Skocz do zawartości

AKMS

Użytkownicy
  • Zawartość

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O AKMS

  • Tytuł
    Ranga: Uczeń

Poprzednie pola

  • Specjalizacja
    II wojna światowa

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  1. Plusy i Minusy AK-47

    Znane mi dane wskazują że pocisk z naboju 5,45x39 mm jak najbardziej jest skłonny do koziołkowania. Tak przynajmniej wskazują rysunki profili ran postrzałowych, po raz pierwszy zamieszczone u nas chyba w "Brygadach antyterrorystycznych" Kochańskiego (w sieci też się przewijają). Co do stabilności po przejściu przez niewielkie przeszkody, mam spore wątpliwości co do tego istotności (no i koziołkowanie pocisków ostrołukowych w ciele jest bardzo powszechne, więc ujemne jego cechy chyba nie są zbyt istotne). Co do fragmentacji- ona jest z tego co wiem powiązana z koziołkowaniem, no i nie każda amunicja 5,56x45 mm jest skłonna do fragmentowania- podobno wojskowa amunicja 5,56,x45 mm używane we Francji i Wielkiej Brytanii nie fragmentuje (Botras zdaje się o tym pisał). Tak na zakończenie- defragmentacja to by była gdyby kilka pocisków zmieniło się w jeden po trafieniu w cel
  2. Plusy i Minusy AK-47

    7,62x39 mm zgoda, ale 5,45x39 mm? Z tego co wiem pociski stosowane w amunicji 5,45x39 mm są akurat dość skłonne do koziołkowania, przynajmniej jeśli idzie o te z pustą przestrzenią (komorą powietrzną) w wierzchołkowej części pocisku.
  3. SU-76

