Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Niżyński L., Batalion "Miotła", Warszawa 1992, ss. 435. Książka bardzo przydatna w temacie walk na Woli, aż do Stawek. Ale to raczej w kontekście ogólnym, niż konkretnie o interesującej nas kompanii/plutonie. Znajdzie się trochę o oddziale "Olszyny". W każdym razie pozycja raczej dla osób, które o OD "A" przeczytały już wszystko, co jest dostępne. Zwyczajnie temat tegoż oddziału jest tutaj poruszany dość wyrywkowo. Wierzbicki M., Oddział Dyspozycyjny "A" KeDywu Okręgu Warszawskiego AK w Powstaniu Warszawskim, "Wojskowy Przegląd Historyczny" 3/1994, s. 3-30. Bardzo przyjemna rzecz. Od rodowodu oddziału, przez opis działań dzień po dniu, aż po wykaz wszystkich żołnierzy z podziałem na trzy grupy z okresu przed 1 sierpnia '44. Dla osoby zaczynającej poznawanie losów OD "A", pozycja idealna na sam początek. Na kolejnych etapach równie pomocna. Bukalska P., Rysiek z KeDywu. Niezwykłe losy Stanisława Aronsona, Kraków 2009, ss. 328. Ciężko zaklasyfikować tę książkę. Niby to biografia, niby to autobiografia, niby wywiad. Wszystkiego po trochu, z przewagą tego pierwszego. Część poświęcona Powstaniu jest nie za długa, jakieś 50 stron. Zawsze jednak kilka informacji nt. życia w oddziale i ogólnie w powstańczej Warszawie, znajdzie się. Rozbudowanych opisów działań bojowych proszę się nie spodziewać. Kledzik M., Królewska 16, Warszawa 1984, ss. 216. Pozornie publikacja nie związana z OD "A"/plutonem "Śnicy". Ale tylko pozornie. Kamienica przy Królewskiej 16 znajduje się bardzo blisko Ogrodu Saskiego. Dlatego też część poświęcona nocy 30/31 sierpnia i dalej, zwiera spory opis przejścia górą ze Starówki do Śródmieścia oddziału po d-dztwem "Jerzego" i "Morro". Cenny ze względu na uwzględnienie informacji obrońców kamienicy. Białous R., Walka w pożodze, Warszawa 2009, ss. 128. Wątek ten sam co powyżej. Wspomnienia autorstwa "Jerzego". Kilka ciekawych informacji dt. przebicia górą. Warto znać. Jest również trochę nt. "Śnicy".
  2. Gry o Powstaniu Warszawskim

    Niektórym nie do końca odpowiada taka forma propagowania wiedzy o Powstaniu. Jasne, cel uświęca środki, ale czy na serio nie ma innych metod? Aktualnie zabieram się za pracę licencjacką dt. recepcji MPW. Profesor Kula, z którym rozmawiałem na temat kształtu pracy, dość wyraźnie powiedział, iż dla niego MPW, jako instytucja, jest trudna do określenia. Z jednej strony jedno z najlepszych muzeów w Polsce, które ma pomysł na swoją działalność, z drugiej swoista disneylandyzacja tematu. Mam wrażenie, że ta gra wpisuje się właśnie w ten nurt. Mi to osobiście średnio przeszkadza. Jeśli chociaż parę osób po zagraniu w to, zainteresuje się tematem, to ok. Niemniej wolę inne metody rozbudzania pasji.
  3. Gry o Powstaniu Warszawskim

