Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
dzionga

Jak podtrzymywano powstańców na duchu?

Rekomendowane odpowiedzi

dzionga   

Jakoś trzeba było to robić, a że nie można im było wiele obiecać to trzeba było szukać innych sposobów. Jakie one były i kto je stosował?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Była przecież powstańcza radiostacja, o ile dobrze pamiętam.

Zresztą ludzie, którzy zdecydowali się wystąpić zbrojnie musieli mieć na starcie wysokie morale i wiarę w słuszność swojej sprawy. To chyba było decydującym czynnikiem podtrzymującym ich na duchu.

Potem już nie było odwrotu i motywacji do walki mógł dodawać również strach przed dostaniem się do niewoli.

Wybaczcie mi te ogólniki, ale na tym okresie znam się średnio niestety.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
dzionga   
Zresztą ludzie, którzy zdecydowali się wystąpić zbrojnie musieli mieć na starcie wysokie morale i wiarę w słuszność swojej sprawy.

Naturalnie, tylko że Powstanie miało trwać kilka dni, a przedłużało się coraz bardziej, nasza sytuacja bardzo się komplikowała, poza tym mordy ludności cywilnej miały swoje skutki, można jeszcze dodać, że patrzenie na to jak ukochane miasto zamienia się z dnia na dzień w coraz większe gruzowisko było średnio przyjemne.

Potem już nie było odwrotu i motywacji do walki mógł dodawać również strach przed dostaniem się do niewoli.

Słusznie zauważone, bo dostanie się do niewoli niemieckiej oznaczało śmierć, zwłaszcza przed uznaniem AK za armię kombatancką, a to nastąpiło dopiero we wrześniu.

A ja podam jeden z takich najbardziej prostych przykładów- polskie flagi wywieszone na balkonach oknach ;) To było ogromne wsparcie psychiczne.

Była przecież powstańcza radiostacja, o ile dobrze pamiętam.

Była Błyskawica, która nadawała komunikaty np. Naczelnego Wodza zachęcające do walki, mówiące o tym, że cały świat przygląda się ich bohaterskiej walce i pozdrowienia dla żołnierzy.

Wybaczcie mi te ogólniki, ale na tym okresie znam się średnio niestety.

Nie ma czego wybaczać, dziękuję za wypowiedź, bo ostatnio ciężko się kręci ten poddział :)

Edytowane przez dzionga

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Nie ma czego wybaczać, dziękuję za wypowiedź, bo ostatnio ciężko się kręci ten poddział :)

Skoro tak, to jeszcze coś wysmażę ;)

Były prowadzone badania nad motywacją żołnierzy do walki. Według mojego znajomego, który między innnymi o tym właśnie pisze, istnieje teoria, że żołnierze rzuceni na front walczą głównie dla swoich kolegów, tzn. w ich obronie. Cel patriotyczny zaś pełni funkcję poboczną, jednak również niezbędną, gdyż sama lojalność wobec kolegów nie wystarczy.

To jest jednak tylko teoria, ja sam nic na ten temat nie czytałem, choć może w wakację wezmę Kampf als inneres Erlebnis ["Walka jako przeżycie wewnętrzne"] Ernsta Jüngera. On walczył wprawdzie w I wojnie światowej, sądzę jednak że mechanizmy psychologiczne działają tak samo.

Wracając do kwestii podtrzymywania na duchu: widok dzielnych sanitariuszek i kurierek czy dzieci dostarczał poważnej motywacji do walki.

Tak samo, jak i cel patriotyczny - poczucie ostatniej możliwości przywrócenia Polsce niepodległości. Choć trzeba by się zastanowić nad tym, na ile powstańcy byli świadomi tego, co Stalin dla Polski szykuje...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Tak na szybko...

redbaron:

Zresztą ludzie, którzy zdecydowali się wystąpić zbrojnie musieli mieć na starcie wysokie morale i wiarę w słuszność swojej sprawy. To chyba było decydującym czynnikiem podtrzymującym ich na duchu.

