Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

Kercelak pominięty został jako miejsce... oczywiste, gdzie przecież można było kupić niemal wszystko.

Choć jak się zdaje różne miejsca miały swoją specyfikę towarową, to Korboński właśnie wspominał o tej "koncentracji".

"Jeżeli szanownemu panu chodzi o twarde lub miętkie, to pan się tu źle wybrał. To na Brackiej i placu Napoleona".

/S. Korboński "W imieniu Rzeczypospolitej...", Warszawa 2009, s. 201/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Secesjonista wspomniał wcześniej o Dworcu Głównym w Warszawie. Oto co pisał o tym Antoni Sodólski w swoich wspomnieniach [Byłem dostawcą kawiarni "U Elny Gistedt", "Stolica" nr 12(1826)/1983, s. 16]:

Moi pracownicy, dostawcy lodu do gospód, młodzi, sprytni, sprawni fizycznie chłopcy, w większości członkowie podziemia, bardzo chętnie jeździli na Nowy Świat, bo tam, po złożeniu w lodowniach lodu, otrzymywali w kuchni doskonały obiad, a od zaprzyjaźnionego szatniarza, Jana Zająca, pakiet gazetek konspiracyjnych do kolportażu, szatnia bowiem była punktem kontaktowym AK. Chłopcy dostarczali również lód do gospód niemieckich. Jedną z większych była restauracja niemiecka "Mitropa" na Dworcu Głównym. Otóż, moi pracownicy, wykorzystując ogromny natłok żołnierzy niemieckich udających się lub powracających z frontu wschodniego obcinali po prostu kabury z pistoletami tłoczących się żołnierzy i ukrywali zdobycz pod lodem w koszykach i kubełkach, transportowanych do "Mitropy". Ostatecznie zdobyta broń trafiała, również pod lodem, do szatni "U Elny Gistedt" i dalej. Specjalistą w zdobywaniu broni palnej u żołnierzy niemieckich był mój najmłodszy pracownik, szesnastoletni Maniuś Kaszewiak syn dozorcy posesji przy ul. Poznańskiej 6. Niski, szczupły, ale bardzo silny i sprytny. Chętnie go zatrudniałem jako gońca do doraźnych dostaw na zamówienia telefoniczne i jako pomoc przy hurtowych dostawach do "Mitropy". Dzięki jego zręczności i sprytowi wielu żołnierzy niemieckich utraciło swą broń.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

H. Zaczkowski, S. Janicki, Armia krajowa na ziemi sochaczewskiej, Sochaczew 1989, s. 149 Dużą aktywność w tym działaniu wykazał Stanisław Janicki ps. "Kordon". Zorganizował ludzi w rodzinnej wsi Przęsławice i z okolicznych wiosek położonych najbliżej terenów walk wrześniowych, przy ujściu Bzury, gdzie znajdowało się dużo ukrytej w przyległych stawach i jeziorach, zatopionej w rzece broni (...). Broń ta zgromadzona na terenie gospodarstwa Bolesława Janickiego (około 80 kb, kilka ręcznych karabinów maszynowych typu "Mauzer", jeden karabin p. pancerny, kilkadziesiąt granatów obronnych i zaczepnych i cztery skrzynki amunicji) została przetransportowana przez granicę do Sochaczewa (...).

Pierwsze zdanie jest nieco koślawe ale sens chyba zrozumiały.

Edycja

na s.167 wspomina autor o wykradzeniu samochodu ciężarowego z jednostki Wehrmachtu. Chyba podpada to pod zdobywanie broni?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Broni jako broni - no tak chyba nie do końca. No chyba że pójdziemy tokiem myślenia Waldemara Baczaka, który w ostatnich tygodniach przed Powstaniem chciał dokonać zamachu na siedzibę gestapo przy Szucha właśnie z wykorzystaniem samochodu nafaszerowanego materiałami wybuchowymi. Inna rzecz, że w przypadku zdobywania samochodów obowiązywały - podobnie jak w przypadku zdobywania broni - pewne zasady, których starano się pilnować. I jak w przypadku broni często gęsto rozkazy nijak miały się do rzeczywistości. Tak więc elementy wspólne dałoby się znaleźć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

W słabo poruszonej tutaj kwestii konspiracyjnej produkcji broni przez polskie podziemie pozwolę sobie po pierwsze podać dwie takie książki: Kazimierz Satora "Podziemne zbrojownie polskie 1939-1944" wyd. Bellona 2001 (oraz wcześniejszą wersję "Produkcja uzbrojenia w polskim ruchu oporu 1939-1944" wyd. MON 1985). Ta poświęcona jest w zasadzie całej polskiej konspiracji (starsza wersja w trochę większym zakresie traktowała organizacje lewicowe, za to w nowszej jest obszerny dział o produkcji materiałów wybuchowych i granatów ręcznych). Druga to Bogumił Karaszewski "Partyzancka broń" wyd. LSW 1980 - ta omawia uzbrojenie Batalionów Chłopskich.

