Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Hauer

Fidel Castro

Rekomendowane odpowiedzi

Hauer   

Jest okazja, Fidel wreszcie oddał władze. Zapraszam do dyskusji o tym polityku.

Chciał poprawić społeczne i eonomiczne warunki zycia mieszkanców Kuby. Gdy przejmowął władże Kuba była "domem publicznym USA" , po blisko 50 latach rzadów Fidela nadal jest to główna gałąż kubańskiej gospodarki.

Złośliwi twierdza, że za czasow Casro na Kubie rozwinał się prywatny przemysł stoczniowy. W małyych rodzinnych zakładach niemal kazdy Kubańczyk byduje własną jednostkę pływajacą. Nie sa wysokiej jakości, ale wytwórcy maja nadzieję, że wytrzymają choć jeden rejs.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Niewatpliwie jest to koniec jednej epoki.Przeżył on 9 prezydentów USA, ponad 600 zamachów na swe życie, upadek ZSRR, zjednoczenie Niemiec, wojnę wietnamską, wojny w Iraku i Afganistanie.Rządził Kubą przez prawie 50 lat.''El commandante'' jeśli odchodzi, odchodzi razem z nim jedna epoka.Teraz przejmie po nim władzę jego brat Raoul Castro.Fidel miał wiele wad, ale on byl symbolem Kuby i bez jego postaci jakoś będzie inaczej.Moze będzie demokratyzacja, ale dopiero za kilkanaście lat, bo Raoul ma twardą rękę rząów i myślę, że dopiero po jego dymisji lub śmierci można oczekiwac demokracji na Kubie/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Granat   
ponad 600 zamachów na swe życie,

Niegdyś powiedział :

Gdyby przeżywanie zamachów byłoby konkurencją olimpijską, miałbym złoty medal

bo Raoul ma twardą rękę rząów i myślę, że dopiero po jego dymisji lub śmierci można oczekiwac demokracji na Kubie/

Tylko jakiej demokracji ? Niesionej przez USA ? Nie wróżę nic dobrego temu krajowi, gdy USA zrobi sobie z Kuby swój przyczółek :/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nieco w związku z toczoną gdzie indziej dyskusją - LINK - chciałbym odświeżyć ten temat. I zaproponować dyskusję o Fidelu i Kubie. Szczególnie interesują mnie wrażenia osób, które miały same możliwość porównania Kuby z resztą Ameryki Łacińskiej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ponad 600 zamachów na swe życie

Naprawdę aż tyle? Jest to w jakiś sposób potwierdzone, czy ot tak, na podstawie domysłów rzucona liczba?

I zaproponować dyskusję o Fidelu i Kubie. Szczególnie interesują mnie wrażenia osób, które miały same możliwość porównania Kuby z resztą Ameryki Łacińskiej.

Wymagającym interlokutorem raczej nie będę, jednakże w kwestii porównawczej moglibyśmy zestawić Kubę i Gwatemalę. A dokładniej rzecz biorąc ingerencję USA w obu tych krajach. W Gwatemali obalono demokratycznie wybranego prezydenta Jacobo Arbenza Guzmana, natomiast Castro udało się odeprzeć desant w Zatoce Świń. Co ciekawe, przyczynkiem do tych dwóch wydarzeń był komunizm, którego ideologicznymi wyznawcami(oczywiście w wyobrażeniach Amerykanów) byli obaj wyżej wymienieni panowie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Kuba to nie jest jakiś cudowny gospodarczo kraj. Ale znając historię Kuby sprzed rewolucji Castro, to myślę, że byłoby tam jeszcze gorzej.

Zresztą wystarczy spojrzeć na pobliskie Haiti, które pozostawało/(pozostaje) w amerykańskiej strefie wpływów. Ludzie z głodu jedzą tam placki ziemnie.... i to nie błąd - mam na myśli ziemne, nie ziemniaczane.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Miałem okazję powłóczyć się trochę po Ameryce łacińskiej. Na Kubie byłem jako członek załogi, ale tez i z rodzina jako turysta.

Ostatni raz byłem tam dosyć dawno, bo w 2003 lub 2004 roku (dokładnie nie pamiętam). Od tego czasu wiele mogło się zmienić.

