Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
mch90

Wyżsi dowódcy niemieccy a Powstanie Warszawskie

Rekomendowane odpowiedzi

mch90   

Jestem ciekaw, co wiecie na temat reakcji niemieckich wyższych dowódców na wieść o wybuchu i przebiegu Powstania Warszawskiego?

Przykładowo feldmarszałek Model, dowódca Grupy Armii "Środek" do sierpnia 1944, po wojnie wiązany ze zbrodniami wojennymi popełnianymi wtedy w Warszawie, zapewne wiedział o rychłym wybuchu powstania, ale sądził, że jest to problem tylko i wyłącznie oddziałów tyłowych. Jego wojska liniowe skupiły się tylko na prawobrzeżnej Warszawie, przez którą biegły ważne szlaki transportowe. Walki w mieście pozwolił prowadzić jednostkom SS, policji i różnym formacjom nieregularnym. Model raczej ignorował niż akceptował bestialstwa popełniane przez Niemców w Warszawie (ponoć nawet członkowie świty Hitlera byli wstrząśnięci ich skalą), ale to właśnie m.in. on, jak wspomniałem wcześniej, został uznany współwinnym zbrodni.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Przykładowo feldmarszałek Model, dowódca Grupy Armii "Środek" do sierpnia 1944, po wojnie wiązany ze zbrodniami wojennymi popełnianymi wtedy w Warszawie, zapewne wiedział o rychłym wybuchu powstania, ale sądził, że jest to problem tylko i wyłącznie oddziałów tyłowych.

To była postawa którą prezentowało sporo niemieckich wyższych oficerów. W dzienniku działań bojowych 9. Armii czytamy, iż "... oczekiwane powstanie Polaków (AK) w Warszawie zaczęło się o godzinie 17.00". A skoro oczekiwane, to znaczy, że Niemcy doskonale wiedzieli, że coś się szykuje.

Wehrmacht był zdania, że "awantura" w Warszawie to efekt działań SS, i to SS powinno sobie z nią poradzić. Z resztą w sytuacji w jakiej znajdowali się Niemcy, było to całkiem logiczne. Skoro są jednostki SS i policji do pacyfikowania takich "akcji", to po co jeszcze rzucać do walki jednostki frontowe, skoro te są potrzebne na linii frontu do walki z nacierającą Armią Czerwoną. Znamienne przy tym jest nadanie stanowiska dowódcy garnizonu Warszawa w miejsce generała Gunthera Hansa Rohra generałowi Reinerowi Stahelowi. Wcześniej pełnił on rolę dowódcy garnizonów w Rzymie i Wilnie, i znany był z dużego zaangażowania w pacyfikowanie terenów okupowanych. Zgodnie z rozkazem Hitlera nr 11 z 8 marca 1944 otrzymywał automatycznie stanowisko służbowe "dowódcy Warszawy" oraz zwierzchność nad całą bazą wojskową w mieście, podlegał jedynie dowódcy 9. Armii (czyli von Vormannowi). Podlegały mu terytorialnie wszystkie oddziały armii polowej, urzędy i instytucje wojskowe znajdujące się na terenie Warszawy. Więc cała Warszawa znalazła się w jego rękach. Wraz z pojawieniem się von dem Bacha zaczął podlegać także jemu. Ten zaś z kolei podlegał von Vormannowi i Himmlerowi, który kwaterował w Kruklankach. Generał Otto Geibel, który stał na czele sił SS i policji uniezależnił się z chwilą wybuchu walk od władz krakowskich GG. Jedyną zwierzchność utrzymał w osobie Himmlera. Wraz z utworzeniem grupy korpuśnej von dem Bacha, podporządkował mu się, obejmując funkcję nieetatowego szefa sztabu.

Model raczej ignorował niż akceptował bestialstwa popełniane przez Niemców w Warszawie (ponoć nawet członkowie świty Hitlera byli wstrząśnięci ich skalą), ale to właśnie m.in. on, jak wspomniałem wcześniej, został uznany współwinnym zbrodni.

