Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
widiowy7

USS "Indianapolis"

Rekomendowane odpowiedzi

widiowy7   
USS Indianapolis – amerykański ciężki krążownik typu Portland, oznaczony numerem CA-35.

Misja jednostki

Okręt wypłynął w tajnej misji z portu w San Francisco w kierunku Marian Północnych bez eskorty, rozwijając maksymalną prędkość, ze względu na pilną misję dostarczenia za wszelką cenę, czyli nie licząc się z ewentualnymi stratami wśród załogi lub sprzętu, ładunku nuklearnego do bomb atomowych Little Boy i Fat Man zrzuconych potem na Hirosimę i Nagasaki z pokładu bombowca B-29. Po wypełnieniu misji, okręt skierowano, nadal bez eskorty, via Guam na Filipiny.

W drodze, 30 lipca 1945, krążownik został zaatakowany i zatopiony przez japoński okręt podwodny I-58 dwiema torpedami, około 450 km na północ od Palau i 1000 km na wschód od Filipin. Miejsce ataku znajdowało się w rejonie żerowania rekinów.

Około 300 spośród 1196 osób na pokładzie zginęło bezpośrednio w wyniku ataku torpedowego.

Ostatecznie uratowano jedynie 316 osób. W tym czasie niektórzy z rozbitków zmarli z braku żywności i wody, ale ogromna większość z 600 marynarzy została pożarta przez rekiny.

Dowódce okrętu Charlesa Butlera McVaya oskarżono o błędy w dowodzeniu, skazano i wydalono z Marynarki.

Ale czy była to wina dowódcy? Chyba nie, taka jest wojna. Ale winę za ogromne straty w ludziach ( tych

co przeżyli atak ) ponoszą chyba ci, którzy nie zauważyli, że całkiem duża jednostka nie przybyła na czas do portu docelowego.

Edytowane przez FSO
Powtórzenie jednego akapitu trzy razy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

O ile pamiętam d-ca okrętu nieco zlekceważył procedury - krążownik płynął jak po sznurku, nie zygzakując, wystawił się podwodniakom niczym na tacy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Shrek63   

O USS "Indianapolis" napisano całkiem sporo, także nakręcono film fabularny pt "Misja rekina"... oczywiście, jak to w produkcjach made in Hollywood, trochę poprzekręcano fakt, ale miało to za zadanie, pokazać dramatyzm marynarzy, którzy znaleźli się w wodzie...

Może jednak kilka szczegółów... tych faktycznych, a nie filmowych ;)

1. I-58 zaatakował w nocy (ok. 23.30), kiedy większość załogi ww krążownika spała

2. salwa 2 torped Typ 95 Model 2, kal. 533 mm, została oddana z odległości ok 1400 metrów :

- torpedy te, to "podwodna" wersja słynnej "long lance" (610 mm) o masie głowicy 550 kg;

- na dystansie do 5500 metrow, płynęła ona z prędkością 50 w. ...czyli ów dystans 1400 m pokonała w ciągu ok 40-50 sekund;

3. Po wojnie, dowodzący I-58 kmdr ppor. Hashimoto stwierdził, że nawet gdyby USS "Indianapolis" zygzakował, jego los był przesądzony;

4. okręt zatonął w bardzo krótkim czasie... dosłownie z kilka minut

5. kpt. Mc Vay, ktorego USS "Indianapolis" przewiózł na Tinian obie bomby "A", płynął, tak w jedna jak i w druga stronę, w super tajnej misji.... bez eskorty i z zakazem uzywania radiostacji

6. Ch.B.McVay III, w 1968 roku, popełnił samobójstwo;

7. w 2000 roku Kongres USA zrehabilitował go, tyle, że posmiertnie, przywrocono mu, odebrany, stopień kapitana (wg amerykanskiej nomenklatury stopień wyższy niż komandor)... podobno administracja Clintona wypłaciła spore odszkodowanie spadkobiercom kpt. McVaya III

8. spośród dowodców 700 utraconych okrętów przez US Navy, przed sądem postawiono tylko kpt Mc Vaya...

pozdrawiam :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym trochę "pogdybać".

Czy zygzakowanie lub eskorta jednego niszczyciela uchroniłaby krążownik od tragedii?

Śmiem twierdzić, że nie.

Pamiętajmy, że na I-58 były też kaiteny. Owszem dowódca japońskiego okrętu podwodnego nie był zwolennikiem ich używania, ale dla chwały swojej i Cesarza prawdopodobnie użyłby ich. Nawet gdyby nie był zdecydowany to myślę , że przekonaliby Go do tego inni oficerowie.

Można tylko przypuszczać, że dowództwo floty wcześniej wiedziałoby o tragedii i rozpoczęło poszukiwania. Ale też niekoniecznie. Niejednokrotnie zdarzało się , że radiotelegrafista źle podał pozycję okrętu lub grupy poszukiwawcze o kilka mil mijały rozbitków nie widząc ich.

