Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Kedyw OW AK

    Profesor Strzembosz w swojej pracy poświęconej oddziałom bojowym konspiracyjnej Warszawy przy omawianiu struktur Kedywu OW AK podał coś takiego: W listopadzie 1943 r. nowym komendantem Kedywu OW mianowany został J. Rybicki. W okresie dowodzenia przez niego Kedywem Warszawy Sztab tego organu walki sprowadzony został do zupełnie minimalnych rozmiarów. Poza "Andrzejem" byli tu wówczas: jego z-ca por. L. Witkowski, pełniący jednocześnie funkcję d-cy oddziału dyspozycyjnego "B", główna łączniczka komendanta Wanda Zalutyńska "Honorata" i kierowniczka grupy łączniczek Maria Eichlerowa "Ila". Dość długo, bo do kwietnia 1944 r., w skład dowództwa Kedywu OW wchodził formalnie oficer d/s likwidacji agentów gestapo i Abwehry por. marynarki ps. "Lasso". Za: T. Strzembosz, Oddziały bojowe konspiracyjnej Warszawy 1939-1944, Warszawa 1983, s. 261-262. Skład sztabu był jednak najprawdopodobniej większy: - dr Józef R. Rybicki "Andrzej" (szef Kedywu OW AK); - Ludwik Witkowski "Kosa" (d-ca OD "B" i z-ca "Andrzeja"); - Tadeusz Wiwatowski "Olszyna" (d-ca OD "A" i z-ca "Andrzeja"; formalnie to jednak "Kosa" był zastępcą "Andrzeja"); - Zofia Franio "Doktór" (d-ca oddziału kobiecego i szef produkcji); - Leon Tarajkowicz "Czub" (doradca techniczny i operacyjny); - "Pniewski" NN (dział bakteriologiczny i sabotażowy); - Stanisław Sosabowski "Stasinek" (d-ca grupy żoliborskiej OD "A", jedna z najbardziej zaufanych osób "Andrzeja"); - Jerzy Tabęcki "Lasso" (grupa ds. gestapo i Abwehry), a po jego likwidacji w kwietniu '44 "Janek" NN; - Józef Czuma "Skryty" (d-ca oddziału działającego w powiecie); - Maria Eichler "Ila" (łączność); - Wanda Zalutyńska "Honorata" (łączniczka "Andrzeja"); - Antonina Mijal "Tosia" (z-ca Zofii Franio "Doktór"); - Leta Elżbieta Ostrowska "Justyna" (oddział kobiecy, produkcja materiałów zapalających); - Helena Kwiatkowska "Rena" (oddział kobiecy, produkcja materiałów wybuchowych); - "Cietrzew" NN; - "Chrabąszcz" NN; - "Horwat" NN. Wszystko to są osoby wymienione w rozliczeniu finansowym z '44 oraz posługujące się kryptonimami "Ux" (gdzie x to numery od 1-17). Istnieje jednak możliwość, że sztab był jeszcze większy. Należeć mógł do niego również Adam Kafel "Majewski", kierujący grupą wolską OD "A" [Kedyw Okręgu Warszawa Armii Krajowej, Dokumenty - rok 1944, oprac. H. Rybicka, Warszawa 2009, s. 19]. Mógłby na to wskazywać fakt, iż miał on dość swobodny dostęp do "Andrzeja". Wedle informacji przekazanych Pani Rybickiej przez Konstantego Doleszczaka "Czuja" Majewski znał konspiracyjne adresy dra Rybickiego, a przecież do tych nie każdy miał dostęp [J. R. Rybicki, Notatki szefa warszawskiego Kedywu, Warszawa 2003, s. 165-168]. Dysponuje ktoś dokładniejszymi danymi na ten temat?
  2. Batalion "Pięść"

    Jak będę miał ponownie dostęp do monografii "Pięści" sprawdzę jak to dokładnie było. Nie kojarzę czegoś takiego, jedynie w przypadku "Pięści" słyszałem coś w tym stylu. Oczywiście potem - już pod koniec Powstania - pojawiła się kwestia wcześniejszego wycofania ludzi "Radosława" z Mokotowa, właśnie z racji przeznaczenia ich do dalszej działalności konspiracyjnej, określonej przez samego "Radosława" jako "przyszłe prace specjalne" [s. Mazurkiewicz, Jan Mazurkiewicz "Radosław" - "Sęp" - "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 325-326].
  3. Homoseksualizm w Rzplitej

    Nie skomentuję uwag odnośnie tego, czy lepsze wieszanie czy palenie, ale informuję, że kolejne wpisy dt. tego co można by zrobić z pewną konkretną grupą ludzi skończą się usunięciem całego postu. I nie radzę wchodzić ze mną w dyskusje w tym zakresie.
  4. Przebicie do Śródmieścia

