Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Estera

"Słowo stało się ciałem a Wallenrod Belwederem"

Rekomendowane odpowiedzi

jancet   
Może ktoś jednak wyszedł poza ramy interpretacji utworu, który ja na własny użytek nazywam: "gimnazjalną"?

Ja się trochę staram, choć nie aż tak bardzo, by rzecz po raz kolejny przeczytać. A przyznam się, że choć czytałem chyba trzykrotnie, to po raz ostatni ponad 30 lat temu.

Niektórzy twierdzą, że oddalenie jest ważne, jeśli chce się zobaczyć las, a nie tylko drzewa.

Do gimnazjum miałem szczęście nie chodzić (w tym zgadzam się z Prezesem), natomiast w liceum miałem szczęście (podkreślam - SZCZĘŚCIE) pobierać nauki u kilku nauczycieli, którzy kazali mi myśleć, a nie wiedzieć - Piotrowską od chemii, Maceczka od fizyki i Szczepańską od polskiego. Za co pokłony im biję. Było to w VI LO im. Reytana w Warszawie, nota bene zarówno fizyk Maceczek, jak i polonistka, oraz dyrektorka szkoły - Szczepańska, zostali w trakcie mojej edukacji ze szkoły wywaleni. Uczyć myśleć - to nigdy u władz nie zyskiwało poklasku.

No i w ramach owej sztuki myślenia nie dostrzegam - przypominając sobie treść "Konrada Wallenroda" oraz to, co wiem o spisku podchorążych i przebiegu nocy listopadowej - najmniejszej nawet koniunkcji.

Chciałbym sprostać pytaniom Kolegów:

Niby tezę można taką postawić. Ale czy dowiedziesz tego teraz empirycznie?
z chęcią zapoznam się z obszerną repliką użytkownika jancet.

Ja ze swej strony dodam kilka słów; niestety nie mogę powiedzieć bym się zapoznał ze spuścizną: "z grubsza 90% naszych uczonych humanistów" - zatem trudno mi weryfikować zdanie użytkownika jancet.

Swoją drogą podziwiam jego tytaniczną pracę - skoro udało mu się zapoznać z owymi 90%. To na uczelniach w ramach wykładów o "Zarządzaniu" tak dogłębnie zajmują się polską humanistyką czy to raczej w zakresie własnych badań?

. na ile potrafię.

Napisałem' date=' iż [b']myślenie "w pokręcony sposób" chętnie przypiszę z grubsza 90% naszych uczonych humanistów, bez względu na tytuł i stopień naukowy. [/b]. Wydaje mi się, iż stwierdzenie to nie nasuwa najmniejszych wątpliwości, iż dotyczy stanu mojej świadomości.

Koledze Bavarsky'emu zatem odpowiem, że dowodów dostarczyć nie mogę, jednak moja świadomość zasadniczo jest mi znana, można powiedzieć - empirycznie - ponieważ nieprzerwanie jej doświadczam.

Również koledze Secesjoniście pragnę wyjaśnić, że żadnej cząstki - zaiste tytanicznej, ja bym raczej użył określenia "syzyfowej" pracy nad studiami naszych literaturoznawców nie wykonałem. Po prostu od czasu do czasu sięgam po jakiś artykuł w tygodniku, miesięczniku czy kwartalniku, i po paru minutach lektury stwierdzam, że nie warto było.

Oczywiście, są autorzy, których warto czytać. Kołakowski zmarł, Tazbirowi zdrowia życzę, więc mych autorytetów ubywa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.09.2012 o 9:16 PM, jancet napisał:

(...)

w liceum miałem szczęście (podkreślam - SZCZĘŚCIE) pobierać nauki u kilku nauczycieli, którzy kazali mi myśleć, a nie wiedzieć - Piotrowską od chemii, Maceczka od fizyki i Szczepańską od polskiego. Za co pokłony im biję.

(...)

