Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Sądownictwo w II RP

Rekomendowane odpowiedzi

Jakie było sądownictwo w II RP? Do kodeksu Makarewicza jeśli chodzi o sądownictwo karne w zależności od terenu Polski obowiązywał kodeks danego zaborcy. Dopiero kodeks karny Makarewicza z 1932 r. ujednolicił prawo na terenie całego kraju. Nie wiem jak było z sądownictwem cywilnym, jeśli chodzi o administracyjne, był to jego zaledwie zalążek i trudno mówić o jakimś systemie.

Wreszcie jeśli chodzi o same sądy, mam wrażenie, że od 1928 r. były tak jak prokuratura skrajnie upolitycznione. O ile prokuratura to organizacja zhierarchizowana to sądownictwo przynajmniej z założenia jest niezawisłe i autonomiczne, podlega tylko ustawom. Czy tak było w okresie II RP? Przykłady sądu nad przedstawicielami opozycji, czy uznanie przez Sąd Najwyższy, że obraza Piłsudskiego obraża Naród Polski mocno dezawuują obiektywność ówczesnych sądów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Przykłady sądu nad przedstawicielami opozycji, czy uznanie przez Sąd Najwyższy, że obraza Piłsudskiego obraża Naród Polski mocno dezawuują obiektywność ówczesnych sądów.

Po 1926 nastąpiło bardzo silne uderzenie w niezależność sądów i niezawisłość sędziowską. Także poprzez odpowiednie zmiany prawa. Polecam artykuł Z. Witkowskiego i Z. Naworskiego z tego "Przeglądu Sejmowego" (LINK).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Wspomniany przeze mnie przy okazji Mościckiego Cenkier opisuje jak w sprawie księcia pszczyńskiego sędzia "zobowiązał się wydać wyrok skazujący", więc trudno mówić o niezawisłości.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Czyli rozumiem, że do 1926 r. można mówić o niezawisłości sędziowskiej, zamach stanu przyniósł jej właściwie kres, a sędziowie działali na usługach Sanacji zwłaszcza w sprawach politycznych?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Wybacz ale chyba jest za wcześnie do aż takiej generalizacji. Ja w każdym razie nie miałbym do niej odwagi.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Czyli rozumiem, że do 1926 r. można mówić o niezawisłości sędziowskiej, zamach stanu przyniósł jej właściwie kres, a sędziowie działali na usługach Sanacji zwłaszcza w sprawach politycznych?

Sprawa jest Jarpenie bardziej złożona. Nawet W. Gomułka we swoich wspomnieniach chwalił obiektywność i ludzkość dwóch prokuratorów Rudnickiego i Woycickiego (a co jak co, jego sprawa należała do "super politycznych"). W. Gomułka, Wspomnienia, Warszawa 1994, t. I, s. 315-316.

Było trochę, jak w PRL (szczególnie późniejszym). Obok praktyk w miarę cywilizowanych, były skrajnie dyskusyjne. Wiele zależało od konkretnych ludzi, sanacja nie miała też tylu kadr, aby wymienić całą obsadę personalną. Ani ambicji, by kontrolować wszystko. Także pracowali w sądownictwie nadal ludzie obiektywni, pamiętający, że można inaczej. Natomiast nacisk bywał silny, wymuszona roszada personalna także. Czy używać słowa kres niezawisłości? Dyskutowałbym. Zależy w jakich sprawach. Na pewno - istotne ograniczenie. Naprawdę odsyłam do artykułu. Ciekawy (szczególnie w części poświęconej sanacji).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostki oddające klimat sądownictwa okresu II RP, mogące stanowić powrót do tej dyskusji.

