Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Leuthen

Amerykańskie okręty podwodne na Pacyfiku

Rekomendowane odpowiedzi

Leuthen   

Tytułowe zagadnienie jest dla mnie jedną z lepszych ilustracji, że gry komputerowe mogą mieć walor edukacyjny ;) Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze chodziłem do podstawówki, mój kolega zademonstrował mi na własnym komputerze grę "Silent Hunter" firmy SSI, będącą symulatorem amerykańskiego okrętu podwodnego. Odtąd pojawiałem się u niego coraz częściej ;) , a jako nagrodę za zdanie do szkoły średniej dostałem grę "Silent Hunter. Commander's Edition" i spędziłem na "patrolach" więcej realnych godzin niż niejeden amerykański dowódca "submaryny" :wink: Dzięki tej grze zainteresowały mnie działania amerykańskich o.p. na Pacyfiku w latach 1941-1945. Działalność ta pozostaje chyba nieco w cieniu operacji U-Bootów na Atlantyku - moim zdaniem niesłusznie. Najlepiej oddaje chyba ten fakt ilość dostępnej polskojęzycznej literatury - ta o U-Bootach zdecydowanie przeważa. Sztandarowym dziełem dla miłośników "wilków Pacyfiku" jest książka C. Blaira "Ciche zwycięstwo", w której autor (sam weteran-podwodniak, pływający podczas DWS na Pacyfiku) opisuje blaski i cienie podwodnej ofensywy Amerykanów przeciw Japonii.

Czy ktoś ma ochotę podyskutować o tym ciekawym zagadnieniu, o najlepszych dowódcach, spektakularnych sukcesach, kłopotach Amerykanów z torpedami (jak u Niemców w początkowej fazie wojny), podobieństwach i różnicach w taktyce, wyposażeniu i typach okrętów podwodnych używanych przez Niemców i Amerykanów?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Leuthenia, czy to ta najnowasza, czwarta częśc? Osobiście nie lubię Pacyfiku na OP, wolę byc Niemcem i dowodzic Ubootwaffe(SH III)

Do tematu; rzeczywiście jakiś temat rzuc jeśli chodzi o amerykańskie okręty podwodne, były one najlepsze , miały na koncie ponad 1000 zatopionych statków japońskich, więc po Niemcach calkiem niezły wynik, zważywszy, że Ubootwaffe zatopiła około 2300 statków podczas całej wojny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
były one najlepsze

Ja gdzieś wyczytałem, że japońskie były lepsze. Miały całkowicie inne kadłuby. Amerykanie je po wojnie przejęli, ale jak usłyszeli, że Rosjanie przysyłają ludzi, żeby zrobić sprawozdanie, gdzieś niedaleko Pearl Harbor zatopili je wszystkie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Leuthen   
Leuthenia, czy to ta najnowasza, czwarta częśc? Osobiście nie lubię Pacyfiku na OP, wolę byc Niemcem i dowodzic Ubootwaffe(SH III)

Nie, ja mam na myśli SH 1 ;)

Tylko może jakiś wątek rozpocznij

Proszę bardzo :-) Może to trochę nieskromne, ale wrzucę tekst, który napisałem kilka lat temu i ktoś znajdzie coś, co chciałby uzupełnić lub z czym by chciał polemizować :-)

Wojna podwodna na Atlantyku / Wojna podwodna na Pacyfiku - moje rozważania

Chciałbym w tym miejscu zawrzeć kilka moich uwag nt. wojny podwodnej na Atlantyku i Pacyfiku w latach II wojny światowej, przede wszystkim zestawić i opisać kilka różnic i podobieństw między działaniami amerykańskich i niemieckich okrętów podwodnych (ale nie tylko!). Oczywiście, poruszę tylko kilka z wielu problemów dotyczących tej tematyki. Liczę, że ktoś z klubowiczów zechce dorzucić kilka własnych uwag i może nawet zawiąże się jakaś dyskusja

Bezpośrednią inspiracją (jeśli można to tak nazwać) do napisania tego posta był post Halseya "Do DB: wyniki okrętów podwodnych US Navy" .

1. OKRĘTY

Zacznijmy może od porównania niemieckich i amerykańskich o.p., na których

spoczywał główny ciężar wojny podwodnej. Będzie to nieco przydługa litania danych taktyczno-technicznych wraz z moim komentarzem, ale uważam, że jest to niezbędne.

Jeśli chodzi o Niemcy, zasadniczym typem U-Boota był Typ VII, najpopularniejszą zaś wersją VII-mek: VII C.

