadnie liczny, a należy pamiętać, że była to organizacja działająca na większym terenie niż DSZ "Sępa". Ograniczenie liczebności sztabu miało swoje powody praktyczne, choć nie można wykluczyć, że swoją rolę odegrało podejście "Radosława" do sztabowców (swoją drogą ciężko mówić, że okres Powstania specjalnie pogorszył bądź polepszył jego stosunek do tychże). Główne zadania TOW polegały na prowadzeniu walki bieżącej. Studyjny charakter prac miał być stosunkowo niewielki. Więc być może w tym tkwi powód braku sztabu/jego szczupłego składu, w DSZ płka Mazurkiewicza?
  10. Olimpiada historyczna 2009/2010

    Swoją drogą zastanawiające jest dla mnie, czym kierowano się ustalając limit pracy na te sześć stron. To już mogli dać chociaż z dziesięć...
  11. Lao Che - fenomen polskiej sceny rockowej

    Jak widać "Spięty" i spółka nie próżnują. Już 16 listopada ukaże się solowa płyt "Spiętego", o wdzięcznym tytule "Antyszanty". Z kolei w pierwszej połowie października został zarejestrowany pierwszy utwór czwartej już płyty Lao Che. Muzycznie ma ponoć różnić się w sposób wyraźny od poprzednich (mniej gitar, więcej klawiszy i samplera), ale podobnie mówiło się przed "Gospel". Pozostaje tylko czekać... Okładka płyty "Spiętego": http://www.opensources.pl/Spiety-Antyszanty_front_sma.jpg
  12. Jak widać miejsce na samoloty zostało przewidziane: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,7...la__wideo_.html
  13. Zmarł Maciej Rybiński

    W dniu dzisiejszym w wieku 64 lat zmarł Maciej Rybiński: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,8...j_Rybinski.html Dla mnie wiadomość wyjątkowo smutna. Jeden z niewielu dziennikarzy, których naprawdę szanowałem. Na długo zapamiętam jego artykuły pisywane dla "Wprost" i "Rzeczpospolitej"...
  14. Czarnocin 1943

    Polecam bardzo dobry opis akcji: Borkiewicz-Celińska A., Batalion "Zośka", Warszawa 1990, s. 239-254. Sama akcja została przez stronę polską uznana za nieudaną. Nie wysadzono mostu i stracono trzech żołnierzy: Feliks Pendelski "Felek" (ur.20.11.1921 r.), Andrzej Zawadowski "Gruby" (ur. 8.04.1922) i "Rysiek". Cała trójka była już doświadczona, więc ich strata była szczególnie bolesna dla struktur GSów. Inaczej jednak akcję ocenili Niemcy. Most uległ dość poważnemu uszkodzeniu. Naruszone zostały wszystkie dźwigary. Jedynie przez to, że nie wybuchły ładunku w pobliżu kamiennego przyczółka mostu i na wewnętrznych kratownicach, most zachował się. Mimo to i tak Niemcy przez spory czas nie mogli korzystać z tego przejazdu. Nie można zapomnieć także o poważnym niebezpieczeństwie, jakie zawisło nad GSami po tej akcji. Niemcy zdołali zdobyć kennkartę "Felka", która była wystawiona na jego prawdziwe nazwisko (sic!). A jak wiadomo, zabronione było noszenie takich dokumentów na akcję. Jednak w tym wypadku było to uzasadnione. Jako pracownik Zakładów Ostrowieckich w Warszawie otrzymał dokument podróży na swoje prawdziwe nazwisko. Do dokumentu dopisano już "lewe" nazwiska "Grubego" i "Antka z Woli". Dzięki temu cała trójka miała spokojny przejazd pociągiem. Kiedy "Felek" został ranny w trakcie odskoku, zaczął niszczyć najważniejszą część kennkarty. Udało mu się na tyle, że Niemcy nie byli w stanie na jej podstawie ustalić jego danych personalnych. Mieli jeszcze odciski palców "Felka" i "Grubego". Sprawa otarła się od SS-Obersturmbannfuhrera Liphardta (komendant Policji Bezpieczeństwa i SD dystryktu radomskiego), przez szefa Urzędu IV Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy SS-Gruppenfuhrera Mullera aż po samego Hahna. Gdyby doszli, kim byli polegli, Grupy Szturmowe mogły mieć poważne kłopoty, gdyż rodziny obu zabitych były wprowadzone w ich pracę w podziemiu. O tym jak bardzo Niemcy starali się dojść do celu może świadczyć chociażby fakt obserwacji grobu "Ryśka" na Cmentarzu Bródnowskim, gdzie pochowano go pod przybranym nazwiskiem Mirosława Lemańskiego.
  15. W marcu 1940 r. mjr Jan Mazurkiewicz "Sęp" napisał raport nt. problemów z Bazą "Romek" w Budapeszcie. Trafił on do rąk gen. Sosnkowskiego. Podobnie rzecz się miała z raportem gen. Stefana Roweckiego "Rakonia". Jego meldunek wysłano 30 listopada. Było to już po powrocie "Sępa" do Kraju, i jego rozmowie z "Rakoniem", kiedy to wyjaśnione miały zostać wszelkie nieporozumienia między TOW "Sępa" a ZWZ. W biografii swojego ojca Stanisław Mazurkiewicz stawia tezę [Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 87, 92, 94, 96-97], jakoby wystąpienie "Sępa" z marca '40, plus informacje jakie docierały do Paryża, miały stanowić podstawę dla gen. Sosnkowskiego do zawieszenia go w czynnościach (odsunięcie od "Romka"), a następnie wysłanie go do Syrii, tak aby mógł dołączyć do SBSK. Jednocześnie zaznacza, że gen. Sosnkowski mógł obawiać się powrotu "Sępa" do Kraju uważając, że razem z "Rakoniem" mogą stać się zbyt niezależni. Na ile te obawy były słuszne? Jak wyglądały dokładnie stosunki "Rakonia" i "Sępa" w początkowym okresie wojny z gen. Sosnkowskim? Sprawa jest o tyle ciekawa, że sam Stanisław Mazurkiewicz poświęca jej spory kawałek książki, podczas gdy prof. Szarota ledwo nadmienia ten fakt.
  16. Gdzie tu sprzeczność? Partyzant nie jest żołnierzem? W historii raczej nie ma się co kierować dumą Idąc za prof. Kulą, podbijanie bębenka narodowej historii, jest średnio dobrym pomysłem. Ale mniejsza z tym. W czym jest gorsze określenie "partyzant miejski" czy "żołnierz konspiracji" od tego "członka podziemnego ruchu oporu"?
  17. Gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski

    Dlatego też pytam, czy Pedros poza tym cytatem nic więcej nie ma. Początkowo zrozumiałem jego słowa tak, że jakiś autor stwierdził tak a nie inaczej powołując się na ten fragment. Chciałbym przekonać się, na ile dobrze zrozumiałem.
  18. Teraz mogę tylko żałować, że w sierpniu sam nie sprawdziłem, czy jest to dostępne... Niemniej dzięki Kadrinazi za wrzucenie tego, w wolnej chwili dowiem się, co ominąłem w swojej pracy:P
  19. Partyzant czy członek podziemia?

    Droga youpendi, nie zarzucam Ci, że źle robisz używając takiego a nie innego określenia. Cały czas podkreślam, że chodzi mi o samą argumentację, którą na dodatek sama podałaś. Nie sugeruję Ci także jakiegokolwiek fałszowania historii. Zaznaczam jedynie, że taki sposób argumentacji może (sam w sobie, i to w ujęciu ogólnym, a nie w tym konkretnym przypadku) prowadzić do czegoś takiego. Historia już nie raz pokazała, że także może kogoś skrzywdzić. Tak więc moje uwagi nie odnoszą się ani do samych określeń, których użyłaś, ani do Ciebie. Od początku dyskusji czepiam się jedynie tej argumentacji. Nic ponadto. Nie do końca. Za każdym razem jak na studiach pisałem jakiś większy tekst, musiałem jasno zaznaczyć, co w danej pracy rozumiem pod takim a takim pojęciem, i dlaczego go używam. Jest to element wymagany w sposób absolutny. Jakbym to zostawił na boku, pewien przemiły doktor oblał by mnie na pierwszym roku. We wtorek na seminarium swoją pracę nt. "Solidarności" na Mazowszu w '81 referował świeżo upieczony magister. I pytanie o pojęcie "Solidarności" w tej pracy padło, co nie jest niczym dziwnym. Tydzień temu na zajęciach przez półtorej godziny miałem dyskusję o tym, jak rozumieć pojęcie rewolucja w przypadku Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Kilka lat temu zapewne wyraziłbym podobne zdziwienie do Twojego. Jak to, przecież to nie ma znaczenia! Ano jednak ma, choć na pewno życia nie ułatwia. Niemniej zgadzam się, że pojęcia oboje rozumiemy w miarę poprawnie. Tutaj już się nie kłócę. Chodzi mi, co podkreślam po raz nie wiem który, o argumentację samą w sobie. A to już Ty stwierdziłaś, nie ja. Cały czas chodzi mi sposób argumentacji, a nie o Twój konkretny przypadek. Bo ja jak każdy dobry uczeń swoich nauczycieli, podążam za ich radami i uwagami. A nauczyli mnie oni, że czasem lepiej być przesadnie czepliwym, komplikując pewne sprawy, zamiast je upraszczać. Jakoś ciężko jest mi się wyzwolić od tego;)
  20. Partyzant czy członek podziemia?

