Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Desant w Normandii

Rekomendowane odpowiedzi

airman   

Właściwie to całkiem ciekawa historia jest związana z konferencją w Poczdamie na której to zadecydowano że inwazja nastapi w Normandii. Mianowicie Stalin powiedział Roosveltowi, że jego siedziba jest niebezbieczna bo jest przygotowaywany atak na niego i zaproponował, żeby ten zamieszkał u niego. Churchill oczywiście odrazu podał swoją propozycje prezydenta jednak Roosvelt zamieszkał u Stalina. Tak właściwie to fakt że Roosvelt lubił Stalina nie przeważył w podjęciu decyzji o inwazji. Przeważyła groźba przywrócenia świetności imperium brytyjskiego. Gdyby inwazja nastąpiła na bałkanach to prawdopodobnie UK przejeło by władze nad całym możem śródziemny itd. Pozatym jeszcze trzeba pamiętac o Marshalu który również bardzo popierał Stalina i to on doradził Roosveltowi zgodzenie sie na jego propozycje(niektórzy sądzą, że Marshal donosił Stalinowi o zamierzeniach USA, ale to tylko domysły)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Aguś   

hmmm.... napewno w Poczdamie nie ustalano inwazji w Normandii, bo Poczdam był już po wojnie :) a też czytałam o tym "zaproszeniu" Roosvelta przez Stalina. A roosvelt oczywiście się nabrał.... i sobie pogadali we dwóch o powojennych granicach. Roosvelt dał wtedy Stalinowi wolną rękę w Europie srodkowo-Wschodniej.

[ Dodano: 2005-09-29, 19:26 ]

Właśnie dokładnie tego nie pamiętam gdzie to miało być. ale pewna jestem tego, że Hitler nie spodziewał się lądowania w Normandii. Alianci przeciez pezd akcja dokonali dezinformacjii. Hitler czekał długo na faktyczne uderzenie, a tym czasem alianci umacniali sie już na plażach Normandii.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
airman   

NIe chodziło mi o Poczdam tylko teheran :) sorki troszke za szybko pisałem i mi sie pomyliło.

Jak juz pisałem Hitler cały czas myslał, że główne uderzenie będzie na Calais, a akcja dezinformacji to m.in "tekturowa armia" generała Pattona o której również pisałem:)

Czytaj dokładniej moje wypociny:)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wodzu   

Żadna konferencja nie mogła decydować o tak arcyważnej operacji.To było wymuszone przez plany startegiczne-Albo alianci wejdą do francji albo stalin zajmie całą Europę

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Yoda   

Churchill chciał, by lądowanie odbyło się na Bałkanach, ponieważ Alianci Zachodni chcieli mieć wpływy w Środkowej Europie (Polska, Czechosłowacja, Rumunia, Jugosławia, Bługaria itp.). Lecz Roosvelt nie popierał Churchilla, który był za Bałkanami, lecz on razem z Stalinem obcowali za Normandią. Ta dywizja pancerna co była wysłana miała zlikwidować desant, lecz Hitler ją odwował, ponieważ sądził, że atak będzie na Calis, gdy doszedł do wniosku, że Normandia to ten właściwe atak to już było zapóźno. Alianci już likwidowali tę dywizje przy pomocy lotnictwa. Decyzja o ataku zapadła już w Teheranie, lecz gdzie i kiedy ma się odbyć atak zapadło w Jałcie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Paweł   

Hitler powinien oddać wszystkie wojska na zachodzie pod dowództwo Rommla. W rzeczywistości część dywizji pancernych podlegała osobistemu rozkazowi Hitlera. Rommel prawidłowo odczytał plany aliantów, gdyby to on dowodził 100% sił niemieckich na Zachodzie to desant w Normandii nie powiódłby się,albo kosztowałby aliantów dużo więcej zabitych

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Amilkar   

Kurcze w trakcie ladowania pierwszych spadochroniarzy alianckich któych wylądowało mase na zachodnim i wschodnim krancu terenu lądowania Niemcy nie wiedzieli ze wogóle zaczyna sie inwazja, podejrzewalo to tylko paru niemieckich oficerów. Niektórzy dali sie nabrac na spadajace kukły opodal Caen i pomyśleli ze to zwykła akcja dywersyjna albo ze spadochroniarze to tylko załogi bombowców.

