Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Śródmieście, czyli zupełnie inny świat...
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Dosłownie przed momentem znalazłem coś takiego (fragment wspomnień strz. Romualda Gajewskiego "Wojtka"): 4 września Odpoczywamy w kinie "Studio" na krzesełkach. Żeby krew zalała tych drani ze Śródmieścia. Chcemy zobaczyć ich w akcji. Nas nazywają bandytami, ale my im jeszcze pokażemy jak się biją bandyci. 5 września (...) Wieczorem na wsparcie do elektrowni, już cholera nie mogą wytrzymać bez tych "bandytów" ze Starówki. Za: Batalion "Bończa". Relacje z walk w Powstaniu Warszawskim na Starówce, Powiślu i Śródmieściu, oprac. A. Rumianek, Gdańsk 2010, s. 131. Zastanawiające jest tutaj to określenie żołnierzy ze Śródmieścia w stosunku do tych, którzy wyszli z kotła staromiejskiego. Rozumiem, gdyby tak mówiła ludność cywilna, szczególnie że znamy takie relacje. Ale żeby Powstańcy o Powstańcach? Spotkał się już ktoś z podobnymi reakcjami w omawianym okresie? -
Drobne uzupełnienie informacji nt. mjra Micha i jego żony, na podstawie: J. Radzymińska, Biały Orzeł nad Rio de la Plata, Warszawa 1971, s. 167-169. Podczas pobytu w Argentynie (przybył tam razem z żoną w '49) "Kmita" zajmował się malowaniem domów w Palomar, pracował w warsztacie malowania na gorąco, robił zabawki z plastiku, pracował jako agent ubezpieczeniowy. Działał również społecznie w Kole byłych Żołnierzy 1. Dywizji Pancernej, Stowarzyszeniu Rzemieślników, zarządzie Związku Polaków i w Klubie Polek, który to w 1952 r. założyła jego żona. Praca w trudnych warunkach odbiła się na jego zdrowiu. Klimat plus wyziewy farb sprawiły, iż zaczął mieć problemy z płucami. W 1960 r. Justyna Mich-Popławska razem z Janiną Radzymińską przyleciała do Polski na Zjazd Działaczy Polonijnych i Uroczystości Grunwaldzkie. Podczas pobytu w kraju postanowiła zostać w nim już na stałe. Mąż dołączył do niej w 1962 r. Ona została starszym inspektorem żywienia zbiorowego w Funduszu Wczasów Pracowniczych, on objął posadę starszego inspektora ekonomicznego w Towarzystwie Ubezpieczeń i reasekuracji "Warta". Był człowiekiem bardzo cichym, skromnym. Wracając jeszcze do żony "Kmity". Z wykształcenia była technologiem żywienia, prowadziła m.in. hotele w Zakopanem. Podczas okupacji była m.in. instruktorem kursów administracji wojskowej. W trakcie Powstania odpowiadała za punkt żywienia przy Barskiej na Ochocie. Po Powstaniu i opuszczeniu obozów jenieckich podjęła pracę jako kierowniczka kantyn YMCA, najpierw w strefie francuskiej, a następnie w brytyjskiej.
-
Tak w ramach uczczenia pamięci Georga Besta:
-
Zakładam, że wiesz jak robić sam przypis od strony czysto technicznej? Ad. 1. P. Stachiewicz, Starówka 1944, Warszawa 1983, s. 45. Ad. 2. Szkice staromiejskie, red. O. Puciaty [i in.], Warszawa 1955, s. 38. (jeśli natomiast chcesz podać przypis do konkretnego tekstu z tej pracy zbiorowej, to robisz tak: Z. Tomaszewski, Obwarowania Warszawy i obrona północnego wjazdu do miasta [w:] Szkice staromiejskie, red. O. Puciaty [i in.], Warszawa 1955, s. 110). Ad. 3. P. Pytlakowski, Rachunek dla prokuratora, "Polityka" nr 46(2782)/2010, s. 34.
