Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Gnome

Wojna austriacko-pruska 1866

Rekomendowane odpowiedzi

Tomasz N   

Kierując się Twoją argumentacją, dochodzę do wniosku że np. Związek Radziecki sprzeniewierzył się dialektyce marksistowskiej tworząc armię wielką liczebnie, ale słabą jakościowo.

Pudło. Związek Radziecki powstał wbrew marksistowskiej dialektyce, więc to zły przykład.

Karol Marks był marksistą? - Dobre.

Czyżbym ja był Poldasistą?

Jak już to Sklerotystą. Już nie pamiętasz co czytasz i o kim. Engels chyba może.

Ale poszukałem Ci te fragmenty u Dzieszyńskiego.

to z początku

engels1-3.jpg

engels1-4.jpg

Z reszty tekstu lojalnie informuje, że dostrzegał wyższość iglicówek.

To przed wkroczeniem do Czech:

engels1-2.jpg

A tu już po wkroczeniu. Jak widać popłynął do końca:

engels1-1.jpg

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

No to może wrażenia po przeczytaniu książki Wawro. Przede wszystkim znalazłem w niej odpowiedzi na prawie wszystkie intrygujące mnie kwestie. Podaje np, że Flies działał samowolnie nie na rozkaz. Ale ciekawsze są kwestie związane z samą bitwą pod Sadową.

Jak wiadomo pomysł Moltkego na prowadzenie wojny polegał na marszu do bitwy rozproszonych oddziałów, dowodzonych centralnie z Berlina. Szybką mobilizację umożliwiała kolej, szybką łączność telegraf. Ale tu się okazuje, że to było szybkie tylko na obszarze Prus. Po przekroczeniu granic napotkano na zniszczone sieci i średni czas docierania rozkazów do oddziałów wynosił 12 godzin, w skrajnych przypadkach nawet 3 dni.

Dawało to przewagę Benedekowi, który wyznawał inną zasadę, trzymania oddziałów w kupie, co nawet przy używaniu gońców dawało przewagę czasową.

Więc wojna roku 1866 nie jest najlepszym przykładem użycia nowej strategii.

Czym zatem Prusacy wygrali ? Tym samym co utrudniało łączność. Rozproszeniem.

Benedek prowadząc swe oddziały do bitwy spod Ołomuńca w kupie ponosił okrutne straty marszowe, wynikłe z braku prowiantu. W takiej kupie tabory nie nadążały za oddziałami, opóźnione czasowo nawet na parę dni. Przykładem może tu być zaopatrzenie korpusów wysłanych przeciw 2 Armii, których dotarcie po paru dniach zostało dosłownie wyczute przez żołnierzy, gdyż zielone mięso tak już cuchnęło. Ratowanie się rekwizycjami udało się tylko tym z przodu, tym z tyłu brakowało nawet wody, co się kończyło licznymi przypadkami śmierci z udaru słonecznego, dezercjami, porzucaniem sprzętu.

Tymczasem idący w rozproszeniu Prusacy szli bardzo szybko, bo kiedy skończyło się zaopatrzenie, to wcale nie przerwali marszu, tylko zabrawszy tabor bojowy rekwirowali resztę na miejscu podczas marszu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

To może coś jeszcze o pruskiej taktyce.

Przejście na szybkostrzelne Dreysy wymusiło rewolucję w taktyce i szkoleniu. Bo standardowa polegała z zwartych szykach, strzelających raz lub dwa, a potem przejście biegiem w zwarcie i młócka wręcz. W tym momencie zadaniem strzelca było trafić w cel większy od drzwi do stodoły, co nam tu kiedyś pięknie podał Harrry w "Szklanych koralikach ...", a nawet i to niekoniecznie, skoro najważniejsze było zwarcie z przeciwnikiem (i ta młócka).

Tymczasem zwiększenie ilości strzałów z dystansu wymusiło rozluźnienie szyków, gdyż w starym strzelcy sobie wzajemnie przeszkadzali. Zamiast zwartych batalionów Prusacy musieli przejść na kompanie, a nawet półkompanie i plutony.

Pięknie to widać w boju pod Oświęcimiem, gdzie Landwera uzbrojona w karabiny Minnie (ładowane z przodu) idzie batalionami, a osłaniający ją jegrzy z Dreysami półkompaniami.

