Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Antek

Kolaboracja Polaków z okupantem niemieckim

Rekomendowane odpowiedzi

Antek   

O micie Polaków jako narodu bez Quislinga pisze Jerzy Sławomir Mac: „W świadomości potocznej Polaków II wojna światowa została sprowadzona do dwóch rodzajów narracji historycznej: heroizacji i martyrologii.”

Wizja kraju bohaterskiego i umęczonego wykluczała krytycyzm – zauważa Tomasz Kranz, szef działu naukowego Muzeum na Majdanku. Zgodnie z tą wizją cały naród walczył z okupantem, nielicznych kolaborantów likwidował ruch oporu, Polska ucierpiała najbardziej spośród wszystkich państw biorących udział w wojnie, a zbrodni wojennych dopuszczali się Niemcy, sowieci, Ukraińcy, litewscy szaulisi, tylko nie Polacy.

W okupowanej Polsce nie mieliśmy ani Quislinga, ni Petaina ani jakiegokolwiek tego rodzaju kolaboranta, choć do tej roli było paru chętnych.

Bez mitów:

To, że w okupowanej Polsce nie utworzono rządu kolaboranckiego, nie oznacza, że nie było ludzi gotowych do jego sformowania. Już w październiku 1939 r. powstało w Warszawie sprzysiężenie o kryptonimie NOR dążące do porozumienia z Niemcami i sformowania armii polskiej u boku Wehrmachtu. O to samo zabiegał Bolesław Piasecki, przedwojenny lider Falangi, a w PRL osławiony prezes PAX – organizacji „postępowych katolików”, współpracującej z komunistami. Innym kandydatem na Quislinga był – jak już o tym wielokrotnie pisano – Władysław Studnicki, który proponował utworzenie dwunasto-, piętnastomilionowego kolaboranckiego państwa polskiego i aż do końca wojny domagał się od Niemców sformowania polskich oddziałów w ramach Osttruppen. Z planów tych nic nie wyszło, bo sam Hitler nie chciał mieć polskich sojuszników, nie ufał Polakom. Tym nie mniej Niemcy życzliwie pomogli w końcowej fazie wojny Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ przemierzyć pod bronią pół Polski i szmat terenów niemieckich i czeskich. Dzięki temu trafili oni pod opiekę aliantów. Podobnie pomagali też Niemcy i pewnym oddziałom AK, oczywiście nie bez wzajemnych koncesji. O tym już pisałem w innym wątku.

Zabiegi polskich nazistów i ich sympatyków, ze Studnickim na czele, dały - dzięki Bogu - mizerne wyniki. Były jednak w naszej najnowszej historii faktem haniebnym.

Pominę sprawę „Księstwa Gorallenvolku” i wysługującej się Niemcom grupce kolaborantów z Podhala pod kierunkiem Wacława Krzeptowskiego, Henryka Szatkowskiego, Józefa Cukiera i Adama Trzebuni, a także pewnej części działaczy przedwojennego Związku Górali. Tę sprawę już w tym forum przedyskutowano. O służbie Polaków w hitlerowskim Wehrmachcie są na tym forum aktualne wątki.

Hitler osobiście zabraniał werbowania Polaków (tych spoza Deutsche Volksliste) do jakichkolwiek niemieckich formacji militarnych. Zmiana tego stanowiska nastąpiła dopiero tuż przed klęską Niemiec. Jak pisze Jerzy Kochanowski: „Hans Frank znowu przekonywał Berlin o pożytkach płynących z werbunku Polaków. Tym razem nie natrafił na opór. 24 października 1944 r. – na dwa dni przed uroczystościami pięciolecia GG – Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych ogłosiło, że Hitler zgodził się na użycie Polaków w oddziałach pomocniczych Wehrmachtu. Polscy ochotnicy mieli nosić mundury niemieckie, wyróżniając się opaską na ramieniu z napisem ‘Im Dienst der deutschen Wehrmacht’. W dzień po ukazaniu się pierwszej wzmianki o naborze, 18 listopada 1944 r. sfilmowano przemarsz ulicami Krakowa oddziału 30 mężczyzn i 15 kobiet ubranych w niemieckie mundury i śpiewających polskie piosenki wojskowe”.

