Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
redbaron

Walki o twierdzę Cingtao (niem. Tsingtau, chiń. Qindao)

Rekomendowane odpowiedzi

Jak najbardziej się rozpędziłem i zapętliłem chodziło nie o port tylko Kiau-Czou.

A tak w ogóle dlaczego nie wydano nigdzie "wartego wzmianki" artykułu "Upadek Cingtao"?

:B):/>

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Tekst, o którym mówisz napisałem na trzecim roku studiów. Był wrzucony na portal historyczny "Historicus", ale nie w całości, bo wrzucanie było pracochłonne (przypisy itp. - trudno przerabiało się na html), a ja nie miałem odpowiedniego przełożenia, żeby doprowadzić do tego. Potem chyba idea tego portalu w ogóle upadła. Tekst był chyba pierwszym, w którym korzystałem głównie na materiałach niemieckich - był swoistym poligonem w tym względzie. W swojej oryginalnej formie nie nadaje się do publikacji - wymaga gruntownego sprawdzenia i przeredagowania. No i dotarcia do materiałów japońskich, co jest nie do przeskoczenia dla mnie. Przynajmniej obecnie.

A kto określił go "wartym wzmianki"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wspomniany przez ciebie autor, na łamach owych SZH w przypisie trzecim:

"Wart wzmianki jest artykuł toruńskiego historyka, Jarosława Centka, zatytułowany Upadek Cingtao,

który jednak nigdy nie został zaprezentowany szerszemu gronu czytelników. J. Centek udostępnił mi

ten artykuł, co pozwoliło znacznie rozbudować bazę źródłową, na której oparłem się pisząc swoją

pracę".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Swego czasu i ja naskrobałem coś w temacie Tsingtau, jeśli ktoś będzie zainteresowany, mogę się podzielić. ;)

Co do samej bitwy, warta odnotowania jest postać Günthera Plüschowa:
 

Niemcy wykorzystując dwa nieuzbrojone samoloty Taube prowadzili bombardowania za pomocą granatów ręcznych i rozpoznanie. Jeden z nich, pilotowany przez por. Friedricha Müllerskowsky'ego rozbił się w wyniku kraksy. Drugi pilotowany był przez por. Günthera Plüschowa, jednej z najciekawszych postaci obrony, który dorobił się przydomka „Kondor Tsingtau”. Podczas oblężenia udało mu się zestrzelić japoński samolot obserwacyjny za pomocą własnego pistoletu, co było pierwszym zwycięstwem powietrznym w historii. Tuż przed kapitulacją twierdzy Plüschow odleciał na swoim wielokrotnie naprawianym Taube z ostatnimi rozkazami gubernatora i dokumentami twierdzy. Celem było dotarcie do Niemiec. Po przeleceniu ok. 250 km samolot rozbił się na polu ryżowym, wobec czego pilot zdecydował się... iść do Niemiec na piechotę. Dotarł do Daschou, a następnie stamtąd do Nankinu, gdzie – wiedząc, że jest obserwowany – wsiadł w pociąg i odjechał do Szanghaju, gdzie otrzymał dokumenty od córki znajomego dyplomaty, potwierdzające, że jest szwajcarskim oficjelem. Następnie wsiadł na statek i via Nagasaki (!), Honolulu dotarł do San Francisco, a stamtąd do Nowego Jorku w styczniu 1915 r. Tam omal nie został zdemaskowany, ale szczęście znowu mu dopisało i trafił na statek, płynący do Europy. Niestety, zła pogoda zatrzymała go w Gibraltarze, gdzie Brytyjczycy aresztowali go jako niemieckiego szpiega, odkrywając później, kim jest podejrzany. Przewieziono go w maju do Anglii i osadzono w obozie dla jeńców wojennych, skąd oczywiście uciekł, wykorzystując burzę. Scotland Yard wyznaczył nagrodę za jego schwytanie, tymczasem zuchwały lotnik zatrudnił się w londyńskich dokach, gdzie poczuł się na tyle pewnie, że zrobił sobie pamiątkowe zdjęcie. Czas spędzał na czytaniu książek, a nocował w... British Museum. W końcu udało mu się zamustrować na statek, płynący do neutralnej Holandii, a stamtąd przedostał się do Niemiec. Przywitano go jako bohatera. Przeżył wojnę i wydał własne wspomnienia wielokrotnie wydawane w różnych językach. Jest to jedyny niemiecki żołnierz obu wojen, któremu udało się uciec z Wysp Brytyjskich.
 

