Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Powstanie Warszawskie dzień po dniu - ludzie i wydarzenia

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

11 września, poniedziałek, 42 dzień Powstania

Żołnierze "Lecha Grzybowskiego" odnoszą mały sukces. Udaje im się bez strat zająć kamienice przy Chmielnej 12 i 14, a następnie wysłać jedną drużynę na stronę nieparzystą ulicy. Sam kapitan Zagórski ma problemy z nogą. Dwa dni wcześniej dostał odłamkiem w stopę. Nie poczuł. Zorientował się dopiero wieczorem. Dostał zastrzyk i opatrunek. Musi dostawać zastrzyki glukozy.

Tymczasem jego ludzie załatwiają z centralnego obozu jeńców 40 Niemców, którzy korzystając ze spokoju na linii mają zająć się kopaniem studni i tuneli.

W dowództwie Zgrupowania "Chrobry II" pojawia się sam "Radwan". Chce poznać bohaterów "twardego frontu". Krótkie przemówienie, słowa pochwały, nadanie odznaczeń. Przez chwilę rozmawiają z kpt. Zagórskim.

Wieczorem okazuje się, że zadanie postawione Niemcom nie zostały wykonane. Przekop pod Żelazną utknął w miejscu z powodu kabli elektrycznych, rur gazowych i kanalizacyjnych oraz sklepienia kanału. Komendant obozu jenieckiego domaga się odesłania jeńców. Sam "Lech Grzybowski" nie chce tego robić, bo rano znowu trzeba będzie po nich lecieć, i tracić czas. Udaje się ustalić w końcu, że odeśle połowę. Druga połowa zostanie. Zajmie się ich wyżywieniem. Jak się okazuje, Niemcy są bardzo dobrze traktowani przez Powstańców. Przynoszą im papierosy, jedzenie, jak nie mają już nic innego, to dają im kostki cukru, noszone po kieszeniach. Sami jeńcy nie mają ochoty wracać do obozu, mimo że czeka ich praca na linii, gdzie będą narażeni nie mniej od samych Powstańców. O tym kto zostanie, ma zadecydować losowanie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

12 września, wtorek, 43 dzień Powstania

Sytuacja na Czerniakowie powoli stawała się coraz gorsza. Niemcy skutecznie zmierzali do odcięcia obrońców od reszty Warszawy. Tak jak wcześniej zrobili ze Starówką, a potem z Powiślem. Jak po wojnie stwierdził niejeden z obrońców Czerniakowa, piekło tej walki znacznie przewyższało koszmar walk w kotle staromiejskim. Na razie jednak resztki "Leśnika", a przynajmniej grupa w której był Bronisław Troński, miały względny spokój. Tymczasem "Sokół" spotkał... kpt. "Smugę". Krótka rozmowa z nim uświadomiła mu, że Czerniaków czekają bardzo trudne chwile. Ocena "Smugi" była bardzo trafna. Niemcy dążyli do odrzucenia Powstańców od Wisły w celu zabezpieczenia się przed desantem od strony Pragi. Ciągle miał jednak nadzieję. Czerniaków według jego słów, miał być albo końcem szans powstańczych, bądź też miejscem, gdzie ofiara Warszawy zostanie przekuta w zwycięstwo. Choć chyba sam w to drugie rozwiązanie nie wierzył do końca...

Żołnierze wracali powoli na kwatery. Niektórzy kładli się spać, inni zwyczajnie leżeli, jeszcze inni kręcili się gdzieś. W pewnym momencie usłyszeli nadlatujące samoloty. Kilka bomb trafiło w ich dom. Zaczęli natychmiast uciekać. Ciemno, kurz, tłoczno, wszędzie gruz... Dom naprzeciwko zawalił się, grzebiąc kolejne ofiary. Jakaś kobieta błagała o to, aby ją zabić, gdyż jej bliscy zginęli. Po pewnym czasie "Sokół" wraz z resztą żołnierzy "Leśnika" został wywołany na podwórze. Tam podzielono ich na kilka grupek, dla obsadzenia nowych stanowisk...