Zabawne jak to oni wszyscy byli tym wstrząśnięci. Sam von dem Bach mówił po wojnie, że zakazywał mordów, jakich dopuszczali się Dirlewanger i spółka. Sam Rohr zarzekał się, że czołgi wysyłał dla ochrony ludności cywilnej. Trudno aby przyznawali się, że mordowano na ich rozkaz, czy też że sami to robili.

Dowództwo Wehrmachtu było, co było już wspominane, zdania iż powstaniem ma zająć się SS. Z kolei wyższe dowództwo SS było zachwycone faktem rozpoczęcia walk w Warszawie. Himmler przekazał wiadomości Hitlerowi:

Powiedziałem: Mein Fuhrer, moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu-sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa- stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków, będzie starta. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem [Grunwaldem] ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci, dla wszystkich, którzy po nad przyjdą, a nawet już dla nas- nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym.

Cyt. za Davies N., "Powstanie '44".

Także 3 sierpnia na spotkaniu z Gaulaiterami w Poznaniu, mówił sporo właśnie o aspekcie historycznym.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Antek   

W pacyfikacji powstania warszawskiego brały udział nie tylko różnego rodzaju formacje Wehrmachtu i policji, czy Waffen SS, ale także pododdziały cudzoziemskie, w tym liczne rosyjskie: pułk SS Kamińskiego, 580 konny dywizjon rosyjski, IV batalion kozaków 57 pułku ochrony, 572 batalion kozaków, dywizjony kozaków 69 i 579, 209 batalion kozaków Szumakowa, dalej pułk wschodnio-muzułmański, 111 pułk azerski i 5 węgierska dywizja rezerwowa (chyba najmniej aktywny sojusznik Nieców). Do najokrutniejszych formacji należeli SS-mani z pułku SS-Brigadefuehrera Heinza Dirlewangera (z zawodu dr weterynarii) oraz z rosyjskiego pułku RONA (Russkaja Oswoboditielnaja Narodnaja Armija) pod dow. SS-Brigadefuehrera Mieczysława Kamińskiego. SS-Sturmbrigade RONA (określana także jako Brigade-Kaminski) składała się z jeńców i dezerterów Rosjan. Pułk SS Dirlewangera uzupełniany był ochotniczo wyłącznie ludźmi spośród niemieckich więźniów kryminalnych (także z Niemców-więźniów obozów koncentracyjnych), którzy w ten sposób uzyskiwali rehabilitację. Trzeba tu podkreślić, że głównodowodzący stroną niemiecką, SS-Obergruppenfuehrer von dem Bach-Zelewski, nie użył do działań pacyfikacyjnych żadnych kolaboranckich jednostek ukraińskich. Wprawdzie w chwili wybuchu powstania w skład 700-osobowej policji bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei) wchodziła jedna kompania pomocniczych oddziałów ukraińskich, tzw. „Hiwis” (skrót od Hilfswillige), to brak jest jakichkolwiek dokumentów świadczących o ich udziale w walkach z powstańcami. Wprawdzie powstańcy malowali na mundurach ujętych jeńców - rosyjskich SS-manów literę „U”, ale nie byli to Ukraińcy. Warto dodać, iż łączne straty strony niemieckiej w powstaniu warszawskim, wyniosły tylko w okresie od dn. 1.VIII. do dn. 16.IX.1944r. - 8952 ludzi. Straty powstańców były niestety znacznie wyższe, bo ok. 21600 ludzi, a łącznie z ludnością cywilną ok. 200000.

Przytoczę jeszcze parę szczegółów dot. watażki SS-Brigadefuehrera Kamińskiego:

W trakcie polemiki w jednym z wątków innego forum ktoś całkowicie błędnie przedstawił postać SS-Brigadefuehrera Mieczysława Kamińskiego, pisząc o nim m.in. że ścigany był przez Gestapo rzekomo za... zbrodnie popełnione na ludności polskiej. Gdyby nie dramat tamtych czasów, to można by to określić jako dość humorystyczne fantazjowanie. Jak wiadomo, za mordowanie ludności polskiej, dowódcy hitlerowscy przyznawali swoim podwładnym odznaczenia. Także żołnierzom jednostek kolaboranckich. Kamiński był, jak wiadomo, dowódcą osławionej brygady szturmowej SS utworzonej ze środowisk kolaboranckich, głównie Rosjan. Brygada znana była pod nazwą „Russkaja Oswoboditielnaja Narodnaja Armija” (RONA, nie mylić z armią ROA gen. Własowa!).