Posiadał on wyporność nawodną 761 ton, podwodną zaś 865 ton. Długość - 67,1 m , szerokość - 6,2 m. Gdy szedł w wynurzeniu, mógł osiągnąć prędkość 17 węzłów, pod wodą był ponad połowę wolniejszy (7,6 węzła). Zasięg nawodny wynosił 6500 mil morskich przy szybkości 12 węzłów, podwodny - 80 mil przy szybkości 4 węzłów. Głównym uzbrojeniem U-Boota typu VII C

Był 5 wyrzutni torpedowych (4 na dziobie i 1 na rufie). Zapas torped - 14 sztuk.

Uzbrojeniem dodatkowym było działo pokładowe kalibru 88 mm oraz 20-mm działko przeciwlotnicze. Załogę stanowiło 44 marynarzy i oficerów [wszystkie powyższe dane podaję za W.Głębowiczem, U-Booty i ich załogi].

Podstawowym typem amerykańskiego o.p. podczas wojny na Pacyfiku był "Balao". Wyporność nawodna/ podwodna wynosiła odpowiednio - 1315/2177 ton. Wymiary: długość - 95,1 m, szerokość - 8,3 m. Prędkość nawodna/ podwodna - 20 / 8,5 węzła. Uzbrojenie: 10 wyrzutni torpedowych (6 na dziobie, 4 na rufie). Zapas torped - 24 sztuki. Uzbrojenie pokładowe - 1 armata 127 mm

(5-calowa) plus 2 działka przeciwlotnicze - jedno 40- oraz jedno 20-mm. Załogę stanowiło 80 ludzi.

Tak więc nawet z suchej analizy powyższych danych wyłania się taki obraz - okręty amerykańskie miały dwukrotnie większą wyporność niż niemieckie, były większe od niemieckich, nieco szybsze, posiadały silniejsze uzbrojenie i liczniejszą załogę. Oczywiście, zasadniczą przyczyną tych różnic było przeznaczenie obu typów powyższych o.p. Typ VII C używany był głównie do patroli na Północnym Atlantyku, natomiast Amerykanie projektowali swe o.p. (m.in. Balao), jak słusznie zauważył we wspomnianym poście Halsey, z myślą o długotrwałych patrolach na Pacyfiku, przy czym jak wiadomo n.p. w drodze na patrol pod wyspy japońskie o.p. typu Balao musiał przebyć (biorąc np. za bazę - Midway) praktycznie cały Pacyfik. Tak więc Amerykanie mieli swoiste podwodne krążowniki przeznaczone do długiego przebywania w morzu, podczas gdy Niemcy używali VII-mek do patroli krótszych i bliższych.

Nie bez znaczenia jest tak zwana kwestia komfortu. Halsey mówił we wspomnianym poście o "względnym komforcie załogi" na okrętach amerykańskich. Ja powiem więcej - Amerykanie mieli na okrętach typu "Balao", w porównaniu do załóg VII-mek, warunki luksusowe. Czemu?

Po pierwsze, amerykańskie o.p. miały... prysznic! Miały też klimatyzację i zapewne inne udogodnienia, o których trudno mi jednak coś powiedzieć (aha - o ile się nie mylę na o.p. typu "Balao" w przeciwieństwie do VII-mek był specjalny magazyn na żywność - jakoś chyba nigdy nie spotkałem się z opisem, żeby np. w centrali amerykańskiego o.p. zwisały kiełbasy, jak to było w przypadku U-Bootów). Nie bez znaczenia jest również kwestia wacht. Na VII-mkach był system "na trzy zmiany" (przynajmniej, jeśli chodzi o wachtę pokładową) - kolejne wachty, trwające cztery godziny (tylko w przypadku bardzo złej pogody dzielono ten czas na pół), trzymali: pierwszy oficer, drugi oficer oraz starszy sternik (nawigator). Oznacza to, że każdy marynarz z wachty pokładowej na U-Boocie w ciągu doby (gdy była znośna pogoda) był 2 razy na wachcie, tj. spędzał na niej łącznie 8 godzin, a 16 godzin miał wolnych. Amerykanie na o.p. typu "Balao" stosowali system "na cztery zmiany" - każdy marynarz pełnił wachtę 2 godziny, po czym miał 6 godzin wolnego. Innymi słowy: w ciągu doby spędzał na wachcie 6 godzin i miał 18 godzin wolnego, czyli co prawda był nie 2 (jak na U-Bootach) a 3 razy na wachcie, ale za to krócej - miał więc więcej czasu wolnego.

Czy więc Niemcy mogli "zazdrościć" Amerykanom takich okrętów? Jeśli chodzi o komfort, to zapewne tak, jeśli o inne sprawy... zobaczmy poniżej.