Spokoju nie mieli natomiast żołnierze "Czaty". Odcinek broniony przez "Motyla" stał się celem ataków na kierunku gazowni na Ludnej. Północna część gazowni została obsadzona przez ludzi "Czarnego" i część baonu. "Tum". Bronił się gmach BGK przy Rozbrat, i ZUS przy Czerniakowskiej. Wieczorem major "Witold" wysłał patrol z plutonu "Grabowskiego" w celu sprawdzenia możliwości przejścia do Śródmieścia. Przez pozycje "Parasola" oddział przeszedł na teren gazowni. Nadział się tam na pozycje niemieckie. Drużyna "Józka" z kompanii "Głoga" zajęła pozycje w fabryce blach przy Przemysłowej, gdzie pomogła w utrzymaniu placówki. Ludzie "Torpedy" obsadzili willę Pniewskiego, z kolei oddział "Janusza" wraz z kompanią z baonu "Bełt" utrzymał szpital św. Łazarza.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

13 września, środa, 44 dzień Powstania

Na odcinku kapitana Zagórskiego względny spokój. Sam kapitan ma jednak mimo to całkiem sporo zmartwień na głowie. Pierwsze to jego zdrowie, choć tym bardziej wydają się przejmować "Alicja" z "Marią". Ciągle muszą robić mu zastrzyki, stosować odpowiednią dietę, dawać najróżniejsze proszki. Wszystko po to, aby powstrzymać ropienie kości z rannej nogi. Jak same zaznaczają, zlekceważenie problemu może szybko przynieść najgorsze.

Coraz częściej pojawiają się problemy ze stanem psychicznym żołnierzy. Nie wszyscy wytrzymują napięcie odpowiednio. Niektórzy tracą energię, zapał i chęci do czegokolwiek. Nie raz jednak zdarza się, że ci, którzy przeżyli jakąś tragedię osobistą, nagle są gotowi do największych poświęceń...

Żywienie. Każdy dba o siebie. Absolutnie normalne. Ale "Lech Grzybowski" jako d-ca baonu musi zadbać, aby to mimo wszystko rozkładało się po równo, aby nikt nie był poszkodowany. Tak samo ludność cywilna.

Pojawiają się także problemy z jak to ujął sam kpt. Zagórski, stosunkiem pomiędzy chłopcami i dziewczętami w oddziałach. Okazuje się, że kilku żołnierzy zaraziło się chorobami wenerycznymi. Problem o tyle trudny, że w praktyce nie do rozwiązania bez wchodzenia w najbardziej intymną dziedzinę ludzkich uczuć.

Dla wielu jedyną formą rozrywki, jest gra w karty. Zabronić kapitan nie chce, ale jest zmuszony ukrócić proceder ogrywania żołnierzy przez sierż. "Wita", szefa 4. kompanii. Chodzi zwłaszcza o zwrot zegarków, papierośnic...

Następuje kilka zmian kadrowych. Nowy d-ca 5. kompanii, por. "Wir", dostaje do pomocy w miejsce por. "Adama" dotychczasowego d-cę kompanii administracyjnej zgrupowania por. "Siłkiewicza". Obejmie on także pluton "Grzesia".

W ogniu walki znajduje się 3 pluton. Jednak w nocy udało im się odnieść mały sukces. Spalili drewnianą szopę na przedpolu od strony Grzybowskiej. Niemcy mieli tam stanowisko kaemu. Teraz dzięki nocnej akcji zostali zmuszeni do wycofania się o blisko 40 metrów w tył.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

14 września, czwartek, 45 dzień Powstania

Tego dnia por. hm Jerzy Zborowski (ps. "Jeremi") został ciężko ranny. Później schwytany i zamordowany przez Niemców w nieznanych okolicznościach. Podczas niemieckiego bombardowania Szpitala Ujazdowskiego zginął generał WP Mikołaj Majewski. W rejonie ul. Szarej poległ 19-letni kapral pchor. Zdzisław Wasserberger. Na Czerniakowie zginęli tego dnia Jerzy Niedzielski, Jan Kozubek, Alicja Czerwińska, Irena Schirtładze, zaś pod ruinami Poselstwa Chińskiego na Czerniakowie zginęli byli więźniowie "Gęsiówki" Dawid Goldman, Józef Filar i nieznany z nazwiska "Kuba" (odzn. KW). W szpitalu powstańczym zmarła łączniczka Bożenna Rażniewska.

