Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Poszukuję ciekawych historii - świadków

    Pytanie na ile on takie przeświadczenie miał, a na ile robił to co uważał za słuszne wbrew możliwym konsekwencjom - przykładów takich zachowań podczas wojny można wskazać całe worki. PS Tyberiuszu, kilka dni temu pisałeś: Przed godziną „W” jest powieścią historyczną. Akcja rozgrywa się w okupowanej Warszawie. Książka jest po prostu niezwykła. Dlaczego? Każdy spodziewałby się bogoojczyźnianych frazesów i przelewania krwi przez młodych warszawiaków. Nie. Nie ten adres. Pani Barbara Nawrocka-Dońska przełamuje stereotypy. Pokazuje młodzież, która nie tylko chce zdobyć broń i zabijać Niemców, jak przedstawia to film Kamienie na Szaniec, o którym pisałem. Pokazuje młodzież, która stara się w miarę normalnie jak na tamte czasy żyć. Uczą się, bawią, wypoczywają, zakochują się. To w końcu jak to jest - tylko ból, cierpienie i strach, czy jednak też odpoczynek i zakochiwanie się? A może to zakochiwanie się to ten ból?
  2. O klockach w ciut szerszej perspektywie gadżetyzacji historii: Rafał Stobiecki, Rzeź w pluszu, "Polityka" nr 22(3011)/2015, s. 56-59.
  3. Temat nie łatwy do ujęcia. Rozpatrywać go można pod kilkoma kątami. Z jednej strony żołnierze AK żydowskiego pochodzenia, którzy przystąpili do Powstania normalnie 1 sierpnia (jak Stanisław Likiernik "Machabeusz" i Stanisław Aronson vel Żukowski "Rysiek", obaj z kompanii Kolegium "A"), z drugiej ci, którzy zostali uwolnieni w trakcie Powstania przez Powstańców (szkoła na Stawkach i Gęsiówka). Jak byli postrzegani przez kolegów jedni i drudzy? Co działo się z tymi uwolnionymi? Za Chiny Ludowe nie przypomnę sobie gdzie, ale swego czasu czytałem o jednym z oddziałów powstańczych, którego dowódca bardzo brutalnie miał się obchodzić z Żydami... Jest ktoś w stanie to zweryfikować?
  4. Zapowiedź... albo inaczej - propozycja współpracy przy tworzeniu książki o okupacyjnej kuchni: Aleksandra Zaprutko-Janicka, Okupacja od kuchni: http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/05/25/z-twoja-pomoca-stworzymy-jedyna-w-swoim-rodzaju-ksiazke-o-ii-wojnie-swiatowej/
  5. Kontynuując wątek Stanisława Likiernika i Oddziału Dyspozycyjnego "A": Marcin Kołodziejczyk, Piotr Małecki (fotografie), Mnóstwo szczęścia. Spacer z Kolumbem po Warszawie, "Polityka" nr 25(3010)/2015, s. 116-121. Rzecz piękna. I mam tylko nadzieję, że ten pierwszy kardiolog to jednak potężnie się pomylił.
  6. Pozornie temat nie wymaga większych opisów. No bo czemu ktoś mógł wstępować do podziemia w czasie wojny? Proste, żeby walczyć z wrogiem. Jednak w ten sposób przesadnie zawężamy temat. A przecież motywacje bywały różne. Inaczej podchodzili do tego ci, którzy rozpoczynali konspiracyjną robotę w 1939/1940 r., a inaczej ci, którzy dopiero w 1943 r. schodzili do podziemia. Inne było podejście żołnierzy dywersji, inne ludzi związanych z konspiracją cywilną ("bez broni przeciw Hitlerowi", jak to pisał Semelin). Jedni kierowali się ogólnym poczuciem konieczności przeciwstawienia się Niemcom w ten czy inny sposób, inni robili to ze względu na prywatne porachunki z okupantem. Jedni robili to w imię idei (jakby jej nie definiować), inni chcieli jedynie w ten sposób zadbać o siebie. Jakie więc były te motywacje, jakimi kierowali się uczestnicy konspiracji?
  7. Wracając do tematu po latach. W ostatnich "Książkach. Magazyn do czytania", nr 2(17)/2015, znajdujemy m.in. bardzo przyjemny wywiad z Marcinem Zarembą, rzecz jasna związany z wydaniem książki Magdaleny Grzebałkowskiej. Nie rok 1945 przykuł jednak moją uwagę w tym przypadku, ale odpowiedź-pytanie Zaremby na ostatnie pytanie o to, czy ten rok 1945, trauma z nim związana, strach "wryty w naszą podświadomość", nie pomogły Polakom przetrwać komunizmu "i wyjść z niego". Zaremba (s. 13): Tego nie wiem, ale jest inne ciekawe pytanie: dlaczego w PRL nie pojawiła się partyzantka miejska? Nastroje były takie, że iskra by padła prosto na suchy proch. W stanie wojennym z prywatnych listów wyziera skrajna radykalizacja postaw po obu stronach. Po jednej stronie widać zaskakująco silną nienawiść do Wałęsy; powtarzają się zarzuty typu: "do czego ten dureń doprowadził" i zadowolenie, że Jaruzelski "przywrócił porządek". A z drugiej strony - "tak dalej być nie może, trzeba robić partyzantkę". Że nie doszło do aktów przemocy na większą skalę, to naprawdę zawdzięczamy tylko zdrowemu rozsądkowi przywódców opozycji. Ale kto wie, przecież Bujak, Frasyniuk czy Wałęsa musieli słyszeć od swoich rodziców z pierwszej ręki opowieści o traumie okresu wojennego i powojennego. To się mogło przekładać na postawę: "panowie, z tą szabelką to może jednak ostrożniej...". Daje do myślenia w kwestii konspiracji wojennej, ale i konspiracji jako zjawiska - szczególnie w zakresie motywów wstępowania do niej.
  8. Co z tymi uchodźcami?