    Pod wspólnym... czyli pod czyim? Desant kanałowy po ruszeniu reszty? To w tym momencie skreślasz koncepcję desantu jako tego, który miał uchwycić plac Bankowy i ułatwić właśnie działanie oddziałom idącym górą, ergo, zmieniasz kompletnie plan. A czy atak powinien być słyszany na dole nie ma znaczenia. Desant miał wyjść, zająć plac i wystrzelić zieloną racę (o ile mi wiadomo, miał to zrobić "Motyl"), która miała być sygnałem do ataku oddziałów szturmowych (sygnał powinien dotrzeć do wszystkich). Z obu stron. I to było zadanie jak najzupełniej kluczowe na początku. Gdyby plac Bankowy faktycznie był pusty, to ewentualny szturm mógł spowodować, że Niemcy - czy to świadomie chcąc tam przygotować obronę, czy też kompletnie przez przypadek - mogli trafić na ten plac i utrudnić zadanie desantowi. A przecież właśnie to miał być punkt, z którego kolumny szturmowe po połączeniu miały ruszać dalej razem. Po co było sobie komplikować? Jak dla mnie takie myślenie było jak najbardziej uzasadnione. Zawiodło wykonanie. Naprawdę muszę przypominać o takich rzeczach jak upływ czasu, braki w pamięci itp.? Poza tym... naprawdę, mimo najszczerszych chęci nie rozumiem konstrukcji logicznej tego drugiego punktu. Zaczynasz od tego, kto pisał artykuł, potem że oddział nie mógł sobie nocować bez żadnego schronienia na placu, po czym przechodzisz do tego, że gdyby wypaliły wszystkie cztery punkty (jakie?) to plan powiódłby się. Ni w ząb nie rozumiem. A jednak, jeśli wierzyć relacjom, tak właśnie było. Jeśli desant dostał informację, że plac jest pusty, a taki nie był, to znaczy, że jakiś oddział przyszedł sobie właśnie tam przenocować. Tak, nie wiedzieli jakieś 15-20 minut. Później uniemożliwili Powstańcom w zasadzie jakiekolwiek działanie. Skąd masz pewność, że właśnie tak by było? Gratuluję FSO wiary, której nie miał nawet "Wachnowski" (swoją drogą fascynujące, po latach były d-ca Grupy "Północ" nie bał się powiedzieć, że plan nie miał szans się udać z braku możliwości technicznych, a Ty FSO usilnie trwasz przy tym, że jednak dało się go zrealizować, jako żywo fascynujące ). Jako komentarz do tego przytoczę tylko słowa płka Borkiewicza [Powstanie Warszawskie 1944. Zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1964, s. 239]: Cały precyzyjny plan natarcia został całkowicie wypaczony przez wykonawców - a przecież byli to najlepsi dowódcy dotychczasowej obrony. Świadczy to, ze obrońcy Starego Miasta przekroczyli już granicę ludzkiego wysiłku. Stać ich było jeszcze na pogardę śmierci, która zebrała żniwo: około 150 poległych i rannych, w tym wielu dowódców. Zmęczenie i brak wiary w powodzenie - to główna przyczyna porażki w natarciu 31 sierpnia. I jeszcze Przygoński [Powstanie Warszawskie w sierpniu 1944 r. t. 2, Warszawa 1980, s. 449]: Opracowany przez ppłka Lamersa plan akcji był niewykonalny nie tylko dlatego, że ustalał terminy niemożliwe do praktycznej realizacji, ale przede wszystkim dlatego, że całe powodzenie przebicia opierał na szturmie oddziałów powstańczych na tych kierunkach, na których Niemcy mieli doskonale zorganizowaną i czujną obronę. Autorzy planu dobrze wiedzieli, że uderzenie kolumny mjra Billewicza na pałac Radziwiłów i kwartał domów zamknięty ulicami: Bialańska, Długa, Tłomackie, Leszno i Przejazd natrafi na dobrze przygotowaną, twardą obronę nieprzyjaciela. M.in. dlatego przewidzieli uderzenie kompanii "czaty" od strony l. Bankowego na tyły tego kompleksu. Jednakże w praktyce uderzenie to nie wyszło, a ofiarne ataki oddziałów mjra Billewicza, zgodnie z przewidywaniem, były daremne. Sporo o przyczynach niepowodzenia pisał również Kirchmayer. Wedle jego oceny kwestią podstawową była zbytnia szczupłość sił powstańczych. Akcja przebicia to nie było tylko przejście grup szturmowych, ale także długiej kolumny rannych i straży tylnej, którą jeszcze trzeba było ściągnąć ze stanowisk tak, żeby Niemcy tego nie zauważyli. Nie trzeba chyba tłumaczyć, czym skończyłby się niemiecki szturm na pozycje, które obsadzało zaledwie po paru żołnierzy, do tego kiepsko uzbrojonych? Przebicie przejścia przez stanowiska niemieckie, utrzymanie korytarza i dalsze przechodzenie do Śródmieścia. Jak zadbać o to, aby kolumna rannych i straż tylna mogły przejść, skoro w faktycznym przebiegu wydarzeń pierwszy rzut został zmasakrowany. Możemy założyć jak chcesz, że Niemcy są zaskoczeni. Ale ile oni mogą być zaskoczeni? Dlatego będę wdzięczny za wyjaśnienie, jak można było zapewnić przejście tych dwóch wymienionych grup tak, aby to przebicie nie zamieniło się w strzelnicę. Wszystko w plątaninie ruin, wypalonych domów, zasypanych piwnic. A z tyłu jeszcze ludność cywilna, która też chciała wydostać się z piekła. To o czym piszesz FSO wymagało czasu, środków i ludzi, którzy byliby w stanie wykonać plan, który i tak był napięty do granic możliwości. Czasu nie było, wszystko trzeba było montować w warunkach nieustannej walki, próbując utrzymać całość w tajemnicy przed wrogiem, który siedział miejscami niemalże o rzut kamieniem od pozycji powstańczych. Środki? Rozpoznanie przez obserwację z dachów domów albo bojem. Broń w porównaniu z tym co mieli Niemcy... Bez komentarza. Ludzie? Wszyscy wyczerpani do granic możliwości. Do tego ludność cywilna utrudniająca oddziałom wyjście na pozycje. To jest wymaganie niemożliwego. No chyba nie chcesz mi wmówić, że bez rozkazu Niemcy czekaliby sobie nic nie robiąc? Mając łączność, ludzi gotowych do maksymalnego wysiłku, swobodę poruszania się... jasne. W przeciwnym wypadku wątpię. Jak na razie nie podałeś FSO niczego, co by mnie przekonało. Cały czas argumenty w stylu "udałoby się, gdyby wypaliły wszystkie elementy, trzeba było przesunąć atak, zgrać atak". Ale nie wypaliły, ataku nie udało się przesunąć ani zgrać. Wszystko to miało swoje przyczyny. Ale dobra, małe zadanie/zabawa. Jakie elementy wg Ciebie wpłynęły na niepowodzenie akcji przebicia? Jeśli byś je wymienił i podał jak do nich doszło można by spróbować dojść do tego, co ewentualnie było do wyeliminowania, a czego nie dało się uniknąć. I żeby uniknąć niejasności: zawiodło w Twojej ocenie wykonanie planu, czy też był on źle przygotowany?
  5. Przebicie do Śródmieścia

    I tutaj wchodzi to o czym pisałem wcześniej: zmęczenie materiału. Skoro już w przypadku walk o Dworzec Gdański było widać, że zgranie akcji jest dla Powstańców bardzo trudnym zadaniem, to dlaczego pod koniec sierpnia miało być inaczej? Tak, tylko co teraz uważamy za sukces przebicia. Samo przejście grup szturmowych, czy jednak utrzymanie korytarza tak długo, aby kolumna rannych i straż tylna zdołały przejść? Bo jeśli to drugie, to efekt byłby z dużym prawdopodobieństwem bardzo podobny. Gdyby to było takie proste, zapewne udałoby się Być może, ale akurat w kwestii rozpoznania placu Bankowego spotkałem się już z taką ilością informacji, że ciężko mi przyjmować kolejne na wiarę. Pisałem też kiedyś, że gdyby udało się wyjść całemu desantowi to mogłoby skończyć się to jeszcze większymi stratami. Poważnie wątpię w to, czy ta akcja miała większe szanse na sukces. Za dużo musiało się udać po stronie Powstańczej.
  6. Przebicie do Śródmieścia