    Na wstępie zaznaczę że wiem że odgrzewam kotleta. Speedy napisał:
  4. No to kolejny raz zabawię się w archeologa. Speedy napisał: Z tego co wiem silnik W-2 miał urządzenie zwane "wielozakresowym regulatorem prędkości obrotowej". Podobno urządzenie to bazowało na konstrukcjach firmy Junkers. Urządzenie to zapewniało "trzymanie" obrotów biegu jałowego przez silnik, urządzenie to pełniło rolę ogranicznika prędkości obrotowej silnika, a na dodatek urządzenie to powodowało że kierowca sterując pedałem gazu, sterował nie bezpośrednio pompą wtryskową, ale sterował regulatorem obrotów silnika, który z kolei sterował pompą wtryskową silnika. Jeśli pod pojęciem "ogranicznik prędkości obrotowej silnika" rozumieć "wielozakresowy regulator prędkości obrotowej", to mam bardzo duże wątpliwości czy dało by się usunąć to urządzenie. Choćby z tego powodu że bez niego silnik najpewniej gasł by po zdjęciu nogi z pedału gazu. Zresztą, trzeba by pewnie przerobić sposób sterowania pompą wtryskową na bezpośrednie sterowanie nią przy pomocy pedału gazu. Jeśli już coś robiono "w polu" czy w warsztatach naprawczych aby silnik W-2 mógł działać z większą prędkością obrotową niż znamionowa, to raczej odpowiednio regulowano wielozakresowy regulator prędkości obrotowej. Może i usuwano jakiś jego element aby silnik był w stanie osiągnąć większą prędkość obrotową (wątpię w to), albo modyfikowano jakieś elementy regulatora, bądź zamieniano je na inne. Ale jestem pewien że nie usuwano całego regulatora. Przy czym te informacje że silnik W-2 miał wielozakresowy regulator prędkości obrotowej bazujący na rozwiązaniach Junkersa pochodzą z książki "Automatyczna regulacja silników spalinowych" Krutowa (W. I. Krutow). Książka ta jest o tyle dobrym źródeł (albo i złym, zależnie jak spojrzeć) że jej oryginalna wersja nosi tytuł "Awtomaticzjeskoje Rjegułirowannije Dwigatjełjej" i została wydana w ZSRR w 1958 roku (Polska wersja pochodzi z 1960 roku), więc pochodzi z czasów kiedy T-34 i jego silnik to nie były żadne zabytki które można spotkać co najwyżej w muzeach. No i jeszcze jedno. Wielokrotnie na polskich forach spotykałem się z tezami zgodnie z którymi radziecka optyka była "denna", podobnie celność radzieckich armat. Mam co do tego bardzo duże wątpliwości. Przykładowo w znanym radzieckim tekście na temat amerykańskich testów pada stwierdzenie zgodnie z którym Amerykanom optyka czołgu T-34 się spodobała. Podobnie widziałem niemiecki "drugowojenny" tekst na temat T-34, zgodnie z którym choć radzieckie celowniki ustępują niemieckim, to jednak z armaty F-34 dało się celnie strzelać na duże odległości. Według mnie gdyby niska była jakość radzieckich celowników, to celne prowadzenie ognia na duże odległości nie było by możliwe. Jednocześnie zgodnie z testami opisanymi tutaj armata F-34 była całkiem celna. Dobrze też zauważyć że Sowieci podczas IIwś "dorobili" się w T-34 teleskopowych celowników przegubowych. Dla porównania, taki Sherman do końca wojny z tego co kojarzę miał celownik teleskopowy nie będący przegubowym (co mogło dodatkowo utrudniać korzystanie ze stabilizacji Shermana). Tutaj dobrze zauważyć coś jeszcze. Taki T-34/85 (podobnie IS-2) miały zarówno celownik teleskopowy działonowego, jak i peryskop zapewniający działonowemu szerokie pole widzenia. Podobnie było w Shermanach (poza wczesnymi, tam był tylko celownik peryskopowy dla działonowego). Dla porównania, sporo niemieckich wozów nie miało dla działonowego peryskopu zapewniającego szerokie pole widzenia. Tak było choćby w Panterze aż do samego końca wojny. Tym samym jak dla mnie T-34/85 i IS-2 wcale nie musiały charakteryzować się gorszą widocznością od wozów niemieckich. W ogóle uważam że podczas IIwś optymalnym rozwiązaniem był dla działonowego zestaw "monokularowy celownik przegubowy plus dodatkowo peryskop". Sam celownik peryskopowy w teorii był by niezły (brak otworu w masce działa), ale jednak przykład Shermana, gdzie dodano celownik teleskopowy, pokazuje że jednak na sam celownik peryskopowy było za wcześnie. Jednocześnie sam celownik teleskopowy to jednak gorsze rozwiązanie od zestawy "celownik teleskopowy plus peryskop". No i uważam że celownik binokularowy był chyba zbyt skomplikowanym rozwiązaniem jak na IIwś (Niemcy zrezygnowali z tego rozwiązania).
