Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Jak to było z tymi kolejkami?

Rekomendowane odpowiedzi

gregski   
Papier do du.... wykupywali hurtowo znów handlarze i odsprzedawali z zyskiem.

Kochany, ja moge zrozumiec, ze owczesne ceny nie byly cenami rownowagi i ludziska wykupowali szynki i balerony bo mieli harmonie banknotow chcieli sie zywic luksusowo. Jednak obawiam sie, ze nie potrafisz mnie przekonac, ze narod zaczal srac na potege bo papier byl tani. W tym przypadku popyt jest sztywny i praktycznie nie zalezy od ceny. Po prostu podaz nie pokrywala potrzeb i nie ma co wykonywac dziwnych lamancow aby udowodnic cos czego nie da sie udowodnic.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Akurat Atrix nic takiego nie pisał- handlarze wykupywali, towaru nie ma więc, cena idzie w górę, handlarze odsprzedają go z zyskiem. Czyli jednak problemy z produkcją skoro wykupywanie przez tzw spekulantów papieru toaletowego prowadziło do tego, że sprzedawali go z zyskiem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony to ciekawe, że owi spekulanci uparli się akurat na ów papier.

Przebitka raczej niezbyt duża, towar ów łatwo zastąpić czymś innym, choćby np.

starszym numerem "Trybuny Ludu", a ci akurat wykupują papier.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Odpowiadam na pytanie: Emerytura wicedyrektora instytutu branżowego wynosiła 7,000 zł w 1970 roku, w latach 1970-1976 pozostawała z grubsza niezmienna. Potem duża inflacja spowodowała coroczną waloryzację, więc kwot nie pamięta. Z lat 1987-89 nawet własnej pensji nie pamiętam, bo składała się z trzech pozycji, np w na koniec kwietnia dostawałem: pensję za kwiecień, miesięczne wyrównanie do średniej krajowej z lutego i kwartalnego wyrównanie do średniej krajowej do pierwszego kwartału.

To była bardzo dobra emerytura, ale jednak utrzymać za tę kwotę cztery osoby w 1976 roku, w tym 21-letnią córkę, studentkę i 17-letniego syna, licealistę, nie było tak łatwo. Nie codzień mięso było na stole, i to bynajmniej nie z powodu braków rynkowych. Nie mieliśmy żadnego dostępu do sklepów specjalnych, zakładowych i innych, do których miał dostęp w zasadzie każdy pracownik. W zakładach pracy były sklepiki i bufety, gdzie można było dostać produkty spożywcze, w otwartej sieci handlowej trudne do dostania. Pań z cielęciną, krążących po domach, jak w latach 80-ych, w naszym domu w poprzednim dziesięcioleciu nie przypominam sobie. No ale mieliśmy własne kury, jajka i kilka kurczaków rocznie.

Pamiętajmy, że otwarty handel detaliczny był tylko jednym ze źródeł zaopatrzenia w żywność. Powszechne były stołówki zakładowe, gdzie "posiłek regeneracyjny" dostawałeś "na fabryce" bezpłatnie, a dodatkowo były tanie obiady. W systemie kartkowym coś tam za to wycinano, ale zdecydowanie mniej, niż faktycznie się dostawało. Podobnie było w stołówkach studenckich, z tym, że systematycznie korzystałem z darmowych zup. "Numerek" pobierano przy wydawaniu głównego dania, zupa była bez ograniczeń, jak byłeś głodny, mogłeś wziąć drugą i trzecią porcję. Podobnie jak dżem przy śniadaniu. Dla studentów kierunków chemicznych (tak jak mój)bezpłatnie dostarczano do akademika mleko. Jeden z moich kolegów, który pokłócił się z rodzicami i nie dostawał z domu żadnych pieniędzy ani wiktuałów, a darmowym dżemie, zupach i chlebie przeżył chyba dwa lata. Coś dziś trudne do wyobrażenia.

Moje wspomnienia dotyczą Warszawy, nie wiem, jak było gdzie indziej. Nie wystawaliśmy w kolejkach - to znaczy, sobotnie zakupy dla całej rodziny, na które byłem systematycznie wysyłany, zajmowały ze 3 godziny. Ale dziś wyprawa do hipermarketu też tyle zajmie.

Jeżeli na jedną babcię złoży się obowiązek zakupienia żywności dla trzypokoleniowej rodziny, to pewnie, że w kolejkach się nastoi. Wiele osób stało w kolejkach, żeby zdobyć lepszy towar - w latach 68-80 i 84-89 w zasadzie stało się po mięso. Nabiał, warzywa, wyroby ze zbóż, alkohol, papierosy były w tym czasie niemal bez kolejek.