    Duże brawa dla autora. Naprawdę świetna robota. A tutaj coś, czego jeszcze chyba nie wrzucałem na forum: http://www.1944.pl/index.php?a=site_news&a...=02&id=1763 Od razu powiem, że gra wzbudziła sporo kontrowersji.
  4. Na przełomie 1942/1943 dowództwo AK postanowiło zlikwidować "Wachlarz" i "Związek Odwetu", a na ich miejsce utworzyć Kierownictwo Dywersji, czyli KeDyw. Wpierw na szczeblu KG AK, później także na poziomie Okręgów. Aby akcje dywersyjne mogły odbywać się odpowiednio sprawnie, potrzebne było odpowiednie zaopatrzenie. Zdecydowano się na stworzenie "Baz". Początkowo trzy: Wołyńska, Poleska i Nowogródzka. W sierpniu '43 powstała czwarta: Kielecka. Nadzór nad nimi objęła właśnie Centrala Zaopatrzenia Terenu. Od sierpnia '43 działała pod kryptonimem "Stadion", a od '44 "Zegar". Jak ocenić należy działalność Centrali? Jakie metody przerzutu sprzętu stosowano? I pytanie które mnie nurtuje: ile było "baz"?
  5. Centrala Zaopatrzenia Terenu

    Centrala Zaopatrzenia Terenu jest działem, który z jednej strony jest kiepsko znany, z drugiej zaś poprzez swą działalność idealnie pokazuje stopień skomplikowania struktur podziemia, choć nie jestem pewien, czy nie można go uznać za należący do tych z największą siatką połączeń z innymi. Już sama kwestia zwierzchnictwa nad CZT. Z jednej strony O.V KG AK, mający nadzór merytoryczny (cokolwiek to znaczy), z drugiej KeDyw KG AK, od którego wychodziła zależność operacyjna. Do tego dochodzi współpraca z Wydziałem Broni Szybkich O.III, Służbą Uzbrojenia O.IV i O.VII KG AK, O.I (Organizacyjny, "Magistrat"), O.IV (Wyszkoleniowy, "Zagajnik", kierowany od listopada '42 do sierpnia-września '43 przez ppłka Henryka Krajewskiego "Trzaskę", pierwszego szefa CZT), O.V (Łączności, "Łąka") i Działem Produkcji KeDywu KG AK ("Remiza"). Do tego kwestia finansowania przez KeDyw, KO, EOP... Trzeba przyznać, sporo tego.
  6. 53 pułk strzelców kresowych

    Żeby nie było wątpliwości, tym upierdliwym Adminem jestem ja. Prosiłem jedynie o nieużywanie wielkiej czcionki. Można było użyć podkreślenia, można było pogrubić. Można było też napisać pewne magiczne słowo: proszę. Jeśli autor tego tematu tego nie rozumie, to już nie moja wina. Ja go jednak podstaw korzystania z forum uczyć nie mam zamiaru.
  7. Zgrupowanie "Radosław" - ocena działań w PW

    Już tak od dłuższego czasu zastanawiałem się nad tym. Kwestia nazewnictwa. Niejednokrotnie w opracowaniach możemy spotkać się, przy opisach działań "Radosława", na sformułowanie "oddziały KeDywu", w odniesieniu do całego zgrupowania. I teraz pytanie, czy słusznie rozciąga się ten termin na cały oddział? Owszem, baony "Zośka", "Parasol" i "Miotła" oraz kompania OD "A", były związane z KeDywem KG i OW AK jeszcze przed Powstaniem, ale już "Pięść" i "Czata" wywodziły się z innych struktur (odpowiednio O.II KG AK i O.V KG AK, choć tutaj sprawa jest dość skomplikowana ze względu na dwutorową zwierzchność nad CZT ze strony O.V i KeDywu KG AK, niemniej znaczący jest fakt, że początkowo "Czata" nie była uwzględniana w strukturze "Radosława"). Jak więc traktować zwrot "oddziały KeDywu" w odniesieniu do "Radosława"? Prawidłowy, czy jednak jest nieścisły?
  8. Jan Mazurkiewicz "Radosław"