1. Głos Sądownictwa, 1939 nr 3 za S. Płaza Historia prawa w Polsce na tle porównawczym: Podczas dyskusji w sejmie (1939) nad sądownictwem poseł Bartuś oświadczył: „głosy społeczeństwa,a przede wszystkim najpoważniejszych sądowników i ich organizacji biją na alarm, że wymiar sprawiedliwości w ostatnich latach toczy się po równi pochyłej, Prawo o ustroju sądów powszechnych przede wszystkim jego art. 110c i 102 c niweczą zasadę niezawisłości sędziowskiej, zezwalając tzw. kompletowi trzech na posiedzeniu niejawnym zwolnić lub przenieść sędziego nawet w przeciągu 24 godzin. I takie orzeczenie jest niezaskarżalne, ani nie wymaga uzasadnienia.... Sędzia pod groźbą takich przepisów może poddawać się różnym naciskom administracji sądowej i ogólnej i liczyć się z osobami, których sprawy ma sądzić”

2. RPE 14, 1934 z. 1: J. Panejko stwierdzał: „we władzę sędziowską wszedł w dzisiejszej dobie moment polityczny, który z natury rzeczy może postawić nad bezstronnością sądownictwa znak zapytania”.

3. Konstytucja kwietniowa ograniczyła immunitet sędziowski uniemożliwiając żądanie sądu o bezzwłoczne zwolnienie z aresztu sędziego schwytanego na gorącym uczynku, comogło prowadzić do „twórczej” interpretacji „gorącego uczynku”.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z lustracji dokonanej (25 lipca 1921 r.) przez Naczelnika Wydz. Więziennictwa Dep. Sprawiedliwości w więzieniu przy sądzie powiatowym w Rogoźnie:

"Jeden więzień. Wewnątrz więzienie w opłakanym stanie (porządek), na korytarzu więziennym trzy kozy, w ubikacjach pajęczyna i nieład, w celi brak kartki wzgl. tabliczki personalnej, więzień nie zna obowiązku raportowania, we wszystkich ubikacjach znajdują się dawniejsze przepisy niemieckie..."

Czyli liczba kóz w więzieniu przekraczała znacząco liczbę osadzonych.

A na poważniej warto sobie uświadomić z jaką skalą problemów musiał sobie poradzić Departament Sprawiedliwości (od jesieni 1921 r. Departament Ziem Zachodnich Ministerstwa Sprawiedliwości) przejmując inny system sądowniczy.

W Wielkopolsce Niemcy zatrudniali 500 prawników (w tym adwokatów), 800 urzędników sądowych i przeszło 200 funkcjonariuszy więziennictwa, zaś na Pomorzu 36 sędziów okręgowych, 96 sędziów powiatowych, 11 prokuratorów, 11 prokuratorów, 104 adwokatów, 436 urzędników sądowych i prokuratorskich, zaś w więziennictwie 130 funkcjonariuszy.

Z analizy Departamentu wynikało, że do obsadzenia administracji sądowniczej i więziennictwa będzie potrzebować około 800 prawników (sędziów, prokuratorów, adwokatów-notariuszy), 1200 urzędników sądowych i prokuratorskich oraz 330 funkcjonariuszy służb penitencjarnych.

Tymczasem na tych terenach do dyspozycji miano: raptem 3 sędziów Polaków, kilkudziesięciu Polaków skłonnych objąć posady sędziowskie i prokuratorskie, oraz kilkunastu emerytowanych prawników, przeważnie adwokatów.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Do 1 stycznia 1929 r. zawód sędziego był niedostępnym dla kobiet.

Pierwszą, która uzyskała nominację była Wanda Wóytowicz-Grabińska, zajmowała się oddziałem dla nieletnich do 1932 roku, w tymże roku nominacje (do sądów grodzkich) otrzymały Wanda Kamińska w Warszawie (zastąpiła wcześniej wspomnianą sędzinę) Kawasińska w Łodzi. Ponoć była trzecią czy czwartą kobietą w Europie wykonującą ten zawód.

Pierwszą, która mogła orzekać w sprawach dla dorosłych była Maria Hasińska (po sześciu latach asesury) w 1937 r. - sędzina sądu grodzkiego w Łodzi, a od 1938 r. orzekała w sprawach karnych w sądzie grodzkim w Warszawie.

