Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

Coraz częściej spotykam się z opiniami młodych ludzi, że przed 4 czerwca 1989 r. nie można było wyjeżdżać z kraju. Przynajmniej na zachód. Wyjazdy i turystyka w tym kierunku rozpoczęły się dopiero po przełomie.

A jak było naprawdę?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Coraz częściej spotykam się z opiniami młodych ludzi, że przed 4 czerwca 1989 r. nie można było wyjeżdżać z kraju. Przynajmniej na zachód. Wyjazdy i turystyka w tym kierunku rozpoczęły się dopiero po przełomie.

A jak było naprawdę?

Najprościej w latach 70 i 80 -niejako automatycznie można było wyjechać do demoludów-Czechosłowacji,NRD,na Węgry(lepiej ekonomicznie rozwiniętych niż Polska i lepiej zaopatrzonych ) czy do Bułgarii nad morze czarne itd ale na zachód a zwłaszcza do RFN (jeśli mowa o latach 70 i 80 też był wielesettysięczny ruch.Do RFN itp państw zachodnich jezdziły setki tysięcy ludzi.Nawiasem mówiąc-w pamięci zbiorowej Niemców polscy "turyści" nie zapisali się najlepiej a powszechna opinia(jakoś mało znana w Polsce-tym samozwańczym mesjaszu narodów) o Polakach i Polkach jako złodziejach,drobnych handlarzach,pijakach,kombinatorach i prostytutkach znikąd się na zachodzie nie wzięła podobne opinie były nawet na tradycyjnie przyjaznych Polakom Węgrzech .....

Tacy znani potem w Polsce gangsterzy i złodzieje samochodów jak np "Nikoś"-Nikodem Skotarczak czy "Szaszłyk" mieli i niemieckie/zagraniczne epizody kariery-nie inaczej Ryszard Kozina ....

Co do "4 VI 1989 " to paszporty w szufladzie dla wszystkich obywateli były już za premiera Rakowskiego w grudniu 1988 roku zaś i przedtem większość dostawała paszporty.I jeszcze jedno-większość Polaków jacy zostali na zachodzie-nie wracała z wyjazdów turystycznych (całkowicie legalnych)a nie przedzierała się nielegalnie przez granicę.

Ograniczeniem było miedzy innymi to że paszport po powrocie z reguły trzeba było zdać(choć były też paszporty wielokrotne)zaś przed wyjazdem trzeba było wypełniać ankietę mówiącą m.in z czego obywatel będzie się utrzymywał za granicą/kto będzie utrzymywał obywatela ,jaką obywatel ma rodzinę za granicą itd .

Polska zaczęła się otwierać w latach 60 zaś znacznie otworzyła się na świat za Gierka-w latach 70.

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

ja pamiętam jak Tata z różnych wyjazdow służbowych [głównie Czechosłowacja i NRD] przywoził słodkości w ilościach hurtowych i czekoladę dla nas [mnie i brata] a dla siebie piwo i alkohole inne niż wódka...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To może kilka wspomnień pt. "jak wyglądała operacja wyjazdu na zachód w latach 70. czy 80.":

1. Bzdurą jest twierdzenie, że największą przeszkodą było Państwo. Państwo nie pozwalało obywatelom wyjeżdżać - co do zasady - w latach 50., a dosyć reglamentowało wyjazdy w latach 60. To wówczas wstrzymywano paszporty za działalność polityczną - vide Kisielewski. W latach 70. czy 80. Państwu generalnie było to obojętne. Z wyjątkiem wojskowych, bo ci zdaje się mieli niewielkie szanse na otrzymanie paszportu, chyba, że w misji wywiadowczej ;) . Osobiście nie znam żadnego przypadku odmowy paszportu w latach 70. czy 80. Nie wykluczam oczywiście takiego prawdopodobieństwa, ale nawet opozycjonistom władze - zdaje się - chętnie by je wydawały, by się ich pozbyć ;) .