Znamy wszyscy niezliczone opisy losów bohaterów walki z okupantami, o postaciach renegatów pisze się natomiast niechętnie, jakby się chciało ich całkowicie wyprzeć z naszej historii. A jest o czym pisać. Znane są różne formy kolaboracji. Pominę tu kwestię służby Polaków w hitlerowskim Wehrmachcie, tą sprawą zajmuje się na tym forum kilka wątków.

Tylko w Okręgu Krakowskim AK ujętych było ponad 5000 denuncjantów, w samym Krakowie pracowało w roku 1943 na rzecz okupanta około 2000 osób. Zdrajcy byli różnych profesji i statusu i wywodzili się z różnych środowisk, także naukowych. Sporządzona przez grupę prawników i historyków analiza przypadkowo wybranych 200 zasądzonych na karę śmierci przez sądy podziemne Polaków-agentów i konfidentów dała obraz następujący:

policjanci „granatowi” (różnych formacji i stopni) – 43 osoby,

urzędnicy (w tym zarządcy firm i tłumacze) – 24 osoby,

służba rolna i leśna, rolnicy – 18 osób,

sołtysi i wójtowie – 16 osób,

robotnicy i rzemieślnicy – 15 osób,

strażnicy więzienni, kolejowi i dozorcy – 14 osób,

artyści, literaci, dziennikarze – 13 osób,

restauratorzy, sklepikarze, handlowcy – 12 osób,

arystokraci, ziemianie, adwokaci – 12 osób,

oficerowie służby stałej i rezerwy, także AK – 11 osób,

podoficerowie służby stałej i rezerwy – 5 osób,

lekarze, duchowni, nauczyciele – 11 osób,

inżynierowie – 6 osób.

Głośna była sprawa Marty Laury Władowej, wdowy po generale Franciszku Władzie, d-cy 14. Dywizji Piechoty. Władowa nawiązała z wyższym oficerem Abwehry kontakty miłosne, ale i agenturalne. Wyrok wykonano 4.6.44 r..

Także do jednego z najgłośniejszych należało wykonanie egzekucji (w Warszawie) na znanym polskim aktorze Igo Symie (m.in. za inspirowanie aktorów polskich do udziału w osławionym antypolskim filmie „Heimkehr”). Szczególnie przykre dla społeczności warszawskiej w latach okupacji było zachowanie znanej aktorki Marii Malickiej, a zwłaszcza aktora Adolfa Dymszy. Malicka, której Polska i Warszawa dały przecież wszystko, utrzymywała bliskie kontakty z agentem Wydziału Propagandy J. Horvathem i oficerami niemieckimi. A. Dymsza urządzał zaś w swoim mieszkaniu pijatyki w towarzystwie Niemców. Oboje zhańbili się występowaniem w legalnych teatrzykach.

Warto dodać, iż na kolaborantów wydawano nie tylko wyroki śmierci. Głośna w Warszawie była publiczna kara chłosty wymierzona 13.5.44. r. w teatrze „Maska” dyrektorowi teatru „Komedia” Józefowi Grodnickiemu i o jednoczesnym ostrzyżeniu Witolda Zdzitowieckiego, kierownika artystycznego „Maski”. Postawiono im zarzut wyrządzania „szkody polskiemu życiu zbiorowemu” oraz zachowania „ubliżającego godności obywatelskiej i artystycznej aktorów polskich”. Stosowano też i różne formy infamii.

Wyroki śmierci wykonano na wielu zdrajcach, również na oficerach WP, także wyższych rangą, na oficerach AK, na księżach, a także na synu b. prezydenta Poznania (Ratajskim).