Wódz Naczelny awansuje płk. "Montera" do stopnia gen. brygady. Równocześnie wyższe stopnie generalskie otrzymują: "Grzegorz" - szef sztabu KG AK i "Łaszcz" - komendant Obszaru Warszawskiego AK.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

14 września, czwartek, 45 dzień Powstania

Niemcy powoli szykowali kolejny teren pod decydujące uderzenie. Tym razem Czerniaków. Regularnie zasypywali go ogniem granatników i moździerzy. Dodatkowo zajęli parzystą stronę Wilanowskiej aż po numer 10. Powstańcy powoli zastanawiali się, jak rozegra się ostatni akt walk o Czerniaków. Czy będą czekać na wyrok, czy sami wyjdą do ataku... Tak czy inaczej, stan żołnierzy pogarszał się. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie, niemal wszyscy byli na skraju swoich sił. Mało kto mógł pochwalić się brakiem jakichkolwiek obrażeń. Niektórzy odmawiali wykonania zadań, inni z kolei działali na własną rękę.

Wyjątkowo tego dnia nie był problemów z pożywieniem, przynajmniej dla części żołnierzy. Cukier, śledzie, cukierki, czekolada. Wszystko z magazynów "Społem".

Wieczorem pierwsze zrzuty. Żołnierze zebrali się wokół reflektora, który miał dać sygnał dla zrzutu, gdzie czekają na niego. Istniało jednak niebezpieczeństwo, że w w blasku pożarów reflektor utonie. Jednak udało się. Poleciały pierwsze paczki. Niemal natychmiast odezwali się Niemcy. Pocisk z granatnika rozwalił reflektor. Kolorowe paciorki rozdarły niebo, polując na samolot. Ten zdołał uciec. Tymczasem Powstańcy zbierali paczki, które wylądowały w ich rejonie. Jedna z nich spadła na coś na ziemi. Rozdarła się. Żołnierze zbierali suchary i konserwy. Z kolei "Sokół" znalazł coś jeszcze. Ulotkę. Ulotkę z tekstem wsparcia dla walczącej Warszawy od ACz. Kiedy wrócili na kwaterę, w radiu usłyszeli głos spikera. Nadawał z Lublina. On także zapewniał o zbliżającej się pomocy, i wyrażał podziw dla bohaterów Warszawy. Zniecierpliwiony "Polak" zebrał znowu kilku ludzi. Trzeba było odebrać kolejny zrzut.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

15 września, piątek, 46 dzień Powstania

Sytuacja na odcinku "Lecha Grzybowskiego" staje się coraz trudniejsza, i to nawet nie tyle pod względem wojskowym, co czysto administracyjno-organizacyjnym. Dopóki istniało połączenie Śródmieścia Południe z Czerniakowem przez plac Trzech Krzyży i Książęcą, dopóty to z magazynów na Czerniakowie zaopatrywały się oddziały z południowej części Śródmieścia. Teraz jednak wraz z przerwaniem połączenia pojawiła się konieczność pobierania żywności właśnie z terenu kpt. Zagórskiego. Transport jest uciążliwy. Jedyne przejście przez Aleje Jerozolimskie jest pod nieustannym ostrzałem. Dodatkowo worki ciężkie, a droga długa.

Żołnierze powoli tracą nadzieję na końcowy sukces. Ich jedyną szansą wydają się być Sowieci. Ale i tutaj niektórzy są sceptyczni co do pomocy z ich strony. Samoloty sowieckie krążą nad Warszawą, ale nie zawsze dokonują zrzutów...

Do rangi poważnego problemu urasta zaopatrzenie w papierosy. Kończą się źródła pozyskania ich na rynku wymiennym. Tymczasem w baonie na 400 ludzi jest około 300 palaczy. Okazuje się, że kręcą się w pobliżu dwaj "handlarze", którzy za dolary i złoto są w stanie załatwić każdą ilość. Ale nie pozwalają iść ze sobą, to oni przynoszą towar. Zainteresowany tym kpt. Zagórski każe ich przyprowadzić do siebie. Po pewnym czasie strażnicy doprowadzają jednego. Blondyn. Dwadzieścia parę lat. Próbuje szybko sprawę załatwić dając "Lechowi Grzybowskiemu" dwie setki papierosów. Jednak kapitan nie ma zamiaru dać się tak łatwo zmylić. Stawia sprawę jasno, albo załatwi papierosy dla całego baonu, albo popamięta. Podziałało błyskawicznie. Razem z czterema strażnikami idzie aż pod linie niemieckie, na Grzybowską. Koło Żelaznej. Jak się okazało, w piwnicy jednego z domów właściciel zamurował całą masę papierosów, które "handlarze" wyciągali od dołu, podkopem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

16 września, sobota, 47 dzień Powstania

Zrzuty broni lotnictwa sowieckiego na Śródmieście, Mokotów i Żoliborz. Lądowanie na Solcu ok. 300 uzbrojonych żołnierzy. Nie udało się przerzucić większego desantu zza Wisły.

