Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Jak sprytnie omijano PW w filmie za PRL

    Tutaj w jakimś sensie łapałoby się "Ziarno zroszone krwią" Kutza, na podstawie scenariusza Stawińskiego - ale to akurat Teatr TV i dopiero rok 1994.
  2. Literatura - Powstanie Warszawskie

    Nowość: Tadeusz Zakrzewski, Powstanie warszawskie widziane z wieży spadochronowej, Warszawa 2014 (Książka i Wiedza): http://www.kiw.com.pl/813877/powstanie-warszawskie-widziane-z-wiezy-spadochronowej
  3. Jak sprytnie omijano PW w filmie za PRL

    De gustibus... ale "Godzinę W" nazywać gniotem - już za sam scenariusz Stawińskiego całość zasługuje na wysoką ocenę. Żaden film z tych dotyczących Powstania nie oddaje lepiej napięcia, jakie towarzyszyło przygotowującym się do niego, mało który lepiej pokazuje brak odpowiedniego przygotowania. Ale to tak na marginesie.
  4. Jan Mazurkiewicz ps. "Zagłoba", "Jan", "Sęp", "Socha" czy też w końcu najlepiej znany "Radosław". Przed I WŚ członek młodzieżowej organizacji "Zarzewie" (należał do niej także m.in. gen. Stanisław Sosabowski), w czasie wojny żołnierz Legionów. W 20-leciu międzywojennym wykładowca taktyki piechoty w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. W sierpniu '39 przeniesiony do Sztabu Głównego Grupy Operacyjnej Dywersji ("Grupa Zygmunt" powołana przez referat "U" Oddziału II Sztabu WP - późniejsza "Ekspozytura 2"). Następnie organizator TOW, a od lutego 1944 komendant Kedywu KG AK. W czasie Powstania Warszawskiego dowódca Zgrupowania "Radosław" walczącego na Woli, Stawkach, Muranowie, Starym Mieście, Śródmieściu, Czerniakowie (od 5.IX komendant obrony Czerniakowa) i Mokotowie. Oto jak wspomina go Pan Wacław Gluth-Nowowiejski: Otoczony legendą dowódca osławionego Kedywu Komendy Głównej AK pułkownik Jan Mazurkiewicz "Radosław" nieraz otarł się o śmierć. W natarciu na Stawkach, wraz ze swym bratem Franciszkiem Mazurkiewiczem "Nieborą", szedł w pierwszej linii na równi z żołnierzami. Dostali się w huraganowy ogień. Zginął "Niebora" i dowódca "Kolegium" porucznik "Olszyna". Ciężko ranny został "Radosław". Długo nie wyleżał w szpitalu. Podczas obrony Starego Miasta był znów z chłopcami. Po zakończeniu walk w Warszawie nie idzie do niewoli, kontynuuje swoją działalność konspiratorską. Po rozwiązaniu AK staje na czele Okręgu Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych w Kraju. Po aresztowaniu przez UB w '45 wydaje odezwę do byłych członków AK, aby się ujawniali. Przed lokalnymi komisjami pojawia się ok 50 000 żołnierzy gotowych złożyć broń. Kapitan Stanisław Sojczyński "Warszyc", "Wazbiw" pisze do niego list otwarty w którym krytykuje go za podjęcie współpracy z komunistami i nazywa zdrajcą: "Czyn Pana jest najzwyklejszą zdradą, trudno bowiem przypuszczać aby Pan nie umiał myśleć, nie orientował się w wewnętrznej sytuacji Polski i AK, nie zdawał sobie sprawy z zadań, jakie się nam same w jaskrawy sposób narzucają." Delikatniej wypowiada się o Mazurkiewiczu Davies w "Powstaniu '44" pisząc: "Pułkownik Jan Mazurkiewicz "Radosław" doszedł do zawarcia pokoju z komunistami inną drogą. Był zastępcą "Nila" w Kedywie i jednym z najwybitniejszych i najmężniejszych dowódców Powstania (...) Prawdziwą służbę dla reżimu pełnił jednak w sprawach weteranów wojennych.(...) W nagrodę Mazurkiewicz dostał mnóstwo odznaczeń i awans na generała." Czy w świetle tego, iż spędził w więzieniu 7 lat, był skazany na dożywocie z art. 1 pkt. 1 dekretu z 31.VIII.1944, organizował dla swoich byłych podkomendnych wyjazdy w góry, zaangażował się w opiekę nad sierotami po powstańcach warszawskich, dzięki swoim kontaktom załatwiał pracę byłym żołnierzom AK, był bity i torturowany w celu wymuszenia zeznań obciążających gen. Fieldorfa (jednak jego postawa sprawiła, że zrezygnowano z wykorzystania go jako świadka) a szlify generała brygady otrzymał dopiero w 1980 roku to czy zasługuje na takie słowa krytyki jak te zawarte w liście kpt. Sojczyńskiego i króciutkiej notce Daviesa? Jak oceniacie jego postać po 19 latach, jakie minęły od jego śmierci?
  5. Jan Mazurkiewicz "Radosław"