Kilku biskupów polskich czynnie współpracowało z hitlerowcami. Jednego z nich – Czesława Sokołowskiego – sąd podziemnego państwa skazał na karę śmierci. Większość hierarchów Kościoła schroniła się w pałacach, wyemigrowała lub stanęła po stronie uciemiężonego narodu. Niektórzy jednak pomagali okupantowi. Najbardziej gorliwym z nich był bp podlaski (Generalne Gubernatorstwo) – Czesław Sokołowski. Były rektor KUL (1924–1925) na czele diecezji stanął po niespodziewanej śmierci bp. Henryka Przeździeckiego w maju 1939 r. Jego zażyłe kontakty z okupantem od początku były dla Polaków szokujące. Potwierdza to m.in. apel bp. Sokołowskiego wystosowany do księży o zastosowanie się do rozporządzenia okupanta i przekazanie mu kościelnych dzwonów do stopienia i przerobienia na czołgi.

Sokołowski był jedynym w GG, który wydał takie polecenie.We wrześniu 1941 r. w konspiracyjnym „Głosie Prawdy” napisano wprost, że jego postępowanie „(...) jest sprzeczne z godnością Polaka i duchownego. Biskup Sokołowski uczynił wyłom w mocnej postawie społeczeństwa polskiego”. Pod koniec 1942 r. – jak poinformowano rząd w Londynie – urządził on u siebie w pałacu przyjęcie dla hitlerowców, którzy przybyli w celu dokonania aresztowań w diecezji. Wkrótce potem, podczas świąt Bożego Narodzenia, pobłogosławił żołnierzy włoskich wyruszających z Siedlec na front wschodni. Ten „(...) gest biskupa Sokołowskiego – wspominał po latach ks. Marian Myrcha – wobec sojuszników Hitlera zbulwersował nie tylko mnie, ale wielu ludzi będących wtedy w kościele”. Ks. Myrcha twierdzi, że biskup podlaski domagał się odczytywania w kościołach apelów niemieckich władz zachęcających Polaków do dobrowolnego wyjazdu na roboty do III Rzeszy. Inni biskupi bojkotowali to zarządzenie. Sokołowski zakazał też swoim księżom angażowania się w działalność polityczną i zbrojną, a także nakazywał wydawanie zbiegów i partyzantów Niemcom. Po aresztowaniu ks. Jana Niedziałka, kapelana AK, oskarżono Sokołowskiego o wydanie go w ręce okupantów. Do dziś nie ma na to dowodów, ale faktem jest jednak, iż mimo próśb rodziny aresztowanego kapłana biskup nie uczynił nic, by wydostać podwładnego z więzienia. W połowie 1943 r. dowództwo siedleckiego obwodu AK miało już dość antypolskiej postawy biskupa i wystąpiło z wnioskiem do Wojskowego Sądu Specjalnego o osądzenie hierarchy. Sąd Specjalny Obszaru Warszawskiego AK skazał biskupa Sokołowskiego na karę śmierci. Był to szok nie tylko dla wiernych, ale i władz podziemia. Przerażony obrotem sprawy sam komendant główny AK, gen. Tadeusz Bór-Komorowski, zalecił dowódcy obszaru, by nie zatwierdzał wyroku. Prośbę „Bora” spełniono. Jednocześnie stała się rzecz bezprecedensowa – jedyny raz w historii polskiego okupacyjnego wymiaru sprawiedliwości Wojskowy Sąd Specjalny przekazał sprawę do Cywilnego Sądu Specjalnego podległego Delegaturze Rządu na Kraj, który zajmował się ściganiem przestępstw osób cywilnych kolaborujących z okupantem. Jednak sąd ten nie potrafił (a może raczej bał się) zająć jednoznacznego stanowiska i sprawa biskupa trafiła do Komisji Sądzącej Walki Podziemnej, która mogła jedynie nałożyć karę upomnienia, nagany lub infamii. Ostatecznie komisja skazała Sokołowskiego na karę infamii (kara na czci i honorze, a także pozbawienie praw publicznych, obywatelskich i honorowych).Gdy po zakończeniu działań wojennych powrócił do Polski prymas August Hlond (internowany przez Niemców w jednym z klasztorów), zdjął z zajmowanych stanowisk kościelnych kilku biskupów, których oskarżano o nadmierną służalczość i współpracę z okupantem. Byli wśród nich m.in. biskup łódzki Jasiński, bp częstochowski Teodor Kubina i właśnie bp Sokołowski. Ten ostatni przestał oficjalnie sprawować urząd ordynariusza diecezji podlaskiej 4 lipca 1946 r. Mimo usilnych starań, Sokołowski nie otrzymał żadnego stanowiska. Do śmierci, w dniu 11 listopada 1951 r., przebywał w Nowym Mieście i u swej rodziny w podwarszawskim Michalinie. Pochowany został na Bródnie w Warszawie.