Śródmieście pod ciężkim ogniem artyleryjskim. Zniszczenie bombardowaniem domów na Marszałkowskiej, Koszykowej, Wilczej i Kruczej, także zawalenie się lokalu kina "Hollywood" w którym przetrzymywani byli jeńcy. Od bomb swoich współrodaków zginęło 100 Niemców. Wycofanie się oddziałów powstańczych z części dolnego Żoliborza, terenów zakładu firmy Opel, pozostając jedynie w jej hali targowej. Ewakuacja części oddziałów polskich z Sielc na Górny Mokotów.

Od rana czerniakowskie oddziały AK wzmocnione żołnierzami 9. pp odpierają silne ataki niemieckie. Ogień artylerii i dział szturmowych niszczy bezustannie Solec i Wilanowską. Nacierając od ul. Górnośląskiej i Cecylii Śniegockiej, Niemcy wdzierają się do budynków po parzystej stronie Czerniakowskiej, następnie obsadzają czteropiętrowy dom przy Zagórnej nr 16, szturmem zdobywają posesję przy ul. Idźkowskiego 5/7. Po nieparzystej stronie ul. Zagórnej Niemcom udało się wtargnąć do szpitala powstańczego Zagórna 9, gdzie mordują rannych, część wyprowadzają do siedziby Gestapo w al. Szucha. Resztki baonów "Zośka", "Czata 49" i żołnierze 9. pp zaciekle bronią pozycji przy ul. Okrąg. Zostają wyparci z gmachu PKO, ale udaje im się utrzymać barykady na Okrąg i Solcu zamykające dostęp w głąb dzielnicy z kierunku północnego. Zza Wisły nie dociera kolejna fala obiecanego desantu, mogącego rozszerzyć przyczółek.

Poległa sanitariuszka Lidia Daniszewska, Jolanta Morońska, żołnierz pułku "Baszta" Bolesław Pawłowicz, harcmistrz podporucznik Jerzy Pepłowski, kapral podchorąży Zbigniew Ocepski, ppor. Tadeusz Schiffers, sierż. Włodzimierz Cegłowski. W rejonie ul. Okrąg na Czerniakowie zginęła sanitariuszka batalionu "Zośka" Alicja Gołod-Gołębiowska i kapitan Wojska Polskiego Eugeniusz Romański pośmiertnie odznaczony Orderem Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyżem Walecznych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

17 września,niedziela, 48 dzień Powstania

Walki na Czerniakowie, które trwały od 13 września, stały się coraz uciążliwsze. Jak melduje tego dnia Tadeusz Bór-Komorowski, Czerniaków podobny jest już do Starówki.

W nocy z Saskiej Kępy na lewy brzeg Wisły przeprawiło się ok. 1200 żołnierzy. W okolicach ul. Czerniakowskiej, 8 uderzeń niemieckich wspieranych czołgami, załamało się pod oporem powstańców. Ewakuacja rannych ze szpitala znajdującego się przy ul. Zagórnej 9 i przetransportowanie niektórych z nich łodziami na Saską Kępę.

W nocy z Pragi rusza desant 1. AWP skierowany na Żoliborz. Działania te nie zostały uzgodnione z płk "Żywicielem", który o desancie nic nie wiedział.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

18 września, poniedziałek, 49 dzień Powstania

Przeprawa zza Wisły na Czerniaków 63 żołnierzy 9. pułku dowodzonych przez mjr Stanisława Łatyszonka. Ewakuacja pontonami na brzeg Pragi chorych i ciężko rannych.