    Dla tych, którzy jednak chcieliby coś zrobić dla tych ludzi: http://fundacjaestera.pl/
  9. Nowość: Remigiusz Piotrowski, Rozkaz: Trzaskać! Zapomniane akcje polskiego podziemia, Warszawa 2015 (PWN): http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/276074/rozkaz-trzaskac.html Na pierwszy rzut oka rzecz bez szału - niestety. Choć od razu zastrzegam, że na chwilę obecną opieram się jedynie na pobieżnym przejrzeniu książki na WTK, z naciskiem na rozdział o Oddziale Dyspozycyjnym "A".
  10. Nie nowość, nie zapowiedź, ani nie wznowienie, ale "Nagroda Historyczna Polityki" - w kategorii "Pamiętniki i wspomnienia" otrzymało ją Made in Poland, wywiad jaki Emil Marat i Michał Wójcik przeprowadzili ze Stanisławem Likiernikiem (Warszawa, Wielka Litera 2014): http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1618849,2,nagrody-historyczne-polityki-2015-zwyciezcy.read Jak pisałem już parokrotnie - rzecz absolutnie znakomita i warta uwagi.
  11. W najnowszej "Karcie", nr 83/2015: Maria Straszewska, Front "Kamyka", s. 82-99; rzecz krótka, ale w temacie "po co ludzie szli do konspiracji i co ona im dawała" - znakomita.
  12. Ślady Powstania we współczesnej Warszawie