Tak naprawdę na wojnie a zwłaszcza morskiej często decyduje przypadek. Tak było w przypadku odnalezienia na Atlantyku "Admirala Graffa Spee" w 1939r. czy też natknięcie się ORP"Piorun" na "Bismarcka" w maju 1941.*

Tutaj też tylko przypadek zadecydował o wykryciu i zniszczeniu krążownika jak i znalezieniu resztki rozbitków. Takie są po prostu koleje wojny.

Co nie umniejsza tragedii marynarzy i ich rodzin oraz winy niektórych ludzi. Również mimo wszystko dowódcy okrętu.

A od zarania dziejów zawsze i wszędzie musi się znaleźć jakiś "kozioł ofiarny"

* Kmdr Pławski zdecydował się na bezsensowną "pukaninę" z pancernikiem w iście kawaleryjskim stylu. I wtedy i jeszcze dzisiaj dla wielu jest bohaterem choć niewielkie miał pojecie o dowodzeniu niszczycielami. Ale czy gdyby jakiś zabłąkany przypadkowy półtoratonowy pocisk "Bismarcka" posłał na dno okręt ze stukilkudziesięcioma ludźmi, też bysmy go wychwalali?

Raczej nie. Bo każdy dowódca bierze na siebie odpowiedzialnośc za okręt i marynarzy.

_________________

HISTORIA, to zbiór tego wszystkiego, czego można było uniknąć.

Raportuj ten post

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tirpitz   

Zygzakowanie,o ile byłoby nieregularne,mogło w jakimś stopniu wpłynąć na ocalenie krążownika.Takich przypadków było kilka podczas działań wojennych,że o.p. nie miał szans wyjścia na dogodną pozycję ataku,a tu naglę okręt robił zwrot w zygzaku i wchodził sam pod wyrzutnie.Także może i w tym przypadku udałoby się zmienić kurs.Oczywiście to teoria.

Użycie niszczycieli raczej też by pomogło,jednak załogi były szkolone do tego by wykrywać zanurzone o.p.W tym czasie eskortowana jednostka wieje ile pary na łopatkach.To też teoria,bo czasem nie wykrywano celów ze 100 jardów,a czasem namierzano z kilku mil(termokliny)

W kwestii technicznej,Piorun nie "wpadł" przypadkiem na Bismarcka.Dyon Viana był naprowadzany na cel przez Sheffielda,który pilnował Niemca od popołudnia,kierując Swordfishe z Arka i sam stając się ich celem:):)bo pilotom powiedziano że miedzy Arkiem a Bismarckiem nie ma nikogo.

Ta waga pocisku Bismarcka też jest mocno nagięta,nawet Yamato takich nie miotał.

No i strzelanina Pioruna z Bismarckiem,kolejny twór "ku pokrzepieniu serc"

PZdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za nieścisłość.

Faktycznie waga pocisku przeciwpancernego Bismarcka (art. główna 381mm) wynosiła nieco ponad 800 kg. ( Yamato faktycznie 1460kg). Niechcący podałem masę pocisku rozpryskowego, które były uzywane m. in. do zwalczania samolotów przez Tirpitza. Jeszcze raz sorki.

Co do przypadkowego napotkania Bismarcka to chyba obaj wiemy jak było? Po co te złośliwości?

Piorun będący w dywizjonie Viana brał udział w jego ściganiu. Jednak po wykryciu pancernika niszczyciele dostały rozkaz ataku półdywizjonami. Polacy nie znając tej taktyki zwyczajnie się zgubili w sztormie. Postanowili więc krążyć na swojej pozycji i tym sposobem dośc przypadkowo natknęli się na Bismarcka.

Co do "pukaniny" , to napisałem to w duuużym cudzysłowie i z duuużą ironią. Ale faktem jest, że oddano salwę "na cześć Polski". Niektóre źródła podają trzy salwy. Nie wiem. Zresztą byli tacy co przysiegali na wszystkie świętości, że zaobserwowali trafienie. Też nie wiem.

Jeżeli oczekujesz ode mnie jakiegoś szczegółowego wyjaśnienia to słucham.

Co do USS Indianapolis, to zadałem swoje pytania warunkowo. Wskazałem, że na pokładzie były keiteny. I gdyby ich uzyto to prawdopodobnie nie pomogłoby nic. Czy coś się nie zgadza?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tirpitz   
Przepraszam za nieścisłość.

Faktycznie waga pocisku przeciwpancernego Bismarcka (art. główna 381mm) wynosiła nieco ponad 800 kg. ( Yamato faktycznie 1460kg). Niechcący podałem masę pocisku rozpryskowego, które były uzywane m. in. do zwalczania samolotów przez Tirpitza. Jeszcze raz sorki.

Co do przypadkowego napotkania Bismarcka to chyba obaj wiemy jak było? Po co te złośliwości?

Piorun będący w dywizjonie Viana brał udział w jego ściganiu. Jednak po wykryciu pancernika niszczyciele dostały rozkaz ataku półdywizjonami. Polacy nie znając tej taktyki zwyczajnie się zgubili w sztormie. Postanowili więc krążyć na swojej pozycji i tym sposobem dośc przypadkowo natknęli się na Bismarcka.