2. TECHNIKA

Teraz rozważę tzw. sprawy techniczne. Tak jak mówił Halsey, Blair nie zostawia suchej nitki na konstrukcjach niemieckich U-Bootów, wychwalając za to pod niebiosa konstrukcje amerykańskie. Trudno mu odmówić siły argumentacji, ale... Dla mnie VII-mki miały 2 cechy, które zapewniały im, wg mnie, znaczną przewagę nad okrętami typu "Balao". Po pierwsze: szybkość zanurzenia. Dla U-Bootów sprawą kluczową była możliwość szybkiego zanurzenia, głównie w przypadku, gdy obserwatorzy na mostku spostrzegli samolot (co mniej więcej od 1942 zaczęło się robić dosyć częste, by następnie stać się normą). Dobrze wyszkolona załoga VII-mki potrafiła przeprowadzić alarmowe zanurzenie w 17 sekund. Okręt typu Balao zanurzał się ponad pół minuty (a normalnie na głębokość peryskopową ok. 60 sekund). O zatopieniu bądź przetrwaniu okrętu w wypadku alarmowego zanurzenia decydowały często sekundy - im szybciej U-Boot się zanurzył, tym większe miał szanse na wyjście cało z opresji. Szybkość zanurzenia dość małej "siódemki" w porównaniu do "Balao" jest rzeczą nie do wzgardzenia. Sprawa druga - zdolności manewrowe.

VII-mka miała zdecydowanie lepszą manewrowość niż "Balao", czyli miała znacznie mniejszy promień skrętu (a nawet, jak ktoś kiedyś mówił, VII-mki miały mniejszy promień skrętu od alianckich niszczycieli!). Na koniec zostawiłem najsilniejszy argument - czy ktoś kiedyś słyszał o amerykańskim o.p. w czasie II wojny światowej, który zszedł w zanurzeniu poniżej 200 metrów i wypłynął z powrotem? Ja sobie nie przypominam. Natomiast co najmniej jedna VII-mka była na trzystu metrach i wypłynęła z powrotem, a wiele innych wielokrotnie przekraczało bezpiecznie próg 200 metrów, uciekając przed pościgiem niszczycieli.

Jeśli natomiast Blair uparcie twierdzi, że niemieckie konstrukcje były przestarzałe, to ośmielam się przypomnieć o tzw. "esiakach" czyli okrętach podwodnych typu "S", których całkiem sporo znajdowało się w linii w momencie wybuchu wojny na Pacyfiku (pływały na patrole bodajże do 1943 r.!). Czy te amerykańskie okręty, z których wiele miało 20 lat, były cudami techniki?

Można poczytać sobie wspomnienia Romanowskiego nt. "Jastrzębia" (eks amerykański S-25) i nie wiem, czy wyczytacie w nich chociażby jedno pochwalne zdanie na temat tego typu okrętów.

Zupełnie odrębną sprawą jest kwestia innowacji technicznych i na tym polu trudno odmówić słuszności argumentacji Blaira. Faktem jest, że Amerykanie o wiele szybciej wprowadzili do użycia na pokładach swoich o.p. radary: SD-Radar, czyli radar ostrzegający przed samolotami, na początku 1942 r. (zasięg 6-10 mil) , SJa-Radar, czyli radar nawodny, w drugiej połowie 1942 (z paraboliczną, 76 cm anteną radar ten mógł wykryć pancernik z odległości 13 mil) , a następnie systematycznie wprowadzali poprawki i ulepszenia, jak np. w 1943 wprowadzili do użycia PPI-Scope (Plan Position Indicator), czyli wskaźnik obserwacji okrężnej, a potem ulepszoną wersję radaru Sja - radar SJ-1 (dzięki nowej antenie zasięg radaru zwiększał się do ponad 30 mil). Ponadto zaś inne innowacje, jak np. batytermograf. Amerykanie stosowali wprowadzali również zmiany w dziedzinie uzbrojenia pokładowego, np. działo 75-mm (3 calowe), używane w początkowym okresie wojny (plus jeden km 12,7 mm) zastąpiono w 1943 r. działem 4-calowym (105 mm), a następnie działem 5-calowym (127 mm). Armata ta, nosząca oznaczenie Mk 17, wykonana była z nierdzewnej stali i nie wymagała uszczelniania (ani lufy, ani zamka).

Warto również wspomnieć, iż zarówno amerykańskie, jak i niemieckie o.p. borykały się na początku swoich działań z wadliwymi torpedami. Obie strony dążyły także systematycznie do ulepszania własnych torped, jednakże większą pomysłowością wykazali się na tym polu Niemcy (o ile wiem, Amerykanie nie mieli torped manewrujących, takich jak niemieckie FAT, czy torped samonaprowadzających się na źródło dźwięku, jak T-5).