    Kontynuując powojenny okres życia Mazurkiewicza: Seweryn Dmowski, Sprawa Jana Mazurkiewicza "Radosława" 1949-1956. Analiza decyzyjna [rozprawa doktorska napisana pod kierunkiem dr. hab. Wojciecha Jakubowskiego, Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW].
  6. Jak sprytnie omijano PW w filmie za PRL

    Zależy jacy "współcześni" - w prasie powstańczej termin "Powstanie Sierpniowe" jak najbardziej się pojawia. W książce jest nawet konkretnie podane, że w "Parasolu".
  7. Wykorzystując wątek książki autorstwa Pana Marka Żaka Szczęśliwy w III Rzeszy. Czy był sens prowadzić zbrojną walkę z okupantem? Czy ogólnie był sens prowadzenia jakiejkolwiek działalności konspiracyjnej (od dywersji, przez sabotaż i tajne nauczanie, po kolportowanie podziemnych gazetek)? Czy faktycznie można było przeczekać, jak sugeruje M. Żak, okres okupacji, bez podejmowania jakiejkolwiek walki? A może jednak - jak dowodził prof. Strzembosz - ta zbrojna walka miała ogromne znaczenie dla przetrwania Polaków pod okupacją? Od razu mała prośba do potencjalnych dyskutantów. Powołujmy się na rzeczywiste przykłady, nie na losy fikcyjnych bohaterów powieści
  8. O psychologicznej stronie zagadnienia na blogu: Spacer pięć po szóstej, czyli o dewaluacji kary śmierci.
  9. Donosy

    Albinos jej nie zna. Albinos chciał tylko z czystej ciekawości uszczegółowić wypowiedź secesjonisty z nadzieją, że może jednak secesjonista zna jakieś konkretne badania w tym temacie.
  10. Donosy

    Wzięte z "sufitu", bo w literaturze funkcjonują bardziej wiarygodne, czy wzięte z sufitu, bo nie ma szans na ich ustalenie?
  11. Jak sprytnie omijano PW w filmie za PRL

