Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Leuthen

Najsłynniejsze katastrofy lotnicze drugiej wojny światowej

Rekomendowane odpowiedzi

Leuthen   

Podczas drugiej wojny światowej szereg samolotów nie zostało utraconych w wyniku bezpośrednich działań wojennych, a wskutek katastrof lotniczych. Najsłynniejsze z nich to te, w których ginęli znani ludzie. Nam Polakom od razu przychodzi na myśl katastrofa w Gibraltarze, w której zginął Naczelny Wódz i Premier Rządu RP - gen. Władysław Sikorski.

Było jednak wiele innych godnych odnotowania katastrof lotniczych. O jednej z nich, w której zginął as myśliwski Luftwaffe - Oberst Werner "Vati" Mölders - już pisałem na forum.

W tym wątku chciałbym zachęcić do wrzucania informacji o katastrofach lotniczych, w których ginęli znani ludzie. Chodzi tylko o przypadki, gdy samolot nie został ostrzelany (myśliwce, artyleria plot. - w tym "Friendly Fire"), ale rozbił się w wyniku różnych innych czynników.

Na dobry początek - śmierć Fritza Todta w lutym 1942 r. Aby opisać okoliczności tej katastrofy, wrzucam fragment wspomnień Alberta Speera (Wspomnienia, Warszawa 1990).

s.299

"Z pewnymi trudnościami około jedenastej [7 lutego 1942 r.] wystartowaliśmy ze źle oczyszczonego z zasp lotniska [w Dniepropietrowsku]. Punktem docelowym był Kętrzyn, miejsce stacjonowania eskadry führera. Ja udawałem się co prawda do Berlina, ale ponieważ nie miałem własnego samolotu, byłem zadowolony, że zabrano mnie chociaż tam. Dzięki temu przypadkowi znalazłem się po raz pierwszy w kwaterze głównej.

W Kętrzynie [...]. Hitlera nie było. Dr Todt, minister do spraw zbrojeń i amunicji, referował mu jakąś sprawę [...].

s.300

Po kolacji w większym gronie, w której tym razem Hitler wziął udział, kontynuował on swoją naradę z Todtem. Todt pojawił się dopiero późnym wieczorem, napięty i przemęczony, po długiej i – jak się wydawało – trudnej rozmowie. Robił wrażenie zmordowanego. Siedziałem z nim jeszcze parę minut, gdy w milczeniu sączył wino z kieliszka, nie pytając o przyczynę złego nastroju. W czasie toczącej się z wolna rozmowy okazało się, że zamierza następnego ranka lecieć do Berlina i że ma jeszcze wolne miejsce w samolocie. Chętnie zgodził się mnie zabrać, a ja cieszyłem się, iż w ten sposób uniknę długiej podróży koleją. Umówiliśmy się, że wylecimy wcześnie rano, po czym dr Todt pożegnał się, zamierzał bowiem trochę się przespać.

Przyszedł adiutant i poprosił mnie do Hitlera. Było około pierwszej po północy, a więc pora, kiedy i w Berlinie często siedzieliśmy jeszcze nad naszymi planami. Wyglądało, że Hitler jest tak samo wyczerpany i w złym nastroju jak Todt. [...]

s.301

O trzeciej rano odmeldowałem się, informując Hitlera o wyjeździe do Berlina, ale odwołałem swój lot samolotem dr. Todta, który miał wystartować pięć godzin później2. Byłem zbyt zmęczony, chciałem najpierw wyspać się [...]

Rano zadźwięczał telefon, wyrywając mnie z głębokiego snu. Dr Brandt meldował z podnieceniem: „Samolot doktora Todta rozbił się. Doktor Todt zginął”. Od tej chwili wszystko się dla mnie zmieniło.