Bombardowanie ul. Wilanowskiej i Okrąg. Strata całej Czerniakowskiej. W trakcie walki Niemcy podpalają posesję przy ulicy Solec 41, w której znajdował się powstańczy szpital. Nieprzyjaciel nie pozwala ewakuować rannych, otwierając ogień do idących im z pomocą powstańczych sanitariuszek. W płomieniach lub od niemieckich kul ginie ok. 60 rannych i kilka sanitariuszek AK.

o godz. 14°° nad Warszawą pojawiły się "Latające Fortece" z 8. Armii Powietrznej USA, zrzucono 1284 zasobników z bronią i amunicją. Powstańcy zdobyli jedynie 188 sztuk, reszta "zasiliła" Niemców... Wystartowało 110 ciężkich bombowców B-17, eskortowanych przez 73 myśliwce Mustang. Dwie "Latające Fortece" musiały zawrócić z powodu usterek technicznych, a jedna została zestrzelona w rejonie Puszczy Kampinoskiej. Amerykańskie samoloty wylądowały na lotniskach w rejonie Połtawy i następnego dnia wróciły do Wielkiej Brytanii.

Przebieg zrzutu wg. gen,"Bora"

Wyczekiwaliśmy z niecierpliwością tylekroć już zapowiadanej i odwoływanej amerykańskiej wyprawy lotniczej. Wreszcie w nocy z 17 na 18 września BBC nadało zapowiedź wyprawy. Z napięciem czekaliśmy na poranną audycję. Jeżeli usłyszymy po niej piosenkę "Jeszcze jeden mazur dzisiaj" - wyprawa startuje, jeżeli to będzie "Marsz piechoty" - znowu spotka nas zawód.

Tym razem jednak "Jeszcze jeden mazur dzisiaj" zakończył audycję, a bezpośrednio potem nadeszła depesza, że należy oczekiwać wyprawy między godziną jedenastą a dwunastą w południe.

Był słoneczny dzień jesienny. Niebo bez chmurki. Mieszkańcy Warszawy oczywiście nie wiedzieli nic o nadchodzącej pomocy, toteż widok nadlatujących samolotów amerykańskich, które pojawiły się niespodziewanie nad miastem, wywołał nieopisaną radość. Bombowce leciały bardzo wysoko, zostawiając za sobą na niebie szereg białych punkcików. To spadochrony.

Niemcy otworzyli huraganowy ogień artylerii przeciwlotniczej, który jednak nie dosięgnął maszyn. Warszawa przeżywała chwile nieopisanego entuzjazmu. Wszyscy z wyjątkiem chorych i rannych wylegli z piwnic. Opustoszały podziemia, zaroiły się podwórza i ulice. (?)

Szrapnele artylerii przeciwlotniczej rozrywały się raz po raz w powietrzu, trafiając od czasu do czasu poszczególne spadochrony, których zasobniki spadały wówczas pionowo na ziemię.

Spadochrony, które bezpośrednio po zrzuceniu unosiły się nad naszymi liniami, znosił wiatr dalej i dalej. Większość opadła ze swym ładunkiem na ulice i domy, które tydzień temu były jeszcze w naszych rękach, a które dziś były po stronie wroga.

Gdy samoloty odleciały - tłumy wpatrzone przez chwilę jeszcze w niebo, krzycząc i wiwatując radośnie, rozeszły się do piwnic i schronów ze smutnie pochylonymi głowami. Ludzie zrozumieli, jak wielką pomoc mogliby otrzymać, gdyby nadeszła ona wcześniej. W pierwszych tygodniach ? wówczas, gdy trzymaliśmy dwie trzecie miasta - około tysiąca zasobników wpadłoby niewątpliwie w nasze ręce. Z tak dużą ilością broni i amunicji zdołalibyśmy nie tylko uwolnić całą Warszawę, ale tez ją utrzymać.(?)

Byliśmy świadkami wspaniałego pokazu siły lotnictwa Sprzymierzonych, siły, której pomoc przyszła za późno.

Edytowane przez widiowy7

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

19 września, wtorek, 50 dzień Powstania

Na Czerniakowie Niemcy kontynuują silne natarcie wzdłuż ul. Wilanowskiej i Zagórnej. Przy wsparciu lotnictwa i artylerii opanowali kilka domów na Idźkowskiego, Zagórnej i Solcu. Mieszkańców i rannych wymordowali.

Połączone oddziały AK i "berlingowców" odbiły w kontrataku dom przy Idźkowskiego 5/7. W rękach polskich na Czerniakowie pozostaje część wybrzeża Wisły od Zagórnej do klubu "Syrena", oraz kilka kamienic na Wilanowskiej.

Rozpoczęcie przez ppłk. Jana Mazurkiewicza ps. "Radosław" ewakuacji rannych kanałami z Czerniakowa na Mokotów.