3. CELE WOJNY

Głównym zadaniem zarówno niemieckich, jak i amerykańskich o.p. było odcięcie linii zaopatrzeniowych wroga, czyli zwalczanie floty handlowej przeciwnika (zarówno Anglia jak i Japonia są, jak wiadomo, krajami wyspiarskimi), przy czym kierowano je także do innych zadań m.in.: zadania specjalne plus o.p. jako tarcza antyinwazyjna, m.in. operacja Torch i Overlord dla Ubootów, czy Filipiny 1941/1942 i Midway dla amerykańskich o.p. W drugiej fazie wojny na Pacyfiku ważnymi zadaniami dla amerykańskich o.p. stały się misje "Lifeguard Duty" czyli służba ratownicza, polegająca na wyławianiu zestrzelonych amerykańskich lotników (łącznie, w czasie wojny na Pacyfiku amerykańskie o.p. wyłowiły ponad 500 lotników). Niemieckie o.p. również wykonywały takie zadania, ale ze względu na odmienny niż na Pacyfiku charakter wojny zadania te były raczej marginalne. Nieznana jest mi także liczba uratowanych w ten sposób lotników.

4. TAKTYKA

W wielkim skrócie zagadnienie to przedstawia się następująco. Na początku wojny (rok 39) U-Booty atakowały w klasyczny sposób, czyli pojedynczo (ze względu na to, iż było ich mało). Miały za zadanie wykryć statki i posyłać je na dno. Słynna taktyka "wilczych stad" została wprowadzona, o ile dobrze pamiętam, w 1940 r. (po tym, jak Brytyjczycy wprowadzili konwoje) , a pierwszym popisowym koncertem był (też - o ile dobrze pamiętam ) październik 1940 r. Myślę, że każdy zna choćby w dużym zarysie taktykę "wilczych stad", jednakże na wszelki wypadek przypomnę ją. U-Booty tworzyły linię dozorową. Gdy jeden z nich zauważył konwój, zawiadamiał o tym przez radio dowództwo i inne U-Booty, które zaczynały się gromadzić wokół konwoju. Na dany z dowództwa rozkaz U-Booty rozpoczynały atak - nocny i co również bardzo ważne, w wynurzeniu! Typowy atak polegał na tym, aby dany U-Boot ominął w wynurzeniu eskortę konwoju, po czym strzelał wachlarzem 3 lub 4 torped, co przy "gęstości" konwoju powinno zapewnić trafienie. U-Booty atakowały jednocześnie, co dezorganizowało eskortę, gdyż ataki wychodziły z wielu stron.

Oczywiście, trafiali się wśród dowódców U-Bootów, nazwijmy ich, indywidualiści, którzy stosowali własne, skuteczniejsze ich zdaniem, metody

ataku (choć dalej w grupie). Trudno byłoby ich tu wszystkich wymienić i opisać sposoby ich walki, poprzestanę więc tylko na Otto Kretschmerze. Kretschmer

zbliżał się do konwoju w nocy na powierzchni (podobnie jak inne U-Booty) - jeśli noc była księżycowa to od "ciemnej" (nieoświetlonej) strony, jeśli zaś jasna, to bodajże od strony nawietrznej, aby nie zdradzał go pył wodny (woda "rozcinana" przez U-Boota). Kretschmer zanurzał się, przepływał w zanurzeniu pod eskortą, po czym wynurzał się w środku konwoju i "snajperskimi" strzałami wykańczał kolejne statki (które płynęły ładnie w szeregu ), stosując zasadę "jedna torpeda - jeden statek".

Taktyka "wilczych stad" długo zdawała egzamin, jednakże po wprowadzeniu radaru, patroli lotniczych i lotniskowców eskortowych, HF/DF i szeregu innych zabiegów ostatecznie U-Booty poniosły klęskę. Oczywiście, U-Booty operowały także pojedynczo, ale dotyczyło to odległych rejonów (Ameryka, Ocean Indyjski itp.).

Jeśli chodzi o Amerykanów to początkowo atakowali oni, podobnie jak Niemcy, standardowo (przy czym należy pamiętać, iż de facto od samego początku prowadzili Amerykanie nieograniczoną wojnę podwodną), lecz następnie taktyka ich zaczęła ewoluować. I tak w 1942 r. jako pierwszy z amerykańskich o.p. USS "Plunger" (nomen omen ) zastosował atak nocny z położenia nawodnego. Ataki tego typu stały się następnie coraz powszechniejsze, głównie ze względu zastosowania radaru SJ. W 1943 r. USS "Searaven" zastosował po raz pierwszy na Pacyfiku taktykę "end-around" (wyjście przed czoło konwoju). Polegała ona na tym, że o.p. nie mogąc rozpocząć ataku w dzień, wyprzedzał konwój wychodząc na jego kurs nocą w położeniu nawodnym, aby w dzień (po zanurzeniu) wykonać skuteczny atak torpedowy. W 43 r. opracowano także nową taktykę strzelenia torpedami do okrętów eskorty, a w odpowiedzi na wzmocnienie eskorty japońskich konwojów Amerykanie zaczynają formować pierwsze "wilcze stada" (były one znacznie mniejsze od niemieckich, np. pierwsze składało się tylko z 3 okrętów: Cero, Shad i Grayback). Rok 43 to także zastosowanie nowej taktyki zbliżania się do celu w położeniu nawodnym (z użyciem radaru) a także nocny atak na radar. Ponadto do bojowej działalności amerykańskich o.p. weszło także fotografowanie przez peryskop. Na początku 1944 r. zaczęto stosować metodę minimalnej sylwetki okrętu podwodnego (ustawianie okrętu dziobem w czasie nocnego podchodzenia do konwoju przeciwnika). W 1945 r. Amerykanie wprowadzili kolejną innowację - atak z położenia podwodnego przy zastosowaniu radaru umieszczonego na główce peryskopu (!).