-
Najlepszy film historyczny
Albinos odpowiedział Aleksander → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
Andreasie, Ty na serio wyłapywałeś jakiekolwiek błędy w tym filmie? -
Wyżej pojawiła się już wzmianka na temat działalności "Witolda" przy tworzeniu struktur "Nie". Wszystko to jednak jest przeraźliwie ogólne. Dysponuje ktoś jakimiś konkretami w tym temacie? Tak samo w kwestii ukrywania się przed NKWD i UB. Czy były prowadzone jakieś szczególnie intensywne poszukiwania ppłka Runge? Nie mniej zastanawiająca jest dla mnie kwestia, jak uciekł. Za wszelkie informacje będę wdzięczny
-
Historycy i pasjonaci historii, kim są? Jaka jest rola historyka? Czy historyk może ujawniać swoje "preferencje" polityczne i historyczne? PS. Żeby nie było wątpliwości, zakładam nowy temat. Poprzednie niestety z mojej winy poleciały w nicość, za co przepraszam. Tutaj macie możliwość porozmawiać o obu kwestiach.
-
Choć na co dzień nie zajmuję się historią działań Zgrupowania "Róg" w Powstaniu Warszawskim, to jednak ta historia wydała mi się na tyle warta uwagi, że w końcu postanowiłem pochylić się nad nią: https://historia.org.pl/index.php?option=co...&Itemid=621 Niestety z racji niewielkiej ilości materiałów, jakimi dysponowałem, tekst jest dość krótki i nie do końca spełnia moje oczekiwania, ale od czegoś trzeba zacząć. Jak zawsze będę wdzięczny za wszelkie uwagi, a w szczególności za informacje o dodatkowych materiałach do tematu
-
Starówka - przebieg walk i jej rola w dalszym przebiegu PW
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Historia jednego z ostatnich aktów dramatu na Starym Mieście: https://historia.org.pl/index.php?option=co...&Itemid=621 -
Przedstawiałem już na forum relacje dt. śmierci kpt. Stolarskiego, a teraz czas na por. Byczkowskiego: Cisza letniego wieczoru. Ciemne granatowe niebo rozedrgane krociami gwiazd. Na placu w lekkich mgłach i mrokach majaczą płachty namiotów, rysują się kształty fontanny, monumentalne kolumny i klasyczny fronton gmachu Ministerstwa Skarbu. Wszystko czyni wrażenie niezrównanej dekoracji scenicznej, na której lada chwila rozegra się tragedia klasyczna. Chłopcy suną jak cienie z pistoletami gotowymi do strzału. Z namiotu rozlega się głos: - Hans, komm zu mir! Zamiast odpowiedzi Cedro posyła mu krótką serię. Niemiec zwala się na ziemię. Zewsząd rozlegają się głosy i krzyki. Huczą powstańcze peemy. Zrywa się niesamowicie bezładna strzelanina. Zaskoczenie Niemców jest całkowite. Mroki nocy pryskają. Z różnych stron wystrzelają jasne rakiety i zalewają cały plac martwym, seledynowym światłem, stwarzając niebywałe efekty świetlne. Widno jest jak w dzień. Właz zostaje wykryty przez nieprzyjaciela i na nim teraz skupia się cała siła ognia. Wywiązuje się gwałtowna walka. Przewaga nieprzyjacielska jest ogromna. Zewsząd padają granaty. Na domiar zanieczyszczone w kanałach pistolety maszynowe powstańców odmawiają posłuszeństwa. Jeden z chłopców klnie obrzydliwie i próbuje usunąć zacięcie pistoletu, lecz to mu się nie udaje. Odbezpiecza granat i wali w namiot, podbiega do drgającego jeszcze trupa Niemca, wyrywa mu pistolet z rąk i strzela... serię za serią. Ranny w rękę Kurier Marek wraca do włazu. Mając w zdrowej ręce Błyskawicę, nie może zejść po klamrach do kanału, kule świszczą mu nad głową, więc zeskakuje na stojących w kanale. Na domiar złego Błyskawica wypala w kanale. Na szczęście nikogo nie rani. Odgłos strzału wielokroć spotęgowany rozchodzi się po kanale. Tuż po nim wchodzi do włazu podchorąży Winnicki, ranny w głowę. Za chwilę do włazu wpada plutonowy Leon, który wystrzelał wszystką amunicję ze swojego Bergmana. Kilku chłopców usadowiło się w szalenie miejskim na placu Bankowym i rzucają granaty. Podchorąży Makina klęczy przy samym