Gospodarka socjalistyczna, centralnie sterowana, była gospodarką niedoborów. Co chwila czegoś w sklepie zabrakło. Dlatego żeśmy kupowali na zapas, jeśli akurat był dostępny deficytowy towar. W okresie niedoboru papieru toaletowego - to były chyba lata 1981-83 - każdy, kto mógł kupić papier, kupował 10 rolek, bo po tyle sprzedawali na łebka. No i tyle dało się w miarę rozsądnie unieść. No i nigdy papieru w domu nie zabrakło. W socjalizmie nie istniał popyt sztywny, bo nie istniała równowaga rynkowa.

Panika rynkowa może wiele zdziałać. Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale kilka lat temu w sklepach zabrakło cukru. Źródłem paniki była wypowiedź jakiegoś prominenta, może był to eks-poseł Gabriel Janowski, o tym, że nasze cukrownie padają i zaraz zabraknie cukru. Ludzie uwierzyli i naprawdę na kilka tygodni zabrakło cukru, sklepy na cukrze zarabiały krocie, bo oczywiście ceny detaliczne zaraz poszły w górę.

W latach 1968-1989 wiele osób stało w długich kolejkach po żywność, szczególnie po mięso i jego przetwory. Wiele osób jednak nie stało, to znaczy stało, ale w miarę krótkich, powiedzmy - do godziny. Zadowalali się nieco gorszym asortymentem. Najgorszy okres, to lata 1981-1982, fakt, wtedy nawet po wołowinę z kością i zwyczajną na kartki trzeba było coś odstać. Ale - choć na mnie spoczywał główny ciężar zakupów dla czteroosobowej rodziny (ojciec dobiegał 80-tki, matka chorowała na chroniczne zapalenie stawów, siostra pracowała, a ja i tak na wykłady nie chodziłem) stawałem w kolejce, jeśli oceniałem ją jako godzinną. Pewnie parę razy pomyliłem się w tej ocenie i postałem dwie. Więcej - to raz w życiu, jak już wspominałem.

Co do okresów krytycznych, to kilka takich było. Lato 1976, lato 1980, potem lato 1981 - wiosna 1982. Pierwsze dwa trwały kilka tygodni, ostatni dłużej. Latem 1980 byłem w Łomży, pracowaliśmy w PPS na obozie naukowym. W dzień wykonywaliśmy pomiary na zlecenie zakładu, no a po południu chlanie i brydż. Taka norma wtedy była. Śniadania jedliśmy "na zakładzie", obiady "na stołówce", no ale zagrychę trzeba było kupić. Na początku nie było problemów, ale któregoś tam dnia wysłana około 18-ej na zakupy ekipa wraca z piwem, pomidorami i ogórkami, ale kiełbasy, sera i pieczywa brak. Co robić? Zeszliśmy do stołówki, uśmiechnęliśmy się do pań i zapytaliśmy, czy coś nie zostało z obiadu. I owszem, dostaliśmy wielką michę piure z kartofli. Trochę trudno było się przyzwyczaić do jedzenia tego przy brydżu bez sztućców, ale daliśmy radę.

Ja w żadnym przypadku nie bronię realsocjalistycznego systemu gospodarki planowanej. Był skrajnie niewydolny, co w swych wypowiedziach na temat staram się podkreślić. Centralne rozdawnictwo powodowało, że choć wieczorem miałeś zupę, mięcho i deser na obiad, to rano nie byłeś pewny, czy w ogóle będzie obiad. Ten obiad zawsze był, więc społeczeństwo nie było niedożywione. A na niedziele i święta były też produkty, uważane za rarytasy. Nie brak żywności powodował kolejki, tylko niedostosowanie rytmu dostaw do rytmu zakupów. Ale głodu z tego powodu nie było. Trochę osób na tym niedostosowaniu zarabiało, kupując na handel, ale to chyba nie była liczna grupa - mówię o produktach żywnościowych.

A darmowe zupy w Riwierze - to już odrębny problem. Wg dzisiejszych kryteriów, idąc na taką darmową zupkę, jestem złodziejem po prostu. Ale wtedy tak tego nie rozumiano. Miałem zasługi - bo dzielnie studiowałem ku chwale i rozwojowi socjalistycznej ojczyzny, miałem potrzeby, więc zupa mi się należała. Skoro można ją było dostać, nie płacąc, to znaczy, że tak powinno być w socjalizmie.

