Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Pancerny

Szkoła Rycerska

Rekomendowane odpowiedzi

(...)

W XVII byliśmy tak zacofani że np. umocniony obóz pod Zborowem wzniesiono w jedną noc.

Nie muszę dodawać że przodowaliśmy jeśli chodzi o jazdę-jej wyposażenie (głównie w konie), broń ofensywną (kopie) i taktykę przynajmniej do 1652 roku.

A i piechota nasza była niezła-na pewno nie gorsza od szwedzkiej czy innej zachodniej i o niebo lepsza od kozackiej.

Inżynieria wojskowa stała na tyle wysoko że obóz obronny wznoszono bez problemu, przeprawy przez rzeki także robiono sprawnie, oprócz oficerów artlerii cudzoziemców było też sporo rodzimych: Arciszewski, Przyjemski czy z mniej znanych Radwański.

(...)

Trzy nazwiska, to jak dla mnie zbyt mało by mówić, że było ich "sporo".

Jak najbardziej ustępowaliśmy piechocie hiszpańskiej, jak mniemam także tej ze ZPN jako i i japońskiej zarówno szkoły Inatomi, a z pewnością tej reformowanej przez Oda Nobunaga (bitwa pod Nagashino).

/G. Parker "The military Revolution. Military innovation and thy rise of the West, 1500-1800"; N. Perrin "Giving Up the Gun. Japan's Reversion to the Sword 1453-1879"/

Nie wydaję mi się by nasi "specjaliści" byli szczególnie poszukiwani w ówczesnej Europie.

Kiedy w 1610 r. Brandenburgia zakontraktowała "zwei holländischen Drillmeistern aus dem Heere des Moritz von Oranien", instruktorzy trafili do oddziałów w Brunszwiku, Baden, Hesji-Kassel, Palatynacie, Wirtembergii i Saksonii.

Kiedy, około sześciu lat później hr. Jan z Nassau organizuje swą Schola Militaris jej adepci, ludzie przez nich wyszkoleni czy szerzej ci z doświadczeniem w armii Maurycego Orańskiego byli całkiem poszukiwanym towarem.

Wystarczy spojrzeć na politykę zatrudnienia Virginia Company czy na poczynania w różnych koloniach w Ameryce: pomiędzy 1610 a 1621 r. każdy gubernator Wirginii miał doświadczenia z armii Maurycego. Do podobnych ludzi sięgnął Miles Standissh w Plymouth, John Winthrop powierzył cztery kompanie - siły Massachussets Bay weteranom armii holenderskiej, podobnież Thomas Dudley na karaibskiej Providance Island.

Nie działo się to chyba bez głębszej przyczyny?

Słusznie zatem konkluduje Stephen Saunders Webb, że na całej trasie marszu angielskiego imperium dookoła Atlantyku angielscy osadnicy posłusznie wykonywali rozkazy weteranów wojen w Niderlandach.

/S.S. Webb "The Governors-General: the English Army and the Definition of the Empire, 1569--1681"; D.B Rutman "A militant New World, 1607-1640. America's First Generation. Its Martial Spirit, its Tradition of Arms, its Militia Organisation, Its War"/

Nie umniejszając talentów i wiedzy wielu Polakom, w zakresie piechoty i puszkarstwa, mówimy jednak chyba o zjawisku mającym charakter jednostkowy?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Trzy nazwiska, to jak dla mnie zbyt mało by mówić, że było ich "sporo".

Jak najbardziej ustępowaliśmy piechocie hiszpańskiej, jak mniemam także tej ze ZPN jako i i japońskiej zarówno szkoły Inatomi, a z pewnością tej reformowanej przez Oda Nobunaga (bitwa pod Nagashino).

/G. Parker "The military Revolution. Military innovation and thy rise of the West, 1500-1800"; N. Perrin "Giving Up the Gun. Japan's Reversion to the Sword 1453-1879"/

Te trzy to tylko przykłady-więcej nazwisk zarówno polskich jak i obcych wymienia Górski w historii artylerii, są tam i nazwiska polskie.

Co do zaznaczonego stwierdzenia-to nie sposób je obalić czy udowodnić gdyż o ile się nie mylę w tym czasie nie doszlo do starcia piechoty hiszpańskiej i polskiej.