włazie i rąbie ze Stena w ulicę Elektoralną. Chłopcy widzą, że są otoczeni, więc wpadają do włazu, zeskakują na łeb na szyję, jedni na drugich. Tamują wszelki ruch w kanale, nikt już nie może wyjść na powierzchnię. W pewnej chwili porucznik Cedro, strzelający pod fontanną, woła: - Leon, do mnie! To był już ostatni jego rozkaz... Za: S. Podlewski, Przemarsz przez piekło, Warszawa 1957, s. 502-503. A jeszcze wspomnę o tym, że na plac Bankowy pierwszy wyszedł porucznik "Cedro" ze swoją grupą. Niektórzy mówią, że to któryś z naszych żołnierz strzelił i go trafił. Nie, te strzały były między wychodzącymi z kanału a placówką niemiecką. Cedro strzelił do nadchodzącego Niemca, tamten odpowiedział i obaj zginęli. Za: http://www.sppw1944.org/ [dostęp na: 23.11.2010 r.; spotkanie z Juliuszem Kuleszą w MPW, fragment wypowiedzi Jana Romańczyka "Łaty"] Strzelanina trwa nadal między N-mcami, którzy nie odrazu zorientowali się w położeniu powstańców. Pozostał na placu por. Cedro /słyszano go ostatni raz gdy wołał: /plut./ Leon do mnie!/ Za: Gabinet Rękopisów BUW, Archiwum Roberta Bieleckiego, sygn. 2919, k. 134 [nieopublikowany artykuł R. Śreniawy-Szypiowskiego z 1959 r.] Po pewnym czasie walki, gdy obejrzałem się w stronę wyjścia z kanału, nie zauważyłem wychodzących naszych chłopców. Posłałem wówczas st. strz. "Kubę" z poleceniem odszukania por. "Cedro" i przekazania mi dalszych rozkazów. Byłem przekonany, że "Czata" wyszła już na powierzchnię i trzeba będzie nacierać w stronę Śródmieścia. Po kilku minutach "Kuba" wrócił i zameldował mi, że por. "Cedro" nie żyje, że poległ w głębi ul. Senatorskiej /na wysokości kościoła Św. Antoniego/, gdzie udał się z "Mułkiem" i kilkoma żołnierzami w celu ubezpieczenia naszych pozycji od tamtej strony oraz w celu rozpoznania tamtego terenu. Trzeba tu zaznaczyć, że por. "Cedro" był jednym z najlepszych i najodważniejszych oficerów zgrupowania p.płk. "Radosława", a jako dowódca odznaczał się tym, że na żadną nierozpoznaną pozycję nie posłał swoich podkomendnych, zanim sam jej nie spenetrował. W tej sytuacji uczynił tak samo. Za: T. Stachowiak, Relacja o przebiegu walki na Placu Bankowym Oddziału "Czata 49" /w nocy z 30 na 31 sierpnia 1944/ [w:] Żołnierze Komendy Głównej Armii Krajowej wspominają..., red. K. Wyczańska, Warszawa 1994, s. 260. Podczas gdy my wykonywaliśmy jego rozkaz ["Cedro" miał rozkazać obrzucić Niemców granatami, po czym desant miał zacząć cofać się w stronę włazu kanałowego - A.], Cedro postanowił sam odsunąć z włazu ciężką przykrywę żeliwną, pozbawioną od zewnątrz odpowiednich uchwytów. Po znalezieniu się w zbiorniku fontanny, zajęliśmy pozycje umożliwiające ostrzał placu we wszystkich kierunkach i na razie nie dopuszczaliśmy Niemców, którzy nie znając rzeczywistego stanu i rozmieszczenia w tym czasie naszych sił oraz wobec panującego mroku, niezależnie od ostrzeliwania nas, razili się ogniem wzajemnie. Gdy Cedro odsunął pokrywę - zamiast wykorzystać okazję ratowania siebie zdecydował dotrzeć do nas. Podczas zbliżania się do fontanny został trafiony pociskiem i zdołał tylko krzyknąć: plutonowy Leon do mnie! - Były to ostatnie słowa naszego dzielnego dowódcy. Błyskawica, który za murkiem fontanny zajmował stanowisko na wprost włazu zauważył, że Cedro upadł. Przedostawszy się przez murek podczołgał się do leżącego, chcąc udzielić mu pomocy, ale Cedro już nie żył. Za: Oddział batalionu "Czata 49" w akcji na plac Bankowy 30/31 sierpnia 1944: relacja Stanisława Ożoga ps. Filip, Warszawa 1972, s. 10. Jak widać relacje różnią się w szczegółach. To co w nich się powtarza, to słowa, jakie miał "Cedro" wypowiedzieć tuż przed śmiercią (jedynie "Łata" pominął ten wątek"). Ale już miejsce i okoliczności trafienia por. Byczkowskiego są sporne. Wymienia