SS-Brigadefuehrer Mieczysław Kamiński urodził się w Poznaniu w r. 1896. Jego matka była poznańską Niemką, a ojciec (Władysław) Polakiem, on sam podawał się za Rosjanina. Po I w. św. przebywał w Leningradzie. W r. 1942 ujęty został przez Niemców pod Orłem w randze sowieckiego kapitana. Szybko wstąpił do służby niemieckiej. Po szeregu walk wycofał się ze swoją brygadą do Prus Wschodnich, gdzie wraz brygadą został przez Himmlera przyjęty do formacji SS. W pacyfikacji powstania warszawskiego Kamiński dowodził jednym, kombinowanym pułkiem złożonym z nieżonatych żołnierzy wszystkich pięciu pułków, z jakich składała się jego brygada. Ów pułk brygady RONA wraz ze swoim dowódcą, Kamińskim, wchodził w skład wojsk SS-Obergruppenfuehrera von dem Bacha.

SS-Brigadefuehrer Kamiński został jeszcze w trakcie trwania powstania, bo w dniu 26. sierpnia 1944 r. na rozkaz von dem Bacha rozstrzelany przez Niemców. Egzekucja ta dokonana została nie z powodu zbrodni popełnionych na ludności polskiej, ale za dokonane przez Kminskiego grabieże i rabunki.

Oto fragmenty protokołu z przesłuchań (po wojnie) von dem Bacha przez prokuratora (odnośnie przyczyn egzekucji Kamińskiego). Von dem Bach: „[...] sam widziałem, panie prokuratorze, dowody, a mianowicie wóz napełniony po brzegi skradzionymi rzeczami wartościowymi, złotymi zegarkami, brylantami. On miał pełne walizy srebra, złota i brylantów”.

Prokurator na to: „W takim razie człowiek ten był skazany nie za to, że popełnił kradzież, lecz za to, że kradzież została dokonana na rzecz jego kieszeni zamiast na rzecz niemieckiego Wehrmachtu”.

Nie mniej ponurą postacią związaną z pacyfikacją powstania jest i sam von dem Bach. Przytoczę krótki życiorys tego zbrodniarza, SS-Obergruppenfuehrera i generała policji - Ericha von dem Bacha (świadomie piszę jego nazwisko bez drugiego członu - „Zelewski”, bowiem w czasie jego dowodzenia pacyfikacją powstania nazywał się „już tylko” von dem Bach*). Krótko do sprawy zmiany nazwiska gen. Ericha von dem Bacha: Urodził się on w miejscowości Lauenburg in Pommern (obecnie Lębork), w pruskiej rodzinie ziemiańskiej (Junkrów). Jego polsko brzmiąca część nazwiska wywodziła się od nazwy rodowego majątku Zelewo na Kaszubach, wsi położonej ok. 20 km na północo-zachód od Wejherowa. Ojciec Ericha – Oskar von Zelewski – padł w roku 1915 w czasie walk nad Narwią jako oficer rezerwy armii Wilhelma II.. Erich von dem Bach-Zelewski, będąc już prominentnym esesowcem, intensywnie zabiegał o zmianę swojego nazwiska rodowego poszukując odpowiednich dowodów czysto germańskiego pochodzenia rodziny i jej nacjonalistycznego nastawienia. To dopiero w czasie przesłuchań w Norymberdze zaczął się powoływać na rzekome słowiańskie pochodzenie swojej matki.

Ten specjalista od Bandenbekaempfung miał na sumieniu wiele zbrodni, wcześniej popełnionych na terenie Śląska, Oświęcimia, ZSRR, w GG, no i w roku 1944 w Warszawie.