Piechota polska miała za to okazje sprawdzić się w walce z piechotą niemiecką (pod Tczewem 1577, Byczyną 1588, Kłuszynem itd), prawdopodobnie także z uszykowaną w stylu hiszpańskim pod Kircholmem(tak wynika ze szkicu Snayersa), zreformowaną szwedzką(Gniew 1626) i jakoś żadne ze starć nie wykazało jej słabości, przynajmniej w pierszej poł. XVII w.).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja - o szerszej tendencji, pan o - jednostkowych przykładach, w ten sposób można w nieskończoność.

Pozostają jednak fakty - polskich specjalistów jakoś tak nie poszukiwano i nadmiernie pozytywnej opinii nie miano.

A, że temat nie jest o przewagach; mniej lub bardziej hipotetycznych; różnych formacji stworzonych przez różne nacje zakończmy wątek.

Czego i według jakich traktatów miano by uczyć, ot - jest pytanie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
maxgall   

Hm... Podzielisz się, czy będziesz stopniował napięcie ? :lol:

Myślałem że zrobię jeszcze ze dwa okrążenia ;)

Do tego o czym piszesz (czyli przekształcenie szlachty w warstwę urzędników i oficerów) sama szkoła oficerska raczej by nie wystarczyła. Tutaj potrzebne były o wiele szersze przemiany, z rewolucją fiskalną na czele.

Józef Wereszczyński na przełomie wieków XVI i XVII postulował utworzenie Szkoły Rycerskiej na Ukrainie dla 10 tysięcy młodych szlachciców. Nawet pominąwszy kwestie finansowe związane z utrzymaniem tej ogromnej masy ludzi (czyli de facto konieczność wprowadzenia tak miłych każdemu sercu podatków) oraz przekazanie odpowiedzialności za ich naukę/wyszkolenie hetmanowi, który i tak miał masę innych obowiązków, to w jaki sposób można było zagospodarować tak dużą ilość oficerów?

Jeżeli chodzi o wyszkolenie specjalistów w dziedzinie artylerii i szeroko pojętej inżynierii (wspominane przez pozostałych kolegów) , to coś takiego chyba zostało wdrożone w życie za Władysława IV (szkoła puszkarzy?), w oparciu o arsenały królewskie.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   

Dziesięć tysięcy to już spora przesada. Biorąc pod uwagę, że 30.000 ludzi to już była ogromna jak na tamte czasy armia, wystarczył by korpus 1000 wykształconych oficerów.

Uczyć ogólnie pojętej sztuki wojennej, zaczynając od klasyków: Tukidydes, Polibiusz, Cezar, Machiavielli, poprzez inżynierię wojskową, gdzie wspomnę tylko świetny "polsko-niderlandzki" podręcznik Freytaga, do artylerii - Urfano.

A "szkoła puszkarzy" za Władka chyba nie zaczęła funkcjonować, skoro Jan Kazimierz obiecywał w pacta conventa ją utworzyć ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z traktatami i podręcznikami nie było kłopotów ("Ćwiczenia z bronią: arkebuzami, muszkietami i pikami..." z rycinami Jacoba de Gheyna, dzieło Adama van Breena, Luisa de Montgommery, Johna Binghama, "Kriegskunst zu Fuss" von Wallhausena, czy berneńskie wydanie inżyniera Valentina Friedricha - by ograniczyć się tylko do jednego aspektu działań piechoty), wystarczy też wspomnieć w tym zakresie piracką działalność frankfurckiego drukarza Wilhelma Hoffmana.

;)

A co z kadrą wykładowczą?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
maxgall   

Dziesięć tysięcy to już spora przesada. Biorąc pod uwagę, że 30.000 ludzi to już była ogromna jak na tamte czasy armia, wystarczył by korpus 1000 wykształconych oficerów.

Nawet gdyby ta fabryka oficerów wypuszczała co roku tylko 100 wyszkolonych oficerów to i tak nie było by ich gdzie wykorzystać! Załóżmy że obsadzaliby domyślnie po szkole funkcje poruczników, to nawet przy 50 konnych chorągwiach (czy też pomniejszonych do takiego rozmiaru kompaniach piechoty i dragonii) wymagało by 5 tysięcznej armii. Tyle to nie miały wojska kwarciane w połączeniu z gwardią królewską. A to tylko jeden rocznik. Co w kolejnych latach?