Spośród broni strzeleckiej królowały po pierwsze pistolety maszynowe - to najprostsza pod względem konstrukcji broń automatyczna, z którą powinien sobie dać radę przeciętny ślusarz, mechanik czy nawet kowal, szczególnie pożądana przy tym w warunkach konspiracyjnych. W Polsce wytwarzano przede wszystkim klony brytyjskiego pm-u STEN Mk.II. Satora wylicza dobrych kilkadziesiąt zajmujących się tym grup i warsztatów, a ilość wyprodukowanych w Polsce kopii STEN-a szacuje na kilka tysięcy, może nawet 10 tys. W mniejszej liczbie produkowano pistolety własnego pomysłu, przede wszystkim również wzorowane na konstrukcji STEN-a. Tu najsłynniejsza była Błyskawica inż. Wacława Zawrotnego i Seweryna Wielaniera, wyprodukowana w ilości około 700 szt. Na uwagę zasługiwała dostosowana do warunków konspiracyjnych konstrukcja - szerokie zastosowanie połączeń gwintowanych, stosowanie wkrętów i śrub (w broni palnej ogólnie się tego ostatniego raczej unika, żeby się z czasem nie rozkręcała od drgań). Ponadto poszczególne podzespoły pistoletu w miarę możliwości "rozrysowano" jako elementy różnych niewinnych urządzeń, dzięki czemu można było je zamawiać u rzemieślników i w firmach niezwiązanych z podziemiem (wiem konkretnie o dwóch: wkrętka zamykająca od tyłu komorę zamkową była korkiem do gaśnicy pianowej, zaś chwyt pistoletowy - pokrętłem do kuchenki elektrycznej czy gazowej).

Drugim takim w miarę znanym modelem był KIS opracowany przez Polikarpa Rybickiego ps. "Komar", Witolda Szafrańskiego ps. "Igo" i Stanisława Skorupkę ps. "Smrek" (nazwa to skrót z pierwszych liter ich pseudonimów). Niektóre jego części wytwarzane były w tajemnicy w pracujących dla Niemców zakładach w Starachowicach, montaż końcowy wykonywał warsztat polowy przy partyzanckim zgrupowaniu AK Nurta, działającym w Górach Świętokrzyskich. KIS-ów powstało jednak znacznie już mniej, około 35-40.

Z pozostałych wynalazków z tej dziedziny za wyróżnienie zasługują jeszcze moim zdaniem trzy, znane w literaturze jako:

- pistolet maszynowy Choroszmanów - robiony przez warsztat rusznikarski prowadzony przez Grzegorza Choroszmana i synów przy oddziale AL im. Tadeusza Kościuszki, działającym na Polesiu. Był to taki można powiedzieć klon klona :) pistoletu wytwarzanego przez partyzantkę radziecką, opartego na konstrukcji PPD. Wyprodukowano ich 27 w trzech niewiele różniących się wersjach.

- pistolet masz. KOP-PAL - odkrycie stosunkowo nowe, szersze informacje o nim pojawiły się gdzieś w latach 90. ub. wieku, czy na początku bieżącego. Nazwa pochodzi od organizacji konspiracyjnej, która go wytwarzała (Komenda Obrońców Polski, późniejsza Polska Armia Ludowa). Konstruktorami byli Michał Adamowicz i Stefan Engler, inżynierowie związani przed wojną z wojskowym ośrodkiem w Rembertowie (obecny WITU w Zielonce). Pistolet ciekawy z uwagi na przystosowanie do warunków konspiracyjnych - niewielkie rozmiary, bardzo zwartą konstrukcję, krótką lufę, składaną lub odejmowaną kolbę. Wyprodukowano ich od kilkudziesięciu do kilkuset sztuk, nie wiadomo dokładnie.

- i wreszcie klasa sama dla siebie - "Bechowiec" Henryka Strąpocia, członka BCh z okolic Ostrowca. Konstrukcja dosyć oryginalna i autorska, choć w pewnym stopniu oparta na samopowtarzalnych pistoletach Browninga ze swobodnym zamkiem w rodzaju FN M1910, czy M1900. W dodatku stworzona przez człowieka mającego jedynie wykształcenie podstawowe, dysponującego za to wrodzoną smykałką do broni: przed wojną jako 15-latek zbudował kieszonkowy pistolet ze swobodnym zamkiem, dysponując prymitywnym zestawem narzędzi (drewniane imadło, pilniki, młotek i obcęgi), na podstawie pistoletu wujka-policjanta. Bechowiec strzelał z zamkniętego zamka, także był bardzo krótki i zwarty, pozbawiony kolby. Strąpoć wykonał ich prawdopodobnie 11-13 lub coś koło tego.

Byłem tu już jak widzę wzywany niegdyś do odpowiedzi :) w sprawie działka braci Bańskich, ale to później napiszę lub w weekend, jak popatrzę po książkach.

Edytowane przez Speedy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.