Wystąpienie zbrojne przeciwko znienawidzonemu okupantowi (vide słowa płk. Iranka-Osmeckiego), to jedno. Jednak tutaj trzeba brać poprawkę na stan uzbrojenia poszczególnych oddziałów. O ile takie Zgrupowanie "Radosław" mogło się pochwalić naprawdę dobrym stanem uzbrojenia, jak na warunki powstańcze, tak w innych oddziałach było o to ciężko. Bardzo szybko zaczęło to odgrywać ważną rolę. Ostatnio czytając wspomnienia żołnierzy "Czaty" natknąłem się na dwa-trzy fragmenty, tyczące się osób, które dołączyły później do oddziału (Stare Miasto, Śródmieście przed Czerniakowem). Widać było w tych fragmentach, jakie wrażenie zrobiło na nich to, że zaraz po dołączeniu do oddziału, dostali broń, i to dla siebie tylko. Tymczasem w innych oddziałach żołnierz schodząc ze stanowiska, musiał oddawać karabin swojemu zmiennikowi. Dlatego tak ważne były tutaj zrzuty, zbieranie broni i amunicji.

Potem już nie było odwrotu i motywacji do walki mógł dodawać również strach przed dostaniem się do niewoli.

Istotnie ten brak odwrotu (poza Pragą, ale to jednak ciut inna sytuacja), musiał robić swoje.

On walczył wprawdzie w I wojnie światowej, sądzę jednak że mechanizmy psychologiczne działają tak samo.

Nie jestem przekonany;) Z jednej strony wojna jakich wiele, z drugiej walka o wyzwolenie spod władzy katów. Trochę inny wymiar jak dla mnie.

Choć trzeba by się zastanowić nad tym, na ile powstańcy byli świadomi tego, co Stalin dla Polski szykuje...

Jeśli jeszcze we wrześniu wierzyli w to, to trudno mówić o jakiejś wielkiej świadomości... Choć oczywiście mogę się mylić. Nigdy jakoś nie poświęcałem temu problemowi zbyt dużo czasu.

dzionga:

poza tym mordy ludności cywilnej miały swoje skutki,

Zdecydowanie. Wystarczy wspomnieć przykład oddziału wolskiego z Kolegium "A", i sytuację z walk na Stawkach, kiedy to między innymi pod wpływem wydarzeń ostatnich kilku dni na Woli, żołnierze zwyczajnie odmówili wykonania rozkazu "Śnicy".

Była Błyskawica, która nadawała komunikaty np. Naczelnego Wodza zachęcające do walki, mówiące o tym, że cały świat przygląda się ich bohaterskiej walce i pozdrowienia dla żołnierzy.

To jak już o tym mowa, warto by wspomnieć jeszcze o prasie powstańczej Warszawy. Teksty takie jak Raport informacyjny PSW "Zygmunta" do BiP KG AK o makietach pełzających min i czołgów używanych przez powstańców z 8 sierpnia, czy też Informacja PSW "Wojnicza"do BiP KG AK o powstańczych grobach z 9 sierpnia, także miały spory wpływ, pozytywny, na powstańców.

Osobny temat to rozkazy "Bora" i "Montera" z drugiej połowy września. Informowanie powstańców, po koszmarze walk na Woli i Starym Mieście, przy upadającej obronie Czerniakowa, że najcięższe już za nimi, że stoją w obliczu zwycięstwa, być może miało jakiś wpływ na żołnierzy. Kolejna ciekawa sprawa, także warta rozważenia, to nadzieje związane z nadejściem ACz. Opisy walk na Czerniakowie pełne są nadziei na nadejście Rosjan i rodaków z 1. Armii WP. Dlaczego "Jerzy" pozostał na Czerniakowie mimo odejścia niemal całego zgrupowania? Oprócz chęci ochrony rannych towarzyszy, wierzył także w desant ACz. Dość wymowne, biorąc pod uwagę, w jakiej sytuacji byli powstańcy na Czerniakowie w drugiej połowie września. Pewne nadzieje pokładano w desancie 1. SBS Sosabowskiego jak i w zrzutach. Nie można zapominać o utworzeniu Warszawskiego Korpusu Armii Krajowej rozkazem z dnia 20 września. Występowanie jako regularne wojsko, większa szansa na uszanowanie praw kombatanckich przez Niemców. Do tego dochodzi jeszcze rola cywilów, nie do przecenienia, jeśli chodzi o podtrzymywanie na duchu żołnierzy. Szalenie ważną rolę odgrywały różne święta, jak chociażby 15 sierpnia, czy też 18 sierpnia i święto pułkowe 21. Pułku Piechoty "Dzieci Warszawy", tego samego, którym podczas walk we wrześniu '39 dowodził gen. Sosabowski.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Tak na szybko...