5. BAZY

W 1939 r. głównymi bazami U-Bootów były Kilonia i Wilhelmshaven. Po zdobyciu Francji bazy U-Bootów umieszczono na atlantyckim wybrzeżu tego kraju w celu skrócenia drogi na Atlantyk. Bazy założono m.in. w Lorient, Saint Nazaire, Breście. W 1944 r. po inwazji U-Booty zostały zmuszone do "przeprowadzki" do Norwegii i odtąd operowały głównie z Bergen i Trondheim. Amerykanie również w miarę możliwości przesuwali bazy swoich o.p. bliżej teatru działań wojennych. I tak np. w połowie 1942 bazą o.p. stał się atol Midway, we wrześniu 1943 r. Darwin (Australia), w październiku 43 Zatoka Milne (Nowa Gwinea), w kwietniu 1944 Manus (Wyspy Admiralicji) oraz Marujuro (Wyspy Marshalla), w lipcu 44 Saipan (Wyspy Mariańskie), we wrześniu 44 Mios Woendi (Nowa Gwinea), a w marcu 1945 r. Manila. Warto też dodać, że również amerykańskie o.p. były zmuszone, podobnie jak niemieckie, do przeprowadzek na skutek zagrożenia baz przez wroga (co prawda Amerykanie robili to na początku wojny, a Niemcy pod koniec): w grudniu 1941 r. o.p. musiały opuścić Manilę (do której, jak była mowa wyżej, powróciły pod koniec wojny), przenosząc się do bazy w Tjilatjap na Jawie oraz w Perth (Australia). Po upadku Jawy (w marcu 42 r.), w kwietniu powstała nowa baza o.p. w Brisbane (również w Australii). Ponadto w Autralii w czasie wojny funkcjonowała także baza amerykańskich o.p. w Fremantle.

6. KILKA INNYCH UWAG

Sprawa nr 1 (do rozważenia czysto teoretycznego): Czy np. okręty typu "Balao" sprawdziłyby się w ataku na konwój atlantycki. Chodzi mi przede wszystkim o liczbę ich wyrzutni torpedowych i zapas torped. Czy dysponując 10 wyrzutniami torpedowymi mogłyby "zastąpić" 2 VII-mki (które miały po 5 wyrzutni)? Myślę, że nie. Oczywiście, 10 torped wystrzelonych przez jeden okręt mogło spowodować spore spustoszenie, ale pamiętajmy, że kluczem taktyki "wilczych stad" była dezorganizacja obrony konwoju. 4 VII-mki mogły narobić większego bałaganu niż 2 "Balao", choć miały tyle samo wyrzutni. Pamiętajmy, że nie każdemu U-Bootowi udało się wyjść na dogodną pozycję do ataku, a wśród tych, które nawet strzelały, nie każdy trafiał.

Sprawa nr 2: Organizacja.

Wiadomo, że nieco inaczej zorganizowane było dowodzenie o.p. u Amerykanów, a nieco inaczej u Niemców (Amerykanie - ComSubPac, ComSubSoWesPac, SubAsiatic). Trudno mi powiedzieć coś na ten temat, gdyż prawie zupełnie się w tym nie orientuję. Dlatego m.in. nie jestem np. do końca pewien, czy Lockwood był tylko dowódcą ComSubPac, czy też dowódcą wszystkich amerykańskich o.p. na Pacyfiku, tak jak Dönitz na Atlantyku.

Sprawa nr 3: Sukcesy i porażki o.p.

DB we wspomnianym poście Halseya stwierdził, że amerykańskie o.p. odniosły proporcjonalnie większe sukcesy niż U-Booty. To prawda, ale nie zapominajmy, że zdecydowaną większość sukcesów U-Booty odniosły do połowy 1943, a od tego czasu do końca wojny zatopiono gros U-Bootów. Innymi słowy: gdyby przeliczyć sukcesy U-Bootów powiedzmy na kwiecień 43 r. w porównaniu ze stratami własnymi to nie wiem, czy U-Booty nie przebiłyby amerykańskich o.p.