W Śródmieściu ataki na ul. Wiejskiej i Frascati skutecznie odpierane przez powstańców.

Tego dnia zginął Jan Wuttke.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

20 września, środa, 51 dzień Powstania

Przedostatnia środa Powstania zaczyna się od dobrych informacji dla kpt. Zagórskiego. Trzech żołnierzy jego baonu zostaje odznaczonych Krzyżami Walecznych: "Ostoja", "Deska" i strz. "Tadeusz". Dowódca postanawia jednak nadać im je dopiero pod wieczór, kiedy będą odchodzić na placówkę.

Jego batalion zostaje wzbogacony o nową kompanię. Chodzi mianowicie o kompanię "Kosa", dotąd wchodzącą w skład baonu kpt. "Lecha Żelaznego". Ma to być rekompensata za odebranie kompanii "Jeremiego", która została ulokowana w fabryce Jarnuszkiewicza, wcieloną do baonu "Ruma". Taka zmiana sprawia, że odcinek "Lecha Grzybowskiego" przedłuża się od Łuckiej do Pańskiej, z placówką plutonu "Zawiei" z kompanii "Warszawianka" w składach Hartwiga między Pańską a Sienną.

Pierwszym zastępcą kpt. Zagórskiego zostaje doświadczony, mający za sobą 26 lat służby w wojsku "Zet". Jeszcze tego samego dnia "Lech Grzybowski" wraz z "Kosą" i "Zetem" idzie obejrzeć pozycje kompanii "Kosy". Odcinek między Łucką i Prostą obsadza II pluton sierż. "Ursusa" i III pluton ppor. "Marsa" Zaś fragment między Prostą a Pańską należy do I plutonu ppor. "Kłosa". Żołnierze dobrze się prezentują. Zachowanie i ubiór lekko zawadiacki, ale na linii niezawodni i opanowani. Świetny widok na przedpole otwiera się z górnych pięter Hartwiga.

Kapitan Zagórski ma problem, który występował wówczas w Warszawie dość powszechnie, chociaż chyba nie aż z taką intensywnością. Chodziło o brak ludzi do broni. Sytuacja stała się tak skomplikowana, że po zapełnieniu braków z oddziałach liniowych zdrowymi ludźmi z kompanii gospodarczej, dowódca baonu zmuszony był stworzyć oddział kobiecy. Miał on zastępować innych na warcie. Dzięki odpowiednim zapasom amunicji można było urządzić nawet szkolenie strzeleckie z ostrą amunicją.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

21 września, czwartek, 52 dzień Powstania

Sytuacja obrońców Czerniakowa była katastrofalna. Jedynie niewielki kawałek wybrzeża Wisły udało im się utrzymać. Jednak pomoc zza Wisły nie nadchodziła. Niemców przed zalaniem niedobitków powstrzymywały jedynie działa stojące po drugiej stronie rzeki. Ludzie są w coraz gorszym stanie. Nie chcą już wychodzić na stanowiska bojowe, nie chcą opuszczać schronień. Zarówno Powstańcy, jak i berlingowcy...

Pojawia się pomysł, aby rannych AKowców przetransportować na pontonach na prawy brzeg. Niektórzy nie chcą o tym rozmawiać, inni są w tak fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej, że nie są w stanie. Do majora berlingowców wybiera się w końcu "Sokół" i kobieta, której kompletnie nie znał. Jak sama opowiadała, była blisko samego "Radosława". Jednak została na Czerniakowie.

Major początkowo na prośbę reaguje krytyką dowództwa powstańczego, które zostawiło swoich ludzi, po chwili jednak reflektuje się, że szeregowi żołnierze nie ponoszą za to winy. Prosi "Sokoła" aby sporządził mu listę jego ludzi. Dokładnie 32 nazwiska. Obiecuje coś zrobić, ale daje do zrozumienia, że obrona dalej będzie trwać. Niektórzy rozumieją to jako znak, że jednak nadejdzie pomoc. Tylko jak, skoro w praktyce nie ma gdzie lądować? Wszędzie są w końcu Niemcy.