No i w ramach owej sztuki myślenia nie dostrzegam - przypominając sobie treść "Konrada Wallenroda" oraz to, co wiem o spisku podchorążych i przebiegu nocy listopadowej - najmniejszej nawet koniunkcji.

(...)

W ramach owej sztuki warto nie tylko myśleć, ale i wiedzieć.

Koniunkcji - nie ma, bo tu nie o iloczynie logicznym mowa, polisyndeton też nie wchodzi w grę.

A jeśli chodzi o "złączenie" - to termin ów tyczy się na ogół jedynie ciał niebieskich.

Na marginesie: czy pokrętny sposób myślenia przypiszemy również osobom piszącym o zarządzaniu, choćby spór co do zarządzania jakością: pomiędzy Josephem Juranem (vide: jego "The Quality Control Handbok") i Edwardsem Demingiem (vide: 14 punktów systemu TQM)?

Co obecnie, eksperci w kwestii zarządzania sądzą o podejściu co do czternastu zasad Henri'ego Fayola czy holistycznego podejścia Mary. P. Follett?

Jak nic; wedle mej opinii; spory to podobne jak w krytyce literackiej wokół "Konrada Wallenroda".

Mam zatem prawo zakwalifikować osoby wykładające "Zarządzanie" do grona osób "pokrętnie myślących", jedynie z racji tego, że w tejże nauce występują często rozbieżne punkty widzenia pewnych kwestii?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Długo jeszcze będziesz podpierać się nazwiskami, aby w końcu użytkownik mający odmienne zdanie uznał twój autorytet intelektualny (jak wiele książek Twych wydano?) i uznał iż błądzi?

Edytowane przez Smardz

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Smardzu, nie pchaj palca w spór zasadniczy absolwentów renomowanych stołecznych liceów. Nas, z tych prowincjonalnych, może to wiele nauczyć.

I takie pytanie dookreślające: czy uczelnia, na której wykłada użytkownik jancet nie ma afiliowanego pomieszczenia, wciśniętego powyżej sklepu mięsnego a cukiernię i sklep sprzedający tłoki do samochodów?

A moja Alma Mater była podobnież lokowana, a nawet gorzej, bo za winklem był jeszcze bar rybny, a nie dam o jej poziomie rzec żadnego złego słowa. Poziom uczelni nadają naukowcy, nie pomieszczenia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Doszedłem do wniosku, że post numer 10 winien być wykasowany przez Administrację.

Chyba nikt go nie przeczytał dokładnie.

Sam sobie winien jesteś. Po co taki długi i bez obrazków?

Ale niech tam! Naprężyłem się, przeczytałem i teraz będę się czepiał!

Co do naszego nieocenionego pana profesora i rozważań na temat patriotyzmu. Osobiście śmiem wątpić, że ten utwór był aż tak kluczowy (żeby nie powiedzieć niezbędny) w procesie budzenia uczuć narodowych. Przez kilkadziesiąt lat przed Powstaniem Listopadowym Polacy dawali ich dowody. Kościuszce, Dąbrowskiemu, Poniatowskiemu i tysiącom innych nie była potrzebna twórczość Mickiewicza więc i tym razem by się obyło.

(Tym bardziej, że jak sam zacytowałeś: "Trzeci dziesiątek lat obecnego stólecia jest czasem tajemnych związków i towarzystw, ustawicznych knowań i spisków po całéj Europie(...)")

Co do "gimnazjalności", "licealności" czy też "akademickości" interpretacji to nie wiele mam do powiedzenia na ten temat.

Mój świat jest znacznie prostszy.

Facet coś pisze i drukuje. Ludzie to czytają lub nie.

Jeśli nie, to ta pisanina idzie (zwykle) w zapomnienie i po kłopocie.

Jeśli tak, to ludzie po przeczytaniu maja jakieś przemyślenia i coś tam biorą do siebie.