Jednak Niemcy mieli trochę czasu i szczęścia któego nie wykorzystali gdyż desant z powietrza miejscami był tak nie celny ze zrzucano ludzi na obszarze 20 mil a nie 9 jak chcieli.

W okolicach za plażami Utah na bagna i torfowiska spadło kupe amerykanow i potopiło się od cięzaru sprzętu który mieli na sobie.

A w samym Ste. Mere-Eglise spadochroniarze spadli zamiast na przedmiescia to na samo miasto i w środek pożaru i pod ostrzał niemieckiej piechoty.

Chłopcy zaczęli wybuchać w powietrzu gdyż kule trafialy w amunicje lub pociski do moździerzy lub łądunki do "bungalore"(jak cos to jest to rura wypełniona ładunkiem do niszczenia umocnień wroga)

Tak więc spadochroniarze musieli sie szukac i czesto trafiali do niewoli.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tak więc spadochroniarze musieli sie szukac i czesto trafiali do niewoli.

no sorki ale w dniu inwacji - i wczesniej nie brano jako jeńców spadachroniaży - uważano ich za samotażystów-terrorystów, zazwyczaj zabijano ich na miejscu, zabijano również pilotów strąconych samolotów... podobne rozkazy dostali alianci w pierwszym dniu inwazji - nie brać jeńców - dopiero gdy zorganizowano zaplecze, pobudowano przyczułki i wzmonioco pozycje anulowano ten "rozkaz"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Temat ciekawy a nikt nic nie pisze. Czas to naprawić.

Kurcze w trakcie ladowania pierwszych spadochroniarzy alianckich któych wylądowało mase na zachodnim i wschodnim krancu terenu lądowania Niemcy nie wiedzieli ze wogóle zaczyna sie inwazja, podejrzewalo to tylko paru niemieckich oficerów.

Generał Erich Marcks, dowódca LXXXIV Korpusu Armijnego przewidział desant w Normandii co do dnia. JUż w lutym 1944 roku podczas gier wojennych wskazał na mapie miejsce gdzie była Normandia mówiąc "Tu nastąpi inwzja". Jednak nikt go wtedy nie słuchał. Dla wszystkich dowódców niemieckich jedynym miejscem gdzie należało się spodziewać inwazji był rejon Pas de Calais. 12 czerwca w liście do żony napisał "Mam przeczucie, że nastąpi to dopiero koło moich urodzin." Marcks urodził się... 6 czerwca. Jeszcze 2 czerwca 1944 w rozmowie z jednym ze swoich oficerów powiedział "Na ile znam Anglików, to pójdą w niedzielę do kościoła, a w poniedziałek przyjdą tutaj. Od wtorku nie mają już szans z powodu odpływu(...) i chociaż w Grupie Armii panuje przekonanie, że przyjdą później i w Calais(...) powitamy ich w poniedziałek tutaj."

Jestem ciekaw Waszej opinii odnośnie roli jaką odegrali spadochroniarze w D-Day, czy bez nich operacja mogła by się udać?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

Witam wszystkich jako, że jest to mój pierwszy post na tym forum :wink:

Jestem ciekaw Waszej opinii odnośnie roli jaką odegrali spadochroniarze w D-Day, czy bez nich operacja mogła by się udać?

