Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
FSO

Tante Ju

Rekomendowane odpowiedzi

FSO   

Witam,

zaprojektowany na przełomie lat 20-tych i 30-tych przez Junkersa jako samolot transportowy początkowo z jednym silnikiem, finalnie z trzema [stąd oznaczenie 3m]. Wykorzystywany początkowo albo jako samolot pasażerski albo transportowy. W poowie lat 30 tych okazało się, że rozwijające się Luftwaffe potrzebuje samolotu bombowego, lecz z racji opóźnienia prac nad Dornierem Do 11, zaadaptowano Junkersa do tych zadań. Niestety inne przeznaczenie sprawilo, że jego "kariera" jako bombowca skończyla się szybko, a zaczęła jako transportowaca wszelakich jednostek i materiałów [już w Hiszpanii, choć w kampanii francuskiej straty wśród samolotów operujących na samym froncie były olbrzymie]. Z tej racji przeniesiony do służby transportowej, stał się koniem roboczym lotnoictwa transportowego [między innymi stąd owo określenie Ciocia Ju nadane przez żolnierzy]. Kariera jego trwała aż do lat 50 tych gdzie zostały użyte bojowo w latach '49 - '40 przeciw wojskom Viet Minh. Część osób twierdzi, że jest to najbardziej znany, prócz DC-3, transportowiec pierwszej połowy XX wieku.

Czy naprawdę był aż taki dobry, czy tylko warunki to sprawiły?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Chyba warunki, albo to że były dostępne w dużych ilościach. Dowoziły wszystko i wszędzie, gdzie było to potrzebne. A że był to całkiem przyzwoity samolot to tez ma znaczenie.

A jako bombowiec to i tak

Ju 52/3m g3e, określana jako Behelfsbomber (niem. bombowiec pomocniczy).

Bardzo ciekawy artykuł na Konfliktach Zbrojnych:

http://www.konflikty.pl/a,775,Lotnictwo,Ju..._na_wojnie.html

Edytowane przez widiowy7

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

widiowy7 - mnie się wydaje że w grę wchodziło w sumie wszystko po trochu - sprawdzony prosty samolot odporny na warunki polowe. Czyli dokładnie to co wojsko lubi mieć na stanie - niezbyt wysoka prędkość rekompensowana wytrzymałością i odpornością na uszkodzenia oraz łatwością naprawy "na miejscu". Czegóż więcej chcieć?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forteca   
Chyba warunki, albo to że były dostępne w dużych ilościach. Dowoziły wszystko i wszędzie, gdzie było to potrzebne. A że był to całkiem przyzwoity samolot to tez ma znaczenie.

Przede wszystkim warunki, jakie stwarzał Ostfront, gdzie nieliczne schwarmy był w stanie powstrzymywać wielokrotnie liczniejsze siły "stalinowskich sokołów" bez większego problemu, gdzie w powszechnym użyciu były balony obserwacyjne (oczywiście po niemieckiej stronie frontu), gdzie do kńca wojny taki staroć jak Ju-87 był efektywnym bombowcem itd. Na zachodzie takie rzeczy były nie do pomyślenia - kampania francuska pokazała że Ju-87 można uzywać bojowo w nowozesnej wojnie, ale skończy się to hekaktombą, a bojowe użycie Ju-52 (Holandia, Kreta) to istna masakra "ciotek"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Podczas walk o Norwegię Ju-52/3m wykonały 3018 lotów, przewożąc 29 280 ludzi, 1177 ton paliwa i 2376 ton innych ładunków.

Jasne, że nie było przeciwdziałania wrogiego lotnictwa, "ciotki" spisały się dobrze, były przecież samolotami transportowymi.

Na froncie zachodnim od kwietnia do czerwca 1940 roku ogółem stracono 242 samoloty.

Pod koniec 1940 r III eskadra 1 Grupy, działając dla Włoch w kampanii albańskiej w ciągu pięćdziesięciu dni wykonała 4028 lotów, w trakcie których przetransportowały na Bałkany 30 tysięcy ludzi i 4700 ton ładunków, a z powrotem zabrały 8346 rannych. Nie utracono ani jednego samolotu. Znowu brak przeciwdziałania wrogiego lotnictwa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forteca   

Czyli się zgadzamy - warunki panujące na danym frocie pozwalały "ciotkom" działać efektywnie.

Nb.

Na froncie zachodnim od kwietnia do czerwca 1940 roku ogółem stracono 242 samoloty.

