Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
widiowy7

Trudy wojny

Rekomendowane odpowiedzi

widiowy7   

Wojna to nie tylko walka na froncie czy produkcja uzbrojenia. To także życie codzienne zwykłych ludzi w kraju ogarniętym wojna.

Do rzeczy więc. Mam pytanie. Czy ma ktoś dane na temat np. reglamentacji towarów i żywności w czasie wojny w różnych krajach?

Gdzieś znalazłem ( jakieś forum) że w Krakowie -

XI 1915 Wprowadzenie „kartek” na chleb i mąkę (norma 10 deko mąki i 14 deko chleba dziennie na osobę

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

O ile dobrze pamiętam, to gdzieś czytałem procent trocin, jakie Niemcy dodawali do chleba (czy mi się coś pomyliło?). Generalnie problemy były ze wszystkim i tylko zupa z brukwi była dostępna zawsze. Ale podobno nawet na samą myśl o tym mijał najgorszy głód.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Nic się nie pomyliłeś redbaronie. Trociny stanowiły istotną część chleba niemieckiego, zwłaszcza w skórce. Poza tym tylko jedna trzecia chleba była wypiekana z mąki normalnej(żytnia lub w luksusie pszenna), reszta to róznie- od mąki owsianej, jęczmiennej, aż do grochowej, fasolowej, tudzież innych mało ciekawych dodatków.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Jak napisaem w temacie o Ersatzach, pod koniec wojny, niemieccy żólnierze dostawali na obiad miskę gulaszy z brukwi z kawałkami ''chleba''. Jestem ciekaw, czy racje głodowe, ehm, chciałem powiedzieć, żywnościowe żołnierzy alianckich lepiej wyglądały? Bo jesli tak, to Niemcy musieli skakać z radości, gdy zdobyli trochę zaopatrzenia alianckiego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Na pewno lepiej, państwa ententy nie były przecież odcięte blokadą, mogły kupować żynowść zagranicą. Okręty podwodne nie dały rady rzucić Wielkiej Brytanii na kolana - czyli z głodu nie umierali raczej. Inna sprawa, że to jedzenie też nie było zbyt dobre - konserwy itp.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Spotkałem się kiedyś z opisem następującej sytuacji. Jeden żołnierze angielski bodajże, opisywał, że gdy w życie weszło zawieszanie broni, hunowie, czyli Niemcy, natychmiast zaczęli biec w stronę ich okopów nie zwracając uwagi na nic. Gdy znaleźli się na pozycjach ententy dopadli do garnka bodajże, przypaloną kaszę, której nikt nie chciał jeść. A Niemcy zjedli bez wahania. Ta sytuacja znamiennie świadczy, że Niemcom nie było łatwo z jedzeniem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Brak artykułów pierwszej potrzeby: mąki, tłuszczów, cukru, opału, nafty ? dawał się coraz bardziej we znaki. W Tarnobrzegu można było wszystkich piekarzy obejść i nie dostać jednej kromki chleba.

Z powodu ubytku sił roboczych i gorszej gospodarki rolnej brak było żywności nawet u kilkumorgowych gospodarzy.

Tymczasem, gdy rola leżała odłogiem, gdy brak było żywności, odzieży, dachów nad głową, gdy przybywało sierót i szerzyła się wszędzie straszliwa nędza, ? trza było przyjść ludności z doraźną pomocą.

Wojskowość przysyłała więc na wsie żołnierzy z zaprzęgami i narzędziami rolniczemi, którzy mieli pomagać w pracy na roli kobietom, gdyż na miejscu z powodu ustawicznych poborów wojskowych brak było mężczyzn i ludzi do pracy a także brak było bydła pociągowego.

Nadto rząd chcąc zapobiec temu, ażeby jedni nie zjadali więcej, a drudzy nie głodowali, ujął rozdział żywności w swoje ręce i chciał wydzielać wszystkim jednakowe porcje.

Na każde gospodarstwo rolne było wyznaczone ? stosownie do jego wielkości, ilości domowników i liczby inwentarza żywego ? ile ze zbiorów może zatrzymać dla siebie, a ile ma odstawić do magazynu rządowego i sprzedać tam po ustanowionej cenie. Najbliższy taki magazyn rządowy dla tutejszej okolicy znajdował się w Mokrzyszowie, urządzony w spichlerzu hr. Tarnowskiego. Zboża i mąki nie można było dowozić na targi ani sprzedawać w sklepach. A były w tym względzie tak ostre zakazy, że gdyby ktoś w tym czasie odważył się coś zboża po kryjomu sprzedać, a rzecz się wykryła, to spadała rewizja, zboże znalezione zabierali, a właściciel zamiast zapłaty za swój produkt dostawał się do aresztu.

Dla tych zaś, którzy wcale gruntu nie mieli, wydawane były karty chlebowe. Następnie prócz tych kart wydawane były karty na inne artykuły spożywcze: mąkę, cukier, naftę itp. Co miesiąc a nawet co dwa tygodnie obowiązana była gmina posyłać do starostwa wykazy tych, którzy mieli dostawać karty na artykuły spożywcze. Wszystkie zaś te artykuły można było nabywać w oznaczonych sklepach, po ustanowionych cenach pod dozorem władz państwowych. Sklepikarz mógł sobie doliczać za swą pracę ściśle oznaczony procent.