Nie jestem przekonany;) Z jednej strony wojna jakich wiele, z drugiej walka o wyzwolenie spod władzy katów. Trochę inny wymiar jak dla mnie.

Nie zajmowałem się jeszcze badaniami nad psychiką żołnierza w trakcie walki. O ile powstańcy nie wątpliwie mieli nieco inną motywację do walki niż Jünger, to wydaje mi się, że ludzkie reakcje na ogień i stal, jakim bombarduje strona przeciwna są podobne. A jedynie poziom motywacji pozwala je przezwyciężać.

Ale jak mówiłem nigdy się w to nie zgłębiałem, choć wydaje się to być całkiem ciekawym, ale trudnym do zbadania, zagadnieniem. Przepraszam, bo lekki offtopic zrobiłem ;)

Edytowane przez redbaron

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Zdecydowanie. Wystarczy wspomnieć przykład oddziału wolskiego z Kolegium "A", i sytuację z walk na Stawkach, kiedy to między innymi pod wpływem wydarzeń ostatnich kilku dni na Woli, żołnierze zwyczajnie odmówili wykonania rozkazu "Śnicy".

Kojarzę również sytuacje takie, iż oddziały pochodzące z Woli były odstawiane od walk w tym rejonie.

W mojej opinii najważniejszym czynnikiem podnoszącym na duchu powstańców była ludność cywilna, która pomagała jak tylko mogła- od najprostszych rzeczy jak wywieszanie flag, poprzez posiłki, budowanie barykad.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Kojarzę również sytuacje takie, iż oddziały pochodzące z Woli były odstawiane od walk w tym rejonie.

Ale to z powodu załamania? Bo przyznam, że z czymś takim się nie spotkałem.

W mojej opinii najważniejszym czynnikiem podnoszącym na duchu powstańców była ludność cywilna, która pomagała jak tylko mogła- od najprostszych rzeczy jak wywieszanie flag, poprzez posiłki, budowanie barykad.

A czemu najważniejszym?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Ale to z powodu załamania? Bo przyznam, że z czymś takim się nie spotkałem.

Z powodu przeżyć jakie mogą doświadczyć widząc rzeź dokonaną przez Niemców. Gdzieś o tym czytałem, albo słyszałem, poszperam i mam nadzieję, że znajdę.

A czemu najważniejszym?

Z ludnością cywilną powstańcy mieli styczność na każdym kroku. Jak ważne było ich zdanie dla walczących możemy odczuć czytając pamiętniki, kiedy to cywile zaczynają krytykować powstanie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Z powodu przeżyć jakie mogą doświadczyć widząc rzeź dokonaną przez Niemców.

Czytałem już trochę o Woli, jednak poza przypadkiem oddziału wolskiego Kolegium "A", nie spotkałem się z czymś takim. Owszem, załamanie wśród pojedynczych żołnierzy, wycofanie ze względu na braki kadrowe, problemy z utrzymaniem pozycji, zagrożenie oskrzydleniem danych pozycji... ale żeby z powodu załamania wycofano cały oddział?

Z ludnością cywilną powstańcy mieli styczność na każdym kroku.

Z brakiem broni i amunicji mieli do czynienia jeszcze częściej;)

Jak ważne było ich zdanie dla walczących możemy odczuć czytając pamiętniki, kiedy to cywile zaczynają krytykować powstanie.

Patrz wyżej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lu Tzy   

Redbaron, Jungera warto przeczytac, ale wnioski z niego moga byc nieprzydatne dla uogolnien nawet i dla Wielkiej Wojny. To byl - oszolom. In Stahlgewittern samo wystarczy do takiej oceny, a przecie pozniej odbilo mu mocniej i w inna strone, co widac chocby po Auf den Marmorklippen. Doskonaly pisarz, ale z glowa cos nie tak. IMHO.

