Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
FSO

Autonomiczne województwo śląskie

Rekomendowane odpowiedzi

FSO   

Witam;

co do "bycia w poprzek Warszawie" od lat 30 tych, a już zupelnie po zbliżeniu z Niemcami często ministrowie rządu naciskali na Mościckiego czy Becka by "utemperowal" antyniemieckość Grażyńskiego, który powinien się zachowywać inaczej, bo jego postępowanie sprawia ciągle problemy na szczeblu ministerialym a z upomnień dyplomatów nic sobie nie robi.

co do plac i poziomu życia na Śląsku polskim i niemieckim. Uważam, że z racji różnego rozwoju krajów jako calości i różnego poziomu życia takie rzeczy byly nieuniknione przy takim podziale i tak ustroju tych rejonów jaki mial miejsce. To troszkę tak jak z obecnymi placami polskimi i placami na zachodzie, z tą malą różnicą, że zachodnią placę można bylo znależć 30 minut dalej spacerem od domu. Niskie poziom plac i niski poziom rozwoju kraju powodowal mniejszą / niższą sprzedaż na terenie kraju i konieczność eksportu produkcji, co ciekawe sposób przejęcia przez Polaków niemiekich zakladów byl taki, iż uruchamiano je bez dokumentacji technicznej. Poza tym przy takiej granicy technik pójdzie tam gdzie mu więcej zaplacą, a zaplacić mogly koncerny niemieckie, tak samo jak mogly przekonywać by kupować produkty niemieckie a nie polskie.

Takie nierówności nie wynikaly z dzialalności Grażynskiego i tego jak on staral się rozwinąć ten teren pod autonomią, którego rozwój bylby niższy gdyby byl normalnym województwem. Nierówności owe byly wynikiem zupelnie innego rozwoju gospodarczego obu krajów.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

FSO napisał:

co do "bycia w poprzek Warszawie" od lat 30 tych, a już zupelnie po zbliżeniu z Niemcami często ministrowie rządu naciskali na Mościckiego czy Becka by "utemperowal" antyniemieckość Grażyńskiego, który powinien się zachowywać inaczej, bo jego postępowanie sprawia ciągle problemy na szczeblu ministerialym a z upomnień dyplomatów nic sobie nie robi.

Akurat to jest sprawa znana, opisuje to chociażby „Diariusz” Szembeka. Ale jeżeli tak spojrzeć spokojnie na te jego antyniemieckie wyskoki, to tak naprawdę według mnie ich istotą było utrzymanie się na stołku w Katowicach. Po tych antyniemieckich „numerach” następowały protesty ambasady niemieckiej i jego odwołanie stawało się „niepolityczne” by nie stwarzać wrażenia chodzenia na pasku Niemców. I tak dotrwał do wojny.

co do plac i poziomu życia na Śląsku polskim i niemieckim. Uważam, że z racji różnego rozwoju krajów jako calości i różnego poziomu życia takie rzeczy byly nieuniknione przy takim podziale i tak ustroju tych rejonów jaki mial miejsce.

Mógłbyś porównać np. to co się działo w tym zakresie na Śląsku i w Wielkopolsce ?

co ciekawe sposób przejęcia przez Polaków niemiekich zakladów byl taki, iż uruchamiano je bez dokumentacji technicznej. Poza tym przy takiej granicy technik pójdzie tam gdzie mu więcej zaplacą, a zaplacić mogly koncerny niemieckie, tak samo jak mogly przekonywać by kupować produkty niemieckie a nie polskie.

O czym Ty piszesz ? Jakieś przykłady ?!?

Takie nierówności nie wynikaly z dzialalności Grażynskiego i tego jak on staral się rozwinąć ten teren pod autonomią, którego rozwój bylby niższy gdyby byl normalnym województwem. Nierówności owe byly wynikiem zupelnie innego rozwoju gospodarczego obu krajów.

Słyszałem już tezę że po 1989 r. to cała Polska utrzymuje Śląsk. Ale że tak było przed wojną ?

