Jump to content
  • Announcements

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Recommended Posts

Tofik   

Odnośnie jeszcze Samuela Kmicica, był on jednym z przywódców konfederacji zawiązanej 23 sierpnia w Wierzbołowie, dowodził chorągwią Hlebowicza. 8 września 1655 r. król polecał konfederatom, by przybyli do niego (czyli do Wolborza), do tego mieli być wynagrodzeni dobrami zdrajców (a zarazem urzędników państwowych RON... Taki już paradoks systemu) i być opłacanymi przez skarb Korony. Dwa dni później król zmienił decyzję, mianowicie formalnie nadał im owe ziemie (a, że było to bezprawne, sam przyznał w 1662 r.). Nie zmieniło to postawy konfederatów (2010 ludzi), którzy rabowali dobra (głównie radziwiłłowskie), ale nie szli w kierunku władcy. Sam Janusz Radziwiłł kazał Mikołajowi Harasymowiczowi wszelkim sposobem pozabijać lub przeciągnąć na swoją stronę konfederatów, ale nie spełniono tego.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Gabriel Wojniłłowicz dowodził pod Prostkami koronnym pułkiem JKM (15 chorągwi), będąc jednocześnie porucznikiem chorągwi pancernej JKM. Niektore źrodła podają też, że był porucznikiem koronnej chorągwi husarii JKM.

Hmm... Pewnie masz dostęp do jakichś lepszych danych niż ja. Sam, trochę z pośpiechu, trochę z braku wiedzy o źródłach opowiadających o tym okresie, zajrzałem (wstyd się przyznać) tylko na Wikipedie. Widać znowu bzdury tam wypisali. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wojniłłowicz mogł mieć teoretyczną 'kontrolę' nad Tatarami pod Prostkami, ale jego głowną komendą był pułk jazdy narodowej. Biogram w Wiki jest nieco niedokładny, bo nie wspomina o udziale Wojniłłowicza w wyprawie do Danii i poźniejszych walkach z Rosjanami.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Tofik   
To się łączy ze słynna ideą pokrzepienia serc

Sienkiewicz dotknął tutaj również idei pełnienia funkcji przedmurza Europy przez Polskę (zwłaszcza w "Ogniem i mieczem" i "Panu Wołodyjowskim"). W słabo znanym "Na polu chwały" (książeczka o czasach panowania Sobieskiego, miała być kontynuacją Trylogii, ale nic z tego nie wyszło) napisał (słowami jednego z bohaterów), że Bóg dobrze wiedział dlaczego nas wybrał, a innych za plecami naszemi umieścił. Podobnie było zresztą z "Krzyżakami" - Sienkiewicz chciał pokazać, że Polacy (jako "przedmurze Słowiańszczyzny) zatrzymali niemieckie "Drang nach Osten".

Share this post


Link to post
Share on other sites
ciekawy   
Skrzetuski-Mikołaj Skrzetuski, generalnie zgadza się z opisem Sienkiewicza, po za wątkiem miłosnym, bo pan Skrzetuski chciał zmusić do ślubu Zofię Zawadzką, co mu się nie udało

Na to nazwisko Sienkiewicz natknął się w Księdze pamiętniczej Jakuba Michalowskiego. Przede wszystkim - na imie mial Mikołaj, a nie Jan, i z oblężonego Zbaraża nie wydostaje się sam, tylko z czeladnikiem (pisze o tem pod datą 17 sierpnia 1649 roku Samuel Kuszewicz z kancelarii monarszej). O Skrzetuskim wydostającym się z oblężonego Zbaraża wspomina też pamiętnikarz Władysław Łoś (1660). Co do prawości i świętości imć pana Mikołaja (vel Jana) - tu Sienkiewicz trochę miją się z prawdą :) Gdy Skrzetuski ma 24 lata jego nazwisko pojawia się po raz pierwszy na grodzkiej wokandzie sądowej - 30 listopada 1634 roku podczas pijackiej burdy w Chwastowie porąbał w szale rotmistrza piechoty królewskiej, Pobiatyńskiego, i porzuca go rannego, nie udzieliwszy pomocy. Dalej było już tylko gorzej - zbiera kary infamii i banicji, które jednak pozostają karami na paierze (chroni go jurysdykcja hetmańska). Jego podkomendni zabijają w Lublinie hajduka tamtejszego trybunału, są też zamieszani w napady, gwałty i rabunki we wsiach szlacheckich. Nawet ożenek mu nie wyszedl - wybraną pannę chciał posiąść sposobem tatrskim, poprzez porwanie, lecz bialogłowa zdołała się uwolnić z więzow, i wytoczyła mu prces. Hulaka i zawadiaka, swym charakterem bardziej przypomniał chorążego orszańskiego przed nawróceniem :)