Wielu warszawian, niedoszłych ofiar von dem Bacha, którzy przeżyli powstanie, a zwłaszcza mieszkańcy Woli, gdzie w pierwszych dniach powstania Niemcy mordowali niemal wszystkich mieszkańców tej dzielnicy, nawet dziś twierdzi, że z chwilą objęcia dowództwa nad akcją pacyfikacyjną powstania przez SS-Obergruppenfuehrera von dem Bacha, masowe mordowanie ustało. Twierdzenie takie nie ma oczywiście nic wspólnego z prawdą. Trudno się zgodzić z oceną Bacha przez Warszawian, owych niedoszłych von dem Bacha ofiar, bezpodstawnie wydających korzystną opinię o Bachu jako o rzekomym mężu opatrznościowym ludności Warszawy. „Dobroduszny” von dem Bach to oczywisty mit. Hitler i Himmler dobrze wiedzieli, komu powierzają zadanie pacyfikacji powstania, zniszczenia znienawidzonej przez nich Warszawy i rozprawienia się z buntowniczą ludnością tego miasta. Jest przecież faktem, że von dem Bach był zwierzchnikiem wszystkich niemieckich i kolaboranckich formacji pacyfikujących powstańczą Warszawę. Bach, jako uznany w środowisku dowodców formacji SS specjalista od tzw. Bandenbekaempfung (zwalczanie ruchu oporu), o funkcję pacyfikatora intensywnie wcześniej zabiegał, miał przecież duże w tym względzie doświadczenie. Bartoszewski pisze, iż jest udowodnionym faktem, że von dem Bach przybył do W-wy już 5. lub 6. sierpnia, a on sam twierdził w Norymberdze, że dopiero 15.8.. To przesunięcie terminu o tydzień miało mu pomóc w zrzuceniu odpowiedzialności za największe zbrodnie popełnione na bezbronnej ludności przez oddziały Reinefahrta i jego kryminalistów z SS-Sturmbrigade SS-Oberfuehrera Oskara Dirlewangera, a także pułku Rosjan z SS-Sturmbrigade RONA SS-Brigadefuehrera Mieczysława Kamińskiego właśnie w pierwszych dniach niemieckiej akcji pacyfikacyjnej. Bach był niemal od początku powstania zwierzchnikiem tych zbrodniczych oddziałów, a popełnione przez nie zbrodnie to właśnie skutek jego, von dem Bacha zbrodniczych rozkazów. Zresztą lista zbrodni dokonanych w czasie pacyfikacji powstania, a obciążająca von dem Bacha jest długa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Wielu warszawian, niedoszłych ofiar von dem Bacha, którzy przeżyli powstanie, a zwłaszcza mieszkańcy Woli, gdzie w pierwszych dniach powstania Niemcy mordowali niemal wszystkich mieszkańców tej dzielnicy, nawet dziś twierdzi, że z chwilą objęcia dowództwa nad akcją pacyfikacyjną powstania przez SS-Obergruppenfuehrera von dem Bacha, masowe mordowanie ustało.

Interesuje mnie skąd wziąłeś informację, że "wielu warszawian" tak właśnie uważa. Osobiście nie spotkałem się z ani jednym takim przykładem.

Druga sprawa... co ten post ma wspólnego z tematem? Opisujesz udział von dem Bacha w powstaniu (jego biografia w skróconej formie to po co?), wymieniasz jednostki niemieckie... ale o stosunku niemieckiego dowództwa do powstania (a o tym głównie ma traktować temat), za dużo tutaj nie ma. Proszę by kolejne posty w większym stopniu odnosiły się do tematu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Antek   

Albinos: Interesuje mnie skąd wziąłeś informację, że "wielu warszawian" tak właśnie uważa. Osobiście nie spotkałem się z ani jednym takim przykładem.

Antek: Jestem byłym warszawianinem. Piszę byłym, bo po powstaniu i wielomiesięcznej włóczędze mojej rodziny osiedliśmy się na tzw. ziemiach odzyskanych. W Warszawie spędziłem okupację i powstanie. W Warszawie mam krewnych i licznych przyjaciół, mam także przyjaciół - byłych warszawiaków - w miejscowościach, w których mieszkałem po roku 1945, z którymi utrzymuję kontakty. To właśnie wielu z nich wyznaje/wyznawało ów pogląd.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

To ciekawa informacja, bo ani w rozmowach z osobami, które przeżyły powstanie, a mieszkały na Woli, ani w relacjach czy to w gazetach czy w książkach, nie spotkałem się z takim poglądem. Niemniej dziękuję za informację, jak widać człowiek codziennie dowiaduje sie czegoś nowego. Niemniej wolałbym tutaj skupić się na kwestii wyższego dowództwa niemieckiego.