2. Problemem były jak dziś - pieniądze. Tylko w innej skali. W każdym większym mieście było przynajmniej kilka biur turystycznych ("Orbis", "Gromada", "Sports-tourist", "Almatur"). Sprzedawały całkiem fajne wycieczki, niektóre nawet nader egzotyczne. Ale kupującego witała cena - np. 10.000 zł plus 800 USD (czy bonów PeKaO). Złotówki nie były problemem, dolary owszem. Zatem przyjemność dla bogatszych ("prywaciarze", wolne zawody), lub mających dostęp do dewiz. Oczywiście można było jechać taniej, ale to wiązało się raczej z turystyką kempingową - skądinąd bardzo popularną w PRL. W tym zakresie Polacy byli mistrzami. Potrafili "dużym fiatem" z przyczepą, za niewielkie pieniądze, objechać całą Europę. Często przy okazji handlując :book: . Dużą pomocą była praca bliskiego za granicą, krewni itp. Można było wówczas wyjechać na tzw. zaproszenie.

3. Istotna część krajów na świecie przesadnie radośnie Polaków nie witała, stąd w wielu przypadkach konieczne były wizy. Wiązały się często z długim (a niekiedy upokarzającym) oczekiwaniem w przedstawicielstwach państw obcych.

4. Procedura paszportowa była bezsensowna i męcząca (do czasów Rakowskiego, kiedy każdy mógł już paszport trzymać w domu). Przed każdym wyjazdem trzeba było wypełnić ankietę-podanie i udać się do biura paszportowego w lokalnej komendzie MO. I odstać swoje w ciasnych pomieszczeniach pełnych ludzi. Paszport i tak każdy właściwie dostawał, stąd ta procedura mnie zawsze skrajnie irytowała. Po przyjeździe paszport trzeba było w tymże samym miejscu zostawić.

5. Różnie to wyglądało, w zależności od miejscowości, czy środowiska, ale wyjazdy na zachód bynajmniej czymś nadzwyczajnym nie były.

6. Relatywna swoboda wyjazdów Polaków wiązała się z wielką zazdrością w skali bloku. Podobną swobodą dysponowali tylko Węgrzy. Sam doświadczyłem tego, że np. NRD-owcy czy Rumuni słuchali naszych opowieści chociażby tylko o Berlinie Zachodnim czy RFN, jak bajek o żelaznym wilku.

7. Sporo ludzi jeździło na zachód (czy do krajów "trzeciego świata") do pracy. Często legalnie, poprzez różne polskie firmy czy instytucje (np. lekarze, pielęgniarki, budowlańcy - do krajów arabskich; marynarze - na obce statki; naukowcy - na staże). Wielu też zatrudniało się na własną rękę.

8. Inne były procedury wyjazdu do krajów socjalistycznych. Wystarczał stempel w dowodzie, a potem specjalny paszport "na kraje socjalistyczne".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A jak wyglądały wyjazdy do krajów tzw. Demoludów tak się je nazywało? Trzeba było mieć paszport, czy to było swoiste Schengen? Wymagana była specjalna zgoda? Wiem, że sporo ludzi jeździło zwłaszcza do Czechosłowacji, np. buty można było tam fajne dostać, czy kurtki skórzane, a kolejowe połączenie było niezłe.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej był liberalny okres lat 70., kiedy to wyjazdy do tzw. demoludów nie były właściwe reglamentowane. Już wówczas wystarczał chyba tylko dowód osobisty ze specjalnym stemplem. Z tym, że - jeśli dobrze kojarzę - do ZSRR to nie wystarczało (trzeba było mieć wykupioną wycieczkę, lub zaproszenie od osoby tam mieszkającej), bez tego można było jechać tylko tranzytem - np. Mościska-Vadul Siret (do granicy z Rumunią).

Najbardziej liberalnie było np. na granicy polsko-enerdowskiej, gdzie np. ludzie ze Zgorzelca masowo bywali po drugiej strony Nysy (i vice versa). Prawie tak jak dziś - tylko była kontrola graniczna.

Skończyło się w 1980 r. Po powstaniu "Solidarności" kraje ościenne zawiesiły ten sposób przekraczania granic (dla Polaków). Nadal wystarczał stempel w dowodzie, ale konieczna była wykupiona wycieczka (czy tzw. vouchery), czy zaproszenie. I tak właściwie przetrwało do końca, gdyż bali się polskiej zarazy. Z tym, że bodajże polityka Węgier w stosunku do Polaków była tu najbardziej liberalna.