    Dws działa, ale w linkowanym temacie tam się znajdującym wiele zdjęć "wyparowało" - i o to chodziło.
  13. Temat służy przede wszystkim informowaniu o nowościach, stąd i brak informacji o wielu starszych książkach.
  14. Dwie zapowiedzi na ten rok od Rebisu: David G. Williamson, Polski ruch oporu 1939-1947, Poznań 2015. Martin Winstone, Mroczne serce Europy Hitlera, Poznań 2015. Spojrzenie zagranicznych historyków na okres okupacji zawsze mile widziane. Tymczasem w sprzedaży dostępna jest już pozycja Warszawa walczy 1939-1945. Leksykon, pod redakcją Krzysztofa Komorowskiego. Rzecz duża (1040 stron, swoje waży), ładnie wydana. No i jest Wiwatowski (w opracowaniu Grzegorza Jasińskiego). To cieszy.
  15. Higiena w Powstaniu

    W jaki sposób brak informacji w opracowaniach ma oznaczać, że tylko we wspomnieniach da się znaleźć wzmianki o tym? O Powstaniu co nieco czytałem, a w żadnym opracowaniu nie widziałem, aby ktokolwiek pisał o tworzeniu w połowie sierpnia w Śródmieściu Płn. Ośrodka Kawalerii. Nie widziałem tego również w żadnych wspomnieniach. Za to w dokumentach i prasie już tak. Tak samo tutaj. Być może dla żadnego z autorów (o ilu książkach mowa? i jakich?) nie była to rzecz na tyle istotna, aby o niej wspominać. Co więcej brak wzmianek w opracowaniach może równie dobrze dowodzić, że wiadomości o łaźniach nie ma także we wspomnieniach. Chyba że udowodnimy, że autorzy tych konkretnych opracowań poznali całość powstańczej prasy, wszystkie możliwe dokumenty dt. organizacji życia codziennego, a nie czytali w ogóle wspomnień/pamiętników/dzienników. Wtedy ok, jestem gotów przyznać, że założenie jest słuszne. Rzecz w tym, że - tak na moje - taka sytuacja jest w zasadzie niemożliwa. Podsumowując - takie same szanse widzę na znalezienie informacji o łaźniach we wspomnieniach, jak i w prasie oraz dokumentach z tamtych dni. I osobiście sugerowałbym od ostatnich dwóch typów źródeł zacząć poszukiwania. Takie drobne rzeczy najłatwiej będzie stamtąd wyciągnąć.
  16. Higiena w Powstaniu

    Czemu tylko we wspomnieniach?
  17. Dwie zapowiedzi od Universitasu: Jacek Chrobaczyński, Konteksty przełomu 1944-1945. Społeczeństwo wobec wojennych rozstrzygnięć. Postawy - Zachowania - Nastroje, Kraków 2015: http://www.universitas.com.pl/ksiazka/Konteksty_przelomu_1944_1945__Spoleczenstwo_wobec_wojennych_rozstrzygniec__Postawy___8211__Zachowania___8211__Nastroje_3442.html Jacek Chrobaczyński, Dwie klęski. Wrześniowy syndrom 1939 i klęska Francji 1940 w postawach, zachowaniach i nastrojach społeczeństwa polskiego. Próba retrospekcji i komparatystyki. Kontrowersje i dylematy, Kraków 2015: http://www.universitas.com.pl/ksiazka/Dwie_kleski__Wrzesniowy_syndrom_1939_i_kleska_Francji_1940_w_postawach__zachowaniach_i_nastrojach_spoleczenstwa_polskiego__Proba_retrospekcji_i_komparatystyki__Kontrowersje_i_dylematy_3460.html
  18. Zamiast Smudy i Fornalika - Adam Nawałka.

    Za ciekawie nie wypadł, fakt. Jednak tak czy inaczej obok Davida de Gei i Thibaut Courtois na swojej pozycji jest bezwzględnie najlepszy na świecie.
  19. Zamiast Smudy i Fornalika - Adam Nawałka.

