Skocz do zawartości

Lord of Prussia

Użytkownicy
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Lord of Prussia

  • Tytuł
    Ranga: Uczeń
  • Urodziny 01/20/1952

Poprzednie pola

  • Specjalizacja
    Polska pod zaborami

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  1. Postawa księcia po wojnie może się wydawać mało patriotyczna ale w efekcie przyniosła pozytywne skutki. Zachował głowę. I nie chodziło o jego prywatny łeb tylko o głowę człowieka, który fachowo i emocjonalnie dorósł do roli dowódcy wojskowego i przywódcy narodu. Martwi bohaterowi już nic dla Polski zrobić nie mogli. On zrobił. Symbole są ważne ale stają się niczym jeśli nie zachowamy substancji biologicznej narodu. A jeszcze lepiej jak w chwili klęski zachowamy choćby szczątkowe instytucje polityczne i podstawy materialne. Kolaboracja to takie brzydkie słowo ale kolaborant może doczekać zmienionych czasów a czasy zawsze się zmieniają. Gdybyśmy, choćby stłamszeni, przetrwali jako wasal Rosji do czasu nadejścia Napoleona to licytacja o Polaków prowadzona byłaby na zupełnie innym poziomie. Dlatego uważam, że słusznie zaprzestano walki w 1792 roku a za to szaleństwem było robienie Insurekcji Kościuszkowskiej.
  2. Ano dlatego, że wcześniej nie mieliśmy szans (czyli ludzi i czasu) na wyszkolenie wojska. Uważam, że było to niewykonalne w czasie jaki wtedy mieliśmy do dyspozycji. 17 lat później sytuacja była odmienna. Nie dość, że cały ten czas ludzie byli szkoleni (choć niekoniecznie w Polsce) to jeszcze braliśmy udział w kilku kampaniach wojennych uzyskując ostrzelane kadry. Było komu szkolić. No i last but not least. Było to w okresie znacznej mobilizacji moralnej społeczeństwa. Ludzie chcieli się bić a więc i szkolić. Suma tych niewymiernych czynników spowodowała, że armia Księstwa choć mniej liczna miała wartość bojową bez porównania większą. Dotyczyło to zarówno żołnierzy jak i oficerów, którzy byli pewni swego wojska. No i ten drobiazg - nie byliśmy osamotnieni jak w 1792 roku. Mieliśmy potężnego sojusznika, który choc w walce udziału nie brał to jednak był i już pokazał, że potrafi złoić Austriaków.
  3. [... ciach] Nie z Tobą dyskutuje bo nie mam zamiaru przezrzucać się epitetami. Jak na razie ogromem wiedzy nie zadziwiłeś natomiast skłonnością do obrażania ludzi owszem. Do tej pory cenną zaletą tego forum było to, że spotykali się tu ludzie o różnych poglądach i różnym poziomie wiedzy, których łączył pewien poziom kultury. Najwyraźniej postanowiłeś ten stan zmienić. Proponuję by zarówno: Roman Różyński i Lord of Prussia zrezygnowali z nadto protekcjonalnego i paternalistycznego tonu. secesjonista
  4. No nie. Różnica była jednak spora. Armia Francji królewskiej była potęgą militarną. Ci ludzie nie znikli. Był gotowy materiał do formowania nowej armii. Cóż, wypadki pokazały, że nie było tak źle. Faktem jest, że gra była hazardowa lae też wystawiliśmy bez porównania lepszą drużyne na ten mecz. Książę Józef okazał błyskotliwość w tej kampanii a Austriacy szli po absolutnie pewne zwycięstwo. Pycha zawsze kroczy przed upadkiem...
  5. O ile dobrze pamietam to stosunek sił był ok. 1:2 na korzyść Austriaków. My 14 oni 30 tys. Niezbyt korzystne ale Austria nie mogła rzucić dalszych sił zważywszy na Francję. Teoretycznie Rosja była po naszej stronie ale po cichu obiecała bierność. Sytuacja sporo rózna od tej w 1792. Wtedy nawet wstępnie pobita Rosja mogła rzucić kolejne siły a Austria w 1809 nie mogła tego zaryzykować. No i wyszło jak wyszło. Oczywiście wynik tej kampanii świadczy o tym, że jakość Wojska Polskiego wzrosła niebotycznie. Nasi przodkowie nie zmarnowali czasu.