Byli denuncjatorzy i pośród Polaków pochodzenia żydowskiego, że wspomnę choćby osławioną „Trzynastkę” z getta warszawskiego. Likwidacją tych zdrajców i delatorów skutecznie zajmowały się podziemne organizacje żydowskie – ŻOB i ŻZW. Czyniły to także sądy i komórki likwidacyjne akowskie; wydały one m.in. wyrok na Borysa Pilnika, konfidenta niemieckiego, szantażystę i oszusta. Pilnik wydawał w ręce niemieckie Polaków żydowskiego pochodzenia; szantażował ich, wyłudzał dobra majątkowe. Wyrok na nim wykonano 25.8.43 r..

Historycy przyjmują, iż wykonano około 2500 akcji wyrokowych na około 3000 do 3500 wydanych przez sądy podziemia wyroków śmierci na zdrajców i delatorów.

Przykładem szczególnie haniebnej kolaboracji zbiorowej była postawa funkcjonariuszy policji polskiej, t.zw. „granatowej”. O nich następny mój wpis.

[ Dodano: 2008-04-06, 15:34 ]

W okresie okupacji w szeregach policji polskiej, t.zw. „granatowej” służyło 10 do 11 tysięcy przedwojennych policjantów, spośród 28 tys. funkcjonariuszy Policji Państwowej II Rzeczypospolitej. Policjanci polscy w służbie okupanta byli bezwzględnie zwalczani przez podziemie. Tylko nieliczni z nich współpracowali z podziemiem. Wywiad niemiecki oceniał, że np. w dystrykcie radomskim współpracowało z podziemiem ok. 6 % polskich policjantów. Podana przeze mnie we wcześniejszym wątku liczba 43 policjantów skazanych przez sądy podziemia na śmierć, to tylko cząstka wyroków wydanych przez sądy podziemia na granatowych policjantów.

Wiele miejsca poświęca „granatowym” historyk Marek Jan Chodakiewicz („Żydzi i Polacy 1918-1955”). Pisze Chodakiewicz m. in.: „Policja polska brała udział w Zagładzie w takim sensie, że jej członkowie mieli rozkaz uzupełniać działania nazistów, głównie pilnować gett i wyłapywać uciekinierów. Jedno ze sprawozdań Delegatury Rządu informuje, że udział polskich policjantów w tropieniu Żydów ‘jest dość znaczny’. Zdarzało się nawet, że poszczególni funkcjonariusze zabijali pojedynczych Żydów. Niektórzy czynili to, aby przypodobać się Niemcom, inni – z przekonań własnych.”

W innym miejscu Chodakiewicz pisze: „Niektórzy funkcjonariusze policji polskiej traktowali Żydów jako źródło dochodu. [...] Zdarzało się jednak również, że funkcjonariusze wymuszali pieniądze od Żydów, a mimo to wydawali ich Niemcom”.

Zakres działania granatowej policji w odniesieniu do Żydów, zwięźle sformułował historyk Emanuel Ringelblum (jeszcze w czasie okupacji): „Kompetencje ‘granatowych’ w zakresie współpracy z okupantem polegały na: 1) udziale w dozorze bram getta oraz murów i ogrodzeń okalających getta; 2) udziale w akcjach przesiedleńczych w charakterze konwojentów, łapaczy itp.; 3) udziale w wyłapywaniu ukrytych Żydów po akcjach wysiedleńczych; 4) rozstrzeliwaniu Żydów skazanych przez Niemców na śmierć".

Tu dodam od siebie, że wykonawcami jednej z pierwszych egzekucji w warszawskim getcie, dokonanej w dniu 17.11.1941 r. na ponad 20 Żydach, w tym na 10-letnim dziecku (wszyscy skazani zostali za ”zbrodnię” nielegalnego przekroczenia granic getta), byli polscy granatowi policjanci pod komendą policjanta Kaczmarka.