No i na zakończenie: nie wiem, kto będzie się czuć bardziej upodlony:

1) ktoś, kto nie może zjeść szynki, ponieważ nie może odpowiednio wcześnie stanąć w kolejce, więc musi zadowolić się zwyczajną,

2) ktoś, kto nie może zjeść szynki, ponieważ nie stać go na szynkę, więc musi zadowalać się zwyczajną.

Nie wiem, w którym wolałbym się znaleźć położeniu. Ale jeśli chodzi o poziom "upodlenia", to stawiam na to drugie.

To, że znaczna część społeczeństwa z sympatią wspomina czasy PRL, bynajmniej nie wynika z jakiegoś ogłupienia czy lęku przed wolnością. Po prostu czuli się w tamtym dobrze i bezpiecznie. Nawet ci, którzy mają się dziś obiektywnie znacznie lepiej, niż wtedy, często milej wspominają tamte czasy z powodu dzisiejszego braku poczucia bezpieczeństwa.

Że dla bardzo wielu ideałem byłaby socjalistyczna gospodarka centralnie sterowana + wolność osobista, w tym wolność podróżowania za granicę. A i z tych wolności bardzo wielu zrezygnuje na rzecz bezpieczeństwa socjalnego.

Trzeba sobie z tego zdać sprawę. Bez względu na to, jaki jest mój osobisty pogląd na tę kwestię.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Panika rynkowa może wiele zdziałać. Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale kilka lat temu w sklepach zabrakło cukru. Źródłem paniki była wypowiedź jakiegoś prominenta, może był to eks-poseł Gabriel Janowski, o tym, że nasze cukrownie padają i zaraz zabraknie cukru. Ludzie uwierzyli i naprawdę na kilka tygodni zabrakło cukru, sklepy na cukrze zarabiały krocie, bo oczywiście ceny detaliczne zaraz poszły w górę

Akurat Janowski nie ma z tym nic wspólnego. Ceny poszły w górę ze względu na to, ze zachodnie koncerny kontrolujące w Polsce produkcje cukru nieformalnie dogadały się (choć w sadzie toczy się sprawa o zmowę cenową). W sklepach cukru "zabrakło" bo wiadomo było, że jego cena pójdzie w górę i to dosyć drastycznie więc wykupywano na potęgę a nikt nie wstawiał nowego na półki póki okoliczna konkurencja miała tańszy, bo by robił złe wrażenie. Stąd można było odnieść wrażenie, że cukru zabrakło co jest akurat absolutną nieprawdą. Marża producencka rzeczywiście skoczyła w przypadku cukru w górę,ceny w handlu detalicznym również, proporcjonalnie, poszły w górę. Sklepy na cukrze nie zarabiały a często traciły- bo utrzymywały niższą cenę mimo zakupu po wyższej bo i konkurencja tak miała. Przynajmniej u mnie w okolicy. Do dziś producenci cukru w Polsce mają najwyższe marze na swoich produktach, z tego co pamiętam o jakieś 10% wyższe niż tacy np producenci soków, czy groszku w puszce. Dodam, że w tym czasie moi rodzice prowadzili sklep spożywczy a mnie zdarzało im się w tym pomagać.

Podobny mechanizm działał w PRLu?

Wiele osób jednak nie stało, to znaczy stało, ale w miarę krótkich, powiedzmy - do godziny

Co dla mnie już jest niewyobrażalne, chyba tylko raz czy dwa zdarzyło mi się stać w kolejce dłuższej niż 30 minut, nigdy w sklepie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko chciałbym zauważyć że w naszych czasach ludzie mają podobną mentalność, tzn mogą stać w bardzo długich kolejkach kiedy uważają że kupią coś dobrego, jak kolejki po niektóre wyczekiwane gry komputerowe! gdzie kolejki mogły być cało dniowe !

Albo nowy sprzęt jak Iphone-y itp, że nie wspomnę o jakichś wielkich wyprzedażach w supermarketach.

No i mi się nagminnie zdarza czekać w biedronce w kolejkach 15 minut ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Panowie czy na bazarach były kolejki? Czy na bazarze tak znanym jak bazar Różyckiego w W-wie czegoś brakowało?

Skąd się towar brał na bazarach?

Co do papieru do du... naród sracz.... na pewno nie miał.

W moim małym mieścinie był sklepik - kolejek nie było a towar był- od igły do papy na dach. Więc skąd ten towar się tam znalazł?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Skąd się towar brał na bazarach?

Czy produkcja własna wchodzi w grę? Pytam bo nie wiem ale wydaje mi się, że tak- takie choćby kiełbasy.

W moim małym mieścinie był sklepik - kolejek nie było a towar był- od igły do papy na dach. Więc skąd ten towar się tam znalazł?