Jeśli zaś potrzeba stada jajogłowych aby muszą wbijać ludziom do głowy "co autor chciał powiedzieć" i jeśli dodatkowo te uczone egzegezy stoją w sprzeczności z tym co zwykły śmiertelnik wyczytał w samym utworze to śmiem twierdzić, że ktoś "poległ" w tej walce. (Mam wrażenie, że autor a zaraz po nim czytelnik)

Ja osobiście nie potrafię się zgodzić z większością zamieszczonych cytatów.

To co ja wyczytałem z "Konrada Wallenroda" mogę streścić w kilku punktach:

-Wysoce patriotyczny osobnik podejmuje walkę z silniejszym wrogiem.

-Robi to w sposób niejawny próbując niejako "rozsadzić" go od środka.

-Proces ten jest żmudny i długotrwały.

-Koszta takiego działania są dla bohatera bardzo wysokie.

Co prawda pierwszy i ostatni punkt pasują do podchorążych jak ulał ale nic z tym dziwnego gdyż przez 200 lat te punkty pasowały do pokoleń Polaków jak ulał!

Pozostałe dwa o kapitalnym znaczeniu za Chiny Ludowe nie dają się dopasować.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

To co ja wyczytałem z "Konrada Wallenroda" mogę streścić w kilku punktach:

-Wysoce patriotyczny osobnik podejmuje walkę z silniejszym wrogiem.

-Robi to w sposób niejawny próbując niejako "rozsadzić" go od środka.

-Proces ten jest żmudny i długotrwały.

-Koszta takiego działania są dla bohatera bardzo wysokie.

Co prawda pierwszy i ostatni punkt pasują do podchorążych jak ulał ale nic z tym dziwnego gdyż przez 200 lat te punkty pasowały do pokoleń Polaków jak ulał!

Pozostałe dwa o kapitalnym znaczeniu za Chiny Ludowe nie dają się dopasować.

Jak akurat widzę dopasowanie tych dwóch.

- Zgoda na służbę u rozbiorcy dla wyszkolenia i uzyskania dostępu do broni.

- Nie trwa to jeden dzień, więc o jakiejś długotrwałości można mówić.

Choć brak cierpliwości i arcypolskie chojratwo w za prędkim wywołaniu powstania L. na to się też nakłada (witaj Bruno). Ale wady wykonawstwa nie powinny wpływać na ocenę roli w inspiracji.

No i Balladka mu wyszła.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
czy pokrętny sposób myślenia przypiszemy również osobom piszącym o zarządzaniu

Ależ jak najbardziej, tu odsetek jest wręcz wyższy, niż gdzie indziej. Spory o Konrada Wallenroda to przy tych bzdurach "mały pikuś". Naprawdę, wiele wysiłku mnie kosztuje odcedzenie wszystkich tych bzdur i zostawienie treści do wykładu, czy podręcznika, które są w miarę spójne, w miarę logiczne i jeszcze do czegośtam kiedyś mogą się przydać.

Mam zatem prawo zakwalifikować osoby wykładające "Zarządzanie" do grona osób "pokrętnie myślących", jedynie z racji tego, że w tejże nauce występują często rozbieżne punkty widzenia pewnych kwestii?

Ależ wręcz przeciwnie. Istnienie rozbieżności to dowód naukowości, o ile są one weryfikowalne.

Rozwinę tę tezę.

Uczono mnie, że każdy pogląd naukowy, musi być przede wszystkim weryfikowalny, to znaczy, że możemy sobie wyobrazić niezbity dowód jego fałszywości.

Przedmiotem tego sporu jest pogląd, że "dzieło Mickiewicza <<Konrad Wallenrod>> stanowiło istotną inspirację dla spiskujących podchorążych i belwederczyków, co przyniosło skutek w Noc Listopadową".

Ktoś może zostać przekonany do prawdziwości tej tezy, ktoś inny nie, mogę sobie nawet wyobrazić, że sam się do niej przekonam, ale naukowość nie polega na przekonywaniu, lecz na udowadnianiu. I tu mam problem - nie mogę nawet wyobrazić sobie dowodu na jej fałszywość.