Jesteś pierwszy, więc może trochę rozwiniesz temat. Zwłaszcza to:

nierównośc nie wynikaly z dzialalności Grażynskiego i tego jak on staral się rozwinąć ten teren pod autonomią,

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Tomasz N: to nie tak, zacznę od spraw gospodarczych

- Śląsk Górny to był, i jest zresztą, jednym organizmem gospodarczym, mimo że jest czy byl zlożony z calej masy miast, miasteczek i osiedli, których nazwy przetrwały zresztą do chwili obecnej jako dzielnice Katowic, Chorzowa czy Bytomia. Oznacza to, że mieszkańcowi Ktowic jest obojętne czy pracuje w Katowicach Chorzowie, Rudzie czy Bytomiu, bo obszar ten funkcjonuje jako pewna calość. W wypadku podzialu na dwa kraje, i to takim jaki był w czasie międzywojnia, tj. braku autonomii po obu stronach granicy, rzeczywistej granicy i ceł, braku wydzielenia obszaru Śląska jako całości i określenia, że np. produkty wyprodukowane w tym rejonie nie podlegają cłom i in. ograniczeniom, a także dużej różnicy w zasobności obu nowych krajów, Stany Zjednoczone przyjdą, patrząc z perspektywy mojego miasta do linii:Wielicka - Witosa - Zakopiańska - Wadowiclka - Aleje - Opolska - J.P II - Plac Centralny - Kocmyrzowska. Oznaczać to będzie że stosunkowo niewielkim kosztem [przejście przez granicę idącą parkiem gdzie zawsze z psem się wychodzilo] mogę być zatrudniony za o wiele większą placę i na zupełnie innych przepisach. Dotyczy ten fakt w szczególności zwłaszcza wykwalifikowanych robotników i średniej kadry. Jest to o tyle intensywniejsze zjawisko, że oba języki i gwara jaka obowiązuje na tym terenie jest znana każdemu i nie ma problemów z porozumieniem się. Poza tym związki spoleczne - na normalnym pozomie tak czy inaczej nie ulegną zawieszeniu a będą kontynuowane.

Kolejną sprawą jest fakt, że są odcięte rynki zbytu na pozostale pod inną wladzą części kraju calego czy organizmu. W takiej sytuacji, biorac pod uwagę to co się działo wówczas, w lepszej sytuacji byl Śląsk niemiecki, w gorszej - polski. W zasadzie jedynym wyznacznikiem jest tu zasobność portfela kupującego, czyli - bogactwo danego kraju. Bogatsze byly N., dodatkowo ograniczone przed faktyczne zajęcie Nadrenii przez Aliantów. Zakłądy ze Śląska niemieckiego mialy możliwość szybszego rozwoju niż te po polskiej stronie.

Źle mnie zrozumiales : gdyby nie było autonomii i w sprawach finansowych i prawnych, to jest spora szansa, że finanse i to co Śląsk jako województwo by wypracowało - wsiąklo by w Polsce, samemu obszarowi nie przynosząc zbyt wiele. Patrząc na sytuację ówczesnej Polski woj. śląskie należalo do najbogatszych. Brak było tylko wyższych uczelni i instytucji rozrywkowych w takim stopniu jakim by odpowiadał ilości ludności tego obszaru, ale na tym polu Grażyńśki był niestrudzony, wykorzystując swje kontakty z Krakowe. W ówczesnym czasie to Śląsk swoją produkcją by próbował utrzymać c[ jest niemożliwe] cały kraj. Dopóki nie bylo nowych hut, zakładów produkcji ciężkiej wyjściem dla polskiej części Śląska byl eksport i zależność od cen światowych [węgiel, stal i in.]

Co do uruchamiania zakładów "bez papierów", cytuję za Gnome: Jeżeli już mowa o Mościckim to nie można zapominać, że wraz z Kwiatkowskim stworzył niemal od podstaw przemysł chemiczny w Polsce, uruchamiając najpierw niemieckie zakłady w Chorzowie (bez jakiejkolwiek dokumentacji).

I na koniec: Grażyńśki i jego poglądy antyniemieckie, mówiące o tym, że i na Opolszczyźnie są Polacy nie byy zapewnianiem sobie alibi: praktycznie od lat 30 tych nie bylo tygodnia czy miesiąca by sam G. nie mówil co trzeba by zrobić by zmniejszyć zagrożenie ze strony N., Moltke jako ambasador slal monity o samym wojewodzie o piśmie prezentującycm jego poglądy ["Polska Zachodnia"]. Mimo, tego, że w pewnym momencie Beck spowodował, że wojewodom i starostom nie będzie można podejmować w sprawach niejszości niemieckiej żadnych dzialań bez porozumienia z rządem ani pisać antyniemiecko, G. poparl uchwalę śląskiego syndykatu dziennikarzy o nieutrzymywaniu kontaktów z dziennikarzami hitlerowskimi. Te dzialania tak podobno skomentowal Skladkowski: "G. robi swoją politykę a jak powstają trudności chowa się w krzaki..."