Ich rola była olbrzymia, chociażby dlatego, że rozproszeni spadochroniarze na obu flankach inwazyjnych wiązali znaczne siły niemieckie, uniemożliwili ich koncentrację, wprowadzili zamęt w dówództwie niemieckim, które znacznie zawyżyło liczebność atakujących. Ponadto spełnili swoje podstawowe zadania- Amerykanie odcięli Półwysep Cotentin i przerwali łączność z nim, natomiast brytyjska 6. DPD gen. Gale'a zabezpieczyła obszar najbardziej narażony na niemiecki kontratak pancerny. Bardzo pozytywnie zaowocowało również to, co zapowiadało katastrofę obu zrzutów- olbrzymie rozproszenie spadochroniarzy, zwłaszcza widoczne to było na Półwyspie Cotentin. Generalnie nie można bagatelizować wkładu spadochroniarzy w sukces "dnia D", chociaż ciężko mi oceniać, czy ich udział zaważył na powodzeniu inwazji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Także nie chcę przechylać szali na korzyść spadochroniarzy. Kto wie, pewnie udałoby się i bez nich, jednak straty byłyby o wiele wyższe. Niemcy musieli stawić czoła atakom od morza i z powietrza. To utrudnia znacznie koordynacje i rozłożenie sił. Należy pamiętać, że niemiecka machina wojenna w tamtym okresie chyliła się już powoli ku upadkowi, brakowało ludzi, sprzętu i benzyny. Dlatego chaos jaki spowodowały zrzuty spadochroniarzy znacznie osłabiał zdolności mobilizacyjne i tak już skąpych sił Rzeszy. Konkluzja: rola spadochroniarzy była bardzo istotna, ale nie decydująca. Czasem jednak taki "języczek u wagi" przechyla szalę zwycięstwa na jedną ze stron.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Tak dla rozruszania. Wszystkie operacje powietrznodesantowe były zaplanowane z ogromną dokładnością. Jednak los nie pozwolił na przeprowadzenie akcji tak jak tego sobie życzyli żołnierze. Zostali rozrzuceni po swoich obszarach bez ładu i składu. Żołnierze z 82 DPD byli dowodzeni przez oficerów ze 101 DPD i na odwrót. Ogień artylerii przeciwlotniczej, silny wiatr, gruba warstwa chmur oraz brak doświadczeia u pilotów spowodowały, że siły spadochroniarzy zostały rozrzucone. I tutaj pojawia się moje pytanie. Jak sądzicie, w jak dużym stopniu na sukces operacji "Detroit", "Chicago", "Tonga" i "Elmira" wpłynęło to rozproszenie sił spadochroniarzy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   
Tak dla rozruszania. Wszystkie operacje powietrznodesantowe były zaplanowane z ogromną dokładnością. Jednak los nie pozwolił na przeprowadzenie akcji tak jak tego sobie życzyli żołnierze. Zostali rozrzuceni po swoich obszarach bez ładu i składu. Żołnierze z 82 DPD byli dowodzeni przez oficerów ze 101 DPD i na odwrót. Ogień artylerii przeciwlotniczej, silny wiatr, gruba warstwa chmur oraz brak doświadczeia u pilotów spowodowały, że siły spadochroniarzy zostały rozrzucone. I tutaj pojawia się moje pytanie. Jak sądzicie, w jak dużym stopniu na sukces operacji "Detroit", "Chicago", "Tonga" i "Elmira" wpłynęło to rozproszenie sił spadochroniarzy.

By się nie powtarzać, zacytuję swojego posta z innego forum:

Ano właśnie- kwestia rozproszenia, spowodowanego silnym ogniem artylerii przeciwlotniczej, nieoczekiwanym wiatrem, które zerwał się nad Półwyspem Cotentin, grubą warstwą chmur, w których pogubili się piloci, co doprowadziło do rozproszenia eskadr no i kiepskie wyszkolenie pilotów, którzy w ogniu artylerii plot zaczęli panikować i manewrować samolotem- przyspieszać, zwalniać, robić uniki, zmieniać pułap- dbając tylko o własne tyłki, nie przejmując się tym, że z tyłu siedzi kilkunastu spadochroniarzy, którzy muszą wypełnić bardzo ważne zadania. Absurdem może się wydawać, że kilku amerykańskich spadochroniarzy znalazło się w pobliżu plaży Omaha i Pointe du Hoc, w miejscu zupełnie nieoczekiwanym i nie mającym nic wspólnego z planowanymi zrzutowiskami.