Sporo pisze o tym w swojej pracy "Niemcy a Powstanie Warszawskie" Maciej Kwiatkowski z IH PAN. Oto jak zapamiętał 1 sierpnia Stahel:

Dla niewtajemniczonego wygląd ulicy pozostał całkowicie nie zmieniony w porównaniu z normalnymi czasami, gdy o 16.30 nagle, prawie w tym samym czasie w wielu miejscach rozpoczęły się rozruchy. Informacji o dniu i godzinie dostarczyły przede wszystkim meldunki agentów, które częściowo wpłynęły zalewie pół godziny lub godzinę wcześniej. Bystremu obserwatorowi mógł się rzucić w oczy w obrazie ulicy wzmożony ruch rowerowy, małe zgrupowania na rogach ulic oraz liczne dorożki z niecodziennymi pasażerami. Czy wycie syren na pół godziny przed rozpoczęciem powstania miało z nim jakiś związek- nie jest wyjaśnione. Meldunki ulicznych patroli, że wszędzie panuje spokój, były i są bez wartości.

Jeszcze odnośnie reakcji Himmlera. Był przekonany, że za całą tę sprawę odpowiedzialni są Anglicy. Jednocześnie z poinformowaniem Hitlera o wydarzeniach w Warszawie, wydał rozkaz:

Każdy blok domów wypalić do cna i wysadzić w powietrze, tak żeby już żadne etapy nie uwiły tu sobie gniazdka /.../ tyłowe świnie nie idą chętnie tam, gdzie leżą trupy. A tam jest strasznie.

W ten sposób Himmler wydał rozkaz do zburzenia Warszawy, oraz wystrzelania jej mieszkańców. Von dem Bach w swoim pamiętniku, pisanym w formie listów do żony, zanotował pod datą 4 sierpnia:

A więc jutro rano do komanda wniebowstąpienia [Himmelfahrtskommando].

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

To była postawa którą prezentowało sporo niemieckich wyższych oficerów. W dzienniku działań bojowych 9. Armii czytamy, iż "... oczekiwane powstanie Polaków (AK) w Warszawie zaczęło się o godzinie 17.00". A skoro oczekiwane, to znaczy, że Niemcy doskonale wiedzieli, że coś się szykuje.

Oczywiście

Wehrmacht był zdania, że "awantura" w Warszawie to efekt działań SS, i to SS powinno sobie z nią poradzić

Ściślej -SS i policja

. Z resztą w sytuacji w jakiej znajdowali się Niemcy, było to całkiem logiczne. Skoro są jednostki SS i policji do pacyfikowania takich "akcji", to po co jeszcze rzucać do walki jednostki frontowe, skoro te są potrzebne na linii frontu do walki z nacierającą Armią Czerwoną.

I skoro być moze trzeba będzie odpowiadać po wojnie-i co wówczas z "nieskazitelnym" Wehrmachtem?

Znamienne przy tym jest nadanie stanowiska dowódcy garnizonu Warszawa w miejsce generała Gunthera Hansa Rohra generałowi Reinerowi Stahelowi. Wcześniej pełnił on rolę dowódcy garnizonów w Rzymie i Wilnie, i znany był z dużego zaangażowania w pacyfikowanie terenów okupowanych.

Propaganda hitlerowska roztrabiła w lipcu 1944 jego przebicie się z Wilna(własciwie jedyny sukces Niemców na ostfroncie w II dekadzie lipca 1944) za co został awansowany i udekorowany wysokim odznaczeniem przedtem bronił Kowla,uchodził za fachmana od obrony miast

Zgodnie z rozkazem Hitlera nr 11 z 8 marca 1944 otrzymywał automatycznie stanowisko służbowe "dowódcy Warszawy" oraz zwierzchność nad całą bazą wojskową w mieście, podlegał jedynie dowódcy 9. Armii (czyli von Vormannowi). Podlegały mu terytorialnie wszystkie oddziały armii polowej, urzędy i instytucje wojskowe znajdujące się na terenie Warszawy. Więc cała Warszawa znalazła się w jego rękach. Wraz z pojawieniem się von dem Bacha zaczął podlegać także jemu.