    Jak ja bym chciał, żebyśmy mieli taki zmęczony i poobijany skład. W pierwszej jedenastce grali wówczas: Manuel Neuer - jeden z trzech najlepszych bramkarzy świata. Mats Hummels - podstawowy środkowy reprezentacji i Borussi Dortmund, obecnie przymierzany do Manchesteru United. Jerome Boateng - pewniak w kadrze i Bayernie Monachium Guardioli. Toni Kroos - jeden z najlepszych środkowych pomocników na świecie (cholera wie, czy traktować go jako klasycznego defensywnego, czy raczej "holding-midfielder"), kluczowy element w Bayernie Heynckesa, obecnie w Realu Madryt. Mario Gotze - jedna z najlepszych "dziesiątek" na świecie, przed przejściem z Borussi do Bayernu przymierzany do kilku klubów ze światowego topu. Andre Schurrle - typowy zadaniowiec, ale z gatunku "lepiej mieć niż nie mieć". Thomas Muller - od czasów van Gaala kluczowa postać Bayernu i reprezentacji. Karim Bellarabi - jeden z najzdolniejszych młodych piłkarzy w Niemczech. Do tego na ławce taki Podolski, Draxler, Kruse... Skład, który wystarczyłby na to, żeby wygrać niemalże z każdym. Pech Niemców polegał na tym, że byli tamtego dnia dramatycznie nieskuteczni, a Polacy zagrali z niepodważalną pasją.
  20. Odeszli

    Chciałem z nim porozmawiać. Odkładałem to. Raz, drugi, trzeci. Kiedy jakieś półtora miesiąca temu zobaczyłem go, znowu zrezygnowałem. Nie teraz, nie mam czasu, a i on pewnie zajęty. Jak się zrobi cieplej, to wtedy. I jest cieplej. Ale jego już nie ma. Panie Władysławie, tak się nie robi. Tak czy inaczej wypadałoby się jakoś pożegnać... Żeby jednak nie brnąć w bieńczykowe "człowiek, przecinek, bohater", niech będzie: dzięki Panie Władysławie za tę pasję wylewającą się z każdej kolejnej książki, a dzięki której jestem tam gdzie jestem. I jednego tylko nie daruję. Tego, że nigdy nie opowie mi Pan niczego o Tadeuszu. Bo z tym doktoratem, to jednak parę słów wyjaśnienia by się należało...
  21. Zamiast Smudy i Fornalika - Adam Nawałka.