    Ale to jest rzecz dość oczywista. Taki wniosek można wysnuć już na podstawie znanych Ci prac Kirchmayera i Borkiewicza, nie mówiąc o bardziej szczegółowych pozycjach Przygońskiego czy też Stachiewicza. Sam też pisałem o tym na forum. Nawet chyba w jakichś dyskusjach z Tobą. Jak wyobrażasz sobie "nie-swobodne" potraktowanie łączności w sytuacji takiej, w jakiej znaleźli się wówczas Powstańcy? To był plan domknięty niemalże na ścisk. Poważnie wątpię w to, czy komukolwiek udałoby się wycisnąć z niego więcej. Wybacz FSO, ale to jest wyważanie otwartych drzwi (żeby nie było, nie uważam tego za coś złego, sam tak miewam, ale spodziewałem się czegoś innego) Pisali o tym chyba wszyscy autorzy, którzy zajmowali się tym tematem. Sam "Wachnowski" w wywiadzie udzielonym prof. Zawodnemu przyznał, że decyzja o przebiciu się do Śródmieścia była szalenie trudna z jednego powodu: on zdawał sobie sprawę, że to jest akcja bez większych szans na powodzenie. Zdawał sobie sprawę, że nie ma technicznych środków na wykonanie planu tak, jakby chciał. Do tego dochodziło zmęczenie materiału. Miesiąc piekielnie wyczerpujących walk nie mógł pozostać bez wpływu na możliwości oddziałów staromiejskich. A mimo to, widząc jak bardzo tego przebicia oczekują jego ludzie, od "Radosława" czy też "Sosny" poczynając, zdecydował się. Jedna uwaga do tekstu, który umieściłeś: Dowodzenie desantem przypisałbym jednak zarówno "Piotrowi" (Zdzisławowi Zołocińskiemu, a nie Stanisławowi, gdyż tak nazywał się młodszy brat "Piotra", czyli "Doman", który zmarł w szpitalu św. Jana Bożego w wyniku ciężkiej rany po walkach na Stawkach) jak i "Motylowi". Natomiast "Cedro" nazywał się Jan Andrzej Byczkowski, a nie Andrzej Cedrowski. Cedrowska była z domu jego matka. Stąd też pseudonim.
  7. Waldemar Baczak "Henryk"

    Bardzo się cieszę na tak pozytywny odzew A tymczasem wracając do samej postaci Waldemara Baczaka. Orientuje się ktoś, czy zachowały się jakieś szczegóły na temat planu wysadzenia w powietrze gmachu przy Szucha?
  8. Przebicie do Śródmieścia