    Tak jak obiecałem. Z Powstania wyszło 46 żołnierzy "Miotły". Wszyscy dostali imienne legitymacje, dzięki którym mogli być traktowani jak jeńcy wojenni. Po opuszczeniu Warszawy oddział zaczął niejako odtwarzać Tadeusz Janicki "Czarny" (a to ze względu na to, że nikt nie wiedział, co się dzieje z rannym "Szczęsnym"). Zajmował się tym od listopada '44. Zamieszkał w Piastowie. Złapał kontakt z "Anatolem" i "Radosławem". Gromadził resztki plutonów "Torpedy", "Sarmaka", "Czarnego", "Marsa" i "Niedźwiedzi". Ponieważ "Czarny" pozostał w Piastowie, kontakt z "Radosławem" urzędującym w Częstochowie zapewniał "Anatol". Oddział przeprowadził kilka akcji sabotażowych, dywersyjnych, plus kilka wyroków w imieniu PPP. W dniu 24.12.1944 wkroczył do szpitala w fabryce Tudor, w którym to gromadzili się ranni i chorzy, którzy wyszli z Warszawy. Siostra przełożona w tym szpitalu, współpracowała z gestapo. Jeśli tylko ktoś wydał jej się podejrzanym (czyli sprawiał wrażenie Powstańca), wydawała go w ręce Niemców. Publicznie ogolono jej głowę, wymierzono karę chłosty, a na koniec zabrano. Nikt więcej jej nie widział w szpitalu. Z kolei pacjenci dostali prezenty od "Czarnego" i życzenia świąteczne. Najpoważniejsza akcja miała miejsce w dniach 14-15.01.1945. Wtedy to oddział "Torpedy" rozminował fabrykę PZInż. w Ursusie, którą Niemcy planowali wysadzić w powietrze. Trzy drużyny w składzie: Kazimierz Jackowski "Torpeda" Bonifacy Dłużniewski "Żmudzki" Tadeusz Gabrysiak "Kubiński" Czesław Józiak "Żelazny" Juliusz Kamia "Jan" (?) Antoni Olszewski "Wilk" Jan Olszewski "Antek" Zbigniew Osucki "Pirat I" Jan Pęczkowski "Kamiński" (ten sam, który brał udział w desancie kanałowy, i pozostał na powierzchni, ukrywając się w Galerii Luksemburga i kościele św. Antoniego Padewskiego) Józef Powroźnik "Pirat II" Jan Romańczyk "Łata" (też brał udział w desancie kanałowym) "Adaś" (NN) "Wujcio" (NN) Akcja zakończyła się niemal pełnym sukcesem. Udało się rozminować wszystko, ale Niemcy wykorzystując starą amunicję wysadzili część kompleksu (odlewnia żeliwa, stołówka, magazyn materiałowy). Niemniej większość fabryki ocalała. Zabezpieczono też pobliskie wiadukty kolejowe. Z kolei w dniu 16/17 stycznia, wykonano wyrok na konfidencie Gestapo, Jakubowskim. To była ostatnia akcja oddziału.
  9. Jakby ktoś był zainteresowany: http://www.1944.pl/index.php?a=site_news&a...=02&id=1774
  10. Przepraszam, że troszkę nie na temat, i niejako już po terminie, ale... Dla samej przyjemności słuchania dra Wojtyńskiego, warto na takim spotkaniu się stawić. Sam gdyby nie to, że o 20 skończyłem zajęcia (właśnie z dr. Wojtyńskim), pewnie bym poszedł, a tak... odpocząć kiedyś też trzeba. Człowiek absolutnie niesamowity, jego pasja opowiadania (temperatura około zera, Wola, ciemno, śnieg z deszczem... ciężko było oderwać się od jego opowieści o układzie ulic), jego spojrzenie na pewne sprawy, jego dowcip, podejście do studenta (tylko dwóch wykładowców może równać się z jego podejściem, z tych których poznałem rzecz jasna, a chodzi o prof. Kulę i prof. Nagielskiego), jego umiejętność zaciekawienia niemal wszystkim... gdyby wszyscy wykładowcy tacy byli... ahh, marzenie. Tyle.
  11. Wasz ulubiony reżyser

    Są tematy o ulubionych filmach, serialach i aktorach, a nie ma jeszcze o reżyserach. Czy macie swoich ulubionych reżyserów, jeśli tak to za co ich lubicie
  12. Jan Mazurkiewicz "Radosław"