Nie od razu-początkowo nie chciał się podporządkowac Bachowi,doszło do konfliktu-rywalizowali ostatecznie Stahela odwołano do Rumunii .

Ten zaś z kolei podlegał von Vormannowi i Himmlerowi, który kwaterował w Kruklankach. Generał Otto Geibel, który stał na czele sił SS i policji

Awans na brigaderfuhrera z tego co pamiętam Geibel dostał już w trakcie powstania

uniezależnił się z chwilą wybuchu walk od władz krakowskich GG. Jedyną zwierzchność utrzymał w osobie Himmlera. Wraz z utworzeniem grupy korpuśnej von dem Bacha, podporządkował mu się, obejmując funkcję nieetatowego szefa sztabu.

bo szef sztabu został ranny w wypadku samochodowym

Zabawne jak to oni wszyscy byli tym wstrząśnięci. Sam von dem Bach mówił po wojnie, że zakazywał mordów, jakich dopuszczali się Dirlewanger i spółka. Sam Rohr zarzekał się, że czołgi wysyłał dla ochrony ludności cywilnej. Trudno aby przyznawali się, że mordowano na ich rozkaz, czy też że sami to robili.

Nikt nie chciał siedziec ani tym bardziej wisieć-to oczywiste.Faktem jest jednak że Bach zmienił rozkaz Hitlera likwidacji całości ludności-na likwidację powstańców/młodych mężczyzn zaś resztę miano wykorzystać w niewolniczej pracy zaś po 7 VII ograniczył rzezie cywilów .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

to wcale nie jest takie proste jak to wygląda. to że N. wiedzieli że coś się we Warszawie szykuje, to jasne. W teorii jasnym pozostawały wzajemne podleglości i zależności. W innym forum "gdzieś" obok wyszło w czasie dyskisju [mojej i Albinosa - F.] że tak naprawdę:

- Frank miał malo co do gadania w sprawach policyjnych, a jego szef policji, także dystryktu warszawskiego, w wielu wypadkach otrzymywal rozkazy wprost od Himmlera lub AH

- Fischer w teorii sprawował cywilną wladzę nad dystryktem warszawskim i tym co do niego należalo, ale do momentu kiedy te rejony nie staną się teatrem działań wojennych. Potem miały one przejść pod "dowództwo" wlaściwej armii - tak się nie stało [patrz zeznanie Guderiana]

- Powolanie Geibla na glównego "rozkazodawcę" nad miastem z teoretycznym podporządkowaniem 9 armii przez AH czy Himmelra robiło kolejne zamieszanie. Jego podległość byla stricte formalna gdyż tak naprawdę to on robił co chciał, a w sporach i pytaniach "dlaczego wzięto moich żolnierzy / jednostki / sprzęt" Vormann pisal że nie ma na to wplywu. Poza tym relacje byly skladane nie do WH a do Berlina

- Guderian pisze, ze informacje co się dzieje we Warszawie, przychodzą do niego nie rozdzielnikiem 9 armii [która mu mniej lub bardziej podlegała] ale od łącznika między Himmelerem a WH

- mianowanie Bacha szefem grupy która walczyla z PW przez "pion SS" znów sprawialo, że poglądami WH na to co się dzieje i tym jakie oddzialy mu są potrzebne [biwty pancerne o przedmoście, Magnuszew i Pulawy] średnio się przejmowno, zajmując te jednostki które akurat "były na mieście". Cżęść z nich się przebijala przez miasto, inne [np. czołgi nie byly odsylane do jednostek a walczyly na terenie miasta].

Osobista interwencja AH i Himmlera, przy braku zachowania już istniejących zasad, spowodowała że tak naprawdę kierownictwo nad tym so się dzialo w powstaniu sprawowalo SS. Nie chcę tu wybielać WH, lecz tu byl on stroną podleglą.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.