  6. Podobnie jak nie mieliśmy kadr w 1809 pod Raszynem, bo kto dowodził pod Raszynem? Jan Weyssenhoff - był w armii w 1792, Edward Żółtowski też, Kazimierz Małachowski tak samo, Tadeusz Tyszkiewicz tak samo. Ewentualnie dowódcy z insurekcji kościuszkowskiej. Różnica była spora. Było już trochę kadry po wojnie 92 roku, po insurekcji a potem od Napoleona. Do wojska ściągnęli tacy ludzie jak Dąbrowski od Niemców itd. Było już komu szkolić Raszyn to walka przeciwko relatywnie małym siłom, w dodatku Austria nijak nie mogła wystawić nam większych sił bo Francja z drugiej strony... A, poza tym minęło już 17 lat gdy stale ktoś, gdzieś się bił. To dlatego mogliśmy dojść do tych 90 tys. idących z Napoleonem na Moskwę. A w 1792 roku co? Raptem rok od ogłoszenia aukcji wojska. Nie było kiedy wyszkolić kadry podoficerskiej i żołnierzy. Problemem było wszystko. Kwatery, mundury, broń itd. Kto był w stanie ogarnąć to w rok? I tak zrobiono dużo.
  7. No i nie doczekałem się. Czekałem aż Roman Różyński wreszcie czymś podeprze swoje poglądy. Staram się odzywać rzadko bo wolę słuchać mądrzejszych niż bić pianę. Ale tym razem nie wytrzymałem. Zbyt dużo epitetów pod adresem króla, podobnie jak Janceta. Proszę wybaczyć mi złośliwość ale RR ma bardzo głębokie, na niczym nie oparte przekonania. Nie trzeba czytać Wolańskiego (choć warto) żeby rozumieć, że wojnę wygrywają silniejsze bataliony. Odrobina logiki i orientacji w wojskowości wystarczy żeby zrozumieć dlaczego ta wojna została przegrana jeszcze przed jej rozpoczęciem. Nawet gdybyśmy zdobyli pieniądze i powołali pod broń ze 300 tys. ludzi (co nie nastąpiło) to i tak Rosjanie by nam tyłek skopali. Nawet dużo mniejszą liczbą żołnierzy. Zwyczajnie i po prostu nie mieliśmy praktycznie żadnych kadr. Może trochę młodzieży i oficerów służacych w innych armiach ale to jednostki. Można było zebrać większą kupę ludzi ale nie było komu ich wyszkolić. Na to trzeba czasu liczonego, przy stacie od zera jak u nas, w dziesiątkach lat. Przecież nawet po wojnach napoleońskich i 15 latach Królestwa doszliśmy do poziomu pozwalającego na sformowanie stutysięcznej armii ale bez odpowiednio wykwalifikowanej wyższej kadry dowódczej.Tak po prostu doświadczenie kończyło się poniżej poziomu sztabu Naczelnego Wodza. W 1792 roku wystawienie większej armii spowodowałoby co najwyżej większe straty po naszej stronie. Mówiac prostym językiem - rzeź. Rozumiał te rzeczy pokojowo nastawiony król pogardliwie tu Ciołkiem zwany. Całkiem niegłupio chciał wysłać naszą armię na pomoc Rosji w wojnie z Turcją. Przegrana nam nie groziła a nasza armia walcząc z Rosjanami zdobyłaby jakże cenne doświdczenie i mogłaby skorzystać na pomocy doświadczonych oficerów rosyjskich. Tej wojny mozna było uniknąć ale nie można było jej wygrać.
  8. 1939 - Polska kontra III Rzesza

    MORS - niestety, niestety. Odnaleziono egzemplarz MORSA i opinia naszych specjalistów jest miażdżąca. Przekombinowany, zbyt skomplikowany i nieergonomiczny. Praktycznie nie do użycia na polu walki. Czego chcieć więcej? A choćby tego żeby latał. PZL Wilk nie miał silników. Zrobiono głupotę projektujac płątowiec pod projektowane silniki o parametrach jakie nie były do osiągnięcia ze względu na poziom rozwoju metalurgii na świecie. Nie latał i latać nie mógł. Próba zamiany silników na gwiazdowe pokazała, że trzeba skonstruować saomolot od zera bo Wilk miał zbyt słabą konstrukcję na cięższe silniki. I tak powstał projekt Lamparta - zresztą też załozono zbyt słabe silniki bo 2 x 700 KM gdy od dawna w takim PZL 24 stosowaliśmy silniki 1000 KM.Gdyby od razu zaprojektowano Wilka pod produkowane w Polsce Bristol Mecury VIII 840 KM to mielibysmy przeciętny samolot a tak nie mieliśmy nic.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.