    Co do tych akcji, to prawdę mówiąc nie spodziewałbym się jakichś cudów (Borkiewicz-Celińska w ogóle poija okres po Powstaniu, Stachiewicz nie wspomina nawet słowem o jakiejś akcji). Pułkownik organizując na nowo struktury KeDywu, chciał chyba powrócić do pomysłu z czasów TOW, a te jednak zakładały spokojniejsze działanie. Za mało ludzi, za mało broni. Sam "Radosław" miał problemy ze zdrowiem (ciągle dokuczała mu noga). Co do Bratnego, to fakt. Jakby przyjrzeć się części z jego postaci, to wyraźnie widać elementy życiorysu charakterystyczne dla faktycznych współtowarzyszy broni z okresu konspiracji i Powstania. Nie tylko "Kolumb" (czyli połączenie postaci Stanisława Likiernika i Krzysztofa Sobieszczańskiego), ale także, żeby daleko nie szukać, "Zygmunt". Dowódca oddziału, student biologii, stracił oko, brał udział w przebiciu górą do Śródmieścia i przepłynął Wisłę. Jak dla mnie ewidentne połączenie postaci Stanisława Sosabowskiego "Stasinka" i Bolesława Góreckiego "Śnicy". Pierwszy był lekarzem, d-cą oddziału i stracił wzrok. Z kolei "Śnica", dowodził pozostałością oddziału po śmierci "Olszyny", brał udział w przebiciu i przepłynął Wisłę.
  13. Jan Mazurkiewicz "Radosław"

    W zasadzie etap działalności "Radosława" po upadku Powstania, jest stosunkowo kiepsko opisany w literaturze. Pierwsze kroki po Powstaniu pułkownik skierował w rejony podwarszawskie. Spędził tam cały październik. Dopiero w listopadzie pojechał do Częstochowy, przez Kraków. Jakie miał stanowisko? Zachował funkcję sprzed 1 sierpnia, czyli d-cy KeDywu KG AK. Co ciekawe, gen. Okulicki miał niespecjalnie interesować się odtwarzaniem struktur tejże jednostki. Całość działań pozostawił "Sępowi" (taki bowiem pseudonim płk Mazurkiewicz stosował po Powstaniu). Faktycznie zbierał możliwie największą liczbę żołnierzy do dalszej działalności. Pomagało mu w tym kilka osób, m.in. mjr Tadeusz Runge "Witold", kpt. Zbigniew Ścibor-Rylski "Motyl", por. Kazimierz Augustowski "Jagoda" czy też por. Henryk Kozłowski "Kmita". Ten ostatni jest postacią dość istotną dla tematu. Otóż po wyjściu wraz z ludnością cywilną z Pruszkowa odwiedził rodziców w Brwinowie. Następnie zajął się zbieraniem swoich ludzi, opiekował się rannymi, sporządzał listę strat. Niemniej nie miał drogi dojścia do "Sępa". Tę załatwili mu kpt. "Wacek" (d-ca plutonu pancernego) i Zygmunt Żbichorski. Pierwsze spotkanie miało miejsce w Grodzisku. Tam "Kmita" otrzymał rozkaz dołączenia do oddziału formowanego przez "Anatola" i "Czarnego", a złożonego z byłych żołnierzy "Miotły". Cały oddział liczył 20-25 ludzi, z czego ok. 8-10 mogło brać udział w akcjach. Po pewnym czasie "Kmita" zaczął organizować własną grupę bojową. Z "Sępem" spotkał się pod koniec stycznia '45. Sam płk Mazurkiewicz urzędował w dworku w Pasieku, niedaleko Częstochowy. Jak wspominał później kpt. Grzybowski, ten sam, który w trakcie Powstania pomagał "Radosławowi" przechodzić kanałami, głównym celem d-cy KeDywu było jak najszybsze dostanie się do Warszawy. Co do akcji bojowych. Musiałbym zajrzeć do monografii "Miotły". O ile pamiętam, Niżyński poświęcił trochę miejsca okresowi tuż popowstańczemu. Ale to nie wcześniej jak w czwartek.
  14. Odsiecz wiedeńska

    Posty wydzieliłem do odpowiedniego działu. Zostawiam całość, łącznie z powyższą wypowiedzią. Każdy powinien mieć pełen wgląd w charakter prośby.
  15. Baza "Romek" a TOW i ZWZ