Zarządzenia te jednak spowodowały wiele niezadowolenia i narzekania. Dostawienie bowiem zboża do magazynów rządowych złączone było z wieloma kłopotami, z każdą wyznaczoną, nieraz bardzo drobną ilością zboża, trza było iść czy jechać do magazynu, tam brali zboże po bardzo niskiej cenie, która zupełnie nie pokrywała kosztów produkcji. Toteż gospodarze, którzy mieli jeszcze coś do sprzedania, chowali to ? jak mogli ? w największem ukryciu, chroniąc się przed oddaniem za bezcen plonu swej pracy i czekając na dogodniejszą sposobność sprzedaży. Nieraz w takich schowkach zboże psuło się i marnowało, więc tembardziej go brakowało i podnosił się krzyk tych, którzy musieli wszystko kupić na zaspokojenie głodu.

Nie lepiej działo się też z wydawaniem kart chlebowych. W Dzikowie pierwsze wykazy, sporządzone ściśle według nakazu starostwa, narobiły dużo krzyku, zwłaszcza między kobietami, ? domagali się bowiem kart chlebowych także tacy, którzy wprawdzie mieli coś gruntu, ale wyżyć z niego nie mogli. Kobiety z takich drobnych gospodarstw krzyczały: ?Chcemy kart, ażeby kupić chleba i pożywić dzieci!?. I szły z krzykiem i płaczem do starostwa. Tam odpowiadano im krótko, że nie są pomieszczone na wykazie z gminy. ? Do następnych więc wykazów wpisywani byli także ci, którzy mieli niedostateczne utrzymanie z gruntu. Za to znowu, pociągało mnie jako wójta do odpowiedzialności starostwo, że wykazuję do kart chlebowych także rolników. Tłumaczyłem się tam, że inaczej nie może być, że i na drobne gospodarstwa muszą być karty wydawane. Gdyby bowiem z takich gospodarstw można było wyżyć, to by ludzie po karty nie szli, bo na kartę chleba zadarmo nie dostawali.

Z obiegu znikała już wtedy nawet moneta drobna niklowa, a zapanowała wyłącznie papierowa. Drobna moneta bita była z żelaza. Przy tym drożyzna rosła do niesłychanych rozmiarów.

W listopadzie 1915 r. płaciło się: 1 klg. mydła 4 k., 1 klg. słoniny 7 k. (przed wojną 2 k.), jajo 14 h., buciki męskie lub damskie 30 k. (przed wojną 8?10 k.).

W pół roku potem, tj., w kwietniu 1916, płaciło się za 1 klg. mydła 7 k., za buciki 36&nmdash;40 k., za ubranie męskie 100?180 k. (przed wojną najwyżej 40 k.). Produkty wiejskie można było kupować po cenach przedwojennych, ale tylko za kartkami.

Takie cytaciki z:

http://www.linux.net.pl/~wkotwica/slomka/slomka.html

Edytowane przez widiowy7

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
SWoją drogą ostatnio przeczytałem u generała Mosera, że w trakcie ofensywy na wschodzie dopiero po 17 dniach żołnierze mieli trochę odpoczyku i czas na zmianę bielizny itp.

Czyli już wiemy, czemu w okopach tak cuchnęło ;)

Wyżywienie w okopach to była bolączka wielu armii. Przypomnę, że podobne problemy miała armia rosyjska, mimo, że Rosja nie była odcięta blokadą. Z tym, że tu dochodzi jeszcze jedna, ważna przyczyna. Olbrzymia wręcz korupcja i kradzieże w rosyjskiej intendenturze.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Nie chcę być złośliwy, ale czy ktokolwiek poza Brunem przeczytał mój pierwszy post?

Tematy o bytowaniu w okopach są już na forum. Mi chodzi o życie zwykłych ludzi. :)

Czytałem Twój pierwszy post i nawet napisałem na temat. A potem o nim zapomniałem ;) W każdym razie przeniosłem post o zmianie bielizny i postaram się trzymać rozgraniczenia :) //redbaron

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Ja przeczytałem widiowy.

Ale Anglicy też nie byli w lepszej sytuacji za wiele. Do legendy przeszedł gulasz z puszki, z którego tłuszcz używany był do smażenia warzyw...

I braki wędlin i sera...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Dzięki Andreasie chociaż na Ciebie można liczyć.

Gdzie mogą być dane na temat , no właśnie, reglamentacji?

A ta puszka na ile osób w jakim czasie?

Edytowane przez widiowy7

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Ja słyszałem tylko tę legendę. Podejrzewam, że chodzi tu o jedną osobę na cały posiłek(z dwóch).

Dziękuję za uznanie. :)

Inną ciekawostką była 'dieta brukwiowej zimy', przełom 1916 i 1917r., gdzie na cały dzień miało w Niemczech wystarczyć zaledwie 100 g mięsa lub kości i 100 g sera. Ja gdzieś miałem cały wykaz tej diety. Ponoć dwie łyżeczki cukru były na osobę na dzień(!)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Ja gdzieś miałem cały wykaz tej diety.

Andreasie, "Strrraszna historia" to też źródło i czytanie jej świadczy pozytywnie o czytającym. Nie ma co się krępować. A już się na nią de facto powołałeś. W opowieści o bonbonach :) .LINK

W każdym razie informacje o "diecie brukwiowej zimy", przepis na "kasztanowe curry" i informacje o innych namiastkach pożywienia są w: T. Deary, M. Brown, Straszna I wojna światowa i totalnie straszna II wojna światowa, Warszawa 2004 (seria wydawnictwa Egmont "Strrraszna historia"), s. 61-67.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Wstyd się przyznać... przecież bym się nie przyznał...

Choć średnio lubię książki Terry'ego Deary'ego, ale 'Strrraszna historia' źródłem?

Ale to jest po prostu kopalnie ciekawostek o I i II WŚ. :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.