Moje stosunki z dr. Todtem stawały się w ostatnich latach coraz bliższe. W jego osobie straciłem starszego, rozważnego kolegę. Łączyło nas wiele: obaj pochodziliśmy z zamożnych, mieszczańskich domów, byliśmy Berlińczykami i ukończyliśmy studia techniczne. Kochaliśmy przyrodę, życie w schroniskach, wędrówki narciarskie – i podzielaliśmy głęboką niechęć do Bormanna. Todt toczył z nim poważne spory już z tego powodu, że sekretarz Hitlera szpecił krajobraz wokół Obersalzbegu budową szos. Często wraz z żoną gościłem u niego: Todtowie mieszkali w skromnym domu nad Hintersee koło Berchtesgaden. [...] ... Hitler odnosił się do Todta i jego osiągnięć z wielkim uznaniem, graniczącym z czcią, podczas gdy Todt zachował w stosunku do niego niezależność osobistą, choć był lojalnym członkiem partii od pierwszych lat.

W styczniu 1941 roku, kiedy miałem pewne kłopoty z Bormannem i Giesslerem, Todt napisał do mnie wyjątkowo szczery list, z którego można było wyczytać pełen rezygnacji stosunek do metod pracy narodowosocjalistycznej warstwy kierowniczej [tu następuje cytat fragmentu listu]. [...]

s.232

Przy śniadaniu w jadalni kwatery głównej Hitlera toczyła się ożywiona dyskusja, kto może wchodzić w grę jako następca dr. Todta. Wszyscy byli zgodni, że był on niezastąpiony: piastował przecież trzy stanowiska ministrów: był w randze ministra naczelnym szefem budowy szos, szefem całej komunikacji wodnej, regulacji rzek i melioracji oraz wszystkich elektrowni, a ponadto jako pełnomocnik Hitlera – ministrem do spraw zbrojeń i dostaw amunicji dla wojsk lądowych. [...]

W tym momencie było dla mnie jasne, że przypadnie mi ważny fragment rozległych zadań Todta. Już bowiem wiosną 1939 roku, podczas jednej ze swych podróży inspekcyjnych na Wał Zachodni, Hitler rzucił uwagę, że w wypadku, gdyby Todtowi coś się stało, zamierza przekazać mi jego zadania w zakresie budownictwa. [...]

s.233

Dlatego też byłem przygotowany na tego rodzaju zlecenie, gdy o zwykłej późnej porze, około godziny trzynastej, jako pierwszy zostałem wezwany do Hitlera. Już sama twarz głównego adiutanta, Schauba, wyrażała wagę chwili. W przeciwieństwie do poprzedniego wieczoru Hitler przyjął mnie oficjalnie jako führer Rzeszy. Stojąc, z powagą i zachowaniem wszelkich form, przyjął moje kondolencje, odpowiedział paru zaledwie słowami, następnie rzekł bez długich wstępów: „Panie Speer, mianuję pana następcą ministra doktora Todta na wszystkich jego urzędach”. Byłem skonsternowany. Hitler podał mi rękę i chciał się już pożegnać. Ja jednak sądziłem, że wyraził się niedokładnie, dlatego odpowiedziałem, iż dołożę starań, aby zastąpić dr. Todta w jego przedsięwzięciach budowlanych. „Nie, we wszystkich jego funkcjach, również ministra do spraw amunicji.” „Ale ja się zupełnie nie znam..”, wtrąciłem. „Ufam, że da pan sobie radę”, uciął Hitler, „a poza tym nie mam nikogo innego! Niech pan natychmiast nawiąże kontakt z ministerstwem i niech pan zaczyna!”

[...]

Gdy kierowałem się ku drzwiom, wszedł Schaub: „Jest tutaj pan marszałek Rzeszy i chciałby pomówić z panem w pilnej sprawie, mein führer. Nie był umówiony”. Hitler spojrzał na niego z niechęcią: „Niech pan prosi”. Do mnie zaś: „Niech pan jeszcze zostanie”. Göring wszedł zamaszystym krokiem i po paru słowach kondolencji zaczął gwałtownie: „Najlepiej będzie, jeśli przejmę zadania doktora Todta w ramach planu czteroletniego. Dzięki temu uniknęłoby się tarć i trudności, jakie w przyszłości wynikały z jego nastawienia wobec mnie”. [...]

s.234

Hitler zignorował propozycję Göringa: „Już mianowałem następcę Todta. Minister Rzeszy Speer przejął od zaraz wszystkie funkcje doktora Todta”. [...]