    Mam cytować raport "Sępa"? To jest blisko pięć stron. Cytowanie odpada, musisz zawierzyć mi, że piszę dokładnie to, co zawierał W dużym skrócie, najważniejsze kwestie. Kursy konspiracyjno-dywersyjne uruchomił mjr Mazurkiewicz. Komendant Bazy nie wysłuchał ani jednego, mimo iż był bez doświadczenia w tej robocie. Przeciwnie do "Sępa", który już podczas I WŚ zajmował się tym. Podczas odprawiania ludzi niejednokrotnie mylił adresy, zmieniał zadnia, jednego człowieka obciążał kilkoma zadaniami. Sekcję kurierską zmontował "Sęp" z Jasiewiczem. Oni też musieli brać na siebie większość odpraw, ponieważ komendant zwyczajnie nie radził sobie z tym. Ludzie których odprawiał, byli skołowani. Dodatkowo atmosfera w bazie. Meldunki do Centrali pisał w formie "Ja zrobiłem, ja wyszkoliłem, ja wysłałem". Wpływało to niekorzystnie na atmosferę, gdyż pomijało szereg ludzi, którzy pracowali dla Bazy. Major Mazurkiewicz zwrócił uwagę, że znacznie lepszą formą byłoby "Baza zrobiła itd.". Nie znał tras szlaków. Ponieważ "Polesiński" odprawiał emisariuszy, ci ruszali bez odpowiedniej znajomości kontaktów na trasach. Ludzie który nie byli na trasie, siedzieli w Budapeszcie. Co się z nimi działo? Nikt nie wiedział. Nie było organu kontrolnego. Na sugestię złożenia kontrwywiadu, pułkownik odparł, że zrobi to. Meldował o tym Centrali w marcu. Do maja nic nie zrobił. Kiedy została poruszona kwestia łączności wtórnej, na wypadek wejścia Niemców na Węgry, znalazł do tej roboty ludzi, którzy albo byli w mieście znani (z miejsca aresztowano by ich), bądź nie znali języka i mieli problemy z dokumentami. Centrali meldował o wszystkim, problem w tym, że nie zawsze pisał o planach realnych. Robił to, bo miał taki rozkaz. Wszyscy kurierzy i emisariusze przechodzili przez siedziby Poselstwa i Attachatu. Dwie placówki! Każdy mógł ich widzieć, każdy zapamiętać. W Poselstwie miał pracować niejaki Paweł Laube, szpieg niemiecki. W Komitecie Obywatelskim był niejaki Księżka (nie jestem pewien, czy dobrze nazwisko odmieniłem). Także podejrzany o szpiegostwo. Komendant Bazy mimo, iż wiedział o nich, nie poczynił odpowiednich kroków, aby pozbyć się tych ludzi. Tyle nt. samego komendant Bazy. Dalej są zarzuty względem Centrali i ZWZ. Wysłanie człowieka, który nie miał doświadczenia w tej pracy. Brak jednoznacznego określenia od razu, czym Baza ma być. Na start całości 4,5 tys. dolarów wyłożył sam "Sęp", z budżetu kasy dywersyjnej (czyli fundusze TOW). Zarzucał też fakt, iż nikt z Kraju nie pofatygował się na Węgry, aby na miejscu zbadać sprawę, oraz to, że wskutek opieszałości w działaniu, stracono możliwość przerzucenia w listopadzie i grudniu sporych sum pieniędzy. To chyba tyle. Chociaż nie, jeszcze jedno. To wówczas, chyba po raz pierwszy, "Sęp" poprosił o przerzucenie go do Kraju. Od 8 lutego 1930 r. do 1938 roku pracował jako I oficer w sztabie inspektora armii, którym od '27 do '39 był właśnie Sosnkowski. Osiem lat bliskiej współpracy. Czego chcieć więcej? Raport znam, ale dzięki za wrzucenie;) No to już pisałem, że 200 tys. zatrzymali. Tutaj jednak istnieje pytanie, czy wobec wysiłku mjra Mazurkiewicza i jego ludzi, te 200 tys. faktycznie powinni zwrócić, czy może jednak powinno to być potraktowane jako swoista zapłata? O ile mi wiadomo, nie dostali zwrotu tych 4,5 tys. Choć fakt faktem, sprawa mocno kontrowersyjna. Ale tutaj jest inne pytanie: czy ZWZ jakoś specjalnie burzyła się o tę kasę? Nie do końca on kierował. Siedząc na Węgrzech, nie bardzo miał możliwość sprawnie to organizować. W zasadzie za działania TOW w Kraju, odpowiadał wówczas kpt. Milanowski. Tak więc zarzucanie "Sępowi", że bez zgody/wiedzy przełożonych kierował TOW, jest jak dla mnie lekko naciągane. Jasne, że wiedziano. Najpóźniej od grudnia '39, kiedy to zostało zawarte porozumienie między mjrem Mazurkiewiczem a Paryżem. Dodatkowo mamy zestawienie likwidacyjne Grupy "Zagłoby" z 28 stycznia '40, wysłane przez płka Krajewskiego do Paryża. Więcej. Jeszcze kiedy gen. Karaszewicz-Tokarzewski podporządkował sobie OOB w Krakowie, prowadzone były rozmowy co do współpracy TOW i SZP. Problem leżał w sposobie patrzenia na charakter organizacji. O ile mi wiadomo, TOW była jedyną organizacją w Kraju, która nastawiała się na model dywersyjno-sabotażowy, a nie powstańczy. Ten drugi zakładał jak najszybsze odtworzenie straconych sił, które będą zdolne do podjęcia walki z wrogiem. Opierało się to na wierze w szybkie zwycięstwo aliantów i ofensywę na wiosnę. Oczywiście nie można powiedzieć, że TOW zakładała absolutne przeciwieństwo, i nie liczyła na szybkie zakończenie wojny. Co to, to nie. Niemniej składała się ona z ludzi, którzy mieli doświadczenie w konspiracji (tradycje POW, działania na Zaolziu i Rusi Zakarpackiej). Chcieli działać w sposób bardziej... metodyczny. Ten konflikt przeniósł się na ZWZ.
  16. Niejako z kronikarskiego obowiązku: Nocą 30/31 VIII ppor "Torpeda" z częścią plutonu (stanowiącą obsadę trzech plutonów) uczestniczy w "desancie kanałowym" na pl. Bankowy, dowodzonym przez por. "Piotra" z "Czaty 49". Po intensywnej wymianie ognia akcja załamuje się, a "Kamiński" (Jan Pęczkowski) z "Torpedy" nie zdąża wycofać się do włazu i przez ponad 2 miesiące ukrywa się w gruzach. Za: J. Kulesza, Sierpień przez całe życie, Warszawa 1994, s. 180. Co my tu mamy. Trzy lkmy. Dowódcą akcji jest por. Zdzisław Zołociński "Piotr". I historia z "Kamińskim". Książka ukazała się w '94, a więc blisko 30 lat po pierwszym (?) artykule Romualda Śreniawy-Szypiowskiego o "Czacie", i w tym samym roku, kiedy Kronika Warszawy opublikowała kolejny. A jednak autor zamieścił wersję z jednym dowódcą. Czemu? Odpowiedzi niestety nie znam. Niemniej daje to do myślenia.
  17. Walki na Stawkach