Żeby przyjąć jakąś (jakąkolwiek) ilość oficerów konieczne by były wakaty, a to uzyskać można było przez powiększenie armii na co się nie zapowiadało. Ewentualnie odstawienie „narybku” do rezerwy, aby ich zmobilizować w przypadku konfliktu. Jednak przy braku wyszkolenia praktycznego w jednostkach wojskowych i specyfice rekrutacji (w zasadzie umowa pomiędzy władca a rotmistrzem/kapitanem/pułkownikiem, który sam werbował szeregowych żołnierzy, a często również sam ich wyposażał) oddziały dowodzone przez taki „narybek” były by niewiele warte.

A wszystko to przy w miarę dobrze dostępnymi wyszkolonymi żołnierzami z poprzednich kampanii – wszak wojny w pierwszej połowie XVII wieki Rzeczpospolita prowadziła prawie bez ustanku.

Tutaj bardziej martwiono się o to by nie zwalniać ze służby doświadczonych dowódców. Stąd wzięło się ograniczenie wielkości chorągwi do 50 koni w wojskach kwarcianych. Skadrowane (dziś tak byśmy to mogli nazwać) wojsko kwarciane stało się swego rodzaju przechowalnią dla doświadczonych oficerów, zresztą tak jak gwardia królewska.

Wydaje Mie się że to właśnie wojska kwarciane i gwardia królewska, jak również oddziały prywatne wielkich posesjonatów wypełniały role szkół rycerskich. Szkolono praktycznie, jednak wzorce czerpano od bardzo doświadczonych dowódców.

I tu tak trochę pośrednio zawarta jest odpowiedź na pytanie Secesjonisty, dotyczące kadry wykładowczej.

Pozostaje problem wiedzy teoretycznej i tu wielka rola samokształcenia (co widać na przykładzie kilku hetmanów). Oczywiście samokształcenie nie było wystarczające w dziedzinach wymagających zaawansowanej wiedzy teoretycznej, ale ta potrzeba była zauważona i próbowano jej zaradzić poprzez powołanie szkoły puszkarzy.

O tym dlaczego karmazyni nie chcieli powstania warstwy oficerskiej zależnej od króla chyba nie muszę pisać.

uff, ale się rozpisałem… ;)

Edytowane przez maxgall

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ot taki przyczynek do tematu... oto przymierzano się do utworzenia takiej szkoły w Jarosławiu.

W 1671 r. z inicjatywą taką wystąpił rektor tamtejszego kolegium jezuickiego (św. Jana) Bartłomiej Wąsowski. Jezuici mieli nauczać matematyki i historii, zaś: jazdy konnej, fechtunku, wiedzy puszkarskiej i o fortyfikacjach - sprowadzeni z Niderlandów wykładowcy. Niestety projekt nie doszedł do skutku, jedynie przez jedenaście lat funkcjonowało studium matematyczne.

Szerzej:

J. Baranowski "O pierwszym projekcie szkoły rycerskiej w Polsce", w: "Sarmatia Artistica"

K. Leń "Jezuickie kolegium św. Jana w Jarosławiu 1573-1773"

L. Piechnik "Studium matematyczne i projekt akademii wojskowej Bartłomieja Wąsowskiego", "Nasza Przeszłość" t. XXXVI, 1971

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

No to sugerowałbym poczytać gdzie i pod czyim okiem się uczyli ;) Edukowali się przede wszystkim w Niderlandach, ale także walcząc w szeregach armii cesarskiej czy nawet szwedzkiej. Do tego mieli 'praktyki' u boku takich cudzoziemców zatrudnionych w naszej armii jak chociażby Pleitner. Więc odpowiadając na pytanie zadane w temacie - imho brakowało nam właśnie szkoły gdzie przyszli oficerowie piechoty, artylerii czy wojsk inżynieryjnych mogliby poznawać podstawy.

A co wiadomo o pobieraniu nauk zagranicznych w ars militari przez: Gerarda Denhoffa i Andrzeja Bełżca?

Czy ich doświadczenie przeniosło się na sukcesy w walkach w ojczystym kraju?

Do zdobywających doświadczenie w obcych armiach dorzucić można takie persony, jak: Marcin Krasicki, Walenty Rogowski, Marcyan Chełmski, Szymon Charliński, Stanisław Jędrzejowski czy Stanisław Konarski - by wspomnieć jedynie wojaków doby panowania Zygmunta III Wazy.

I takież samo pytanie do znawców wojskowości tego okresu: jak się sprawiali?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

O szkole uczącej młódź arkanów marsowych bodajże jako pierwszy wspomniał biskup kijowski Józef Wereszczyński już w 1594 r., w swym dziele "Publica". Powiadał, że wobec zagrożenia ze strony pohańców należy utworzyć na Ukrainie szkołę kształcącą niższych dowódców, rotmistrzów i poruczników.

