Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
redbaron

Erich von Falkenhayn

Rekomendowane odpowiedzi

redbaron   

Chciałbym poznać Wasze zdanie na temat generała Ericha von Falkenhayna. Zwolennicy Hindenburga i Ludendorffa dość mocno go krytykowali, co nawet przełożyło się na interwencję Hansa Delbrücka odnośnie tworzenia wielotomowej syntezy niemieckiej poświęconej I wojnie światowej.

Falkenhayn jednak obiektywnie ujmując parę grzechów na sumieniu ma:

- autorstwo planu uderzenia pod Verdun, który zamienił w krwawą jatkę, bo nie umiał przerwać go w odpowiednim momencie

- złe dowodzenie w Palestynie - siedział 200 km za frontem i obawiał się desantu z morza, do tego pokłócił się z Turkami tak dokumentnie, ze stosowali wobec niego bierny opór - nie było wyjścia, trzeba było go stamtąd zabrać

zasłużył się jednak:

+ w czasie kampanii rumuńskiej

+ za działania w 1918 r. na Białorusi - starał się utrzymać dyscyplinę w czasie odwrotu

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Falkenhayn przegapił (?) szansę (o ile taka była) pokonania Rosji w 1915 r. Uznał, że osłabienie jej wystarczy i nie kontynuował działań ofensywnych na wschodzie, rzucając dostępne wojska na Serbię, a potem pod Verdun.

Zasługą jest wywalczenie inicjatywy dzięki operacji gorlickiej, ale porażką jest to, co z tą inicjatywą zrobił - czyli zmarnował pod Verdun. Również brak porozumienia z Conradem (chociaż ten też pewnie nie miał łatwego charakteru) również kładzie się cieniem na tej postaci.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim należy zaznaczyć, że Falkenhayn był wśród kadry armii niemieckiej bardzo niepopularny. Kiedy we wrześniu 1914 r. obejmował stanowisko szefa Sztabu Generalnego - był młodszy wiekiem i rangą od większości dowódców armii - co od razu zrodziło niechęć do niego. Poza tym był to człowiek spoza tzw. szkoły Shlieffena, kiedy powstawały zręby planów wojny - Falkenhayn przebywał w Chinach. Reputacja jako dowódcy wojskowego - została podkopana już od samego początku - od pierwszej bitwy pod Ypres. Wielu historyków i wojskowych krytykowało Falkenhayna za użycie niedoświadczonych korpusów rezerwowych, które wykrwawiły sie pod Langemarck niczego nie zdziaławszy. Szczerą niechęć do niego żywił np. Rupprecht, któremu zabrano podczas bitwy część sił i wyłączono spod dowodzenia. Ale największymi wrogami Falkenhayna była para HL. To, że Falkenhayn wytrwał aż dwa lata na stanowisku, zawdzięczał jedynie poparciu cesarza i jego otoczenia.

Po wojnie był ulubionym "chłopcem do bicia" pamiętnikarzy niemieckich. Drugim - obok Moltkego - kozłem ofiarnym. Co byśmy jednak nie mówili o jego zdolnościach strategicznych - ani jego poprzednicy (Shlieffen, Moltke), ani następcy (HL) niczego lepszego nie wymyślili.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Reputacja jako dowódcy wojskowego - została podkopana już od samego początku - od pierwszej bitwy pod Ypres.

Fakt, zapomniałem o tym. To był efekt w sumie słusznego przekonania, że rozstrzygnięcie może zapaść tylko na zachodzie. Tyle, że wtedy trzeba było zająć się innymi sprawami.

Po wojnie był ulubionym "chłopcem do bicia" pamiętnikarzy niemieckich. Drugim - obok Moltkego - kozłem ofiarnym. Co byśmy jednak nie mówili o jego zdolnościach strategicznych - ani jego poprzednicy (Shlieffen, Moltke), ani następcy (HL) niczego lepszego nie wymyślili.

Też prawda. Bardzo źle wyrażał się o nim generał von Einem. Wprawdzie nie w swoich wspomnieniach, ale w publikowanych listach. Miał on wielki żal do Falkenhayna, że nie udzielił na zas pomocy 3 Armii w czasie jesiennej bitwy w Szampanii w 1915 r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Fakt, zapomniałem o tym. To był efekt w sumie słusznego przekonania, że rozstrzygnięcie może zapaść tylko na zachodzie. Tyle, że wtedy trzeba było zająć się innymi sprawami.

Też prawda. Bardzo źle wyrażał się o nim generał von Einem. Wprawdzie nie w swoich wspomnieniach, ale w publikowanych listach. Miał on wielki żal do Falkenhayna, że nie udzielił na zas pomocy 3 Armii w czasie jesiennej bitwy w Szampanii w 1915 r.