    Po roku przydałoby się w końcu wyjaśnić sprawę. Do rzeczy. W zasadzie miałem rację w obu przypadkach. Zarówno jeśli chodzi o wycofanie się rano ze Stawek, jak i wieczorem za linię Bonifraterskiej. Faktycznie do 3:00 oddziały mjra "Witolda" utrzymywały pozycje na Stawkach. Jednak wobec braku sygnałów ze strony Kampinosu, kazał wycofać się na linię Pokornej. Dwa plutony (pluton "Jędrasa" na pewno, co do drugiego mogę jedynie domyślać się, że chodzi o pluton "Drzewicy", ale proszę traktować to jako strzał absolutny) zajmują "Redutę Pokorna" (Pokorna 10 róg Żoliborskiej), dwa zostają skierowane do szpitala św. Jana Bożego (podejrzewam, że chodzi o plutony z kompanii "Piotra" bądź/i "Zgody"). Zarówno Żbikowski jak i Nowożycki podają, że oddziały "Czaty" zagrożone odcięciem wycofały się wieczorem za linię Bonifraterskiej. Tylko skąd w takim razie, te opisy u "Jędrasa", zajmowania pozycji na skrzyżowaniu Pokornej z Muranowską? Data 21-22 sierpnia, jako wycofanie się za Bonifraterską, odpada całkowicie, bowiem już 20 sierpnia Niemcy zajęli Muranów. Skoro więc tutaj por. Jędrzejewski się myli, to może i cały opis walk w obronie styku Pokornej z Muranowską, mija się ze stanem faktycznym? W ten sposób w zasadzie, ciągle tkwimy w niewiedzy (przynajmniej ja).
  18. Ale to mówisz o historykach jako takich, czy historykach zawodowych? Bo z tego co ostatnio dowiedziałem się od prof. Kuli, to dopiero od dra możemy mówić o zawodowym historyku... To tak jak u mnie, jeden z doktorów zajmuje się m.in. Zanzibarem. Dość egzotyczne.
  19. Od kiedy możemy mówić o zawodowym historyku?