Oczywiście wycieczki były o wiele tańsze, niż do krajów zachodu, stąd Polacy nadal masowo wyjeżdżali do demoludów. Ci handlujący, dokonywali cudów. Z tego co się orientuję, potrafili mieć wykupiony pobyt nad Balatonem, a po drodze załatwić interesy w innych demoludach. Ale to już inna historia.

W latach 80. pojawił się też specjalny paszport na kraje socjalistyczne, który - jeżeli dobrze pamiętam - można było trzymać w domu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Paszport na demoludy pojawił się wcześniej i nazywał się Wkładka Paszportowa Wielokrotna. W środku jak paszport, bo na dowód pomimo treści pieczątki w dowodzie można było jeździć do niektórych. Poza tym była książeczka walutowa, w której odnotowywano obowiązkowy wykup dewiz.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wkładka paszportowa wielokrotna była chyba przed stemplem w dowodzie (lata 60. i pocz. 70.).

Natomiast paszport do krajów socjalistycznych przez moment funkcjonował chyba równolegle ze stemplem.

Coś kojarzę, że 1986 r. raz wjechałem do NRD na paszport do demoludów, a raz na dowód (w krótkim odstępie czasu). Ale głowy nie dam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Mam w domu wkładkę z 1974 r. ważną 5 lat (z możliwością przedłużania). Ona była ważna z dowodem, bo nie było w niej zdjęcia.

W pouczeniu pisze:

Przed każdym wyjazdem należy uzyskać:

a/ kartę kontroli przekroczenia granicy

b/ na stronie 7-16 wkładki paszportowej adnotację stwierdzającą fakt wniesienia opłaty paszportowej.

(według znaczka 300 zł)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To dostałeś ją ostatnim rzutem na taśmę, bo później były stempelki. Chyba z wyjątkiem wyjazdów do Jugosławii, do której wkładki paszportowe obowiązywały najprawdopodobniej nadal (w innej formie - jednokrotnej).

Link do hasła w Wikipedii.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Aż tak stary nie jestem. Mogłem być do niej co najwyżej wpisany jako dziecko.

Miałem za to pieczątkę w dowodzie, na której zaliczyłem NRD i CSRS.

Miałem też paszport, ale nie wiem jaki (i nie pamiętałem, że go w ogóle mam), bo opiekun wycieczki z ramienia Almaturu dał mi go do ręki tylko na chwilę przekroczenia granicy. Stąd jak w 1990 złożyłem wniosek o paszport, zakreślając, że nie miałem dotychczas paszportu, pani z biura podawczego potraktowała mnie jak oszusta.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Miałem też paszport, ale nie wiem jaki (i nie pamiętałem, że go w ogóle mam)

Znaczy się, człowiek szczęśliwy, nie zwracający uwagi na przyziemne drobiazgi :book: . Pełna nonszalancja i luz ;) . Ja o swój paszport raczej drżałem i martwiłem się, aby nie zaginął gdzieś tam w urzędzie, bo okaże się, ze przed kolejnym wyjazdem będę go musiał wyrabiać na nowo, a to trwało dłużej, niż zwykłe "ściągnięcie zdeponowanego paszportu z półki w urzędzie". Raz udało mi się przeżyć chwilę zwątpienia, czy kolejna eskapada dojdzie do skutku, bo organizator poprzedniego - studenckiego - wyjazdu oddał mój paszport na komendzie w innym mieście. Skończyło się na krótkim "Poszukiwaniu Zaginionego Paszportu" ;) .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

Znaczy się, człowiek szczęśliwy, nie zwracający uwagi na przyziemne drobiazgi

Oczywiście, lecz na nadziemne jak najbardziej. Mieliśmy lecieć Iłem z Okęcia i podczas wcześniejszych opowieści jak one spadają, trochę się znieczuliliśmy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Coraz częściej spotykam się z opiniami młodych ludzi, że przed 4 czerwca 1989 r. nie można było wyjeżdżać z kraju. Przynajmniej na zachód. Wyjazdy i turystyka w tym kierunku rozpoczęły się dopiero po przełomie.

A jak było naprawdę?

Nie istnieją odpowiednie statystyki, zwłaszcza z początków PRL. Na podstawie danych MBP liczba prywatnych wyjazdów czasowych w 1954 r. wyniosła: 1809, w tym do ZSRR 779, około 52 osoby do krajów kapitalistycznych

Innymi słowy w 1954 r. zgodę na wyjazd zagraniczny uzyskało 0,0002% społeczeństwa

W połowie lat sześćdziesiątych roczna liczba wyjazdów prywatno-czasowych stanowiła 1,5%.