Jeśli chodzi o rok 1914 to będę trochę bronił Falkenhayna. Pamiętajmy jak niewiele miał czasu. 9 września nastąpił odwrót znad Marny, 14 września Moltke się załamał, a 15 września Falkenhayn objął OHL. W ciągu kliku dni załamały się wszystkie plany wojenne, nad którymi "szkoła shlieffenowska" pracowała od końca lat 80-tych. Falkenhayn musiał wymyślić coś na poczekaniu - i podjął moim zdaniem jedyny słuszny wybór. Na zachodzie nie można było upełnie przejść do obrony, bo linia frontu kończyła się pod Compiegne. Między tym miastem a morzem było ogromna wielosetkilometrowa pusta przestrzeń. Joffre już pod koniec bitwy nad Marna zaczął przesuwać korpusy w to miejsce rozpoczynając tzw. wyścig do morza. Falkenhayn musiał podjąć to wyzwanie, a potem sprawy potoczyły się już lawinowo i trudno było ten wyścig przerwać.

Co do krytyki Einema - to widać, że cokolwiek Falkenhayn by nie zrobił było źle. HL chcieli skupienia uwagi na wschodzie, Einem krytykuje za to że nie przysłał posiłków na zachód, Conrad krytykuje za to, że nie przysłał posiłków do Włoch. Kazdy ciągnął w swoją stronę - ale wojna na dwa fronty to nie była wina Falkenhayna, nie on do niej doprowadził.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Cieszę się, że znów mogę z Tobą podyskutować Krzysztofie!

Jeśli chodzi o rok 1914 to będę trochę bronił Falkenhayna. Pamiętajmy jak niewiele miał czasu. 9 września nastąpił odwrót znad Marny, 14 września Moltke się załamał, a 15 września Falkenhayn objął OHL. W ciągu kliku dni załamały się wszystkie plany wojenne, nad którymi "szkoła shlieffenowska" pracowała od końca lat 80-tych. Falkenhayn musiał wymyślić coś na poczekaniu - i podjął moim zdaniem jedyny słuszny wybór. Na zachodzie nie można było upełnie przejść do obrony, bo linia frontu kończyła się pod Compiegne. Między tym miastem a morzem było ogromna wielosetkilometrowa pusta przestrzeń. Joffre już pod koniec bitwy nad Marna zaczął przesuwać korpusy w to miejsce rozpoczynając tzw. wyścig do morza. Falkenhayn musiał podjąć to wyzwanie, a potem sprawy potoczyły się już lawinowo i trudno było ten wyścig przerwać.

Oczywiste jest, że Falkenhayn musiał podjąć to wyzwanie. Rezygnacja z tego oznaczałaby klęskę i wojna mogłaby się skończyć rzeczywiście na Święta :)

Nie mniej jednak w chwili, gdy wyścig się skończył nie miało sensu próbowanie przełamania linii nieprzyjaciela. Można powiedzieć, że to brak doświadczenia, ale pod Verdun był ten sam problem - nie wiedział, kiedy przestać.

A gdyby po zakońćzeniu wyścigu skupił się na Rosji, to pod Łodzią mógłby zrobić drugi Tannenberg.

Co do krytyki Einema - to widać, że cokolwiek Falkenhayn by nie zrobił było źle. HL chcieli skupienia uwagi na wschodzie, Einem krytykuje za to że nie przysłał posiłków na zachód, Conrad krytykuje za to, że nie przysłał posiłków do Włoch. Kazdy ciągnął w swoją stronę - ale wojna na dwa fronty to nie była wina Falkenhayna, nie on do niej doprowadził.

Oczywiście, że tak, ale ze wspomnień Einema i Lossberga wynika, że w SZampanii było bardzo bardzo źle - owszem, są to źródła subiektywne i bezkrytycznie wierzyć im nie można. Nie mniej jednak Falkenhayn zlekceważył raporty o poważnej sytuacji i o to mieli oni do niego żal.

Co do HL, to oni zawsze chcieli więcej wojsk. Dopiero jak sami zajęli stanowisko Falkenhayna, to się przekonali, jak to jest po tej drugiej stronie...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że znów mogę z Tobą podyskutować Krzysztofie!

Oczywiste jest, że Falkenhayn musiał podjąć to wyzwanie. Rezygnacja z tego oznaczałaby klęskę i wojna mogłaby się skończyć rzeczywiście na Święta :)

Nie mniej jednak w chwili, gdy wyścig się skończył nie miało sensu próbowanie przełamania linii nieprzyjaciela. Można powiedzieć, że to brak doświadczenia, ale pod Verdun był ten sam problem - nie wiedział, kiedy przestać.