    Tak z ciekawości, co wg Ciebie FSO wynika z tego artykułu? I co w nim jest, czego byśmy nie wiedzieli z innych prac? Pomijam już fakt, że o ile mnie pamięć nie myli, to o sprawie ludzi "Gozdawy" pisał już spory kawałek czasu temu whatfor...
  9. Razem z początkiem nowego roku rozpoczynamy na portalu publikację nowej serii: Z biblioteki historyka. Mają to być teksty zawierające podstawowe informacje na temat opracowań i źródeł do najróżniejszych zagadnień, bez względu na epokę, byle to były pozycje w miarę dostępne. Zespoły archiwalne, do których dotarcie może sprawić problem, nie będą brane pod uwagę. Opisane pozycje mają być dostępne dla większości Czytelników. Na dobry (mam taką nadzieję) początek moje wypociny: https://historia.org.pl/index.php?option=co...&Itemid=900 Jak zawsze uwagi mile widziane Jednocześnie zachęcam do przygotowywanie podobnych tekstów (forma nie musi być dokładnie taka sama, byle tylko każda z pozycji była jakoś opisana). To ma być już dział stały, terminów publikacji nie ustalam. Tak więc potencjalni autorzy mają tutaj dość dużą swobodę.
  10. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    FSO, ale to wszystko może jednak w temacie dt. samej gospodarki. Tutaj prosiłbym jednak skupić się na czymś (kimś) innym
  11. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    Za wysokie progi na moje nogi... choć do najniższych nie należę I za uwagi te jak najszczerzej dziękuję. Postaram się w najbliższym czasie spisać to co mam. Choć zakładam, że obaj z FSO i tak macie dostęp do takich danych. Będę wdzięczny. Co prawda i tak ciężko będzie z tego wyciągać jakiekolwiek szersze wnioski, ale zawsze jest to jakiś początek.
  12. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    Nie chcę wnikać w to, dlaczego odniosłeś takie wrażenie secesjonisto (być może to wina mojego bełkotu). Niemniej ten post miał jedynie zaprezentować podstawowe informacje dt. jego zarobków i jako tło trochę danych statystycznych. Wnikanie w to, jak to przekładało się to na sytuację "Olszyny", ani przez moment nie było celem tego wpisu. Szczególnie, że mam jedynie szczątkowe dane dt. zarobków "Olszyny". Jedyne co jest pewne to trzy dokumenty płac KeDywu OW AK. Reszta to jedynie moje domysły. Od jego zarobków, przez sytuację mieszkaniową, po to, z kim mieszkał (sama ciotka, czy ktoś jeszcze). Jak na tym budować jakiekolwiek rozpatrywanie sytuacji materialnej? Ja wiem secesjonisto, że nie sprawiam szczególnie inteligentnego wrażenia, ale już bez przesady Nie zaprezentowałem pełnego zestawienia, a jedynie wybrane okresy czasu dla ogólnej orientacji. Nie szykuję tutaj publikacji naukowej. Głos cenny, niemniej chyba tutaj nie ma takiego ryzyka. Pisałem już przecież, że to jedynie ogólne nakreślenie sytuacji. Tak samo jak wpis dt. zagrożeń przed jakimi stawali ludzie zaangażowani w tajne nauczanie, jak i planowany wpis dt. Maz. SPRArt.
  13. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    Swego czasu na forum wspominałem (o ile dobrze pamiętam), o pewnym dokumencie z początku roku 1943. Informacje o nim zaczerpnąłem z opracowania dokumentów oddziałów obwodowych KeDywu OW AK [Obwodowe Oddziały Dywersji Bojowej Okręgu AK Warszawa. Dokumenty z lat 1943-1945, oprac. H. Rybicka, Warszawa 2010, s. 9]. Jest tam mowa o płacach dla będących na etatach. Tego dokumentu niestety nie miałem jeszcze okazji mieć w ręku. Jednak jest całkiem możliwe, że jest to jednak dokument, który opublikował już lata temu w swojej pracy prof. Tomasz Strzembosz [Oddziały szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939-1944, Warszawa 1983, s. 415]. Sam Autor datował ten dokument na pierwszą połowę roku '43, a nawet i na pierwszy jego kwartał. Tak czy inaczej pismo to dostarcza nam informacji również na temat dra Rybickiego i T. Wiwatowskiego, chociaż jest szansa, że obaj wówczas jeszcze nie byli w strukturach AK (Grupa "Andrzeja" została włączona do KeDywu warszawskiego dopiero od marca '43, tak więc jeśli to pismo pochodzi jednak ze stycznia, czy choćby sprzed marca '43, to wtedy byli związani formalnie z TOW). I tak "Andrzej" (w dokumencie występujący jako "Walery") dostawał 1400 zł podstawy plus 900 zł dodatku (niestety nie jest podane, co to za dodatek). Z kolei "Olszyna" vel "Paweł" miał 1025 zł podstawy i 900 zł dodatku. W październiku tego samego roku jego uposażenie wynosiło 2300 zł. Nie da się przy tym wykluczyć, że wypłatę podniesiono mu już wcześniej, niestety nie dysponuję danymi z okresu między tymi dwoma wykazami płac, aby móc stwierdzić, jak było faktycznie. I tutaj trzeba się na chwilę zatrzymać. Według danych podanych przez prof. Strzembosza [Oddziały..., s. 409-410] istniały trzy kategorie etatów w KeDywie KG AK. Kategoria pierwsza to 2500 zł (pobierał ją szef KeDywu KG i jego zastępcy - ilość etatów tej wysokości była naprawdę niewielka), potem kategoria druga w wysokości 2100 zł, a na koniec kategoria trzecia i 1700 zł. Do tego oczywiście dodatki, które mogły sprawić, że dowódca oddziału wcale nie musiał pobierać najwyższych uposażeń. Tak więc w październiku '43 "Olszyna" miał etat trzeciej kategorii, plus dodatek rodzinny. Sprawa dość ciekawa, bo w dokumencie tym nie występuje ani "Stasinek", ani "Żbik", ani "Onufry", czyli teoretycznie ludzie, którzy powinni pobierać podobne etaty. Ale idziemy dalej. Podejrzewam, że w niedługim czasie potem awansował do drugiej kategorii etatów. Aresztowany został "Chuchro", "Andrzeja" przeszedł na stanowisko szefa warszawskiego KeDywu, a Wiwatowski na dowódcę Grupy "Andrzeja". Jako dowódca oddziału dyspozycyjnego miał zapewne zapewnioną wyższą pensję, czyli 2100. Co ciekawe, wedle wykazu płac z połowy '44 w KeDywie OW AK jedynie cztery osoby dostawały to 2100 podstawy. Byli to dr J. R. Rybicki (szef), T. Wiwatowski (z-ca i d-ca OD "A"), L. Witkowski (z-ca i d-ca OD "B") oraz S. Sosabowski (d-ca grupy z Żoliborza). Zastanawiające jest to, dlaczego "Stasinek" załapał się na drugą kategorię etatów, podczas gdy np. dla Józefa Czumy "Skrytego" pozostała trzecia kategoria. A przecież obaj mieli podobną pozycję. Do czego zmierzam. Kiedy na przełomie maja o czerwca tego roku z secesjonistą rozmawialiśmy nt. kwestii uposażeń, cen węgla i płac dla nauczycieli zadałem sam sobie pytanie: od kiedy "Olszyna" pobierał te 2300. Teraz pojawia się kolejne. Jak wysokie były etaty w TOW? Do połowy '43 dostawał pensję ze szkoły Sowińskiego. Zapewne nie więcej jak 300 zł na miesiąc. Ile mógł brać za zajęcia na UW, ile za pracę w Filtrach, ile brał w TOW? Na początku wojny zapewne nie wiodło mu się najlepiej. Konspiracja dopiero się organizowała, a co za tym idzie o