Co ciekawego rzuciło mi się w oczy u Kubańczyków to takie pewnego rodzaju "rozdwojenie jaźni". Niewątpliwie są dumni z tego, że rzucili wyzwanie wielkiemu imperium i przetrwali. Z drugiej strony, gdy jest się z nimi sam na sam i nie próbuje się ich pouczać o tym, który ustrój jest lepszy i co powinni robić wtedy trochę się otwierają i zaczynają mówić jak wygląda ich codzienność.

Co do poziomu życia to niech zilustruje je fakt, że pod koniec lat 90-tych dziewczynę można było mieć za kilka mydełek? Widziałem też żebrzących ludzi (w tym mnóstwo dzieci) odganianych przez policjantów. Pracowników portowych proszących o stare koszulki, klapki, szorty, itp.

Pamiętam przypadek z przed wielu lat, kiedy staliśmy pod Hawaną i w czasie wolnym udaliśmy się do stolicy „pozwiedzać”. Zwiedzanie zaczęliśmy od knajpy w jakimś naprawdę niezłym hotelu. Trwał tam akurat pokaz ichniej mody. Po pokazie kolega biegły w hiszpańskim zaprosił modelki do naszego stolika na kolację.

Może mi nie uwierzycie, ale te piękne jak malowanie dziewczyny, modelki! przyjęły zaproszenie czterech obrzępów – marynarzy! Coś nie do pomyślenia gdzie indziej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Kuba to nie jest jakiś cudowny gospodarczo kraj. Ale znając historię Kuby sprzed rewolucji Castro, to myślę, że byłoby tam jeszcze gorzej.

Mam podobne odczucia, że reżim Batisty był jednak gorszy od tego co zrobił Castro. Paradoksalnie USA Batista nie przeszkadzał, Castro już tak. Wszystko rozbijało się o amerykańskie firmy, które Fidel wywłaszczył.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Gregski, ciekawią mnie bardzo Twoje wrażenia:

Co do poziomu życia to niech zilustruje je fakt, że pod koniec lat 90-tych dziewczynę można było mieć za kilka mydełek?

Jak uważasz, czy podobne zjawisko występuje w innych krajach Ameryki Łacińskiej? I jaka jest jego skala w porównaniu do Kuby? Czy jinteras zarabiały w ten sposób na przeżycie, czy na dobra - nazwijmy to - luksusowe (np. ciuchy niedostępne w sprzedaży kartkowej)?

Widziałem też żebrzących ludzi (w tym mnóstwo dzieci) odganianych przez policjantów.

Czy dzieci prosiły o gumę do żucia, czy o jedzenie, aby przeżyć do jutra?

Pracowników portowych proszących o stare koszulki, klapki, szorty, itp.

To znaczy, że Kubańczycy nie mieli ubrań? Czy chodziło im o koszulki z fajnymi nadrukami?

Może mi nie uwierzycie, ale te piękne jak malowanie dziewczyny, modelki! przyjęły zaproszenie czterech obrzępów ? marynarzy! Coś nie do pomyślenia gdzie indziej.

Czy uważasz, że Kubańczycy są nacją bardzo sympatyczną?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Wzorem kolegi FSO zacznę od tyłu.

Tak, są bardzo sympatyczni. Obawiam się wiec, że nie jestem obiektywnym źródłem, ponieważ bardzo lubię Latynosów a Kubańczycy są, moim zdaniem, szczególnie sympatyczni.

To znaczy, że Kubańczycy nie mieli ubrań? Czy chodziło im o koszulki z fajnymi nadrukami?

Nie, chodziło im o cokolwiek. Sami otwarcie mówili (na osobności), że na kupno ubrań w kraju nie maja szans.

Zabrali wszystkie stare buty robocze, które zostały, po załogantach, którzy już dawno pojechali do domu.

Po kilku latach będąc w kurorcie Varadero znalazłem się w podobnej sytuacji. Tuż przed końcem turnusu personel prosił o właściwie wszystko, co nam nie było potrzebne.

Taka uwaga na marginesie, oni na prawdę potrafią poprosić z godnością.

Czy dzieci prosiły o gumę do żucia, czy o jedzenie, aby przeżyć do jutra?

Najbardziej rzuciło mi się w oczy to zjawisko na monstrualnym parkingu przy mauzoleum Che w Santa Clara. Pomiędzy autokarami biegały dzieciaki z wyciągniętymi rękoma ganiani przez policjantów z pałkami. Jeśli byliśmy w stanie dawaliśmy pieniądze.

Najzabawniejszy obrazek (o ile jest w tym cos zabawnego) widziałem w Hawanie.

