Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
4313_1481369817

Jak to było z tymi pochodami pierwszego maja?

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!Dla mnie jest to abstrakcja PRL-u, jakiś tam jego symbol, o którym czasami wspominali mi rodzice.Jako, iż dziś jest Święto Pracy chciałbym się dowiedzieć jak wspominacie(starsi użytkownicy) ten dzień za czasów PRL-U? Czy przydarzyły Wam się jakieś zabawne sytuacje? A może widzieliście na własne oczy jakiegoś sekretarza? No i czemu miały służyć takie pochody? Pokazaniu wszystkim, że naród jest zjednoczony i wszystko jest jak na najlepszej drodze?A wiecie może jaka była geneza tych pochodów? Czy jeżeli braliście kiedyś udział w takim marszu możecie napisać jak wyglądała organizacja takiego pochodu?Pozdrawiam wszystkich i dziękuje za odpowiedzi?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Achilles   

Praktycznie 3 maja zastąpiono pierwszym. W roku 1950 sejm uchwalił ustawę, która zapoczątkowała tę datę jako święto państwowe upamiętniające "działania i czyny klasy robotniczej oraz początek socjalizmu".

Pamiątka 1 maja jest poświęcona strajkowi w Chicago z 1886 r., kiedy to miała miejsce krwawa walka robotników z policją.

W PRL-u było to jedne z najważniejszych świąt. Władze poprzez liczne procesje chcieli zwrócić uwagę na pozorny ład i spokój w państwie oraz zainteresowanie władzy klasą robotniczą. Jeśli nie byłeś na pochodach, nie miałeś co marzyć o premii.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Moja nauczycielka w podstawówce opowiadała kiedyś o pochodzie pierwszomajowym odbywającym się przy strasznie niesprzyjającej aurze. Padał podobnież deszcz ze śniegiem a wszystkie dzieci ubrane na "letnio". Puścić ich do domu niepodobna, bo mogło to grozić karami. Uczniowie musieli stać i marznąć. Dopiero pod koniec uroczystości, dzięki nauczycielce, zaczęło ich ubywać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
Dla mnie jest to abstrakcja PRL-u, jakiś tam jego symbol,

Współczuję. Nie minęło wcale aż tak wiele lat, a świadomość w Narodzie zanika ... Naród, który nie zna swojej historii, jest skazany na zagładę ...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Współczuję. Nie minęło wcale aż tak wiele lat, a świadomość w Narodzie zanika ... Naród, który nie zna swojej historii, jest skazany na zagładę ...

Ale mi pojechałeś ciekawy, aż mnie zabolało. Mogę Ci jednak powiedzieć, że pisząc słowa abstrakcja miałem tu na myśli swoistą rzecz mi nie znaną z własnego doświadczenia. Znam historię swojego kraju, tym bardziej, że studiuję historię.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Ja mam emocjonalny stosunek do tego dnia. Dwa razy (trzy razy udało mi się wykpić), podczas studiów na WSM w Gdyni byłem zmuszony do udziału w pochodzie pod groźbą wyrzucenia. Czułem się upokorzony ta sytuacją i na pewno udział w pochodach pomógł mi dogłębnie znienawidzić całą tą symbolikę.

Z pełna satysfakcja poszedłem dziś rano na ryby a po obiadku będę ciął drewno do kominka.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jako małe dziecko uwielbiałem pochody, bo atmosfera była jarmarku i rodzice mi zawsze kupowali "kurę" czyli taki walec z tektury z przyczepioną dratwą, którą pocierało się energicznie kwadracikiem nasączonym kalafonią i wydawał dźwięki podobne do gdakania kury. Przewrotność komunistów była, że "kury" były bardzo nietrwałe i można je było kupić tylko na pochodach 1-szo majowych:) Dalej przyszedł czas, że osobiście wziąłem udział w pochodzie wraz z sekcją karate, gdzie wszyscy byliśmy dumni, jakie to z nas twardziele, bo szliśmy w kimonach, a maj był zimny. I dodatkowo przed trybuną zrobiliśmy takie zsynchronizowane uch! jak bruce lee, a wszyscy bili brawo:) Klika lat później, na mojej uczelni, po małej frekwencji w pochodzie w poprzedzającym roku, nasz rektor uczynił obecność w pochodzie obowiązkową, pod groźbą relegowania ze studiów. Jednak frekwencja starszych lat znów była prawie zerowa, bo wszyscy byli "chorzy". W następnym roku zatem unieważniono zwolnienia lekarskie. Po prostu, kto nie był na pochodzie, to won! ze studiów do wojska (bodajże na 3 lata wtedy), bez tłumaczenia. Dziewczyny oczywiście znowu miały lepiej ;):);). Stan wojenny lata 80-te, politechnika.