Nie ulegało wątpliwości, że Göring próbował w pierwszym podejściu wytrącić Hitlerowi argumenty z ręki, i już wówczas podejrzewałem, że Hitler spodziewał się tego i z tej przyczyny niezwłocznie mnie mianował. [...]

s.235

Na zewnątrz Hitler bezpośrednio po śmierci Todta przejawiał stoicki spokój człowieka, który w swej pracy musi się liczyć z takimi przypadkami. Nie precyzując poszlak, wyrażał w pierwszych dniach podejrzenie, że w tej katastrofie było coś niejasnego; nie wykluczał, iż była to uwieńczona sukcesem robota wywiadu. Pogląd ten ustąpił jednak wkrótce miejsca gniewnej, często wprost nerwowej reakcji, gdy poruszano ten temat w jego obecności. W takich razach oświadczał szorstko: „Nie chcę o tym nic słyszeć. Zabraniam zajmowania się tą sprawą”. Niekiedy dodawał: „Wiecie, że jeszcze dziś ta strata za bardzo mnie boli, abym mógł o niej mówić”.

Na rozkaz Hitlera Ministerstwo Rzeszy do spraw Lotnictwa przeprowadziło dochodzenie, czy katastrofę samolotu mógł spowodować akt sabotażu. W toku dochodzenia ujawniano, że dwadzieścia metrów nad ziemią z samolotu buchnął w górę silny płomień i maszyna eksplodowała. Sprawozdanie sądu polowego, któremu z uwagi na znaczenie sprawy przewodniczył generał lotnictwa, kończyło się mimo to osobliwym stwierdzeniem: „Nie powstało zwłaszcza podejrzenie co do możliwości aktu sabotażu. Dlatego też dalsze kroki ani nie są potrzebne, ani się ich nie przewiduje” 4 . [...]"

W tekście są cyferki "2" i "4" [ten drugi na końcu] oznaczające przypisy. Treść przypisów:

[2] Todt chciał lecieć do Monachium; prawdopodobnie przewidziane było międzylądowanie w Berlinie.

[4] Start odbył się planowo, lecz już po chwili, jeszcze w zasięgu widoczności z lotniska, pilot wykonał szybki zwrot do tyłu, co pozwalało sądzić, że zaszła jakaś pilna konieczność. Obniżając jednocześnie wysokość, wziął kurs na lotnisko, wyraźnie po to, aby z powrotem wylądować, po przy czym nie tracił już czasu na lot pod wiatr. Katastrofa wydarzyła się więc niedaleko lotniska i na niewielkie wysokości. Był to „Heinkel-111”, przebudowany na samolot pasażerski. Dr. Todtowi użyczył go zaprzyjaźniony z nim feldmarszałek Sperrle, ponieważ samolot Todta był w remoncie. Hitler przyjął, że ów „Heinkel”, jak wszystkie samoloty kurierskie używane w pobliżu frontu, miał na pokładzie instalację niszczącą. Odpowiednią aparaturę uruchamiało się pociągnięciem dźwigni, umieszczonej między siedzeniami pilota i jego towarzysza, i po paru minutach samolot eksplodował. W sprawozdaniu końcowym sądu polowego z dnia 8 marca 1943 r. (KI T.L.II/42), złożonym przez dowodzącego generała i naczelnego dowódcę I okręgu powietrznego Królewiec, stwierdzono: „W odległości około 700 metrów od lotniska i od granicy lotniska pilot samolotu prawdopodobnie zamknął gaz, a w 2-3 sekundy później najwyraźniej znów dodał gazu. W tym momencie w przedniej części samolotu, prawdopodobnie na skutek eksplozji, buchnął pionowo w górę silny płomień. Bezpośrednio po tym samolot runął w dół z wysokości około 20 metrów, przewracając się na prawe skrzydło, i odwrócony w kierunku przeciwnym do kierunku lotu uderzył prawie pionowo w ziemię. Pożar, który wybuchł natychmiast wskutek upadku samolotu – nastąpiło przy tym szereg detonacji – zniszczył go całkowicie”.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