Puszczając wodze fantazji, mogę sobie wyobrazić, że odnaleziono pamiętniki wszystkich bez wyjątku podchorążych i belwederczyków, którzy w swych zapiskach stwierdzili, że nic Mickiewicza nie czytali, a o jakimś "Wallenrodzie" w ogóle nie słyszeli. Dość to trudne do uwierzenia, bo skoro o nim nie słyszeli, to i pisać w pamiętnikach tego nie mogli, ale niech będzie - jakąś drogą udowodnię, że tego poematu nie znali.

No i co z tego? Ja też nie czytałem "Hamleta", ale wiem, co to "hamletyzowanie". Wcale czytać nie musieli, żeby to wpływ na nich wywarło, bo czytali ich znajomi, bo poemat miał wpływ na społeczne nastroje, bo tamto i owamto.

Nie panowie, udowodnić - ponad wszelką wątpliwość - że ten pogląd jest fałszywy się nie da. I nie chodzi o to, że brak nam stosownych informacji, ale o to, że ten pogląd jest w ogóle niemożliwy do obalenia, nieweryfikowalny, ergo - nienaukowy.

I takie pytanie dookreślające: czy uczelnia, na której wykłada użytkownik jancet nie ma afiliowanego pomieszczenia, wciśniętego powyżej sklepu mięsnego a cukiernię i sklep sprzedający tłoki do samochodów?

Nie bardzo wiem, jak afiliować pomieszczenie, dotychczas afiliowałem jedynie swoje prace. No i nie bardzo wiem, jak ma się przeznaczenie sąsiednich pomieszczeń do jakości uczelni. A już zupełnie nie wie, co to ma wspólnego z "Konradem Wallenrodem"?

Jeśli ktoś chce poznać przykład tego, co się nazywa "parszywą insynuacją", to właśnie niejaki "Secesjonista" się tu takowej dopuścił. Zapewne usiłował zdyskredytować mnie, jako dyskutanta, insynuując, że wykładam na niepaństwowej uczelni. Zupełnie bez sensu, bo faktu tego nigdy nie ukrywałem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Mam mieszane wrażenia. Z jednej strony dlatego że, forum takie jak to, istnieje w dużej mierze dzięki temu, że osoby jak Secesjonista na nim pisują, a z drugiej strony dlatego, że inni też na nim pisują.

Dlatego więc myślę, rzućmy ten offtop.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Ależ Smardzu, jestem strasznie zadowolony, że odkurzyłem ten temat. Zaczęła się ciekawa dyskusja. I to dyskusja pomiędzy stałymi i sensownymi użytkownikami forum a nie nawalanka z jakimś oszołomem rodem z FiM!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Długo jeszcze będziesz podpierać się nazwiskami, aby w końcu użytkownik mający odmienne zdanie uznał twój autorytet intelektualny (jak wiele książek Twych wydano?) i uznał iż błądzi?

Spór toczył się nie tylko co istoty "Konrada Wallenroda", ale i poczynań "90% przedstawicieli polskiej humanistyki".

Zatem uznałem za stosowne przypomnieć ich głosy.

Podpierać się zamierzam - tak długo, jak wedle mego uznania nazwiska owe wnoszą coś ciekawego do dyskursu.

(...)

jak wiele książek Twych wydano?

(...)

Dwie - żadna nie tyczyła się Mickiewicza i jego dzieła.

Wyklucza mnie to z dyskursu o spuściźnie romantyków?

Smardzu, nie pchaj palca w spór zasadniczy absolwentów renomowanych stołecznych liceów. Nas, z tych prowincjonalnych, może to wiele nauczyć.

(...)

Rzecz mnie nie dotyczy: ani renomowane, ani warszawskie.

Czy nie jest tak, że fabuła zbudowana na agencie nie wynika aby z poglądu Mickiewicza co do pewnego historiozoficznego wyróżnika Słowian?