Bez uwzględniania wyjazdów służbowych i sportowych w liczbach wyglądało to następująco:

Wyjazdy czasowe w latach 1955-1988 do krajów socjalistycznych:

(kolejno: zbiorowa turystyka / prywatne)

1955 - b.d. / 13 751

1956 - 16 547 / 112 015

1957 - 23 317 / 94 190

1958 - 22 392 / 48 089

1959 - 52 600 / 40 260

1960 - 48 106 / 50 645

1961 - 68 961 / 59 836

1962 - 101 960 / 64 027

1963 - 117 534 / 74 622

1964 - 125 167 / 116 786

1965 - 152 368 / 247 789

1966 - 191 534 / 387 446

1967 - 208 227 / 407 046

1968 - 178 351 / 333 823

1969 - 203 896 / 355 011

1970 - 171 292 / 405 647

1971 - 173 880 / 644 856

1972 - 150 857 / 10 156 165

1973 - 160 535 / 7 120 831

1974 - 135 046 / 7 783 651

1975 - 7 735 313

1976 - 9 662 398

1977 - 11 159 663

1978 - 9 206 939

1979 - 8 643 341

1980 - 6 002 074

1981 - 2 863 926

1982 - 548 210

1983 - 1 166 187

1984 - 1 921 431

1985 - 1 833 537

1986 - 2 390 094

1987 - 2 988 248

1988 - 3 989 956

/od 1975 r. wyjazdy prywatne i zbiorowo-turystyczne do krajów socjalistycznych liczone były razem/

Do krajów kapitalistycznych:

(kolejno: zbiorowa turystyka / prywatne)

1955 - b.d. / 668

1956 - 604 / 11 245

1957 - 6 278 / 54 735

1958 - 4 150 / 30 059

1959 - 4 831 / 23 134

1960 - 5 786 / 19 967

1961 - 6 565 / 15 111

1962 - 7 014 / 17 646

1963 - 7 186 / 26 311

1964 - 4 206 / 34 692

1965 - 6 218 / 44 083

1966 - 5 834 / 48 808

1967 - 7 416 / 52 047

1968 - 5 509 / 45 627

1969 - 8 571 / 56 288

1970 - 2 534 / 66 692

1971 - 7 745 / 98 468

1972 - 21 901 / 117 788

1973 - 27 681 / 157 372

1974 - 24 143 / 171 120

1975 - 25 307 / 190 565

1976 - 253 000 / 401 548

1977 - 352 877 / 517 944

1978 - 366 156 / 538 900

1979 - 408 793 / 601 478

1980 - 492 582 / 695 073

1981 - 1 019 842 / 1 247 961

1982 - 168 835 / 316 738

1983 - 299 664 / 456 338

1984 - 417 183 / 738 678

1985 - 527 802 / 826 649

1986 - 593 098 / 956 781

1987 - 689 463 / 1 130 150

1988 - 1 034 752 / 1 664 519

/zestawienia coroczne BP 1955-1969 i MZIS 1970-1988/

Wkładka paszportowa wielokrotna była chyba przed stemplem w dowodzie (lata 60. i pocz. 70.).

Natomiast paszport do krajów socjalistycznych przez moment funkcjonował chyba równolegle ze stemplem.

Coś kojarzę, że 1986 r. raz wjechałem do NRD na paszport do demoludów, a raz na dowód (w krótkim odstępie czasu). Ale głowy nie dam.

W okresie stalinowskim kiedy sprawami wyjazdów zawiadywała "caryca paszportów" Amelia Leśniewska pracowano na podstawie dekretu o paszportach z 1954 r.

Całkowitą reorganizację; i to niezwykle trwałą, bo z niewielkimi nowelizacjami przetrwała ona PRL do listopada 1990; wprowadzono ustawą o paszportach z 17 czerwca 1959 r.