Ze swej strony chciałem wspomnieć o katastrofie lotniczej jaka miała miejsce 12 stycznia 1942 w rejonie Kazania (ZSRR). Zginął w niej rosyjski konstruktor lotniczy Władimir Petlakow, twórca m.in. bombowca nurkującego Pe-2 i ciężkiego bombowca Pe-8.

Tego dnia Petlakow leciał do Moskwy na konferencję poświęconą problemowi niskiej jakości produkcji Pe-2, które cierpiały na liczne usterki i awarie, pożary silników, instalacji itp. Niestety po drodze jego samolot (był to właśnie bombowiec Pe-2) uległ awarii. Maszyna rozbiła się na polach wsi Mamszewo; cała załoga poniosła śmierć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

W katastrofach lotniczych zginęło całkiem sporo wysokich rangą oficerów i innych osobistości podczas II wojny światowej.

W samolocie zginął m.in. marszałek Italo Balbo, choć nie wiem czy katastrofą można nazwać zestrzelenie go nad Tobrukiem przez własną obronę przeciwlotniczą, również książę Kentu lecący łodzią latającą Sunderland z Gibraltaru na Wyspy Brytyjskie czy wspomniany generał Sikorski. Istnieje teza głosząca, że w samolocie zginął von Reichenau udający się na leczenie do Lwowa (?).

Natomiast do ofiar szybowców należy zaliczyć gen. Sussmana (jego DFS-230 rozpadł się w powietrzu i uderzył w klify nieopodal Krety w maju 1941) i gen. Pratta (zastępca d-cy 101. DPD, zginął co prawda jeszcze w powietrzu od ostrzału z ziemi, ale jego Horsa rozbiła się o żywopłot normandzki).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Słynną ofiarą katastrofy lotniczej był as Luftwaffe, pułkownik Werner Molders, zwany Vati, który osiągnął liczbę 115 zestrzeleń. Jego samolot, He-111 rozbił się podczas lądowania na lotnisku w Gądowie(obecnie dzielnica Wrocławia) 22 listopada 1941r.

Inną ofiarą katastrofy lotniczej(najpewniej) był amerykański muzyk Glenn Miller, którego samolot zaginął nad Kanałem La Manche 15 grudnia 1944r.

Kolejnym był generał Eduard Dietl, którego samolot rozbił się 23 czerwca 1944r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Słynny amerykański pilot Richard Ira "Dick" Bong - mający na koncie przynajmniej 40 zestrzeleń - zginął 6 sierpnia 1945 roku, oblatując odrzutowego P-80 Shooting Star. Śmierć największego asa amerykańskich sił powietrznych, odznaczonego Medalem Honoru, w ówczesnych gazetach zajęła miejsce na pierwszych stronach, tuż obok zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę:

Los_Angeles_Times_front_page_6_August_1945.jpg

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
učitel   

Hi, everybody.

So I add another accidents.

Soviet test pilot, a long-range pilot and the acrobat, Valery Czkalov, died during the return of a test flight of new fighter Polikarpov I-180 – I. (It was on 15th December, 1938 – otherwise not during WWII, but near before.) An official crash-report told about „supercooling engine“, but the reason could be even a pilotage failing. But it´s a truth that the M-88 engine was rather unsafe. After that accident a lot of technicians were arrested, because Czkalov was a favorite of Stalin. Anyway, soon another test pilot died, this time at Polikarpov I-180-II!

When N. N. Polikarpov has died in summer 1944, it has been told that it was during an air accident too. But it was a nonsense! He died from a cancer of his stomach.