Rok '39, konsul z Opola, Malęczyński o swej działalności: "Mogło się to odbywać jedynie dlatego, że moja "nietykalność" opierała się na groźbie wojewody Grażyńskiego, że jeśli Niemcy zastosują jakieś szykany wobec konsula polskiego w Opolu, on natychiast zastosuje represje wobec niemieckiego konsula generalnego dra Wilhelma Noldeke w Katowicach. Wladze niemieckie wiedzialy, że nie byly to slowa rzucane na wiatr".

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

FSO napisał:

cytuję za Gnome: Jeżeli już mowa o Mościckim to nie można zapominać, że wraz z Kwiatkowskim stworzył niemal od podstaw przemysł chemiczny w Polsce, uruchamiając najpierw niemieckie zakłady w Chorzowie (bez jakiejkolwiek dokumentacji).

To mi pachnie Cepnikiem. Wybacz ale chodzi nam o zakłady cywilne nie zbrojeniówkę. Chorzowska Azotka była jedną z większych inwestycji zbrojeniowych II Rzeszy od gazów bojowych po mat. wybuchowe. Więc liczenie na fachowców i dokumentację, to tak jak uważać, że przed brama Pennemuende winien czekać na ruskich von Braun z modelem V2.

Poza tym to nie było tak jak to się opisuje, że on biedny na poczekaniu montował ekipę do przejmowania zakładu. Od decyzji o przyznaniu Chorzowa Polsce po jego przejęcie minął chyba rok, a on w tym czasie montował tę ekipę.

Więc może jakieś przykłady cywilne ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

profilu produkcji tych zakladów nie mam, natomiast nie podejrzewam, że zmontowanie ekipy i uruchomienie tych zakladów to bylo takie "hop siup", czyli wchodzimy na teren zakladu, wlączamy dwa guziki i dziala. Jeżeli duże zaklady mialy papiery przetrzebione przez bylych wlaścicieli, albo kadra zostala skuszona większymi zarobkami, zawsze oznaczalo to problem "jak" zrobić by to ruszlo, "jak" zrobić by dzialalo tak jak ma. Każdy nawet niewielki zaklad ma swoją specyfikę i maszyny. Ich nieznajomość zawsze oznacza zawsze i wszędzie większe koszty produkcji i niższą jakość wyrobów. Dalszych skutków tego nie trzeba wyjaśniać.

Dla cywilnych zakladów po polskiej stronie wystarczylo przerwanie normalnych linii zaopatrzeniowych, oddzielenie zakladów czy magazynów zlokalizowanych w niewielkiej odleglości a dwóch różnych miastach, dwóch różnych stronach granicy.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

FSO napisał:

profilu produkcji tych zakladów nie mam, natomiast nie podejrzewam, że zmontowanie ekipy i uruchomienie tych zakladów to bylo takie "hop siup", czyli wchodzimy na teren zakladu, wlączamy dwa guziki i dziala. Jeżeli duże zaklady mialy papiery przetrzebione przez bylych wlaścicieli, albo kadra zostala skuszona większymi zarobkami, zawsze oznaczalo to problem "jak" zrobić by to ruszlo, "jak" zrobić by dzialalo tak jak ma. Każdy nawet niewielki zaklad ma swoją specyfikę i maszyny. Ich nieznajomość zawsze oznacza zawsze i wszędzie większe koszty produkcji i niższą jakość wyrobów. Dalszych skutków tego nie trzeba wyjaśniać.

Wybacz ale myli Ci się to z 1945 r.

W 1922 r. nic takiego nie miało miejsca, bo te zakłady w znakomitej większości były prywatne, miały właścicieli, a ich prawa, właśnie dla uniknięcia takich sytuacji, były chronione na 15 lat. Wyjątkiem były pruskie zakłady fiskalne, które przechodziły na własność państwa, ewent. na rzecz przedsiębiorców francuskich (jakąś cenę za wspieranie polskiego Śląska trzeba było im zapłacić).

Więc żadnego hop siup nie trzeba było dokonywać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

co do tego spokoju nie jestem taki pewien. Niemcy pozostający po polskiej stronie musieli albo zgodzić się funkcjować w biednym przeciez kraju, często znienawidzonej Polsce, albo sprzedać zaklady lub wywieźć to co się dalo - hale maszyny dokumentację i zamontowac je w hali kilka kilometrów dalej i dalej dzialąć na rynku niemieckim.