poważniejszych sumach, i to na jego stanowiskach, raczej nie ma co mówić. Tajne UW to dopiero październik '41. Pozostają Filtry i Sowiński, plus ewentualnie to, co mogła zarabiać/dostawać jego ciotka. Tutaj na chwilę zatrzymajmy się nad cenami produktów spożywczych - na czarnym rynku - w okresie od października '39 do października '41, czyli do czasu kiedy podjął pracę na UW (ceny w złotówkach, prawie wszystkie liczone za kilogram; ceny są z października '39, '40, '41, '42, czerwca '43 i kwietnia '44): - chleb żytni razowy 1,68 / 1,66 / 7,50 / 10,00 / 14,50 / 12,00; - mąka pszenna 2,42 / 4,88 / 18,50 / 27,00 / 42,00 / 36,00; - mięso wołowe 3,81 / 6,66 / 21,12 / 42,00 / 96,00 / 85,00; - mięso wieprzowe 7,00 / 8,77 / 30,39 / b.d. / b.d. / b.d.; - słonina 9,00 / 15,83 / 57,87 / 153,00 / 236,00 / 182,50; - masło 12,75 / 21,47 / 57,89 / 157,00 / 290,00 / 192,00; - mleko (za litr) 1,07 / 1,49 / 4,12 / 8,50 / 14,50 / 12,00; - jaja (za sztukę) 0,36 / 0,54 / 1,57 / 3,30 / 4,50 / 4,00; - groch 1,57 / 5,39 / 16,34 / b.d. / b.d. / b.d.; - ziemniaki 0,63 / 0,32 / 1,95 / 2,50 / 3,50 / 5,00; - cukier 2,75 / 6,28 / 21,87 / 60,00 / 99,00 / 78,00. Za: B. Kroll, Opieka i samopomoc społeczna w Warszawie 1939-1945, Warszawa 1977, s. 91. Teraz parę cen innych towarów w 1940 i 1941 r.: - węgiel (tona) 161 / 842 / 1260 / 1350 zł; - mydło (kilogram) 37,80 / 101,23/ 270,10 zł; - kamgarn (metr) 81,60 / 177,75 / 684 / 1879 zł; - buty robocze w '39 12 zł, a rok później 120 zł; - para zelówek w '38 kosztowała 4,50, a pod koniec '41 już 91,17 zł. Za: tamże, s. 93-94. A teraz trochę danych nt. przydziałów kartkowych żywności, większość w kilogramach (dane za cały rok '40 oraz kwiecień i październik lat 1941-43): - chleb żytni 81,32 / 4,75 / 5,95 / 5,60 / 4,45 / 4,29 / 9,00; - mąka pszenna b.d. / b.d. / b.d. / 0,40 / b.d. / 0,20 / 0,35; - mąka żytnia 3,60 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / 0,40; - mąka i płatki owsiane b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / 0,09; - makaron 1,00 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / 0,07; - kasza 0,10 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / 0,04; - mięso 1,60 / 0,40 / 0,40 / 0,30 / 0,80 / b.d. / 0,02; - tłuszcz b.d. / b.d. / 0,10 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d.; - jaja (sztuki) 18 / 3 / 2 / 3 / b.d. / 4 / b.d.; - cukier 8,80 / 1,00 / b.d. / b.d. / b.d. / 4 / b.d.; - marmolada 1,00 / b.d. / 0,40 / 0,24 / 0,24 / 0,24 / 0,50; - cukierki b.d. / b.d. / 0,10 / 0,10 / b.d. / b.d. / b.d.; - kawa zbożowa b.d. / 0,16 / 0,05 / 0,10 / b.d. / b.d. / 0,12; - sól 5,40 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d.; - ziemniaki 84,00 / 5,00 / 30,00 / b.d. / 90,00 / b.d. / 20,00. Za: tamże, s. 86. I jeszcze co nieco o kartkach na inne towary niż żywność [tamże, s. 90]. W roku 1940 warszawiacy dostali 0,35 kg mydła do prania. Rok później było tego mydła 0,37 kg, mydła do golenia 0,05 kg, 0,75 kg proszku do prania. W 1942 r. odpowiedniego 0,40, 0,005 i 1 kg. A to wszystko przydziały na rok. W 1940 przydział na węgiel wyniósł 75 kg, natomiast od czerwca '41 do stycznia '42 węgla z przydziału nie było w ogóle. W 1941 r. obuwia na kartki przygotowano 272 tys. par i nie całe 17 tys. sztuk odzieży wełnianej, podczas gdy rok później te przydziały wyniosły po 100 tys. i 4700. Teraz patrząc na te ceny można spojrzeć od razu na to, jakie sumy zarabiał T. Wiwatowski. Do końca '41 miał na pewno pensję ze szkoły Sowińskiego (około 300 zł) i być może z Filtrów. Niestety nie wiem, kiedy dokładnie tam pracował. Na pewno przez jakiś czas po powrocie do Warszawy w '39 [T. Mikulski, Miniatury krytyczne, Warszawa 1976, s. 41]. A w Filtrach? Wedle siatki taryfowej z 15 stycznia 1940 r. [T. Szarota, Okupowanej Warszawy dzień powszedni. Studium historyczne, Warszawa 1988, s. 139] robotnik fizyczny miał zarabiać (w zależności od stopnia "przyuczenia") 1,16 zł, 72 albo 58 gr. Trudno zakładać, aby człowiek będący z wykształcenia polonistą miał zarabiać najwyższą stawkę. Do tego można ewentualnie brać pod uwagę pieniądze z TOW, ale to też nie mogła być - o ile w ogóle była - duża suma. Mieszkał z ciotką. Niestety nie wiem, czy ciotka zarabiała, czy jedynie pobierała rentę/emeryturę. Jako ciekawostkę można podać tutaj sumy, jakie na utrzymanie dla jednej osoby podawali prof. Szarota i prof. Strzembosz. Wedle pierwszego w maju '40 było to 313 zł (przed wojną około 70 zł), a w sierpniu '41 już 632 zł. Listopad roku następnego to 1333 zł. Ta ostatnia kwota kłóci się z tym, co podawał prof. Strzembosz. Październik '42 to miało być "ledwie" 700 zł, styczeń-czerwiec '43 już 1000-1200, lipiec-grudzień '43 z kolei ok. 1500 zł, a w pierwszej połowie roku 1944 blisko 2000 zł. Musiałbym zobaczyć bardziej szczegółowe wyliczenia, na co ile pieniędzy szło, żeby móc przekładać to na sytuację gospodarstwa dwuosobowego. Wydaje się jednak, że w najlepszej sytuacji finansowej "Olszyna" znalazł się wraz z awansem na d-cę OD "A". Z samej AK pobierał wówczas 3300, plus pieniądze z Uniwersytetu, a nie wykluczone, że i z twórczości naukowo-literackiej miał jakieś wpływy. Do połowy '43 miał jeszcze te 300 zł z Sowińskiego, ale to i tak 700 zł mniej niż później. I tak się zastanawiam, dlaczego cofnięto dodatek rodzinny. Opcje są jak dla mnie dwie. Albo ciotka zmarła, albo z racji "skoku" do drugiej kategorii etatów dodatek uznano za niepotrzebny (choć tracił na tym 200 zł). I kolejna sprawa, czyli przenosiny na Białobrzeską. Być może po powrocie do Warszawy uznał, że skoro pieniędzy i tak jest mało, to nie ma sensu, aby z ciotką zajmowali osobno mieszkania (będę musiał sprawdzić, od kiedy to mieszkanie do jego rodziny należało), i przeniósł się do niej na Ochotę (niedaleko Filtrów na dodatek, bliżej pracy). Co więcej, mieszkanie na Wroniej mógł wynająć, zawsze to dodatkowe pieniądze. Jako że kwestie gospodarcze nigdy nie były moją specjalnością, zachęcam do uzupełnień i sprostowań powyższego tekstu Oczywiście zalecam przy tym wzięcie pod uwagę, że temat dotyczy jednak pewnej konkretnej osoby i wpisy takie jak ten mają jedynie nakreślić pewien ogólny obraz. A za jakiś czas - o ile znajdę wolną chwilę - powrót do okresu bytności T. Wiwatowskiego w Maz. SPRArt. Taka ciekawostka przy okazji. Autorką publikacji o szkołach w Wołyniu Włodzimierskim i Zambrowie jest córka por. art. Wincentego Wołka, absolwenta Wołyńskiej SPRArt. i wykładowcy Maz. SPRArt, zamordowanego w Katyniu 30 kwietnia 1940 r. W Zambrowie por. Wołk był oficerem instruktorem w czwartej baterii artylerii ciężkiej, tej samej, w której przeszkolenie odbywał "Olszyna".
  14. Służba zdrowia w okupowanej Polsce