Jaki był cel pochodów? "Cały naród z partią!" - hasło z tamtych lat.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=6343

Podobny temat już jest, choć traktuje bardziej także o innych świętach PRL-u.

Moja nauczycielka w podstawówce opowiadała kiedyś o pochodzie pierwszomajowym odbywającym się przy strasznie niesprzyjającej aurze. Padał podobnież deszcz ze śniegiem a wszystkie dzieci ubrane na "letnio". Puścić ich do domu niepodobna, bo mogło to grozić karami. Uczniowie musieli stać i marznąć. Dopiero pod koniec uroczystości, dzięki nauczycielce, zaczęło ich ubywać.

Byłem na tym pochodzie ;) Był tylko jeden z taką pogodą. Fakt że trochę zmarzłem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   

Czy podczas pochodów niesiono też flagi radzieckie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Czy podczas pochodów niesiono też flagi radzieckie?

Pewnie chodzi Ci o te z sierpem i młotem?

Chyba nie, pamiętam tylko te pełnokrwiste szturmówki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

mój ś.p. - nieżyjący niestety od kilku lat - tata, z racji zajmowanego stanowiska w państwowej firmie musiał do pewnego momentu uczestniczyć w pochodzie "bo tak", dla mamy skończyła się ta przyjemność [mniejsza czy większa] nieco wcześniej. Nie była to przyjemność - raczej traktowal jak obowiązek i tyle. Trzeba - idę.

W momencie mniejszego lub większego przymusu , inaczej nacisku by uczestniczyć, tak jest zawsze - od radości i chęci [jak zapewne było na początku owych pochodów] stało się to obowiązkiem - smutnym czy radosnym, mniej lub bardziej nieprzyjemnym ale jednak obowiązkiem, co stawiało ów pochód w rzędzie "świeckiej tradycji" gdzi człek często bywał duchem a nie ciałem.

Z racji wieku piszę o wrażeniach które pamiętam z rozmów i komentarzy rodziciekich, czy "wycieczek osobistych" w różnych rodzinnych zjazdach czy wspominkach.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dziecięciem będąc ;) uwielbiałem chodzić na pochody - dźwigałem flagę o wiele większą ode mnie, tylko i wyłącznie biało-czerwoną. Kiedyś jakiś facet, korzystając z tego że nie było przy mnie akurat rodziciela, próbował mi wetknąć zamiast niej flagę czerwoną. Skopałem go w kostkę i uderzyłem drzewcem od flagi - zmył się jak niepyszny. Jakikolwiek sens ideologiczny pochodu był mi obcy, za to machanie flagą uwielbiałem :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Zapominacie o portretach M. E. L., pierwszych sekretarzy i przodowników pracy niesionych na tyczkach.

Na Śląsku jak i chyba w reszcie Polski podejście do pochodu było identyczne. Przykry obowiązek, po którym następował wolny dzień, w którym można było popracować na swoim. Bo świętem kiedy się nie pracowało był 3 maja.

Niesamowite było to podejście do flag na domach, które musiały być 1 maja. W moim domu świeżo oddanym do użytku nie było rurki na flagę i skończyło sie tak, że zdesperowany milicjant na oświadczenie mojej mamy że flaga jest ale nie ma jak jej zamocować, wybił młotkiem (przypadkiem) szybę przybijając na żywca drzewce do framugi okna.

Natomiast już 2 maja musiały zniknąć i nie daj Boże wisieć na trzeciego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.