Sytuacja mogła być różna w różnych regionach, tak samo zresztą jak i dziś.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Akurat Janowski nie ma z tym nic wspólnego. Ceny poszły w górę ze względu na to, ze zachodnie koncerny kontrolujące w Polsce produkcje cukru nieformalnie dogadały się (choć w sadzie toczy się sprawa o zmowę cenową). W sklepach cukru "zabrakło" bo wiadomo było, że jego cena pójdzie w górę i to dosyć drastycznie więc wykupywano na potęgę a nikt nie wstawiał nowego na półki póki okoliczna konkurencja miała tańszy, bo by robił złe wrażenie.

Tak, to o to chodzi. O szczegółach chętnie pogadam, ale wolałbym w innym wątku.

Stąd można było odnieść wrażenie, że cukru zabrakło co jest akurat absolutną nieprawdą.

Podobnie absolutną nieprawdą jest, że w PRL obiektywnie brakowało cukru. Kartkowy przydział cukru na łebka wynosił 2 kg miesięcznie. Dziś spożywamy 1,2 kg.

Podobny mechanizm działał w PRLu?

Taki mechanizm działa zawsze i wszędzie. W podręcznikach jest opisany jako efekt spekulacyjny, jeden z wyjątków od prawa popytu. Różnica jest taka, że w gospodarce wolnorynkowej prowadzi to, po krótkim okresie niedoboru, do wzrostu ceny, a w realnym socjalizmie obawiano się wzrostu ceny, więc niedobór stawał się trwały. Albo wprowadzano kartki.

Wiele osób jednak nie stało, to znaczy stało, ale w miarę krótkich, powiedzmy - do godziny

Co dla mnie już jest niewyobrażalne, chyba tylko raz czy dwa zdarzyło mi się stać w kolejce dłuższej niż 30 minut, nigdy w sklepie.

Trochę chyba przesadzasz. W latach 1997-2002 robiliśmy wielkie zakupy raz w tygodniu w hipermarkecie Géant. Zwykle w czwartki po południu. Pół godziny w kolejce do kasy to była normalka, całe zakupy zajmowały 2-3 godziny. W okresie przedświątecznym kolejki wydłużały się znacznie. Teraz to nie wiem, bo żywność albo kupuję w Lidlu tuż koło mnie, albo zamawiam przez Internet. Jednak tygodniowo w kolejce do kasy z godzinę pewnie spędzam i nie cierpię z tego powodu.

Jeśli w PRL w latach 1981-1982, najgorszym okresie, jedna osoba z czteroosobowej rodziny stała w kolejce po mięso godzinę, a niechby i dwie, dwa do czterech razy w miesiącu, to nie mówmy, że było to jakieś straszne upodlenie. Wychodzi 0,5-2 godzin w miesiącu na osobę. Gorsze już było to, że przez tydzień czy dwa trzeba było jeść to, co akurat rzucili tego dnia, gdy poszedłeś na zakupy.

Bazary to odrębna sprawa. Oczywiście, że na Polnej czy Różycu niczego nie brakowało, tyle że po cenie równowagi. Na Różyckiego byłem chyba w życiu raz czy dwa, na Polnej częściej. Raczej nie po mięso, ale tak, jak pamiętam stoiska mięsne, to nie były wyroby, kupione wcześniej w normalnym sklepie, tylko z uboju gospodarczego i małych wędzarni.

Edytowane przez jancet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ale propaganda. Widziałem kiedyś w oknie sklepu w Mysłowicach płytki ścienne. Napalony wszedłem i chciałem kupić, a tu tekst, że to tylko ekspozycja, towar przywiozą w czwartek i na ten czwartek na zewnątrz jest kolejka. Była. Przed sklepem stało kilka aut w których faceci spali od soboty.

Ot potęga PRL-u.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Trochę chyba przesadzasz. W latach 1997-2002

W 97 to ja misia Koralgola (czy jak to się pisze) oglądałem :P

Tak swoją drogą a co z listami kolejkowymi i zakupem mebli?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Furiusz napisał

Tak swoją drogą a co z listami kolejkowymi i zakupem mebli?

Pamiętam sprawę zakupu węgla. Był węgiel na kwit ( czyli przydział) i wolny w sprzedaży. I tu zaczynała się kolejka z prawdziwego znaczenia. Matka z ojcem zmieniali się przez trzy dni, byli na liście kolejkowej - węgla brakło :blink:

A co z meblami? Ot właśnie tutaj jest wyjaśnienie za czym stało się w kolejkach w czasie " najlepszej świetności PRL-u" ( czytaj zapaści). Bo różnica jest zasadnicza - kolejka za cukrem a za meblami. Bo sklepy meblarskie stały pustkami.Jak coś rzucili to była kolejka że hej. Towar się pojawił, skoro po drodze do sklepu nie sprzedali gdzieś na trasie.