Wszystko zapowiadało tragedię. Rzeczywiście, straty podczas tego nieszczęsnego skoku nad Normandią były dla spadochroniarzy straszliwe, lecz ta niedoszła katastrofę nieoczekiwanie przekształciła się w największy sukces działań spadochroniarzy w D-Day. Jako, że byli oni rozproszeni na olbrzymim obszarze, znajdowali się dosłownie wszędzie, niemiecki pododdziały i garnizony były w kompletnym rozbiciu, co uniemożliwiło skoncentrowanie sił i wyprowadzenie silnego kontrataku w poszczególny punkt. Do dowództwa dochodziły wieści o spadochroniarzach przybywających dosłownie zewsząd i będących wszędzie. Bardzo zdezorganizowało to niemiecką obronę, a ponadto Niemcy znacznie zawyżyli szacunkowe liczby lądujących spadochroniarzy, nawet kilkukrotnie. Ponadto zaowocowało elitarne wyszkolenie żołnierzy z 82, 101 i 6 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Mimo wszystkich trudności, łączyli się w ad-hoc zorganizowane grupy i wykonywali zadania- niszczyli napotkane baterie dział polowych, działa przeciwlotnicze, zabezpieczali szlaki komunikacyjne, węzły drogowe, odbijali setki nikomu nie znanych mieścin i tym podobne. „Rotacje” pomiędzy pułkami, a nawet całymi dywizjami były olbrzymie, co świetnie obrazuje Webster w swoich wspomnieniach: „Sześciu ludzi przycupnęło jak kurczęta wyrzucone z grzędy. Był tam sierżant z kompanii liniowej 2 batalionu [506. PPS, w którym służył także i bohater przyp.], erkaemista z kompanii sztabowej (...), dwóch ludzi z 501, jeden z 502 i jeden z 508 pułku 82 Dywizji. Reprezentowali ogółem cztery z sześciu pułków, które skakały tej nocy”.

Spadochroniarze, wbrew wszystkim przeciwnościom losu i wrogowi, odnieśli olbrzymie sukcesy, a pierwszym z nich było zdobycie Ste-Mere-Eglise na Płw. Cotentin i zdobycie Mostu Pegaza na kanale Caen, na drugiej flance inwazyjnej.

Należy jednak uczciwie dodać, że większość zadań spadochroniarze wypełnili już o wschodzie słońca, gdyż noc została wypełniona poszukiwaniami towarzyszy i tworzeniem małych, mieszanych oddziałów ad-hoc organizowanych. Dlatego też wielu historyków zastanawia się, czy nie lepiej było skakać właśnie o świcie, by przy okazji oszczędzić sobie rozproszenia sił i zmniejszyć straty wśród spadochroniarzy. Zwłaszcza dotkliwe były te, na wskutek utonięcia na mokradłach i terenach zalanych Douve, Merderet i doliny Dives, której otchłań pochłonęła nieznaną nam liczbę żołnierzy z 3. Brygady Spadochronowej brytyjskiej 6. DPD. Wprawdzie na tych terenach woda miała głębokość 1-1,8 metra głębokości, lecz wystarczyło to, by utopić obładowanego sprzętem spadochroniarza, którego dodatkowo ciągnie czasza spadochronu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

Czas odświerzyć ten zakurzony temat. :) Ciekaw jestem jak oceniacie D-Day z perspektywy końca dnia- tj. ustanowione przyczółki, sytuację aliantów pod koniec 6 czerwca. Czy Waszym zdaniem można było osiągnąć więcej w dniu inwazji? Wszak Monty miał zamiar osiągnąć Caen w "D-Day".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
ustanowione przyczółki, sytuację aliantów pod koniec 6 czerwca. Czy Waszym zdaniem można było osiągnąć więcej w dniu inwazji?

Wszystkie plaże zajęte. Spadochroniarze także większość swoich zadań wykonali. Jak dla mnie na jeden dzień wcale nie łatwych walk, to naprawdę sporo.

Wszak Monty miał zamiar osiągnąć Caen w "D-Day".

Monty zazwyczaj chciał dużo. Tylko dziwnym trafem rzadko kiedy udawało mu się zrealizować swoje plany w 100%. Niemniej Caen to był na pierwszy dzień cel chyba nieosiągalny. Niemcy musieliby się bardzo postarać aby stracić jeszcze i Caen.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.