W zasadzie do końca września oblężenie miało raczej łagodny przebieg, Japończycy odcięli miasto od reszty i przeprowadzili pierwszy szturm bezpośredni 26 września, powstrzymany jednak silnym ogniem artylerii i karabinów maszynowych, zwłaszcza ze wzgórza "Prinz Heinrich", które stało się celem nadrzędnym Japończyków. W nocy, bodaj 26 na 27 września, japońscy saperzy po ciemku, by nie alarmować przebywających na wzgórzu Niemców, wycięli stopnie i wspięli się na linach. Niemcy nie dali się jednak zaskoczyć i przygwoździli Japończyków. Kilka godzin trwał pat i dopiero po okrążeniu niemieckich stanowisk udało się zmusić załogę, żeby się poddała.

Kolejne próby szturmu wznowiono dopiero 31 października. Niemcy najwyższym wysiłkiem, zalewając burzą ognia i stali nacierających Japończyków, powstrzymali atak, ale zaczęło im brakować amunicji. Japończycy cofnęli się na tydzień i zaczęli prowadzić ostrzał nękający i budować okopy szturmowe, zbliżając się do niemieckich linii. W nocy z 6 na 7 listopada Japończycy ruszyli do ostatniego ataku. Artyleria położyła wał ogniowy przed nacierającą piechotą, która - mimo wręcz bohaterskiego oporu ze strony Niemców i Austro-Węgrów - przełamała linie obronne. W zaciętej walce na bagnety z niemiecką piechotą morską Japończycy zdobywali reduty miejskie jedna po drugiej, rozbijając cały środkowy odcinek obronny. Na „Iltis Batterie” niemiecki porucznik zagrzewał do walki swoich żołnierzy, wymachując swoją szablą, gdy nagle pojawił się japoński kapitan ze swoim mieczem samurajskim. I wtedy, w przedziwnej walce, rodem z dawnych legend o japońskich samurajach i niemieckich rycerzach, dwóch wrogich oficerów walczyło między swymi żołnierzami. Jednak japońska katana pokonała paradną szablę i niemiecki porucznik poległ, a jego podwładni poddali się. Widząc tę walkę, poddała się także bateria Bismarcka. Wobec utraty kolejnych umocnień, Niemcy zdecydowali się wysadzić ostatnią kanonierkę, szczęśliwy SMS „Jaguar” i poprosili o wstrzymanie ognia. 7 listopada niemieccy i austro-węgierscy żołnierze złożyli broń.

Jako ciekawostkę podaję, że po stronie niemieckiej walczyło także 100 chińskich policjantów i ponad 40 członków Korpusu Ochotniczego w Szanghaju, którzy zdezerterowali z bronią tuż po wybuchu wojny.

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A cytat skąd?

Bo rozumiem, że kursywą wyróżniono właśnie cytat.

 

3 godziny temu, Andreas napisał:

Wobec utraty kolejnych umocnień, Niemcy zdecydowali się wysadzić ostatnią kanonierkę, szczęśliwy SMS „Jaguar” i poprosili o wstrzymanie ognia

 

A na czym to szczęście polegało?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
Cytuj

A na czym to szczęście polegało?


Przetrwała do końca oblężenia, zatopiła japoński niszczyciel - jak dla mnie dość lucky ship. ;)

 

Cytuj

A cytat skąd?


Z mojego artykułu o walkach na Pacyfiku w 1914 r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.