    Ale adamhistoryk chce coś w ten sposób udowodnić, czy interesuje go to ot tak po prostu? Przymanowski w książce umieścił jakiś większy opis Powstania?
  12. Wracając do zagadnienia codzienności konspiracji. W ostatnio wydanych pracach Dawida Golika (Partyzanci "Lamparta". Historia IV batalionu 1. pułku strzelców podhalańskich AK, Kraków 2014), Bartosza Nowożyckiego (Zgrupowania "Radosław". Geneza, szlak bojowy i powojenne losy żołnierzy, Warszawa 2014) oraz Kazimierza Krajewskiego (Na straconych posterunkach. Armia Krajowa na kresach wschodnich II Rzeczypospolitej 1939-1945, Kraków 2015) rozdziały o tejże codzienności jak najbardziej zostały umieszczone. Czyli temat jest dostrzegany. Jednak ograniczają się one (u Nowożyckiego i Krajewskiego, Golika niestety nie miałem w ręku, ale wiele więcej nie oczekuję tak po prawdzie) do suchych opisów co i jak, plus skrótowe wyjaśnienia, jak pewne elementy wpływały na tych ludzi. Nowożycki przykładowo nie wyszedł w zasadzie poza to, o czym pisał już Strzembosz. I teraz pytanie, skąd to wynika. Czy z uznania, że codzienność konspiracyjna nie jest aż tak istotna? Czy z braku zainteresowania tematem (może ciągle pokutuje spojrzenie na historię codzienności jako historię dla kobiet)? Czy może z faktu, że zajmowanie się tym oprócz pomieszkiwania w archiwum wymaga zaangażowania instrumentarium psychologicznego, antropologicznego czy też socjologicznego, a to, co trudno to ukrywać, nie u wszystkim historyków znajduje uznanie. Tym niemniej nie dostrzegam, co mnie z lekka martwi, poważniejszych oznak, że w najbliższym czasie przejdziemy z badania struktur i akcji do tego, co za nimi i wokół nich.
  13. Literatura - Powstanie Warszawskie