W kwaterze gdzie znajduje się radiostacja zbierają obrońcy Czerniakowa. Udaje się nawiązać kontakt z drugim brzegiem. Major zaczyna wzywać pomoc, prosi o pontony. W słuchawkach słychać tylko trzaski...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

21 września, czwartek, 52 dzień Powstania

Resztki oddziałów Kedywu i "berlingowcy" odpierają niemieckie ataki idące wzdłuż ulicy Wilanowskiej. Niemcy z wielkim trudem zdobywają domy nr 3/5, 4 i 6. Ostatecznie w polskich rękach pozostają tylko dwie zniszczone bombami kamienice: Wilanowska 1 i przyległa do niej Solec 53 oraz odcinek ok. 200 metrów brzegu Wisły z zatopionym częściowo statkiem spacerowym "Bajka".

Kpt. "Jerzy" w ostatniej powstańczej reducie na Wilanowskiej 1 dowodzi grupą ok. 80-ciu, w większości rannych AK-owców, wspieranych przez niedobitki "berlingowców" mjr. Łatyszonka, szefa sztabu 9 pp. Obrońcom brakuje już wszystkiego: amunicji, żywności, nawet wody, po którą wieczorami organizowane są ryzykowne wyprawy nad rzekę.

W zajętej kamiennicy przy Wilanowskiej 5 Niemcy wieszają 12 schwytanych tam mężczyzn, w tym kapelana księdza „Karola”. W podziemiach budynku mordują 122 rannych, wśród których znajdował się m.in. kapitan "Topolnicki" (Jan Misiurewicz) - dowódca kompanii w brygadzie "Broda 53". 17 rannych ratuje opiekująca się nimi lekarka - doktor "Konstancja" (Irena Konopacka-Semadeni)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

22 września, piątek, 53 dzień Powstania

Z meldunku sztabu 1. Frontu Białoruskiego:

Z północnym (żoliborskim) rejonem utrzymywana jest stała łączność radiowa za pośrednictwem 2. polskiej dywizji piechoty. Zgodnie z żądaniami powstańców artyleria 2. polskiej dywizji piechoty prowadziła w ciągu dnia ogień przeciwko stanowiskom nieprzyjaciela.

W nocy kpt. "Jerzy" i mjr Łatyszonek z 9. pp decydują się na przebicie do Śródmieścia Płd. W efekcie udaje się to jedynie dwóm małym grupkom. W pierwszej z nich jest kpt. "Jerzy". Mjr Łatyszonek do Śródmieścia nie dotarł - wraz ze swoimi żołnierzami poddał się Niemcom. Czerniakowskie oddziały AK, pod wieczór liczące ok. 70 żołnierzy, praktycznie nie są już zdolne do dalszej obrony. Po opuszczeniu domu Solec 53 grupują się na Wilanowskiej 1.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

22 września, piątek, 53 dzień Powstania

Rozkaz utworzenia Warszawskiego Korpusu AK nie dla wszystkich był specjalnie szczęśliwy. Dla kapitana Zagórskiego oznaczał ogrom roboty papierkowej, decydowania kto nadaje się do nowego oddziału, a kto nie. Wszystko musiało zostać zorganizowane zgodnie z zasadami panującymi w regularnym wojsku. Problem jednak polegał na tym, że nikt nie wiedział, czy stosować się do zasad przedwojennych, czy do tego, jak funkcjonowało polskie wojsko na Wyspach. Kolejne wątpliwości powstały w momencie, kiedy "Lech Grzybowski" zorientował się, że część swoich ludzi będzie musiał albo zwolnić z wojska, albo oddać do innych oddziałów. Lotnicy, artylerzyści, marynarze a nawet kawalerzyści, musieli odejść. Kapitan Zagórski nie rozumiał tego. O ile jeszcze lotników mógł oddać, o tyle nie widział powodu, aby żegnać kawalerzystów. Na koń go wsadzą i lancę dadzą?- pytał. Jeśli ktoś przed wojną dostał zwolnienie z wojska z powodów zdrowotnych, także musiał odejść. Mimo tych wszystkich ubytków, konieczne było uzbieranie blisko 900 ludzi. A miał ich maksymalnie 500.

Mimo ostrzału niemieckiego kolumny po mąkę nie zmniejszają się. W niektórych widać znajome twarze, inne jeszcze przynoszą wiadomości z miasta.

Zgłasza się do kapitana dwójka z jego oddziału. Ona i on. Kapitan dziwi się, że są w swoich zachowaniu wyjątkowo oficjalni, mimo że dotąd byli na "ty". Jak się okazuje, chcą się pobrać. Kapelan zażądał pozwolenia od d-cy oddziału. Potrzebny jest także świadek. Ma nim zostać kapitan Zagórski...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.