Co do "pukaniny" , to napisałem to w duuużym cudzysłowie i z duuużą ironią. Ale faktem jest, że oddano salwę "na cześć Polski". Niektóre źródła podają trzy salwy. Nie wiem. Zresztą byli tacy co przysiegali na wszystkie świętości, że zaobserwowali trafienie. Też nie wiem.

Jeżeli oczekujesz ode mnie jakiegoś szczegółowego wyjaśnienia to słucham.

Co do USS Indianapolis, to zadałem swoje pytania warunkowo. Wskazałem, że na pokładzie były keiteny. I gdyby ich uzyto to prawdopodobnie nie pomogłoby nic. Czy coś się nie zgadza?

Chomik,nie odbieraj tego jako złośliwości.Ja lubię po prostu rzeczowość i fakty.

Jak pisałem Vian,wysłany przez Toveya dla zmniejszenia prędkości Bismarcka(inaczej o północy 26.05 angielskie pancerniki miały sterować bezpośrednio ku Anglii z powodu ....braku paliwa,nie miały go po prostu w wystarczającej ilości do pływania z dużą prędkością po wzburzonym morzu)znał dokładny namiar na Bismarcka.Piorun niestety nie popisał się gdyż utrudniał atak Maori.Ale w ciemnościach i pod ciężkim ogniem mogło przytrafić się każdemu.Skulski i Mullenheim nic nie wspominają o trafieniach.

Mógłbyś podać źródła dotyczące tego pocisku plot Tirpitza?

Z Indianapolis pełna zgoda.

Kaitena nie da rady zwodować się "tak od ręki",a podejrzewam że sytuacja w peryskopie d-cy zmieniała się bardzo szybko.Choć jeśliby zostały zwodowana to zawsze istniało prawdopodobieństwo zauważenia go na powierzchni wody,i już byłaby szansa na zniszczenie go.To oczywiście tylko teoretyczne dywagacje.

Z wyrazami szacunku Tirpitz

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

Ja tylko w kwestii formalnej.

Faktycznie waga pocisku przeciwpancernego Bismarcka (art. główna 381mm) wynosiła nieco ponad 800 kg. (Yamato faktycznie 1460kg). Niechcący podałem masę pocisku rozpryskowego, które były uzywane m. in. do zwalczania samolotów przez Tirpitza. Jeszcze raz sorki.

http://www.navweaps.com/Weapons/WNGER_15-52_skc34.htm tu jest link. Wszystkie pociski do niemieckich dział okrętowych 38 cm SK C/34 ważyły 800 kg. Do wersji nadbrzeżnych i kolejowych tej armaty były ponadto pociski dalekonośne o masie około 500 kg.

Co do USS Indianapolis, to zadałem swoje pytania warunkowo. Wskazałem, że na pokładzie były keiteny. I gdyby ich uzyto to prawdopodobnie nie pomogłoby nic. Czy coś się nie zgadza?

Kaiteny miały bardzo niską skuteczność w operacjach przeciwko dużym grupom okrętów stojących na kotwicowiskach. W przypadku atakowania pojedynczego okrętu idącego z dużą prędkością po otwartym morzu nie widzę w ogóle większych szans trafienia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja nie twierdzę, że były trafienia tylko, że niektórzy takowe zgłaszali.

Co do Tirpitza to taką wersję podał J.Pertek w "Zatopienie "Scharnhorsta" i "Tirpitza"". Czytałem to pod koniec lat 80-tych lub na początku dziewięćdziesiątych. Wydało mi się to dość ciekawe i znalazłem to wtedy jeszcze w jakiejś encyklopedii "morza i oceany" i w czymś jeszcze. Nie potrafię tego podać bo było to wówczas w czytelni.

Aha. Widziałem to gdzieś jeszcze w jakimś niemieckim periodyku , który musiałem tłumaczyć na lektorat na studiach. Nie podam konkretnych źródeł a i pokroić za tą informację się nie dam.

Jedyne pewne źródło to J. Pertek ( pewne , bo je mogę podać, a nie że prawdziwe.

Co do Pioruna , to chyba każdy interesujący się tym tematem może podać wszystkie szczegóły, łacznie z ilością mazutu w zbiornikach. Nie ma chyba o czym się rozpisywać.

Co do całej reszty zgoda.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Panowie!

Chylę czoła i przepraszam za nierzetelność.

Sprawdziłem wszystko.

U J. Pertka zdanie brzmiało " blisko tonowe" a nie jak podałem póltora- tonowe.

Te periodyki i encyklopedie dotyczyły zapewne "Yamato" (w zaokrągleniu).

Nie sprawdziłem , a zawiodła mnie pamięc i stąd moje błędne informacje.

Jeszcze raz przepraszam i zapewniam, że gdy nie będę miał pewności to sprawdzę zanim napiszę.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.