/vide: A. Mickiewicz "Dzieła" t. X, Warszawa 1997,s. 176/

gregski zaprezentował pewien własny ogląd poematu, ja zaprezentuję innych:

wyrzućmy zdradę czy rolę agenta, co pozostanie?

Wedle mnie walka i poświęcenie oraz romans.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
gregski zaprezentował pewien własny ogląd poematu, ja zaprezentuję innych:

wyrzućmy zdradę czy rolę agenta, co pozostanie?

Wedle mnie walka i poświęcenie oraz

romans.

Tylko czy mamy prawo wyrzucać integralną część utworu? A jeśli to zrobimy to właśnie co z tego pozostanie? Obawiam się, że nie "Konrad Wallenrod".

Jeśli możemy tak sobie wyrzucać wedle uznania to co pozostanie z "Lalki" po wyrzuceniu Izabelii Łęckiej? "Treny" bez Urszulki też mogą zyskać inną całkiem ciekawą wymowę...

..... a jakie pole do popisu otwiera się dla wszelkiego rodzaju interpretatorów!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Tylko czy mamy prawo wyrzucać integralną część utworu?

No i co ma taki rozbiór (utworu) do jego roli w inspiracji ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
Dlatego więc myślę, rzućmy ten offtop.

Myślę, że dyskusję o mych słowach o pokrętnym sposobie myślenia 90% humanistów faktycznie można porzucić, bez większej straty dla forum. Zaznaczyłem, że jest to moje wewnętrzne przekonanie, zdaje się, że nie całkiem obce niektórym innym osobom. Ale nawet jeśli udowodniłbym, że taki pogląd podziela większość, nie będzie to dowodem, że mam rację.

Natomiast inne moje stwierdzenie - że tezy o istnieniu inspiracji, wywodzącej się z "Konrada Wallenroda", dla osób, które wywołały powstanie listopadowe, obalić się nie da - w najmniejszym stopniu nie jest to offtop.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Tylko czy mamy prawo wyrzucać integralną część utworu? A jeśli to zrobimy to właśnie co z tego pozostanie? Obawiam się, że nie "Konrad Wallenrod".

Jeśli możemy tak sobie wyrzucać wedle uznania to co pozostanie z "Lalki" po wyrzuceniu Izabelii Łęckiej? "Treny" bez Urszulki też mogą zyskać inną całkiem ciekawą wymowę...

..... a jakie pole do popisu otwiera się dla wszelkiego rodzaju interpretatorów!

W zasadzie prawa nie mamy, w ten sposób załamie się fabuła utworu.

Natomiast rozważyć taki warunek możemy co do istoty poczynań Waltera.

A jakaż to istota?

Istotę nie jest bycie zdrajcą, czy agentem.

Istotą jest zemsta za doznane przez jego nację krzywdy.

Zemsta, która jak mniemam rożne przybrać mogła formy, tu akurat zdrady.

Zemsta ta motywowana jest nie tylko doznanymi krzywdami, ale i pewnym stosunkiem do swego narodu.

Zatem, czy spiskowcy owego nieszczęsnego roku nie mieli w sercu podobnych podniet?

(...)

Przedmiotem tego sporu jest pogląd, że "dzieło Mickiewicza <<Konrad Wallenrod>> stanowiło istotną inspirację dla spiskujących podchorążych i belwederczyków, co przyniosło skutek w Noc Listopadową".

(...)

Przedmiotem tego sporu jest pewna myśl; uzewnętrzniona przez wielu krytyków literackich dzieła Mickiewicza; że osią poematu jest miłość do ojczyzny, tak wielka, że jest w stanie zastosować metody uznane ogólnie za niegodne.

Co o tym napisał Władysław Nehring?

Tylko czy mamy prawo wyrzucać integralną część utworu?

No i co ma taki rozbiór (utworu) do jego roli w inspiracji ?

Jeśli rozumiemy to jako związek pomiędzy miłością do ojczyzn i chęcią jej pomszczenia to taki rozbiór ma sens, wskazując, że nie metoda, a cel - jest osią utworu.

(...)