Grażyński naciskal nadal w początkach lat 30 tych by zarządy i organy nadzorcze spólek dzialaly nie tylko na rzecz Niemców [przez nich oplacani] ale także mieli na uwadze względy Śląska polskiego i jego potrzeb. To dla mnie oznacza, że w l. 20 tych te tendecje byly o wiele silniejsze, jeżeli nadal w l. 30 tych byly z tym problemy. Często wielki przemysl i ten troszkę mniejszy pozostający w rękach niemieckich lub pod ich nadzorem wspieral ruchy niemieckie, nawet hitlerowskie na Śląsku po polskiej stronie.

Poza tym pewne najważniejsze zaklady tak czy inaczej przejęlo państwo polskie, zwlaszcza kiedy wlaściciele nie mogli lub nie chcieli się podporządkować nowemu prawu - polskiemu, jakie obowiązywalo na tych terenach od '22 r.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

FSO napisał:

co do tego spokoju nie jestem taki pewien. Niemcy pozostający po polskiej stronie musieli albo zgodzić się funkcjować w biednym przeciez kraju, często znienawidzonej Polsce, albo sprzedać zaklady lub wywieźć to co się dalo - hale maszyny dokumentację i zamontowac je w hali kilka kilometrów dalej i dalej dzialąć na rynku niemieckim.

Dokładnie tak to się odbyło, i to w spokoju, po obu stronach przyszłej granicy. Po kilku latach rozróby wszyscy chcieli spokoju. Przyszłej granicy, bo to się odbyło pod nadzorem sił międzynarodowych przed przejęciem terenów plebiscytowych przez Polskę i Niemcy. Kto chciał do Polski sprzedawał i się przenosił, kto do Niemiec to samo, oczywiście ceny przy takim hurcie nie były zachwycające, ale z drugiej strony wzajemny "barter" ludzki je podnosił lub utrzymywał na znośnym poziomie.

Poza tym pewne najważniejsze zaklady tak czy inaczej przejęlo państwo polskie, zwlaszcza kiedy wlaściciele nie mogli lub nie chcieli się podporządkować nowemu prawu - polskiemu, jakie obowiązywalo na tych terenach od '22

Wybacz, ale to działo się po 1937 r. gdy wygasła ochrona własności wynikająca z Konwencji Genewskiej. Natomiast wtedy niektórzy "wielcy" kapitaliści niemieccy sprzedali swe fabryki (w części) koncernom amerykańskim, wiedząc, że im Polska nie podskoczy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

koncerny niemieckie dzialające do conajmniej '37 r. podlegaly ochronie, mając w radach nadzorczych ludzi którzy niejednokrotnie realizując zwykly cel takiej działalności [czyli maksymalizację zysku w danym okresie czasu], wspierali żywiol niemiecki [czy jak to nazwać inaczej]. Mialy w nich oparcie wszelkie organizacje niemieckie, a prawo nawet jeśli nakazywalo pewne dzialania - to starano się je omijać. Grażyński pisze o tym przez niemal calą swoją dzialalność jako wojewody, starając się wplywać administracyjnie na te czy inne postawy zarządu lub kierownictwa. Takie dzialania ze strony Niemców nie ulatwialy w niczym wykupu licencji, zakupu technologii i temu podobnych rzecz, podobnie jak i [tu podejrzewam] ksztalcenia, czy zdobywania doświadczenia zawodowego dla średniego personelu pochodzenia polskiego.

Owe przenosiny po ustaleniu granic, nawet w stylu "przejęcie" czy "wymiana" zakladów za wyrównaniem różnic, nie oznczało tego że wszelka dokumentacja techniczna także zostanie przeniesiona na nowego właściciela, tym bardziej, jężeli to był Polak, lub osoba chcąca działać po polskiej stronie granicy. Kwestia tego czy się da pelną swoją wiedzę o tym co się robi i maszynach należy do sprzedającego. W teorii tak powinno być, ale to tylko najzwyczajniejsza teoria...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

FSO napisał:

koncerny niemieckie dzialające do conajmniej '37 r. podlegaly ochronie, mając w radach nadzorczych ludzi którzy niejednokrotnie realizując zwykly cel takiej działalności [czyli maksymalizację zysku w danym okresie czasu], wspierali żywiol niemiecki [czy jak to nazwać inaczej].