O owej egzekucji dokonanej przez policjantów granatowych na terenie getta pisze m.in. Adam Czerniaków w swoich „Dziennikach” pod datą 17.XI.1941 r.: „Rano Gmina. O 7.30 na terytorium więzienia wykonano egzekucję. Obecni byli: prokurator, Schoen, Szeryński, Przymusiński, 32 policjantów polskich. Komenderował Kaczmarek. Asystował Szeryński. Auerswald nadjechał po egzekucji. Lichtenbaum przygotował drewnianą ścianę. Rabin niedołężny”. Piszą też o tym dramatycznym wydarzeniu historycy Marian Fuks i Emanuel Ringelblum. Ringelblum opisuje także szereg innych zbrodni dokonanych przez polskich policjantów granatowych.

Jak się można dowiedzieć z dziennika Hansa Franka (ze sprawozdania SS-Gruppenfuehrera Modera): „[...] Każda z 15 bram getta (warszawskiego – mój przyp.) jest dzień i noc strzeżona przez wartownika polskiego i niemieckiego. Służbę patrolową w getcie pełni codziennie 75 niemieckich i 400 polskich policjantów. Utrzymanie porządku w obrębie samej dzielnicy żydowskiej należy do żydowskiej służby porządkowej, podległej policji polskiej”.

I jeszcze jeden przykry dla nas Polaków fakt: Pierwsze 5 stronic osławionego raportu Stroopa (dot. pacyfikacji powstania w getcie warszawskim) zawierają pełen wykaz poległych i rannych w walkach pacyfikacyjnych . Wymienia się tam ich z imienia, nazwiska, daty urodzenia, rodzaju formacji i stopnia. Pośród esesmanów, żołnierzy Wehrmachtu i formacji kolaboranckich (tych ostatnich Stroop nazywa „Trawniki-Maenner”, od miejscowości Trawniki, gdzie mieścił się obóz dla Żydów i gdzie szkolono strażników obozowych, także osławionych „Hiwis”) widnieją także wszystkie dane poległych polskich policjantów granatowych, którzy w liczbie ok. 160 brali zbrojny udział w pacyfikacji. A ów wykaz zatytułowany jest następująco: „Fuer den Fuehrer und fuehr ihr Vaterland sind im Kampf bei der Vernichtung von Juden und Banditen im ehemaligen juedischen Wohnbezirk in Warschau gefallen: [...]” („Za Wodza i ich ojczyznę polegli w walce związanej ze zgładzeniem Żydów i bandytów w byłej żydowskiej dzielnicy mieszkalnej w Warszwie: [...]”).

Ew. dalsze dane o walkach w getcie można znaleźć w historiografii i w osławionym raporcie Stroopa pt. „Es gibt keinen juedischen Wohnbezirk in Warschau mehr!”.

Trzeba jednak pamiętać, że główny aparat terroru okupanta stanowiły niemieckie najrozmaitsze formacje policyjne i wojskowe. Polska policja granatowa była tylko, albo aż, wiernym pomocnikiem tych formacji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Także do jednego z najgłośniejszych należało wykonanie egzekucji (w Warszawie) na znanym polskim aktorze Igo Symie (m.in. za inspirowanie aktorów polskich do udziału w osławionym antypolskim filmie „Heimkehr”).

Nie tylko to zaważyło na wyroku, chociaż na pewno był to jeden z głównych czynników. Strzembosz pisze także ogólnie o uderzeniu w kolaborację, która była mocno manifestowana przez postać Syma. Igo Sym czyli Karol Juliusz Sym, z pochodzenia Austriak, był znanym aktorem i reżyserem. W niedługim czasie po rozpoczęciu okupacji niemieckiej zadeklarował się jako volksdeutsch. Błyskawicznie stał się jedną z czołowych postaci powoli powstającego "niemieckiego świata kulturalnego" Warszawy. W 1940 obejmuje stanowisko dyrektora Theater der Stadt Warschau (czyli Teatru Miasta Warszawy). Jednocześnie zarządza przedwojennym kinem "Palladium", w okresie okupacji znanym jako "Helgoland". Likwidację przyspieszył planowany przez Syma wyjazd do Niemiec.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
marcin29   