Jeśli ktoś chce poznać przykład tego, co się nazywa "parszywą insynuacją", to właśnie niejaki "Secesjonista" się tu takowej dopuścił.

Tę kwestię, jak mniemam, starałem się objaśnić na P.W.

Jest u Mickiewicza takie motto zaczerpnięte bodajże z Jean Paula, jego część brzmi mniej więcej tak:

"Podniosłem wszystkie zmurszałe całuny leżące w trumnach; oddaliłem wzniosłą pociechę rezygnacji, jedynie po to, by sobie wciąż mówić <<- Ach, przecież, to tak nie było>>"

/A. Mickiewicz "Dzieła" t. III Wydanie Rocznicowe, Warszawa 1995, s. 41 i s. 573/

I jest to istotne przy krytyczno-literackim rozbiorze dzieł pana Adama.

Jest oczywistym, że secesjonista raczej nie przekona swych oponentów, brak mu wiedzy, a polonistą czy badaczem literatury nie jest.

Przedstawiłem pewien ogląd tematu - w ujęciu dawniejszych głosów krytyczno-literackich.

Jeśli wspomniałem o czymś co nazwałem opinią "gimnazjalną" czy "licealną", to nie by postponować naszą wiedzę szkolną, a by wskazać - jak w niej tkwią wciąż błędne oglądy pewnych spraw.

Oto długi czas, za prześwietnym Pigoniem powtarzano informację, iż w "Dziadach" mieliśmy nawiązanie do "Radawnicy", a sam Pigoń - w świetle jego korespondencji, wiedział, że nie była to prawidłowa interpretacja. Taką zostawił, bo było zbyt późno by zmieniać układ jego publikacji.

Atoli wciąż w szkołach podnoszą w tym zakresie zdanie Pigonia.

Kto zainteresowany, winien sięgnąć do niewydanego drukiem maszynopisu Olimpii Swianiewiczowej.

/szerzej; S. Pigoń "Formowanie 'Dziadów' części drugiej. Rekonstrukcja genetyczna"; S. Pigoń "Do źródeł 'Dziadów' kowieńsko-wileńskich"; N. Tylor "Prawzór 'Dziadów' Mickiewiczwskich w nowszym świetle (na podstawie badań Olimpii Swianiewiczowej); w: "Wilno i ziemia Mickiewiczowskiej pamięci" t. II "W kręgu literatury i sztuki" red. E. Feliksiak, E. Sidoruk/

Ponieważ padło w toku dyskursu pytanie "jak długo będę zasłaniał się nazwiskami" od kolegi Smardza; którego rzadkie bo rzadkiej, ale cenne posty pojawiają się na forum; warto odpowiedzieć.

Wedle mej opinii nie tyle się zasłaniam, co posiłkuję.

Co, w toku dyskusji o rozbiorze "Konrada Wallenroda" i rozpatrywania kwestii: "o pokrętnym sposobie myślenia 90% humanistów" - wydaje się być zasadnym.

Jako, że każdy okopał się na swych stanowiskach - próba przekonywania nie ma racji bytu.

Tak na marginesie zauważę, że pomimo narzekań obecnych abiturientów, to nawet zaległe spory romantyków - jako żywo potrafią rozognić dyskurs.

Coś zatem z próby odwoływania się do zagadki interpretacji romantycznych utworów na koniec, za słowami Ordyńca z "Trzech krzyży pod Brykowem":

"Cóż to za piesek jak mleko blady?

Powiedz mi, niechaj się dowiem!

Pytaj mnie, pytaj nawet dzień cały,

Ja ci nic więcej nie powiem".

O jakiegoż to pieska chodziło?

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Jeśli rozumiemy to jako związek pomiędzy miłością do ojczyzn i chęcią jej pomszczenia to taki rozbiór ma sens, wskazując, że nie metoda, a cel - jest osią utworu.

Czy mam przez to rozumieć, że Powstanie Listopadowe wybuchło z chęci pomszczenia Rzplitej?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.