się najbliższe okolice fontanny (między fontanną a włazem) oraz rejon przy kościele św. Antoniego Padewskiego. Tutaj widok z ortofotomapy: http://www.mapa.um.warszawa.pl/mapa/Mapa.a...;S=2000&O=0 Na samym placu Bankowym dobrze widać fontannę. Idąc na prawo od niej, w głąb Senatorskiej, na wysokości pałacu Mniszchów (ten u góry), oraz pałacu Błękitnego (u dołu, mamy ustawiona figurkę św. Jana Nepomucena, a przy niej właz. Teraz można porównać odległości od włazu do fontanny i od włazu do kościoła św. Antoniego Padewskiego. Pytanie teraz, czy faktycznie "Cedro" poszedł w głąb Senatorskiej. Jeśli tak było, można by dzięki temu spróbować ustalić mniej więcej etap desantu, na którym to został trafiony. Gdyby miało to miejsce przy fontannie, można by zakładać, że była to już faza końcowa, kiedy zarządzono odwrót. Natomiast jeśli istotnie do zdarzenia doszło przy kościele, to można pokusić się o stwierdzenie, iż miało to miejsce jednak trochę wcześniej, kiedy jeszcze sytuacja nie była tragiczna. EDIT: Tekst na portalu: https://historia.org.pl/index.php?option=co...&Itemid=622
-
Powoli przymierzam się do napisania biogramu "Małego" (razem z biogramem "Cedry"). I tutaj moja prośba. Otóż dość zagadkowym wątkiem jest dla mnie rzekomy przydział wówczas jeszcze ppor. Stolarskiego do 27. DP AK (tak przynajmniej twierdziła swego czasu Lidia Markiewicz-Ziental "Lidka" z baonu "Zośka"). Ani Filar, ani Fijałka nie podają żadnych informacji na ten temat. Podobnież i na liście poległych "wołyniaków" - dostępna w sieci - brak jego nazwiska. Tak się zastanawiam, czy to przypadkiem nie chodziło jednak o 30. DP AK. W końcu część żołnierzy "Czaty" miała właśnie tam trafić. A tutaj zdjęcia grobu kpt. Stolarskiego i jego synka na warszawskich Powązkach Wojskowych: http://img401.imageshack.us/i/p101001001.jpg/ http://img694.imageshack.us/i/p1010011kz.jpg/ http://img190.imageshack.us/i/p1010012du.jpg/ EDIT: Tekst na portalu: https://historia.org.pl/index.php?option=co...&Itemid=622
-
Ciekawy tytuł: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,8...aign=FB_Gazeta+ Ja jestem tylko ciekaw, co PiS chce od naszego secesjonisty
-
Akurat "Zakon Feniksa" jest uważany za najgorszy film z serii. I tak, uważam że dla dobra filmu trzeba było podzielić go na dwie części. Wolę dwa razy pójść do kina i obejrzeć coś, co zostało nakręcone w zgodności z książką, niż wersję skróconą, w której będzie tyle efektownych scen co i chaosu. A to ja przepraszam bardzo, to miała być ekranizacja książki, czy coś luźno opartego na całej opowieści? Jeśli idę do kina na film, który powstał na bazie książki, to oczekuję, że większość motywów z książki trafi do filmu. To np. irytowało mnie we "Władcy Pierścieni", gdzie reżyser zmieniał sobie historię tak jak mu to pasowało. Zarzut, że film odwzorowuje to co jest w książce, jest dla mnie ciut dziwny.
-
Wisła dla Warszawy miała znaczenie szczególne. Wystarczy popatrzeć na obrazy Canaletta, aby zobaczyć na niej wielkie szkuty, mniejsze galary, czółna czy też tratwy ze spławianym drewnem. Wisła łączyła miasto z północą, południem, a także wschodem i zachodem, dzięki swoim dopływom. Jednak jej rola z czasem ulegała zmianom. Dzisiaj Warszawa nie jest już miastem nad Wisłą, ale miastem obok Wisły. Wisła i Warszawa już nie żyją ze sobą w tak ścisłych stosunkach jak przed wojną, czy jeszcze niedługo po niej. Jaką tak naprawdę rolę spełniała Wisła dla Warszawy? Jak kształtowało się jej znaczenie? Czy da się ją jeszcze przywrócić miastu?
-
Dworzec Centralny w końcu wyczyszczono i muszę przyznać, że teraz nawet nie wygląda tak źle: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95194...c_oslepia_.html Może jednak to burzenie i stawianie nowego dworca odłożyć na razie... sam już nie wiem.