  5. No to kolejna porcja zabawy w archeologa. Grzesio napisał: A to Panzer II miał wieżę dwuosobową z dowódcą i działonowym (jak, dajmy na to, T-72)? Bo z tego co wiem to nie. Z tego co wiem we wnętrzu wieży Panzer II siedział dowódca pełniący jednocześnie rolę działonowego i ładowniczego (bo po oddaniu 10 strzałów należało armatę załadować, bowiem była zasilana z 10 nabojowych magazynków, a i kaem należało co jakiś czas załadować). Reszta członków załogi Panzer II to kierowca i radiotelegrafista. Z tego co kojarzę ten ostatni (radiotelegrafista) siedział tyłem do kierunku jazdy i jednocześnie siedział w kadłubie. Z tego co kojarzę dla niego była szczelina obserwacyjna umieszczona na tylnej pionowej ścianie kadłuba (chodzi mi o tą ścianę kadłuba znajdującą się pod tylną częścią wieży, zakładając że wieża ma armatę wycelowaną "na wprost").
  6. Ale w jaki sposób objętość przedziału bojowego przy drążkach skrętnych by się zwiększyła? Bo w mojej ocenie, jeśli w taki sposób że nie dało by się wygospodarować więcej miejsca dla czołgistów, to trudno uznać zastosowanie drążków skrętnych za jakąś istotną zaletę pod względem możliwej do uzyskania objętości przedziału bojowego. Uważam tak, bowiem o ile w przypadku amunicji można "pokombinować" (choćby zmniejszyć jednostkę ognia), podobnie w przypadku zbiorników palia można "pokombinować" (choćby zastosować zbiorniki zewnętrzne), to trudno "pokombinować" w przypadku przestrzeni dla czołgistów (trudno przykładowo umieścić jakąś tam część ciała czołgisty w pojemniku umieszczonym na zewnątrz czołgu). Ogólnie rzecz biorąc, T-34 miał amunicję na dnie przedziału bojowego (główny magazyn), a zbiorniki na lewo i na prawo od przedziału bojowego. Gdyby pozbyć się umieszczonych pionowo bądź skośnie sprężyn śrubowych zawieszenia wraz z ich osłonami, to w mojej ocenie co najwyżej udało by się wygospodarować więcej miejsca na zbiorniki paliwa. Ale zbiorniki paliwa w T-34 i tak miały dużą objętość, zasięg tego wozu i tak był duży, więc trudno uznać to za jakiś istotny postęp. Tutaj dodam że przynajmniej w mojej ocenie skoro w T-34/76 udało się uzyskać jednostkę ognia wynoszącą około 100 naboi armatnich (chyba T-34/76 znany jako model 43), to trudno też uznać aby układ zastosowany w T-34 uniemożliwiał uzyskanie sensownej jednostki ognia (te 100 naboi to w sumie standard jak na czołgi z podobnymi armatami). Nadal zastanawia mnie na czym miało polegać to "zmniejszenie masy". Nawet jeśli elementy zawieszenie Christie były cięższe od elementów zawieszenia opartego na drążkach skrętnych, to i tak wątpię aby te różnice w masie miały istotne znaczenie przy masie płyt pancernych wozu. Jednocześnie nic w mojej ocenie nie wskazuje na to że zawieszenia oparte na drążkach skrętnych umożliwiło by zmniejszenie wymiarów wozu bez szkody dla niego. No chyba że zastosować drążki skrętne, nie umieszczać zbiorników paliwa na lewo i na prawo od przedziału bojowego, tym samym zmniejszyć szerokość dolnej części kadłuba. Jednocześnie zastosować sponsony i w nich umieścić amunicję. Wtedy faktycznie przy takiej samej średnicy pierścienia oporowego wieży jak w T-34/76 może udało by się uzyskać wóz lżejszy, a jednocześnie nie gorszy pod względem przestrzeni dla członków załogi. Ale jednocześnie wtedy nie dało by się zrobić czołgu T-34/85, bowiem przy węższej dolnej części kadłuba nie było by możliwe zastosowanie pierścienia oporowego wieży o szerokości 1600 mm (to dolna część kadłuba limituje średnicę pierścienia oporowego wieży w czołgach o klasycznej konstrukcji). Jak dla mnie zmniejszenia potencjału modernizacyjnego T-34 to słaby pomysł, według mnie sporą zaletą tego wozu było to że dało się zastosować na tyle duży pierścień oporowy, że było możliwe zastosowanie trzyosobowej wieży z całkiem potężną armatą (T-34/85 z ZiS-S-53).