A tak z innej beczki: w przebiegu działań o.p. obu stron możemy doszukać się jeszcze kilku analogii, np. topiono (nie świadomie) statki z jeńcami własnych sprzymierzonych państw, okręty obu stron tonęły np. od trafień własnych torped, obie wojujące strony miały na koncie zbrodnie wojenne itd. itp.

Sprawa nr 4: Omówienia wymagałyby także działania brytyjskich i japońskich o.p., czego nie robię, ze względu na brak szerszych informacji na ten temat.

Mogę jednak dodać, że np. w przeciwieństwie do amerykańskich i niemieckich o.p. japońskie o.p. nie prowadziły kampanii przeciw statkom cywilnym. Nasuwa się także pewna analogia z użyciem japońskich o.p. jako tarczy antyinwazyjnej

(nie wiem dokładnie ile, ale co najmniej kilka o.p., w tym I-58, skierowali Japończycy w rejon Okinawy, po rozpoczęciu amerykańskiej inwazji 1 IV 1945. Tylko I-58 (okręt, który potem zatopił USS "Indianapolis") powrócił z tego zadania. Nawiasem mówiąc, w ciągu tygodnia pobytu na głównej arenie bitwy I-58 był ponad 50 razy atakowany przez samoloty, a najdłuższy czas jego wynurzenia wyniósł 4 godziny (R.F.Newcomb, "Opuścić okręt").

Jeszcze uzupełnienie do moich rozważań.

Bardzo charakterystyczne w aspekcie strat zadanych przez o.p. omawianych państw jest to, że żaden amerykański dowódca o.p. nie ma na koncie potwierdzonych zatopień powyżej 100 000 ton (najlepszy z nich - Richard O'Kane - zatopił na 5 patrolach jednostki o łącznym potwierdzonym tonażu 93 824 ton), natomiast wśród dowódców U-Bootów ponad 20 zatopiło powyżej 100 tys. ton, a 3 powyżej 200 tys. ton (wg Blaira, Hitlera wojna U-Bootów, t.II). Natomiast jeśli chodzi o najlepsze o.p. pod względem zatopionego tonażu, to tylko jeden amerykański ma ponad 100 tys. ton potwierdzonego tonażu na koncie (USS Flasher - 100 231). Wśród U-Bootów ponad 20 ma powyżej 100 tys. tonażu, w tym jeden (U-48 ) powyżej 300 tys., a 4 (nie licząc U-48 ) powyżej 200 tys. (U-99, U-123, U-124, U-103 i U-107).

[ Dodano: 2008-08-16, 11:07 ]

No i co? Miała być dyskusja, a wszyscy siedzą cicho...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Cóż, rozebrałeś sprawę ładnie na czynniki pierwsze.

Co do szybkości zanurzania to z momentem wyposażenia okrętu w dobry radar obserwacji powietrznej załoga miała sporo czasu na zejście pod wodę.

Co do zwrotności amerykańskich OP oczywiście masz rację, ale porównujesz duży, oceaniczny okręt podwodny z okrętem pełnmomorskim, ale nie oceanicznym.

Spróbuj porównac Balao/Gato/Tench z IX-tką.

To jest odpowiednik.

Ciekawe, co wyjdzie lepiej.

Co do tonażu też racja, ale wtedy gdy Niemcy tłukli statjki az miło, US-U-Bootwaffe balowała w Pearl.

Gdy Niemcy szybko zorientowali się w niesprawonści torped, BuOrd długo uważało, że dowódcy amerykańscy bredzą trzy po trzy, zaś torpedy Mk XIV z zapalnikami magnetycznymi to cud techniki.

Skutkiem tego nowoczesne amerykańskie okręty podwodne marnowały horrendalną liczbę torped na niewiele trafień, zaś stareńkie eSiaki (jak je ładnie nazwałeś) potrafiły coś uszczknąć (modelowy przykład to atak S 44 na Kako po Bitwie pod Savo - 4 torpedy Mk X wystrzelone, 4 celne, japoński krążownik powędrował śladami swych niedawnych ofiar).

Lockwood był najpierw dowódcą ComSubSoWePac we Freemantle (w tym samym czasie adm. Ralph Christie dowodził siłami podwodnymi Floty Azjatyckiej - SubAsiatic), a potem awansowany na dowódcę floty podwodnej Floty Pacyfiku (do Pearl), bo to nie było to samo.

Japońska flota podwodna prowadziła sporadycznie wojnę handlową, ale co do zasady była przywiązana najpierw do floty nawodnej, potem zaś do zadań transportowych.

Dość wspomnieć, że wtedy gdy amerykańskie OP strzelały Neptunowi w okno, japońskie potrafiły nieźle namieszać (używając swoją droga bardzo dobrych torped tlenowych wzoru, którego obecnie nie pamiętam).