-
Tym oficerem miał być dr Rybicki "Andrzej", wówczas jeszcze kierujący Grupą "Andrzeja". Nie miał możliwości wydać jakiegokolwiek rozkazu w tej sprawie. Wyrok został mu przekazany przez mjra Lewińskiego, ówczesnego szefa KeDywu OW AK, który z kolei dostał go z góry. Są na to dokumenty, w tym trzy opublikowane przez Panią Rybicką. Autor jednak chyba nie uznał za potrzebne informować czytelników o tym fakcie. Ale temat nie o tym. Można prosić o rozwinięcie tej kwestii "korespondencji i instrukcji urzędów niemieckich"?
-
Narya, artykuł znam. Autor (nie autorka) wypisał różne głupstwa w nim (żeby tego nie nazwać dosadniej), które być może niedługo zostaną sprostowane przez kogoś znającego temat. Ale nie to jest przedmiotem tematu, więc sensu Twojego wpisu nie rozumiem, szczególnie że to na kogo się powoływał autor artykułu, podałem już na dws-ie.
-
Ja tylko nie rozumiem, czemu secesjonista umieścił mnie w gronie pasjonatów (swoja drogą grono tak znamienite, że aż zaniemówiłem), siebie samego nazywając laikiem. Ja kompleksów żadnych nie mam, ale naprawdę, wyższość secesjonisty w kwestii znajomości historii uznaję bez zająknięcia. Jeśli więc on jest laikiem, to kim ja jestem? Pasjonatem raczej nie, bo od jakiegoś czasu historia zaczyna schodzić na dalszy plan względem innych zainteresowań/zajęć. Owszem, zostało mi zamiłowanie do zbierania informacji na pewne tematy, do czytania książek, ale pasja... Kiedyś tak, dzisiaj nie. Coraz częściej rezygnuję z historii na rzecz innych zamiłowań.
-
A ja postanowiłem dzisiaj przejść się na najnowszą część ekranizacji przygód pewnego chłopca, co to lata sobie z blizną na czole, przeżywa wielkie rozterki i wali z patyka do wszystkiego, co postanowi mu zastąpić drogę, przy okazji samemu obrywając. W podstawówce jeszcze chłopięciem będąc zaczynałem czytać pierwszy tom. Z niecierpliwością wyczekiwałem na każdy kolejny, który kupowałem niemalże od razu po premierze. Kolejki pod empikami, nocowanie niemalże przy drzwiach w czarnym spiczastym czymś na głowie nie bawiły mnie i nie imałem się takich praktyk, ale nawet te najgrubsze części potrafiłem przeczytać w jeden weekend. Siódmego tomu do dziś nie zmęczyłem. Sam nie wiem czemu. Na filmy czekałem już z jakby mniejszym zapałem. Tym razem również zwyciężyła raczej chęć poznania wizji reżysera, niż wielkie zamiłowanie do całej filmowej serii. Szedłem bez specjalnych oczekiwań i dzięki temu może nie zawiodłem się. Jest kilka naprawdę dobrych scen, które mogą wcisnąć w fotel. Atmosfera grozy i tajemniczości także została odpowiednio ujęta. Nie mamy w zasadzie scen, po których chciałoby się śmiać. Trafiają się pojedyncze, ale to już wyraźnie nie ten sam Harry Potter, co lata temu. Ale cóż innego oczekiwać, jeśli książka jest taka sama. Gra aktorska bez zarzutów, ale i bez fajerwerków. Na pewno miło jednak się ogląda trójkę głównych bohaterów, którzy dorastali razem z historią. Zaczynali jako małe dzieciaki, a dzisiaj... no, panna Watson bez wątpienia może się podobać. Brakowało mi trochę tutaj Alana Rickmana jako Snape'a i Heleny Bonham Carter w roli Bellatrix, plus Davida Thewlisa, czyli Lupina. Cała trójka potrafi na ekranie zrobić różnicę. Co prawda jeśli chodzi o filmy z Potterem to i tak dla mnie numerem jeden jest Gary Oldman w roli Syriusza (od momentu kiedy przeczytałem, że zginął, kompletnie nie potrafię zrozumieć, jak można było wyeliminować taką postać), ale i ta wspomniana trójka może się podobać. Zdecydowanie najlepiej zrealizowany fragment całości, to opowieść o trzech braciach, przygotowana w formie kreskówki. Film w sporej części niestety przegadany. Inna rzecz, że to co najlepsze zachowane jest na wielki finał części drugiej. Tutaj widz wychodzi z kina z przeświadczeniem, że czegoś zabrakło. Na pewno brakowało dobrego zakończenia, bo faktycznie nie znając historii do końca, można odnieść wrażenie, że jednak zło nie może nie wygrać. Ostatnio ktoś porównał to do zakończenia "Imperium kontratakuje", gdzie też widoki na dalszy rozwój sytuacji są niezbyt obiecujące dla obrońców dobra, miłości i tolerancji. Sam widzę lepsze porównanie z końcówką "Drużyny pierścienia". Ogólnie cały film ma parę motywów, które jak nic przywodzą na myśl ekranizację dzieła Mistrza. Tak czy inaczej, dwie i pół godziny, które spokojnie można poświęcić na przesiedzenie w kinie. Ja w każdym razie będę miło wspominał ten film. Ale fajerwerków proszę nie oczekiwać, te dopiero w przyszłym roku.