    Ten konkretny fragment oparłem na pracy Henryka Pawłowicza [Okupacyjne dzieje samorządu Warszawy, Warszawa 1974, s. 146]: Liczba zachorowań na tyfus czy inne choroby epidemiczne nie przekraczała (dzięki energicznej akcji służby zdrowia) przeciętnej zachorowań w okresie przedwojennym. Na czym konkretnie opierał się sam Pawłowicz, tego nie wiem. Tym niemniej dzięki śliczne za to uzupełnienie tematu
  15. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku

    Jako że temat jest również do życzeń noworocznych, życzę Wam Moi Drodzy, aby ten 2011 był o niebo lepszy od - mam nadzieję, że i tak nie najgorszego - 2010 roku
  16. "Przegląd Historyczno-Wojskowy"

    No ja zgłaszałem się jakoś w sierpniu właśnie i niestety nic nie dostałem. Podejrzewam, że zabrakło dla mnie egzemplarzy. Szczególnie martwi mnie to w kontekście czwartego numeru, bo widzę że oba teksty z przyczynków i listów jak najbardziej zainteresowałyby mnie. A tak, cóż... pozostaje upolować to jakoś inaczej
  17. Książka, którą właśnie czytam to...

    Kolejna pozycja wrzucona na tapetę (już nie liczę, ile książek obecnie czytam, czy też raczej podczytuję): Kwiatkowski P. T., Nijałkowski L. M., Szacka B., Szpociński A., Między codziennością a wielką historią. Druga wojna światowa w pamięci zbiorowej społeczeństwa polskiego, Gdańsk-Warszawa 2010, ss. 333. Najnowszy nabytek, zapewne ostatni w tym roku. Choć książka tematycznie leży zdecydowanie bliżej socjologii niż historii, to jej problematyka jest z racji moich zainteresowań szalenie interesująca. Jaki jest obecny stan wiedzy i pamięci o II WŚ, jak to kształtowało się przez ostatnie dziesięciolecia, jaki wpływ na obecny stan pamięci miał PRL. Wszystko to podparte badaniami wykonanymi w 2009 roku na zlecenie Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku. Już sama analiza niektórych tabel i wykresów przynosi ciekawe informacje. A wszystko to spięte w klamrę tekstami prof. Pawła Machcewicza i prof. Marcina Kuli. A do tego w wolnych chwilach studiuję sobie raporty finansowe KeDywu OW AK.
  18. Powstanie Warszawskie a ludność cywilna

    Proszę o konkretny dowód w postaci tekstu tego dokumentu, ewentualnie sygnatur archiwalnych albo relacji osób, które mogły ten rozkaz słyszeć, jeśli był on jedynie ustny. Bo argument, że tak pisze Łubieński, to żaden argument na potwierdzenie istnienia tego rozkazu.
  19. Powstanie Warszawskie a ludność cywilna