W sumie do 1939 r. jedynie siedem kobiet uzyskało sędziowskie nominacje, a dokładniej 15 pełnić miało funkcje sędziów grodzkich w tym: osiem asesorskie.

szerzej, o tym aspekcie:

S. Milewski "Zanim kobieta została adwokatem", "Palestra" 2002, nr 1-2

M. Stypułkowska "Trudna droga kobiet do wykonywania zawodów prawniczych", "Palestra" 1994, nr 9-10

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W październiku roku 1937 przed Okręgowym Sądem w Warszawie stanął Jerzy Putrament, a postawiono mu ciekawy zarzut: bluźnierstwo wobec Boga, sprawę wytoczyła Akcja Katolicka z Katowic.

Aktu tego miał dokonać w wierszu "Modlitwa pokonanych"*. Oskarżenie dotyczyło również redaktora naczelnego "Głosu Powszechnego" Tadeusza Żwana, gdzie utwór się ukazał.

Obrońca poety; jak i on sam; Emil Breiter (redaktora bronił Wacław Szyszkowski) w mowie obrończej przywoływał m.in. Kasprowicza ("Hymny"), Staffa ("Wino milości", "Brzemię godzin") , czy wreszcie samego Mickiewicza ("Improwizację").

Sędzia Stanisław Leszczyński (ten sam, który złożył votum separatum w procesie brzeskim) zwrócił się do obwinionego:

"Mówię do pana teraz nie jako sędzia, lecz po ojcowsku, o tyle jestem starszy od pana. Ja panu radzę, nie zaczepiaj pan Boga i tych tematów. Użyte przez pana słowa były niewłaściwe. Mickiewiczowi wiele było wolno, lecz pan jeszcze do tego poziomu nie doszedł...".

Pomimo wpływów Kościoła w II RP, pisarza uwolniono od zarzutów.

/"Sprawa Poety Putramenta", "Wiadomości Literackie" nr 47 (733), 14 listopada 1937; szerzej: O. Missuna "Warszawski Pitawal Literacki"/

* - inkryminowany utwór:

Boże batów i więzień. Boże krwawych rąk cisnących nam na usta kłamstwa gorzką pieczęć

Boże pysznych radości, tryumfalnych świąt, przepychu łupieskiego, krwiożerczego szczęścia,

po długim dniu znużeni kultem obcych prawd, których zuchwałą nicość zbyt boleśnie znamy,

gdy noc okryte hańbą twarze wydrze nam, nieznani, zagubieni, obcy sobie samym,

i my i my wielbimy ciebie, któryś dal cierpieniom naszym moc nieugaszonych zdrojów,

Boże nieprzebaczenia, Boże wiecznych walk, o Boże nienawiści, święć się imię twoje

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mieczysław Jarosz (autor wspomnień o ówczesnej palestrze i sędziach: "Wędrówki po ścieżkach wspomnień"), pewnego razu brał udział jako obrońca w rozprawie toczącej się w małym, nieco prowincjonalnym Łukowie (była to sesja wyjazdowa Sądu Okręgowego w Siedlcach). Jarosz udowadniał i jak sądził udowodnił, że czyn zarzucany jego klientowi nie ma cech przestępstwa. Jakież zatem było jego zdziwienie, kiedy sędzia wydał wyrok: sześć miesięcy więzienia.

W przerwie, adwokat ten zwrócił się do sędziego:

"— Panie prezesie, przecież tu nie ma cech przestępstwa!

— Nie ma! — odpowiedział — ma pan rację, nie ma! Ale świństwo jest! I to wielkie!".

/M. Jarosz "Trzy po trzy: wspomnienia obron w różnych sprawach karnych: ciekawsze sylwetki sędziów warszawskich w okresie międzywojennym", "Palestra", T. II, nr 10-11, 1958, s. 50/ 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.