Określono w niej rodzaje dokumentów:

- paszport zwykły

- dyplomatyczny

- konsularny (książeczkowe i blankietowe)

- urzędowy (służbowy)

- zbiorowy dla grup

- wkładki paszportowe do dowodów osobistych

- dokumenty podróży dla cudzoziemców

Dodatkowo pion paszportowy MSW wydawał przepustki dla małego ruchu granicznego do Czechosłowacji oraz przepustki upoważniające do przekroczenia granicy w celach służbowych, dla osób konserwujących urządzenia graniczne. Ten sam pion zawiadywał, a ściślej opiniował wydawanie przez urzędy morskie książeczek dla marynarzy w żegludze międzynarodowej, kart rybackich, oraz wpisów do książeczek żeglarskich.

Do roku 1972 najczęściej wyjeżdżano za granicę na podstawie wkładek paszportowych, umożliwiających wyjazd do europejskich krajów socjalistycznych, dokument ważny był z dowodem osobistym.

Początkowo wkładki były jednokrotne, z czasem zaczęto wydawać je na wyjazdy wielokrotne. Od 1973 r. wkładki na ogół wydawano z ważnością na pięć lat.

Możliwość wyjazdów z wpisem do dowodu, czasowo obowiązywała już w latach 1956-1957. W 1972 r. dzięki umowie z NRD (nastąpił znaczący skok wyjazdów do tego kraju: 1971 - 200 tys. 1972 - 9,5 mln) ten system zaczął zastępować wkładki. Wpisy uzyskiwano w lokalnej komendzie MO. Wraz ze styczniem 1977 r. weszły wpisy uprawniające do przekraczania granicy i pobytu (na podstawie wpisu w dowodzie) w Bułgarii, Czechosłowacji, Rumunii, ZSRR i na Węgrzech. Odmów było mało, na przykład w 1977 r. z 1,6 mln podań negatywnie rozpatrzono 0,3%.

W stanie wojennym wpisy straciły ważność, a zastąpiły je nowe paszporty z pięcioletnim terminem ważności. w 1984 wydano ich 400 tys., do końca 1987 ponad 3 mln, w 1988 r. kolejne 1,5 mln.

Od 1984 r. nie trzeba było ich zdawać po każdym powrocie.

Pod koniec lat siedemdziesiątych MSW zaczęło prace nad paszportem umożliwiającym wyjazdy do krajów zachodnich, ważnym przez kilka lat i z możliwością przechowywania w domu. Weszły one do użytku w kwietniu 1981 r. z tym, że trzeba było go zwrócić do MSW, za to uproszczono wniosek o ponowne wydanie. Przed ponownym wydaniem dokument był sprawdzany pod kontem zastrzeżenia. Osoba otrzymywała ostemplowaną kartę przekroczenia granicy, za pomocą której rejestrowano w Systemie Ewidencji Ruchu Paszportowego (SERP) moment wyjazdu i powrotu do kraju. Paszporty te utraciły ważność w stanie wojennym. Wraz z rozporządzeniem o opłatach paszportowych z grudnia 1988 r. wprowadzono paszporty wieloletnie, na wszystkie kraje bez konieczności zdawania ich w MSW.

kolega Bruno Wątpliwy napisał:

Bzdurą jest twierdzenie, że największą przeszkodą było Państwo. Państwo nie pozwalało obywatelom wyjeżdżać - co do zasady - w latach 50., a dosyć reglamentowało wyjazdy w latach 60. To wówczas wstrzymywano paszporty za działalność polityczną - vide Kisielewski. W latach 70. czy 80. Państwu generalnie było to obojętne. Z wyjątkiem wojskowych, bo ci zdaje się mieli niewielkie szanse na otrzymanie paszportu, chyba, że w misji wywiadowczej ;) . Osobiście nie znam żadnego przypadku odmowy paszportu w latach 70. czy 80. Nie wykluczam oczywiście takiego prawdopodobieństwa, ale nawet opozycjonistom władze - zdaje się - chętnie by je wydawały, by się ich pozbyć ;)

Osoby "nieprawomyślne", czy też z jakiegoś innego powodu uważane za nieuprawnione do otrzymania paszportu były rejestrowane w katalogu pionu ewidencji operacyjnej "C" MSW. Pod koniec lat 70-tych stworzono komputerowy system ewidencji zastrzeżeń EZOP. W katalogu zastrzeżeń indywidualnych znajdowało się w okresie PRL-u - od 25 do 40 tys. osób, dodatkowo zastrzeżenia mogły zgłaszać różnorakie inne organy: MO, sądy, prokuratura, wojsko, urząd skarbowy, celny. Istniały też zastrzeżenia co do pewnych grup zawodowych, osoby które miały dostęp do tajemnicy państwowej obowiązywał dwuletni okres karencji, z automatu podlegali temu: funkcjonariusze bezpieczeństwa, Służby Więziennej, sędziów, prokuratorów, pracowników politycznego aparatu partii, dyrektorów administracji państwowej i gospodarczej, pracowników przemysłu specjalnego.