    Nijak Delegaci Rządu czy pracownicy BiPu KG AK nie pasują mi do określenia partyzant. W ani jednej publikacji nie spotkałem się z taką klasyfikacją tychże. Członkami podziemia są, ale nie prowadzą walki zbrojnej, a chyba do tego odnosi się definicja, którą podałeś (jeśli się mylę, popraw mnie). Sam najpierw postawiłeś znak równości między nimi, teraz piszesz o sposobie prowadzenia walki. Więc żeby była całkowita jasność (bo odnoszę wrażenie, że kręcimy się dookoła tego samego, tylko z dwóch stron), zadam pytanie: czy osoba pracująca przy drukowaniu gazetek konspiracyjnych była partyzantem, czy nie? Chciałbym youpendi aby to było wyolbrzymianie, naprawdę Ale ja nie kwestionuję określeń, tylko sposób argumentacji. Nic nie zarzucam. Zwracam jedynie uwagę na sposób argumentacji, który jest dość umowny, i może prowadzić do nieporozumień. Gdybyś napisała, że przyzwyczajona jesteś do takiego określenia, to nawet słowem bym się nie zająknął. Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka ponoć jest. Tu też bym się kłócił (taka moja natura, że dość kłótliwy i uparty jestem). Partyzant, jak podał ciekawy, prowadzi walkę, co rozumiem pod pojęciem walki zbrojnej (guerilla i te sprawy). Z kolei członek ruchu oporu może być zarówno tym partyzantem, jak i drukować gazetki, czy też przenosić informacje.
  21. Partyzant czy członek podziemia?

    Youpendi, nie chodzi mi już teraz o ten konkretny przypadek, ale o samo podejście, które w innych sytuacjach może doprowadzić do tego, że efekty badań wielu ludzi będą bez znaczenia, bo ktoś uzna, że lepiej dla niego brzmi co innego. To tak jak z "Radosławem" i akcją ujawniania się AK-owców. Dla jednego będzie to współpraca z Rosjanami, UB itd., a dla innego akcja mająca na celu pomoc tymże AK-owcom, którzy jeszcze nie wyszli do cywila. I niech ktoś wybierze pierwszą wersję, która z jakichś tam względów lepiej dla niego brzmi, i już z człowieka, który chciał pomóc, robi się kogoś, kto zdradził Polskę i Polaków w imię własnej wygody. Tak więc nie o same określenia mi chodzi, ale o argumentację. To tak, owszem. Niemniej historia ma to do siebie, że jedno słowo potrafi kompletnie zmienić nasz sposób postrzegania danej sprawy. Nie bez przyczyny spory o pojęcia stają się nie raz nie dwa polem prawdziwej bitwy.
  22. Partyzant czy członek podziemia?

    I nie mam takiego zamiaru. Niemniej wychodzę z założenia, że w historii kierowanie się brzmieniem jest ciut... dziwne. Czyli co, od dzisiaj każdy Delegat Rządu, to partyzant?
  23. Partyzant czy członek podziemia?

    Nie każdy członek podziemnego ruchu oporu musi być partyzantem, choć w odwrotną stronę w zasadzie się zgadza, choć i tu pewnie można by znaleźć punkty sporne. Bo tak samo do podziemia należeli Tadeusz Wiwatowski "Olszyna", jedna z czołowych postaci TOW Warszawa a później KeDywu OW AK, tak samo Jan Piwnik "Ponury", tak samo i Jerzy Lerski "Jur", emisariusz DR na Kraj. A nie każdy z nich był partyzantem.
  24. Gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski

    Ale to przecież tak samo poprzez Bazę "Romek" w Bukareszcie, łączność z Paryżem miała i Warszawa i Kraków. Troszkę dziwna dla mnie ta argumentacja. Nic więcej tam nie ma?
  25. Biblijne maszyny

    Drogi colomanie, drogi mostostalu, jedna prośba. Darujcie sobie wzajemne dogryzanie, bo to ni śmieszne, ni ładne. Tak więc skupcie się zamiast na sobie, to na temacie. Zaręczam, że wszyscy na tym skorzystamy.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.