I królowi Zygmuntowi III po głowie chodziły takie zamysła, projekt utworzenia takiej instytucji przedłożył Wenecjanin Andrea dell'Aqua, budowniczy twierdzy w Zamościu.

W swym dziele "O zgromadzeniu i szkole puszkarzów" proponował utworzenie szkoły w Warszawie, wykładach teoretycznych zapoznawać się miano z budową dział i wznoszeniem twierdz, w zajęciach praktycznych - strzelania z dział i muszkietów.

Zatem aby:

"... się ćwiczyli puszkarze y biegłymi w wojennych sztukach, żeby umieli ognie przyprawne pokazować dla obrony fortec, zamków, miast, także y dla potyczek, które się na morzu odprawiaią".

Co ciekawe - za otrzymaną naukę absolwenci mieli obowiązek służyć w czasie wojny.

(...)

A "szkoła puszkarzy" za Władka chyba nie zaczęła funkcjonować, skoro Jan Kazimierz obiecywał w pacta conventa ją utworzyć ?

Nie doszła, a powstać miała we Lwowie.

Za Jana III szkołę o takim charakterze chciał przy Akademii Krakowskiej utworzyć sekretarz i inżynier królewski Krzysztof Mieroszowski, w tej materii podjęto nawet stosowne uchwały sejmowe (1676 i 1677 r.).

Rzecz jak się zdaje rozbiła się o kwestie ambicjonalne - komu podlegać miała ta instytucja.

Jeszcze w 100 lat później (!) biskup krakowski Kajetan Sołtyk odpowiadał przed sejmem dlaczego projekt nie doszedł do skutku.

W tej ogólnej niemocy państwa i władcy docenić znów wypada inicjatywę prywatną.

Oto Karol Radziwiłł w Nieświeżu około 1767 zakłada korpus szkoły wojskowej, artyleryjskiej i wojskowej.

Przełożonym tej instytucji był Saksończyk Froelich, pośród programu znajdujemy: geometrię, "sytuację" (czyli zdejmowanie planów), architekturę, rysunki, artylerię czy "rozmiar tak pola, jako i szerokości wód niedostępnych".

Szkoła niestety istniała jedynie dziesięć lat.

I dopiero w latach 1780-1781 zorganizowano Szkołę Inżynjerską i Główną Szkołę Artyleryczną pod zwierzchnictwem gen. Alojzego Brühla.

/za: kpt. J. Jaklewicz "Zarys historji szkół artyleryjskich w dawnej Polsce", "Przegląd Artyleryjski" T. XI, 1930, nr 2/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z powodu specyfiki naszej armii nie można było niestety zastosować metody uskutecznionej przez Szwedów, gdzie 'Żółty' regimenty najemny stał się swoistą szkołą oficerską. Tyle tylko że był to oddział który nieprzerwanie służył w latach 1621-1634, dłużej niż jakakolwiek chyba nasza jednostka w XVII wieku ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Józef Wereszczyński na przełomie wieków XVI i XVII postulował utworzenie Szkoły Rycerskiej na Ukrainie dla 10 tysięcy młodych szlachciców. Nawet pominąwszy kwestie finansowe związane z utrzymaniem tej ogromnej masy ludzi (czyli de facto konieczność wprowadzenia tak miłych każdemu sercu podatków) oraz przekazanie odpowiedzialności za ich naukę/wyszkolenie hetmanowi, który i tak miał masę innych obowiązków, to w jaki sposób można było zagospodarować tak dużą ilość oficerów?

(...)

pozdr

Z tym, że ta szkoła miała mieć charakter czegoś w rodzaju szkoły kadetów.

Myślę, że hetman mający być rektorem dałby sobie radę z takimi obowiązkami, patrząc, przez pryzmat tego, że udawało im się łączyć różnorakie obowiązki w swych rękach. Funkcje nauczycielskie pełnić mieli pułkownicy, rotmistrzowie czy porucznicy.

Niekoniecznie musiało dojść do zwiększenia obciążeń podatkowych, rozpatrywano uposażenie na starostwach.

Przeszkodą jaka stanęła na drodze tegoż projektu - to oczywiście problem wskazania, które to konkretnie starostwa miały być podstawą finansowania. Inną kwestią podnoszoną przez szlachtę była obawa napaści tatarskich, dla których ucząca się tam młódź byłaby idealnym jasyrem.