Also Czech top-scoring „Battle of Britain“ ace – sgt. Josef František – 17 kills during 28 days – died on 8th October, 1940. He flew with Polish 303th Squadron. On his fatal day he did a non-combat flight in some Hurricane, its engine was after a repair and František should have tested it. During his landing he crashed near his airfield. Many witnesses think that he was very tired, or that he even fell asleep. In France he shot down 11 Germany aircraft (one witness exists), but it was never accepted oficially.

Another to Glen Miller´s death – There is a mystery that was not reliably explained yet.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
učitel   

As most probably explanation of Glen Miller‘s death came in 1984. The R. A. F. veteran, a former Lancaster navigator Fred Shaw, noticed what had happened on 15th December, 1944: he returned with his bomber from an unsuccessful bombing raid from German town Siegen. The crew had to drop their bomb load to well-defined area of the sea, before they landed. Then Lancaster’s left-board gunner noticed as one bomb, of type „cookie“ (it means the same as „a bisquit“), exploded over the sea level, and some little plain crashed into the sea by a spiral. After the crew’s landing, nobody required to search for a fate of that unhappy plane. Fred Shaw has recalled this memory, after he had seen the Glen Miller’s biography-film long after the war.

The additional investigation of British authorities reported that it is a very probable thing that Miller’s Noorduyn Norseman could approach into then bomb-dropping area because of bad weather. The official crew’s report hasn’t maintained. The military authorities maybe have found out earlier that the Glen Miller’s death had been caused by R. A. F. airmen.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

14 Lutego 1942 roku podczas lotu treningowego nad lotniskiem Northolt w katastrofie lotniczej zginął porucznik Mirosław Ferić. Uczestnik Kampanii Wrześniowej, Kampanii we Francji i Bitwy o Anglię. Zaliczono mu 9 i 1/3 zwycięstw pewnych, 1 prawdopodobne i 1 uszkodzenie wrogiego samolotu. Na liście Bajana sklasyfikowany na 10 pozycji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Grzesio   

4 stycznia 1943 w katastrofie zginęła major Marina Raskowa, jedna z pierwszych kobiet odznaczonych tytułem Bohatera Związku Radzieckiego (1938) i twórczyni trzech żeńskich pułków lotniczych WWS podczas drugiej wojny światowej.

Raskowa prowadziła formację trzech Pe-2 z 587 pułku bombowego w drodze z Łopatina na front stalingradzki. Lot odbywał się w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych - w silnym zachmurzeniu, pod koniec przy zerowej widoczności. Podczas podchodzenia do lądowania, czy raczej poszukiwania lotniska Engels, wszystkie trzy samoloty uległy rozbiciu w pobliżu Wołgi - maszyna Raskowej uderzyła w wysoki brzeg rzeki i cała załoga zginęła, załogi pozostałych dwóch samolotów szczęśliwie przeżyły.

Jako przyczynę uznaje się obecnie wybujałą ambicję Raskowej, która chciała się wykazać i podjęła lot w niesprzyjających warunkach, będąc do tego mało doświadczonym pilotem, niedawno przeszkolonym z nawigatora.

Pzdr

Grzesiu

Edytowane przez Grzesio

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

12 Sierpnia 1944 w czasie próby zniszczenia działa V-3 zginął Joseph P Kennedy (brat późniejszego prezydenta USA)

W ramach operacji Afrodyta samolot B-24 Liberator został wypakowany materiałami wybuchowymi. Zaopatrzono go w system zdalnego kierowania. Piloci mieli wystartować a przed osiągnięciem Angielskiego wybrzeża wyskoczyć na spadochronach. Od tej pory Liberator miał być kontrolowany wyłącznie z pokładu samolotu De Haviland Mosquito (ciekawostka, pilotowanego przez pułkownika Elliota Roosevelta, syna urzędującego prezydenta).

W czasie testu systemu, gdy jeszcze Kennedy i copilot porucznik Wilford John Willy znajdowali się na pokładzie B-24 , podczas pierwszego zakrętu kontrolowanego przez załogę "Mosquita" doszło do potwornej eksplozji.