Poza tym musiało się pod to zmienić szkolenie strzeleckie. W luźnym szyku z akcentem na walkę ogniową z dystansu, a nie młóckę w zwarciu, ważna była indywidualna celność, stąd nawet nie jegrzy, ale zwykła liniówka musiała umieć celnie strzelać. Dlatego żołnierz pruski podczas szkolenia strzelał ze 100 razy, a austriacki jak ze trzy to dobrze.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Zakupiłem sobie książkę M. van Crevelda "Dowodzenie na wojnie", a tam całkiem ładny rozdział poświęcony pruskiemu sztabowi i dowodzeniu w tej wojnie. Dosyć nowatorski, bo mu wychodzi, że tam był bajzel jak miło, a sukces Prus był pochodną rozproszenia dowodzenia, a nie jego centralizacji za pomocą telegrafu.

W kwestii telegrafu, to podaje jeszcze jedną przyczynę złego funkcjonowania tej łączności. Żołnierze pruscy, obawiając się informowania o własnym nadejściu sami niszczyli sieć, a suche słupy masowo wykorzystywali na opał, co wymagało reakcji Moltkego specjalnym rozkazem.

Potem napiszę więcej, a teraz coś o samej książce. Prezentuje ona anglosaski punkt widzenia, mnie osobiście brakuje tam dowodzenia u Mongołów oraz z współczesnych w Armii Czerwonej i UW. To ostatnie tym bardziej odczuwalne gdy czyta się o dowodzeniu w armii izraelskiej, co trudno opisać bez wspominania o naszej ASG, a temu chłopu się udało.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

No to ciągnijmy. Rozrost armii i wielkość związków bojowych liczących powyżej 30 tysięcy chłopa spowodował, że nie mogły się one przemieszczać w kupie, stąd ta doktryna Moltkego: oddzielnie maszerować, razem walczyć. Poza tym tę doktrynę narzucało wykorzystanie kolei, gdyż korzystanie w domarszu z linii równoległych, położonych kilkadziesiąt km od siebie, automatycznie rozrzucało te związki na szerszym froncie.

Natomiast zastosowanie karabinów Dreysa nie tylko rozluźniło szyki, ale przez to i zmniejszyło kontrolę dowódców niższego szczebla nad żołnierzem. Przedtem dowódca batalionu mógł kontrolować jakoś te czworoboki batalionu, teraz gdy żołnierz mógł uklęknąć czy nawet się położyć, wykonalna kontrola dowódcy zeszła na poziom kompanii i półkompanii.

Łączność telegraficzna. Opierała się na sieci naziemnej budowanej w tempie 3 mil na godzinę i wozach telegraficznych stanowiących stacje końcowe, które mogły funkcjonować jedynie na postoju. Jak pisałem wcześniej czas docierania rozkazów na terenie Prus był znośny, po przekroczeniu granicy wahał się od 4-5 godzin do 3 dni. Średnia wynosiła od 12 do 14 godzin. Ale taka 2 Armia w ogóle nie rozwinęła sieci telegraficznej w czasie marszu utrzymując stację po pruskiej stronie Sudetów i dalej przekazując wsio gońcami. W rezultacie między 1 i 2 Armią nie było właściwie łączności i współdziałania.

Od lipca zresztą łączność telegraficzna stała się drugorzędna i podstawą byli gońcy.

Rozpoznanie kwiczało, bo było najprawdopodobniej oparte na obserwacjach stacji kolejowych. Po rozładunku armii austriackiej informacja o jej ruchach była mocno ograniczona.

Również dowódcy armii przyspali. Zamiast puścić coś kawalerii przodem, trzymali ją z tyłu dla rozstrzygającego uderzenia. W rezultacie obecność Austriaków odkrywano gdy dochodziło do walki.

Sama Sadowa to komedia pomyłek. Niewiele wiedząc o dyslokacji sił Benedeka (uważano, że wycofały się w głąb Czech) Moltke przez 3 dni wstrzymywał 2 Armię. A gdy 1 Armia natknęła się na nie (uważając je nie za całość a tylko za straż tylną) i postanowiła samodzielnie wejść do walki, informując o tym Moltkego już po wydaniu rozkazów ataku!!! Temu pozostało szybko odkręcać to wstrzymywanie 2 Armii, co spotkało się z oporem dowódców jej korpusów. W rezultacie rozpoczęła ona domarsz do bitwy z kilkugodzinnym opóźnieniem.

Kiedy 1 Armia zorientowała się w walce co do sił Benedeka, a 2 Armia nie nadchodziła, nastroje w sztabie były tak podłe, że wszyscy, nawet król, (z wyjątkiem Moltkego), uważali że przegrywają. Ale w końcu 2 Armia, jak Blucher, nadeszła i był happy end.

W rezultacie tak naprawdę wygrała duża samodzielność dowódców w ramach szerszego planu.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

No mamy wkrótce 150 lat. W Muzeum Zamkowym w Oświęcimiu w związku z tym będzie od 17 marca okolicznościowa wystawa związana z potyczką pod Oświęcimiem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.