A gdyby po zakońćzeniu wyścigu skupił się na Rosji, to pod Łodzią mógłby zrobić drugi Tannenberg.

Oczywiście, że tak, ale ze wspomnień Einema i Lossberga wynika, że w SZampanii było bardzo bardzo źle - owszem, są to źródła subiektywne i bezkrytycznie wierzyć im nie można. Nie mniej jednak Falkenhayn zlekceważył raporty o poważnej sytuacji i o to mieli oni do niego żal.

Co do HL, to oni zawsze chcieli więcej wojsk. Dopiero jak sami zajęli stanowisko Falkenhayna, to się przekonali, jak to jest po tej drugiej stronie...

W każdym razie jest to krytyka post factum. Niemcy byli bardzo blisko przełamania linii obrony we Flandrii. Gdyby Falkenhayn odpuścił pewnie pojawiłyby się głosy, że zbyt wcześnie dał za wygraną i nie wykorzystał szansy jaka pojawiła się na tym odcinku. Poza tym - jak pisał Kabisch - Falkenhayn miał poparcie wśród dowódców polowych - większość generałów na miejscu optowała za kontynuowaniem ofensywy pod Ypres. Musimy wziąć zatem poprawkę na to jak było w roku 1914 a jak widzieli to pamiętnikarze z perspektywy lat.

A co do Szampanii 1915 - Francuzi jednak frontu nie przełamali - tak czy inaczej ich ofensywa zakończyła się fiaskiem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
W każdym razie jest to krytyka post factum. Niemcy byli bardzo blisko przełamania linii obrony we Flandrii. Gdyby Falkenhayn odpuścił pewnie pojawiłyby się głosy, że zbyt wcześnie dał za wygraną i nie wykorzystał szansy jaka pojawiła się na tym odcinku. Poza tym - jak pisał Kabisch - Falkenhayn miał poparcie wśród dowódców polowych - większość generałów na miejscu optowała za kontynuowaniem ofensywy pod Ypres. Musimy wziąć zatem poprawkę na to jak było w roku 1914 a jak widzieli to pamiętnikarze z perspektywy lat.

Oczywiście, że by go krytykowali, gdyby przerwał. Problem polega jednak nie na tym, że próbował szczęścia we Flandrii, ale że go próbował korpusami rezerwowymi, niedoświadczonymi. No i że jednocześnie prowadził działania ofensywne na wschodzie - bitwa pod Łodzią. A raczej, że na to pozwolił.

A co do Szampanii 1915 - Francuzi jednak frontu nie przełamali - tak czy inaczej ich ofensywa zakończyła się fiaskiem.

Tak, ale z tego co wyczytałem u Lossberga i Einema, to niewiele brakowało. Było to zatem ryzykowne ze strony Falkenhayna. Bronisz go, bo wiesz, że się nie przełamali. Ale w czasie bitwy nie było to wcale takie oczywiste.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Zaominiałem o tym wątku...

Oczywiście, że by go krytykowali, gdyby przerwał. Problem polega jednak nie na tym, że próbował szczęścia we Flandrii, ale że go próbował korpusami rezerwowymi, niedoświadczonymi. No i że jednocześnie prowadził działania ofensywne na wschodzie - bitwa pod Łodzią. A raczej, że na to pozwolił.

Tu właśnie wracamy do tego co napisałem na początku - pozycja Falkenhayna jesienią 1914 r. nie była wcale mocna. Musiał on brać pod uwagę zdanie innych dowódców - często starszych wiekiem, stopniem i mających błękitną krew. Nawet Moltke, krewny słynnego feldmarszałka i spadkobierca Schlieffena, nie mógł całkowicie ignorować ani cesarza, ani pruskich junkrów, ani następców tronów, czy dowódców armii polowych - co zresztą pokazała kampania letnia. Pamiętajmy też, że Moltke do listopada ciągle nominalnie był szefem sztabu generalnego, faktycznie operacjami od września kierował Falkenhayn i on przewodniczył naradom w OHL, ale oficjalnie został on szefem sztabu generalnego dopiero w listopadzie. Od razu miał też wielu wrogów. Inna sprawa: Falkenhayn we wrześniu 1914 r. odziedziczył sztab generalny po Moltkem. Większość oficerów OHL pozostała na stanowiskach - Falknhayn nie mógł sobie pozwolić na nagłą "czystkę" - to prawdopodobnie w ogóle sparaliżowałoby działania armii niemieckiej. Tak więc gdy 15 września Falkenhayn obejmował sztab generalny - był człowiekiem niepopularnym, "znikąd" i musiał się liczyć ze zdaniami innych. A ci inni - jak już napisaliśmy - ciągnęli kołdrę w swoją stronę. Bulow i Tappen chcieli atakować czołowo, Hindenburg i Ludendorff chcieli atakować na wschodzie. Brak zdecydowania Falkenhayna i grzech rozproszenia wysiłków to jedno - ale brak instytucji faktycznego "wodza naczelnego" w II Rzeszy to drugie. Ta ostatnia przesłanka - moim zdaniem częściowo tłumaczy "rozdwojenie jaźni" Falkenhayna w 1914 r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Zaominiałem o tym wątku...