Pamiętam że buty były jakiś czas na kartki. I tutaj byłem wyróżniony- uczniowi buciory przysługiwały. :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
No i na zakończenie: nie wiem, kto będzie się czuć bardziej upodlony:

1) ktoś, kto nie może zjeść szynki, ponieważ nie może odpowiednio wcześnie stanąć w kolejce, więc musi zadowolić się zwyczajną,

2) ktoś, kto nie może zjeść szynki, ponieważ nie stać go na szynkę, więc musi zadowalać się zwyczajną.

Nie wiem, w którym wolałbym się znaleźć położeniu. Ale jeśli chodzi o poziom "upodlenia", to stawiam na to drugie.

Honestly , jak się mam martwic o szynkę , papier toaletowy , żyletki , i pieniądze , a tylko o pieniądze , to wybieram to drugie .

Ad Rem , kolejki były po wszystko i zawsze w PRL , ludzie robili zapasy bo wiedzieli , ze jak jutro zabraknie w osiedlowym supersamie kremu do golenia , papieru toaletowego , czy podpasek , ta sytuacja nie zmieni się jutro czy pojutrze , a może trwać latami , taki beznadziejnie głupi a niewydolny był ten system ( o dziwo w kapitalizmie braki w zaopatrzeniu zniknęły , cud ).

Upodlenie czlowieka , i degeneracja rodziny to wystawanie matek godzinami w kolejkach po kilo mięsa na kartki , to nocowanie pod sklepem po zaxxxxx lodówkę , upodlenie czlowieka to PRL .

BTW- Jancet jak wybrałeś to drugie , to kiepską wystawiasz sobie opinie , w PRL za braki w zaopatrzeniu winne było państwo socjalistyczne "Polska Ludowa" , jak kogoś dziś nie stać na szynkę to jest sobie sam winien , i do siebie może mieć pretensje .

Edytowane przez lancaster

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Podobnie absolutną nieprawdą jest, że w PRL obiektywnie brakowało cukru. Kartkowy przydział cukru na łebka wynosił 2 kg miesięcznie. Dziś spożywamy 1,2 kg.

(...)

A nieobiektywnie brakowało?

(...)

Kartkowy przydział cukru na łebka wynosił 2 kg miesięcznie. Dziś spożywamy 1,2 k

Rzecz jednak nie w tym, czy kartkowe przydziały zaspakajały przeciętne zapotrzebowanie Polaka, tylko w tym czy miał on problem ze zrealizowaniem owych przydziałów.

(...)

A co z meblami? Ot właśnie tutaj jest wyjaśnienie za czym stało się w kolejkach w czasie " najlepszej świetności PRL-u" ( czytaj zapaści). Bo różnica jest zasadnicza - kolejka za cukrem a za meblami. Bo sklepy meblarskie stały pustkami.Jak coś rzucili to była kolejka że hej. Towar się pojawił, skoro po drodze do sklepu nie sprzedali gdzieś na trasie.

(...)

A były jakieś obiektywne czy nieobiektywne przyczyny takiej sytuacji na rynku meblarskim?

(...)

Jeśli w PRL w latach 1981-1982, najgorszym okresie, jedna osoba z czteroosobowej rodziny stała w kolejce po mięso godzinę, a niechby i dwie, dwa do czterech razy w miesiącu, to nie mówmy, że było to jakieś straszne upodlenie. Wychodzi 0,5-2 godzin w miesiącu na osobę. Gorsze już było to, że przez tydzień czy dwa trzeba było jeść to, co akurat rzucili tego dnia, gdy poszedłeś na zakupy.

(...)

No ale co to znaczy rzucili?

Braki i kolejki (co wyrobów mięsnych) ponoć były jedynie poprzez czas kilku tygodni jesienią 1981 roku?

(...)

W moim małym mieścinie był sklepik - kolejek nie było a towar był- od igły do papy na dach. Więc skąd ten towar się tam znalazł?

Skoro mamy dwie różne relacje, różniące co do tego za czym się stało i jak długo, to zakładając dobrą pamięć nas wszystkich odpowiedź na pytanie atrixa jest całkiem prosta...

towar ów znalazł się tam "ze sklepów" w których inni odchodzili z kwitkiem, bądź stali w dłuższych niż zazwyczaj kolejkach i czasem nie doczekali się upatrzonego towaru.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.