Bohun-Iwan Teodorowicz Bohun też miał inny życiorys, choć faktycznie był pułkownikiem kozackim i jednym z przywódców powstania Chmielnickiego.

Wiemy na pewno, że w lecie 1650 roku dowodził pułkiem kalnickim (jego nazwisko figuruje w spisie 16 pułkowników kozackich. przesłanym do Moskwy przez posła carskiego Wasyla Unkowskiego). Z początku zaufany Chmielnickiego, później ich stosunki znacznie ochłodły (różnili się co do poglądów w kwesti przyszłości Ukrainy). Uchronił on brać kozacką przed całkowita klęską po Beresteczkiem (1651), wyprowadzając nocą tabory z okrążenia. Walczy dalej przeciw wojskom koronnym, a także wyprawia się z Tymoszkiem Chmielnickim na Wołoszczyznę (1653), gdzie zostaje ranny. Dalej walczy z hetmanem wielkim, Stanisławem Potockim, odmawia podpisania Ugody perejasławskiej (1654). W 1663 roku pod komendą hetmana Pawła Tetery uczesniczy w walkach na zadnieprzu przeciwko zwolennikowi Moskwy, Iwanowi Brzuchowieckiemu. Aresztowany pod zarzutem zdrady, trafia pod sąd polowy. 27 lutego 1664 roku hetman nakaźny, Iwan Bohun zostaje rozstrzelany, a jego zwolennicy zawisną na szubiennicach.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Warto dodać, że Bohune w czasie kampanii na Podolu w lutym-marcu 1649 roku dowodził pułkiem podolskim, później-zapewne tym jak Chmielnicki "pułkowników poodmieniał" był pułkownikiem kalnickim i został ranny pod Zbarażem

Edited by Roman Różyński

Share this post


Link to post
Share on other sites

Trzeba dojść do wniosku, że Sienkiewicz mocno zafałszował realia epoki.

Oto na czterdziestu siedmiu głównych bohaterów*, osiem osób to kobiety.

Stanowiąc 17,02% tej populacji, wypowiadają jeno 6,06% słów!

Każdy zdroworozsądkowy człowiek powie, ze ówczesne kobiety, aż tak nie mogły się różnić od współczesnych.

Zatem wynik powinien być znacznie wyższy.

;)/>

* - a ściślej: tych na których przypadają partie dialogowe powyżej 1000 słów

Edited by secesjonista

Share this post


Link to post
Share on other sites
gregski   

A co tam pan Michał miał dłużej robić?

I tak siedział tam ponoć ponad pól godziny. Anule niebogę opłakał, brata furtiana w cwancygiera ograł, to i czas mu było na Dzikie Pola ruszać.

(Te detale podaje za wielkim znawca Trylogii Andrzejem Waligórskim).

Share this post


Link to post
Share on other sites

Z tym "półgodziny" nieco przesadził, Zagłoba dowiaduję się, że Wołodyjowski trafił na Bielany od kasztelana krakowskiego na przyjęciu u hetmana. Dopiero dnia następnego wystarał się o papiery i udał do klasztoru. Wychodzi trochę dłużej niźli półgodziny.