Należy tez pamiętać, że sama odmowa w zasadzie nie musiała być motywowana (na mocy wewnętrznego zarządzenia ministra spraw wewnętrznych o najwyższej klauzuli tajności nr 00212/59), zaś w systemie prawnym (pomimo powołania w 1980 r. NSA) nie istniała możliwość procedury odwoławczej, czy zaskarżenia. Sprawy paszportowe były wyłączone z kontroli sądu.

Trudno się zgodzić ze spostrzeżeniem kolegi Bruno skoro w 1978 r. w centralnym katalogu zastrzeżeń było 28 tysięcy osób, którym nie można było wydać paszportu.

Jeszcze do połowy lat siedemdziesiątych blokowano wielokrotnie wyjazdy osób, których najbliżsi krewni pozostali zagranicą. Dopiero wtedy skrócono okres karencji do trzech lat o ile ucieczka nie miała wymowy politycznej, a zbieg nie podjął działalności szkodliwej dla PRL. Był to zresztą efekt zobowiązań wynikających z podpisania KBWE w 1975 roku.

Istniała też specjalna lista selektywnego blokowania osób, które były członkami rodzin naukowców przebywających na stypendiach zagranicznych, specjalistów wysokiej klasy w delegacji.

Od 1983 r. zastrzeżenia mogli wnosić jedynie: dyrektorzy departamentów operacyjnych i biur MSW, szefowie wojewódzkich urzędów spraw wewnętrznych (komendant wojewódzki MO) i ich zastępcy, szefowie WSW i Zarządu II SG WP.

kolega Bruno Wątpliwy napisał:

Osobiście nie znam żadnego przypadku odmowy paszportu w latach 70. czy 80

Trochę kolega Bruno przesadził...

No cóż ja "osobiście" również nie znam, ale dla uzupełnienia:

Wiktor Woroszylski, dwukrotnie mu odmówiono, w 1977 r. aby go odwieść od "antypaństwowej działalności", oraz w latach osiemdziesiątych, ponieważ: "dotychczasowa działalność i postępowanie Obywatela nie dają gwarancji, że będzie Obywatel za granicą godnym reprezentantem PRL"

/P. Gontarczyk "Nękanie 'Ławnika'", RzP, 24 luty 2007/

Pisarka i opozycjonistka Anka Kowalska w latach osiemdziesiątych nie dostała zezwolenia na wyjazd na specjalistyczne badania okulistyczne.

/List A. Steinsbergowej do ministra Kiszczaka w sprawie Anki Kowalskiej 30 VIII 1986 r., AIPN, MSW II 2225/

kolega Bruno Wątpliwy napisał:

Osobiście nie znam żadnego przypadku odmowy paszportu w latach 70. czy 80

Aż mnie dziwi, że koledze nie jest znana osoba Marka Edelmana... :huh:

/skargi M. Edelmana pismo BP 15 X 1985 r., AIPN 1585/15507/

Wraz ze stanem wojennym ważność posiadały jedynie paszporty służbowe do europejskich krajów socjalistycznych, wpisy do dowodów osób zatrudnionych w CSRS i NRD i dokumenty podróży wydane na wyjazd stały. Możliwość wyjazdu w zasadzie zachowały też dwie grupy: pracownicy delegowani przez firmy polonijne i przedstawicielstwa firm zagranicznych (po uzyskaniu poparcia MHZ) oraz księża i zakonnicy o ile ich podania poparte był odpowiednimi zaświadczeniami Sekretariatu Episkopatu.