Przepraszam za oftop, ale nie chcialem zakladac odrebnego tematu dla Jungera.

Co zas do tezy o wiekszej wadze lojalnosci wobec kolegow niz dla "sprawy", to ja o tym troche czytalem. Z kapelusza to tylko Aaronsona sobie przypominam, pare prac na temat psychologii behawioralnej.

Najpierw motywuje glownie patriotyzm, potem glownie nienawisc, a potem glownie silna wiez z otaczajacymi ludzmi. Nota bene. to jeden z powodow dla ktorych - czasem - powstancy ze zdziwieniem i obrzydzeniem nawet patrzyli na cywili i vice versa zwlaszcza.

Edytowane przez Lu Tzy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Powstańcy sami szukali sposobów na poprawienie sobie humoru:

Umieściłem się na wygodnym fotelu w podwórzu, skąd doskonale mogłem oceniać sytuację. W miarę postępów pożaru zarządzałem zmianę poszczególnych stanowisk, w wolnych chwilach czytałem wziętą z czyjejś biblioteki "Podróż na Wschód" Słowackiego, co doskonale wpływało na utrzymanie równowagi.

Za: Wierzejski T., Z "Czatą 49" na Starym Mieście [w:] Drogi Cichociemnych, Warszawa 2008, s. 348.

Także nadzieja na kolejne sukcesy bardzo pomagała:

Byłem dobrej myśli. W poprzednich walkach zdobyliśmy sporo broni i amunicji, poprawiając znacznie nasz stan uzbrojenia. Rozporządzaliśmy 8 kaemami z dużą ilością amunicji, a co najważniejsze, mieliśmy dwa piaty podjęte ze zrzutów z iście "oszałamiającą" liczbą 8 pocisków.

Noc zeszła nam na zajmowaniu i przygotowywaniu stanowisk, dzień więc zastał nas nieco zmęczonych, choć w dalszym ciągu pełnych energii. W tych pierwszych dniach napięcie nerwowe wystarczało do pokonania zmęczenia, a nadzieja na dalsze sukcesy podtrzymywała siły.

Za: Wierzejski T., Kto- jeśli nie łączniczka [w:] Drogi Cichociemnych, Warszawa 2008, s. 311.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Jakoś trzeba było to robić, a że nie można im było wiele obiecać to trzeba było szukać innych sposobów. Jakie one były i kto je stosował?

Obiecywano i to obiecywano sporo.Od zaklęć o tym że cały świat patrzy na Warszawę po zaklęcia o rychłej pomocy zachodu ,o tym że przylecą alianci względnie każą Sowietom pomóc a Niemcy uciekają .Podnoszeniu morale służyły też awanse i odznaczenia,apele i zbiórki,prasa i radio powstańcze itd,itp.Od połowy wrzesnia doszedł jeszcze desant berlingowców i wyprawa wahadłowa USAAF.Nawet już po kapitulacji gromko zapewniano jaki to olbrzymi wpływ będzie miało PW dla decyzji mocarstw w kwestii Polski.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Oto jak opisuje ostatnie godziny przed rozpoczęciem akcji przebicia Starówki do Śródmieścia Lucyna Wojtasiówna-Ruszkowska "Sarna":

Sanitariuszka "Sarna": "W bramie Królewskiej 16, na zbiórce, oddzielili nas od chłopców. Jesteśmy niezadowolone. Po południu siedziałam w Jurkiem przy fortepianie w <<Momusie>>. Po obiedzie z kluseczkami, kapustką, wódką, winkiem, kompocikiem z czereśni na deser. A potem tańczyliśmy. Jurek mnie adorował, grał, co chciałam, potem z <<Wujem Stachem>> na cztery ręce też. W międzyczasie przyleciały samoloty, bombardują okolice poczty, huki, dymy, słupy ognia. A on grał, głośniej uderzał w klawisze, gdy rozlegał się świst pikujących bomb. Dookoła gorąco, my tańczymy, tam giną, nam wesoło, jeszcze nie w nas, tylko koło nas. Jakoś się przy Jurku nie bałam. A teraz poszedł z chłopcami.

Za: Kledzik M., Królewska 16, Warszawa 1984, s. 99.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.