A pokusić się można o próbę udowodnienia, że był tam około tygodnia:

1. Zagłoba spotyka w Warszawie Ketlinga

2. Kilka dni potem rozpoczyna się sejm konwokacyjny

3. Drugiego dnia (obrad) mamy obiad u księcia krajczego i starcie Zagłoby z Bogusławem

4. Tydzień później mamy wspomniane przyjęcie u hetmana.

A skoro Warszycki spotkał Wołodyjowskiego, kiedy ten pierwszy zmierzał do Warszawy na obrady sejmu, to musiało to raczej nastąpić wcześniej niźli rozpoczęcie się obrad - bo trudno sobie wyobrazić by kasztelan zamierzał się nań spóźnić.

Zważywszy na stan i postanowienie Wołodyjowskiego trudno myśleć, że przez tydzień wałęsał się po Warszawie.

W cwancygiera też chyba raczej nie mogli zagrać - słowo to wchodzi do polszczyzny znacznie później, a sama moneta weszła do obiegu na terenie cesarstwa ok. 1754 roku.

Share this post


Link to post
Share on other sites

"Półgodziny" to raczej nie: Pan Michał mówi wyraznie o rekolekcjach, które odbywa. Musiał przeto zapoznać się z regulaminem Kamedułów, a to chyba nie pierwszego dnia pobytu w klasztorze? I Michał już zna obyczaje panujące u Kamedułów, a to też wymaga czasu

A czy szlachcic ( taki jak pan Zagłoba) łatwo mógł zdobyć listy od prymasa? Nie chodzi mi o literę powieści tylko o prawdę historyczną? Czy są świadectwa na ten temat?

Poza tym reguła Kamedułów stanowi o milczeniu zakonnika- Kameduły.Ze światem zewnętrznym nie wolno gadać! To dlaczego "fater" co pięć lat już w klasztorze przebywa wdaje się w dysput z panem Zagłobą? A Michał także jakoś łatwo mówi o szatkach, w które trzeba się przebrać, aby wyjść na zewnątrz murów klasztoru.

Share this post


Link to post
Share on other sites
gregski   

No i pytanie, czy mogli pytac o "brata Michala"? Nie znam sie na hierarchi zakonnikow ale zeby zostac "bratem" to chyba trzeba nieco dluzej poterminowac niz jeden tydzien?

Share this post


Link to post
Share on other sites

A brat co stał na furcie znał imiona wszystkich braci? "Tego Jerzym nazywamy". Ha, jak pani profesor z listą obecności.

To całe zamieszanie z wyprowadzeniem Michała od kamedułów wygląda na ustawkę. Proszę sobie przypomnieć: gdy już Michał dowiedział się że to podstęp, zjawia się nie kto inny jak hetman Sobieski. Co prawda spodziewano się go w Ketlingowym domu, ale pojawia się właśnie wtedy, a nie kiedy indziej. Chodziło pewnie o efekt - Sobieski pojawia się także pod koniec powieści, jakby drzwi zamykał.

A co tam pan Michał miał dłużej robić?

I tak siedział tam ponoć ponad pól godziny. Anule niebogę opłakał, brata furtiana w cwancygiera ograł, to i czas mu było na Dzikie Pola ruszać.

(Te detale podaje za wielkim znawca Trylogii Andrzejem Waligórskim).

Czy Andrzej Waligórski spisał owe detale?

Edited by secesjonista
proszę nie pisać postów jeden po drugim w tak krótkim odstępie czasu.

Share this post


Link to post
Share on other sites

No i pytanie, czy mogli pytac o "brata Michala"? Nie znam sie na hierarchi zakonnikow ale zeby zostac "bratem" to chyba trzeba nieco dluzej poterminowac niz jeden tydzien?

Czas do obłóczyn to rzeczywiście znacznie dłużej niźli tydzień, atoli zwyczajowo mówiono właśnie bracie.

Także - mógł.

A brat co stał na furcie znał imiona wszystkich braci? "Tego Jerzym nazywamy".

(...)

Na tym polega przecież funkcja furtiana, a klasztory kamedulskie nie były zapełnianie przez tłumy.

W dobie stanisławowskiej gdy w Warszawie było np.: 86 bernardynów, 67 jezuitów, 50 dominikanów, 56 kapucynów, 55 misjonarzy, to samych kamedułów było 16.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

×

Important Information

Przed wyrażeniem zgody na Terms of Use forum koniecznie zapoznaj się z naszą Privacy Policy. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.