Starszy pan w rewolucyjnym ubranku siedział pod murem, śpiewał rewolucyjne pieśni i zbierał datki do słomianego kapelusza.

Czy jinteras zarabiały w ten sposób na przeżycie, czy na dobra - nazwijmy to - luksusowe (np. ciuchy niedostępne w sprzedaży kartkowej)?

Bruno, to było kilka Luxów plus puszka mielonej szynki przemycona ze statku!

Z resztą, jeśli chodzi o dożywianie Kubańczyków to miałbym jeszcze wiele do opowiada

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Gregski, moje wrażenia są podobne, ale zupełnie inne ;) . Byłem tam także, za każdym razem był to raczej finał włóczęgi (myślę, że to jest ważne dla każdego, który chce obiektywnie oceniać Kubę - koniecznie zacząć podróż w Peru lub innej Kolumbii).

Kuba jest bardzo biedna, patrząc na to z europejskiego punktu widzenia. Myślę, że każdy, kto wyleci z Madrytu, wysiądzie w Hawanie i przejdzie się po starym mieście (choć parę rzeczy zmienia się tam na korzyść) może się przeżegnać. Ale nie lepsza, a nawet gorsza jest większość Ameryki Łacińskiej.

Natomiast paradoksalnie powiedziałbym, ryzykując uwagi krytyczne od wielu na tym forum, że ludzie na Kubie są szczęśliwsi. I - no dobra niech tam - jakoś bardziej wolni. Jeżeli za wolność rozumiemy tylko prawo do głosowania na A czy B, to oczywiście ludzie są tam zniewoleni maksymalnie. Ale w innych krajach Ameryki Łacińskiej mają takie prawo od lat (z długimi przerwami na rządy wojskowych dyktatur) i niewiele z tego wynika. Zamiana A na B nic nie daje. Natomiast, jeżeli za wolność rozumiemy wolność od trosk codzienności, od walki o przetrwanie, to Kubańczycy są bardziej wolni. Co nie oznacza, że wolni od tego całkowicie, żeby było jasne.

Zjawiska dosyć powszechne gdzie indziej w tym regionie, czyli po prostu walka o to, aby przeżyć, dotrwać, na Kubie nie występują. Można się śmiać z ich sprzedaży kartkowej, powszechnej opieki lekarskiej, pionierów w mundurkach. Ale oznacza to, że masz jakieś jedzenie, trochę na kartki, trochę w stołówce w pracy, jak zachorujesz, to ktoś się tobą zajmie, dziecko dostanie posiłek w szkole i zdobędzie wykształcenie. Starzec nie pójdzie na śmietnik, ale będzie grał z kolegami pod palmą w domino. Ubogo, ale bezpiecznie. Fidel zaraz po rewolucji powiedział "będziemy jedli mało, ale będziemy jedli wszyscy". I jakoś to się spełnia - bo żadnego głodu na Kubie nie ma. Stare miasto bywa mocno zaniedbane, ale mimo wszystko - to nie są favele.

Z naszego europejskiego punktu widzenia, wiem - żadna bajka, ale ja spotkałem w Ameryce Łacińskiej tabuny dzieci, które na słowo szkoła otwierały buzie ze zdziwienia. I szły do pracy. Np. próbując sprzedać czy wyczyścić cokolwiek, wśród tłumów dorosłych próbujących sprzedać czy wyczyścić cokolwiek. Sprzedających "cokolwiek" było dużo, kupujących mało. Widziałem Indian, którzy sprzedawali plony z poletek za takie grosze, że mogli za to tylko uchlać się na umór czymś denaturatopodobnym. Z rozpaczy, z gniewu, z głupoty - nie wiem. Ale też nie wiem co zrobiłbym na ich miejscu. Tu nędza, a w mieście ewentualna kariera pariasa. Całe generacje ludzkie skazane na życie w biedzie. I to skrajnej, bez wyjścia.

Ekspertem od prostytucji (także latynoskiej) nie jestem, ale widziałem już bary w Ameryce Łacińskiej , gdzie dziewczyny wylewały się na zewnątrz, bo taka była podaż. Widziałem też - fakt, że dawno temu - słynny dom publiczny w Limie czy Callao (ten w dawnym więzieniu, Trocadero czy jakoś tak). Koszmar i upodlenie. I to w makroskali. Przy tym zjawisko prostytucji na Kubie to mały pikuś.