    Powiadomienie ludności cywilnej (w jaki sposób?) niosłoby za sobą spore ryzyko. Skąd wiadomo, że informacja taka nie trafi do kogoś, kto od razu poinformuje Niemców o całej sprawie? A przecież właśnie zaskoczenie miało być główną bronią Powstańców na początku. Natomiast co do samego pytania. Podejrzewam, że wiele by to nie zmieniło. Owszem, część być może szukałaby drogi ucieczki z miasta, ale ile osób mogłoby to zdążyć zrobić? Tak samo nikt nie mógł przewidzieć, że to akurat Wola i Ochota staną się miejscami masowych mordów w pierwszych dniach.
  20. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    Na początek dwie ciekawostki. W monografii gimnazjum i liceum im. Sowińskiego znajduje się informacja [III Liceum Ogólnokształcące im. Generała Sowińskiego (1923-1998), red. M. Durakowa, M. Lasecka, Warszawa 1998, s. 45], iż Tadeusz Wiwatowski... został zamordowany przez Niemców w 1943 r. (sic!). Pani Rybicka starała się lata temu o poprawienie tegoż błędu (są dwa wydania publikacji), ale ponoć bez efektu (sam nie miałem okazji zajrzeć do tego drugiego wydania). I sprawa kolejna, również związana ze szkołą Sowińskiego. Otóż w tej placówce była tylko jedna osoba młodsza od "Olszyny". Halszka Łozińska (rocznik 1919), najprawdopodobniej córka dra Emanuela Łozińskiego, dyrektora szkoły i nauczyciela polskiego od roku 1922. Tutaj dr Łoziński na zdjęciu z roku '27, drugi od prawej (na fotografii członkowie Zarządu Głównego w Warszawie Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych): http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-N-1245.jpg Co ciekawe, wśród nauczycieli tej placówki we wrześniu '39 mniej niż 30 lat (więcej, reszta miała 40 i wyżej) mieli tylko H. Łozińska, T. Wiwatowski, niejaka Krucińska (lat 28) oraz Adam Gruchalski (rocznik 1908), po wyjeździe dra Łozińskiego z Warszawy na jesieni 1940 r. (był zagrożony przez gestapo) pełniący obowiązki dyrektora szkoły. W dniu 7 marca '41 r. Gruchalski został aresztowany przez Niemców w swoim mieszkaniu na Kole, jako zakładnik po zabójstwie Igo Syma. Przetrzymywano go na Pawiaku do 31 sierpnia '41. Od dnia 1 września pełnił już oficjalnie obowiązki dyrektora I Miejskiego Gimnazjum i Liceum im. gen. Sowińskiego. Był w poważnym stopniu zaangażowany w organizację tajnego nauczania w Warszawie. Działał jako członek tajnego Zarządu Wojewódzkiego Związku Nauczycielstwa Polskiego na okręg warszawski, a także kierownik Wydziału Szkolnictwa Średniego i Kształcenia Nauczycieli w tajnym Okręgowym Biurze Oświaty i Kultury okręgu warszawskiego. Razem z M. Wichrzyckim odpowiadał za kształcenie na poziomie szkół średnich oraz tajne komplety w gimnazjach. A teraz polonistyka na tajnym UW. Zajęcia "Olszyna" miał dwa razy w tygodniu. Prowadzone one były w Korbutianum, u studentów w domach oraz na Śniadeckich 8 (siedziba Towarzystwa Naukowego Warszawskiego oraz III Miejskiego Gimnazjum Męskiego, aktualnie siedziba Instytutu Matematycznego PAN). Placówka na Śniadeckich funkcjonowała do czasu wykrycia tam podchorążówki sanitarnej oraz aresztowania dyrektora Józefa Miernika. Od jesieni '43 zajęcia odbywały się w gmachu na Świętokrzyskiej róg Jasnej, gdzie swoje zajęcia prowadziła również Szkoła Handlowa, której dyrektorem był Stanisław Tynelski [s. Frybes, Polonistyka w okresie wojny 1939-1945 [w:] Z dziejów polonistyki warszawskiej: profesorowi doktorowi Julianowi Krzyżanowskiemu w dwudziestą piątą rocznicę objęcia Katedry Historii Literatury Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim 1934-1959, red. J. Kulczycka-Saloni, Warszawa 1964, s. 324; J. Kaźmierska, Szkolnictwo warszawskie w latach 1939-1945, Warszawa 1980, s. 212]. W gmachu przy Świętokrzyskiej r. Jasnej zajęcia mogły odbywać się w grupach nawet po 30 osób. Warto przy tym zaznaczyć, że było to ogromne ryzyko. Wzmiankowany już Stanisław Frybes w swoim opracowaniu historii polonistyki warszawskiej pod okupacją, przytoczył przykład dra Władysława Okińskiego i uczestników jego kompletu (Uniwersytet Ziem Zachodnich, socjologia). Cała tragedia zaczęła się przed południem 5 stycznia '44, kiedy w Alejach Niepodległości przy Rakowieckiej przez patrol niemiecki zostały zatrzymane Hanna Czaki "Helena" (lat 22) i Zofia Warzyńska "Krystyna", łączniczki AK. Miały przy sobie konspiracyjną pocztę, dokumenty (szyfrowane), mikrofilmy. O godzinie 17 w mieszkaniu Tytusa i Jadwigi Czakich (Słowackiego 35/43), rodziców Hanny, dr Okiński zaczął swój wykład. Niedługo później w mieszkaniu pojawiła się Ewa Pohoska "Iza", kolejna łączniczka AK, która przyszła by powiadomić państwa Czakich o tym, co stało się z ich córką. Niestety w lokalu już było w tym czasie gestapo. Rewizja którą Niemcy przeprowadzili pozwoliło odnaleźć jedynie paczkę prasy konspiracyjnej, plus notatki studentów. Wszystkich przewieziono na Pawiak. Sprawa przedstawiała się bardzo poważnie. Zgromadzeni w mieszkaniu zostali oskarżeni o udział w tajnym zgromadzeniu politycznym i organizacji. Jednak śledztwo tego nie potwierdziło. Gorzej było z tym, co Niemcy mogli odnaleźć w mieszkaniu. W skrytce w podłodze znajdował się m.in. klucz do odszyfrowania materiałów, które obie zatrzymane łączniczki miały przy sobie w chwili aresztowania. Dzięki grypsowi od "Heleny" Władysław Bartoszewski, Stefan Rodkiewicz i niejaki Kozielewski poszli do mieszkania i ze skrytki wyciągnęli wszystko to, co było potrzebne. Dzięki kontaktom w granatowej policji całą sprawę przedstawiono Niemcom jako włamanie rabunkowe. Niemcy od aresztowanych nie dowiedzieli się niczego ponad to, co wiedzieli 5 stycznia. Z osób wówczas zatrzymanych wypuszczono dokładnie 7 lutego dwie studentki (tutaj błąd popełnił S. Frybes pisząc, że zginęli wszyscy), Zofię Kossowską i Sylwię Krzyczkowską. Reszta została rozstrzelana w dniach od 19 stycznia do 15 lutego. Pierwszymi ofiarami zostali dr Władysław Okiński (ur. 1.04.1906 r.), Gwidon Bursa (12.02.1924 r.), Jerzy Stanisław Garszyński (30.06.1925 r.), ks. Mieczysław Kania (29.05.1915 r.), Roman Laskowski (26.05.1924 r), Jerzy Oswald (20.04.1925 r.) i Andrzej Werner (15.10.1925 r.). Tego samego dnia, bądź też 21 stycznia, rozstrzelano Tytusa Wincentego Czaki (4.01.1888 r.). W dniu 11 lutego nad ranem w ruinach getta rozstrzelane zostały Hanna Czaki, Zofia Warzyńska (zginęła pod fałszywym nazwiskiem Alicji Pawlisiak) i Ewa Pohoska (podczas przesłuchań mówiła, że w mieszkaniu znalazła się dlatego, że chciała oddać pożyczoną książkę). Razem z nimi życie straciły 33 inne kobiety. Cztery dni później stracone zostały Jadwiga Czaki, Krystyna Hirszberg oraz Krystyna Rudzińska - dwie ostatnie to studentki z kompletu dra Okińskiego. Za: W. Bartoszewski, Warszawski pierścień śmierci, Warszawa 1970, s. 28-29, 344, 350; tenże, Cena krwi za tajne nauczanie. Tragiczna historia kompletu uniwersyteckiego, "Stolica" nr 30/1956, s. 7; S. Frybes, Polonistyka..., s. 324. To wszystko w większości poza samą postacią T. Wiwatowskiego, ale uznałem, że warto nakreślić trochę tło, czy też raczej środowisko, w jakim obracał się d-ca OD "A". Oczywiście powyższe to jedynie drobny fragmencik tegoż środowiska. Mam nadzieję na kolejne tego typu wpisy. Oczywiście zakładając, że zainteresują one chociaż parę osób Wracając do postaci samego "Olszyny". Poniżej kalendarium wydarzeń związanych z jego osobą. W obecnej formie znajduje się również na portalu, ostatnio lekko poprawiane i poszerzane. Będę wdzięczny za ewentualne uwagi, co jeszcze zmienić/dodać (zastanawiam się nad terminami zmian pseudonimów): 7.12.1914 r. - przyjście na świat w Mińsku Litewskim; 1926 r. - uczeń I Gimnazjum Męskiego im. Jenerała Sowińskiego w Warszawie; 14.06.1933 r. - uzyskanie matury w I Gimnazjum Męskim im. Jenerała Sowińskiego w Warszawie; 5.10.1933 r. - rozpoczęcie studiów na wydziale polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego; 1934 r. - w radiu zostaje puszczone słuchowisko jego autorstwa, powstałe na bazie Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej; 1937 r. - rozpoczęcie pracy nauczyciela w I Miejskim Gimnazjum i Liceum im. gen. Sowińskiego w Warszawie; 21.12.1937 r. - awans na bombardiera (kurs w Mazowieckiej Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii); 3.05.1938 r. - awans na tyt. kpr. (kurs w MSPRA); 29.06.1938 r. - awans na tyt. plut. (kurs w MSPRA); 1938 r. - wyjazd do Zakopanego do sanatorium, spowodowany zagrożeniem gruźlicą; 05.1939 r. - miejsce zamieszkania ul. Wronia 59 m. 21 (Wola); 19.06.1939 r. - zdany egzamin magisterski, tytuł pracy magisterskiej: "Wyspiański - poeta śmierci"; 09.1939 r. - d-ca plutonu w 4. DP, udział w walkach września 1939 r.; 10.1939 r. - powrót do Warszawy z urazem łopatki; 11.1939 r. - wstąpienie do konspiracji (TOW) jako d-ca grupy akademickiej; 01.1941 r. - zostaje oficerem łącznikowym; 10.1941 r. - rozpoczęcie pracy na tajnym Uniwersytecie Warszawskim; 09.1942 r. - zostaje oficerem dywersji Okręgu Stołecznego TOW oraz z-cą komendanta; 1943 r. - zakończenie pracy nauczyciela w I Miejskim Gimnazjum i Liceum im. gen. Sowińskiego w Warszawie; 1.05.1943 r. - zgodnie z rozkazem nr 81 z dn. 1 maja 1943 awans do stopnia ppor. rez.; 30.08.1943 r. - d-ca akcji palenia benzyny przy ul. Ratuszowej nr 11 w Warszawie; 27/28.09.1943 r. - d-ca akcji wysadzenia torów na trasie Warszawa-Radom; 23/24.10.1943 r. - d-ca akcji wysadzenia torów na trasie Wołkowysk-Berlin; 11.1943 r. - d-ca Oddziału Dyspozycyjnego "A", z-ca szefa Kedywu OW AK; 01.1944 r. - d-ca oddziału wolskiego OD "A", zachowuje wcześniejsze stanowisko; 26/27.04.1944 r. - udział w akcji wysadzania torów na trasie Lublin-Stuttgart; 23.06.1944 r. - Józef Rybicki "Andrzej" składa wniosek o odznaczenie "Olszyny" Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami; 24.07.1944 r. - T. Wiwatowski spisuje ewidencję personalną OD "A" zgodnie ze stanem na lipiec '44; 07.1944 r. - ukrycie w piwnicy domu przy Białobrzeskiej 39 wszystkich materiałów, w tym nieopublikowanych utworów, pracy doktorskiej oraz napisanej przez siebie historii warszawskiego TOW; 07.1944 r. - przygotowywanie akcji w rejonie Zalesia; 1.08.1944 r. - udział udział w walkach o Stawki; 4.08.1944 r. - po zranieniu Stanisława Sosabowskiego "Stasinka" d-ca OD ?A?, a w godzinach popołudniowych i wieczornych dowodzenie oddziałem w akcji na szkołę przy zbiegu Żelaznej i Leszna; 10.08.1944 r. - "Olszyna" spisuje najważniejsze informacje dt. działań oddziału od 1 sierpnia 1944, wnioski o odznaczenia i awanse; 11.08.1944 r. - około godz. 9:30-10:00 ginie na Stawkach, mając 29 lat; 5.04.1945 r. - ciało por. Wiwatowskiego zostaje zabrane ze Stawek i przeniesione na Powązki Wojskowe, gdzie złożono je do grobu. A tutaj jako dodatek kilka fotografii gmachu przy Śniadeckich 8 [fotografie pochodzą z: http://www.warszawa1939.pl/index_fotoplany.php , dostęp na: 26.12.2010 r.]: http://www.warszawa1939.pl/zdjecia/sniadec...eckich_8_01.jpg http://www.warszawa1939.pl/zdjecia/sniadec...adeckich_01.jpg http://www.warszawa1939.pl/zdjecia/sniadec...sniadeckich.jpg A tymczasem czekam sobie na nową pracę poświęconą historii Mazowieckiej (oraz Wołyńskiej) Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii. Mam nadzieję, że znajdę w niej więcej informacji nt. funkcjonowania placówki zambrowskiej, niż to miało miejsce w przypadku pracy Piórkowskiego, choć i tutaj narzekać nie mogłem. Okres przed '39 ciągle jest bowiem dla mnie sporą zagadką, jeśli chodzi o postać T. Wiwatowskiego...
  21. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku

    No i secesjonista mnie zawstydził Ja tu króciutko, a tymczasem... W ramach rewanżu mały prezencik muzyczny: http://www.youtube.com/watch?v=DMOgNxLpJGY
  22. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku

    Wszystkiego Najlepszego Moi Drodzy
  23. Zbigniew Ścibor-Rylski "Motyl"

    Ostatnią zacząłem zbierać wszelkie możliwe informacje nt. poszczególnych akcji bojowych, które prowadził "Motyl", tak jako dowódca natarcia jak i oficer odpowiedzialny za dany odcinek. Na razie mam na stanie poniższe działania: - natarcie na P.M.T. na Dzielnej 64, 1/2 sierpnia; - kontruderzenie na Woli, 5 sierpnia; - obrona rejonu Karolkowa-Żytnia, 7 sierpnia; - natarcie na Stawki, 16/17 sierpnia; - natarcie na Dworzec Gdański, 21/22 sierpnia; - desant kanałowy, 30/31 sierpnia; - przeprowadzenie oddziałów "Czaty" na stanowiska na Czerniakowie, 3/4 września; - obrona rejonu Gazowni Miejskiej na Ludnej, 11-12 września; - szturm na teren Gazowni Miejskiej na Ludnej, 13 września; - obrona rejonu gmachu ZUSu przy Czerniakowskiej róg Rozbrat, 14 września; - koordynowanie odpowiedniego rozmieszczenia lądujących oddziałów 1. AWP, od 15 września; - obrona odcinka na Wilanowskiej, tym razem miał pod rozkazami żołnierzy 1. AWP, 18 września. Gdyby ktoś dysponował konkretnymi danymi nt. innych działań, będę wdzięczny za informacje. Zwłaszcza, jeśli będą one dotyczyć walk z 5 sierpnia i uderzenia na Dworzec Gdański. W sprawie tego drugiego w pracy poświęconej baonowi "Pięść" znajduje się ciekawy fragment: Nie jesteśmy pierwsi. Widzę grupę ludzi w panterkach, brudnych, zziajanych, których sztorcuje kpt. "Motyl" - czysty, ogolony, jak zwykle elegancki. Zarzuca im, że wycofali się za wcześnie. Ogarnia mnie złość. Patrzę na "Burzę", też jest wściekły. Staszek wygląda jakoś dziwnie, całą twarz ma usianą w carne kropki. Ocieram mu ja chustką - nie pomaga. Wycieram sobie twarz, zasypane ziemią oczy i usta. Za: R. Bielecki, J. Kulesza, Przeciw konfidentom i czołgom, Warszawa 1996, s. 384. Zacytowany fragment to wspomnienia Danuty Hibner "Niny", sanitariuszki w "Pięści", z momentu powrotu na stanowiska po nieudanym szturmie na Dworzec Gdański. Mamy tutaj obraz "Motyla", który sam czysty i w dobrej formie jest niezadowolony, iż żołnierze wycofali się za wcześnie. Czy aby na pewno tak było? Po ruszeniu do natarcia "Motyl" wraz z towarzyszącymi mu ludźmi zaległ na stadionie Polonii przygwożdżony przez silny ogień Niemców. Nie mogąc poderwać ludzi do ataku musiał w końcu wydać rozkaz do odwrotu. Czy w takiej sytuacji mógł potem zachowywać się tak, jak zostało to przedstawione w cytacie? Jak dla mnie mało możliwe. Może i "Motyl" był oficerem, który potrafił wymagać od siebie i od innych wiele (tutaj wystarczy wspomnieć powstańcze kontrnatarcie z 5 sierpnia; upór "Motyla" - ale i sprawność - podczas wykonywania zadań podkreślił także "Witold" we wnioskach o awans do stopnia kapitana i odznaczenie VM V kl. z dnia 17 sierpnia), aby tylko wykonać powierzone mu zadanie, ale to już byłaby spora przesada. Tak dla równowagi wspomnienia samego "Motyla": Walki coraz były tragiczniejsze, dlatego że Niemcy za wszelką cenę chcieli zlikwidować Stare Miasto. Chcieliśmy się koniecznie z Żoliborzem połączyć i wtedy przyszedł rozkaz od pułkownika "Wachnowskiego", dowódcy Starego Miasta, że mamy całym batalionem nacierać na tory, na Cytadelę i połączyć się z Żoliborzem. Wtedy nacieraliśmy na Cytadelę przez boisko "Polonii", nie tylko nasz batalion, bo brała udział "Zośka", część z "Parasola" i cała "Czata 49". Naturalnie Niemcy położyli po nas piekielny ogień z pociągu pancernego. Podciągnęli pociąg pancerny z ciężkimi karabinami maszynowymi, granatnikami, moździerzami, siekli po nas na tej "Polonii". Mogę porównać akcję na "Polonii", ataku na Żoliborz, z piekłem pod Kockiem 3 października 1939 roku, kiedy rzeczywiście pociski się rwały na lewo, na prawo, wszędzie. Tylko ziemia wylatywała w powietrze i koledzy. Tu na "Polonii" tak samo leżeliśmy do wieczora, cały dzień. Natarcie trwało, dopiero pod osłoną nocy udało się rannych zabrać i tych, którzy przeżyli wycofać do Starego Miasta. Niestety to natarcie załamało się. Z dużymi stratami? Bardzo ciężkie były straty, trzydzieści kilka procent żołnierzy zginęło wtedy na "Polonii". Bez specjalnej broni zdobycie Cytadeli było niemożliwe. Tak że to był troszeczkę pochopny rozkaz, tak nazwijmy. Za: http://ahm.1944.pl/Zbigniew_Scibor-Rylski [dostęp na: 24.12.2010 r.] I taka ciekawostka na koniec: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190...iadczenie_.html
  24. Literatura - Powstanie Warszawskie

    Książka z Infortu ciągle w zapowiedziach, a tymczasem artykuł Szymona Nowaka poruszający tematykę identyczną z planowaną książką można przeczytać w najnowszych Militariach XX wieku: Nowak Sz., Przyczółek "między mostami", Warszawa, wrzesień 1944 rok, "Militaria XX wieku" nr 6(39)/2010, s. 70-76. Zdecydowanie nie jest to moja tematyka więc oceny tekstu się nie podejmuję. Natomiast wiem, że zdecydowanie zabrakło mi w artykule czegoś konkretniejszego nt. współpracy żołnierzy 1. AWP z Powstańcami.
  25. Waldemar Baczak "Henryk"

    Czyli w temacie "Olszyny" książka niemal na pewno w niczym mi nie pomoże, ale o "Arnim" powinno się znaleźć coś ciekawego. Tym niemniej dziękuję za info. Co do samej postaci i zbierania informacji. Naprawdę nie ma za co dziękować. Ja to robię z przyjemnością. Powiem więcej, chciałbym za jakiś czas postarać się o przypomnienie szerszej publice postaci W. Baczaka. Pomoc mile widziana
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.