Z ważniejszych byli jeszcze antysemita Jan Józef Skiwski i Felkis Burdecki obaj byli wydawcami tzw. gadzinówek, aktor Samborski który grywał w antypolskich sztukach i filmach,Krzeptowski mianowany przez hitlerowców księciem góralskim,Kaszubowski który jako podoficer SS i policji przyczynił się do rozbicie jednej z komórek Gryfa Pomorskiego,na Podlasiu działał pochodzący ze Śląska Kapp-Kapuściński podoficer SS i policji znany z mordowania Żydów

Jeśli chodzi o żydowskich kolaborantów to najbardziej znaną był przedwojenny oficer policji ,członek OZN,mjr.Szaryński szef Żydowskiej Służby Porządkowej w Getcie Warszawskim,znany z nienawiści do chasydów. Niejaki Gancwajch agent Gestapo, działający w ramach G13 i grupy Żagiew

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Antek   

Szeryński zginął z rąk bojowców ŻOB-u. ŻOB zlikwidował także Lejkina, Firsta, Wajntrauba, Nossiga, "oberładowacza" Brzezińskiego - oficera SP z Umschlagplatzu, Adama Szajnę, Bobi Nebela, Firstenberga, obu Prużańskich, Andersa, Singera, Pina, Eliasza ("Małpę").

Wyroki na zdrajców żydowskich wydawały także akowskie sądy podziemia. Wydały one wyrok m.in. na Borysa Pilnika, konfidenta niemieckiego, szantażystę i oszusta. Pilnik wydawał w ręce niemieckie Polaków żydowskiego pochodzenia, szantażował ich, wyłudzał dobra majątkowe. Wyrok na nim wykonano 25.8.43 r..

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lach71   

Kilka lat temu przez polskie media przetoczyła się burzliwa dyskusja na temat kolaboracji wykładowców i pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy wstąpili do Niemieckiego Instytutu Pracy Wschodniej. Powstała na ten temat praca doktorska.

Sprawa jest bardzo tajemnicza, a oburzony UJ ostro zaatakował doktoranta oraz piszące o tym media. Jednak wydaje się, że już sama zgoda polskich naukowców na współpracę z okupantem po słynnym aresztowaniu przez Niemców profesorów UJ, nosi znamiona zdrady lub kolaboracji. Wydaje mi się, że sprawa IDO (Institut der Deutsche Ostarbeit) może zostać za jakiś czas uznana przez historyków za główny przejaw polskiej kolaboracji z nazistami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   

To byl "Institut für Deutsche Ostarbeit"

Daszkiewicz, Piotr, "Kolaboracja uczonych. Kilka pytań i wątpliwości", Zeszyty Historyczne, 144, 2003, pp. 203-216

Wspolna dzialka obrabiana przez niemiecko-polskich "kolegow naukowcow" byl

glownie antysemityzm. To nic co prawda nie usprawiedliwa ale wiele wyjasnia.

(orginalne zeszyciki IDO mozna zalezc od czasu do czasu w antykwariatach)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
marcin29   

Za kolaboracje dostał czape Ancerewicz red.naczelny wileńskiego Gońca Codziennego w latach 1941-44,pogrązyły go teksty antysemickie które pisał w gazecie,w Warszawie Brochwicz dziennikarz zwiazany z kolaboracyjną organizacją Narodowa Organizacja Radykalna,został w 1940 zabity za kolaboracje on i jeszcze były podoficer KOP,przed wojną związany z faszyzującym Polskim Pogotowiem Powstańczym,on za prace dla Gestapo i szmalcownictwo,z mniej znanych to sprawa współpracy kierownictwa MiP z Niemcami min.Grady,Słowikowski jest jeszcze sprawa współpracy z Gestapo H.Jury,oficera NSZ i tzw. Organizacji Toma,jest sprawa tzw.Nadwywiadu no i Batalionu Policyjnego 107,sprawa funkcjonariusza tzw. policji granatowej z Grodziska zastrzelonego za współprace z Niemcami,no i spore grono tzw.goralenvolkowców,czape dostał Górka za donoszenie i za synów w SS.Pod koniec wojny była sprawa tworzonych przez Niemców Polskich Sił Zbrojnych-Legionu Orła Białego,nawet byli jacyś ochotnicy