Wybacz ale maksymalizacja zysku w danym okresie czasu jest zadaniem zarządu każdej firmy, za działania odwrotne idzie się siedzieć. Ale nie wiem co do tego ma ?wspieranie żywiołu niemieckiego? ?

Mialy w nich oparcie wszelkie organizacje niemieckie, a prawo nawet jeśli nakazywalo pewne dzialania - to starano się je omijać.

A jakie działania ?

Grażyński pisze o tym przez niemal calą swoją dzialalność jako wojewody, starając się wplywać administracyjnie na te czy inne postawy zarządu lub kierownictwa.

Administracyjnie czyli upaństwawiając aparatem fiskalnym. Ale nie tylko. On stworzył takie tajne polskie komando patriotyczne, które wzięło sobie za cel szkodzenie przedsiębiorcom - Niemcom dla puszczenia ich z torbami. I działania tego właśnie komanda były jedną z głównych przeszkód w zatrudnianiu polskich fachowców. Po numerze jaki wyciął pracodawcy jeden z tego komanda, polski inżynier załapany na sabotażu jakim było wymienianie w skrzyniach na eksport dobrych produktów na wadliwe, zmuszenie niemieckich przedsiębiorców do zatrudniania polskich fachowców faktycznie wymagało nacisków politycznych i administracyjnych (o czym piszesz dalej).

Owe przenosiny po ustaleniu granic, nawet w stylu "przejęcie" czy "wymiana" zakladów za wyrównaniem różnic, nie oznczało tego że wszelka dokumentacja techniczna także zostanie przeniesiona na nowego właściciela, tym bardziej, jężeli to był Polak, lub osoba chcąca działać po polskiej stronie granicy. Kwestia tego czy się da pelną swoją wiedzę o tym co się robi i maszynach należy do sprzedającego. W teorii tak powinno być, ale to tylko najzwyczajniejsza teoria...

Wybacz ale jaki przedsiębiorca wyda pieniądze na zakup zakładu bez know how ? Chyba że faktycznie uważasz, że Polacy, skoro kupowali takie, są głupsi od Niemców.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

zacznę od tylu:) Przekazanie know how - w momencie sprzedaży firmy jest czymś normalnym, w normalnych warunkach, kiedy się przejmuje firmę i tp. Warunki okresu '22 - '23 nie byly normalne. Poodbnie niezwykle [stosownie do warunków] byly zachowania w momencie sprzedaży firmy. Przekazanie know - how to tak naprawdę wola wlaściciela który sprzedaje i wiedzy tego kto kupuje. Jak zatrzymać ludzi? ich wiedzę? Nijak. Chyba, że za pieniądze których kupujący może mieć albo nie mieć...

Grażyński staral się wzmocnić polskie firmy i polskie przedsiębiorstwa nieraz decyzjami administracyjnymi. Wiedzial o tym że organizacje niemieckie, partie i in. mają wsparcie ze strony niemieckich firm i ich zarządów. Brak racjonalnej i rozsądnej polityki ze strony Warszawy względem Śląska [protesty na różne dzialania G.] powodowaly tylko tyle, albo aż, że niemieckie firmy i ich zarządy mogly robić co chcialy. Łącznie ze wspieraniem zwolenników NSDAP na Śląsku.

Nie wszystkie jego, Grażyńskiego, decyzje administracyjne, lub dzialania podejmowane w imię interesów Polski i woj. śląskiego byly zgodne z prawem, ale dzialal w zasadzie w osamotnieniu, w wielu wypadkach bez wsparcia Warszawy. Poza tym sam podzial wymuszal pewne rzeczy, które należalo wprowadzić, a można by wzmocnić nie Niemców a nas. Nikt o tym nie myślal i się nie interesowal tym z decydentów.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ślicznie. Był Cepnik, teraz pewnie idzie Rechowicz.

Kiedy czytam co piszesz, nie poznaję mojego Śląska. Jaśnie Pan Wojewoda łamie prawo, jego urzędnicy idą jego śladem i przykładem. Wredni przedsiębiorcy niemieccy też. Znając polską naturę obywatele polscy nie są w tyle. Biorąc pod uwagę, że Czerwoni z KPP też tam byli, to był to Dziki Zachód nie Śląsk. Może Texas ?

A ja gdzieś czytałem,że Śląsk w Polsce był województwem o najmniejszej przestępczości.

Chyba czytamy różne książki.