    Na stronie wydawcy (DiG) rzecz jeszcze w zapowiedziach: M. Klasicka, P. Stanek, Niewola powstańców warszawskich (1944–1945) w materiałach źródłowych, "Przegląd Historyczny" nr 4/2014, s. 685-696.
  14. Początkowo nazywano ich "Zrzutkami" bądź też "Ptaszkami". Z czasem jednak przyjęło się określenie "Cichociemni", pod którym są znani do dziś. Najodważniejsi z odważnych. Ludzie którzy chcąc służyć Polsce z własnej woli wracali do okupowanego kraju, podejmując się niezwykle ciężkich i niebezpiecznych zadań. Do najsławniejszych cichociemnych należeli Jan Nowak-Jeziorański ps. "Jan Nowak", Kazimierz Iranek-Osmecki ps. "Heller", Leopold Okulicki ps. "Niedźwiadek", Waldemar Mariusz Szwiec ps. "Robot", Jan Piwnik ps. "Ponury" czy też jedyna kobieta cichociemny, Elżbieta Zawacka ps. "Zo". Wszyscy oni, 316 odważnych, byli ludźmi świetnie wyszkolonymi, w najróżniejszych dziedzinach. Od podrabiania dokumentów, przez prowadzenie działań dywersyjnych aż po lekarzy i oficerów sztabowych. Jak oceniacie ich działania, które postaci zapadły Wam najmocniej w pamięć, czy potencjał cichociemnych został wykorzystany w pełni?
  15. Na początku padło miasto Zygmunta III Wazy. Po nim miasto Stanisława Augusta, a w końcu miasto Bolesława Prusa: Można myśleć z goryczą: Ziemia Mezopotamii przechowała z całą wiernością tabliczki, pokryte pismem klinowym, epos i prawo Azji. Suchy piasek Egiptu nie zatarł nic z tekstu papirusów, które słowa liryków greckich oddały w ręce uczonych całego świat. Dobroczynna lawa Wezuwiusza uratowała od zagłady tabliczkę ucznia Pompei, z rozpoczętym zdaniem i rachunkiem. Tylko po książce polskiej, gromadzonej przez wiele pokoleń w Warszawie w. XVIII, XIX i XX, pozostał kruchy popiół na wietrze. Tak w roku 1946 pisał prof. Tadeusz Mikulski [T. Mikulski, Miniatury krytyczne, Warszawa 1976, s. 115-116]. Archiwum Akt Dawnych na Długiej, biblioteka Krasińskich na Okólniku, Archiwum Akt Nowych na rogu Rynku i Jezuickiej, prywatne zbiory prof. Krzyżanowskiego, księgozbiór Leona Piwińskiego, Korbutianum... tego, co uległo zniszczeniu całkowitemu bądź też częściowemu, można by wymieniać jeszcze długo. Ale czy dysponujemy pełnym zestawieniem strat zbiorów książek i dokumentów? Jak tamte dni wyglądają we wspomnieniach ludzi, którzy widzieli, jak te zbiory ulegały zniszczeniu?
  16. Mamy temat poświęcony stronie niemieckiej, warto także omówić problem po stronie polskiej. Nad rozwiązaniem zagadki niebywałej skuteczności polskich strzelców wyborowych w Powstaniu, głowił się już w trakcie jego trwania sam gen. von dem Bach, oraz sztab 9. Armii: Notatka referatu kontrwywiadu sztabu 9. Armii omawiając taktykę walki Powstańców z 12 VIII 1944 r. 12 VIII 1944 Ic/AO Abw.III Taktyka walki powstańców w Warszawie Taktyka walki przeciwnika w ostatnich dniach dostosowała się do naszych metod walki. Gdy w pierwszych dniach powstańcy odpowiadali ogniem piechoty na z reguły prowadzone z ogniem piechoty nasze wypady i systematycznie brali pod ogień ciągi uliczne, gdy tylko pojawiali się Niemcy, to obecnie przeciwnik pozwala nacierającym grupom uderzeniowym, miotaczom płomieni a nawet czołgom zbliżyć się do określonego miejsca, by następnie niszczyć przeciwnika celnym ogniem strzelców wyborowych. Żołnierze powracający z akcji i ranni meldują, że straty w zabitych prawie wyłącznie powstają od postrzałów w głowę. Jeden z rannych zaobserwował, jak w pewnym miejscu, gdzie na ścianie domu na wysokości głowy znajdował się biały szyld notariusza, wielu kolegów zostało trafionych, zawsze, gdy znajdowali się na wysokości tego szyldu. Wywnioskował, że karabin maszynowy musiał być wycelowany dokładnie w to miejsce. Kierunku, z którego padały strzały, mimo pilnej obserwacji, dokładnego przejrzenia za pomocą lornetki nie udało się ustalić. Szczeliny strzelnicze są wielkości połowy cegły i na ogół nie da się ich rozpoznać. Nawet w nocy nie widać błysku ognia, słychać jedynie bardzo słaby huk. Prawdopodobnie strzelec wyborowy tak daleko cofa swój karabin od szczeliny strzelniczej, że błysk ognia i huk zostają wychwycone w pomieszczeniu. Strzelcy wyborowi strzelają najczęściej z wyżej położonych stanowisk, zza kominów i nadbudówek na dachach, z dachów i górnych pięter. Prawie nie zaobserwowano, by strzelano z piwnic lub niższych pięter. Bandytów nadal prawie nie można uchwycić. Gdy wpadają oni w ręce naszych żołnierzy, są natychmiast likwidowani, wskutek czego brak jeńców do przesłuchania. (...) Za: Komorowski K., Bitwa o Warszawę '44: Militarne aspekty Powstania Warszawskiego, Warszawa 2004, s. 436-437; ZS WBBH, mf. T-312, 347, kl. 237. Skąd brała się taka nadzwyczajna skuteczność polskich strzelców wyborowych? Skąd ich rekrutowano? Mile widziane relacje uczestników wydarzeń.
  17. Strzelcy wyborowi w oddziałach powstańczych

    Kończąc, bo nie widzę sensu tej dyskusji - dla mnie się nie kwalifikuje, ale ja się na tym kompletnie nie znam.
  18. Strzelcy wyborowi w oddziałach powstańczych

    Napisał, tyle że po edycji usunął, uznając to za niepotrzebną wstawkę. Jak widać poldas był szybszy.
  19. Strzelcy wyborowi w oddziałach powstańczych

    Rzecz w tym, że tego nie da się oddzielić od całokształtu zdarzeń. Im szybciej poldas to zrozumie, tym lepiej. Czyli jest odpowiedzialny za rzeź Woli, ta bowiem nie skończyła się 5 sierpnia. W tym zakresie polecam wydaną kilka miesięcy temu przez Demart pracę Piotra Gursztyna.
  20. Akcja "Kutschera"