Tak, ale w ciagu zaledwie 3 dni maja nad Holandią stracono ogromną większość tej liczby - KGzbV 1- 61-63 maszyny, KGzbV 2 - 140-157 maszyn

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Pewnie Forteco że się zgadzamy :huh:

Z tym że ty napisałeś:

Przede wszystkim warunki, jakie stwarzał Ostfront

A z tym nie do końca mogę się zgodzić. Uważam że lotnictwo transportowe każdego państwa, w strefie przyfrontowej ponosić musi duże straty. A pomimo słabości WWS, "ciotki" większe straty ponosiły od ognia plot.

Z tym że ostatnie zdanie to moje przypuszczenie :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forteca   

Uważam że lotnictwo transportowe każdego państwa, w strefie przyfrontowej ponosić musi duże straty.

Ależ oczywiście - z tym że jest róznica między ponoszeniem strat, a masakrowaniem całych jednostek.

A pomimo słabości WWS, "ciotki" większe straty ponosiły od ognia plot.

To prawda, ale mówisz o działaniach POZA linię frontu, zaopatrywanie kotłów itd. Na zachodzie nawet bez zaopatrywanai kotłów nie było możliwe wykorzystywanie Ju-52 na masową skalę po własnej stronie frontu.

DC-3 też ponosiły straty latając poza linię frontu (głównie jeżeli wręcz nie jedynie od ognia plot) - jednakże po własnej stronie frontu latali bez problemów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Temat słusznie chyba wyczerpany.

Forteca powyżej napisał clou. I chwała mu za to. :huh:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forteca   

Na zakończenie - polecam nową książkę Sołonina - trochę tam miejsca poświeca masakrze ciotek nad Holandią w najczarniejszym dla Luftwaffe dniu całej DWS - 10 maja 1940 r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

W Holandii Ju 52 lądowały pod ogniem nieprzyjaciela. W takich warunkach każdy typ samolotu poniesie ogromne straty.

W działaniach nad Stalingradem stracono sporo Ju 52. Zgoda. Z drugiej jednak strony Condory i Ju 290 też się tam nie sprawdziły. Najlepiej radziły sobie bombowe Henkle i Dorniery tyle, że niewiele można było nimi przywieść czy wywieść.

Ju 52 miały swój ogromny wkład w blitzkrieg. To one podwoziły paliwo i zaopatrzenie jednostkom pancernym, które wysforowały sie mocno naprzód i to one były jedyną szansą ratunku dla wielu rannych żołnierzy, którzy bez ewakuacji skazani byliby na śmierć.

Ciekawe, że Niemcy nie próbowali zbudować następcy "Tante Ju". Niezbyt dużego, mocnego i mogącego lądować niemal wszędzie samolotu transportowego.

Zamiast tego poszli w jakieś projekty gigantycznych maszyn, które nie nadawały się do operowania w pobliżu linii frontu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

gregski : typowa głupota Hitlera - zamiast posiadanie dużej ilości maszyn typu: woł roboczy, prosty, odporny, wszędzie wyląduje, marzyly mu się ogromne maszyny zdolne przenieść jednorazowo ogromne [jak na ówczesne warunki] ilości zaopatrzenia czy materiałów, ale w ilościach niewielkich, potrzebujące "kawał" równego pola lotniska do lądowania i startowania.

Ta decyzja przypomina mi troszkę tą o budowaniu ogromnych "pancerników kieszonkowych" by mieć co pokazać, zamiast wyrobników mórz czyli mniejszych okręto nawodnych i masy podwodnych, w ostateczności czołgów...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forteca   
Najlepiej radziły sobie bombowe Henkle i Dorniery tyle, że niewiele można było nimi przywieść czy wywieść.

Problem koncepcyjny - samolot lecący do Stalingradu "z lądowaniem" musi zabierać masę paliwa na start. Na dodatek start z pełną masą startową. Lepiej rozwiązali to Alianci - co prawda w 1945, ale zawsze. Zamiast wozić zaopatrzenie "Dakotami" po prostu "zbombardowali" własnych spadochroniarzy zasobnikami zrzucanymi z ciężkich bombowców. Choć tutaj dużo ich nauczyła operacja Market-Garden i (nie)skuteczność zaopatrywania spadochroniarzy za pomocą jedynie DC-3.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Czyli to co napisałeś wcześniej. A z Twoich wypowiedzi wywnioskowałem:

Lotnictwo transportowe jest niszczone w transporcie poza swoimi liniami frontu.

Jednocześnie Niemcy nie mieli zbyt dużych szans na lotnictwo transportowe wewnątrz własnego terytorium, z powodu przewagi powietrznej Aliantów?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.