Podobnie z koszulkami i dziećmi wyciągającymi ręce na Kubie. Też chciano ode mnie coś kupić czy dostać, ale chodziło o fajny nadruk, czy gumę do żucia. Coś, co jest cool, bo z innego świata. To nie były dzieci zaszczute, czy zabiedzone. Przynajmniej wyglądały bardzo inaczej niż dzieci gdzie indziej w Latynoameryce (oczywiście te, które nie wychowały się w strzeżonych willach).

Dzieci z chustami pionierów mogą wyglądać śmiesznie, ale dzieciom tym nie grozi głód. Kubańczycy mogą nie mieć ekstra mydła, ale nie zauważyłem tam ludzi jakoś szczególnie zaniedbanych. Raczej ludek jest dorodny, zdrowy i wygląda całkiem na zadowolony (co zauważają nawet co bardziej obiektywne przewodniki). A kreacje niektórych dziewczyn przypominają polskie lata 80. kiedy niby nic nie było, ale kreacje były.

Tak, są bardzo sympatyczni. Obawiam się wiec, że nie jestem obiektywnym źródłem, ponieważ bardzo lubię Latynosów a Kubańczycy są, moim zdaniem, szczególnie sympatyczni.

Tu się zgadzam, aczkolwiek Kubańczycy zajmują w moim rankingu poczesne pierwsze miejsce. Z podobną życzliwością, zainteresowaniem drugim człowiekiem spotkać się można w Europie chyba tylko w interiorze albańskim czy rumuńskim, gdzie jeszcze nie dotarł jeszcze na wielką skalę "uśmiech sprzedawcy ze sklepu za pieniądze".

I na koniec. Nie mam zamiaru chwalić tu Fidela. Wiem jak sprawy mają się w Polsce, gdzie zmiany po 1989 r. uważam za pozytywne i cieszę się z nich (co nie oznacza skądinąd, że podoba mi się propaganda IPN, czy tokowanie naszych nawiedzonych, koniunkturalnych polityków "antykomunistów", ale to już inna historia). Nie chciałbym żyć życiem Kubańczyka na Kubie, choć jest tam pięknie, a ludzie wspaniali. Wolę Polskę, nawet z jej elitą polityczną.

Ale po tym co widziałem i doświadczyłem, nigdy nie powiem, że ludziom - większości - żyje się gorzej na Kubie niż w innych krajach regionu (pomijam tu najbogatsze "kraje-wyspy" kontynentu). Wiem, że być może powinienem narzekać na Fidela, bo autokratą ci on był (jest), a ja w sumie wolę demokrację, ale jakoś nie mam do tego szczególnego przekonania. I zdaje się Latynosi też tak uważają, bo w wolnych wyborach coraz częściej zwyciężają w Ameryce Łacińskiej mniej czy bardziej fidelopodobni.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Skoro mam możliwość zadania pytania ludziom, którzy byli na Kubie i poznali w pewnej części społeczność to skorzystam. Czy Kubańczycy nadal są dumni z tego, że zagrali na nosie Amerykanom?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tak. Mało tego, budzą tym sympatię istotnej części ludności Ameryki Łacińskiej, w której nader często USA postrzegane są jako tamtejszy Wielki Brat.

Choć oczywiście zjawisko jest bardzo złożone i wielowątkowe - jak zwykle ;) - bo obok niechęci pojawia się niekiedy fascynacja.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Czy Kubańczycy nadal są dumni z tego, że zagrali na nosie Amerykanom?

Potwierdzam opinię Bruna.

Czują się dumni, chociaż zdają sobie sprawę ze swojego zacofania cywilizacyjnego i z braku wielu podstawowych wolności. Nie zauważyłem też wielu objawów niechęci wobec USA, w sumie to chyba podziwiają ten kraj.

Zauważyłem niemalże kult Hemingwaya. Niektórzy twierdzili autorytatywnie, że popełnił on samobójstwo, ponieważ nie mógł wrzucić na Kubę.

PS. Służba zdrowia przereklamowana!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bo obok niechęci pojawia się niekiedy fascynacja.

A czy przypadkiem nie jest tak, iż ta niechęć do Amerykanów podyktowana jest dumą Kubańczyków, "bo nie po to zagraliśmy jankesom na nosie, żeby teraz ich podziwiać"?

Czują się dumni, chociaż zdają sobie sprawę ze swojego zacofania cywilizacyjnego i z braku wielu podstawowych wolności.

A czy zdarzyło się, że przy was(obcych) Kubańczycy krytykowali rządzących?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.