[ Dodano: 2008-12-05, 17:23 ]

Ciekawa sprawa z tą http://pl.wikipedia.org/wiki/Narodowa_Organizacja_Radykalna, niby dobrze wykonywała polecenia okupantów min. pogrom wielkanocny a całe kierownictwo rozstrzelano w Palmirach,ciekawe czemu Niemcy pozbyli się ich

[ Dodano: 2008-12-05, 17:25 ]

http://pl.wikipedia.org/wiki/Narodowa_Organizacja_Radykalna

[ Dodano: 2008-12-05, 17:26 ]

http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Świetlicki

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co ciekaw przed wojną Andrzej Świetlicki był członkien Narodowego Związku Robotników,potem ONR i RNR-Falanga,kilku innych działaczy NOR też wywodziło się z NZR,ONR,RNR-Falanga.

Nasi dzisiejsi narodowcy-nacjonaliści mimo tych faktów twierdzą że NOR nie miała nic wspólnego z tzw. ruchem narodowym,a w jej szeregach nie było narodowców. :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wspolna dzialka obrabiana przez niemiecko-polskich "kolegow naukowcow" byl

glownie antysemityzm. To nic co prawda nie usprawiedliwa ale wiele wyjasnia.

(orginalne zeszyciki IDO mozna zalezc od czasu do czasu w antykwariatach)

No nie wiem czy w sekcji krajobrazu miano aż tak wiele okazji do "obrabiania antysemityzmu".

To byl "Institut für Deutsche Ostarbeit"

Daszkiewicz, Piotr, "Kolaboracja uczonych. Kilka pytań i wątpliwości", Zeszyty Historyczne, 144, 2003, pp. 203-216

Problem w tym, że we wspomnianym artykule niewiele jest informacji o działalności Polaków w Instytucie, autor głównie skupia się na wybranych życiorysach naukowców z obszaru nauk przyrodniczych, w większości zresztą ludzi niezwiązanych z tą instytucją. Wniosek jaki formułuje to taki, że należy być ostrożnym w formułowaniu zarzutów, a każdą działalność poszczególnych naukowców trzeba badać jako indywidualny przypadek, bez stawiania zarzutów całej grupie. Autor na przykładach i wyrokach przypomniał, że w PRL był okres kiedy lepiej było się przyznać do przejścia na stronę Niemców niźli do współpracy z podziemiem polskim. O antysemityzmie ani słowa.

Warto zatem prześledzić kto i co robił konkretnego w owym Instytucie i z jakich powodów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko to zaważyło na wyroku, chociaż na pewno był to jeden z głównych czynników. Strzembosz pisze także ogólnie o uderzeniu w kolaborację, która była mocno manifestowana przez postać Syma. Igo Sym czyli Karol Juliusz Sym, z pochodzenia Austriak, był znanym aktorem i reżyserem. W niedługim czasie po rozpoczęciu okupacji niemieckiej zadeklarował się jako volksdeutsch. Błyskawicznie stał się jedną z czołowych postaci powoli powstającego "niemieckiego świata kulturalnego" Warszawy. W 1940 obejmuje stanowisko dyrektora Theater der Stadt Warschau (czyli Teatru Miasta Warszawy). Jednocześnie zarządza przedwojennym kinem "Palladium", w okresie okupacji znanym jako "Helgoland". Likwidację przyspieszył planowany przez Syma wyjazd do Niemiec.

Opinia o Igo Symie miała również wpływ na opinie i oskarżenia wobec Wiery Gran. Że ona też miała być kolaborantem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W jaki sposób miały wpływ?

Spotykali się, razem uczestniczyli w różnych przedwięzięciach na terenie Getta. A gdy Wiera "opuściła" Getto - ludzie jakby skojarzyli fakty i fama poszła w świat. Czytałem o takiej interpretacji u Agaty Tuszyńskiej "Wiera Gran. Oskarżona"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.