    Nie tyle zelżał, co stał się mniej widoczny. Następca Kutschery, Otto Geibel, uznał że publiczne egzekucje, znak rozpoznawczy jego poprzednika, nie tyle nie osłabiają oporu, co wręcz go wzmacniają.
  21. Strzelcy wyborowi w oddziałach powstańczych

    Poldas nie łapie chyba istoty problemu. W tym momencie nie interesuje mnie, czy to von dem Bach, czy Reinefarth, czy Dirlewanger są osobiście odpowiedzialni za to, co działo się na Woli. Chodzi o sam fakt, że coś takiego miało miejsce. Piszesz, że strzelców wyborowych traktowano tak a nie inaczej już wcześniej. Dobrze - problem w tym, że w Powstaniu tak traktowano nie tylko strzelców wyborowych. I to nie tylko na Woli. Na Starówce i na Czerniakowie, już po skończonych tam walkach, mordowano tak samo jak na Woli. I to wtedy, kiedy von dem Bach rzekomo "zapanował nad bajzlem". Opaski nosili. Z oczywistych względów nie zawsze dało się lepiej unaocznić swoją przynależność do powstańczego wojska, tym niemniej dalej pytanie "im nie wolno, a nam tak?", uważam za co najmniej dziwne w temacie Powstania. Zależy od kiedy liczyć. Od kulminacji w postaci "czarnej soboty", tydzień. Od zakończenia mordów - ciągle trwały. Dopiero 12 sierpnia von dem Bach zakazał rozstrzeliwania mężczyzn-cywilów (co i tak ich nie zakończyło). Z czystej ciekawości - jakie znaczenie dla poldasa ma to, ile dni minęło od "czarnej soboty"? Tydzień to wystarczająco, aby polską stronę traktować na równi z niemiecką, czy jeszcze za mało? To od kiedy von dem Bach może być rozliczany za swój udział w Powstaniu?
  22. Akcja "Kutschera"

    Co o konspiracji mówią nam wydarzenia już po akcji: Rozchylony płaszcz Kutschery.
  23. Strzelcy wyborowi w oddziałach powstańczych

    Nie Albinos nazywa, tylko Krzysztof Komorowski. Sam nie przywiązuję większej wagi do takich spraw. Nie mam pojęcia. Różnica polega na tym, że Powstańcy strzelali do uzbrojonego wroga. Niemcy z kolei nie robili różnicy między cywilem, a żołnierzem. Ot taki szczegół. Abstrahując już od tego, jak traktowano strzelców wyborowych podczas pierwszej wojny światowej, w okresie sporządzania notatki praktycznie każdy Powstaniec, który dostał się w ręce niemieckie, był rozstrzeliwany. Przypomnę, że 12 sierpnia jesteśmy dopiero kilka dni po masakrze, jaką von dem Bach i spółka urządzili na Woli, mordując m.in. rannych znajdujących się w szpitalach. A i nie muszę zapewne przypominać, że rozstrzeliwania odbywały się i po przyznaniu praw kombatanckich.
  24. Przypadki Niemców - Powstańców?

    Źródło cytatu podawałem kilka postów wyżej. Co do reszty - temat nie tyczy się snajperów w Powstaniu. Jeśli poldas ma jednak życzenie kontynuować zagadnienie, zapraszam tutaj: https://forum.historia.org.pl/topic/9038-strzelcy-wyborowi-w-oddzialach-powstanczych/
  25. Przypadki Niemców - Powstańców?

    Jaki cytat? Poldas chyba nie bardzo ma pojęcie co cytuje. Domyślam się, że cytat został wzięty stąd: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=110&t=125775 Jeszcze raz: poldas zacytował fragment wspomnień Kazimierza Sheybala "Antka", znajdujący się w książce A. Wyganowskiej-Eriksson.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.