Co do pomysłów dell'Aquy - rozpatrywano również lokalizację we Lwowie bądź Barze. W zasadzie miały to być dwa rodzaje uczelni:

- technicznej szkoły dla szlachty

- cechowo-mieszczańska nauczająca podstaw puszkarstwa, gdzie miało się uczyć 50 puszkarzy.

Nie wspomniano jeszcze o innej koncepcji, oto od 1611 r. na sejmach podnosił kawaler maltański Bartłomiej Nowodworski projekt fundacji "Sposób ćwiczenia szlachty polskiej w dziele rycerskim w wojskach cudzoziemskich przez krzyż św. religiej maltańskiej".

Miało być to około 250 kawalerów maltańskich, których uposażeniem byłyby komandorie utworzone w każdym województwie.

Przygotowanie wojskowe składałoby się z rocznego nowicjatu i odbycia pewnej liczby wypraw wojskowych zagranicznych, celem było wykształcenie kadry oficerskiej.

Może najsensowniejszym; bo realnym; był zatem pomysł Sebastiana Petrycego z Pilzna?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Kilka przydatnych tytułów:

J.T. Głębocki "Wywód o szkołach rycerskich czyli wojskowych w Polsce w ciągu dziejowym"

K. Łopatecki "Wojna o szkoły wojskowe, czyli rzecz o kształceniu żołnierzy w Rzeczypospolitej szlacheckiej do połowy XVIII wieku", "Gryfita. Białostocki Magazyn Historyczny", nr 28, 2008

M. Ferenc "Projekt szkolenia wojskowego szlachty autorstwa Bartłomieja Nowodworskiego", "Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego" Prace Historyczne, z. 138, Kraków 2011

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Do szkoły tej przyjmowano chłopców w wieku od 7 do 12 lat. uczyli się 7 lat. uczono ich : j. polskiego , j. francuskiego , j. niemieckiego i łaciny oraz retoryki, geografii, tańca, historii, szermierki, budownictwa wojskowego. Tego wszystkiego uczyli się przez pierwsze 5 lat. Później mogli wybrać specjalizację, mogli wybrać administrację i prawo albo taktykę, inżynierię wojskową i sztukę artyleryjską.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie przyjmowano w takim wieku (w milicji królewskiej nie było siedmiolatków), początkowo przyjmowano młodzież w wieku 16-17 lat, potem zmieniono te warunki na 8-12 lat.

/za: J. Besala "Rycerscy kadeci"; R. Stawicki "Dzieje Szkoły Rycerskiej - Korpusu Kadetów w latach 1765-1794"/

Przedstawiony program nauczania jest również nieprawdziwy, a ściślej - niepełny. Podział był trochę bardziej rozbudowany, naukę rzeczywiście dzielono na dwa główne etapy: pięcioletni i dwuletni, ale w tym pierwszym wyróżniano dwa kolejne etapy różniące się przedmiotami (dwuletni i trzyletni). Poza tym program zmieniał się co kilka lat, największa reforma miała miejsce w 1768 roku. Przykładowy program:

"1 rok: początki języków: łacińskiego, francuskiego i niemieckiego, arytmetyka oraz pisanie i czytanie po polsku; 2 rok: początek geografii i historii po niemiecku i francusku, łacina (łatwych autorów), pisanie, arytmetyka, tańce; 3 rok: literatura łacińska, francuska i polska, arytmetyka, historia polska, rzymska, tańce; 4 rok: logika, etyka, krasomówstwo, arytmetyka, geometria, historia i jak poprzednio; 5 rok: historia powszechna, geografia, matematyka, fizyka eksperymentalna oraz fechtunek i rysunki, poczynając od klasy trzeciej. Lata dalsze to już studium zawodowe o pokroju studiów wyższych: 6 rok: (a, b, kurs prawa) prawo naturalne, publiczne, język angielski, włoski, wypisy prawa, prawo kanoniczne i polskie, nadto maneż w obu latach; 7 rok: (a, b, kurs inżynierii) plany architektoniczne, trygonometria, architektura cywilna i wojskowa, matematyka, prawo, miernictwo, fortyfikacja, maneż".

/M. Cieśla "Nauczanie języków obcych nowożytnych w szkole Rycerskiej w Warszawie (1766-1794)", "Rozprawy z Dziejów Oświaty", 1, 1958, s. 46/

Wypada dodać do tego; niewymienioną; kaligrafię...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.