Nigdy nie znaleziono ciał pilotów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
krakus57   
również książę Kentu lecący łodzią latającą Sunderland z Gibraltaru na Wyspy Brytyjskie

PT mch90

A nie łatwiej skorzystać nawet z durnej wikipedii niż pisać takie bzdety ? Na marginesie ciekawe - tylu czyta i nic! "Łykają" wszystko jak gęś kluski . O horrendum . Gdzie PT Moderatorzy ? I to jest Forum Historia ( czyżby histeria historii ?). Znowu słynne polskie : piszemy co wiemy , a nie : WIEMY co piszemy .

serdecznie pozdrawiam MJR technokrata

PS. Szalom Amon

Edytowane przez krakus57

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

PT mch90

A nie łatwiej skorzystać nawet z durnej wikipedii niż pisać takie bzdety ? Na marginesie ciekawe - tylu czyta i nic! "Łykają" wszystko jak gęś kluski . O horrendum . Gdzie PT Moderatorzy ? I to jest Forum Historia ( czyżby histeria historii ?). Znowu słynne polskie : piszemy co wiemy , a nie : WIEMY co piszemy .

Nie podoba się to Nie pisz.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
I to jest Forum Historia ( czyżby histeria historii ?).

Stała się komuś krzywda przez to, że mch90 napisał coś nie tak? Od tego między innymi jest forum, aby prostować różne bzdury. Nie ma takiego, co to w życiu nie powiedział/napisał czegoś głupiego. Mch akurat zazwyczaj starał się pisać to co wie (starał, bo na forum już raczej nie zagląda), a nie co mu się wydaje. W tym przypadku napisał bzdurę. I zamiast ją sprostować (ja np. nie wiem co nie tak jest z tym konkretnym fragmentem, ale nie ukrywam, że średnio mnie to interesuje), to szanowny krakus57 woli wzywać moderatorów (którzy tak na marginesie nie są od tego, żeby wyłapywać wszelkie błędy merytoryczne, bo to jest fizycznie niemożliwe, ale żeby pilnować porządku na forum) i pisać coś o jakiejś histerii. Po co? Korona z głowy by mu spadła, gdyby spokojnie wyjaśnił, w czym rzecz?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
krakus57   

Stała się komuś krzywda przez to, że mch90 napisał coś nie tak?...... Mch akurat zazwyczaj starał się pisać to co wie (starał, bo na forum już raczej nie zagląda), a nie co mu się wydaje. ...... I zamiast ją sprostować (ja np. nie wiem co nie tak jest z tym konkretnym fragmentem, ale nie ukrywam, że średnio mnie to interesuje), to szanowny krakus57 woli wzywać moderatorów ..... i pisać coś o jakiejś histerii. Po co? Korona z głowy by mu spadła, gdyby spokojnie wyjaśnił, w czym rzecz?

PT Albinos

No właściwie masz Waść rację . Nikomu NIE stała się ....krzywda . 99% pisze Co wie czy też co mu się wydaje . Zatem - WIEM ,że ziemia stoi na czterech słonaich a te na mrówce oraz ,że 2+2 = 7,6 . Jeżeli uwierzy w to 4 albo z 10 mln ludzi - to mamy postęp. I o to chodzi . Podobnież juz Rzym powiadał : " Carta non erubescit" szczególnie jak nie podpisany z imienia i nazwiska . Gratulacje .

serdecznie pozdrawiam MJR technokrata

PS. Szalom Amon

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Cóż, Albinos mnie ubiegł i w zasadzie objaśnił co i jak, zatem krótko: krakus57

nie rozumie funkcji moderatora, który jest od regulaminu i jego przestrzegania, a nie od

prostowania cudzych błędów - te może poprawić każdy.

Proponowałbym skupić się na meritum, a nie na swoistych inwokacjach do ciała moderatorskiego.

Kontynuowanie tego stylu jedynie może spowodować, że będzie to kolejne forum na którym krakus57 nie będzie mógł pisać.

Temat jest o katastrofach - kolejne wpisy o Rzymie, mrówkach, gratulacjach itp. zostaną skasowane.

secesjonista.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.