Acha. Jaśnie Pan Wojewoda to była oficjalna forma zwracania się do niego. Wiesz, że on sobie zbudował w Bielsku pomnik za życia ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

jako ciekawostkę podam ze w tych czasach na śląsku był przepis zakazujący małżeństwa nauczycielką. Jezeli jakaś nauczycielka wyszła za mąż to traciła wtedy pracę

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Grażyński swoimi dzialaniami na Śląsku tak czy inaczej zbudowal sobie pomniki za życia, pominiki które sprawiają że nie zniknie on z kart historii. Staram się nie oceniać jego działań z obecnego punktu widzenia, ale z punktu widzenia tej sytuacji jaka wówczas była, tych problemów jakie on wówczas mial i w kontaktach z Niemcami, problemów województwa czy w końcu polityką Warszawy. Owczesna sytuacja gospodarcza i polityczna, powodowala że uprzywilejowaną grupą byli przedsiębiorcy niemieccy z racji tego, że zaklądy które działały po polskiej stronie stawały się niejednokrotnie spółkami córkami, central pozostalych lub powstalych po niemieckiej stronie granicy. On starał się administracyjnie [nieraz niezgodnie z prawem], próbować zmienić ta sytuację, której nieracjonalności w wielu wypadkach rząd centralny nie dostrzegał.

W/g mnie jednym z lepszych rozwiązań, pozwalających rozwinąć się polskiej części tego obszaru byłaby próba zakreślenia granic Śląska, tego sprzed I wś. jako obszaru, na którym dzialające firmy mają prawo wwozić i wywozic towary bez cla i opłat na teren sąsiada, czyli Polski lub Nimiec. Biorąc pod uwagę ówczense poziomy w rozwoju gospodarczym to Polska by na tym zyskała więcej niż Niemcy, tracąc naprawdę niewiele.

marcnow92: powodbnie jak cala masa innych dziwnych obecnie przepisów mówiących że dobra będące w ordynacji powołuje i zwalnia z niej Sejm i nikt inny i to bodajże ustawowo.

Tomasz N. Przestępstwa na 10 tys mieszkańców w '37 dla Śląskiego - 163, dla m. Katowice 126 przy średniej krajowej 106, poza tym na Śląsku w '38 zgloszono /[na ogólną ilość w Polsce]: zbrodni stanu: 57 / 1004 ; przestępst przeciw władzom 902 / 25263 ; przestępstw przeciwko porządkowi publicznemu: 569 / 5389 ; Falszerstw: 265/ 8279; zabójstw i dzieciobójstw 56/2189 ; ciężkich uszkodzeń ciała 562 / 17231 ; kradzieży 16508 / 363 008; rozbojów 75 / 2002 ;Oszustw : 1414 / 24 429 [uwaga : wówczas Sosnowiec nie wchodzil do woj. Śląskiego!]. Dane z małego rocznika statystycznego '39

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

FSO napisał:

Przestępstwa na 10 tys mieszkańców w '37 dla Śląskiego - 163, dla m. Katowice 126 przy średniej krajowej 106, poza tym na Śląsku w '38 zgloszono /[na ogólną ilość w Polsce]: zbrodni stanu: 57 / 1004 ; przestępst przeciw władzom 902 / 25263 ; przestępstw przeciwko porządkowi publicznemu: 569 / 5389 ; Falszerstw: 265/ 8279; zabójstw i dzieciobójstw 56/2189 ; ciężkich uszkodzeń ciała 562 / 17231 ; kradzieży 16508 / 363 008; rozbojów 75 / 2002 ;Oszustw : 1414 / 24 429

Bardziej reprezentatywne są dane sprzed objęcia władzy przez JW. M.G . z początku lat dwudziestych.

E. Kopeć powołujący się na Leona Radzinowicza „Przestępczość w Polsce w latach 1924 – 33” pisze co następuje w tej kwestii:

„Pochodzących spoza interesującego nas obszaru (Śląska TN) obserwatorów uderzyło poszanowanie cudzej własności, a za taką uważano również własność społeczną. (…) Dzieci bezrobotnych i bezrobotni zwracali znalezione cudze mienie, niekiedy nawet znaczne sumy pieniędzy. Kradzieże w obejściach zdarzały się jedynie sporadycznie, przechodnie nie obierali przydrożnych drzew owocowych.(…)

Również stan przestępczości właściwej należał na Śląsku do najniższych w Rzeczypospolitej, co się szczególnie rzucało w oczy w zestawieniu z wysokim poziomem urbanizacji.”

Ciekawe czemu się tak pogorszyło po wygaśnięciu konwencji genewskiej ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.