Amerykanie stosowali wilcze stada w inny sposób jak Niemcy, ale wcale niemniej skutecznie. Przede wszystkim ich okręty posiadały sporą przrewagę prędkości nad konwojami (zasadniczo) i często jeden dowódca atakował, drugi zajmował pozycję, gdy jeden wycofywał się, drugi przejmował pałeczkę.

Ciekawostką jest to, ze Amerykanie pierwotnie eksperymentowali z osobnymi dowódcami stad (specjalny oficer zaokrętowany na jednym z okrętów), potem dowódca stada zostawał jeden z dowódców okrętów.

Niemieckie konstrukcje t. VII i IX wcale nie były nowoczesne - dośc powiedzieć, ze równolatki okrętów t. VIIA i VII B, tj. np. polski Orzeł czy holenderskie Onderzeebooten t. O 19 biły Niemiaszków pod każdym względem.

T. VII nie był w ogóle skonstruowany do prowadzenia wojny atlantyckiej.

Na razie tylew wynurzeń. :mrgreen:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
polski Orzeł czy holenderskie Onderzeebooten t. O 19 biły Niemiaszków pod każdym względem.
A konkretnie pod jakim? O ile rozumiem porównywanie typu IX z okrętami konstrukcji holenderskiej, o tyle VII to inna klasa okrętów. Holenderskie jednostki miały sporo ciekawych rozwiązań technicznych: chowane uzbrojenie OPL, opływowe kształty kiosku, obracalne aparaty torpedowe na śródokręciu, to IX wg. mnie miała lepsze możliwości przetrwania w walce. Osiągała głębokości zanurzenia nie będące absolutnie w zasięgu O 19. Nie znam niestety czasu zanurzenia alarmowego Orła i O 19, ale IX zanurzała się w ok. 35 s. Sorki za offtop... :oops:
Japońska flota podwodna prowadziła sporadycznie wojnę handlową, ale co do zasady była przywiązana najpierw do floty nawodnej, potem zaś do zadań transportowych.
Dokładnie, priorytetem były ataki na cele wojenne. Można tylko przypuszczać jak by potoczyły się walki na wyspach, gdyby Japończycy zaczęli atakować linie zaopatrzenia Amerykanów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj jeszcze raz: napisałem, że okręty t. VII A i VII B były gorsze od Orła czy O 19.

A to one początkiem wojny były podstawą wojny handlowej, jaką Admirał Doenitz prowadził z Brytyjczykami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Leuthen   

No, wreszcie coś się ruszyło :)

Oczywiście zdawałem sobie sprawę pisząc kiedyś swoje rozważania, że odpowiednikiem "Balao" pod względem wielkości i uzbrojenia były U-Booty typu IX, ale jak zaznaczyłem VII-ki były podstawowym typem U-Boota w bitwie o Atlantyk i w tym sensie odpowiadały "Balao" na Pacyfiku.

Japończycy używali bodajże torped typu "93" i były to owe osławione "długie lance".

W poście stanowiącym początek tego wątku wspomniałem o dysproporcji w liczbie dostępnych po polsku publikacji opisujących działaniach Submarines i U-Bootów. Może warto by było wymienić te najważniejsze? Fundamentalną pracą jest książka nieżyjącego już Claya Blaira "Ciche zwycięstwo. Amerykańska wojna podwodna przeciw Japonii", Warszawa 2001 [dostałem ją kiedyś na urodziny ;) ].

W "Serii z kotwiczką" wydawnictwa "Finna" ukazały się:

- "Diabły morskie" Ch. Lockwooda i H. C. Adamsa, Gdańsk 1998 [o wejściu 9 amerykańskich o.p. przez zaminowaną Cieśninę Koreańską na Morze Japońskie w 1945 r.]

- Richard O'Kane "Wahoo" [o najsłynniejszym chyba amerykańskim o.p. II wojny światowej]

W znakomitej "Burzy nad Pacyfikiem" Zbigniewa Flisowskiego są opisane szerzej niektóre sukcesy amerykańskich o.p. [m.in. zatopienie pancernika "Kongo" czy też lotniskowców "Shokaku", "Taiho" i "Shinano"].

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Moja wina źle przeczytałem, przepraszam Cię...