Hehe ja też - dyskusja o szybkości szachów korespondencyjnych ;)

Tu właśnie wracamy do tego co napisałem na początku - pozycja Falkenhayna jesienią 1914 r. nie była wcale mocna.

I tu masz rację. Myślę, że to był główny problem Falkenhayna, bo za mocną jego pozycję można uznać jedynie chyba od wiosny 1915 r. do lata 1916. W każdym razie Gorlice i Serbia mocno podbudowały, a Verdun było punktem kulminacyjnym. Ofensywa Brusiłowa i Somma już przesądziły sprawę jego upadku - Rumunia była tylko kroplą goryczy, która przeważyła szalę.

Przy takim zaś rozumowaniu można wyciągnąć wniosek, że będąc u szczytu sukcesów i w okresie swojej najmocniejszej pozycji Falkenhayn wymyślił Verdun i poprowadził je tak, że wyszło, jak wyszło.

Brak zdecydowania Falkenhayna i grzech rozproszenia wysiłków to jedno - ale brak instytucji faktycznego "wodza naczelnego" w II Rzeszy to drugie. Ta ostatnia przesłanka - moim zdaniem częściowo tłumaczy "rozdwojenie jaźni" Falkenhayna w 1914 r.

Jasne, że Wilhelm II nie był w stanie wypełniać faktycznie swoich obowiązków jako Wódz Naczelny. Ale w takim układzie powinien to robić Falkenhayn, anie nie Ober-Ost, który przecież musiał - przynajmniej teoretycznie - się go słuchać.

Falkenhayn dobrze sobie poradził jako dowódca Armii w Rumunii i na Białorusi, ale już w Turcji też nie potrafił za bardzo się porozumieć z miejscowymi.

W historiografii niemieckiej okresu międzywojennego stosunek do Falkenhayna jest w zasadzie przeciwieństwem stosunku do Hindenburga i Ludendorffa. Zatem nic dziwnego, że był wówczas tak krytykowany. O prawdziwą, rzetelną i obiektywną ocenę tej postaci bardzo trudno.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Jasne, że Wilhelm II nie był w stanie wypełniać faktycznie swoich obowiązków jako Wódz Naczelny. Ale w takim układzie powinien to robić Falkenhayn, anie nie Ober-Ost, który przecież musiał - przynajmniej teoretycznie - się go słuchać.

W historiografii niemieckiej okresu międzywojennego stosunek do Falkenhayna jest w zasadzie przeciwieństwem stosunku do Hindenburga i Ludendorffa. Zatem nic dziwnego, że był wówczas tak krytykowany. O prawdziwą, rzetelną i obiektywną ocenę tej postaci bardzo trudno.

Tak teoretycznie Ober-ost podlegał OHL, tylko że Hindenburg i Ludendorff szybko stali sie "państwem w państwie". Pozycja Falkenhayna była za słaba a pozycja Hindenburga za silna aby ten pierwszy całkowicie dyktował warunki temu drugiemu. Ale spójrzmy na innych szefów OHL. Czy Moltke był prawdziwym wodzem naczelnym? a czy był nim Hindenburg? Takiej instytucji w Rzeszy w PWS nie było w ogóle....

Edytowane przez Krzysztof M.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Ale spójrzmy na innych szefów OHL. Czy Moltke był prawdziwym wodzem naczelnym? a czy był nim Hindenburg? Takiej instytucji w Rzeszy w PWS nie było w ogóle....

Tu masz rację - Falkenhayn radził sobie sam, a Hindebnburg bez Ludendorffa (i chyba Ludendorff bez Hindenburga też) by sobie nie poradził.

Nie mniej jednak każdy następny szef Sztabu Generalnego miał gorzej niż poprzedni. Falkenhayn umiał odnieść sukcesy, ale Verdun je wszystkie w zasadzie przekreśliło. Latem 1916 r. inicjatywa strategiczna, z takim trudem wypracowana w ciągu 1915 r., runęła w gruzach...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.