    A kim ma być? Historykiem, ale jak widać w pewnych kręgach stopień magistra to jeszcze nie historyk zawodowy. Czy aż tak istotne jest to określenie "zawodowy"? Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Osobiście wyróżniam jedynie historyków z wykształcenia i historyków-amatorów. Ten podział dorzuciłem na zasadzie ciekawostki, a tu widzę problem się robi;) Do niedawna podobno jeszcze magister był uważany za historyka zawodowego, teraz miało się to zmienić. Czemu? Nie mam zielonego pojęcia. Ale jeśli to kogoś interesuje, mogę porozmawiać z profesorem na ten temat. Choć nie wiem, na ile jest to jego pogląd, a na ile zwyczajnie coś, co przekazał ciekawemu tego studentowi, nie utożsamiając się z tym poglądem. Nota bene, pytanie wynikło na gruncie kwestii licencjatu.
  20. To akurat mnie nie dziwi. Nie spotkałem się z sytuacją, aby w Warszawie podczas 1-2 listopada zapalać znicze przy pomnikach znajdujących się poza cmentarzami. Takie miejsca skupiają na sobie uwagę zazwyczaj w konkretne rocznice.
  21. Świadomość, stan wiedzy, pamięć...

    Tak mnie naszło na refleksje... Lekko bez ładu i składu. Będąc wczoraj na Powązkach, odwiedziłem również kwatery powstańcze. Trzy znicze. Przy symbolicznej kwaterze żołnierzy baonu mjra "Witolda", oraz na grobach por. Tadeusza Wiwatowskiego "Olszyny" i ppor. Adama Majewskiego "Kaffela", z grupy wolskiej kompanii Kolegium "A". O ile jeszcze przy tych symbolicznych kwaterach, czy to "Czaty", czy "Kilińskiego", wieńce i znicze były, o tyle już pojedyncze groby w sporej części były puste. Teraz porównać to z 1 sierpnia. Ciekawe z czego ta różnica wynika. Jasne. Rocznica. Ale chyba na 1 listopada można postawić tę jedną świeczkę. Czy to może nie jest tak, że kiedy media przypomną, jest odzew, jak media siedzą cicho, to mało kto pamięta?
  22. Oddział Dyspozycyjny "A"