Od lutego 1982 r. następowało powolne rozluźnienie restrykcji wyjazdowych. Pierwszą grupą, której zezwolono na wyjazdy na Zachód byli "emeryci, renciści i inne osoby w wieku poprodukcyjnym", o ile przedstawili zaproszenie potwierdzone przez polską placówkę. Duchowni katoliccy mogli otrzymać trzyletnie paszporty wielokrotne, nie wymagające zwrotu po powrocie. Od 22 lipca 1982 r. zezwolono na prywatne wyjazdy w odwiedziny d najbliższych krewnych na Zachodzie, oraz zbiorowe wyjazdy turystyczne.

Opłaty za dokumenty paszportowe zostały ustalone przez Radę Ministrów rozporządzeniem z 1958 roku. Była to niezwykle skomplikowana tabela z ponad 70 różnymi stawkami, systemem wielorakich ulg. System był tak skomplikowany, że pracownicy pionu paszportów w różnych miejscowościach stosowali różne stawki do tego samego typu wyjazdów i dokumentów.

System zmieniono i uproszczono w 1973 r. Wyjazd emigracyjny kosztował 5 tys. zł (3 tys. do krajów socjalistycznych), prywatny wyjazd czasowy do krajów zachodnich 2 tys. zł, zaś do socjalistycznych - 300 zł (z wkładką lub wpisem) albo 600 zł (z paszportem). Opłaty ulgowe były niższe o 50%, zaś za wyjazdy służbowe, w tym do pracy na kontraktach zagranicznych zwolnione były z opłat. System ten przetrwał do 1988 r.

Wraz z nowym rozporządzeniem Rady ministrów o opłatach paszportowych z grudnia 1988 r, paszporty stały się całkowicie dostępne, a polityka paszportowa całkowicie się zmieniła. Zapewniły to trzy zdania:

"Obywatele dokonują wyboru okresu ważności paszportu, przy czym nie może on być dłuższy niż 10 lat (...) Za wydanie paszportu ważnego na okres 2 lat, uprawniającego do wielokrotnych wyjazdów na pobyt czasowy z prawem przechowywania go przez posiadacza, pobiera się opłatę w wysokości 20 000 zł (...) na okres dłuższy niż 2 lata (...) powiększoną o 10 000 zł na każdy rok ważności"

kolega Wolf napisał:

Do RFN itp państw zachodnich jezdziły setki tysięcy ludzi.Nawiasem mówiąc-w pamięci zbiorowej Niemców polscy "turyści" nie zapisali się najlepiej a powszechna opinia(jakoś mało znana w Polsce-tym samozwańczym mesjaszu narodów) o Polakach i Polkach jako złodziejach,drobnych handlarzach,pijakach,kombinatorach i prostytutkach znikąd się na zachodzie nie wzięła podobne opinie były nawet na tradycyjnie przyjaznych Polakom Węgrzech .....

Tacy znani potem w Polsce gangsterzy i złodzieje samochodów jak np "Nikoś"-Nikodem Skotarczak czy "Szaszłyk" mieli i niemieckie/zagraniczne epizody kariery-nie inaczej Ryszard Kozina ....

Dla rozszerzenia przypomnijmy, że granice dla przestępców w stanie wojennym otwarto na oścież, każdy mógł się załapać na wyjazd w jedną stronę. Kolega Wolf przemilcza jakoś rolę Kiszczaka i Jaruzelskiego, ten ostatni stwierdził:

"jak najwięcej osób odbywających obecnie kary wyekspediować za granicę"

... i nie miał na myśli jedynie internowanych. Jeden z milicjantów nazwał to "eksportem przestępców i tak to wspomina:

"Wystarczyło zadeklarować chęć wyjazdu na stałe i oświadczyć, że się jest przestępcą. Wtedy Wydział Paszportowy sprawdzał w Kryminalnym, czy taki delikwent rzeczywiście figuruje w kartotece i jeśli się potwierdziło, otrzymywał (on) paszport"

/wypowiedź generała na rozszerzonym posiedzeniu BP KC 18 XI 1982; Z. Kurcz, W. Podkański "Emigracja z Polski po po 1980", w: "Nowa emigracja i wyjazdy zarobkowe za granicę" red. W. Misiak/

Z ciekawostek absurdów PRL-u: w styczniu 1948 roku nie odbył się lot samolotu PLL "Lot" do Paryża, powód: brak dokumentów paszportowych dla... załogi. :o

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.