    Jakby tylko od trenera w piłce coś zależało, to może i Nawałka by osiągnął lepsze wyniki. Problem w tym, że futbol jest zagadnieniem ciut bardziej skomplikowanym. Dopóki nie dorobimy się sensownego systemu szkoleniowego, dopóty nie doczekamy się wyraźnie lepszych wyników. Dopóki nie będziemy mieli silniejszej ligi, gdzie będziemy "produkowali" piłkarzy na poziomie Lewandowskiego czy Krychowiaka, dopóty nie doczekamy się... Dopóki, w końcu, nie znajdziemy kilku młodych trenerów, którzy będą podążać za światowymi standardami, dopóty... I tak można długo. Nasza piłka niezmiennie potrzebuje sensownego planu, takiego, jaki np. po Euro 2000 wdrożyli u siebie Niemcy i Belgowie. Bez tego i choćbyśmy zatrudnili Guardiolę, Mourinho, van Gaala czy też Kloppa do spółki z Simeone, będziemy trwać w takim stanie zawieszenia między pojedynczymi sukcesami, a ogólną szarzyzną i brakiem większych perspektyw.
  22. Ledwo wyszła jedna książka o "Anodzie", a w zapowiedziach pojawia się kolejna: Barbara Wachowicz, Janek Rodowicz "Anoda". Ułan Batalionu "Zośka", Warszawa 2015 (Rytm): http://www.rytm-wydawnictwo.pl/zapowiedzi/janek-rodowicz-anoda-ulan-batalionu-zoska_p_1506.html
  23. Kompania Ochrony Sztabu Obszaru Warszawskiego Armii Krajowej "Koszta". Chyba jeden z ciekawszych oddziałów powstańczej Warszawy. Z kilku względów. Organizacyjnie znajdował się w dyspozycji gen. Albina Skroczyńskiego "Łaszcza". Dlatego też "Monter" chcąc użyć go do akcji, musiał każdorazowo prosić "Łaszcza" o zgodę (dopiero na początku września zmieniło się to za zgodą "Łaszcza"). Jest to bodaj jeden z najlepiej "obfotografowanych" oddziałów Powstania. Głównie dzięki Eugeniuszowi Lokajskiemu "Brokowi" (d-ca kompanii, kpt. "Kmita", rozkazał pierwszy zdobyty aparat fotograficzny wręczyć właśnie "Brokowi"). Także sprawa bezpośredniego dowódcy jest interesująca. Jak podaje Robert Bielecki [W zasięgu PAST-y, Warszawa 1994, s. 44], w dniu wybuchu walk d-cą kompanii był kpt. Kazimierz Szelest "Korab". Ale już kolejne dni, to dowodzenie rtm. Zygmunta Konopki "Nowiny". Ale żeby było ciekawiej, faktyczne dowództwo sprawował kpt. cc. Stefan Mich "Kmita". Postać bez wątpienia nietuzinkowa (za jakiś czas o nim samym krótka notka). I w końcu same walki kompanii. Od placu Bankowego 1 sierpnia, przez zajęcie "Esplenady" dwa dni później, walki o PASTę (w tym ostateczny szturm), Pocztę Główną, zdobycie kościoła św. Krzyża i Komendy Policji na Krakowskim Przedmieściu, aż po obronę Nowego Światu. A teraz moje pytania. Co było powodem zmiany na stanowisku dowódcy? Chodzi mi tutaj zwłaszcza o to zastąpienie "Koraba" przez "Nowinę". Choć i dokładna informacja o tym, co uniemożliwiało "Nowinie" pełnienie funkcji w linii, przydałaby się. I jeszcze jedna sprawa. Jak dokładnie wyglądała kwestia uzbrojenia? Podlewski podaje tylko dane dla 1 plutonu (kompania liczyła na początku około 100 ludzi w 2 plutonach, III pluton ppor. "Polańskiego" dołączył 2.08 rano) [Wolność krzyżami się znaczy, Warszawa 1989, s. 228]: - 2 erkaemy - 8 peemów - 15 kbków - kilkadziesiąt pistoletów i rewolwerów Dość szybko oddział miał dozbroić się na Niemcach (m.in. "Esplenada", gdzie zdobyto 1 erkaem, 1 peem, 3 kbki, 4 granaty i 180 sztuk amunicji [R. Bielecki, W zasięgu PAST-y, Warszawa 1994, s. 120]). Dysponuje ktoś dokładniejszymi informacjami?
  24. Wątek ten pojawiał się m.in. w Kolumbach i w Polskich drogach. Kiedy ktoś dostawał się w ręce niemieckie rodzina czy też przyjaciele szukali sposobów na to, aby taką osobę uwolnić. Pieniądze wydawały się być tutaj najoczywistszym środkiem do realizacji tego celu. Ale jaka tak naprawdę była skuteczność takich zabiegów? Jak w ogóle wyglądało takie wykupywanie więźnia? Czy sami Niemcy starali się zwalczać tego typu praktyki wśród swoich funkcjonariuszy, czy też ignorowali to? A jak patrzyło na to polskie podziemie, czy widziało w tym skuteczną metodę na ratowanie swoich żołnierzy?
  25. Wykupywanie więźniów z rąk niemieckich...

    W ramach małej, choć istotnej poprawki. Adam Leszczyński rozmawiał nie z Jerzym Kochańskim, a Kochanowskim, autorem m.in. wznowionej ostatnio przez W.A.B. pracy Tylnymi drzwiami. Czarny rynek w Polsce 1944–1989.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.