Przeczytaj jeszcze raz: napisałem, że okręty t. VII A i VII B były gorsze od Orła czy O 19
Bardzo miło, ale porównujesz zupełnie różne okręty, różnych klas. Jeśli już mam coś równać, to np.: typ VII z angielskim typem U, Typ IX z angielską klasą S, a Gato z klasą T.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
aldrin   

W kwestii porównania konkretnych (wybranych przez twórcę tematu) typów o.p. już wypowiedzieli się poprzednicy. Uważa, że porównywanie działalności niem. i amer. o.p. wymaga zgłębienia specyfiki i warunków w jakich działały. Nawet ilość i tonaż zatopionych statków niewiele mówi w oderwaniu od rzeczywistości. Więc:

DB we wspomnianym poście Halseya stwierdził, że amerykańskie o.p. odniosły proporcjonalnie większe sukcesy niż U-Booty. To prawda, ale nie zapominajmy, że zdecydowaną większość sukcesów U-Booty odniosły do połowy 1943, a od tego czasu do końca wojny zatopiono gros U-Bootów. Innymi słowy: gdyby przeliczyć sukcesy U-Bootów powiedzmy na kwiecień 43 r. w porównaniu ze stratami własnymi to nie wiem, czy U-Booty nie przebiłyby amerykańskich o.p.

przedstawia (i to bardzo pobieżnie) trudność bezpośredniego porównywania osiągnięć o.p. Tak samo rekordziści w poszczególnych flotach nie dają jasnego obrazu, jeśli nie zostanie naświetlona sytuacja (warunki) w jakich je uzyskano.

Żeby choć sprowokować do dalszych refleksji wymienię kilka istotnych czynników, które miały wpływ na "łatwość" działania o.p. Podam utrudnienia niemieckie, znajdą się mam nadzieję tacy, którzy wypiszą coś takiego dla Amerykanów.

- Przede wszystkim, nie należy rozpatrywać problemu w oderwaniu od czasu. Innymi słowy trudności były bardzo zmienne z wielu powodów

- Niemcy zwalczali flotę handlową, coraz lepiej zabezpieczoną (silniejsze eskorty, lepsza taktyka, lepsze wyposażenie i uzbrojenie)

- Przeciwnicy Niemców (w odniesieniu do Amerykanów) przywiązywali większą uwagę do zabezpieczania swojej floty handl. przed o.p.

- Z czasem rosło nasycenie TD patrolami morskimi i lotniczymi. Piszę o jednostkach bezpośrednio nie osłaniających transportowców, a aktywnie ich poszukując.

- Z czasem Niemcy mieli coraz gorsze warunki bazowe.

- Niemcy musieli liczyć się z nalotami na swoje porty i stocznie.

- Japończykom nie udało się złamać amerykańskich szyfrów, a przecież złamanie Enigmy przyczyniło się w ogromnym stopniu do wyniku Bitwy o Atlantyk

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Leuthen   

W temacie nastąpił zastój i mam następujący pomysł, by go rozruszać...

Przywoływałem już w tym wątku grę "Silent Hunter. Commander's Edition". Ci, którzy w nią grali wiedzą, że obok misji pojedynczych i kampanii można było wybrać jeden z 60 scenariuszy historycznych i sprawdzić, czy dorównałoby się (lub też przebiło!) amerykańskich dowódców o.p. Każdy scenariusz był zaopatrzony w stosowny komentarz wyjaśniający. Gdy w 2001 r. ukazało się polskie tłumaczenie książki Claya Blaira "Ciche zwycięstwo" (dostałem ją na urodziny ;) ) ze zdumieniem zauważyłem, że w wielu przypadkach opisy scenariuszy historycznych w "SH" są znacznie dokładniejsze niż opisy u Blaira.

Od dziś co pewien czas będe wrzucał w tym wątku tłumaczenia opisów scenariuszy historycznych w "SH", podając jednocześnie stronę w "Cichym zwycięstwie", gdzie jest opis tego samego epizodu (często oba opisy różnią się szczegółami).

Na początek...

"Drum" odwiedza Japonię

2 maja 1942 r.

W nocy 2/3 maja 1942 r. USS "Drum" [okręt typu "Gato" - 10 wyrzutni torpedowych: 6 na dziobie, 4 na rufie] pod dowództwem komandora podporucznika Boba Rice'a płynął właśnie niedaleko wybrzeża Japonii, gdy jego obserwatorzy zauważyli konwój wychodzący z Osaki.

Rezultat:

Kmdr ppor. Bob Rice zbliżył się do konwoju na odległość 1500 jardów i odpalił trzy torpedy. Tuż po tym "Drum" został wykryty przez niszczyciel, zmuszając go do zanurzenia. Kilka dni później kmdr ppor. Rice dowiedział się, że zatopił transportowiec wodnosamolotów Mizuho o wyporności 9000 ton.

["Ciche zwycięstwo", s. 193]

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Warto wspomnieć o jednej rzeczy która była wspólna dla Amerykanów i dla Niemców.

Fatalną jakość torped w pierwszym okresie wojny.

O ile Niemców nękały problemy z zapalnikami to w przypadku amerykańskich torped więcej problemów było do naprawienia.

Zapalniki, mechanizmy zabezpieczające głowicę oraz mechanizm nastawy głębokości. Po prostu amerykańskie torpedy szły głębiej niż wynosiła nastawa. Czasem i ponad 10 stóp.

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.