  7. To kolejny raz zabawię się w archeologa. Użytkownik widiowy7 napisał: Kwestia co rozumieć pod pojęciem "w przedziale załogi". Zbiorniki paliwa T-34 znajdowały się między innymi na lewo i na prawo przedziału bojowego' date=' ale czy były w przedziale bojowym? Jak dla mnie nie, skoro były oddzielone od załogi płytami pancernymi. Jakoś w przypadku Abramsa czy Leoparda 2 nie spotkałem się z żadnym stwierdzeniem że wozy te miały zbiorniki w przedziale załogi, choć akurat Abrams i Leopard 2 mają przynajmniej część wewnętrznych zbiorników palia poza przedziałem napędowym. Dodam że Leopard 2 ma prawie tak samo umieszczone zbiorniki jak T-34, to znaczy, znajdują się one w sponsonach, na lewo i na prawo przedziału bojowego. Oczywiście, można uznać Niemców projektujących Leoparda 2 za ignorantów, skoro z jednej strony amunicję "pierwszego rzutu" umieścili w wieży, w oddzielonym od załogi magazynie ze "słabymi panelami" (bezpieczne rozwiązanie), a zbiorniki wewnętrzne umieścili między innymi poza przedziałem napędowym. Jak dla mnie to świadczy jednak o tym zbiorniki stanowią mniejsze zagrożenie dla załogi od amunicji i można je umieścić poza przedziałem napędowym. Nawet Abrams, chyba najbardziej bezpieczny dla załogi czołg jaki istnieje, ma część zbiorników wewnętrznych umieszczonych poza przedziałem napędowym (w jego przypadku mamy zbiorniki umieszczone przed kierowcą, podobnie jak w czołgu IS-2). Ale do rzeczy. T-34 miał główny magazyn amunicji na dnie kadłuba. To dobrze, szanse na to że wrogi pocisk trafi ten magazyn amunicji były małe. Jednocześnie T-34 miał część zbiorników wewnętrznych poza przedziałem napędowym, ale były one oddzielone od załogi płytami pancernymi. Jak dla mnie to świadczy o tym że być może projektanci czołgu T-34 myśleli więcej o zabezpieczeniu załogi na wypadek przebicia pancerza od konstruktorów wczesnych Shermanów czy Pantery, bowiem oba te wozy miały główne magazyny amunicji w sponsonach, a na dodatek ta amunicja nie była umieszczona w żadnych pancernych szafkach. Poprawiono to w "średnich" Shermanach, gdzie amunicja, choć nadal w sponsonach, była już w pancernych szafkach. Pantera natomiast z tego co wiem cały czas, do zakończenia produkcji, miała amunicję w sponsonach, która nie znajdowała się w pancernych szafkach. Użytkownik Grzesio napisał:
  8. To może napiszę kolejny post. Otóż wielokrotnie spotykałem się z krytyką pochylonego bocznego pancerza czołgu T-34, jako rozwiązania powodującego mniejszą wygodę czołgistów. Nie będę ukrywał że jest to w mojej ocenie krytyka przesadzona, a w niektórych przypadkach zupełnie chybiona. Przykładowo tutaj użytkownik Forteca napisał
  9. Wiem, piszę post pod postem, ale już nie mogłem edytować postu. Wiem również że ponownie bawię się w archeologa Użytkownik Vissegerd napisał Ależ jest nad czym deliborować. Otóż klapa włazu kierowcy była (przynajmniej od 1942r) grubsza od przedniej górnej płyty pancernej kadłuba T-34. Z tego co wiem miała ona (ta klapa) w pogrubionej wersji grubość 75 mm. To dawało grubość sprowadzoną na poziomie 150 mm. Oczywiście, to teoria, właz był mały, co powodowało że były duże szanse na to że pocisk trafiający we właz mógł trafić przy krawędzi włazu, z drugiej strony, grubość sprowadzona na poziomie 150 mm to znacznie więcej od grubości sprowadzonej przedniej górnej płyty kadłuba. Jak dla mnie jeśli jakiś pocisk przebijał przednią górną płyte pancerną kadłuba T-34 na zasadzie "ledwo, ledwo", to według mnie nie powinien przebić włazu kierowcy. Tym samym właz kierowcy w przedniej płycie nie był słabym elementem pod względem odporności na pociski względem przedniej płyty pancernej
  10. Zdaję sobie sprawę że bawię się w archeologa, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.