-
Świeżo po aresztowaniu trafił do więzienia mokotowskiego. Jesienią '46 przeniesiono go do Rawicza, a na początku roku następnego (po ogłoszeniu amnestii 22 lutego) wrócił do więzienia na Mokotowie. Co do biografii, to takiej klasycznej nie spotkałem, ale jest coś innego: Moczarski K., Zapiski, oprac. Kunert A. K., Warszawa 1990, ss. 352 [początek to życiorys Moczarskiego przygotowany przez dra Kunerta, a dalej już kolejne etapy życia opisane przez samego K. Moczarskiego].
-
A ja oprócz powrotu do twórczości Hłaski i Tyrmanda (plus powoli przymierzam się do zabrania się za nową serię "Polityki") podczytuję sobie: Szkice staromiejskie, red. Puciaty O. [i in.], Warszawa 1955, ss. 213 [naprawdę świetny tekst poświęcony ulicom Starego Miasta, masa wartych uwagi informacji, do tego interesujące teksty nt. obwarowań Warszawy i wnętrza kamienicy barokowej; całość dopełniają prace dotyczące obuwia z XIV w., kafli, warsztatu garncarskiego z XVII w. oraz naczyń kuchennych i stołowych; te ostatnie nie są dla mnie jakoś szczególnie pociągające, ale dla tych pierwszych trzech warto mieć to opracowanie]
-
Udział Finów w czasie tłumienia Powstania Listopadowego w Polsce
Albinos odpowiedział suomeksi → temat → Powstania
Bardzo bym prosił, aby skupić się w tej dyskusji nie na autorze tematu, ale na tym co napisał. Kolejne posty dotyczące tego, kto jest spamerem, a kto nie, będą usuwane. -
Do założenia tematu zachęciła mnie wypowiedź w4w: Czy naprawdę Polacy wykazują taką skłonność do wszczynania kolejnych powstań i niszczenia własnego państwa? Czy może jednak da się znaleźć wytłumaczenie, jak czyni to generał profesor Krzysztof Komorowski: W konsekwencji, w świadomości europejskiej jawiliśmy się jako urodzeni, nieodpowiedzialni spiskowcy. Nabiera to szczególnego wydźwięku w epoce światowego terroryzmu. Mówi się też o kulcie powstań w naszym narodzie. Jeśli taki kult faktycznie istnieje, to nie za sprawą "bohaterszczyzny", naiwnego romantyzmu, czy braku instynktu politycznego, jak twierdzą nihiliści. To obca przemoc uczyniła Polaków wiecznymi powstańcami, a polityka zaborców i okupantów zrodziła obsesje narodowe. Trudno wiec zaakceptować krzywdzące stereotypy. Wszak o historycznych zrywach decydował patriotyczny obowiązek zbrojnej samoobrony. Nie było alternatywy. Komorowski K., Bitwa o Warszawę '44: Militarne aspekty Powstania Warszawskiego, Warszawa 2004. Czy naprawdę nie było tej alternatywy? Czy da się znaleźć wspólny element łączący decyzje o rozpoczynaniu kolejnych powstań?
-
Nie wiem jak inni, ale ja oceniam jedynie grę Legii.
-
Muzeum Powstania Warszawskiego dostało kartotekę członków brygady Dirlewangera, która praktycznie od początku powstania, brała udział w najgorszych mordach: http://wiadomosci.onet.pl/1751117,11,znale...szawy,item.html .