    Mam dwie wątpliwości. Pierwsza dotyczy broni, druga listy żołnierzy. Zaczniemy od drugiej sprawy. Chodzi o dwie sanitariuszki. Krystynę Dębską-Sosabowską "Krysię" i Annę Górską-Kaczyńską "Anulkę". Otóż jak podaje Marek Wierzbicki [Oddział Dyspozycyjny "A" Kedywu Okręgu Warszawskiego AK w Powstaniu Warszawskim, "Wojskowy Przegląd Historyczny" 3/1994, s. 11], dołączyły one do oddziału w dniu 4 sierpnia, po tym jak udało im się przejść ze Śródmieścia na Wolę. I teraz tak. W wykazie żołnierzy kompanii Kolegium "A"/plutonu "Śnicy", podanego przez Hannę Rybicką, nie figurują. Z kolei w WIEPW mamy Krystynę Sosabowską, jako żołnierza właśnie tej kompanii [Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego. Tom VI, red. P. Rozwadowski, Warszawa 2004, s. 482]. Ale już Anna Górska-Kaczyńska... Są dwie możliwości. Pierwsza to Kaczyńska Anna, ur. 9.08.1918 r. w Warszawie, podporucznik, nr jeniecki 293684 [Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego. Tom V, red. P. Rozwadowski, Warszawa 2002, s. 268]. Z tym że nie mamy podanego przydziału. Z kolei Kaczyńska NN "Anula" [tamże]. Sanitariuszka w "Brodzie". Ale skąd to "NN"? Artykuł Wierzbickiego pochodzi z '94, zaś WIEPW z 2002. Kto więc pomylił się? I sprawa uzbrojenia. Znowu chodzi o Thompsony. Otóż jak podawałem, dane za 4 i 14 sierpnia informują nas o 4 sztukach. Tymczasem w zestawieniu uzbrojenia Oddziału Dyspozycyjnego "A" jeszcze z czerwca (?), mamy sześć Thompsonów, plus 850 sztuk amunicji. Gdzie zgubiły się te dwa?
  23. Od kiedy możemy mówić o zawodowym historyku?

    Narya, ale ja Ci niczego nie chcę udowadniać. Więcej, z większością Twojego postu zgadzam się. Dla mnie absolutnie żadnej roli nie gra to, czy autor jest prof. dr hab, czy nawet tydzień nie studiował na historii. Liczy się treść. Więcej, znam masę książek znacznie ciekawszych i przydatniejszych niż prace zawodowych historyków z 40-letnim stażem, a pisanych przez historyków-amatorów. Zwyczajnie odniosłem się do postu Leuthena, z pytaniem, kogo ma na myśli. A podziału na historyków zawodowych i niezawodowych, nie uważam za coś strasznie ważnego i w jakimkolwiek stopniu zobowiązującego. Ot zwyczajna ciekawostka. Formalna, nic ponadto. To jak z trenerami po kursach tygodniowych, i trenerami mającymi licencje zawodowe. Jeden i drugi może być trenerem, ale trenerem zawodowym jest ten drugi. Co nie znaczy, że jest lepszy.
  24. Film, który ostatnio widziałem to...

    Jeśli ktoś szuka spokojnego filmu, z dobrym zakończeniem, polecam Bombon. El Perro w reżyserii Carlosa Sorina. Krótka historia o tym, jak to człowiek w poszukiwaniu swojego szczęścia dzięki zbiegowi okoliczności może spełnić marzenia. Muzyka? W połączeniu z krajobrazami Argentyny absolutnie zniewalająca. Momentami chciałoby się, żeby nie kończyła się. Warto zwrócić uwagę na dwóch głównych bohaterów. Aktorzy-amatorzy Juan Villegas i Walter Donado, świetny duet. Pierwszy spokojny, nieśmiały, lekko zagubiony, o gołębim sercu. Drugi, pełen energii i zapału, lekko porywczy. I ten pies. Zdecydowanie warto.
  25. Od kiedy możemy mówić o zawodowym historyku?

    Wybacz Narya, ale kompletnie nie rozumiem o co Ci chodzi... Nawet nie bardzo wiem, do czego się odnosisz. Czy do określenia "zawodowy historyk", na co wskazywałby bezpośredni komentarz pod cytatem, czy może do tego, czy trzeba mieć tytuł dra, żeby być dobrym historykiem... W zdaniu o zawodowych historykach chodzi o same formalne spojrzenie na sprawę. Po co do tego mieszać nagle naukę? Jeszcze jedno. Profesor Kula powiedział to na zasadzie potwierdzenia przypuszczenia/pytania pewnego młodego magistranta. Nie napisałem, że to jego pogląd.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.